Gra Cienia: Rufus Shinra

Chłopak wypił od razu pół butelki
-Mamy spokój, jednak nienawidze kiedy ktoś mi grzebie w głowie, powiedzmy szczerze bardzo się denerwuję -przetarł ponownie oczka, a krew kolejny raz rozlała się po jego policzkach
-Wiem jak go pokonać- powiedział dopiero po chwili biorąc kolejnego łyka wody, po czym oddał Ci butelkę i wyciągnął z plecaka obszerną księgę, była mniej więcej formatu a4, na oko miała około 500 stron, więc ważyła całkiem nieźle, zaczął ją powoli przeszukiwać i zatrzymał się gdzieś w jej środku
- Klucznik- powiedział i pokazał Ci księgę, księga była ręcznie pisana, z obrazkiem besti, któa wyglądała tak:

Wszystko było ładnie rozpisane, po lewje obrazke, na górze nazwa stworzenia, a po prawej dokładny opis, dowiedziałeś się, z ów opisu, że Klucznik zawsze nosi przy pasie klatkę, w której trzyma swoje najwspanialsze okazy, jest kolekcjonerem, no i to co już wiedziałęś od Mordki, po dalszym czytaniu dowiedziałeś się, że można go zabić srebrnymi nabojami, które są zakończone diamentami pochodzącymi od Sablaye, jednak nie wiedziałeś, czy masz zabić tego pokemona i wyrwać mu oczy, czy może zapytać go czy da Ci kilka ze swojej kolekcji, czy może... mniejsza... przecież nawet nie wiesz czy ów pokemon tu występuje...Nagle twoją uwagę przykuła druga strona nagłówek brzmiał: Władca Marionetek, Mordka szybko zabrał Ci ksiązkę, przez nieuwagę zrobiłeś wiekie oczy na widok ów nagłowka... przecież Mordka był władcą marionetek..

- No to mamy pewien problem.. Nie wiem skąd wziaść Sableye a co gorsze, masz przede mną jakieś tajemnice a tak mnie niby kochasz
Zrobiłem smutną minkę i staram się coś wymyślić, zerknąłem w dexa aby poszukać jakiejkolwiek wskazówki na temat ów stworka, może to coś pomoże
- Naboje potrafię zrobić, potrzebny nam tylko stworek

-O pewnych sprawach nie musisz wiedzieć- powiedział z poważną miną i wstał o dziwo mu się to udało, poza tym skąd ma taką księgę? Dziwne, ale nie o tego jestem, w pokedexie pokazało Ci, że nie ma w okolicy takiego pokemona więc chyba macie przekichane... Arczi zawarczał głośno i pobiegł gdzieś, zaszczekał głośno dając wam chyba znać, zę musicie iśc z nim, Mordek szedł dośc powoli łapiąc się co chwile za głowe i klnąc pod nosem

Wziąłem Mordke pod pache bo co miałem zrobić
- Spoko
Odpowiedziałem krótko na jego słowa i ruszyłem za Fenrirem aby zobaczyć co się dzieje

Złapałeś Mordkę, a ten zaczął drżeć, zerknąłęś na niego a jego oczy znowu zrobiły się czerwone, zamknął je szybko i szedł na oślep, twój pokemon leciał gdzieś dość szybko, jednak musieliście go dogonić, Mordka szedł spokojnie, jednak nie za szybko
-Zostaw mnie tu i leć z nim, ja sobie dam radę- powiedział spokojnie i odsunął się od Ciebie, oparł się o ścianę jaskini kaszlać cicho

- Trzymaj się stary wrócę za niedługo
Ruszyłem z impetem za swoim pokemonem zostawiając mordkę, przecież jest dość doświadczony już i wie co robić, ruszyłem za Fenrirem trochę się bojąc o niego.

-Dam radę- powiedział cicho i usiadł opierając się plecami o ścianę jaskini, ruszyłeś za swoim pokemonem, ten złapał Cię szybko za ramię i jakimś cudem wrzucił na swój grzbiet, biegł w stronę z któej przybyliście, zdziwiłeś się trochę jednak twój pokemon w połowie drogi skręcił mmiędzy drzewa, musiałeś się mocniej w niego wtulić, żeby nie oberwać po łbie, po około 10 minutach Arczi się zatrzymał, zaszczekał cicho i pokazał Ci na starą kolejke, która znikała w głębi jaskini znajdującym się przed wami, niestety jaskinia ma jakieś 2 metry wysokiście, twój pokemon się średnio zmieści.

- Dziękuję Ci Arcanine, narazie wróć do kuli
Powiedziałem spokojnie i cofnąłem go, jeśli mechanizm całej kolejki działa po prostu pakuje się do niej i zjeżdzam, staram się widzieć drogę przede mną i szybko zareagować w razie niebezpieczeństwa.

Wróciłeś pokemona do balki i powoli ruszyłeś w stronę jaskini, wchodząc do niej nie widziałeś nic, było w cholere ciemno, nie widziałeś nic poza swoimi białymi rękawami, na swoich nadgarstkach zobaczyłeś coś dziwnego i usłyszałeś coś jakby brzdęk łańcuchów, nagle poczułeś jak ręce zaczynają Ci ciążyć, musiałeś jak najszybciej załatwić sobie jakieś światło, inaczj tu zwiariujesz, złyszałeś jakieś dziwne głosy dochodzące zewsząd.

Wypuściłem Blastoisa z kuli
- Blastoise dasz radę po prostu ładować Flash Canon aby twoje armaty dawały nam światło?
Zapytałem swojego pokemona wprost bez żadnych ogródek po czym rozglądam się powoli i ide równie powoli jak i ostrożnie

Pokemon wykonał twoje polecenie, szliście powoli przed siebie, rozglądałeś się jednak nie widzziałeś praktycznie nic poza starymi torami, które prowadziły wgłąb kopali, to na pewno była stara opuszczona kopalnia, powli zaczęła boleć Cię głowa
-Blaa- powiedział twój pokemon idąc spokojnie, usłyszałeś jakiś hałas kawałek przed sobą

Nadal staram się rozglądać i przyglądać oraz mieć refleks lepszy niż szachista, po chwili rozglądania idę dalej spokojnie i wytrwale, może coś da ta kopalnia, przecież mój psiak miał jakiś powód aby mnie tu zaciągnąć.

Twoja podróż trwała około 30 minut szedłeś w głąb jaskini, kopalni, czegokolwiek, weszedłeś do wielkiego pomieszczenia, do którego doprowadziły Cię małe błyszczące kamyki, kiedy znalazłeś się już na miejscu zobaczyłeś sterte diamentów, wyglądało cudnie, na prawdę, wszystko byłyszczało, a na jej stgercie leżał taki pokemon:

- to on
Powiedziałem cicho pod nosem po czym powoli podchodzę bliżej staram się nie robić nic gwałtownego ani złego po prostu jestem miły dla pokemona jeśli się ocknie

Kopnałeś jeden z drogich kamieni, a on uderzył w sterte na któej leżał ów pokemon, po czym posypały się kolejne kamienie
-Saaaa- zawołał pokemon kiedy się podniósł, patrzył na Ciebie lekko zły pokazując pazury, po chwili złapał jeden z kamieni i rzucił nim w Ciebie

- ja przyszedłem tu w dobrej sprawie, nie chcę zrobić Ci krzywdy
Powiedziałem spokojnie lekko starając się go uspokoić, staram się także zwędzić kilka kamieni
- spokojnie, mam tylko problemy nie szukam zwady.

Pokemon zapiszczał głośno, kiedy zauwazył, ze kradniesz jego kamienie, zaczął ładować jakiś atak na łapkach, twój wodny pokemon nie zmieścił się w drzwiach więc czeka na zewnątrz
-Saaaa-zapiszczał, jakos chyba nie był przekonany co do twoich racji

Wypuściłem Darkraia z kulki lekko poddenerwowany
- Darkrai rozpocznij do Hypnosis po którym jak najszybciej wyłoń sie za przeciwnikiem i uderz go Shadow Clawem po którym poraź go Shock Wave starając się jak najdłużej przeciągać atak aby przeciwnik cierpiał dłużej, następnie wznieś się wyżej trochę i uderz Ominous Windem tak aby zakręcić nim jak i kamieniami, nagle wyłoń się za swoim przeciwnikiem i ponownie Shadow Claw po którym staraj się go jak najdłużej nękać nadal shock wave oraz Ice Beam!

