X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

- Niedługo przybędzie... - Odparłem siedząc i strugajac coś w drewnie... - Ciekawe co na to Fury...

Czekaliście około półtora goziny, kiedy usłyszałeś szum i na drodze wylądowały Dragonite, robiąc przy tym spore bruzdy w ziemi.
- Heja, już jestem - powiedział chłopak.

- Dobra... To Blaze... Rider, wiecej nie musisz wiedzieć... Cel Helikalier... John, wyczujesz ich? - Odparłem wstając i czyszcząc ubranie

- Tak, wyczuję. Byłem już kiedyś w helikarierze, chociaż to niezbyt dobre wspomnienia - westchnął.
Chłopak przygotował swoje Dragonite do cięższego lotu.
- Oki to ja i Blaze idziemy na Zgniłka, z ty na Mandarynkę - zadecydował.
Zabawne imiona dla poków, chociaż do takich zabawnych spaślaków pasują.

- Dobra, lecimy - odrzekłem wsiadając i lecąc... - Blaze... Przebijamy się do Fure'ego... W razie czego ty zajmujesz sie Zielonym

- Dobra - powiedział Ghost Rider.
Wkrótce byliście w drodze do helikariera. Blaze bezbłędnie odnajdywał drogę.
- Po co wy w ogóle chcecie napaść na helikalier? - spytał chłopak.

- Nauka pokory - odrzekłem po czym spojrzałem na niebo... - Blaze.. Jesteś gotów? - Odparłem czekając

- Tak - powiedział Rider.
Jak byliście praktycznie na miejscu to zapłonął. Jego współpasażer omal nie zemdlał z tego wszystkiego. Chyba nie przepada on za szkieletami...

Zeskoczyłem z nim na statek... - Dobra Blaze, idziemy - Po czym wbiłem szpony w kadłub i zrobiłem dla nas wejście. Po wskoczeniu odwracam się do zapałki - Byłeś tu, kojrzysz tunele?

Zaatakowało was kilka armatek w systemie obronnym, ale Ghost szybko się z nimi uporał.
- Taa, chodź za mną - powiedział szkielet, wskakując do środka.
- Dzwoń, kiedy tzreba bedzie przylecieć - krzyknął tylko chłopak i odleciał ze swoimi pokemonami.
Wkrótce zjawił się Captain America.
- Wasza dwójka? A czego wy tu niby szukacie? - zdziwił się i o chwili wziął tą swoją tarczę z kiczowatym wzorkiem...

- Z drogi żołnierzu... Chyba ze chcesz poczuć stal oraz ogień - Odparłem wysuwając szpony - Oszczędzimy cię jak zabierzesz nas do Fure'ego oraz Tesseractu - Odparłem będąc gotowym do walki

- Dobra, nie wiem co knujecie, ale może przynajmniej obędzie się bez rozwalenie helikaliera - stwierdził Captain.
Wkrótce jeden ze strażników tutaj zaczął was prowadzić, a Avengers szedł za wami, pewnie by dopilnować wszystkiego...

Cicho mówie do Blaze'a - Za łatwo idzie... Mniej go na oku... W razie czego tarcza... Pozbądź go jej - Rzekłem wytężając słuch, czułem że prowadzą nas w zasadzkę...

- Dobra - szepnął ten.
Wkrótce dotarliście do sporego pomieszczenia, gdzie przy jakiejś dziwnej kostce za szkłem stał Fury.
- Mogłem się spodziewać, że nie usiedzisz i tu przyleziesz... - powiedział Fury.
Stali tutaj po kolei Iron Man, Hulk jako człowiek, Thor, Czarna Wdowa, Hawkeye, po chwili doszedl do nich kapitan. Atmosfera była napięta, a Ghostowi to miejsce widocznie nie pasowało.

- Oddaj to idioto.. Nawet nie wiesz jak to możę być dla ciebie groźne... Inaczej... - Odparłem wysuwając szpony - Zajmiemy się wami... Dobrze wiecie że nie dacie rady nieśmiertelnym...

- Oddać wam Teseract? To gorsze niż danie dziecka do pomieszczenia z guzikami, gdzie każdy odpala bombę jądrową - powiedział Fury. - Wy macie nieśmiertelność, a my mamy Hulka - spojrzał na was uważnie. - No i mogę naskarżyć twojej dziewczynie - dodał.

