Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Great Journey~ - Gokai
2 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Rozmowy :: O wszystkim!
Strona 1 z 1
Great Journey~ - Gokai
Imię i Nazwisko: Nadia Dynamo (Nadia)
Wiek: 18 w tym życiu, razem z poprzednim 499
Wygląd: W tym życiu: Wysoka, szczupła i wysportowana dziewczyna. Ma czarne włosy z dwoma niebieskimi pasemkami po bokach oraz niebiesko-czerwone oczy (niebieskie tęczówki z czerwonymi obwódkami wokół źrenic). Lubi luźny, męski ubiór.
W poprzednim życiu:
https://2img.net/r/ihimg/a/img843/8162/9159.jpg
A tu dodatkowy opis: Postać ogólnie czarna, z charakterystycznymi kreskami po całej twarzy, z której zresztą ma tylko oczy. Są one niebieskie z czerwonymi tęczówkami. Włosy z niebieskimi pasemkami i końcówkami grzywki. Koniec ogona też niebieski oraz tego koloru są elementy ubioru. Wysokość zbliżona do ludzkiej, może trochę większa.
Historia:Tak więc tak oto było... Miała na imię Nova. Była niezwykła nawet bardziej niż jej rodzice. Obydwoje byli tak zwanymi Wybierającymi Opiekunów. Tylko ich energia była zupełnym przeciwieństwem. Jak czerń i biel. Cud więc, że ich córka żyje i ma się całkiem świetnie. No może poza tendencją do wybuchowych działań.
Najpierw jednak krótkie wyjaśnienie. Była ich tylko dwójka... No potem trójka. Wybierający Opiekunów zajmowali się porządkowaniem sytuacji w światach, które były pogrążone w jakiejś wojnie czy też po prostu były na skraju totalnego zniszczenia. Wszystko widzieli w tak zwanej „Komnacie Widzenia”, gdzie znajdowała się mapa zawierająca w sobie praktycznie wszystkie światy. Kolory były od zielonego do czerwonego – jako wskaźnik jaka jest w nim sytuacja. Choć czasem zdawały się i kolory czarne... Z tamtych światów co najwyżej można było ratować resztki istot jakie tam mieszkały. Po uporządkowaniu sytuacji w jakimś świecie wybierający zwykle właśnie mianowali „Opiekuna” tego świata lub czasem był to cały zespół. Stąd ich nazwa.
Wróćmy jednak do naszej bohaterki. Nova niedługo podrosła, zaczęła się nauka i pakowanie jej do głowy wszystkiego co możliwe. Ta jednak była cierpliwa, chciała się przecież wykazać przed jej rodzicami. uczyła się i trenowała swoje zdolności... To fakt nie mieli dla niej wiele czasu przez swoje zajęcia, ale jej to nie przeszkadzało. Dalej pracowała, pracowała i pracowała... Coraz bardziej też poznawała otoczenie, inne światy... Zdawało się być dobrze, póki nie stało się coś strasznego.
- Idziesz? - to był jeden z pomocników mojego ojca, chciał mi pokazać podobno coś ciekawego.
- No dobra - ta lekko nastroszyła sierść na głowie w geście zamyślenia.
Ruszyła za nim jednym z korytarzy zamku. Schodzili do lochów? Coraz mniej jej się to wszystko podobało...
- Teraz! - wrzasnął nagle pomocnik jej ojca i ta podskoczyła.
W sekundę poczuła się jakby nagle stała się czymś w rodzaju poduszki na szpilki. I to była w pewnym sensie prawda. Nie mogła się ruszyć, a przed nią stanęła postać z ogromnym mieczem.
- Pierwszy etap zaprowadzenia chaosu... Dobre posunięcie, zabić nim dorośnie i stanie się za silna.... - i tylko tyle pamiętała.
I cisza...
Nic się nie działo...
I wtedy światełko... Zobaczyła jakiś obraz... Nieznane jej dotąd pomieszczenie, dziwne istoty... Wszyscy tak gorączkowo biegali. Zaczęła się przysłuchiwać rozmowie...
