Gra Lioli - Alice

- tak po prawej stronie mewtwo był blaziken zaś po lewej infernape. Pokemony te zaprzyjaźniły się z mewtwo i chronią nasze miasto, uwielbiają o dziwo właśnie marchewkę i dzięki temu jesteśmy całkowicie bezpieczni. Bynajmniej tyle pamiętam z historii miasta, o więcej informacji musiałabyś się udać do muzeum, poza tym jeśli szukasz pracy to tam też ją znajdziesz.
Uśmiechnęła się do Ciebie i usiadła w foteliku zadowolona biorąc świeczkę na kolana. W ogródku zauważyłaś też inne malutkie pokemony, było kilka robaczków Caterpie Weedle oraz Wurmple, leniwie przemierzających ogródek.

- Ok. Dziękuje, później na pewno się tam udam. A teraz... Chodźcie moi kochani... pora się trochę pobawić. Wypuściłam wszystkie swoje pokemony i wyciągnęłam dexa, chciałam dowiedzieć się jakie ability mają moje pokemony. - Nim się rozbiegniecie, posłuchajcie mnie chwilę. Starajcie się być grzeczni i nie zepsujcie nic. Nie bijcie się i wgl bądźcie grzeczni. Nie atakujcie też innych pokemonów, które tutaj przebywają, jeśli będą jakieś problemy przyjdźcie do mnie. Uśmiechnęłam się do pokemonów, sprawdziłam ich Ability w dexe i machnęłam im ręką na znak, że mogą iść się bawić. Sama znalazłam sobie jakieś miejsce aby usiąść i się nieco zrelaksować.

Wypuściłaś wszystkie swoje pokemony a te zdziwione patrzyły na siebie, najdziwniejszy był dusclops poruszał głową na lewo i prawo i zaczął po prostu chodzić w kółko, dex pokazał Ci takie dane:

Growlithe - Flash Fire
Furfrou - Fur Coat
Azurill - Sap Sipper
Poochyena - Rattled
Litleo - Rivalry
Dusclops - Frisk

Twoje pokemony rozeszły się i zaczęły po prostu cieszyć się życiem, ty zaś usiadłaś na krzesełku które nie było jakieś ekstra wygodne przez co próby relaksacji okazały się fiaskiem. Pogoda wam dopisywała, nawet nie było widać żadnych chmurek, dziewczyna nadal sobie siedziała spokojnie ze swoją świeczką i czytała Bravo GIRL

- Przepraszam, że przeszkadzam ale o jakiej pracy mówiłaś wcześniej? - Przydało by się trochę zarobić... Zaczęłam się przyglądać temu co robią moje pokemony. Nagle przypomniało mi się o jagodach. wyciągnęłam pudełeczko, sprawdziłam czy wciąż są dobre i zawołam pokemony. Gdy już do mnie podeszły rozdzieliłam je równo i rozdałam każdemu stworkowi. - Nie warto ich dłużej trzymać w tym pudełeczku, jeszcze trochę i zaczną się psuć. - No i jak? Smakują wam?

- w muzeum różnie, czasem trzeba zbadać wykopaliska, czasem po prostu pozamiatać lub ściąć trawnik.
Powiedziała spokojnie nie żywiąc urazy do Ciebie, rozejrzała się jak i poprawiła swoje włosy. Twoje pokemony podeszły do Ciebie najbardziej zadowolony z jagódek był Dusclops pochłaniał je bardzo szybko i widziałaś że jest dość zadowolony z twojego towarzystwa.
- ciekawy ten duszek, jak długo go trenowałaś?

- Wykopaliska? Hmm... to bardzo ciekawe... Przejechałam ręką po pokeballach upewniając się, że mam wszystkie przypięte do paska, wtedy mi się przypomniało. - Eevee... Wypuściłam liska z pokeballa podeszłam do malucha i go pogłaskałam. - Witaj w drużynie mała. Jeśli chcesz to idź się pobawić z innymi, a jak nie to zostań ze mną ok? Wróciłam na miejsce, przyjrzałam się co robi każdy z moich pokemonów, na Dusclopsie zatrzymałam wzrok trochę dłużej. - Tak w sumie to jeszcze z nim nie trenowałam. adoptowałam go dość niedawno i jeszcze nie miałam okazji do treningu.

