Allan Newlight - pokonać zespół Plasma

- Przestań. Przesadzasz kochanie.... Jeśli już ma być prawda to oboje przez nasze starania czujemy się teraz szczęśliwi kochanie. Chodźmy już spać. Jutro będzie ciekawy dzień. Bo troche poszperamy po miasteczku Driftveil. Wiesz... Może uda mi się korzystnie wymienić mojego Tediursę.

- Dopsz kochanie to dobranoc - odpowiedziała.
Jeszcze raz Cię pocałowała i dość szybko zasnęła, Ty niedługo po niej. Jak się obudziłeś rano to na stole już było przygotowane śniadanie, a dziewczyna siedziała na fotelu i sobie piłowała paznokcie.

- No i dzisiaj tobie się kochanie udało wstać wcześniej przedemną... No brawo brawo skarbie.
Uśmiechnął się do niej a gdy wstał i się ubrał to przytulił ją do siebie.
- Dziękuje skarbie za śniadanko.
Zaczął jeść. Wypuścił wszystkie swoje Pokemony, ale zanim to zrobił nasypał każdemu z nich PokeKarmy. Gdy jadły spojrzal na Tediurse.
- Dziś zmienisz właściciela na lepszego przyjacielu. Niestety nie jestem dobrym trenerem dla ciebie.
Uśmiechnął się lekko do Pokemona misia. Po czym sam wrócił do jedzenia.

Teddiursa tylko spuścił łebek i kiwnął nim, że niech ci będzie.
- No tak jakoś mi się udało i przynajmniej masz śniadanie zaraz po pobudce - pocałowała Cię w policzek.
Wkrótce jak zjadłeś to dziewczyna nieco ogarnęła łóżko po waszych wczorajszych wyczynach.

Gdy ona ogarniała łóżko schował do Pokeballi swoje Pokemony poza Zoruą która wskoczyła mu na ramie. Oprawił swój ogonek jako pasek i ubrał się.
- No... Dirftveil... Zobacze czy to miasto będzie odpowiednim do tego. Byśmy tu zamieszkali. Chyba, że masz inne miejsce na uwadze kochanie? Inne miejsce, Inny region. Gdzieś bedziemy musieli sobie wybrać mieszkanie. Ale porozmawiamy o tym wieczorem. Teraz chodźmy na miasto. W Strefie PWT napewno kogoś uda się znaleść do wymiany.

Victorię ucieszyły Twoje słowa.
- Tu jest fajnie, ale na przykład chciałabym zamieszkać nad jakimś jeziorem - rozmarzyła się dziewczyna.
Niedługo po tym byliście gotowi i udaliście się do Strefy PWT z nadzieją, że spotkacie tam jakiegoś świetnego trenera.

- Wiesz kochanie. Znam jedno miejsce nad wspaniałym jeziorem. W regionie Johto. Zwie się to jezioro Jeziorem Złości. Żyją tam potężne i piękne pokemony zwane Gyaradosami.
Gdy byli w strefie PWT stanął troche dalej i krzyknął.
- ZA ODPOWIEDNIĄ OFERTĘ WYMIENIE TEDIURSE Z REGIONU WYSP POMARAŃCZOWYCH!
Czekał aż kogoś ta wiadomość zainteresuje.

Dziewczyna chwilkę się zamyśliła.
- Może lepiej jakieś spokojniejsze jezioro... - zaśmiała się lekko.
Ty wkrótce zacząłeś swoje ogłoszenia. W końcu przyszedł jakiś młody chłopak.
- Cóż, hoduję pokemony i akurat potrzebuję Teddiursy... Mogę ci za tego pokemona zaoferować Deino - powiedział chłopak.

- Może Lake Verity w Sinnoh? Tam jest spokojniej znacznie.
Gdy hodowca podszedł do ciebie to rozpocząłeś z nim rozmowe.
- Deino? A mógłbym go zobaczyć? Bo niestety nie orientuje się w Pokemonach regionu Unova. Jak wspomniałem przybywam tu z regionu Wysp Pomarańczowych....
Wyjmuje Pokeball z Tediursą.
- TEDIURSA! WYBIERAM CIĘ!
Wystawił niedźwiadka.
- Oto i mój Tediursa. A mógłbym zobaczyć twojego Deino?
Naszykował Pokedex by zobaczyć dane na jego temat.

Dziewczynie ta propozycja już bardziej pasowała. Wkrótce chłopak wypuścił takiego oto pokemona:

Deino lv. 10 Samica
Charakter: Mała poke-rozrabiaka, która wszędzie wykopie jakiś granat czy karabin.
Ataki: Tackle, Dragon Rade, Focus Energy, Bite,
Zdolność: Hustle

Chłopak czekał co Ty na to. Twój niedźwiadek jak wygląda bardzo go zainteresował.

- Hmmm...
Allan się zastanowił a po chwili wraca Tediursę i wymienia z nim Pokeballe.
- Zgadzam się... Twoja Deino mnie przekonała. Dbaj dobrze o Tediursę. Pieszczoszek z niego troche.
Schował już swojego Deino do Pokeballa. Odszedł chwile ze swoją dziewczyną.
- Jest dobrze... Smoczy Pokemon. Przyda się Smocze Pokemony są silne.
Uśmiechnął się.
- Ale tu Przy PWT gdy rozmawiałem z Hodowcą to wyczułem dziwną energię. Niby człowieka ale jakby bardziej nadludzką.

