Po wojnie światów nastał budyń, czyli podróż GhostRiderki

- Stój za mną! Rhyperior! Rock Blast! - Odparł atakując po czym zaczęli regularną bitwę. Chłopak nie dawał za wygraną ale wówczas od ich ataków powstał dość spory wybuch który cie odrzucił i wyleciałaś z okna(2 piętro) - Christina! IT'S MORPHIN TIME! - Wrzasnął wyskakując za toba i zmieniając się w czerwonego... Złapał cię zanim uderzyłaś o ziemie...

Jak zaczęłam spadać to się wystraszyłam. Jednak chłopak szybko zareagował i mnie złapał. Popatrzyłam się na ziemię... Było blisko.
- Dzięki... - powiedziałam i po chwili stanęłam o własnych siłach.
Kto i po co chce mnie znowu dorwać? Jeszcze do kompletu mi brakuje kogoś wkurzającego z mojego poprzedniego życia...

- Rhyperior! Powrót! - Wrzasnął a sam wrócił do przedniego wyglądu.. Złapał cię za rękę i zaczęliście uciekać... Jednak cholerny pokemon siedział wam na ogonie - Kurwa! Dobra... Spokój... magmar! Flamenthower! - Wrzasnął rzucając ballem za siebie... Ognisty kogut strzelił ogniem w rywala na tyle że musiał zwolinić... Wy w tym czasie się chowaliście w jakimś zaułku...

Po chwili się ukryłam razem z chłopakiem.
- Masz pojęcie, kto to może być? - spytałam się chłopaka. - Miałam swego rodzaju majsterkownię i to właśnie tego pokemona widziałam jak budynek płonął... - powiedziałam.
Westchnęłam i się popatrzyłam na chłopaka. Coraz więcej zaufania do niego mam. Chyba powinno być w porządku... Może jednak zgodzić się z nim chodzić?

- Cicho... NIe mozesz się odzywać za dużo gadasz Sorry ale trzeba cie uciszyć - Po czym pocałował byś przestała gadać... Koles wówczas przeleciał z tym metagrosem omijając was... Czułaś... Przyjemność? Spodobało ci się to nawet... Gdy przestał czułaś jakby nie dosyt?

To było... Dziwne. Kiwnęłam głową i siedziałam jeszcze kawałek czasu z chłopakiem. To jak mnie pocałował było świetnym uczuciem... Wykorzystałam okazję i na dokładkę się w niego wtuliłam. Rety ale mnie on rozmiękczył... Spojrzałam na niego jak w ogóle zareagował. Po dłuższym czasie go puściłam.
- Chyba już w porządku - stwierdziłam, wstając.

Uśmiechnął się - Dobra, powinien teraz cie szukać w innym miejscu... Może powinnaś się w PC ukryć na jakiś czas? - odparł idąc z tobą do wcześniejszego PC. - Bo raczej jeszcze wróci a nie zapewnie ci cały czas ochrony Magmara albo Rhyperiona - Dodał z lekkim uśmiechem

- Cóż, ogólnie miałam zamiar przesiedziec tydzień w pc - powiedziałam.
Niedługo ruszyłam z chłopakiem do pokecenter i już się z nim pożegnałam , jeśli miał zamiar iść... Po tym wszystkim wracam do długo odwlekanego przez moje emocje treningu. Muszę stać się silniejsza, odzyskać część mocy... Nie mogę ciągle liczyć na chłopaka.

Po wejściu zastałaś burdel w pokoju... Ktoś tu był... I czegoś szukał... Chłopak już się oddalał ale z dość sporej dziury w ścianie nadal go widziałaś... Przeszukany został każdy zakamarek... Pewnie to był tamten z Megarossem który cię szukał... Cholera...

Ale wygląda na to, że nic nie znalazł. Po chwilipobiegłam do cchłopaka.
- Sluchaj... Zniszcz mój laptop i telefon, rzeczy tam zapisanych nie powinien dostać... - powiedziałam do niego.
Po tym wynajelam inny pokój.

- Ma je Alpha... - Odparł patrząc na ciebie złapał cie zanim odbiegłaś - Co się stało? - odparł nieco zaciekawiony. Widac ze na serio zależy mu na tobie. Widać to było po oczach - Nie zabiorę tego Alphie ale też nikt tam tego nie dorwie - odparł patrząc na ciebie z lekko ciepłym wzrokiem

- Ktoś szuka jakichś informacji, które ja na pewno mam... Nie wiemo co dokładnie chodzi, ale to może być zapisane najprędzej na laptopie... Ktoś dość mocno zniszczył mój pokój w pokecenter - wyjaśniłam chłopakowi.
Westchnęłam i po tym ruszyłam do siostry Joy. Ogólnie świetnie było dzisiaj, tylko szkod , że potem ten metagross wpadł.

Nie puścił cię - Może nie wiem... Przeprowadź się do mojego apartamentu w Mieście? - Odparł najnormalniej w świecie - Co? Myślałaś że mieszkam tam w podziemiach? No proszę, czasem tam bywam ale mieszkanie mam tu w NY.... - Odparł pokazując ci na mapie jakiś 50 piętrowy dom - Mieszkam na 49

Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Zamieszkać u ciebie? Wiesz, mimo wszystko nie chcę sprawiać ci większego kłopotu niż obecnie... - powiedziałam nieco zdezorientowana.
Znowu spróbowałam wydostać swoją rękę z jego uchwytu.

