Góry Południowe - Leniu

Nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej że mi nic nie zrobią. Tak tylko z siebie większego idiotę zrobiłem niż normalnie jestem - powiedziałem z uśmiechem na twarzy schodząc ze skały do niebieskich słoników.
- Cześć. Jestem Gray - powiedziałem wyciągając trochę karmy by się z nimi przywitać i zaprzyjaźnić...

Po co miałem to robić widząc taką śmieszną sytuację? Dawno takiej rozrywki nikt mi nie zapewnił. - odparł uhahany poke-ranger. Ty po chwili opanowałeś swe emocje i dałeś się rozjechać Phanpy'm. Tak, próbując zaprzyjaźnić się z jakimś, wszystkie zaszarżowały na Ciebie, a ty stałeś się tylko przeszkodą na ich drodze. Znowu żeś leżał na ziemi i jedyne co widziałeś to gwiazdki nad Tobą. mAsz pecha, mordo.

- Nie ma to jak zostać rozjechanym przez stado niebieskich słoników i zrobić z siebie idiotę - powiedziałem podnosząc się z ziemi i otrzepując z kurzu i spoglądając na reakcję Trana.
- Przynajmniej się od turlały i mam chwilę spokoju. Ale powiem ci Tran że niezły masaż. Może też powinieneś kiedyś zaproponować - powiedziałem z nutką ironii w głosie do strażnika...

- Taaaaaa, po twojej minie zwłaszcza to widać...gdzie jesteś cały powyginany. Hahahah. - powiedział płaczący ze śmiechu Tran, patrząc na to jaki byłeś poskładany. Kiedy byłeś już w stanie wstać i się otrzepać, dostrzegłeś jednego niebieskiego słonika który leżał pod jednym ze stalaktytów i drzemał sobie niczym Rapidash.

- O. A myślałem że wszystkie Phanpy od turlały się stąd bez wyjątku. Sprawdźmy co to za maluch - powiedziałem do Trana po czym wyjąłem pokedex i nakierowałem go na Phanpiego by dowiedzieć się czegoś o nim więcej. Następnie powoli podchodzę w jego kierunku tak by go nie zbudzić i nie spłoszyć jak reszty.

Podszedłeś do pokemona i spokojnie wyjąłeś pokedex skanując swoją możliwe że przyszłą zdobycz. Pokemon, spał niewzruszny i co chwila wyciągłą swoje małe ciałko, tak jakby coś mu się śniło. Otrzymałeś takie informację:

Phanpy || 18.oo%
Płeć: Samiec
Ability: Pickup
Charakter: Pokemon bardzo leniwy. Każda czynność wymaga od niego sporego wysiłku co skutkuje dużą siłą lecz słabą kondycją. Po każdej rzeczy jaką zrobi, udaje się w głęboki sen.
Ataki: Jak na lv + Rest.

- No koro udaje się w głęboki sen to może i tym razem tez zasnął na tyle mocno by udało mi się go złapać i by dołączył do mojej drożyny - powiedziałem po cichu chowając pokedexa i biorąc do ręki pokeball i dotykam nim śpiącego pokemona w nadziei że uda mi się go złapać. Ciekam więc niecierpliwie...

Tak jakbyś czytał w myślach prowadzącego, by normalnie go złapać bez jakiś dziecinnych podchodów. Po prostu rzuciłeś poke ball, z nadzieją że się złapie. Pokeball trochę się pokiwał i było po cyrku. Pokemon został złapany.
- Chyba przestało padać. - powiedział nieco później tran.

Wreszcie możemy stąd wyjść ale teraz już z nowym kompanem - powiedziałem podnosząc balla z nowym pokemonem po czym wziąłem swoje rzeczy i przywołałem swojego Swellowa do balla.
- No to chodź Tran ruszamy dalej. Mam już dość bezczynnego siedzenia na dupie w tej jaskini - powiedziałem wychodząc...

- zgadzam się, tylko gdzie teraz? - odparł tran, wyłaniając się z jaskini i patrząc na rozchmurzające się niebo. Może masz jakieś pomysły? Tran skręcił głową, w wyższe partie gór, wskazując na jeden ze szczytów.
- co ty na to by podbić "Małą Anię"? - zapytał chłopak, mówiąc prawdopodobnie o wzgórzu, które tak się nazywało.

- No to możemy iść na tę góra na która wskazujesz. Skoro się tak nazywa to spoko tylko kto taką nazwę wymyślił - zapytałem Trana ruszając we wskazanym przez niego kierunku. Idę spokojnym lecz pewnym tempem. Wiem że uda mi się osiągnąć cel który sobie założyłem i odnaleźć to po co tu przyszedłem. To tylko kwestia czasu...

- Legenda głosi że górę podbił pedofil, który siedział w więzieniu za właśnie owe zbrodnie. Później udał się na wyprawę na tą górę, by odkupić swe winy, jednak słuch po nim zaginął. - odparł krótko Tran. Jeżeli legenda jest prawdziwa, to oznacza że góra może być w pewien sposób oczyszczeniem dla Ciebie, jeżeli ty też gwałciłeś małe dziewczynki?

