Gra Ao - Ao

- Dobra, dobra...weź. - odparłem do alfreda. Wtedy moim oczom rzuciło się miasto.
- Azrael, pobudka! - krzyknąłem do śpiącego, nowo poznanego kompana.
- Jesteśmy już w mieście, gdzie teraz?

- Do centrum - odparł ze stoickim spokojem, wycierając buty w trawę. Zrobilibyście to samo, bo swąd zabiłby nawet muchy. Azrael machnął ręką i Doduo odbiegły
Azrael zaprowadził was do centrum pokemon, gdzie mogliście wybrać pokemony. On wziął swoją Ponytę i czekał na ciebie

Świetnie więc! - powiedziałem i pierwszy wybiegłem z szeregu, biegnąc do centrum pokemon.
Kiedy już tam docieram, idę do Pc'ta i odpieram mojego Duskulla z Box'u. Ahh, trzeba się za Ciebie wziąć maluchu.

Duskull wybrany. Może pójdziecie teraz na pokazy koordynatorów?
- To gdzie idziemy? Zjeść coś, na pokazy, nad jezioro, zarejestrować się w turnieju czy może zamówić pokoje w hotelu? - zapytał Azrael, patrząc na was z ciekawością.

Hmm, najpierw poszedłbym się zarejestrować a następnie zostawić rzeczy w pokoju. Na pokzay powinnismy zdążyć, zobaczymy co trenerzy mają do zaprezentowania. Później przyjdzie czas na treningi, co wy na to? - zapytałem kompanów.

- Dobry pomysł. W takim razie ja was zarejestruję. Ao Duskull, a ty Ponyta, tak? Super. Wy lećcie zamówić pokoje - rzucił Alfred i zniknął. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Azrael wzruszył ramionami
- Widziałem dziwniejsze rzeczy - mruknął.

- Dzięki Alfred. - odparłem do towarzysza.
- Oj uwierz, że ja też... - dodałem po chwili Azreal'owi.
- Chodźmy szybko znaleźć jakiś nocleg, następnie udamy się na miasto, zobaczyć co tutaj mają do zaprezentowania. Co ty na to?

- Jasne. Niedaleko jest dosyć dobry hotelik. A miasto? Dosyć małe i tylko raz w tygodni są jakieś rozrywki. Dzień przed turniejem - dodał z uśmiechem, patrząc na ciebie przenikliwie. Wyglądał, jakby wiedział o tobie więcej, niż ty sam o sobie wiesz...

Hmm, no dobrze. - powiedziałem do Azrael'a po czym ruszyłem wraz za nim do hoteliku i na te całe pokazy pokemon, rozglądając się dookoła i zwiedzając miasto. Szukałem jakiś ulotek, na których znajdowałby się informacje, dotyczące najbliższego turnieju walk.

Pokazy... lepiej można było je nazwać żałosną próbą zdobycia lepszego miejsca niż ostatnie. Przodowały pokemony - robaki. Niestety nie Butterfree czy Beautyfly, ale raczej Dustoxy i Weedle. Był nawet jeden Sewaddle... Dno. Po chwili dołączył do was Alfred
- Jesteście zapisani. Jutro o 10 macie się stawić tutaj - rzucił

Hmm, dobra. Dzięki Alfred. Azrael, udam się wraz z moim szkieletorem na zwiedzanie miasta, dobrze? Zobaczymy się w pokoju wieczorem. - powiedziałem do nowo poznanej osoby, po czym wraz z alfredem udałem się uliczką.
- Alfred, potrenujemy gdzieś za miastem. Znajdźmy miejsce w którym będe mógl się zająć moimi pokemonami. Azrael to po części moj rywal, więc nie chcę zdradzać też swoich słabych stron, rozumiesz? - zapytałem kompana idac cały czas drogą prowadzącą za miasto.

- Jasne. Moze ta polanka, którą mijaliśmy na Doduo, parę metrów od miasta? Jest zalesiona, więc on z tą ognistą szkapą się tam nie będzie fatygował - mruknął cicho, gdy Azrael już poszedł

Tak, to będzie świetnie miejsce! - powiedziałem z entuzjazmem po czym udaliśmy się tam.
- Alfred, co ty na to by spędzić ten dzięń ze wszystkimi pokemonami.? Połączymy integrację z odpoczynkiem i treningiem, a wcześniej takiej możliwości by to uczynić nie mieliśmy. Więc jak?

