Gra Zerna (Część II)

- Yv, Double Team! Na start zmyl przeciwnika, to nie będzie łątwe ale twoje bycie w powietrzu daje nam dosyć dużą przewagę. Dzięki temu zastosuj następnie Hurricane dezorientując przeciwnika co da dodatkową przewagę. Wątpię by było to tak łatwe jak się wydaje wiec gdy przeciwnik będzie starał się zaatakować jednego z twoich "klonów" wbij go w ziemie używając Sky Drop. To powinno nauczyć go szacunku do Legend... Następnie spróbuj uśpić go używając Snarl. To spowoduje że niedługo uśnie i będzie bezużyteczny. Da to nam wówczas łatwego przeciwnika. W razie próby ataku z jego strony dowolnym dystansowym atakiem staraj się kontrować go przy użyciu Razor Wind. Da nam to szansę ze nie zostaniesz ranny. Na zakończenie wbij go w drzewa Air Slash!

Mamoswine ryknął zdezorientowany nagłym wzrostem przeciwników i zaczął się niespokojnie rozglądać próbując odkryć, który jest prawdziwy. Po chwili jednak użył Powder Snow i zniszczył kilka klonów. Przed Hurricane osłonił się Protectem. Później gdy niszczył kolejne klony Powder Snow legenda zaatakowała zgodnie z poleceniem. Mamut potrzebował dłuższej chwili na pozbieranie się po czym zaatakował Ice Fangiem i zamroził kawałek skrzydła Twojego pokemona. Nieco mu to utrudniło latanie i przez to stał się nieco wolniejszy. Niestety nie dał rady użyć Snarl bo w tym momencie oberwał Peckiem. Mamoswine nie atakował już na odległość więc mroczne stworzenie użyło Air Slasha. Mamut przeleciał kilka metrów i uderzył w drzewo łamiąc je. Na szczęście poleciało w głąb lasu a nie na pociąg. Stworzenie ruszyło na Twojego poka i zaatakowało Ice Fangiem przed którym pok nie zdążył uciec przez oblodzone skrzydło.

Yv: 94%
Mamoswine: 89%

- Dobra jak zbliży się zastosuj ice punch. Nie zrani go to ale twój ogon jako pieść spowoduje u niego dość mocny ból głowy... Gdy będzie starał się ponownie zaatakować zastosuj Hurricane! To zwróci jego atak na niego, a nam da dzięki temu dogodny moment na kontratak. Gdy będziesz gotowy użyj Razor Wind prosto w lód na skrzydle dzięki czemu wydostaniesz się z problemu i zdołasz szybko wzlecieć wysoko w powietrze. Wówczas Wbij go w drzewa i ziemie używając Sky Drop! Gdy rywal będzie leżał na ziemi szybko Snarl! Wówczas nie zdoła się obronić... Nie jesteś czymś co da się łatwo pokonać, dlatego następnie ponownie zastosuj Double Team w celu dodatkowej dezorientacji przeciwnika i zaatakuj go Razor Wind'em z wielu pozycji. Raz z północy, południa, wschodu etc. Tak nie bedzie wiedział gdzie jestes!

Yv tak mocno uderzył, że mamut ledwo ustał na nogach. Jego Powder Snow zawróciło gdy Legenda użyła Hurricane. Mamutowi wyraźnie się to nie spodobało, ruszył na Twojego poka używająć Ice Fang. Twój pok jednak zdążył pozbyć się lodu ze skrzydła i wznieść na tyle wysoko, że przeciwnik nie trafił. Sky Drop trafiło idealnie. Mamoswine wbił się w ziemię. Przy okazji zranił się w nogę co go spowolniło. Gdy Yv użył Double Team pokemon ryknął i znów zaczął niszczyć klony Powder Snowem. W międzyczasie oberwał dość mocno od prawdziwego Yveltala. Potem zaczął miotać we wszystkie strony Ancient Powerem niszcząc drzewa i wszystko wokół. Raz nawet trafił w pociąg, na szczęście nic nie uszkodził, jednak po tym jakiś facet wypuścił swojego Shieldona by ten używał w razie czego Protekta i chronił pociąg.