- Nie ma już szans, dziecko umarło w trakcie porodu – usłyszała.
- Nie! Ratujcie je! Ratujcie, to nie mogło tak się skończyć! - rozpaczliwy głos kobiety.
- To już koniec, przykro mi, mimo reanimacji nic się nie udało, uszkodzenia były już zbyt rozległe... - i płacz owej kobiety.
Novie zrobiło się jakoś żal... Postanowiła, że postara się coś zrobić. Widziała w tym też szansę by móc jakoś wrócić do siebie i zemścić się na jej zabójcach... W jednej chwili jej dusza zajęła dziecko, rozpoczęła się naprawa wszystkiego co było uszkodzone, zajęło jej to ze cztery minuty, kiedy już zdążyli zawinąć ją w materiał... I wtedy...
- Poruszyło rączką! - zauważyła to jakaś pielęgniarka. I tak zaczęło się jej życie.
Ok dziwo zapomniała praktycznie wszystko z poprzedniego życia, jakby coś zrobiła nie tak... Ale przynajmniej miała spokojne życie, które naprawdę doceniała. Sama nie wiedziała w sumie dlaczego ale wszystko co zwykłe i spokojne potrafiło ją cieszyć. Żyje w świecie magii ale niezbyt widać cokolwiek niezwykłego w ich okolicach, w końcu to taka mała mieścina. Ale kto wie co może się wkrótce wydarzyć?
Wiek: 18 w tym życiu, razem z poprzednim 499
Wygląd: W tym życiu: Wysoka, szczupła i wysportowana dziewczyna. Ma czarne włosy z dwoma niebieskimi pasemkami po bokach oraz niebiesko-czerwone oczy (niebieskie tęczówki z czerwonymi obwódkami wokół źrenic). Lubi luźny, męski ubiór.
W poprzednim życiu:
https://2img.net/r/ihimg/a/img843/8162/9159.jpg
A tu dodatkowy opis: Postać ogólnie czarna, z charakterystycznymi kreskami po całej twarzy, z której zresztą ma tylko oczy. Są one niebieskie z czerwonymi tęczówkami. Włosy z niebieskimi pasemkami i końcówkami grzywki. Koniec ogona też niebieski oraz tego koloru są elementy ubioru. Wysokość zbliżona do ludzkiej, może trochę większa.
Historia:Tak więc tak oto było... Miała na imię Nova. Była niezwykła nawet bardziej niż jej rodzice. Obydwoje byli tak zwanymi Wybierającymi Opiekunów. Tylko ich energia była zupełnym przeciwieństwem. Jak czerń i biel. Cud więc, że ich córka żyje i ma się całkiem świetnie. No może poza tendencją do wybuchowych działań.
Najpierw jednak krótkie wyjaśnienie. Była ich tylko dwójka... No potem trójka. Wybierający Opiekunów zajmowali się porządkowaniem sytuacji w światach, które były pogrążone w jakiejś wojnie czy też po prostu były na skraju totalnego zniszczenia. Wszystko widzieli w tak zwanej „Komnacie Widzenia”, gdzie znajdowała się mapa zawierająca w sobie praktycznie wszystkie światy. Kolory były od zielonego do czerwonego – jako wskaźnik jaka jest w nim sytuacja. Choć czasem zdawały się i kolory czarne... Z tamtych światów co najwyżej można było ratować resztki istot jakie tam mieszkały. Po uporządkowaniu sytuacji w jakimś świecie wybierający zwykle właśnie mianowali „Opiekuna” tego świata lub czasem był to cały zespół. Stąd ich nazwa.
Wróćmy jednak do naszej bohaterki. Nova niedługo podrosła, zaczęła się nauka i pakowanie jej do głowy wszystkiego co możliwe. Ta jednak była cierpliwa, chciała się przecież wykazać przed jej rodzicami. uczyła się i trenowała swoje zdolności... To fakt nie mieli dla niej wiele czasu przez swoje zajęcia, ale jej to nie przeszkadzało. Dalej pracowała, pracowała i pracowała... Coraz bardziej też poznawała otoczenie, inne światy... Zdawało się być dobrze, póki nie stało się coś strasznego.