Twoje pokeballe wszystkie były na swoim miejscu chociaż co chwile w niewyjaśniony okolicznościach pojawiało się ich coraz więcej zapełnionych. Eevee przywitał się z tobą po czym niepewnie podszedł do Dusclopsa który zadowolony zaczął coś rozmawiać i tak twój poke lisek zakumplował się z najbardziej dziwnym pokemonem w twoim stadzie.
- Najważniejsze aby twoje pokemony czuły się kochane i bezpieczne przy tobie, zobaczysz odwdzięczą się tym samym, wiele trenerów w tych czasach zapomina o tym. Licza tylko na sławe i pieniądze który uzyskają stając się najlepszymi trenerami

- Hehe dobrana z nich parka. Zaraz... 10 latka mnie poucza... ech... jeszcze trochę i trzeba się będzie zbierać. Pokemony nie mogą być zbyt zmęczone gdy wyruszymy, a chciałabym jeszcze zajść do tego muzeum... kasa by się przydała i może coś tam znajdę ciekawego... No dobra dam im jeszcze jakieś pięć minut i ruszam dalej. Zaczęłam się znów przyglądać pokemonom. Czy wyglądają na szczęśliwe? - Nie chcę sławy, nie potrzebuje jej. Chcę, żeby ta gromadka była szczęśliwa. Nie potrzebuje też jakiejś wielkiej sumki na koncie. Wole przygody, a ci tutaj to idealna ekipa żeby jakąś przeżyć. Kochani, jeszcze jakieś pięć minut i będziemy się zbierać. Dziękuj, że mnie tu wpuściłaś, żeby ta gromadka mogła się trochę pobawić. Poinformowałam pokemony ile im zostało czasu na zabawę i uśmiechnęłam się z wdzięcznością do dziewczynki.

Siedząc tak rozmyślałaś o wszystkim i o swoich pokemonach, dziewczynka siedziała zaś na swoim miejscu i nie odzywała się już za wiele. Pokemony spojrzały na Ciebie zadowolone z wypoczynku jak i zabawy, no cóż nie każdemu jest dane bawić się całymi dniami, dziewczynka po chwili uśmiechnęła się.
- To dobrze, najważniejsze żeby wszyscy byli szczęśliwi.
No cóż małe dziecko to nie ma jeszcze wielkich problemów na głowie zapewne utrzymują ją jeszcze rodzice.

Po jakiś pięciu minutach zawołałam pokemony i schowałam wszystkie oprócz Rocky'ego do ich pokeballi. - Jeszcze raz dzięki. I do zobaczenia. Uśmiechnęłam się do dziewczynki i jej pokemona i ruszyłam do bramki, gwizdnęłam jeszcze na poke-pieska, żeby skupił się na tym, że idziemy i rozpoczęłam poszukiwania muzeum. - Hmm... ciekawe co robi ten chłopak z krokodylkiem... może gdzieś po drodze go spotkam... W suie to ciekawe na jaką prace trafie w tym muzeum... o ile coś mi dadzą... Zobaczymy...

- życze powodzenia
Odpowiedziała dziewczynka odmachując Ci ręką po chwili cofnęłaś swoje pokemony zostawiając tylko growlithe'a i opuściłaś miejsce wypoczynkowe. Po chwili zauważyłaś sporawy domek który miał przepiękne kwiaty w donicach przy oknach, przyjrzałaś się im a tam twój znajomy wiewiór siedział i patrzył na Ciebie, posuwałaś się cały czas na przód i wzrokiem mijałaś kolejne donice i on także wyłaniał się z każdej kolejnej. Po chwili zauważyłaś także wielką mapę miasta przez co zlokalizowanie muzeum nie będzie trudne.

Uśmiechnęłam się do Wiewióra i ruszyłam dalej. Będzie chciał to do mnie dołączy, a jak nie to nie. Podeszłam do mapy i sprawdziłam drogę do muzeum. - Trzeba ruszać, jeszcze trochę i pewnie będzie się ściemniać. Ruszyłam dalej. - Hmm... eevee ma aż osiem ewolucji... każdą inną... w którego ewoluować moją eevee? Wyjęłam pokedex i zaczęłam szukać info o ewolucjach eevee. - Ognisty, wodny, elektryczny, psychiczny, mroczny, lodowy, liściasty no i wróżkowy...  Ognisty, mroczny i wodny odpadają bo te typy już mam... W sumie... to ten lodowy fajnie wygląda... Glaceon. Tak ta evo eevee jest fajna... później zapytam się mojego poka o o tym myśli... Gdy już wróciłam na ziemię zaczęłam się rozglądać po okolicy próbując stwierdzić gdzie dokładnie jestem i jak wygląda okolica.

