Safari : Anthony-Jeffrey

Anthony-Jeffrey napisał:Użytkownik: Anthony-Jeffrey
Prowadzący: Miramato
Partner "Pokemon": Drowzee
Odznaki: brak
Strefa Safari: Magiczny zagajnik
Ekwipunek: 7 safariball, pokenav, pokedex i rower.

1st Post!
Razem z Jeffreyem postanowiliście iść do safari. Ot taka rozrywka.
Oczywiście po drodze posprzeczaliście się trochę bo Jeffrey nie miał balli i nie mógł łapać pokemonów, natomiast Anthony upierał się że na razie mu to nie potrzebne więc przyjazd na safari opóźnił się tak... do jakiejś północy, lecz wreszcie, Anthony na rowerku, Jeffrey biegnąc za nim, dotarliście pod bramę, strażnik kazał wam przeczytać regulamin co Anthony niezwłocznie uczynił, był w końcu wychowany i wiedział że jak mus to mus, natomiast Jeffrey kopnął strażnika w nogę. Strażnik niestety zbeształ Anthonego, nie wiadomo za co, przecież widać było ze to Jeffrey. Jak Anthony przeczytał już regulamin zaczął pouczać Jeffreya co można a co nie, wiedział dobrze że narwany przyjaciel nie skupił się na czytaniu owego regulaminu a nie chciał żeby ich wykopali poza teren Safari. Gdy już przeszli bramę ich oczy ujrzały małą fontannę, cześć ostatnich zabudowań na safari i kilka drzewek, w niedalekiej oddali było widać gęstsze zbiorowisko drzew ciągnące się na dosyć dużym obszarze. Reszta była pusta, jeden trener przysypiał na ławce obok wejścia. Anthony spojrzał na Jereffyego niosącego przez bramkę rower.

- Jeffrey'u jak zwykle narobiłeś mi wstydu i jeszcze dostałem przez Ciebie kopniaka od tego strażnika. Kiedyś Cię jeszcze wychowam, o tak - powiedział Anthony, po czym wsiadł na rower i zaczął przeszukiwać rejon, na którym się znalazł. Na początku wyjął pokenv i pokedex, aby sprawdzić gdzie tu są jakieś siedliska pokemonów i jakich pokemonów.

2.
Pokenav Mało pokazał, tyle że w sumie twoja wiedza jak i rozpiska przy regulaminie safari dała ci więcej możliwości, PokeDex też na nic się nie zdał bo w pobliżu żadnego pokemona. Pojeździliście trochę po polanie ale na niej nie było ani żadnego pokemona, ani żadnego trenera, za to było ciemno. Prawdopodobnie jedyny sposób znalezienia pokemona teraz to zapuszczenie się w chaszcze i szukanie śpiących pokemonów... Tyle że czy się nie poukrywały... hmmm...

- Skoro tak wygląda sprawa, to nie mamy innego jak iść w las i szukać, o tak - powiedział Anthony i poszedł w las.

- Aleee, tam jest ciemno! - zauważył Jeffrey z przerażeniem w głosie, lecz Anthony'ego w ogóle to nie interesowało - był zły na swojego przyjaciela.

3.
Anthony wszedł w ciemny las gdy Jeffrey się wyrywał, oczywiście wystraszył kilka pokemonów które pouciekało z krzaków po czym jakiekolwiek odgłosy sie uspokoiły, Chłopaki zagłębiali się coraz bardziej w głąb lasku nie widząc zbytnio nic co by przyciągnęło ich uwagę.

- Ciemnica zupełna, Jeffrey'u. Bez pomocy Drowzee nic tu nie znajdziemy - powiedział Anthony, po czym wywował swojego pokemona z pokeballa.
- Drowzee zaprowadź nas do jakiegoś śpiącego pokemona, przecież jesteś w tym dobry - lubisz sny.

4.
Drowzee zakręcił się w miejscu i zasmiał, po chwili obrócił sie w jednym kierunku i zaczął iść w jakimś sobie tylko znanym kierunku w krzaki, stuknął w drzewo po czym je ominął i na chwile zniknął wam z oczu.

- Ojeju, ojeju! Trzeba za nim biec Anthon! Szybko, szybko, bo nam ucieknie!!! - zaczął krzyczeć opeńtańczo Jeffrey, po czym pobiegł w las za pokemonem. Anthony nie prostestował, bo i nie miał jak - musiał gonić przyjaciela.

5.
Niedaleko was Drowzee znalazł jakiegoś pokemona, lecz krzyki Jeffreya go spłoszyły, Drowzee usiadl w miejscu gdzie pokemon był, po rozmiarach legowiska wyglądał na małego. Po chwili Drowzee ziewnal czekajac na Anthonyego.