Udało ci się - Spoko, ale jeżeli tu cie znalazł i posiada Metagrossa to cos czuje że Poke Center cię nie uratuje ale spoko bye! - Po czym odszedł a ty stałaś tak i spojrzałaś na PC. Wróciłaś do środka i co? Siostra popatrzyła na ciebie i czekała aż coś powiesz... Mogłaś narazie tylko czekać

Po chwili wyjaśniłam siostrze, że ktoś mi się włamał do pokoju bo miałam całkiem drogi sprzęt i go ukradł... Jak wszystko było omówione itd to postanowiłam w końcu wyjść z pokecenter i nie męczyć więcej pielęgniarki swoją obecnością... Postanowiłam wynająć sobie pokój w jakimś hotelu, daleko od pokecenter. Po tym pewnie gdzieś wyruszę, tylko pytanie gdzie? Spojrzałam na mapę w pokenavie.

Cóż, hotel był nieco daleko ale dasz radę dojść a potem? On zabrał cię do NY a to dość daleko od regionów... Dodatkowo nie wiesz gdzie dokładnie co się znajduję... Cholera co zrobić? Po chwili dostrzegasz na mapie lotnisko... Samolotem zdołasz dostać się niemal wszędzie wiec może nim spróbować?>

Westchnęłam... Zamyśliłam się i w końcu może jednak spędzę jedną noc u chłopaka? W sumie chciałabym wiedzieć o nim więcej... Ruszyłam więc do budynku, 49 piętro nieźle... Ale na pewno jest winda, więc się nie mam co bać schodów, ale jednak wiele rzeczy potrafi człowieka zaskoczyć... Po drodze jeszcze kupiłam sobie dwie paczki kwaśnych zelków i paczkę żelków o smak coli i wrzuciłam je do swojej torby.

Stanęłaś przed dość sporym budynkiem... Po wejściu powiedziałaś w recepcji co i jak i podali ci numer windy do której masz wsiąść... Po minucie jazdy byłaś na górze, numer mieszkania to 231... Po chwili znalazłaś... Pukasz czy nie? Może śpi.... Albo nie wiem coś robi? Ahh nie pewność

Stałam pod tymi drzwiami dobre kilka minut...
- Ugrh... - mruknęłam w końcu.
Po chwili zapukałam do owych drzwi i czekałam czy ktokolwiek mi je otworzy... Po około minucie już trochę stresowo nie wytrzymałam, więc ruszyłam korytarzem w kierunu windy i wyjścia. jednak moze przenocuję gdzieś indziej.

Wówczas chłopak wystawił łeb... Był w samym ręczniku - Ooo Jednak jesteś - Odparł zadowolony a ty próbowałaś nie patrzyć na to że jest w ręczniku... Lekko się zarumieniłaś ale udawałaś ze cóż.. jesteś twarda.. - Rozgość się, daj mi chwile - Odparł idąc do pokoju...

Starałam się nie patrzeć na odsłonięte części ciała chłopaka.
- No, nie wiedziałam zbytnio co z soba zrobić to przyszłam tutaj... - powiedziałam.
Po chwili już byłam w środku i się rozejrzałam wokoło. Czekałam, aż chłopak wróci i ubierze coś na siebie... Usiadłam na jakimś fotelu czy krześle. Zamyśliłam się. Coraz bardziej jak tylko byłam przy chłopaku cóż... Całe moje złe nastroje ustępowały przy nim.... Ale czy to na pewno to?

Fotel.. Wygodny... Miękki... Aż chce sie siedzieć... Wrócił w Dresowych spodniach z podkoszulkiem na sobie - Dobra, wiec o co biega - Odparł siadając na przeciw ciebie - Coś sie stało? jbc spoko, mam wolny pokój ale powiedź bałaś się czy co? Bo - Odparł idąc do komody - Coś zabrałem Alphie z bazy - Dodał szukając czegoś... Wyrzucał swoje bokserki i skarpety...

Bardzo wygodnie mi się siedziało. Po chwili westchnęłam i mu ogólnie opowiedziałam co się ostatnio podziało. Chociaż taki najprawdziwszy powód jest trochę inny.
- No i ogólnie... Coś w tobie jest, że jednak cię lubię "tak bardziej" - dodałam na koniec i ścisnęłam brzeg swojej bluzy.
Patrzyłam jak po kolei wywala swoje osobiste rzeczy z szafki.... w tym bieliznę.

Chyba nie słyszał bo nurkował w komodzie po czym podszedł i pocałował cię delikatnie - Ty też jestes powoli wazna dla mnie, Proszę - Podał ci opakowanie szczelnie zablokowane kokardką - Chciałem sprawdzić kiedy masz urodziny albo coś ale mniejsza, teraz ci sie przyda bardziej - Dodał uśmiechając się. Był szczery w głosie