- Idziesz? - to był jeden z pomocników mojego ojca, chciał mi pokazać podobno coś ciekawego.
- No dobra - ta lekko nastroszyła sierść na głowie w geście zamyślenia.
Ruszyła za nim jednym z korytarzy zamku. Schodzili do lochów? Coraz mniej jej się to wszystko podobało...
- Teraz! - wrzasnął nagle pomocnik jej ojca i ta podskoczyła.
W sekundę poczuła się jakby nagle stała się czymś w rodzaju poduszki na szpilki. I to była w pewnym sensie prawda. Nie mogła się ruszyć, a przed nią stanęła postać z ogromnym mieczem.
- Pierwszy etap zaprowadzenia chaosu... Dobre posunięcie, zabić nim dorośnie i stanie się za silna.... - i tylko tyle pamiętała.
I cisza...
Nic się nie działo...
I wtedy światełko... Zobaczyła jakiś obraz... Nieznane jej dotąd pomieszczenie, dziwne istoty... Wszyscy tak gorączkowo biegali. Zaczęła się przysłuchiwać rozmowie...
- Nie ma już szans, dziecko umarło w trakcie porodu – usłyszała.
- Nie! Ratujcie je! Ratujcie, to nie mogło tak się skończyć! - rozpaczliwy głos kobiety.
- To już koniec, przykro mi, mimo reanimacji nic się nie udało, uszkodzenia były już zbyt rozległe... - i płacz owej kobiety.
Novie zrobiło się jakoś żal... Postanowiła, że postara się coś zrobić. Widziała w tym też szansę by móc jakoś wrócić do siebie i zemścić się na jej zabójcach... W jednej chwili jej dusza zajęła dziecko, rozpoczęła się naprawa wszystkiego co było uszkodzone, zajęło jej to ze cztery minuty, kiedy już zdążyli zawinąć ją w materiał... I wtedy...
- Poruszyło rączką! - zauważyła to jakaś pielęgniarka. I tak zaczęło się jej życie.
Ok dziwo zapomniała praktycznie wszystko z poprzedniego życia, jakby coś zrobiła nie tak... Ale przynajmniej miała spokojne życie, które naprawdę doceniała. Sama nie wiedziała w sumie dlaczego ale wszystko co zwykłe i spokojne potrafiło ją cieszyć. Żyje w świecie magii ale niezbyt widać cokolwiek niezwykłego w ich okolicach, w końcu to taka mała mieścina. Ale kto wie co może się wkrótce wydarzyć?
Gokai- Liczba postów : 3599
Birthday : 01/10/1997
Join date : 04/04/2013
Age : 27
Re: Great Journey~ - Gokai
Padal deszcz, nie bylo to przyjemne jednak bylas wstanie zobaczyc w tym cos na prawde przyjemnego i pouczajacego, ciemne chmury takie odlegle, a jednoczesnie tak bliskie, oraz to jasne swiatlo wydzierajace sie spomiedzy czarnych plam
-Kochanie uczysz sie? Nie zapminaj jutro masz egzamin- uslyszalas glos swojej rodzicielki, nie zapmina obiecalas jej ze sie pouczysz, nastepnego dnia mialas nudny egzamin z chemii jednak musialas sie jakos do niego przygotowac, mimi wszystko wolalas patrzyc na padajacy deszcz, dzwiek uderzajacych kropli o szybe brzmial przeciez tak spokojnie, wiekszosc ludzi drazni ten dzwiek jednak nie Ciebie, nie dzisiaj
- Dobrze, juz Ci nie przeszkadzam za 30 minut bedzie obiad- kobieta poddala sie, nie chciala sie z toba klocic, moze czula, ze i tak przegralaby to starcie? Prawdy jak na razie nie poznasz, mimo wszystko mialas mocny charakter, a kobieta jako twoja matka wolala dac za wygrana, niektore matki tak maja. Zegarek w ksztalcie dziwnego stworzenia wskazywal godzine 14.15, a ty bylas jakas oslabiona, nieprzytomna, z tego stanu wyrwal Cie czerwony blask dobywajacy sie gdzies zza okna, jasne pulsujace, czerwone swiatlo dobywajace sie zza szyby, rozjasniajace ciemny swiat, musialas to zobaczyc musialas