Yv: 87%
Mamoswine: 70%

- Yv, to robi się groźne, zakończmy to szybko i bezboleśnie.. - Odrzekłem wyjmując Starego Zniszczonego Balla - BLAZE! - Wrzasnąłem wypuszczając - Zabezpiecz pociąg, w razie czego przytrzymaj by nie spadł... a Ty Yv, Pokaż mu co oznacza zadarcie z legendą. Zacznij ponownie od Razor Wind! To zrani tego bydlaka całkiem całkiem. Sam z siebie jest osłabiony co za tym idzie nie zdoła się już zbytnio bronić. Skup się dzięki temu na owej słabości. Przywal mu prosto w pysk ponownie używając sky Drop. Ostatnio złamałeś mu noge... Teraz złam mu mordę! - Odrzekłem patrząc jak Smok podtrzymuje pociąg - Yv, nie mamy tez dużo czasu, pociąg nam niedługo ucieknie... W takim razie Zastosuj ponownie Hurricane ale tym razem staraj sie podrzucić go w powietrze. Tam następnie zacznij ranić go wielokrotnymi atakami Razor Wind a następnie przy użyciu Air Slash wbij go w ziemię!

Mamoswine wyraźnie nie wiedział co się dzieje, Yveltal miotał nim jak szmacianą lalką. W międzyczasie jednak zdołał dziadyga poranić nieco Twoją legendę. Pomysł z przytrzymaniem pociągu okazał się bardzo dobry. Gdy Yv użył Hurricane pociąg zaczął się lekko unosić. Opadł dopiero gdy Blaze na nim usiadł... W międzyczasie usłyszałeś charakterystyczne DING! To Sophie skończyła walczyć i postanowiła złapać elektrycznego pokemona.


Yv 50%
Mamoswine 20%

spojrzałem katem oka - "Gdybym nie obawiał się używać szponów przed ludźmi dawno bym go zniszczył" - Odrzekłem ironicznie w myślach po czym spojrzałem na przeciwnika - Yv... Nie okazuj litości... - Odrzekłem wskazując na jakieś skały. Legenda wiedziała co ma zrobić... Hurricane mial przydźwonić w lodowego pokemona na tyle mocno by ten wylądował w skale. Sam wówczas podszedłem do owego miejsca i Ogłuszyłem do końca przeciwnika z Kopniaka w głowę... Adamantowy Szkielet + zwykła czaszka... Nokaut...

Pokemon wykonał polecenie i mamut poleciał prosto na skałę. Gdy mu przywaliłeś próbował się jeszcze podnieść jednak po chwili stracił przytomność. Nagle usłyszałeś ogłuszający ryk. To Blaze, w jego głosie wyczuwałeś strach i ból. Po chwili usłyszałeś głos Sophie. - ZERN! Chodź szybko, z Blazem coś się dzieje! Smok leżał na ziemi i drżał, jego skóra nagle poszarzała, ogień na ogonie przygasł prawie całkowicie. Pokemon potrząsał łbem jakby chciał się czegoś pozbyć. Potem ryknął jeszcze raz i stracił przytomność. Obsługa pociągu spoglądała po sobie niespokojnie, Sophie kucała przy łbie smoka i delikatnie go głaskała. Nagle z jego paszczy wystrzeliły płomienie. Dziewczyna odskoczyła i chwyciła się za poparzone ramię. Jej poke miecze odczepiły się od pasa i przyjęły na siebie atak. Ogień po chwili zniknął, pokemon mimo iż był nieprzytomny zaatakował... widocznie nie panował nad swoim ciałem.

Yv + 1lvl

- BLAZE! - Pobiegłem od razu do smoka po czym spojrzałem na niego. Jak by znów zaczał ziać ogniem przyjąłem to na siebie... Wiedziałem że nic mi się nie stanie, co najwyżej wyda się że jestem Mutantem. Ten "maluch" był od początku ze mną - Stary, ogarnij się, dasz rade - Odrzekłem o dziwo przenosząc smoka pod drzewo(Ma się siłe nie?), po czym odwołałem legendę. - Stary, dasz radę - Rzekłem wyjmując no właśnie... Pewien specyfik który powinien zadziałać... Wlałem go do pyska smoka po czym zrzuciłem Kaptur - Stary, kuźwa nie podupadaj bo cie osobiście w tym piekle znajdę i opierdole - Odrzekłem nieco wrednie ale on wiedział jaki jestem, uczucia nie są dla mnie łatwe do okazania, a on wiedział że jest mi niczym brat - Stary, dasz radę... BLAZE!

