Po wojnie światów nastał budyń, czyli podróż GhostRiderki

- Mnie za problem? - zdziwiłam się. - Niby czemu? - spytałam. - Właśnie wciągając mnie w to wszystko robi problem - powiedziałam z nutą buntu w głosie. - Śmierć mi nie straszna, już raz to wszystko przetrwał, a może akurat moja dusza w końcu nie znajdzie sobie nowego ciała - westchnęłam. - Poza tym walczyłam po tej dobrej stronie. Wybierający opiekunów, w sumie taką nazwę zyskali dopiero potem, czyli moi rodzice... Cóż postanowili się bardziej angażować w sprawy światów, zwłaszcza tych popadających w ruinę... Przyczyną oczywiście byli opiekunowie, którzy w swojej pysze zapominali o obowiązkach... Przez to rozpętała się wojna, wiele światów zostało zniszczonych i takie tam... Niestety wypadło nam iść taką okrutną drogą i by chronić światy niestety część już nie istnieje - powiedziałam smutno. - Dlatego potem zdecydowałam się... Zresztą na pewno wiesz - mruknęłam.
Jego komplement trochę może nawet podniósł mnie na duchu. Po chwili i ja zaczęłam próbować puszczać kaczki po wodzie.

Nie udawało ci się, Cholera taka wiedza a tego nie umiesz... Chłopak stanął wstał i kucnął za tobą - Pomogę ci - Odparł borąc twoją dłoń i pomagając ci rzucić... Udało sie! Z jego pomocą, ci się udało. Aby ci pomóc musiał jako tako pseudo cię objąć, wówczas coś zabiło ci nieco szybciej... - Widzisz? - odparł siadając obok - Teraz chyba juz dasz sobie radę

Kiwnęłam głową.
- Dzięki - powiedziałam tylko.
Wzięłam kolejny płaski kamień i spróbowałam nim samodzielnie rzucić tak, by odbijał się od wody. To było nieco dziwne jak ja się czułam przy chłopaku, to odczucie było mi zupełnie obce...
- Rety strasznie durne, potrafię tyle rzeczy, tylko podstawy u mnie leżą... - stwierdziłam w końcu zażenowana sama sobą.

- hahah Widać że wiedza jest nijak do podstaw - Odparł rozbawiony - Przynajmniej masz urodę a to otwiera wiele ścieżek - Dodał siedząc i rzucając tak kamieniem że przeleciał na drugi brzeg. Znów komplement... Znów dziwne uczucia... Co się z tobą dzieje? Przecież masz gdzieś ludzi a to że tu siedzisz nie jest twoją winą i chęcią!

Wzruszyłam ramionami na słowa chłopaka, chociaż po tym co czułam to nie było mi tak obojętne... Po chwili wstałam i się rozejrzałam. Zaczęłam łazić sobie po okolicy, mam dość po tym dużym bezruchu w celi.
- Tak właściwie to kim wy jesteście? Dlaczego Zordon się w to wszystko angażował? - spytałam w pewnej chwili.

- Zordona nie ma... Jest Gosei - Odparł wstając - A ja? Mów mi Edward... - odrzekł podchodząc do ciebie - Poza tym złapali cie by cie wykorzystać w celu złapania kogoś. Miałaś tego nie przeżyć ale ja jakoś to inaczej widze - odparł widząc ze i tak sie lekko trzęsiesz delikatnie cie objął - Jesteś zbyt urocza, zwłaszcza gdy gniewasz się po tym jak cie wtedy w PC zobaczyłem byłaś taka urocza w tym staniku - odparł od razu odskakując i łapiać twoje ręce byś nic mu nie zrobiła

I zrobił dobrze, bo w obecnej chwili miałam zamiar go porządnie trzasnąć z liścia. Ale i tak sobie ulzyłam i z całej siły nadepnęłam mu na stopę. Po tym wykorzystałam okazję i się od niego odsunęłam.
- Cóż to przekaż temu Goseiowi, że nie mam zamiaru zginąć z jego zachcianki... - powiedziałam, odchodząc, po chwili jeszcze rzuciłam chłopakowi jego kurtkę.
Rety, moje pokemony.. Chyba najpierw będę musiała zarobić, najlepiej w jakimś sklepie na naprawie sprzętów i sobie sprawić nowe pokemony. Chociaż szkoda mi moje Candy.