dowiedziec sie co to dokladnie jest, podeszlas do okna i odslonilas firane. To co zobaczylas zadziwilo Cie, przed twoim domem przechodzil bardzo powoli jakis mezczyzna, poznalas plec tej osoby po wzroscie jak i po jego ubraniu, mocna sylwetka z rozbudowanymi ramionami jak i klatka piersiowa. On to wyczul, on wyczul jak na niego spogladasz, glowa w cirmnym kapturze obrocila sie i spojrzala pewnie w okno z ktorego go obserwowalas, blade usta poruszyly sie jakby cos mowily, jakby mialay Ci cos do powiedzenia, te proste gesty byly skierowane prosto do Ciebie. Mezczyzna odwrocil sie po chwili i poprawil dwa miecze skrzyzowane na jego plecach, a ty czulas potrzebe ruszenia za nim
-Kochanie uczysz sie? Nie zapminaj jutro masz egzamin- uslyszalas glos swojej rodzicielki, nie zapmina obiecalas jej ze sie pouczysz, nastepnego dnia mialas nudny egzamin z chemii jednak musialas sie jakos do niego przygotowac, mimi wszystko wolalas patrzyc na padajacy deszcz, dzwiek uderzajacych kropli o szybe brzmial przeciez tak spokojnie, wiekszosc ludzi drazni ten dzwiek jednak nie Ciebie, nie dzisiaj
- Dobrze, juz Ci nie przeszkadzam za 30 minut bedzie obiad- kobieta poddala sie, nie chciala sie z toba klocic, moze czula, ze i tak przegralaby to starcie? Prawdy jak na razie nie poznasz, mimo wszystko mialas mocny charakter, a kobieta jako twoja matka wolala dac za wygrana, niektore matki tak maja. Zegarek w ksztalcie dziwnego stworzenia wskazywal godzine 14.15, a ty bylas jakas oslabiona, nieprzytomna, z tego stanu wyrwal Cie czerwony blask dobywajacy sie gdzies zza okna, jasne pulsujace, czerwone swiatlo dobywajace sie zza szyby, rozjasniajace ciemny swiat, musialas to zobaczyc musialas dowiedziec sie co to dokladnie jest, podeszlas do okna i odslonilas firane. To co zobaczylas zadziwilo Cie, przed twoim domem przechodzil bardzo powoli jakis mezczyzna, poznalas plec tej osoby po wzroscie jak i po jego ubraniu, mocna sylwetka z rozbudowanymi ramionami jak i klatka piersiowa. On to wyczul, on wyczul jak na niego spogladasz, glowa w cirmnym kapturze obrocila sie i spojrzala pewnie w okno z ktorego go obserwowalas, blade usta poruszyly sie jakby cos mowily, jakby mialay Ci cos do powiedzenia, te proste gesty byly skierowane prosto do Ciebie. Mezczyzna odwrocil sie po chwili i poprawil dwa miecze skrzyzowane na jego plecach, a ty czulas potrzebe ruszenia za nim
Syntropia- Liczba postów : 174
Join date : 01/04/2013
Re: Great Journey~ - Gokai
Siedziałam, wpatrując się w krople wody uderzające o szybę i uśmiechałam się lekko. Tak spokojnie, tak cicho... Tak przyjemnie... To jest jak sen, jak spełnione marzenie nie wiem z kiedy. No i moja rodzina. Mimo iż czasem potrafią napsuć krwi to ich kocham, są wspaniali. Mają dla mnie dużo czasu... Po tym jak matka wyszła to zachichotałam cicho. Cóż widział ktoś bardziej upartą osóbkę niż jakaś reinkarnacja? To jak byłam uparta na życie już wszystko udowadnia. Jutro egzamin... No cóż kartkówki można czasem sobie odpuścić ale tak poważnej sprawy w ogóle. Miałam zamiar wreszcie zabrać się za naukę by mieć spokój, ale w tym momencie coś zwróciło moją uwagę. Co to za błysk? Dopadłam do okna chcąc się przyjrzeć zjawisku. Po tym ten mężczyzna. Zaintrygował mnie... Czułam coś... Sięgnęłam szybko po swój płaszcz i wciągnęłam buty na nogi.
