Bart - Weterynarz czy detektyw?

Po raz ostatni spojrzałeś na ciało nidorana. Coś ci nie pasowało, i to bardzo nie pasowało. No bo po co ktoś miałby podmieniać pokemony trenerom? Po co komu jeden Nidoran, skoro musi przy tym oddać drugiego? To dopiero była zagadka, prawda?

Przed oczyma stanął mi cały przekrój thrillerów medycznych, które przeczytałem. Niestety, żaden z nich nie dotyczył pokemonów. Przez chwilę mój stworzył teorię, że Nidoran chłopaka został porwany w celu eksperymentów, a tego po prostu podrzucono. Nie! To zbyt głupie. Popadam w paranoję. W zasadzie należałoby o tej sytuacji powiedzieć rodzicom. Wychodzę z pomieszczenia i zaczynam ich szukać.

Na razie nie zauważyłeś żadnego z nich, za to napatoczył się jeden z pomocników - bodajże Ted, czy Tom... był nowy, zaczął zaledwie przed kilkoma dniami, za to był na sali operacyjnej... Może by coś wiedział? A może nawet by ci powiedział?

Ehh, znowu zapewne jeden z tych początkujących, co marzą zostać nowymi Oakami czy Elmami. W sumie lepszy rydz ni nic. Postanowiłem zagaić:
- Przepraszam - zdecydowałem się na bardziej oficjalną formę - mam pytanie odnośnie tego Nidorana z sali. Nie dopowiadam do końca, za to uważnie obserwuję jego reakcję.

Chłopak pokręcił głową
- To smutne. Był dosyć młody. Jego trener na pewno bardzo rozpacza - rzucił z współczuciem. Wydawało się, że mówi szczerze. Tobie się tak wydawało. W każdym razie
- A o co chciałeś spytać? - dodał po chwili patrząc na ciebie

Prawdopodobnie mówił szczerze. Zresztą raczej nowi pracownicy nie byliby wtajemniczani w jakieś dziwne procedery. Postanawiam wyjaśnić wątpliwości natury medycznej. W zasadzie ciekawi mnie to i wiem, że ten nowy przypuszczalnie będzie chciał się popisać swoją wiedzą. Pytam:
- Otóż obrażenia tego pokemona nie wydawały mi się zbyt rozległe. Byłem przekonany, że bez większych problemów się wyliże. Co właściwie spowodowało śmierć?

Chłopak uniósł głowę
- Udało nam się stwierdzić, iż śmierć spowodowana została przez obrażenia głowy, na pierwszy rzut oka niezauważalne. W przypadku tego Nidorana śmierć nastąpiła wskutek rozlania się krwiaka, którego nie zauważyliśmy. Jednak jest to tajemnica lekarska, nie plotkuj o tym - dodał i odszedł w swoją stronę. Bardzo mu się spieszyło.
---
Sorry za ten bełkot, ale nie interesuję się medycyną i to było pierwsze, co mi przyszło do głowy

Jeden problem rozwiązany. Gdyby prawdziwa była moja teoria spiskowa, to wtedy znaleziono by sto tysięcy łatwiejszych sposobów oficjalnej śmierci. Co prawda nie wydawało mi się, żeby to co powiedział młody lekarz ,miało sens, ale złożyłem to na karb jego pośpiechu. Odnotowałem sobie, żeby informacje o krwiakach znaleźć w jakimś podręczniku. Przez chwilę zwątpiłem nawet w podmienienie ciała, ale wtedy sobie przypomniałem trenera. Cóż, trzeba to ugryźć w inny sposób. Spróbuję poszukać informacji o wypadku. W zasadzie musiałem iść do domu w celu skorzystania z Internetu. No chyba, że znajdę radio, jednak nie chciało mi się siedzieć już w klinice. Dzień był meczący. Idę poszukać rodziców w celu uzyskania pozwolenia na pójście. Swoją drogą staram przypomnieć sobie, na jakich salach operacyjnych pracowali.