- Jak chcesz piękna a i przyda ci się jeszcze to - Odparł rzucając ci worek po czym odszedł w inną stronę... Coś mimo wszystko zaczęłaś do niego czuć... tak własnie wyglądało to uczucie? Dziwne.. anomalia mówiaca ci ze chcesz go przytulić... Tak czy siak w worku były Balle, portfel i pokenav... Nic więcej... Przy okazji patrząc miałaś w nim zapisany numer chłopaka

A mój laptop? I smartfon? Westchnęłam i ruszyłam sobie zainwestować w jakiś plecak. To swego rodzaju dziwne uczucie mi ciągle towarzyszyło.
Kobieto, co ci odwala? Miłości nigdy nie chciałaś, a poza tym twój ojciec wszystkich twoich adoratorów... cóż, dość źle traktował.
Spojrzałam na numer w pokenavie i po chwili zapięłam sobie urządzenie na ręce. Dodatkowych cyferek jak na razie nie usuwałam.

Cóż, miłość zakochanie obce ale powoli coś ci kiełkuje... A ojciec... Ma cie na razie gdzieś wiec... Ej Przecież nikt ci nie zabronił posiadania normalnego chłopaka... zakochać sie... Całować albo mieć swój pierwszy raz... A jak narazie jesteś w Nowym Yorku... Co robisz?

Zamyśliłam się. W sumie teraz mam luz, a moi obecni rodzice... Są w porządku i rozumieją wiele rzeczy. Ale nie czas na to, tym bardzie, ze chłopak na razie jest pod komendą kogoś, kto chce mnie wykorzystać. Ruszyłam do jakiegoś pokecenter by tam wynająć pokój. Jak tylk obyłam w pomieszczeniu to usiadłam na podłodze i się skupiłam. Okoliczności mnie jednak zmuszają do użycia mocy, więc najpierw muszę się starać jakoś zwiększyć ich limit... Moje ciało jest oporne na cokolwiek, więc musze je powoli przystosowywać manewrowaniem po nim swoją mocą... Zaczęłam po chwili próby tego wszystkiego.

Jednak coś ci przeszkadzało... Serce a zawłaszcza wiadomość na Pokenav od chłopaka. Wówczas całkowicie wyszłaś ze skupienia i spojrzałaś na nią "Wiesz co? Co powiesz na kolejną randkę jutro?" To cie lekko nie wiem... Rozbawiło? Pojawił się uśmiech?

Ta wiadomość od chłopaka mnie praktycznie powaliła. Odpisałam mu jednak
"Nie wiem, czy to dzisiejsze mogę nazwać randką. Raczej będę zajmować się innymi sprawami".
Westchnęłam. Nie ma się co zakochiwać. Próbowałam się skupić na treningu.

Byłaś zmęczona a w głowie siedziało ci co innego... By o tym nie myślec udałaś się na zimny prysznic a potem padłaś na wyrko idąc spać... Miałaś zamiar o tym zapomniec i to jak najszybciej... Obudziłaś się rano z zimna, cóż zostawiłaś otwarte okno na noc, a wcześniej zimny prysznic... Ciesz sie ze nie masz kataru

Ale ja z tego wszystkiego rozkojarzona. Zamknęłam okno i usiadłam po turecku na łóżku. Spróbowałam znowu poćwiczyć, a jak znowu nie będę mogła się skupić przez myślenie o chłopaku to mnie coś trafi... Dzisiaj chyba większość czasu przesiedzę w pokecenter, poczytam, pozabawiam swoje pokemony i tak dalej. Na nic innego nie miałam chęci i nie chciałam trafić na jakiegoś dziwaka w mieście.

