Allan Newlight - pokonać zespół Plasma

- Nie musicie wiedzieć - odpowiedziała wam legenda. - W takim razie jutro w południe na tym korytarzu, dzisiaj mam jeszcze coś do zrobienia - powiedział, odchodząc.
Dziewczyna była porządnie zdziwiona.
- No nieźle, legendarny pokemon - uśmiechnęła się.

- Tak. I to z regionu mi bliskiego. Defakto sąsiedniego. Mewtwo pochodzi z Kanto.
Spojrzał w niebo.
- Może i dobrze, że go spotkaliśmy. Mewtwo ma sporą inteligencje a co za tym idzie mądrość. Zatem pewnie wie gdzie może być mój ojciec uwięziony. Swego czasu z tego co wiem był więżony przez Zespół R który tak naprawde go stworzył. Dobrze, że uciekł tamtym szubrawcom. Zespół R jest gorszy od Zespołu Plasma. Ale chyba każdy region ma jakiś kryminalny zespół.

- No ogólnie to każdy - przyznała dziewczyna.
Zaczęliscie waszą dalszą wędrówkę po tym ogromnym budynku... I w pewnej chwili zobaczyłeś, jak przechodził tutaj... nie kto inny jak Blue!

- Czy ja dobrze widzę? Blue? Lider miasta Viridian? No no no. Rzeczywiście. Sporo tutaj można trenerów spotkać.
Uśmiechnął się widząc ludzi ze swoich stron.
- Ciekawe czy tu są liderzy wysp Pomarańczowych także.

Nie zastałeś ich tutaj. Wszyscy ponoć już byli na jakimś zgrupowaniu, tylko że Blue się spóźnił z wiadomych sobie powodów... Bardzo ciekawe. Niedługo zrobiliście się głodni, bo zbliżało się południe. Jak dobrze, że mają tu z kilka restauracji...

- Chodźmy zjeść kochanie a potem śpieszmy się na trybuny. Może zobaczymy Mistrza Kanto REDA... Kurcze... On ma świetny styl walki. Jego Charizard jest fenomenalny. Ach... Lubie patrzeć jak bardziej doświadczeni trenerzy walczą odemnie. To daje mi doświadczenia bym wiedział jak operować swoimi Pokemonami. A nie powiem bardzo lubie mroczny typ Pokemonów.

Wkrótce byliście w restauracji zjeść sobie co nieco. Po tym akurat był czas, by ruszać na trybuny. Ludzi było mnóstwo, ale w końcu udało się wam zająć całkiem dobre miejsca na widowni. Pierwsza jest... Cynthia kontra Lance! Dwójka świetnych trenerów pokemonów. Zapowiadało się świetnie. Dziewczyna siedziała zaraz obok Ciebie i Cię obejmowała.

On ją również objął spoglądając na arene. Uśmiechnął się lekko.
- Wygląda to jakbyśmy my walczyli tam ze sobą kochanie.
Uśmiechnął się.
- Będziemy dobrymi mistrzami kiedyś kochanie. I razem obejmiemy to stanowisko.

Dziewczyna także się rozmarzyła.
- A jak ja nie podołam to najwyżej będę Twoją wierną pomocnicą - powiedziała i uśmiechnęła się.
Pocałowała Cię w ucho. Wkrótce zaczęła się walka. Lance wystawił do walki... Charizardka, a Cynthia Garchompa!

- Hmmmm... Charizard ma tu wielką przewage bo jest szybszy od Garchompa. Ale siła ataków przeważa u pokemona Cynthii...
Spojrzał na Pokeballa z Deino.
- Ciekawe jakim ty się staniesz w finalnej postaci.

Wkrótce... zaczęła się walka! Obydwa pokemony były niezwykle silne i aż czułeś jak arena drżała od ich ciosów i ataków. Dziewczyna zafascynowana patrzyła się na całe to widowisko. A było na co popatrzeć. W efekcie końcowym... wygrała Cyntchia! Kolejny pokemona Lance'a to Gyarados.