- Wychodzę gdzieś! - zawołałam tylko do swojej matki i po chwili już jestem w drodze na zewnątrz gdzie widziałam tam tego mężczyznę.
Jest paskudnie, ciągle wchodzę w kałuże i błoto. Jednak staram się tym nie przejmować. Po prostu staję przed mężczyzną, wpatrując się w niego przez moment.
- Chciał pan czegoś ode mnie? - spytałam się.
Może to jakiś podróżny, który po prostu przechodził tutaj? Ale co mógłby chcieć? Jakby szukał noclegu to zaraz niedaleko jest bar i mają kilka pokoi do dyspozycji. Ubrałam kaptur uświadamiając sobie, że zapomniałam to zrobić. Moje włosy i tak zdążyły zmoknąć do reszty z tego co czuję.
- Wychodzę gdzieś! - zawołałam tylko do swojej matki i po chwili już jestem w drodze na zewnątrz gdzie widziałam tam tego mężczyznę.
Jest paskudnie, ciągle wchodzę w kałuże i błoto. Jednak staram się tym nie przejmować. Po prostu staję przed mężczyzną, wpatrując się w niego przez moment.
- Chciał pan czegoś ode mnie? - spytałam się.
Może to jakiś podróżny, który po prostu przechodził tutaj? Ale co mógłby chcieć? Jakby szukał noclegu to zaraz niedaleko jest bar i mają kilka pokoi do dyspozycji. Ubrałam kaptur uświadamiając sobie, że zapomniałam to zrobić. Moje włosy i tak zdążyły zmoknąć do reszty z tego co czuję.
Gokai- Liczba postów : 3599
Birthday : 01/10/1997
Join date : 04/04/2013
Age : 27
Re: Great Journey~ - Gokai
Twoja matka próbowała protestować z samego początku, jednak ty trzasnęłaś drzwiami i wybiegłaś na podwórko, padało i nie było żadnych szans, aby przestało padać od tak, mężczyzna szedł plecami do Ciebie jednak zwolnił tak abyś miała szanse go dogonić, dopiero teraz zauwazyłaś, ze ostrza, które wcześniej uznałaś za dwa miecze tak na prawde okazały się dwoma dziwnymi kijami
dlatego może pomęczycie się tutaj jeszcze chwilkę i postaracie się wyjaśnić sobie kilka spraw? Dziwna sytuacja, najpierw to światło, które po chwili okazało sie nim, teraz jego wyznania rodem z bajki o superbohaterach i tajemniczych mocach inaczej nie dało się tego określić, to w jaki sposób się pojawił, to w jaki sposób mówił do Ciebie, jakby znał Cię kilka ładnych lat
Dopiero kiedy dorwałaś mężczyznę, a dokłądniej kiedy wyrównałaś z nim kroku ten spojrzał na Ciebie i zrzucił z głowy kaptur. -Witam- odpowiedział mocnym i dość przyjemnym dla ucha. Złote oczy wpatrywały się w twoją postać, czarnowłosy uśmiechnał się do Ciebie i czekał co dokładnie chcesz mu powiedzieć, kiedy jednak się odezwalaś zaśmiał się dośc przyjemnie, doprowadzając twoje drobne i bezbronne ciałko do drżenia -Nazywam się Khanzo i szukałem Cię dość długo moja droga- mężczyzna pozwolił sobie nawet na drobinę spoufalenia się, zbliżył swoją dłoń o twojego przemokniętego policzka. -Będzie prawie 20 lat- dodał po chwili jakże zadowolony z waszego spotkania, jednak tobie coś nie grało do ukończenia dwudziestego roku życia brakowało Ci na prawdę sporo, jednak patrząc w jego oczy czułaś, że on sam jest tak mocno przekonany o swoich racjach, ze nie da się przekonać iż może być inaczej. Wasze ubrania przemokły już konkretnie jednak nei mogłaś od tak zaprosić go do domu, zaciągnięcie go do jakiejś knajpy również nie wchodziło w rachubę |
Syntropia- Liczba postów : 174
Join date : 01/04/2013
Re: Great Journey~ - Gokai
Wpatrywałam się przez chwilę w mężczyznę, nie do końca wiedząc o co by mogło mu chodzić. O czym on do mnie mówi? Wpatrzyłam się na chwilę w jego oczy... Jakie tajemnicze, ta barwa... Dość szczególna, w sumie jak moich...