Dziewczyna spojrzała na Ciebie zamyślona.
- Tak się zdarza, są czasem nawet ludzie, którzy są w jednej setnej aniołem czy demonem a i tak to wyczuwasz - podrapała się po karku.
Chwilę stałą w bezruchu jakby była nastawiona na wyczuwanie czegoś.
- No racja, dziwnie coś, jeszcze nigdy tego nie czułam - mruknęła. - To idziemy sprawdzić? - spytała się.

- Lepiej byśmy to sprawdzili. Może posiadacz owej energii będzie w stanie nam pomóc i powie coś więcej o tym gdzie znajduje się obecnie Zespół Plasma.

- Może - powiedziała.
Wkrótce śladami owej dziwnej energii ruszyliście. Było wam tym trudniej, bo ten ktoś ciągle się przemieszczał. Ale w końcu... jest! Postać w płaszczu długim aż do ziemi, okularach, kapeluszu i z szalikiem... Gościu chyba chory jakiś, normalnie Ty byś się w tym ugotował.

- Nie za gorąco w tym panu?
Spytał się patrząc na jego dziwny ubiór.
- Miałbym do pana jedno Pytanie. Czy widział pan gdzieś Zespół Plasma? Poszukujemy ich bo musimy odbić z ich rąk mego ojca. Każda informacja na ich temat może okazać się pomocna.

Ten ktoś jak tylko zobaczył, że zbliżacie się właśnie w jego kierunku ruszył szybko w jeden z korytarzy. Chyba nie chciał zbytnio z wami rozmawiać to było... dziwne.
- Nie wiem o co chodzi, ale skoro ucieka to lepiej go złapmy - powiedziała Victoria i ruszyła za energią, którą wyczuwała.

- Musimy go osaczyć. FARFETCH'D ! WYBIERAM CIĘ!
Wystawia swojego Pokemona.
- FARFETCH'D! Przetnij mu drogę by nie miał jak uciec. Musimy go spytać o co chodzi w tym wszystkim.
Spojrzał na swoją ukochaną.
- Ja pobiegnę w Lewo. Ty biegnij od prawej strony. Tak to zakleszczymy że nie będzie miał jak uciekać.

Dziewczyna kiwnęła głową. Wkrótce szybko udało wam się zatrzymać tego tajemniczego gościa. Po chwili jednak stało się coś, czego się nie spodziewaliście. Otóż zamaskowany gościu użył jakiejś psychicznej mocy, bo was wszystkich nagle odepchnęło pod ściany i byliście przykleszczeni do nich. Ten ktoś w tym swoim płaszczu ruszył tym razem spokojnym krokiem w dalszą drogę.

- NIE CHCEMY CI NICZEGO ZŁEGO ZROBIĆ! CHCEMY TYLKO SIĘ DOWIEDZIEĆ CO WIESZ O ZESPOLE PLASMA! POMÓŻ NAM! NIE WIEMY CO MOGĄ ZROBIĆ MEMU OJCU!
Wrzasnął w jego stronę.

Ten ktoś się zatrzymał na chwilę. W końcu energia was puściła. Tajemnicza postać się odwróciła w waszym kierunku. Wkurzające było to, że ten ktoś był skryty za tymi wszystkimi ubraniami.

Gdy wstał to pobiegł do dziewczyny pomagając jej wstać.
- Nic ci nie jest Kochanie?
Przytulił ją do siebie. Wrócił Fafretch'd-a do Pokeballa.
- Nie zajmiemy panu dużo czasu. Bo sami mamy go mało. Zależy nam by dopaść Zespół Plasma. Gdyż oni uprowadzili Mego ojca. Może pan zna. Profesor Newlight. Badacz Skamielin. Podążamy tropem Zespołu Plasma od miasta Striaton. Dlatego proszę. Niech nam pan pomoże.
Spojrzał na zamaskowaną postać zastanawiając się kto jest zamaskowanym tajemniczym osobnikiem.

Dziewczyna była tylko trochę obolała. Cmoknęła Cię za troskę w policzek.
- Może nie znam osobiście, ale dużo o nim wiem - usłyszałeś spokojny głos, ale... jakby w swojej głowie. - Mogę wam pomóc, ale w zamian za to kiedyś będziecie mi winni przysługę - powiedział.

- Ale wpierw wypadało by się nam przedstawić. Ja jestem Allan Newlight. Syn profesora Newlighta. A ona to Victoria. Moja narzeczona. Skoro mówisz o przysłudze... Muszę się poradzić swojej ukochanej.
Spojrzał jej w oczy.
- Co robimy kochanie? On wie gdzie mogą oni być. Ale to się wiąże, że musimy później mu pomóć. Mimo to, że przywalił nas do ściany może jednak by mu zaufać. Co ty na to?

Dziewczyna dłuższy czas się zastanawiała.
- No możemy mu zaufać - powiedziała w końcu.
Tajemniczy gość w końcu się wam przedstawił:
- Jestem Mewtwo- powiedział.
Victorii dosłownie szczęka opadła.
Czyli wy nie tyle rozmawialiście w człowiekiem co z pokemonem...

- Mewtwo? A.. Ale co tu robisz daleko od swojego Domu? Legenda Kanto. Stworzony ze zmieszania dna ludzkiego z dna Mew-a. Rany. Nigdy nie spodziewałem się ciebie Mewtwo spotkać. Wiele o tobie słyszałem w mieście wyspy Valecia. Choć częściej u nas widać Articuno, Zapdosa i Moltresa. Zatem zgadzamy ci się później pomóć w zamian za to, że ty teraz pomożesz nam.