Huger Games - Cato

- Sapphire, celuj w jamę ustną tych potwór - rzuciłem krótko unikając nadchodzącego ataku i rzucając lśniącymi nożami w parę oczu przeciwników. Nie chciałem celować w szyje tych poków - była zbyt cienka, a nie wiadomo, jak szybkie były. Lepiej było nie marnować cennych broni, które były naszym jedynym ratunkiem. Od czasu do czasu zerkałem na swoją sojuszniczkę, żeby w razie czego jej nie zabito. Była bardzo przydatna - przynajmniej do czasu finału. Wtedy wygrać mogłem tylko ja. Pomściłbym brata i pomógłbym temu dziwnemu Zernowi 2. Nie wiedziałem dokładnie o co chodzi, ale w tamtej chwili najważniejszy był ten potwór. Starałem się ich oślepić, zabić i uważać na te ostrza i co najważniejsze... trucizne!

Dziewczyna odskoczyła a ty odruchowo również zająłeś bezpieczne pozycje. Cholera, to coś jest niebezpieczne... Nie powinno ono się tu znajdować.... CO jest nie tak z tym światem? Wówczas do głowy przyszła ci pewna myśl... Miecz od Zerna... Mówił że jest to potężne ostrze. Może warto wyjąc je z pochwy i zastosować? Zwłaszcza że to coś nagle znalazło trzech przyjaciół i powoli kierowało się na was. Kwas ociekający z nich wypalał ziemie
- ZRÓB COŚ BLAZE! TO NAS ZABIJE! - Odrzekła oddając strzał prosto w głowę stwora... Niestety to szlo dalej...

Bez żadnego ''ale'' wyciągnąłem lśniący miecz i przyjąłem pozycje bojową. Był bardzo ciężki, a ja cóż... nie miałem na sobie zbyt wielu kilogramów, raczej miałem być zwinnym zabójcą od rzucania nożami. Ale w Akademii musiałem uczyć się posługiwać każda bronią, więc nei miałem też żadnego problemu. Tak mi się przynajmniej wydawało.
- Sapphire, to jest niebezpieczne, ale musisz jakoś zwrócić na siebie uwagę tego czegoś - rzuciłem do swojej przerażonej towarzyszki. Jeśli potwory popełzły w jej stronę to bardzo szybko przeciąłem je wpół. Nie pzowoliłem, by zabiły nikogo z nas. A przynajmniej bardzo tego chciałem.

Wówczas ostrze lekko się zaświeciło i wczepiło się w twoją rękę a dokładniej w rękawicę... Ostrze nadgarstkowe wielkości miecza? Zacnie... Dzięki temu rozkład masy oraz uniki i akrobacje są łatwiejsze... Zaatakowałeś jednego ze stworów i przeciąłeś łodygi.. Wówczas kolejne rzuciły się na ciebie a ty szybko również pozbawiłeś ich życia... - To... To jest od tego Zerna? - Odrzekła po czym nagle zza was wyskoczyło dwóch wrogów... Momentalnie powalili Sapp a ciebie wzieli na cel... - Jeden ruch i giniesz

Na moją twarz wkradł się chytry, prawie niezauważalny uśmieszek. Czy ci przeciwnicy naprawdę myśleli, że dadzą radę dwójce zawodowćów? To srogo się mylili. Nie mieli żadnych szans, a szczególnie, gdy w posiadaniu miałem to jakże zacne ostrze. Byli dość postawnymi chłopakami, chyba z Dziesiątego i Jedenastego Dystryktu. Ci zwykle ginęli przy rzezi, jednak teraz było łatwiej.
- Bo co mi zrobisz, co? - parsknąłem śmiechem. - Głupi jesteście. Nadal uważacie, że macie jakiekolwiek szanse na zwycięstwo? Srogo się mylicie. - Na razie postanowiłem się z nimi zabawić. Dałem im jeszcze chwile życia, potem cóż... czekał ich marny los.

- Ha! Myślisz że jestes silny? - odrzekli po czym wyciągnęli kusze... Strzelili w Sapp... Prosto w jej serce... Dziewczyna upadła na kolana a krew ociekała prosto z jej rany - Jedna z głowy... teraz ty... - Odrzekł... To... To nie było honorowe... Kusza z tej odległosci zabija.... Nie ma jak uniknąć ataku.. .Chyba że ma sie trening boga... - Ostatnie słowa śmieciu?