Udało Ci się uśpić przeciwnika, po czym Darkrai wykończył przeciwnika, okazało się, że przeciwnik był na prawdę słaby, to tak jak z małymi stworzonkami, które głośno warczą i pokazują ząbki


Dar: 0,2 lvl

No i masz teraz nieprzytomnego pokemona i tone diamentów.

Otwieram torbę i cofam Tala do kuli następnie biorę pełną torbę diamentów, no co z tego że mi tyle nie potrzeba, przecież to są.. Są bardzo cenne diamenty? Gdy już wypełniłem torbę zaczynam zbierać się i wychodzić razem z Basonem z jaskini i kierować się do mordki.

Schowałeś pokemona, spakowałeś kamienie i wyszedłeś z pomieszczenia, po czym powoli wyszedłeś z jaskini, twój podpieczny Cię prowadził, po chwili wyszliście ze starej kopalni, na dworze zaczęła panować burza, jedyne co Cię zdziwiło to, to, że padał deszcz ze śniegiem, a przecież jeszcze rano było w cholerę gorąco, wsiadłeś na swojego podopiecznego, bo za pewne to chciałeś zrobić, on wrzucił Cię na swoje plecy i ruszył biegiem w stronę jaskini gdzie był teraz Mordek, głowa strasznie Cię bolała, czułeś jakby ktoś uderzał nią o ziemię, albo betonową płytę, po około 10 minutach znleźliście się w ów jaskini, jednak... Mordki nie było... jaskinia była zupełnie pusta

Gdy znalazłem się w jaskini zdziwiony po prostu ski trałem się w kącie i schowałem swoje poki które jeszcze były ze mną, po chwili wyciągnąłem kamienie i oprzyrządowanie do robienia naboi, no cóż muszę zrobić co najmniej jeden magazynek, z torby wyciągam pełny magazynek jak i naboje wrzucam je po prostu do torby przecież się mogą przydać, w magazynku zastępuje starą amunicję nowymi pociskami z kamieni znalezionych w pobliżu i obrobionych przez siebie, ładuje magazynek do pistoletu i strzelam 2 razy aby sprawdzić z jaką prędkością jak i siłą wylatują pociski czy aby nie trzeba było zmienić rodzaju łebka naboju.

Naboje były jakieś dziwne, spodziewałeś się lepszego efektu, kamienie odpadały od naboi, wiedziałeś, że coś było nie tak, jednak nie wiedziałeś co dokładnie, Mordka by wiedział, ale go tu nie ma, co nie było zbyt fajne..., rozejrzałeś się dokładniej i na ziemi zauważyłeś książkę, należącą do swojego towarzysza, leżała złożona gdzieś pod jedną ze ścian, była zamknięta i pokryta krwią.

- może i oddał życie za nią..
Powiedziałem i wziąłem księgę przeglądam ją bardzo uważnie ale skupiając się tylko i wyłącznie na tym stworzeniu jak i na wytwarzaniu magicznych naboi, nie zerkam nawet na informacje o Lalkarzach, narazie mi to nie potrzebne muszę najpierw wytworzyć amunicję... Jakbym miał więcej czasu i możliwości przetopiłbym je i stworzył włócznie czy co..

Na samym końcu księgi były wypisane różne rodzaje broni, oraz sposób na ich przygotowanie, no i jak sam powiedziałeś pierwsza opcja to przetopienie ich i jeszcze w gorącym metalu umieszczenie diamentów na samym czubku pocisku, kolejna opcja to wyżłobienie niewielkich otworów na czubku naboi, po czym wciśnięcie tam kamienia
-Ruf....fus- usłyszałeś cichy szept- poznałeś głos Vincenta jednak nie widziałeś go, nie było go w jaskini