Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Zapisy
3 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Inne :: Pokemon Story :: MG Lizzy
Strona 1 z 1
Zapisy
Imię:
Wiek:
Charakter:
Wygląd:
Historia:
Gatunek pokemona:
Cele:
Przedmioty:
Towarzysze:
Wrogowie:
Prośby do MG:
Wiek:
Charakter:
Wygląd:
Historia:
Gatunek pokemona:
Cele:
Przedmioty:
Towarzysze:
Wrogowie:
Prośby do MG:
- Kod:
[b]Imię:[/b]
[b]Wiek:[/b]
[b]Charakter:[/b]
[b]Wygląd:[/b]
[b]Historia:[/b]
[b]Gatunek pokemona:[/b]
[b]Cele:[/b]
[b]Przedmioty:[/b]
[b]Towarzysze:[/b]
[b]Wrogowie:[/b]
[b]Prośby do MG:[/b]
Lizzy- Liczba postów : 394
Join date : 21/11/2013
Skąd : Fuschia City
Re: Zapisy
zgłoszenie nr 000001
Imię: Żyleta
Wiek: trudno powiedzieć, trudno obliczyć zważywszy ze nie wieli ile żyją scythery, ale myślę ze tak pod 30 lat (żyją) a ona ma koło 25. Stary pok.
Charakter: jak na sythera przystało jest wyjątkowo honorowa, lojalna, niezalewana, twarda i samodzielna. Trzyma innych na dystans, długo się przekonuje do innych, ale jak już się przekona, zaufa, lub zaopiekuje się kimś – jest najcudowniejszym stworzeniem na świecie.
Bywa agresywna, jednak teraz już nie stanowi takiego zagrożenia jak kiedyś, ma świadomość słabości i odpuszcza lub unika konfrontacji.
Generalnie jednak ma dobre serce.
Wygląd: stary scyther z licznymi śladami po walkach, wyszczerbieniami na skrzydłach itp. pazury i szable straciły już dawny blask, zieleń pancerza wyblakła tracąc pierwotną soczystość. Ma też bielmo na lewym oku, obfite bokobrody i niewielkie braku w uzębieniu. Mimo jednak wieku i braku trenera nie jest wychodzona ani zabiedzona, nadal fizycznie pozostaje bardzo groźnie wyglądająca masywną bestią. Wazy ok 50 kilo (w czasach swojej świetności warzyła ponad 60) i mierzy ok 150cm wysokości.
Samice scytherów różnią się od samców większym odwłokiem i mniejsza koroną (to charakterystyczne ułożenie kolców na głowie), Żyleta ma większy odwłok, ale jej korona wcale nie ustępuje wielkością tej samczej – głównie dlatego ze zawsze była dominującym pokemonem na swoim terytorium (nawet ludzie jej się bali) i korona urosła – tak jak dominującemu samcowi.
Historia:Jako bardzo młody pok została znaleziona zaplątana we wnyki kłusownicze. Była jeszcze zbyt mała a jej szable zbyt miękkie by przeciąć druty. Odnalazł ją dziadek Robina (Robin – jej obecny „trener” - powiedzmy) i oczywiście zabrał do domu pod groźbą śmierci z rak żony bo „czegoś takiego to się w domu nie trzyma” (wg niej pokemony to tylko te słodkie,a inne to bestie). Lała się krew – bo pokemon był wyjątkowo dziki i nie rozumiał, ze ludzie nie chcą go skrzywdzić, nawet w centrum pokemon nie przyjęli, bo „to jest agresywne i nawet nie ma pokeballa”. I to była prawda, było agresywne, nie miało pokeballa, nie było siły by ją złapać, bo choć ledwo żywa, to potrafiła nawet połknąć pokeball, aby tylko udaremnić ludziom próbę zniewolenia.
Najdziwniejsze jednak miało się dopiero zdarzyć, trzyletni wówczas szczyl Robin ze swoim samochodzikiem na sznurku wtargnął do szopy gdzie dziadek trzymał scythera, już w miarę podleczonego, ale nadal w złym stanie, bo pokemon w niewoli nie chciał jeść i wciąż próbował się wydostać.
Kiedy rodzina zdała sobie strawę co się stało, już położyła krzyżyk na synku – nie żyje, zabiła go bestia.
