Młoda buntowniczka - Nekolies ("Neko")

Skitty zrobiła zabawną minę.
- Nyaaa? - zamruczała.
Wkrótce miałaś i kartkę i coś do pisania. Jednak chłopak akurat wtedy wyszedł. Zadowolony pokazał ci w swojej dłoni ultraballa.
- Oki, pokażę ci go potem w lesie jak chcesz - uśmiechnął się.

- Ok- powiedziałam szybko. Odłożyłam kartkę i długopis.- Ale szybko ci poszło. Muszę na chwilę iść się przewietrzyć. Gdzie będziesz?

Po chwili podał ci adres domu.
- Tam będę, może uda mi się przekonać do siebie Shadowa - westchnął.
Wkrótce obydwoje ruszyliście w swoje strony.

- Hej, Al!- krzyknęłam jeszcze do chłopaka.- Ten koleś od Shadowa to jakiś twój krewny?!
Ok. Najpierw pójdę do centrum pokemonów wypytać gdzie umarł ten gościu. Potem zbadam to miejsce. Jeśli gliny będą przeszkadzać podam się za prywatnego detektywa zatrudnionego do rozwiązania tej sprawy.

- Wujek! - odkrzyknął ci chłopak.
Wkrótce byłaś w pokecenter. Okazało się, że facet zginął w altance przy swoim domu. Ktoś mu dodał trucizny do kawy. No i że ponoć bardzo cierpiał...

Ok... Skoro to jego wujek to zawsze mogę powiedzieć, że on mnie wynajął. Wracam do Ala. Może wskaże mi drogę do tego domu...
- Al! Mam sprawę!

Jak się okazało to Al był akurat w domu swojego wujka i... To całkiem spora rezydencja z ogrodem na tyłach.
- O co biega? - spytał, wychylając się przez okno.
Zasłonił się ręcznikiem, bo nic na sobie nie miał, ale i tak mogłaś zobaczyć, że nieźle wygląda.

- Gdzie tu jest altanka?- krzyknęłam i nad wyraz ucieszona informacjami jakie zgromadziłam spróbowałam dostać się do budynku przez okno. Muszę bardziej nad sobą panować...

- Na tyłach ogrodu - odpowiedział.
Zdziwił się jak weszłaś mu do łazienki przez okno.
- Ymm... Dlaczego tu weszłaś? - spytał, jeszcze dokładniej owijając się ręcznikiem.
Chyba nie do końca był zorientowany.

- Eee...- zreflektowałam się, że zrobiłam głupotę.- Ten... Tak będzie szybciej! Z resztą nie kwestionuj moich metod skoro mnie już zatrudniłeś!
Wybiegłam z łazienki i pobiegłam w stronę altanki.

- Nie zatrudniałem cie... - powiedział tylko.
Wkrótce byłeś w altance. Był ślad po rozlanej kawie, pazurów człowieka na podłożu... I osmalony kształt na ścianie altanki. Chłopak tu wkrótce przyszedł już ubrany.

- Nikt nie zajął się tą sprawą?- spytałam zdziwiona.- Masz tu coś w co można wlać jakąś ciecz?
Popatrzyłam na rozlaną kawę.

To był ślad, ciężko zmyć, więc wiadomo...
- Tak, było tutaj wszystko badane - powiedział. - Nie mam niczego przy sobie, a po co ci to? - spytał.
Zobaczyłaś cień wędrujący ciągle po ogrodzie.

- Co to było?- zapytałam ze zdziwieniem i odrobiną strachu.- Czy to...?

- To Darkrai - kiwnął głową Alojzy.
Spojrzał na cień.
- Jest strasznie markotny, chyba minie trochę czasu nim będzie miałpprzynajmniej trochę lepszy nastrój.

- Aha...- powiedziałam.- Miło cię poznać, Cieniu. Szkoda, że się nie pokażesz.
Odwróciłam się.
- Muszę poprowadzić tu własne badania. To bardzo ważne. Jeśli ktoś się spyta to jestem prywatnym detektywem, którego zatrudniłeś do rozwiązania tej sprawy.
Odeszłam szukać jakiegoś pojemnika.

Usłyszałaś tylko jakieś pomruki.
- Mówi po swojemu, chociaż po naszemu też potrafi - wyjaśnił ci. - Ymm... No dobra - powiedział. - Hm, a czy to jasne miejsce tu - wskazał przypaloną ścianę. - Nie przypomina czasem ramienia? - spytał się.
Wkrótce znalazłaś kilka słoiczków.

- Możliwe...- powiedziałam zbierając rozlaną ciecz do słoika.- Muszę to jakoś zbadać... Ale sama się na tym nie znam...
Bardzo zależało mi na rozwiązaniu tej zagadki.

- No ja się na tym znam - powiedział chłopak. - Odnośnie tego ramienia to jeśli ten ktoś nie miał zbyt dobrego ubioru to mu pewnie spora blizna zostanie - stwierdził.
Raczej nie zebrałaś cieczy tylko to co zaschło.

Przyjrzałam się temu co miałam w pojemniku po czym zrobiłam złowieszczą minę.
- Masz ochotę to zjeść?- powiedziałam groźnie się uśmiechając.- A tak serio to może wlejemy to do gardła tej twojej zielonej kreaturze?
Zmieniłam wyraz twarzy na normalny i rozejrzałam się za Deerlingiem.

- Hej, od mojego Deerlinga wara - powiedział obrażony.
Mały pokemon niedaleko objadał poziomnki. No i po chwili mogłaś zobaczyć Darkrai w jego pełnej okazałości. Pokemon wyszedł z cienia zaraz obok chłopaka.
- O, w końcu wyszedłeś - Alojzy uśmiechnął się lekko.

- Dzień dobry- powiedziałam. No tak! Pokemon mógł znać prawdę! Trzeba go podpytać.- Miło cię wreszcie zobaczyć. W końcu gadanie do pokemona ma sens.

Pokemon skrzyżował łapy i się nie odzywał. No może prócz tego, że coś mruknąłpp sswojemu.
- Rety, Shadow może coś po naszemu w końcu? - powiedział chłopak.

- Powinieneś panować nad swoim pokemonem, Al- powiedziałam.- Szkoda, że się nie odzywa. Wydaje się spoko. Fajniejszy niż ten mój futrzak w każdym razie... Idę na chwilę do centrum pokemonów!
Odwróciłam się i poszłam w kierunku poke- szpitala.

- Co dopiero go dostałem - powiedział. - Jak chcesz nocować to możesz przyjść tutaj - uśmiechnął się lekko.
Wkrótce byłaś w pokecenter. Ogólnie to dalej były plotki na temat Alozjego. Zwłaszcza dużo było ich o pieniądzach i pokemonie.