X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

- eee - Rzekłem patrząc na wiadomość - Cóż, to trafiłeś na zły dzień koleś - Po czym wbiłem w jego ciało szpony(brzuch) i rzuciłem o blat stołu baru, wówczas wyszedłem...

Wszyscy rozpiechrzli się tutaj przerażeni, a ty najnormalniej w świecie wyszedłeś sobie stąd. Ta wiadomość na pokenavie cie trochę zaskoczyła i kiepsko, że wtedy zignorowałeś to zajście. Skoro wygląda tak jak kiedyś i nie może się na razie zmienić to będzie miała trochę kiepsko łazić po tym mieście.

Skierowałem się tam gdzie powinna leżeć... - O hay - Odparłem głupio

Dziewczyna siedziała tam i wyjmowała sobie śmieci w włosów. W tej postaci wyglądała lepiej niż na obrazku. Takie połączenie uroczego z buntowniczym.
- Cześć - odpowiedziała ci, chociaż miałeś wrażenie, że to tylko złudzenie i ten głos jest w twojej głowie.

- Taaa - Rzekłem patrząc na nią...- Nie dasz rady wyglądać lepiej? - odparłem ironicznie patrząc na jej formę

- Za co najmniej trzy dni będę w stanie, ale najprawdopodobniej za tydzień - odpowiedziała ci.
W końcu się ogarnęła. Po tym wyjela z torby długi płaszcz z kapturem.
- Źle wyglądam? - spytała się, jakby była urażona tym, że niezbyt pasuje Ci jej postać.

- Nie, ale... Ten ogon... Serio? - -Odparłem patrząc na nią bywało gorzej ale... Ogon??? Czeeeemu - Poza tym... Cóż, mam ciekawe informacje

- Ogon ci przeszkadza? - spytała. - Ja go lubię - powiedziała, biorąc swoją dodatkową część ciała w dłonie. - Hym, jakie informacje? - zaciekawiła się.
Wkrótce schowała kitę do spodni i ubrała płaszcz.

- Magneto, ukrywa się gdzieś w okolicy. Z tego co wiem Giovanii przestał być liderem R a został nim wcześniej wspomniany mutantek. Powiedziało mi to w agonii pewna trójka rocektów...

Zrobiła duże oczy.
- Ymm zabiłeś ich? - spytała.
Chyba nie za bardzo jej się spodobały twoje mordercze poczynania.
- Cóż, potrzebna mu banda idiotów z pokemonami do realizacji swojego planu - westchnęła.

- Chce ich uczynić mutantami i polują na ciebie... - Dodałem idąc dalej wyjmujac cygaro

- Taa... Najprostsza droga do zmiany ludzi w mutantów... Znajdź sobie kogoś, kto ma opanowamą moc tworzenia i niszczenia w jednym - powiedziała. - Idziemy do pc? Ja już na dzisiaj mam dość - spytała.
Trochę dziwnie, że miała ten płaszcz.

- Nie wiem, ja bym coś zabi... zapalił - odparłem błyskawicznie zmieniając sens wypowiedzi z nadzieją ze towarzyszka się nie skapnie zbyt szybko..

- Ekhm, ekhm - usłyszałeś i zobaczyłeś niebezpieczny błysk w jej oku. - Poza tym właśnie palisz i dobrze, że nie czuje zapachu - stwierdziła.
Niedługo po tym byliście w pokecenter. Dziewczyna chciała wynająć pokoje dla was, ale z powodu remontu został tylko jeden dwuosobowy.

- Cóż... ja i tak raczej spać nie będę wiec problem z głowy - odparłem biorąc klucze - Chodź Kochanie - odparłem idąc po schodach do pokoju. Wiedziałem że ta sie chyba zarumieniła albo zamruczała...

Ta chyba znowu była speszona. Wkrótce byliście w pokoju. Dziewczyna zdjęła płaszcz i bluzę. Został więc jej sam podkoszulek. Ogólnie to cała była pokryta czymś w rodzaju futra. Nawet przyjemnie wyglądało.
- Mam nadzieję na razie zniesiesz mnie w tej postaci? - spytała.

- Taa jak ty zniesiesz cygara - odrzekłem wyjmując kolejne - Deal? - dodałem wkładając do ust i wyjmując w pełni legalnie ukradzione zippo(zaplaniczka)

- Nie czuję zapachu, więc pal sobie na razie ile chcesz - wzruszyła ramionami.
Zaczęła sobie chodzić po pokoju.
- A ogólnie to co sadzisz o nas? - powiedziała dając do zrozumienia, że chodzi o wasz związek.

złapałem ją na ogon tak by usiadła mi na kolanach - A bo ja wiem, narazie jesteś milutka, puchata, i przyjemna w dotyku - odparłem

Bardzo ją zdziwiło to co zrobiłeś. Jednak bez oporów usiadła ci na kolanach. To jej futerko faktycznie było przyjemne.
- Ogólnie gdybym mogła to bym była czerwona jak burak ale niestety nie mogę - powiedziała rozbawiona.
Wkrótce jednak się w ciebie wtuliła. Chyba się jej to spodobało.

- Próbowano mnie zabić - dodałem akcentując próbowano... - Jakże sie zdziwił gdy mnie nie zabił... Dodatkowo w mieście był gówniaż z rocketów... Ale zwiał... jednak coś czuje ze ma uszkodzoną krtań...

- No podejrzewam był w szoku... - powiedziała.
Słuchała tego co mówisz.
- Aha - skomentowała tylko.
Dalej siedziała ci na kolanach i była dość zadowolona.

- Tylko mi nie mrucz - powiedziałem drapiąc ją za uchem(da fuq?) - Miło?

(ma, takie... Hym niech będzie jak u arceusa tylko czarne)

Ta poruszała ogonem w wyrazie zadowolenia.
- Nawet bardzo - odpowiedziała.
Po chwili znowu się w ciebie wtuliła.

- Taa chociaż wolał bym cie w ludzkiej formie bo przynajmniej nie miał bym obawy o futro gdy cie bym pocałował hehe - Rzekłem lekko komicznie w głosie