Okazało się, ze Robin przywoził samochodzikiem żarcie z domu i karmił pokemona z reki. Jak to się stało? Scyther po prostu widział,ze to jest dziecko, niegroźne, małe, a pokemony (a zwłaszcza scythery) nie są głupie i niektóre rzeczy są dla nich oczywiste, np. że „piskląt” się nie krzywdzi.
I tak nastąpił przełom w kontaktach, Żyleta została z rodziną Barrych na... na złe i jeszcze gorsze.
Żyleta mimo długiego pobytu przy ludziach nie jest do końca oswojona. Nie jest wprawdzie nieposłuszna, ale bardzo niezależny charakter kazał jej czasem podjąć własną decyzje niezależną od woli trenera. Wobec Robina była i jest to najukochańsze, najłagodniejsze i najbardziej opiekuńcze stworzenie na świecie – traktuje chłopaka jak swoje dziecko i pozwala mu na takie rzeczy ze się w głowie nie mieści.
Nie pracowano jednak za bardzo nad jej dzikością. Stanowiła niejako osłonę od świata dla Robina który był typowym outsiderem (oczywiście nie jako 3 latek ale jak już podrósł) i stronił od ludzi. Kiedy miał Żyletę przy sobie – nikt nie próbował nawet do niego podchodzić.
Ale nie wszystko miało być takie piękne. Przyszedł czas, dziadek oddał mu pokebala Żylety (w końcu się udało ją w jakimś zakwaterować, ale nie mieszkała tam na stałe) i to nie byle jaki sprzęt, tylko taki który mógł bestie w każdej chwili odwołać i Robin z wielka przewagą nad innymi – z pokiem na wysokim poziomie – poszedł w świat. I chwile trwała przygoda, Robin nawet znalazł sobie ludzkiego przyjaciela. Aż do pewnego dnia, kiedy wędrowali przez ośnieżone góry. Zeszła lawina i porwała Robina ze sobą. Zaraz za chwile kolejna porała Żyletę. Od tamtej pory już się nigdy nie odnaleźli. Żyleta oczywiście przeżyła i nadal szuka swojego trenera, choć od tamtych wydarzeń minęło przeszło 10 lat...
Warto jednak na chwile jeszcze cofnąć się w czasie by wspomnieć o tym, ze Żyleta mimo iż została udomowiona w bardzo wczesnym pisklęctwie, (a to zdecydowanie najgorszy czas dla Sythera, powinno się je łapać gdy są dorosłe i mają w głowie pookładane a nie kiedy są młode i durne) to cały czas prowadziła półdziki tryb życia, chodziła wolno, zagarnęła sobie kilkunastohektarowy rewir na którym „rządziła” często popadając w konflikty z innymi pokemonami lub służąc za worek treningowy trenerom i ich ulubieńcom. Czasem sprawiała im łomot, ale bywało ze wracała do domu zlana krwią. Nie raz Robin ze łzami w oczach żegnał ją na zawsze. Ale udawało się przeżyć.
Gatunek pokemona: scyther
Cele: odnaleźć Robina żywego lub martwego...
Przedmioty: brak
Towarzysze: według życzenia i preferencji MG, ja bardzo chętnie będę grać z towarzyszem który troche Żyletkę uspołeczni.
Wrogowie: z założenia jest wrogo nastawiona, ale takich zapamiętałych wrogów nie ma i nie dąży by ich mieć.
Prośby do MG: bardzo proszę o narracje trzecioosobową. Nie „nagle zobaczyłaś” a „Żyleta nagle zobaczyła”,a najlepiej „Żyleta w tym momencie mogła zobaczyć”. Wole z moim MG wspólne pisanie historii pokemona imieniem Żyleta, niż stawanie się nią.
Lubię się rozpisywać, miło tez jest jak ktoś wczuwa siew gre i pisze jakiś bardziej rozbudowany post.
Imię: Żyleta
Wiek: trudno powiedzieć, trudno obliczyć zważywszy ze nie wieli ile żyją scythery, ale myślę ze tak pod 30 lat (żyją) a ona ma koło 25. Stary pok.
Charakter: jak na sythera przystało jest wyjątkowo honorowa, lojalna, niezalewana, twarda i samodzielna. Trzyma innych na dystans, długo się przekonuje do innych, ale jak już się przekona, zaufa, lub zaopiekuje się kimś – jest najcudowniejszym stworzeniem na świecie.