- Czemu nie? Przy okazji - masz - szkieletor wcisnął ci w ręke dwa pokeballe. Puste. Domyśliłeś się, że ci je oddaje. Hm, słowny gość, nie ma co... Po chwili ruszyliście na polankę, a po 10 minutach już na niej byliście. Piękna, zielona trawka aż prosiła, by się na niej położyć...

- Okej, wyjdźcie wszystkie! - krzyknąłem wyrzucając po kolei moje pokeballe w powietrze. (Bez Bagona przypominam  ) 
- NO maluchy, dawno nie mieliśmy możliwości tak razem tutaj spędzić czasu. Dodatkowo, nie mieliscie wszyscy okazji poznać Alfreda, oraz jego dwóch kompanów. Przywitajcie ich miło. - powiedziałem do pokemonów kończąc serdecznym uśmiechem. Ahh, ale ze mnie miły gość.

Wiem, Bagon w DC
---
Wszystkie pokemony spojrzały z zaciekawieniem na Alfreda i jego oba mroczne pokemony. Mroczne w sęsie, że jakieś takie... tajemnicze. Gligar natychmiast podleciał do Crobata i uśmiechnął się

- Więc Crobat z Gligarem najłatwiej zawarli sojusz. Dobrze, przyda się w przyszłości. - pomyślałem patrząc na oba pokemony. 
- Słuchajcie, jako iż wiecie że licze się z waszym zdaniem, chcę was zapytać, czy macie ochotę najpierw potrenować czy się zrelaksować? 

Pokemony spojrzały na ciebie jak na idiotę. Wszystkie, włącznie z tymi Alfreda. Jak stały czy fruwały tak już po chwili opalały się w słońcu. Wyjątkiem był Shellos, który położył się w cieniu. Alfred roześmiał się
- Masz odpowiedź - rzucił wesoło i też rozwalił się w cieniu.

- Taaa, moje ambitne i zawsze zwarte pokemony. Dobrze! Ale nie myślcie że was to ominie! Słyszycie?! - powiedziałem do pokemonów dając im jasno do zrozumienia że cześć z nich będzie musiała dzisiaj poświęcić nieco swego czasu na kształcenie swych umiejętności.

Eevee westchnął ciężko. Miał nadzieję, że jego to ominie, albo coś... W każdym razie pokemony gadały ze sobą, słoneczko przygrzewało... normalnie sielanka. Któryś pokemon znalazł balon i zaczęli się nim bawić.

Obserwowałem relaksujące się pokemony i postanowiłem podejść do Eevee, i skupić na niej póki co swoją uwagę. 
- Jak tam Saffiro? Wolałbyś sobie dzisiaj odpocząć co? - zapytałem mojego pupila drapiąc go po głowie i siadając obok niego.

Pokemon skinąl głową, wdzięczny, że jego ominie trening. Chyba. Reszta z zazdrością patrzyła na Eevee. Chyba szykuje się rebelia. Tymczasem Bisharp i Gligar rozpoczęli ćwiczenia na uniki.

Odpoczywaj sobie, twoje samopoczucie jest dla mnie ważne, zresztą tak samo jak każdego z was. - powiedziałem do Eevee, starając się nabrać z nim lepszego kontktu. Po chwili zobaczyłem jak pokemony Alfreda sa zdeterminowane, i obserwowałem moje pokemony, czy duch Gligara i Bisharpa zarazi treningiem moich kompanów?

Owszem, obudził - pokemony robiły zakłady, który pierwszy oberwie. Luxray zakładał, że ty. No i niestety miał rację. Dostałeś po głowie skrzydłem Gligara, gdy właśnie uczył się Steel Wing. Peszek
W każdym razie Eevee rozwalił się na twoich kolanach, a Crobat zaczął uczyć czegoś Gligara. Luxray uciął sobie drzemkę, reszta o czymś gadała. Hm...

Nie no chyba kpina! Tylko Crobat jest na tyle ogarnięty by coś robić? Właśnie...nauka ataków... - pomyślałem, po czym wymyśliłem sobie...2 duety z moich pokemonów. Duskull, którego chcę przygotować na turniej, Accelgor i Glalie, ponieważ odstają nieco od reszty oraz Katsuyu. Tak to będzie dobry duet. Biorę Eevee i kładę na głowie, by tam wypoczywała i obserwowała trening jej kompanów. Po chwili zwołuje całą czwórkę i czekam aż przybędą by móc im przedstawić me plany.