Od razu zrezygnowałaś bo zobaczyłaś wiadomość na Pokenav. Nawet jej nie otwierałaś... Nie chciałaś... Popołudnie zleciało ci na zabawie pokemonów aż nagle ktoś zapukał ci do pokoju... Pewnie Obsługa... Czy czegoś nie chcesz etc

Przy zabawianiu moich pokemonów przynajmniej coś lepiej się czułam i nie myślałam tyle o wszystkim. Za ten czas też się ubrałam w coś luźnego, uczesałam itd...... Jak usłyszałam pukanie do pokoju to tylko coś mruknęłam, wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi.
- Ciekawe kogo diabli przysłali... - mruknęłam cicho sama do siebie i otworzyłam drzwi.

Był to ten chłopak - Cześć nie odpisałaś wiec zgodziłaś się na randkę! - Odrzekł po czym ty skoczyłaś do urządzenia przerażona "Cześć to co jutro randka? Jak nie odpiszesz uznaje to za tak Pa" - To co? Idziemy do kina? - Odparł patrząc na ciebie - Ale ten... No Chyba założysz coś na siebie nie?

Popatrzyłam się zdziwiona na pokenav i zrobiłam pacepalm. Pewnie się spodziewał, że nie odczytam wiadomości.... Popatrzyłam się na swoje ubranie. Taa... podkoszulek i spodnie od piżamy....
- No dobra, poczekaj, zaraz przyjdę - powiedziałam nieco poirytowana mimo wszystko.
Poszłam do łazienki, zgarniając ubrania i tam się przebrałam, uczesałam etc... W końcu wyszłam do chłopaka.

Twoje serce ci nieco zabiło... ten delikatnie złapał cię za ręke - To co, Kino? - odparł wychodząc z toba.. Było nieco zimno ale ten od razu dał ci kurtkę... - Jesteś urocza wiesz o tym? - Sprawił ci komplement patrząc w oczy... Cholera, zaczynałaś go chyba powoli lubić... Film... Na co by tu pójść pewnie on stawie wiec moze oskubać go dla zabawy z kasy

Jak byliśmy w kinie to zobaczyłam co takiego jest w repertuarze. Byłam coraz bardziej przerażona sama sobą. Ja chyba na serio się w nim... cóż... zakochałam... Tyle czasu jeszcze nic mnie nie ruszyło, tylko dopiero w ciągu ostatnich dni... Najlepiej dla mnie jakiś film Fantasy... Lub Science Fiction... Po tym Popcorn i picie. Będzie pewnie lot do toalety po filmie, ale co tam, liczy się przyjemność oglądania...

Kupił Bilety, Popcorn dla ciebie i picie... Nawet Żelki po czym usiedliście... Film cie nawet kuźwa zaciekawił Chłopak siedział delikatnie trzymając cie za rękę... Starał sie ci przypodobać... Może jednak coś w tym jest? Po wyjściu poleciałas do WC....

Ooo uwielbiam żelki... Chłopak ztego co widziałam to się starał, chociaż ciągle jakaś moja część chciała być wredna... Po tym musiałam niestety zaliczyć wizytę w toalecie. Po chwili wróciłam do chłopaka.
- Oki i jestem... - powiedziałam.
Popatrzyłam się na niego, a po chwili cmoknęłam go w policzek, po czym stanęłam jakby nigdy nic i się rozejrzałam.

Do was kierował się jakis taki bydlak... 2m na półtora w barach... - Mamy cie suko! METAGROSS! - Wrzasnął wypuszczajac pokemona... Bydle było ogromną - Schowaj się za mną... Nie wiem czego chcesz ale Ona nigdzie ie idze - odparł wyjmujać swojego Balla... - Rhyperior! - Odparł po czyn pojawił się kolos.... Metagross.... To ON ZNISZCZYŁ CI SZOPĘ!

Spojrzałam na pokemona zaskoczona.
- Ten pokemon... on mi zniszczył warsztat - powiedziałam.
Po chwili stanęłam za chłopakiem. Co ja jestem w stanie zrobić w takiej sytuacji? Absolutnie nic. A robiło się tam fajnie to coś mi oczywiście schrzaniło nastrój. Nigdy chyba nie będzie normalnie...