- Hmmmm... To było świetne... Ale teraz Jeżeli Lance chce wygrać musi wykorzystać moc swojego Gyaradosa... Smoczy gniew jego potrafi być zabójczy.
Przytulił się do dziewczyny i patrzył z nią na przebieg walk.

Gyarados powalił i Garhompa i Haxorusa kobiety. To się nazywa moc... Glaceon, którego wybrała mistrzyni powalił poke-węża morskiego jednym ciosem. Ostatni pokemon Lance'a to... Kolejny Charizard, tylko ten był.. shiny!

- No no no. Shiny Charizard... Prosze... Nie spodziewałem się tego, że Lance wyskoczy z grubej rury. Aż miło popatrzeć na ten mecz.

Charizard w koncowym efekcie wygrał. Kolejna walka to... Red kontra Blue!
- Teraz najlepsze - uśmiechnęła się dziewczyna.
Była bardzo podekscytowana tym wszystkim.

- Nom... Dwaj odwieczni rywale. RED jak i BLUE od zawsze ze sobą konkurowali w tym kto jest lepszy. Teraz się okaże. Ale stawiam na Red-a. On jednak ma większą zdolność. Skoro zetronizował z roli mistrza Kanto Blue.

Walka trwała długo i było przy tym mnóstwo emocji. W końcu jednak wygrał Red. Jak na razie to był koniec walk. Wszyscy powoli opuszczali arenę dyskutując o tym, co się działo.
- Ale były wrażenia - stwierdziła dziewczyna, idąc z Tobą w kierunku wyjścia.

- Fakt... To były wspaniałe walki kochanie... My też dojdziemy kiedyś do takiej perfekcji. A teraz chodźmy do PokeCenter i odpocznijmy. Jutro mamy się przecież spotkać z Mewtwo.

Niedługo po tym byliście w pokecenter. Po tym całym wykrzykiwaniu i ogólnie kibicowaniu byliście zmęczeni. Victoria poszła do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic i wróciła w piżamie z włosami w ręczniku.
- Wypuścisz Houndorua? - spytała. - Bo nie mam suszarki, a nie chcę spać przy tobie z mokrymi włosami - powiedział.

- Żaden problem skarbie... HOUNDOUR! IDŹ!
Wypuścił swojego Houndoura.
- Rozgrzej się przyjacielu... Ciutes tu zimno i moja ukochana zbytnio nie ma czym przysuszyć włosów.
Uśmiechnął się do Pokemona.
- Pozatym jutro musimy potrenować przyjacielu.

Tak więc pokemon zabrał się za pomoc w suszeniu włosów dziewczyny. Niedługo po tym te były już zupełnie suche, więc Victoria zadowolona położyła się na łóżku.
- Mimo wszystko zmęczona jestem - ziewnęła.

- Ja też kochanie... Jutro zaś musimy spotkać się z Mewtwo i zobaczyć w jakim stopniu nam pomoże. Mam nadzieje, że jego wskazówki okażą się pomocne.

Dziewczyna pokiwała głową. Jak położyłeś się obok niej to ta się w Ciebie wtuliła. Niedługo po tym zasnęliście. Śnił Ci się dzisiejszy turniej, tylko że Ty jesteś zamiast Reda... To było genialne. Jak obudziłeś się rano to miałeś świetny nastrój.

- Rany
Westchnął gdy wstał.
- To był cudowny sen... Sen który może się ziścić.
Uśmiechnął się i pocałował delikatnie swoją ukochaną.
- Skarbie... Chodźmy już... Bo się spóźnimy. A chce rozwiązać tą sprawę.

Dziewczyna ziewnęła zaspana.
- Mamy czas... - powiedziała.
Przeciągnęła się i chyba niezbyt chciało się jej wstawać. W końcu jednak siadła na łóżku i zaczęła przy Tobie się przebierać.