Bywa agresywna, jednak teraz już nie stanowi takiego zagrożenia jak kiedyś, ma świadomość słabości i odpuszcza lub unika konfrontacji.
Generalnie jednak ma dobre serce.
Wygląd: stary scyther z licznymi śladami po walkach, wyszczerbieniami na skrzydłach itp. pazury i szable straciły już dawny blask, zieleń pancerza wyblakła tracąc pierwotną soczystość. Ma też bielmo na lewym oku, obfite bokobrody i niewielkie braku w uzębieniu. Mimo jednak wieku i braku trenera nie jest wychodzona ani zabiedzona, nadal fizycznie pozostaje bardzo groźnie wyglądająca masywną bestią. Wazy ok 50 kilo (w czasach swojej świetności warzyła ponad 60) i mierzy ok 150cm wysokości.
Samice scytherów różnią się od samców większym odwłokiem i mniejsza koroną (to charakterystyczne ułożenie kolców na głowie), Żyleta ma większy odwłok, ale jej korona wcale nie ustępuje wielkością tej samczej – głównie dlatego ze zawsze była dominującym pokemonem na swoim terytorium (nawet ludzie jej się bali) i korona urosła – tak jak dominującemu samcowi.
Historia:Jako bardzo młody pok została znaleziona zaplątana we wnyki kłusownicze. Była jeszcze zbyt mała a jej szable zbyt miękkie by przeciąć druty. Odnalazł ją dziadek Robina (Robin – jej obecny „trener” - powiedzmy) i oczywiście zabrał do domu pod groźbą śmierci z rak żony bo „czegoś takiego to się w domu nie trzyma” (wg niej pokemony to tylko te słodkie,a inne to bestie). Lała się krew – bo pokemon był wyjątkowo dziki i nie rozumiał, ze ludzie nie chcą go skrzywdzić, nawet w centrum pokemon nie przyjęli, bo „to jest agresywne i nawet nie ma pokeballa”. I to była prawda, było agresywne, nie miało pokeballa, nie było siły by ją złapać, bo choć ledwo żywa, to potrafiła nawet połknąć pokeball, aby tylko udaremnić ludziom próbę zniewolenia.
Najdziwniejsze jednak miało się dopiero zdarzyć, trzyletni wówczas szczyl Robin ze swoim samochodzikiem na sznurku wtargnął do szopy gdzie dziadek trzymał scythera, już w miarę podleczonego, ale nadal w złym stanie, bo pokemon w niewoli nie chciał jeść i wciąż próbował się wydostać.
Kiedy rodzina zdała sobie strawę co się stało, już położyła krzyżyk na synku – nie żyje, zabiła go bestia.
Okazało się, ze Robin przywoził samochodzikiem żarcie z domu i karmił pokemona z reki. Jak to się stało? Scyther po prostu widział,ze to jest dziecko, niegroźne, małe, a pokemony (a zwłaszcza scythery) nie są głupie i niektóre rzeczy są dla nich oczywiste, np. że „piskląt” się nie krzywdzi.
I tak nastąpił przełom w kontaktach, Żyleta została z rodziną Barrych na... na złe i jeszcze gorsze.
Żyleta mimo długiego pobytu przy ludziach nie jest do końca oswojona. Nie jest wprawdzie nieposłuszna, ale bardzo niezależny charakter kazał jej czasem podjąć własną decyzje niezależną od woli trenera. Wobec Robina była i jest to najukochańsze, najłagodniejsze i najbardziej opiekuńcze stworzenie na świecie – traktuje chłopaka jak swoje dziecko i pozwala mu na takie rzeczy ze się w głowie nie mieści.
Nie pracowano jednak za bardzo nad jej dzikością. Stanowiła niejako osłonę od świata dla Robina który był typowym outsiderem (oczywiście nie jako 3 latek ale jak już podrósł) i stronił od ludzi. Kiedy miał Żyletę przy sobie – nikt nie próbował nawet do niego podchodzić.