Gdy wlałeś płyn do jego pyska smok na chwilę się obudził. Spojrzał na Ciebie i cicho zaryczał. Usłyszałeś kroki, ktoś się zbliżał. Po chili ta osoba się odezwała, to Sophie. - Zern... schowaj go do pokeballa... to będzie dla niego najlepsze, wrócimy do pociągu a gdy dojedziemy na lotnisko znajdziemy Siostrę Joy. Ona na pewno mu pomoże. Dziewczyna zatrzymała się w pewnej odległości i czekała spokojnie na to co zrobisz. Od strony pociągu usłyszałeś, że zaraz będzie ruszał, ktoś was wołał byście wsiedli do pojazdu.

Spojrzałem na Smoka i schowałem go do balla. Sam wówczas szybko złapałem Dziewczynę i wskoczyłem z rozbiegu do pociagu - Dobra, dobra już nie gorączkuj się - Odrzekłem przypominając sobie o pewnym szczególnym pakunku. Wówczas wyjąłem Saber'a - A teraz wpierdzielaj - Rzekłem dając mu pakunek i patrząc jak zmienia się jego lv. Wówczas jednocześnie patrzyłem ja ewoluuje...

Pokemon prawie udławił się gdy jadł. Po chwili zaczął świecić i się przemienił. Wyglądał tak:

"Stworzenie" przyjrzało się sobie i zaczęło odwalać jakiś dziwny taniec. - Patrzcie! WOOOOW! Ale moooc! Patrzcie jaki jestem BOOOOOSKI! OŁ YEA!!! Podziwiajcie mistrza! Sophie mimowolnie parsknęła śmiechem. Spojrzała na Ciebie i po chwili ruszyła w stronę waszego przedziału.

- To nie koniec - Odrzekłem kładąc mu na sznurku Dusk Stona'a... Wiedziałem że to dość nietypowe ale czułem że to jedyna szansa na zyskanie w tak szybki tępie silnego pokemona. Czułem że coś jest nie tak w tym czasie... Coś... Niedobrego wisi w powietrzu czułem to. Wiedziałem że zmiana go w Aegislasha będzie dość ryzykowna bo będzie starał się być "kozakiem" ale w razie czego szybko go utęperuje... Po przemianie Zarzuciłem mieczo tarczę na plecy i ruszyłem do Przedziału. Czułem lekkie zdziwienie Sophie...

Pokemon znów rozbłysnął. Gdy światło przygasło zobaczyłeś takie stworzenie:

Miecz przyjrzał się sobie w szybie i zrobił kilka "męskich" pozycji by zobaczyć jak wygląda. - SZEFIE!! NIEZŁY TEN KAMYCZEK! EJ! CZEKAJ! SZEFIE!! JA CHCĘ JESZCZE NA SIEBIE POPATRZEĆ! NO WEŹ POCZEKAJ! ODWRÓĆ SIĘ DO SZYBY! NO NIE BĄDŹ TAKI... Miecz jeszcze długo marudził gdy siedział już na Twoich plecach. Sophie w pierwszej chwili nie zauważyła, że pokemon ponownie ewoluował. Swoje miecze schowała już do pokeballa. Gdy w końcu zauważyła zmianę uśmiechnęła się lekko. - Moje uparcie odmawiają ewolucji... a specjalnie im kamień kupowałam. Uważasz jednak, że to dobrze tak szybko go ewoluować?

- Zaufaj mi... Mam przeczucie... Ostatni raz dzięki temu przeżyłem wiec nie może się mylić - Rzekłem przy okazji skanując "amanta" - Poza tym żyje na tym świecie w brew pozorom dosyć długo... I nie jedno widziałem to akurat najmniejszy problem - Odparłem patrząc na efekt w Dexie. Szybka zmiana mu nie zaszkodzi... Poza tym zyskam teraz dobre zaplecze. Posłuszny jest, kiedyś nie koniecznie ale w tym związku to ja opanowałem jego...