Na mapie dość szybko znalazłaś miejsce w którym znajduje się muzeum, idąc tak i rozmyślając trochę pobłądziłaś przez co podróż do muzeum zajęła Ci dobre pół godziny a miasto przecież było malutkie, cóż nie da się robić wszystkiego naraz. Zaraz po wejściu do muzeum w oczy rzuciły Ci się kości, ułożone jakby na kształt dinozaura ale nie do końca, może to był jakiś pokemon? Nigdy takiego szkieletu nie widziałaś w swoim życiu, dalej było widać więcej posągów metwo oraz różnego rodzaju obrazy, widziałaś jakiegoś dziadka w białym kitlu który chodził po muzeum doglądając wszystkiego.

Przed wejściem wejściem do muzeum schowałam Rocky'ego do kuli i weszłam do środka.  Gdy weszłam obejrzałam co ciekawsze eksponaty zatrzymując się na dłużej przy szkielecie. - Ciekawe czy jest opisany... gdzieś tu powinna być tabliczka... Rozpoczęłam poszukiwania informacji na temat tego giganta. Później podeszłam do gościa w kitlu. - Dzień dobry. Przepraszam jeśli przeszkadzam, ale słyszałam, że w tym muzeum można trochę zarobić wykonując jakieś tam mniejsze prace... Czy jest teraz potrzebna gdzieś jakaś pomoc? To wszystko wypowiedziałam jednym tchem... No cóż nie jestem najlepsza w rozmowach tego typu. - Mam nadzieję, że coś się znajdzie... Nie chciałabym, żeby ten czas jaki straciłam na dotarcie tu się zmarnował, ale tak czy inaczej warto było zobaczyć ten szkielet. Wróciłam na ziemię i lekko uśmiechnęłam się do faceta czekając na odpowiedź.

Poszukiwania tabliczki zajęły Ci o dziwo sporą chwilę w końcu zauważyłaś to co Cię interesowało:

Szkielet Tyrantruma
Pokemon dinozaur, jego krótkie przednie kończyny charakteryzują go jako drapieżnika wśród pokemonów.

- Witam Cię młoda damo, zaiste prawde ludzie powiadają. Praca jest dostępna od zaraz, zbadać trzeba pobliskie ruiny które są połączone z kopalnią i tunelami pod ziemią, niestety ludzie którym dane było tam się udać nigdy nie wrócili.
Odpowiedział na twoje pytanie trochę się przestrzegając że może być niebezpiecznie
- To jak zdecydowana?

Przez chwilę udawałam, że myślę nad jego propozycją. - OK. Co powinnam wiedzieć na temat tego miejsca? Oczywiście nie licząc tego, że nikt jeszcze z tego miejsca nie wrócił... Co powinnam zabrać? No i gdzie znajdę wejście do tuneli? Uśmiechnęłam się szeroko. - Wyczuwam przygodę... Miałam ochotę skakać z radości, ale chyba lepiej na razie się pohamować...

- powinnaś sobie zabrać coś na drogę, jakiś prowiant może jakiś koc, ogień wode. No standardowe rzeczy które przydadzą się w podróży młodej poszukiwaczki przygód. Na północy miasta kopalnie znajdziesz, gdy kości ujrzysz zbierz kilka do analiz przydadzą się nam.
Odpowiedział dosyć spokojnie spoglądając na twoje dziwne reakcje niektórych rzeczy nie udało Ci się ukryć przez co profesorek się tylko uśmiechnął.

- Woda i ogień to nie problem. Musze tylko znaleźć prowiant i ruszam do kopalni. Do zobaczenia. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Spojrzałam jeszcze raz na szkielet i wyszłam z muzeum. - Kawałęk ciasta raczej mi nie wystarczy. Pozostaje więc zdobyć jakiś prowiant... Tylko gdzie... Ruszyłam przed siebie, jednocześnie starałam się przypomnieć sobie czy w drodze do muzeum przypadkiem nie mijałam jakiegoś sklepu lub targu. - W centrum na pewno będzie jakieś miejsce gdzie zdobędę trochę jedzenia.

