Gra Cienia: Rufus Shinra

Vincent spanikował, martwił się o Ciebie i o to co przez przypadek mógłby Ci zrobić, jednak udało Ci się zniszczyłeś kajdany i twój duch od razu zniknął w broni, jednoczesnie pokrywając ją lekką poświatą. Czułeś, ze coś jest nie tak, tak jakby coś Ci siłą wyrywało ducha z broni, jednak Vincent mocno się trzymał, szliście dalej, jednak nadal nic nie widziałeś, po około godzinie krążenia, poczułeś, ze ktoś Cię śledzi, nie było o miłe, czułeś jakąś dziwną moc i słabłeś strasznie, Vincent się nie odzywał, jednak czułeś, że jest przy tobie, kiedy się odwracałeś nie widziałeś nic.

Cóż słabłem coraz bardziej ale nie mogłem nic zrobić.. Niestety, trzymałem ducha bo był mi bardzo potrzebny, zamykam oczy i staram się wyczuć energię, jeśli będzie ona blisko kieruję się w tamtą stronę jeśli zobaczę napastnika staram się strzelić do niego ale tylko w sytuacji gdy będę mieć pewność że wogóle go trafię.

Po chwili odwróciłeś się i zobaczyłeś klucznika, pozbawił Cię foryoku, więc musiałeś wypuścić ducha z broni, nie miałes już siły, zeby go utrzymać, Vincent starał się jakośc Ci pomóc, jednak nic to nie dało, po chwili przeleciałeś kilka metrów odepchnięty przez sowjego przeciwnika, obie bronie wypadły Ci z rąk, więc byłeś bezbronny, a klucznik powoli zaczął się do Ciebie zbliżać, broń była niedaleko Ciebie, jednak czułes się bardzo osłabiony i nie wiesz czy dasz radę jej dosięgnąć, na czas.

- to zajebiście
Powiedziałem pod nosem i nawet już się nie staram być szybki, a niech mnie zabije, staram się po prostu wziąć broń i się bronić

Podczołgałeś się do jednej z broni i zacząłeś strzelać, trafiłeś Klucznika, jednak on nadal na Ciebie szedł, udało Ci si trafić w 3 punkt na jego klatce piersiowej, wszystkie trzy były w klatke piersiową jednak nie trafiłęś jeszcze w jego serce, musiałeś się bardziej postarać, nagle poczułęś, zę jest Ci duszno, zaczeły się oatczać duchy, które sam nie wiesz jakie miały zamiary otoczyły Cię, jednak się nie poruszały, Klucznik nagle zadrżał, tak jakby coś go przytrzymało, po chwili zacżałeś strzelać nadal, jednak nadal nie trafiłeś w serce, klucznik się nie zbliża coś zaczęło go unosić

Co za porażka.. Pomysłałem po czym przeładowuje magazynek i strzelam nadal może w końcu się uda trafić, mogłem wziąć od senseia tą bazookę, wiedziałem że mi się kiedyś przyda, a nie jakieś pistoleciki.. Staram się skupić chociaż jest ciężko bo rzadko się zdarzało nie trafiać.. Ale ta bazooka.. Muszę zakupić i będzie lepiej

Po chwili Ci się udało, zauważyłeś coś śrebrnego wypływającego z jednej z ran, wyglądało to jak jego krew, wtedy wszelkie duchy, które znalazły się przy tobie zaczęły rozrywać ciało klucznika na kawałeczki, po około 5 minutach nie zostało z niego prawie nic, poza częściami jego ciała porozrzucanymi po ścianach
-Dziękuję- szepnął twój duch, po czym sam z siebie użył jednośc ducha i wszedł w Ciebie, jednoczęsnie dając Ci siłę na poruszanie się

- Ja też
Rozejrzałem się, po chwili podeszłem bliżej miejsca w którym był klucznik szukam jakiegoś dropa czy coś, trochę mnie zezłościło że te duchy go wykończyły w sumie pomogły no ale ks to ks, nie mam fraga a tylko asyste. Jak już nic tu nie będzie to zbieram się stąd powoli

Duchy w tym momencie były wolne, dlatego pewnie rozszarpały to coś
-Dziękuję za pomoc Rufusie- usłyszałeś kobiecy głos, po chwili w twją stronę podeszła kobieta, osłonięta tylko czarną szmatą, miała długie ciemne włosy i oczy pomalowane na czarno
-Nawet bardzo dziękuję, jak widać moja miłośc do złota nie prowadzi do niczego dobrego- powiedziała spokojnie i oparła się ramieniem o zimną kamienną ścianę, w zwłokach znalazłeś jakiś dziwny czarny kryształ

- nie rozumiem ale oki
Powiedziałem do niej po chwili staram się zebrać kamień
- ciekawe co to jest?
Spytałem niby to siebie niby to ducha

Zabrałeś kryształ i ruszyłeś w stronę wyjscia, po chwili znalazłeś wyjście jednak potrzebowałes pomocy Mordki, który coś się nie odzywał, ani go nie widziałeś, zawołałeś go jednak ten się nie odezwał, zawołałeś ponownie i tym razem zareagował, ponownie stworzył dla Ciebie line, Vincent za pomocą twoich rąk Cię nią obwiązał i zaczał powoli się wspinać, po chwili byliście na górze
-Już po sprawie?- zapytał spokojnie i podrapał się po głowie, widziałęś, żę jest z nim o wiele lepiej

