X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

Ruszyłeś do baru i tam... Przy stoliku w rogu była Camilla, która popijała sobie jakiś koktajl i pisała coś zawzięcie na swoim laptopie. Na razie Cię nie zauważyła, więc albo idziesz gdzie indziej albo siadasz tutaj.

Siadam przy barze tak by mnie nie widziała i blokuje myśli. W między czasie wypuszczam Magnemita by mi polatał wokół głowy. Siedze tak by mnie nie mogła dostrzec i rozpoznać sam wytężam słuch

Nic ciekawego tutaj nie było... Magnemite skutecznie Cię zasłaniał. Dziewczyna dalej pisała na laptopie nawet się nie rozglądając wokoło. Wkrótce zadzwonił jej telefon.
- Czego chcesz? - spytała się na wejściu.
Po tym wysłuchiwała czegoś.
- No zobaczę co da się z tym zrobić, Fury - powiedziała.

- "Fury... Obilo mi sie kiedyś... W trakcie trzymania w więzieniu pamiętam... Nick Fury... Coś z jakaś org... Kuźwa nie mam zamiaru pracować dla garniturów" - Pomyślałem dopijajać i wychodząc bez placenia, a dokładnie wstając

Dziewczyna chyba też nie była zadowolona, ale miała minę "jak nie zrobię to znowu będą kłopoty". Chyba nawet nie zwrócono uwagi, że nie zapłaciłeś.

Wyszedłem przed budynek - <wdech> No, problem z głowy... teraz może oddam sie policji... - Po czym wybucham śmiechem, skierowałem się do Sali treningowej - jest tu jakiś fagas na dwu walkę?

Cóż, trzeba było się tak nie śmiać przy samym wyjściu, bo dostałeś torbą po głowie.
- Wchodzisz i wychodzisz i nawet do mnie nie zagadujesz - powiedziała Camilla wyraźnie obrażona.

- Pogadaj sobie ze swoim kochankiem Nick'em Fury - odparłem lekko sarkastycznie

- Że co?! - ta zrobiła facepalm. - Cóż, czasem jak jest akcja w stylu napaść Lookiego na nasz świat to podsyłam im informacje, nic więcej - wzruszyła ramionami.

- Jasne... Każda z was lubi murzynskie rozmiary... Dziwne że nie zainteresował sie magnetem... Poza tym jestem zajety - odparłem oschle

- Wiesz co, nie przesadzaj - teraz już na serio była obrażona. - Cóż, działał w tym kierunku. Między innymi zwalczyli już zespół R w Hoenn i na Wyspach Pomarańczowych - powiedziała.
Skrzyżowała ręce i popatrzyła się na Ciebie.
- A poza tym sugerujesz mi coś i oskarżasz o pewne rzeczy nawet przy moim czerwienieniu się na zwykły pocałunek? - spytała.

- Może - Odrzekłem przytulając ją - I wiesz że za 10s całe miasto się na mnie skupi i zaatakuje?

Ta nadęła policzki i zero reakcji na przytulanie.
- Może tak, może nie - powiedziała. - Nie sądzą, bo wszyscy raczej teraz w domach siedzą lub łażą w pobliżu komisariatu - dodała.

- Może... - odparłem odchodząc - Pozbądź sie mocy... Bo wiem do czego one doprowadzą... Acno... - Odrzekłem idać na psoterunek

- Niby do czego? - spytała. - Kiedyś mi mówiłeś, żebym przed tym nie uciekała a teraz zmieniasz zdanie? - powiedziała. - Niestety to nie jest wpływ genu, lecz duszy, mam na niej trwałe piętna - spuściła głowę.
Ty wkrótce ruszyłeś na posterunek.

- Co to za zbiegowisko - rzekłem ironicznie patrząc na to z lekkim rozbawieniem

- Ej, to przecież ten mutant! - wykrzyknął nagle ktoś.
No i teraz dopiero zrobiło się zamieszanie, wszyscy zaczęli uciekać i tak dalej... No i wybiegli policjanci.

- Co? ja? nieee To jednoręki - Odparłem patrząc na nich - Odwalam za was brudną robotę... a wy tak sie odwdzięczacie?

- Podczas niektórych twoich wybryków zginęli cywile, każdy kto cię spotka ma obowiązek o tym poinformować odpowiednie władze, a my... mamy coś na ciebie - powiedziano.
Wkrótce wypuszczono cztery Magnezone i poczułeś jak otacza Cię niesamowicie silne pole magnetyczne! Nie mogłeś się za nic w świecie ruszyć.

- Tak? Cóż.. - Rzeklem stawiająć opór... - Po..konałem... MAGNETO! MAGNEMITE! - Po czym kazałem mu usiąć mi na plecach, kontra magnetyczna... wówczas doskakuje do jednego z nich, łapie i przykładam szpony do szyi... - Jeden ruch a on zginie

Niezbyt Ci się udało. Magnemite tylko na chwilkę powstrzymał Magnezone.
"I spróbuj mnie tak bezpodstawnie o cokolwiek oskarżać" - telepatia Camilli.
Wkrótce w pokemony strzeliły zielone kule ognia, które po dwóch-trzech uderzeniach je powaliły. Dziewczyna stała jakieś 30 metrów od was w swojej drugiej postaci.

- Odwal SIE CHAOS! - Wrzasnałem - TO MÓJ ŚWIAT! MOJE ŻYCIE I MOJA WALKA! - Po czym zabiłem policje...

Ta chyba do reszty się obraziła bo po prostu zniknęła. Do tego wkrótce przyjechał inny oddział policji z... 10 Magnezone. Teraz to masz zdrowo przekichane. Tamtych zabiłes, ale... po chwili już nie miałeś najmniejszej możliwości ruchu.

- hahaha Blaze SmokeScreen! A następnie Flamenthower by ich zdekoncentrować - Odparłem wiedząc ze przez to sie nie będą umiały skupić... wówczas szybko przebiegłem wokół policji niszczać Balle i znikajać w cieniu...

Udało ci się, chociaż na koncu Charmander dostał bardzo mocno i był niezdolny do walki. Ty tymczasem uciekłeś i się schowałeś. Cóz kolejne nie dopracowanie policji.