Ale nie wszystko miało być takie piękne. Przyszedł czas, dziadek oddał mu pokebala Żylety (w końcu się udało ją w jakimś zakwaterować, ale nie mieszkała tam na stałe) i to nie byle jaki sprzęt, tylko taki który mógł bestie w każdej chwili odwołać i Robin z wielka przewagą nad innymi – z pokiem na wysokim poziomie – poszedł w świat. I chwile trwała przygoda, Robin nawet znalazł sobie ludzkiego przyjaciela. Aż do pewnego dnia, kiedy wędrowali przez ośnieżone góry. Zeszła lawina i porwała Robina ze sobą. Zaraz za chwile kolejna porała Żyletę. Od tamtej pory już się nigdy nie odnaleźli. Żyleta oczywiście przeżyła i nadal szuka swojego trenera, choć od tamtych wydarzeń minęło przeszło 10 lat...
Warto jednak na chwile jeszcze cofnąć się w czasie by wspomnieć o tym, ze Żyleta mimo iż została udomowiona w bardzo wczesnym pisklęctwie, (a to zdecydowanie najgorszy czas dla Sythera, powinno się je łapać gdy są dorosłe i mają w głowie pookładane a nie kiedy są młode i durne) to cały czas prowadziła półdziki tryb życia, chodziła wolno, zagarnęła sobie kilkunastohektarowy rewir na którym „rządziła” często popadając w konflikty z innymi pokemonami lub służąc za worek treningowy trenerom i ich ulubieńcom. Czasem sprawiała im łomot, ale bywało ze wracała do domu zlana krwią. Nie raz Robin ze łzami w oczach żegnał ją na zawsze. Ale udawało się przeżyć.
Gatunek pokemona: scyther
Cele: odnaleźć Robina żywego lub martwego...
Przedmioty: brak
Towarzysze: według życzenia i preferencji MG, ja bardzo chętnie będę grać z towarzyszem który troche Żyletkę uspołeczni.
Wrogowie: z założenia jest wrogo nastawiona, ale takich zapamiętałych wrogów nie ma i nie dąży by ich mieć.
Prośby do MG: bardzo proszę o narracje trzecioosobową. Nie „nagle zobaczyłaś” a „Żyleta nagle zobaczyła”,a najlepiej „Żyleta w tym momencie mogła zobaczyć”. Wole z moim MG wspólne pisanie historii pokemona imieniem Żyleta, niż stawanie się nią.
Lubię się rozpisywać, miło tez jest jak ktoś wczuwa siew gre i pisze jakiś bardziej rozbudowany post.
BiałyWęgiel- Liczba postów : 6
Join date : 09/12/2013
Re: Zapisy
Imię: Snov
Wiek: 15 (w długowieczność pokemonów idź)
Charakter: Bardzo inteligentny, rozumny, spokojny, ale wesoły.
Wygląd: -,- Jak każdy Slowpoke
Historia: ...Więc Slowpoke siedział sobie nad jeziorkiem...i siedział...tak minęło niemal 15 lat jego cudownego życia. Spędził te chwile na tym, co kocha najbardziej, czyli na niczym. Ale Slowpoke też myślą i też maja uczucia, ten młodziutki jeszcze osobnik, niejaki słodziak pragnął w przyszłości stać się Slowkingiem, by stanąć na dwóch łapach. Był bardzo biegły w walce, toteż po zaledwie kilku tygodniach podjął decyzję. Jego rodzice zdziwieni byli tak szybkim obrotem spraw, ale po krótkim trzy miesięcznym namyśle postanowili zgodzić się (były to dwa Slowbro ^^).
Podczas walki Slowpoke nie są ospałe, walczą normalnie! (wyrwane z kontekstu)
Mały Slowpoke przytulił po raz ostatni rodziców i tuż po opuszczeniu spokojnej osady wstąpił w niego żywioł, jaki nigdy nie wstąpił w żadnego Slowpoke'a. Co prawda dalej był ospały, ale już nie aż tak, by nie móc wyruszyć w daleką drogę na południe. Potrafił dobrze walczyć i chciał to robić jak najlepiej, by kiedyś jako Slowking wygrywać dla swojego przyjaciela, a i trenera, którego miał zamiar pozyskać, wszystkie ważne zawody Pokemon i Gymy. Tak...miał cel...rzadko się to u Slowpoke'ów zdarzało. Teraz po kolei, czas stać się Slowkingiem, zdobyć trenera i nie namęczyć się przy tym za bardzo. Co prawda smutne było pożegnanie błędnookiego stworka z jego przyjaciółmi i rodzicami. Ale on tam wróci...ja go znam
Gatunek pokemona: Slowpoke
Cele: Trener, Slowking, Powrót do wioski, wcale nie muszę być mutantem, ani pokemonem zespołu R, żebyś mnie przyjęła?
