Krwista podóż młodego człowieka po morzu niepewnosci z dodatkiem zaskoczenia... A tam... ROZPIERDOL!(Ciasteczko ;p)

No to chyba mam problem. A najgorsze jest to, że swędzi mnie nos a nie mogę się podrapać. Życie jest okrutne. No i jeszcze ta pielęgniarka, ja pie... ja to mam szczęście. Jednak ciągle zachowuję spokój. Zastanawia mnie co ten ptaszek tu jeszcze robi, ale mniejsza...
- Dlaczego w ogóle jestem przywiązany?

- Masz złamane kręgosłup - Odparła kalecząc jezyk swa wymową... Ja jebie nie dosć ze ochłodnę to jeszcze kaleczy język... Fuj... Podała ci jakies leki i widziałes jej RÓW HYDRAULIKA... Ja pierdziele możesz umierać... Starly podfrunął i wylądował ci na nosie... Ahhh Ulga... Ogromna ulga

- Dzięki Starly. - powiedziałem do ptaszka. Poczekałem tylko aż pielęgniarka wyjdzie. Dopóki nie wyszła wpatrywałem się w sufit. Kiedy kobieta opuściła już pomieszczenie odetchnąłem z ulgą. Fajnie, no to co teraz? Chyba będę se tu musiał poleżeć.
- Hej, Starly? Co ty tu jeszcze robisz? Nie jesteś głody?

Pokiwał łbem po czym latał sobie dookoła. Usiadł na twoim pasku pokeballi. Popatrzył na ciebie przekrzywiając łeb - Staa? - Odparł po czym się przewrócił i pochwycił go Pokeball. Kręcił się... kręcił i przestał... No nie wierzysz w to co widzisz od tak sie złapał? No po prostu no comment...

Yyyy... złapał się? Tak po prostu. Jakby nie patrzeć to mój pierwszy złapany pokemon. Została tylko kwestia tego telefonu, którego teraz po prostu nie dam rady wykonać. Przez dobre kilka godzin, a może kilka minut, sam nie wiem, wpatrywałem się w okno. W końcu zasnąłem.

Minął tydzień... Wypisali cię... Kości bolą cie dalej jak cholera... Wówczas wpadłeś na tą dziewczynę z hotelu - ZNOWU TY!!! - Wrzasnęła i na dzień dobry plaskacz.... jak to dobrze że szpital jest 20m za tobą... - Spokojnie Jane... spokojnie... Ehh Dobra czego chcesz? - Odparła patrząc na ciebie... Cóż, jej dekolt i brzuszek trochę ci pochłaniał ale się ogarnąłes

- Eee...eeee... wyszedłem ze szpitala i... idę w tamtą stronę. - powiedziałem wskazując kierunek. - To, że na Ciebie wpadłem to chyba nie moja wina, nie sądzisz? Widocznie to miasto nie jest w cale takie duże. Więc pomyśl, wychodzi, że chce...eeee... nic. Choć słyszałem, że MOŻE masz dla mnie jakieś informację. Ty albo twoja koleżanka.

- Mam ale... Ale... Ale chce iśc na kawe to ci.. - Zaczerwieniła sie - NIE PATRZ SIĘ NA MOJE CYCKI! - I kop w jaja... Ty upadajac miałeś minę "Moje klejnoty..." i padłeś na ziemie...

- To ich nie pokazuj. Proste. - powiedziałem kiedy już się pozbierałem. - A więc tera chcesz iść ze mną na kawę, tak? Dobra. Wybieraj gdzie chcesz się napić. Nie znam tego miasta, więc zdaje się na Ciebie.

- Dobra... Tam - Po czym wskazała jakies miejsce... Starly sam wyszedł ci z balla i usiadł na głowie. - Staaaa - Odparł usadawiajac się wygodnie... Po wejściu od razu poczułeś kawę... I to w pizdu kawy. Zapach aż otrzeźwiał... Po co pić wystarczy wdychać... Usiedliście gdzieś z boku.. - Dobra... Musisz go znalesć - Odparła dając ci zdjęcie jakiegoś chłopaka - Może się przydać w walce z gangami i mafiami... Ma dość ciekawe sposoby walki z ulicznymi gangami oraz... Nie wiem dokładnie ale ma dziwnego Balla jak by sprzed 200-400 lat