- Nie rozumiem jak mogłeś szukać mnie dwadzieścia lat, jeszcze nawet nie skończyłam dziewiętnastu! - uprzytomniłam sobie wreszcie, zaskoczona cofając się o mały kroczek jak tak wyciągnął do mnie dłoń.
Tym bardziej intrygowała mnie jego osoba. Jak mógł mnie szukać tyle czasu? I dlaczego zjawił się tak nagle i wywołał wtedy tamte światło? To jest dla mnie tym bardziej niezrozumiałe. Jestem osobą, która woli skupiać się na przyziemnych rzeczach, ale z drugiej strony to wszystko mnie niesamowicie intrygowało. Popatrzyłam się na jego broń. Nie lepiej miecze? Są skuteczniejsze niż takie kije, jakbym walczyła to na pewno dwoma mieczami! Najlepiej dość dużymi, co by to efektowniej wyglądało...
- I dlaczego miałbyś mnie w ogóle szukać? Nikomu się przecież nie naraziłam, ot spokojna dziewczyna siedząca sobie spokojnie w książkach - machnęłam rękoma, chcąc dobitnie mu pokazać że nie zajmowałam się czymkolwiek ryzykownym.
Tym ciężej dla mnie było to zrozumieć. Ale niech mu będzie, chętnie się dowiem bo mnie naprawdę zainteresował... Bardziej niż lektory szkolne czy czasem rodzina...
- Nie rozumiem jak mogłeś szukać mnie dwadzieścia lat, jeszcze nawet nie skończyłam dziewiętnastu! - uprzytomniłam sobie wreszcie, zaskoczona cofając się o mały kroczek jak tak wyciągnął do mnie dłoń.
Tym bardziej intrygowała mnie jego osoba. Jak mógł mnie szukać tyle czasu? I dlaczego zjawił się tak nagle i wywołał wtedy tamte światło? To jest dla mnie tym bardziej niezrozumiałe. Jestem osobą, która woli skupiać się na przyziemnych rzeczach, ale z drugiej strony to wszystko mnie niesamowicie intrygowało. Popatrzyłam się na jego broń. Nie lepiej miecze? Są skuteczniejsze niż takie kije, jakbym walczyła to na pewno dwoma mieczami! Najlepiej dość dużymi, co by to efektowniej wyglądało...
- I dlaczego miałbyś mnie w ogóle szukać? Nikomu się przecież nie naraziłam, ot spokojna dziewczyna siedząca sobie spokojnie w książkach - machnęłam rękoma, chcąc dobitnie mu pokazać że nie zajmowałam się czymkolwiek ryzykownym.
Tym ciężej dla mnie było to zrozumieć. Ale niech mu będzie, chętnie się dowiem bo mnie naprawdę zainteresował... Bardziej niż lektory szkolne czy czasem rodzina...
Gokai- Liczba postów : 3599
Birthday : 01/10/1997
Join date : 04/04/2013
Age : 27
Re: Great Journey~ - Gokai
Mężczyzna stał spokojnie i pokręcił głową z nieodwierzaniem, nie wiedział czemu mu nie ufasz, chcoaiż nie było powodu, zeby się dziwić prawda? NIe znałaś go a ten wpada nagle z buciorami w błocie w twoje życie i wymaga od Ciebie uśmiechu na ustach i ogólnego zadowolenia, jednak chyba nie w tym życiu
-Musisz sama zadecydować czy chcesz poznać prawdę o sobie, to nie jest rozmowa na teraz, to nie jest miejsca aby wyciągać na światło dziennie rzeczy, których normalny człowiek nie jest w stanie zrozumiec- mężczyzna poprawił kaptur znowu zaciągajac go na głowę, co prawda nie miało to większego znaczenia i tak jego włosy przemokły kompletnie, jednak nic nie mozęcie na to poradzić prawda?