Sklepu niestety nie mijałaś ale przypomniałaś sobie wygląd mapy i.. I właśnie nic niestety musiałaś sama poszukać po chwili zauważyłaś wiewióra który patrzył na Ciebie a po chwili ruszył dalej i oglądał się co chwile za tobą tak jakby chciał abyś za nim podążała, miałaś do wyboru albo podążanie za tajemniczym zwierzaczkiem, lub po prostu udać się w poszukiwaniu prowiantu do wyprawy.

Po chwili zastanowienia ruszyłam za Wiewiórem. - Chyba chce mi coś pokazać... głupio by było go zignorować... a tak czy inaczej po drodze mogę się rozglądać za jakimś sklepem albo coś. w tym momencie każda pomoc się przyda. Po drodze rozglądałam się czy nie mijam jakiegoś ciekawego miejsca.

Sry, że tak mało...

Ruszyłaś za wiewiórem i jak się okazało była to bardzo dobra decyzja po około 5 minutach drogi znalazłaś się na obrzeżach miasta gdzie stał wielki piętrowy market oczywiście zawitałaś do niego po czym zauważyłaś mini mapkę całego marketu, na parterze był ogólnospożywczy sklep, 1 piętro różne gadżety dla pokemonów jak i trenerów. Na 2 piętrze znajdowały się przyrządy sportowe jak i dla himalaistów z tego co zauważyłaś po opisie, zaś na samej górze kino i fast foody.

Uśmiechnęłam się do Wiewióra i weszłam do sklepu. - Markety... nienawidzę marketów. Po zapoznaniu się z mapką ruszyłam w stronę części z żarciem. Wzięłam koszyk i zebrałam do niego trochę taniego jedzenia, które nie zajmuje dużo miejsca i jest sycące. Do tego trochę karmy dla poków i ruszyłam do kasy. Oczywiście pilnowałam aby nie wydać zbyt wiele... Po zapłaceniu ruszyłam na 1 piętro. Nie żeby coś kupić ale chciałam wiedzieć co tak właściwie mogę tam dostać.

Jedzenia było od groma wybrałaś to co najbardziej Ci było potrzebne a więc parę gotowych bułek i batony, wiadomo najlepsza rzecz aby odzyskać szybko energię, zapłaciłaś w markecie aż całe 3$ po czym ruszyłaś na piętro dość zadowolona. Praktycznie zaraz po wyjściu z windy w oczy rzucały się kolory, bardzo delikatna zieleń uspokajała i trochę zachęcała do zakupów, widziałaś wiele ludzi kręcących się po wielkim sklepie w którym mogłaś dostać praktycznie wszystko czego dusza zapragnęła dla twoich pokemonów od zabawek po różnego rodzaju gadżety, okulary tatuaże zmywalne i tym podobne.

Po chwili zastanowienia ruszyłam w stronę zabawek. Początkowo nie chciałam nic kupować jednak na widok zabawek coś mi się przypomniało. Gdy już dotarłam do odpowiedniego działu zaczęłam się rozglądać za piłkami. Gdy udało mi się je znaleźć wypuściłam Eevee z kuli. - No mała... możesz sobie wybrać jedną małą i nie drogą piłkę. Poczekałam aż pokemon znajdzie sobie zabawkę, po czym schowałam stworka do kuli. Upewniłam się, że nie kosztuje więcej niż 2$ i ruszyłam do kasy. Zapłaciłam i ruszyłam do wyjścia. Teraz pozostało mi już tylko iść do kopalni.

Twój pokemon zaraz po wypuszczeniu z kuli wybrał sobie niewielką piłeczkę i przyniósł Ci niczym pies w pysku, zapłaciłaś 1$ za nią po czym byłaś gotowa do wyruszenia w stronę kopalni, opuściłaś dość pospiesznie wielki market po czym skierowałaś się do kopalni, niestety przed tobą jest kawałek drogi a zanosi się na deszcz, chociaż może to tylko ciemna chmura kto wie? Po chwili zauważyłaś także wiewióra który wpatrywał się w Ciebie i ruszył, najwidoczniej także wie gdzie znajduje się kopalnia bo ruszył właśnie w tamtą stronę