Shiny Aegislash
 
Typ:
Imię: Saber
Lv: 37.00
Charakter: Po szybkiej ewolucji ego pokemona nieco... bardzo się zwiększyło. Wciąż ma wahania humoru, jest jednak bardziej posłuszny, jednak ego sprawia, że nie docenia przeciwników. Wiecznie ma coś do powiedzenia i wciąż marudzi. Uwielbia się przeglądać we wszystkim w czym tylko się da...
Ataki: Tackle, Swords Dance, Fury Cutter, Metal Sound, Pursuit, Autotomize, Shadow Sneak, Aerial Ace, Retaliate, Slash, Iron Defense, Night Slash, Power Trick, Iron Head, Head Smash, Swords Dance, King's Shield, Sacred Sword
Ability: No Guard


- Uroczy charakterek, no cóż, tak czy inaczej już po sprawie. Zobacz wyjeżdżamy już z lasu, zaraz będziemy na lotnisku. Faktycznie, las zaczął się przerzedzać, co jakiś czas między drzewami było widać odległe budynki lotniska. Po kilku minutach wyjechaliście z lasu, po dziesięciu kolejnych pociąg zaczął zwalniać. Przez okno zobaczyłeś pas startowy, po drugiej stronie pociągu (czyli od drzwi) widać było budynki. Jeden miał logo z pokeballem, to pewnie Centrum Pokemon, drugi miał trzy różne balle i jakiś Potion w logo, pewnie sklep. Trzeci miał nad drzwiami miniaturkę startującego samolotu, normalny budynek administracyjny, było tam wszystko co powinno być na lotnisku, nawet śmierdzące kibelki, zapaszek było czuć nawet w pociągu...

- "Moje zmysły.. Czasem ich nienawidzę..." - Rzekłem w Myślach po czym skierowałem się z nowym ostrzem na plecach do wyjścia. - Well, nie wiem gdzie lecisz ale cóż.. Ja musze dalej załatwiać swoje sprawy... Mam z pewną osobą do pogadania - Odrzekłem zarzucając kaptur i znikając w tłumie. PokeCenter... Niby powinienem iść ale... Kto wie czym w tym świecie jestem... Smok jest przypisany do mnie... Jeszcze mi tylko potrzeba problemów.... W drodze nasłuchiwałem czy nic się nie dzieje... Bo jeśli tak, cóż któś straci ręke...

- Powodzenia. Tylko tyle usłyszałeś nim zniknąłeś w tłumie. Nikt Cię nie zaczepiał, zauważyłeś jednak kilka zdziwionych spojrzeń. No cóż było ciepło... gdy jest taka pogoda to człowiek w kapturze jest dość dziwnym zjawiskiem. Saber siedział cicho na Twoich plecach. Ciężko stwierdzić co robił ale przynajmniej Ci nie przeszkadzał. Gdy tak szedłeś zauważyłeś kontem oka wielką tablicę. W miarę podobna do tej, którą widziałeś na dworcu. Godziny odlotów samolotów i informacje, do którego punktu się udać by się do nich dostać. Była jednak trochę za daleko byś mógł z niej coś odczytać.

Zbliżyłem się przepychając się pod nią i spoglądając... Ciekawe... - "Ciekawe... Kim jestem w tym świecie" - Odrzekłem po czym po sprawdzeniu czasu udałem się w kierunku kiosku i zacząłem przeglądać gazety w poszukiwaniu czegoś co było by mi znajome... Napadu na Kosciół przez Team Aqua przez co niemal zostali zniszczenie bo wpadli na zły ślub... Bądź atak na więzienie Mutantów i objawienie się w wiadomościach legendy... Czegokolwiek nad czym mogły by być jeszcze śledztwa... - "W najgorszym wypadku jestem..." - Rzeklem patrząc na okno i niewyraźne odbicie samego siebie w kapturze - "Poszukiwany"

Do samolotu miałeś jeszcze jakieś piętnaście minut. Ruszyłeś do kiosku, nie musiałeś długo szukać. Ledwo wszedłeś a zobaczyłeś stosik darmowych gazet, na pierwszej stronie widniało czarno-białe zdjęcie Yveltala. Nad nim był dość spory nagłówek.
Policja zakończyła dochodzenie w sprawie legendarnego pokemona Yveltala, który pojawił się w pobliżu więzienia. Jedyna pewna informacja, to że zginęło trzech strażników Dean C., Daniel K., Paul U. i dwoje więźniów Kamers oraz Zern. Ciało Zerna nie zostało odnalezione, prawdopodobnie porwał je legendarny pokemon.
I tyle. Przejrzałeś resztę gazety jednak nic więcej nie znalazłeś. No cóż... przynajmniej nikt Cię nie powinien ścigać.