-Jutro zjawię się tutaj o tej samej porze, jeśli chcesz dowiedzieć się prawdy na swój temat, jak i na mój temat przyjdź jeśli nie to trudno, jakoś sobie chyba poradzimy bez was- uśmiechnął się do Ciebie bardzo zadowolony, po czym bez większego gadania ruszył przed siebie, nagle młga spowiła drogę, a jego postać zniknęła kompletnie, stałaś sama moknąć nieziemsko, deszcze padał z taką samą intensywnością i na pewno nie było to nic przyjemnego dla Ciebie, w sumie jest spora szansa, że się przeziębisz.
-Musisz sama zadecydować czy chcesz poznać prawdę o sobie, to nie jest rozmowa na teraz, to nie jest miejsca aby wyciągać na światło dziennie rzeczy, których normalny człowiek nie jest w stanie zrozumiec- mężczyzna poprawił kaptur znowu zaciągajac go na głowę, co prawda nie miało to większego znaczenia i tak jego włosy przemokły kompletnie, jednak nic nie mozęcie na to poradzić prawda?
-Jutro zjawię się tutaj o tej samej porze, jeśli chcesz dowiedzieć się prawdy na swój temat, jak i na mój temat przyjdź jeśli nie to trudno, jakoś sobie chyba poradzimy bez was- uśmiechnął się do Ciebie bardzo zadowolony, po czym bez większego gadania ruszył przed siebie, nagle młga spowiła drogę, a jego postać zniknęła kompletnie, stałaś sama moknąć nieziemsko, deszcze padał z taką samą intensywnością i na pewno nie było to nic przyjemnego dla Ciebie, w sumie jest spora szansa, że się przeziębisz.
Syntropia- Liczba postów : 174
Join date : 01/04/2013
Re: Great Journey~ - Gokai
No cóż, nie ogarniam za bardzo o co mu chodzi... Poznać prawdę o sobie? I jak to normalny człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć? Odprowadziłam jedynie chłopaka wzrokiem, po czym uprzytomniłam sobie jak bardzo muszę być przemoczona. Czym prędzej pobiegłam do domu i zdjęłam z siebie już na korytarzu większość mojego przemoczonego ubioru.
- Z-zimno - dygotałam lekko.
Po tym wzięłam z szafki jakieś ciepłe spodnie i sweter. Wyglądam pewnie jak z pouwieszanymi workami ale co tam. Po tym jedynie wieszam ubrania na grzejniku by się wysuszyły i w kuchni robię sobie kakao na rozgrzanie. Teraz już spokojnie mogę zasiąść w swoim pokoju i zabrać się za naukę, jednak muszę się pouczyć... I myślę czy pójść czy nie. Z jednaj strony wydaje mi się wariatem a z drugiej coś mi mówi, że powinnam do niego pójść....
- Z-zimno - dygotałam lekko.
Po tym wzięłam z szafki jakieś ciepłe spodnie i sweter. Wyglądam pewnie jak z pouwieszanymi workami ale co tam. Po tym jedynie wieszam ubrania na grzejniku by się wysuszyły i w kuchni robię sobie kakao na rozgrzanie. Teraz już spokojnie mogę zasiąść w swoim pokoju i zabrać się za naukę, jednak muszę się pouczyć... I myślę czy pójść czy nie. Z jednaj strony wydaje mi się wariatem a z drugiej coś mi mówi, że powinnam do niego pójść....
Gokai- Liczba postów : 3599
Birthday : 01/10/1997
Join date : 04/04/2013
Age : 27
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Rozmowy :: O wszystkim!
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach