Shura- Świątynia Gromu

*Shura:

Spoiler:

Właśnie zatrzymałeś się przed wejściem do świątyni, była ogromna, wszelkie elementy na jej powierzchni były koloru żółtego wchodząc do jednej z sal, zauważyłeś postać, w kapturze i szacie o tym samym kolorze co cała świątynia, z budowy ciała widziałeś, że jest to kobieta, stała spokojnie na przeciwko wejścia, którym dostałeś się do tego miejsca, nie zadrżała widząc Cię po prostu wypięła dumnie pierś
-Czekałam na Ciebie.

Stanęłam przed kapłanka i popatrzyłam na nią pogardliwym wzrokiem. -Skoro wiesz po co przyszłam to nie będę owijać w bawełnę. Żądam wpuszczenia do świątyni oraz chce byś spowodowała ewolucje mojego Eevee. - Powiedziałam chłodnym tonem i położyłam dłoń na rękojeści mojego miecza. -Możesz wpuścić mnie po dobroci albo wtargnę tam siłą, a wtedy nie ręczę za siebie.- Dodałam i rozejrzałam się spokojnie za pomocnikiem kapłanki. Bo przecież nie jest tutaj sama i nie pilnuje bezbronna świątyni, chociaż głowy bym sobie nie dała uciać czy jest taka bezbronna.

Kobieta pokiwała głową
-Rozumiem twoje zachowanie, rozumiem co tobą kieruje, przynajmniej staram się to zrozumieć, chociaż nie wiem czy jestem w stanie, twoja przemowa, postawa, słowa wskazują na to jak bardzo zła jesteś, oraz jak wielka jest twa nienawiść do wszelkiego co istnieje, nie wiem czy mogę pozwolić Ci wejść- powiedziała spokojnie i zrzuciła płaszcz, dopiero teraz zobaczyłaś całą postać kapłanki, złota zbroja zasłaniała najsłabsze punkty jej delikatnego ciała, złote loki opadały na ramiona, a w dłoni szybko znalazł się złoty miecz w kształcie błyskawicy
-Zaczynaj, ja kapłanka gromu nie boję się śmierci z rąk córy Arkhamu!

Uśmiechnęłam się tylko lekko i wyciągnęłam Czarnego Smoka. -Nie boisz się? Szkoda.- Mruknęłam i czujnym wzrokiem popatrzyłam na kapłankę. Nie mogła być tutaj sama. Kapłanka na pewno nie będzie zbyt łatwym przeciwnikiem. Na dodatek nie boi się śmierci, a ja przecież potrzebowałam ja żywą. Ruszyłam w stronę kobiety trzymając w dłoni miecz w taki sposób, by nie mogła się zamachnąć i mnie chlasnąć swoim ostrzem. Szybkim ruchem wyprowadziłam uderzenie, które miało zderzyć się z jej mieczem, by odwrócić jej uwagę i próbowałam podciąć jej nogi.

Kobieta była dość szybka, nie odpowiedziała nic na twoje słowa po prostu ruszyła do ataku, pierwsze uderzenie było dla Ciebie na prawdę nieprzyjemne, wasze ostrza spotkały się, a ty poczułaś jak po twoich rękach przechodzi bardzo duży ładunek elektryczny, nie było to przyjemne bolało bardzo, jednak skupiłaś się na tyle, że nie wypuściłaś miecza z rąk i byłaś w stanie zadać kolejny cios, który ponownie bardzo mocno Cię zabolał, każdy możliw kontakt z jej ostrzem sprawiał, ze twoje ciało zostało mocno kopnięte prądem. Usłyszałaś głośny grzmot dość daleko, po chwili ponownie jednak już dużo bliżej.

Kapłanka była silna i miała elektryczność po swojej stronie, ale walczyła za czysto. Dalej broniłam się przed uderzeniami jej miecza i gdy znalazłam się dostatecznie blisko niej szybko kopnęłam ją nogą w brzuch tak, by ją odepchnąć i by straciła równowagę. Chciałam ja przewrócić, by już nie mogła atakować mnie swoją bronią. Gdy mi się to udało uderzyłam swoja kataną o jej miecz, by wytrącić jej go z dłoni. Na razie nie koncentrowałam się na grzmotach, a na swojej przeciwniczce. Chociaż byłam gotowa na to, ze nagle mógł wyskoczyć dodatkowy przeciwnik.

Grzmoty zbliżały się, a dźwięk ten wprowadzał twoje ciało w lekkie drżenie, dodatkowo brzmiały coraz głośniej, rzuciłaś się na kapłankę, udało Ci się ją powalić, a następnie pozbyć się jej miecza, wyctrąciłąś ostrze z jej dłoni, a to poleciało gdzieś pod ścianę, chciałaś zaatakować ponownie, jednak zostałaś zaatakowana piorunem, potężny ładunek elektryczny przeszedł przez twoje ciało powalając Cię na kolana, zerknęłaś w stronę z której nadszedł kolejny grzmot, stało tam takie stworzenie:

Zaklęłam i popatrzyłam w stronę tego stworzenia. Elektryczny pokemon. Tego na pewno byłam pewna. Wstałam i przez chwile obserwowałam to kapłankę to pokemona. Wyjęłam kulkę z Lucario i wypuściłam swoja walcząca psinę. -Lucario, wyślij w stronę elektrycznego psa Aura Sphere, a przed jego atakiem chroń się Detect. Odciągnij jego uwagę.- Poleciłam pokemonowi, a sama ruszyłam na kobietę. Gdy Lucario zajmowała elektrycznego pokemona przyłożyłam ostrze go gardła kapłanki. -W końcu zdecydujesz się spełnić moje żądanie?- spytałam się jej spokojnym tonem.

Nie udało się, nie wyszło to kompletnie jakbyś chciała, pokeballa z Lucario nie było, miałaś tylko jednego pokemona i na pewno nie była to walcząca psinka, wypuściłaś z pokeballa małego eevee, jolteon warczał to na Ciebie, to na twojego pokemona, a dalszy atak na kapłankę się nie udał, ta zdążyła wstać i spokojnie złapała swój miecz, do którego na spokojnie zdołała podejść.
-Los płata nam różne figle- zaśmiała się patrząc na wypuszczonego przez Ciebie pokemona.

-Taa...- Mruknęłam tylko na widok swojego agresywnego futrzaka. -Eevee, zaatakuj elektrycznego pokemona najpierw posyłając w jego stronę nigdy nie chybiający Swift, a gdy będzie zajęty tym atakiem rzuć się na niego z shadow Claw.- Poleciłam futrzakowi. Popatrzyłam na kapłankę i poprawiłam miecz. Gdy Eevee zajmował elektrycznego pokemona ruszyłam na kobietę. Zamachnęłam się i wycelowałam w jej rękę, ta w której trzymała miecz, by jej go wytrącić.

Eevee spojrzał to na Ciebie to na swojego przeciwnika i posłał gwiazdki które zraniły elektrycznego pokemona, ten odpowiedział potężnym wyładowaniem elektrycznym przez co nawet ty oberwałaś, kapłanka się uchyliła nieco przez co trafiłaś w jej miecz, próbowała odpowiedzieć szybko, ledwo się obroniłaś przed jej atakiem w kierunku pasa po czym kolejna obrona wyszła dużo lepiej, zauważyłaś słaby punkt na jej lewym udzie, miała jakąś opaskę, może to twoja droga do wygranej?

Zerknęłam szybko na opaskę na udzie kobiety. Sprawdziłam co z moim futrzakiem. -Eevee, tym razem wypuść w stronę kapłanki Swift.- poleciłam mu i sama skierowałam miecz tak, by wyglądało to na to, ze chcę uderzyć ją w brzuch, ale tuż przed celem przesunęłam ostrze miecza tak, by trafić ją w lewe udo, w miejsce gdzie miała opaskę. miałam nadzieję, że ten ruch się uda i kapłanka zostanie unieszkodliwiona.

Kiedy twój pokemon zaatakował, Jolteon od razu osłonił kobietę swoim ciałem, oberwał dość mocno jednak szybko się zebrał i od razu zaatakował twojego eevee, jednocześnie ignorująć kolejne zagrożenie dla swojej pani, ty sama zaatakowałaś ją w udo, rozcięłaś dość mocno skórę na jej nodze oczywiście polała się krew, a kobieta upadła na kolana
-Brawo- mruknęła łapiąc się za ranę.

Popatrzyłam na kobietę i przyłożyłam ostrze swojego miecza do jej szyi. -Teraz ja wejdę do świątyni, a ty przemienisz mojego Eevee.- powiedziałam spokojnym tonem i jednak miałam na oku jej elektrycznego pokemona. -Do świątyni pójdziesz ze mną. Nie mam zamiaru wpaść w jakąś kolejna z twoich sztuczek. I odwołaj swojego pokemona.- Dodałam. Wolałam być ostrożna w stosunku do kapłanki.

6/6

Black Jolteon

samiec
lvl: 10
Charakter: Mały agresor wszędzie szuka zwady nie boi się nikogo, ani nikomu nie ufa, kocha walkę i ciemne miejsca, nie przejmuje się uczuciami innych kiedy tylko ma okazje pokazuje swoją wyższość nie tylko nad obcymi pokemonami, ale również nad "swoimi"
ataki: helping hand, growl, tackle, tail whip, sand attack, baby doll eyes, thunder shock, thunderbolt.