- O shiet... - Rzekłem po czym spojrzałem w dal za miejscem gdzie rozstałem się z chwilową towarzyszką... - "Ona wie Kim jestem... Gdzie zmierzam oraz... Że mam Yv'a pod kontrolą..." - Odparłem po czym odnalazłem jakiegoś policjanta celnego i złapałem go z zaskoczenia za mundur i zabrałem do jakiegoś zaułka po czym zdjąłem kaptur i podniosłem go jedną ręką tak by uderzył plecami o ścianę - Mów za co przebywałem w więzieniu... Mnie nie da się łatwo zamknąć - Po czym pomiędzy jego szyją z mojej pięści wysunęły się szpony... Środkowy lekko naciskał na gardło... - Mów...

Udało Ci się zgarnąć jednego ze strażników. I bez problemów znalazłeś ciemny zaułek. Wysunąłeś szpony, nim jednak zdążyłeś przystawić je do szyi przerażonego strażnika poczułeś, że coś Cię blokuje. Mogłeś jedynie poruszać głową. Przy wejściu do zaułka zauważyłeś Sophie. Obok niej stał elektryczny pokemon, którego złapała gdy Ty walczyłeś z Mamoswinem. Oczy stworzenia się świeciły więc to pewnie przez niego nie mogłeś się ruszyć. Po chwili poczułeś, że lecisz do tyłu. Przywaliłeś plecami w ścianę i na chwilę Cię zamroczyło. W tym czasie strażnik zdążył uciec a dziewczyna podeszła do Ciebie. Zatrzymała się jakiś metr od Ciebie. - Nie rzucaj się tylko na mnie. Elektabuzz szybko Cię powstrzyma. Wiesz, że nie zawsze straszenie ludzi pomaga w uzyskaniu informacji? Niekiedy wystarczy spytać... chociaż tam w pociągu nie mogłam sobie przypomnieć skąd Cię znam, dopiero widok Twojego poka mi przypomniał. No... a teraz pokaż, że jesteś wychowanym mutantem i zachowuj się... w zamian postaram się odpowiedzieć na kilka Twoich pytań.

Spojrzałem na nią... - Myślisz.. Że... To.. Mnie.. Zatrzyma? - Po czym wstałem pomimo ataków i spojrzałem na nią - Wiesz... Kim jestem - odrzekłem idąc przed siebie... Pokonałem Magneto... Zygarde nie udało sie mnie zabić... Nawet kuźwa denne koszmary Darkai'a... jestem Kimś kto nie zna bólu - Myślisz ze zdołasz zatrzymać... - Odrzekłem wbijajać lekko szpony w Electabazz'a by ten przestał razić mnie paraliżem dzięki czemu rzuciłem nim na plac lotnska zdała od nas - Jestem Wolverine.. - Po czym złapałem Ją za gardło - I nie życzę sobie by ktoś starał się mnie Razić prądem, kontolowac psychic albo czym kolwiek... - Rzekłem trzymając ją - Saber... Zatrzymaj strażnika - Odparłem bez emocji... - A teraz będziesz wychowaną dziewczynką i powiesz mi wszystko co wiesz

Elektryczny pokemon przerwał atak gdy tylko zobaczył Twoje ostrza, a gdy zbliżyłeś je do niego zniknął w swoim pokeballu. Dziewczyna w ogóle nie wyglądała na wystraszoną tym co robisz. Nie wyglądała nawet jakby miała problemy z oddychaniem. Była oazą spokoju. Saber ruszył za strażnikiem jednak facet był już daleko więc pokemon po chwili wrócił do Ciebie. Dziewczyna przez dłuższą chwilę patrzyła na Ciebie spokojnie. - Tak niczego się nie dowiesz, zabijając mnie też niczego nie zyskasz. Opuść mnie i pogadajmy jak cywilizowane istoty, co Ty na to?

Spojrzałem się na nią, widać było że nie jestem kimś z kim można rozmawiać - Zwą Mnie Wolverine... Swego czasu a raczej w swoich czasach byłem odpowiedzialny za wiele rzeczy... Zabicie Magneto.... Zabicie 200 niewinnych oraz... Zniszczenie wielu jednostek Templariuszy... Wy nazywacie ich "służba kontroli mutantów"... Zabiłem dotego wiele osób z innych czasów.... Piraci... Nie jestem kimś - po czym szpony zbliżyły się do jej szyi - Możesz zgrywać odważną... - Odrzekłem patrząc na nią, w oczach miałem... Nic - Ale czuje strach oraz pot... Więc mów, a może twoja rodzina jeszcze spotka swoją córkę żywą