- On jest problemem dla Camile - Wskazałem na blaze - Rider jak dobrze wiesz.. Wysysa dusze... A jej moc jest skąd? No właśnie poza tym... Hulk? Haha John, wiesz co masz zrobić - Odparłem wiedząc ze Rider uspokoi dusze Bannera...

- Radzę wam sobie dać z tym spokój... Kontrolujemy sytuację nad Teseractem i nie potrzeba nam tutaj gości z ADHD...
Ghost ruszył na Bannera, ale Ridera w pore odbił od niego Thor. Avengersi się bardzo powstrzymywali. No i Twój pokenav zapikał... Chyba wiadomo od kogo wiadomość...

- Dość! BLAZE! - Po czym szybko zaatakowałem Thor'a W ramie a nastepnię przeskoczyłem za kapitana niszcząc tarczę. - Pamiętasz co mówił ci twój nędzny kolega? Praktycznie niezniszczalna.. .Szkoda ze Adamentium wlicza sie w niszczącą strukturę.. BLAZE! NIE ZATRZYMUJ SIĘ! PAMIĘTAJ ŻE JAK ICH NIE ZNISZCZYMY TO ONI ZNÓW CIĘ TU ZAMKNĄ! WYZWÓL ZARATHOSA! - Wrzasnąłem unikając ataków pewnie od konserwy

No i wyzwolił. Ghost Riderowi kompletnie odbiło. Tarcza kapitana została mocno uszkodzona. Ale Hulk was wardzo szybko dopadł i rzucił w ścianę, że omal nie wybiliście dziury na zewnątrz. Po tym jednak Iron przygrzmocił i dziury były. No i nagle zdziwko. Teleport. Znaleźliście się w pustej przestrzeni,a przed wami w tej pustce była Camilla.
- Przesadzasz - powiedziała do ciebie.

- Kuźwa - Złapałem ją za szyje - NIE WTRĄCAJ SIĘ GDY DZIAŁAM Z BLAZEM - Wrzasnąłem rzucajać ją - Tesseract jest kluczem a ty jesteś wobec niego bezsilna... Wim to przez Darkaia... Jebana legenda... - Po czym podlazłem do Ridera podnosząc go - trzymasz się?

- To właśnie ty się wtrącasz - syknęła dziewczyna. - W mieście miałam zamiar ci wszystko wytłumaczyć... Więc czekam aż się uspokoisz i dasz mi wszystko opowiedzieć - powiedziała.
Nie mogłeś jej nawet dosięgnąć, byłeś zawieszony w przestrzeni. Camille jednak po chwili jakby stworzyła tutaj podłogę. Staliscie na powierzchni dziesięć na dziesięć.
- Taa, wszystko w porządku - powiedział Rider.
Wkrótce był w ludzkiej postaci.
- Najmłodsza wybierająca, hm? - spojrzał na nią. - Tobie potrzeba jeszcze dużo doświadczenia... - powiedział.

- Dosyć... Camille... Nie wiem czy jedną rzecz rozumiesz... Wiem co to jest... Wiem czym to grozi i... - Po czym skupiłem się wbijając szpony w serce - Inaczej się stąd wydostanę - Po czym wbijałem szpony coraz bliżej serca...

- Rozumiem całą sprawę... - powiedziała. - O to mi chodzi, chcęzzakończyć pewną sprawę raz na zawsze - powiedziała.
Ta drgnęła jak zobaczyła co sobie robisz.
- Ah no tak, twoja regeneracja - powiedziała ze spokojem. - Skoro chcesz nym podeszła to proszę bardzo - stanęła krok przed tobą.

Zatrzymałem regeneracje... Widać było krew... z każdą sekundą coraz słabiej się czułem... Kiwnąłem też potajemnie blazowie... Zależało mi na 2 sprawach... 1 Tesseract a druga dać jej normalne życie. Blaze wiedział co ma zrobić... Osłabić ją poświęcając mnie... "krew zawiera pakt... Pakt działa według zasad zawierającego... Dać jej normalne życie w zamian za pamięć o niej... Efekty uboczne mile widziane" - Mówiłem to w głowie tak by blaze wiedział... - Kocham cię Camille... BLAZE RÓB TO!