Przedmioty: Ogon xD
Towarzysze: Na razie nie, potem pokemony trenera, a propo towarzyszy to tego trenera mi dosyć prędko sypnij, już na początku gry, pierwsze kilka/kilkanaście stron
Wrogowie: Czas
Prośby do MG: Chcę ciekawą, fajną grę, historia jest taka, a nie inna, bez detali, chcę dać Ci pole do manewru, ja takie lubię na przykład, nie wiem jak ty ^^
Co do ataków to na start oczywiście tak, jak w regulaminie 2 TM/HM wybrane przeze mnie i jeden mój Tutor, oraz od Ciebie jeden Egg, jeden tutor i TM, zgadamy się na chacie, jeśli się dostanę xD
Jeśli chcesz długą, ciekawą historię i tego wymagasz, to napisz, a ja ją dla Ciebie napiszę pod innego poka, to nie jest tak, że jestem mało kreatywny i niepiśmienny
Wiek: 15 (w długowieczność pokemonów idź)
Charakter: Bardzo inteligentny, rozumny, spokojny, ale wesoły.
Wygląd: -,- Jak każdy Slowpoke
Historia: ...Więc Slowpoke siedział sobie nad jeziorkiem...i siedział...tak minęło niemal 15 lat jego cudownego życia. Spędził te chwile na tym, co kocha najbardziej, czyli na niczym. Ale Slowpoke też myślą i też maja uczucia, ten młodziutki jeszcze osobnik, niejaki słodziak pragnął w przyszłości stać się Slowkingiem, by stanąć na dwóch łapach. Był bardzo biegły w walce, toteż po zaledwie kilku tygodniach podjął decyzję. Jego rodzice zdziwieni byli tak szybkim obrotem spraw, ale po krótkim trzy miesięcznym namyśle postanowili zgodzić się (były to dwa Slowbro ^^).
Podczas walki Slowpoke nie są ospałe, walczą normalnie! (wyrwane z kontekstu)
Mały Slowpoke przytulił po raz ostatni rodziców i tuż po opuszczeniu spokojnej osady wstąpił w niego żywioł, jaki nigdy nie wstąpił w żadnego Slowpoke'a. Co prawda dalej był ospały, ale już nie aż tak, by nie móc wyruszyć w daleką drogę na południe. Potrafił dobrze walczyć i chciał to robić jak najlepiej, by kiedyś jako Slowking wygrywać dla swojego przyjaciela, a i trenera, którego miał zamiar pozyskać, wszystkie ważne zawody Pokemon i Gymy. Tak...miał cel...rzadko się to u Slowpoke'ów zdarzało. Teraz po kolei, czas stać się Slowkingiem, zdobyć trenera i nie namęczyć się przy tym za bardzo. Co prawda smutne było pożegnanie błędnookiego stworka z jego przyjaciółmi i rodzicami. Ale on tam wróci...ja go znam
Gatunek pokemona: Slowpoke
Cele: Trener, Slowking, Powrót do wioski, wcale nie muszę być mutantem, ani pokemonem zespołu R, żebyś mnie przyjęła?
Przedmioty: Ogon xD
Towarzysze: Na razie nie, potem pokemony trenera, a propo towarzyszy to tego trenera mi dosyć prędko sypnij, już na początku gry, pierwsze kilka/kilkanaście stron
Wrogowie: Czas
Prośby do MG: Chcę ciekawą, fajną grę, historia jest taka, a nie inna, bez detali, chcę dać Ci pole do manewru, ja takie lubię na przykład, nie wiem jak ty ^^
Co do ataków to na start oczywiście tak, jak w regulaminie 2 TM/HM wybrane przeze mnie i jeden mój Tutor, oraz od Ciebie jeden Egg, jeden tutor i TM, zgadamy się na chacie, jeśli się dostanę xD
Jeśli chcesz długą, ciekawą historię i tego wymagasz, to napisz, a ja ją dla Ciebie napiszę pod innego poka, to nie jest tak, że jestem mało kreatywny i niepiśmienny
Snovi- Liczba postów : 83
Join date : 08/12/2013
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Inne :: Pokemon Story :: MG Lizzy
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|