- Pedofil...nie no spoko. Życie jest dla niektórych czasem okrutne. Ale ja nie jestem pedofilem więc nie potrzebuję oczyszczenia. Za to możemy się tam udać - powiedziałem do Trana lekko zdegustowany tym o czym właśnie się dowiedziałem ale nie mogę się zniechęcić. To jest dla mnie bardzo ważne...

- Spooooko, każdy ma prawo do błędów. Ale przyznaj się, nie kręciły Cię kiedyś małe dzieci? Albo mężczyźni? - zapytał z przerażającym wzrokiem Tran, wpatrując się w Ciebie a jego twarz stawała się coraz bliższa twojej. Rapidash, patrzył na was, tak jakby miał zatwardzenie. Jesteście popitoleni.

-NIE. Interesują mnie tylko kobiety i to w odpowiednim wieku. Najlepiej w moim żebym miał wspólne tematy -powiedziałem mu prosto w oczy rozwiewając wszystkie niedomówienia. Na wszelki wypadek jednak ścisnąłem mocno pośladki. Nigdy nie wiadomo co będzie chciał zrobić lub co chodzi mu po głowie...

W pewnym momencie, dopadła CIę wizja, jak Tran się do Ciebie przybliża, a jego Unicorn łąduje Cię od tyłu. hahahaha nie no beka.
- Wiesz, starsze kobiety są bardziej doświadczone, więcej byś się dowiedział o życiu od nich, niż od jakiś małych smarkul. - odparł chłopak. Mówił tak jakby miał pojęcie o tym o czym mówił, jednak nigdy nie wiadomo, jakie przeżycia i historie, spowijały chłopaka?

- Wiem bo znam kilka starszych dziewczyn które są warte zainteresowania ale teraz jestem tu by wzmocnić drużynę. Na miłość mam jeszcze czas - powiedziałem do Trana starając się odczytać co mu chodzi po głowie...zresztą wole nie wiedzieć. Lepiej idźmy dalej i szukajmy dzikich pokemonów by wybić te głupie myśli z głowy...

Tran zamilkł po twojej ostatniej wypowiedzi a ty poczułeś silniejszy wiatr. Przeczucie CI podpowiadało że to znowu się powtórzy. Dostaniesz za chwilę z bata, tzn. z podmuchu wiatru i znowu stracisz przytomność. Po chwili jednak wiatr osłabł a ty usłyszałeś jakiś krzyk. Nie miałeś pojęcia co to jest i skąd nadchodzi?

- Tran ty też to słyszysz czy mam tylko jakieś omamy i wydaje mi się że słyszę ten krzyk - powiedziałem rozglądając się czy możliwe jest to że jest ktoś w tych partiach gór i jest w niebezpieczeństwie czy mi się tylko wydaje. Przysłuchuję się uważnie starając się zlokalizować skąd to dochodzi...

Może to był krzyk małej Ani, która płacze bo starszy pan ją maca? Nie, jednak to nie to. Po chwili krzyk zamilkł, a coś ciężkiego spadło CI na głowę. Kolejna seria gwiazdek tańczyła CI przed oczami. Po chwili tran podbiegł, jednak nie o Ciebie a do osobnika który leżał obok CIebie. Było to coś fioletowego...tyle udało Ci się wywnioskować, z zawrotami głowy.

- Powie mi ktoś od kiedy to z nieba rzuca czymś fioletowym i innym niż deszcz. No i znacznie cięższym - zapytałem podnosząc się mozolnie z ziemi i masując po głowie. Nie ma to jak oberwać w łeb. Staram się lekko otrząsną i zobaczyć czym dostałem po głowie i dlaczego Tran się zajął tym a nie mną...może to coś poważnego...

Kiedy wstałeś, na ziemi ujżałeś fioletowego pokemona, który leżał równie znokautowany jak ty. Wyglądał jak przerośnięty skorpion, z nietoperzymi błonami połączonymi z ramionami.
- To gligar - odparł przewodnik, wyjmując jedną ze swoich jagód a następnie karmiąc ją pokemona.

- Przynajmniej miał lekkie lądowanie na mojej głowie. Ale skoro potrafi latać to dlaczego spadł - powiedziałem do Trana klękając koło pokemona i sprawdzając czy wszystko z nim dobrze. Nie wiadomo przecież z jakiej wysokości spadł i dlaczego. Przynajmniej jest nadzieja że nic poważnego mu się nie stało i będzie cały i zdrowy...

Wiesz, prądy wiatru w tych partiach gór są już silniejsze i nieprzewidywalne. Mozliwe że Gligar nie był w stanie się im przeciwstawić i stracił równowagę, przez co wylądował na twojej głowie.
- Dam mu Oran jagodę, by odzyskał nieco sił. Zwykle Gligary unikają wyższych partii wzgórz.

- No może zwykle tak ale jak widać ten nie. Może coś go skusiło by tu przelecieć. Albo się czegoś przestraszył. Nigdy nie wiadomo - powiedziałem do Trana.
- Hej mały jak się masz. Jesteś cały? Nic ci nie jest? - zapytałem pokemona licząc na jakiś odzew z jego strony. Taki upadek na pewno musiał być dla niego bardzo bolesny...