- jakbyś nie zauważył po sobie to tak
Zaśmiałem się z niego po czym przeładowałem broń, zostawiłem sobie naboje kryształowe w osobnym magazynku może się przydadzą kiedyś
- muszę kupić bazooke
Powiedziałem śmiertelnie poważnie

Chłopak podrapał się po głowie
-Stary nie było mnie tam, wyjaśnisz o co chodzi? -zapytał zakłopotany, po chwili Vincent pojawił się obok Ciebie i zrobiło Ci się bardzo słabo, teraz to ty ledwo stałeś na nogach
-Ej króliczku playboya ty mój, co Ci się stało?- zapytał Mordka i doskoczył do Ciebie dośc szybko, jednoczęsnie utrzymując Cię przy sobie, może i nie chciałeś, ale właśnie Cię przytulał

Usiadłem sobie i poczułem się dziwnie..
- Tylko mnie tu nie podrywaj, Vincent patrzy
Obróciłem wszystko w żart po czym dodałem
- no molestował mnie strzelałem wkońcu trafiłem i duchy go zabiły więc fraga nie zebrałem niestety, poza tym nie mogłem go trafić potrzebuję bazookę

Usiałeś spokojnie, Mordka Ci w tym pomógł, jakoś nie specjalnie przjał się twoimi słowami o podrywaniu, on chciał Ci pomóc i tyle
-Stray, mówiłem Ci u niego cięzko trafić w serce, ale ty mnie tak słuchasz- mruknął kręcąc głową i usiadł na przeciwko Ciebie- mruknął spokojnie, a Vincent się nie odezwał, chyba po prostu cieszył się z tego, ze już jest przy tobie i nie musi się martwić o nic, a wyglądał na bardzo zmartwionego

- Obchodzę się z tą bronią od dziecka.
Powiedziałem do niego spokojnie po czym spojrzałem na ducha
- Co Cię martwi Vincent?
Spytałem go spokojnie nadal odpoczywając

Vincent otworzył się dopiero po chwili
-Martwiłem się w sumie, ze mnie zostawisz- powiedział całkiem poważnie, widziałeś, ze męczyło go to dość bardzo, jednak co poradzić, nie zawiodłeś go, wróćiłeś, uratowałeś i mu pomogłeś
-Ale stary jest dobrze- powiedział Mordka sam nie wiesz dokładnie do kogo, po czym połozył się na trawie i patrzył w niebo

- po tylu chwilach spędzonych tylko z tobą? Życie oddam, rodziny się nie zostawia
Powiedziałem spokojnie do swojego ducha, niech będzie teraz pewny że prędzej zginę niż go zostawię, siedziałem sobie nadal i odpoczywałem.

Nawet Vincent usiadł, widocznie miał wszystkiego dość, cała wasza trójka była zmęczona, mieliście dośc tego co się stało, ponownie zaczeło Cię coś przytłaczać, a dokłacniej... rozejrzałeś się, byliście otoczeni przez sporą ilośc duchów, żadne z nich nic nie zrobiło, tylko Cię obserwowały, obserwowały was wszystkich
-Powodzenia w dalszej drodze i dziękujemy- powiedział jeden z nich, był to mężczyzna, dośc wysoki, był młodszy od Ciebie jednak mocno zbudowany, po chwili zniknął wraz z resztą duchów.

- dziękuję
Odpowiedziałem duchowi i odpoczywałem po prostu, muszę się zregenerować i dalej maszerować do swojego celu, nie odzywałem się już po prostu spokojnie sobie siedziałem oparty o coś i nadal odpoczynek

Po chwili zasnąłeś, tak zasnąłeś na siedząco
....
Obudziłeś się pod wieczór, przed płonącym ogniskiem, przykryta jakąś swoją koszulą, Mordka siedział na przeciwko upijając się jak zawsze, a Vincenta nie widziałeś, pewnie poszedł na pseudo spacerek
-O wstała moja księżniczka- powiedział z uśmiechem i pomachał Ci butelką, miałam oczywiście na myśli Twojego żywego towarzysza

- długo spałem jak widać, albo i niedługo
Powiedziałem spokojnie, staram się jakoś poprawić pewnie było mi niezbyt wygodnie w takiej pozycji, mam nadzieję że nic mnie nie boli z tego powodu. Rozejrzałem się też gdzie moja torba i takie tam

Torba leżała obok Ciebie, nie było Ci wygodnie jednak nie mogłeś narzekać, zę jest bardzo źle, Mordka siedział i spokojnie się zajadał jednocześnie peikąc coś nad ogniem
-Głodny jesteś co?- zapytał i pomachał Ci kijem przed nosem, a na kiju było jakieś mięsko, wyglądało dość smacznie, obok ognia leżał chleb pokrojony na kromki
-Poza tym chono tu twoja rana musi się napić- powiedział i pomajtał butelką

- nie mam ochoty na wódke
Powiedziałem spokojnie do niego i siedziałem, wziąłem chleba i trochę mięsa i zjadłem chociaż mi się w sumie nie chciało ale trzeba jeść aby mieć siłę.
- to dzisiaj lenistwo jak widać

-Dokładnie- odpowiedział Mordek i nagel usłyszałeś dźwięk swojego nava, ktoś do Ciebie dzwonił bo sygnał był dośc długi
-Dzwoni ta twoja kochanka, no dobierz pokaż, jak mnie nie szanujesz- zażartował Mordka i upił znowu
-Jak miło ponownie dobrze się czuć, zadnego bólu głowy, żadnego cierpienia, tylko spokój