Gra Justine

Go down

Gra Justine Empty Gra Justine

Pisanie by Cieniu Pon Sty 21, 2013 1:39 pm

Początek Gry
Laureline
//Witam pierwszego gracza -^.^- Życzę miłej gry:) jak coś to mój gg: 44016071 gdybyś coś potrzebowałaWink.//


A więc zaczyna się Twoja przygoda. Właśnie wyskoczyłaś z okna "swojego" pokoju i szybkim truchtem zaczęłaś bieć przed siebie. A mianowicie wpierw do centrum miasta by znaleźć jaką kolwiek mape. Ale co to? Za sobą słyszysz nawoływanie jakiegoś chłopaka: Justine!! Czekaj!!. Nie byłaś zbyt chętna tej rozmowy, ponieważ jak najszybciej chciałabyś mieć przeszłość za sobą, jednakże zwolniłaś i czekałaś aż chłopak Cię dogoni, gdy już się zrównaliście zawuażyłaś, że miał w ręku Twoją ulotkę którą niespełna 10 minut temu wyrzuciłaś do kosza. Czyżby Cię śledził? Miał na ze sobą plecak napchany jakby sie szykował w jakąś podróż. Chłopak zaczął:
Gdzie się wybierasz w taką pogodę?! Postradałaś już do końca rozum?! Ty wiesz na co sie narażasz?!


Justine
Niebieskie oczy, zmrużone w nieprzyjaznym geście, utkwione zostały w sylwetce chłopaka, gdy tylko znalazł się dostatecznie blisko. Przeraźliwy chłód bijący od granatowych tęczówek powinien zniechęcić, ale czy rzeczywiście tak było?
Jeśli już ktoś raczył za nią ruszyć, to chyba należałoby jakoś skomentować te słowa, przynajmniej w gestii jakiejś poprawnej kultury czy czegoś. Szczerze powiedziawszy - chłopczyna nie miał na co liczyć. No, może poza pełnym irytacji, prześmiewczym prychnięciem.
- Niespecjalnie mnie to obchodzi... - Mruknęła, chcąc jeszcze bardziej zniechęcić go, przymusić do zaniechania, jakże nieudolnej, próby zmiany jej planów. - Coś jeszcze? - Widać nie uśmiechało jej się stać i moknąć w deszczu. Oczywiście! Wolała biec i moknąć - wtedy była nadzieja, że znajdzie miejsce, gdzie jest sucho lub, że nikt z pseudo-rodziny nie spróbuje jej znaleźć.


Laureline
Patrzył na dziewczyną śmiejąc sie w duchu ~Co tez ona sobie wyobraża? Myśli, że bez pomocy i ochrony daleko zajdzie?~
-Ey, nie patrz tak na mnie, przyszedłem Ci pomóc, wiesz przecież że bez pokemona daleko nie zajdziesz... Tym bardziej w dziczy w której właśnie sie znajdujemy. Jakby na potwierdzenie tych słów skoczył w waszym kierunku elektryczny pokemon, w końcu jest burza a takie stworki lubia się bawić wśród piorunów. Wydawał się was nie bać, jednakże pozory potrafią kłamać. W tejże chwili Dajmon (tak zwał się chłopak) poruszył sie w kierunku stworka na co tamten zareagował elektrycznym atakiem. Chłopak na szczeście miał rękawiczki. Zrobił ten pokaz by Ci udowodnic, że sama nie jesteś bezpieczna. Nie uważasz, że to było specjalnie przygotowane? Jakby chłopak podejżewał, że kiedyś nastanie taka chwila.