Zmrużyłem oczy, przełknąłem głośno ślinę. Zabili Sapphire. W tej samej chwili, krople potu zaczęły spadać po mojej twarzy. Ona nie żyła. Po prostu odeszła. Tak szybko. Zabili ją, bo wykorzystali naszą sytuacje.
- Kurwy, szmaty, dziwki! Jesteście niesprawiedliwi! Pierdolić was! POJEBAŃCE! JUŻ NIE ŻYJECIE! - szybko wstałem, ostrzem rozcinając strzałę, którą wypuścili w moim kierunku. Nie weidzieli co mogę zdziałać tą bronią, a skoro zasób akrobacji był szeroki to musiało mi się udać. PRzynajmniej próbowałem. Kiedy tylko ogarnąłem co się dzieje, a oni byli zdezorientowani, przesunąłem ostrzem po gardle jednego z nich. Następnie przygwoździłem do ziemi tego co strzelił. Chciałem, żeby mi się udało. Chciałem zemsty.

Udało ci się wbić ostrze w gardło jednego z przeciwników. Krew trysnęła ci prosto na twarz... Dziewczyna upadła na kolana... Rana była paskudna ale chyba jeszcze... Oddycha, ale to długo nie potrwa... Drugi z nich wówczas rzucił łańcuchem i związał cię niem - I co teraz powiesz? Ha! - Odrzekł po czym nagle strzała znalazła się w jego głowie... Dostrzegłeś jak Sapp resztką sił strzeliła z łuku... - G.Giń..

Wnet dwóch przeciwników padło na ziemię. Podbiegłem do dziewczyny, wyciągając jeden z nożyków i pokazując jej go. Chciałem ją jeszcze torturować, ale w takim stanie się nie nadawała. Podszedłem do niej i dźgnąłem ją prosto w serce. Ostrze przebiło jej pierś. Podbiegłem do Sapphire, klęknąłem przy niej i wzruszyłem bezradnie rękoma.
- Nic nie mogę poradzić. Ale... Dziękuje za ratunek - uśmiechnąłem się słabo. - Przepraszam - bełt przebił jej serce. Nie było żadnego ratunku. - Przepraszam.

- To...Tobie zależy tylko na wygranej... Wi...Wiem że mnie chciałeś... Zabić... Widziałam... Twoje Myśli.... Ja... - Po czym odeszła... A ty zostałeś sam, widziała myśli? Wiedziała że chcesz ją zdradzić a mimo to ci pomagała, o co tu biega? ALe nie miałeś sporo czasu na zastanowienie się bo w oddali słyszałeś jak ktoś się zbliżał... Cholera, to muszą być kolejni uczestnicy...

- Co do cholery jasnej? - wykrzyczałem trochę zbyt głośno. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i schowałem się za najbliższym drzewem. Załatwię temu komuś przemiłą niespodziankę... Taak. Będize totalny rozpierdol. Muszę po prostu być cichym ninją atakującycm z zaskoczenia.

Do lasu wbiegło dwóch gwardzistów - Dobra, ten ktoś jest tu... Z tego co wiem sprzymierzył się z kimś... Zakładaj ubiór uczestników... - Rzekł wskazując drugiemu na ciała zabitych - Wówczas wyeliminujemy i jego sprzymierzeńców jak i jego samego jak nas zaatakuje. - odrzekł po czym zaczęli zabierać stroje z ciał... Cholera, to źle wygląda, jeśli tak wyszkoleni "zabójcy" będą brali udział w turnieju... To tych za których się podają wygrają! Dodatkowo, co oni robią na arenie... Przecież to zakazane...

Jeśli ciało Bellsprouta nadal tu leżało to postarałem się nastroić je(ukryte ostrze) trucizną lecącą z jego części ciała. Następnie wyszedłem za przeciwników i odchrząknąłem. W następnej chwili pędziłem w ich stronę, chcąc zaatakować.

O dziwo znalazłeś ciało po martwym "pokemonie" wówczas zaatakowałeś ich a oni nieco zaskoczeni szybko skontrowali atak. Cóż, trzeba przyznać że mimo wszystko to jedni z najlepiej wyszkolonych ludzi na tym świecie. Aczkolwiek czułeś że bawią się z tobą a nie walczą na poważnie... Czyżby grali na czas? Wówczas dostrzegłeś że jeden sięga za pazuchę i Wyjmuje balla... - Horn - Rzekł a przed nim Pojawił się Rhyhorn - Ty zabij tego ja lecę zdobyć "zaufanie" innych- Odparł odjeżdżając przed siebie.