Justine
Kolejne prychnięcie wydała z siebie tuż po owej, jakże 'widowiskowej' akcji, która zdała się dziewczynie być wyreżyserowaną. Nie mniej chłopczyna miał trochę racji, a w tym momencie Justine zdawała się być jednak skłonna do wsłuchania go.
- Więc... Czego chcesz? - Jak zawsze nie uznawała czegoś takiego jak bezinteresowna pomoc. Wątpiła, by chłopak, który znał jej imię, a którego ona sama bynajmniej nie kojarzyła, zrobił coś dla niej bez żadnej zapłaty czy czegoś. Skoro jednak pytała, to najwyraźniej chciała poznać szczegóły. Jednocześnie Dajmon nie mógł widzieć zaciśniętych w pięści dłoni i niezadowolenia na ustach. Tych pierwszych, bo skryła je w kieszeniach przydługiej bluzy, drugiego, bo wlepiła wzrok w przestrzeń przed sobą, było ciemno - jak to podczas burzy, a twarz dodatkowo przesłaniał kaptur.




Ostatnie Posty
Laureline
Na dworzu zbieralo sie na burze... Co?! Na burze?! Tak nagle?! No coz nie wiesz teoretycznie gdzie jestes. Diabli wiedza co sie dzieje na dworzu. Slychac tylko grzmoty. Narazie. Zobaczymy co bedzie dalej. Chlopaki gdy weszlas do pokoju nagle zbystrzeli. Takashi powiedzial tylko Coz, bedzie trzeba zostac w domu. Nie chce ryzykowac zaa...znaczy sie dostania. Dajmon gdy uslyszal przejezyczenie strzelil wrecz piorunami z oczu. Czyzby chcial cie przed czyms chronic? No coz, kiedys wyjdzie w praniu.


Justine
- Ej no, weźże... Mnie na prawdę nie chce się tutaj kwitnąć. - Jęknęła cierpiętniczo, choć właściwie - tylko dla zasady, bo wyraz jej twarzy pozostał niewzruszony. - Już raz biegliśmy podczas burzy i oboje żyjemy. W czym więc problem? A ja m u s z ę potrenować! W odróżnieniu od ciebie, swojego pierwszego Pokemon'a dopiero co zdobyłam.


Laureline
Moze i dostalas dopiero co swojego pokemona ale burza w lesie nie jest taka jak w miescie wiedz lepiej siedz na dupsku w domu i nie wylaz odpowiedzial zdenerwowany Takashi. Dajmon czujac co sie swieci wstal i zabral Cie na gore, przynajmniej staral sie. Przyprowadzil cie do pokoju i kazal usiasc na lozku.


Justine
Zmarszczyła gniewnie brwi, już otwierając usta, żeby posłać w stronę Takashiego kilkadziesiąt obelg połączonych z niezłym ochrzanem, wytknąć mu to i owo, a później, przynajmniej planowała, bez słowa opuścić chatkę.
Jak dobrze, że przeżyli ostatnie lata z Dajmonem pod jednym dachem, w końcu ciemnowłosy mógł zareagować, jeszcze zanim wprowadziła swój 'plan' w życie. Warknęła jedynie pod nosem, z miną obrażonego dziecka 'grzecznie' dając się wyciągnąć na górę, nie zmieniwszy swojego nastawienia ani troszkę, usiadła na łóżku, by wlepić nienawistne spojrzenie w bruneta.
- I zaciągnąłeś mnie tu bo? Kuźwa, dlaczego zawsze muszę się z jakimiś pacanami użerać... - Drugie zdanie skierowała bardziej do siebie, pierwsze zaś warknęła w stronę starszego.


Laureline
Dajmon zadowolny z siebie slyszac wybuch Takashiego odethnal z ulga ze uchronil dom przed zawaleniem. Spojrzal na Ciebie srogo Moglabys sie ogarnac? Nie wiesz z kim masz do czynienia wiec trzymaj nerwy na wodzy. Ty chcesz dolaczyc do organizacji czy nie? Jak tak to sie sluchaj... ostatnie zdanie wrecz warknal i wyjazal przez onko po czym szybko wybiegl zostawiajac cie sama.

//wybacz nie mam weny^.^'//
Cieniu
Cieniu
Admin

Male Liczba postów : 3460
Birthday : 07/04/1991
Join date : 16/01/2013
Age : 32
Skąd : Śródziemie

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach