Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Wolf's Tales
3 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Fan Zone :: Fan Ficks
Strona 1 z 1
Wolf's Tales
No więc jak paru tu osobom wiadomo, piszę książkę. Może nie jest zbyt dobra, ale mnie to tam rybka. Lubię pisać. E... Rozdziały są krótkie, oparte na przeżyciach jednego z bohaterów. Jest nieliniowa, czyli opisuje jednego bohatera do pewnego momentu a potem innego do tego samego momentu lub dalej, lub od tego momentu. Idzie się połapać xD
A oto Prolog
Na razie to tyle, ale będzie więcej. Ktoś uświadomił mi, że to może być coś fajnego...
A oto Prolog
Na początku był Chaos. Wszechświat był pusty i milczący.
Nikt tak naprawdę nie wie, co stało się potem. Niektórzy twierdzą, że jakaś siła wyższa utworzyła planety, inni, że to samoistny proces. W każdym razie…
Po wielu wiekach ciszy Kosmos nagle zaczął wypełniać się dźwiękami. Powstawały gwiazdy i planety, a na niektórych z nich tworzyło się życie. To życie było jednak słabe i niezgrabne. Z wyjątkiem planety Nand, Krainy Wilków.
Istoty zamieszkujące Nand podobne były z budowy ciała do wilków lub psów, i tak też się zwały. Były jednak o wiele inteligentniejsze i potężniejsze. Potrafiły władać żywiołami ognia, wody, powietrza i ziemi. Dzięki tym umiejętnościom wilki były w stanie zachować równowagę między niszczeniem i tworzeniem. W ich Królestwie panował spokój…
Do czasu.
Wiele wieków później na Nand przybyli ludzie. Żaden wilk nie wiedział, skąd się wzięli, ani czym byli. Ludzie nieraz przystawali na granicach terytorium wilków i przyglądali się im. Dopóki nie mieli złych zamiarów, wilki nic sobie z tego ie robiły. Lecz gdy pewnego dnia jakieś dziecko próbowało dotknąć małego wilka, matka zwierzęcia stanęła w jego obronie, zabijając dziecko. Ludzie zniknęli w popłochu. Od tamtego dnia zamiast koegzystować z pierwotnymi mieszkańcami tej planety ludzie zaczęli wycinać drzewa i niszczyć ogromne puszcze, w których mieszkały wilki. Co gorsza, kradły im pożywienie, zabijali wilki i łapali je w przeróżne pułapki. Jednak gdy napadli na władającą wtedy Watahę Płomieni przebrała się miarka. Carmen, córka władcy, przejęła rządy. Była żądna zemsty, żądna krwi.
Chciała, by wszyscy ludzie zginęli. Nawet, jeżeli to oznaczałoby samobójstwo…
Rozdział 1
Imala
Wadera o lśniącej białej sierści ukrywała się za drzewami, brązowymi oczyma wpatrując się w stadko jeleni naprzeciw niej. Jej ogon drgał nerwowo, futro falowało w delikatnych podmuchach wiosennego wiatru, które przynosiły apetyczny zapach drażniący pusty żołądek. Mięśnie potężnej wilczycy napięły się, gdy skoczyła na młodą łanię, przegryzając jej gardło. Reszta stada uciekła w popłochu, porzucając pobratymca na rzecz drapieżnika. Zadowolona wadera wypuściła martwą sarnę i zawyła triumfująco. Nie zdążyła nawet wgryźć się w ciepłe jeszcze mięso, a już usłyszała ponaglające wycia reszty watahy. Oczy Imali rozszerzyły się: Była już spóźniona na zebranie! Z żalem spojrzała na ofiarę po raz ostatni i ignorując burczenie w brzuchu pobiegła co sił ku legowiskom. Parę minut później była już na miejscu zebrań. Carmen, Alfa sfory, spojrzała na nią karcąco.
- Spóźniłaś się! Znowu - warknęła. Imala powitała resztę watahy i usiadła na miescu Bety
- Wiem. Polowałam - odrzekła, wylizując pokryte świeżą jeszcze krwią futro. Carmen pokręciła głową z rozdrażnieniem
- Nieważne - mruknęła - W każdym razie wiecie, po co was tu zebrałam. Wiecie, co uczyniły dwunogi. Wiecie, co o tym myślę. Chcę zabić ludzi... lub ich wypędzić - dodała po chwili bardzo cicho. Wilki zgodnie pokiwały łbami.
- Ale zanim rozpoczniemy zemstę, musimy wysłać kogoś na przeszpiegi. Może nasza wiecznie spóźniona pójdzie? - spytała drwiąco. Imala przestała czyścić sierść i spojrzała w oczy rywalce. Nigdy się jej nie bała, nie miała czemu. Była o wiele silniejsza, ale nie czuła chęci do zajęcia jej miejsca.
- Z przyjemnością - odparła wrogo, prawie warcząc. Carmen pokiwała łbem, zadowolona
- Wspaniale. Masz tydzień. Po tym czasie możesz już nie wracać
Imala spojrzała kpiąco na Alfę i zniknęła między drzewami.
Była szybka, nawet bardzo szybka. W ciągu godziny wybiegła z lasu i skulona chowała się między wyrastającymi z ziemi nędznymi roślinami ludzi. Gdyby tylko zechciała, mogłaby to wszystko spalić jednym chuchnięciem. Jej domeną był ogień, mogła go rozpalać i gasić według uznania. Zganiła się za tę myśl. Z oddali widziała już ludzkie domostwa. Aby się jednak do nich dostać, musiała przejść przez jeszcze jedną połać lasu. Westchnęła w duchu i weszła między pierwsze drzewa. Nagle świat zawirował jej przed oczyma, a ziemia usunęła się jej spod łap. Poczuła ostry ból w okolicach brzucha i głowy. Nie była w stanie otworzyć oczu ani podnieść się z ziemi. Zaczęła myśleć, że to jej ostatnie chwile...
"Ciemność. Umarłam? A może jest zbyt mało światła, bym mogła cokolwiek zobaczyć?"
"Ból. Czyli żyję. To, co czuję, jest zbyt realne, nazbyt rzeczywiste."
"Krew. Smak krwi w pysku. Zimny, niedobry smak, jak miedziana moneta"
Wadera powoli otworzyła oczy
I natychmiast je zamknęła.
Nikt tak naprawdę nie wie, co stało się potem. Niektórzy twierdzą, że jakaś siła wyższa utworzyła planety, inni, że to samoistny proces. W każdym razie…
Po wielu wiekach ciszy Kosmos nagle zaczął wypełniać się dźwiękami. Powstawały gwiazdy i planety, a na niektórych z nich tworzyło się życie. To życie było jednak słabe i niezgrabne. Z wyjątkiem planety Nand, Krainy Wilków.
Istoty zamieszkujące Nand podobne były z budowy ciała do wilków lub psów, i tak też się zwały. Były jednak o wiele inteligentniejsze i potężniejsze. Potrafiły władać żywiołami ognia, wody, powietrza i ziemi. Dzięki tym umiejętnościom wilki były w stanie zachować równowagę między niszczeniem i tworzeniem. W ich Królestwie panował spokój…
Do czasu.
Wiele wieków później na Nand przybyli ludzie. Żaden wilk nie wiedział, skąd się wzięli, ani czym byli. Ludzie nieraz przystawali na granicach terytorium wilków i przyglądali się im. Dopóki nie mieli złych zamiarów, wilki nic sobie z tego ie robiły. Lecz gdy pewnego dnia jakieś dziecko próbowało dotknąć małego wilka, matka zwierzęcia stanęła w jego obronie, zabijając dziecko. Ludzie zniknęli w popłochu. Od tamtego dnia zamiast koegzystować z pierwotnymi mieszkańcami tej planety ludzie zaczęli wycinać drzewa i niszczyć ogromne puszcze, w których mieszkały wilki. Co gorsza, kradły im pożywienie, zabijali wilki i łapali je w przeróżne pułapki. Jednak gdy napadli na władającą wtedy Watahę Płomieni przebrała się miarka. Carmen, córka władcy, przejęła rządy. Była żądna zemsty, żądna krwi.
Chciała, by wszyscy ludzie zginęli. Nawet, jeżeli to oznaczałoby samobójstwo…
Rozdział 1
Imala
Wadera o lśniącej białej sierści ukrywała się za drzewami, brązowymi oczyma wpatrując się w stadko jeleni naprzeciw niej. Jej ogon drgał nerwowo, futro falowało w delikatnych podmuchach wiosennego wiatru, które przynosiły apetyczny zapach drażniący pusty żołądek. Mięśnie potężnej wilczycy napięły się, gdy skoczyła na młodą łanię, przegryzając jej gardło. Reszta stada uciekła w popłochu, porzucając pobratymca na rzecz drapieżnika. Zadowolona wadera wypuściła martwą sarnę i zawyła triumfująco. Nie zdążyła nawet wgryźć się w ciepłe jeszcze mięso, a już usłyszała ponaglające wycia reszty watahy. Oczy Imali rozszerzyły się: Była już spóźniona na zebranie! Z żalem spojrzała na ofiarę po raz ostatni i ignorując burczenie w brzuchu pobiegła co sił ku legowiskom. Parę minut później była już na miejscu zebrań. Carmen, Alfa sfory, spojrzała na nią karcąco.
- Spóźniłaś się! Znowu - warknęła. Imala powitała resztę watahy i usiadła na miescu Bety
- Wiem. Polowałam - odrzekła, wylizując pokryte świeżą jeszcze krwią futro. Carmen pokręciła głową z rozdrażnieniem
- Nieważne - mruknęła - W każdym razie wiecie, po co was tu zebrałam. Wiecie, co uczyniły dwunogi. Wiecie, co o tym myślę. Chcę zabić ludzi... lub ich wypędzić - dodała po chwili bardzo cicho. Wilki zgodnie pokiwały łbami.
- Ale zanim rozpoczniemy zemstę, musimy wysłać kogoś na przeszpiegi. Może nasza wiecznie spóźniona pójdzie? - spytała drwiąco. Imala przestała czyścić sierść i spojrzała w oczy rywalce. Nigdy się jej nie bała, nie miała czemu. Była o wiele silniejsza, ale nie czuła chęci do zajęcia jej miejsca.
- Z przyjemnością - odparła wrogo, prawie warcząc. Carmen pokiwała łbem, zadowolona
- Wspaniale. Masz tydzień. Po tym czasie możesz już nie wracać
Imala spojrzała kpiąco na Alfę i zniknęła między drzewami.
Była szybka, nawet bardzo szybka. W ciągu godziny wybiegła z lasu i skulona chowała się między wyrastającymi z ziemi nędznymi roślinami ludzi. Gdyby tylko zechciała, mogłaby to wszystko spalić jednym chuchnięciem. Jej domeną był ogień, mogła go rozpalać i gasić według uznania. Zganiła się za tę myśl. Z oddali widziała już ludzkie domostwa. Aby się jednak do nich dostać, musiała przejść przez jeszcze jedną połać lasu. Westchnęła w duchu i weszła między pierwsze drzewa. Nagle świat zawirował jej przed oczyma, a ziemia usunęła się jej spod łap. Poczuła ostry ból w okolicach brzucha i głowy. Nie była w stanie otworzyć oczu ani podnieść się z ziemi. Zaczęła myśleć, że to jej ostatnie chwile...
"Ciemność. Umarłam? A może jest zbyt mało światła, bym mogła cokolwiek zobaczyć?"
"Ból. Czyli żyję. To, co czuję, jest zbyt realne, nazbyt rzeczywiste."
"Krew. Smak krwi w pysku. Zimny, niedobry smak, jak miedziana moneta"
Wadera powoli otworzyła oczy
I natychmiast je zamknęła.
Na razie to tyle, ale będzie więcej. Ktoś uświadomił mi, że to może być coś fajnego...
Koori- Liczba postów : 1285
Birthday : 17/08/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Lake of the nightmares...
Re: Wolf's Tales
Okej, czas na rozdział drugi, panie i panowie, pokemony i pokemonki(?) Gotowi czy nie, ja piszę dalej! xD
Rozdział 2
Ehano
Samotny, brązowy wilk o krótkiej sierści rozglądał się bezradnie. Alfa Watahy Głazów patrzyła na niego groźnie, a zza jej pleców przyglądała mu się cała sfora. Niektórzy byli poruszeni, inni smutni lub wściekli. A to tylko dlatego, że...
-Złamałeś prawo, Ehano. Nie zabijamy szczeniąt. Nawet ludzkich! Wiesz, jakie to może przynieść konsekwencje? - zapytała Alfa, Carmen. Ehano potrząsnął łbem, jakby próbował się bronić
Miałem pozwolić, by twoje młode zostało zabite? - spytał wzburzonym głosem. Jego czarne oczy błyszczały z bezsilnej złości
- To nie usprawiedliwia morderstwa! - odparła Carmen. Zbliżyła się do samca tak, że mógł ją słyszeć tylko on - Lubię cię, Ehano. Naprawdę. Ale prawo jest prawem, a ja nie mogę go zmienić. Musisz odejść. Jeśli tego nie zrobisz, będę zmuszona cię zabić, rozumiesz?
Basior spojrzał na inne wilki. Od dziś miały być dla niego wrogami. Z bólem serca odwrócił się i pobiegł w las. Po raz ostatni stawiał łapę na ich terytorium. Teraz było dla niego ziemią zakazaną. Ostatni raz obejrzał się i głośno zawył, a w jego głosie słychać było rozdzierający ból i błaganie. Nastawił uszu, ale nikt nie odpowiedział. Ostatnie więzy ze sforą zostały zerwane...
Ehano pokręcił głową. Stał się smutny i osowiały. Z jego czarnych niczym węgielki oczy popłynęły maleńkie łzy. Potrząsając łbem zaczął biec. Mógł tak lecieć przez las cały dzień, nie odczuwając zmęczenia. Jego stalowe mięśnie zasilane były gniewem i rozżaleniem. Bronił szczenięcia przed człowiekiem i został za to ukarany.
Nagle swym niezwykle wyczulonym zmysłem węchu wyczuł wilczą krew. Był nieopodal ludzkiej wioski. Nie zainteresowało go to na tyle, by się tam zbliżyć. Ale po chwili obok wilka wyczuł także dwunoga. Oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia. Bezszelestnie pobiegł w stronę intrygującego go zapachu, na tyle cicho, by nikt go nie usłyszał. Ujrzał samicę człowieka, która z trudem dźwigała olbrzymią, zakrwawioną, rudą od krwi i ledwo oddychającą waderę. Czyżby ten człowiek chciał pomóc wilkowi? To niemożliwe... Ehano postanowił śledzić obie samice aż do ludzkiego miasteczka...
Ehano
Samotny, brązowy wilk o krótkiej sierści rozglądał się bezradnie. Alfa Watahy Głazów patrzyła na niego groźnie, a zza jej pleców przyglądała mu się cała sfora. Niektórzy byli poruszeni, inni smutni lub wściekli. A to tylko dlatego, że...
-Złamałeś prawo, Ehano. Nie zabijamy szczeniąt. Nawet ludzkich! Wiesz, jakie to może przynieść konsekwencje? - zapytała Alfa, Carmen. Ehano potrząsnął łbem, jakby próbował się bronić
Miałem pozwolić, by twoje młode zostało zabite? - spytał wzburzonym głosem. Jego czarne oczy błyszczały z bezsilnej złości
- To nie usprawiedliwia morderstwa! - odparła Carmen. Zbliżyła się do samca tak, że mógł ją słyszeć tylko on - Lubię cię, Ehano. Naprawdę. Ale prawo jest prawem, a ja nie mogę go zmienić. Musisz odejść. Jeśli tego nie zrobisz, będę zmuszona cię zabić, rozumiesz?
Basior spojrzał na inne wilki. Od dziś miały być dla niego wrogami. Z bólem serca odwrócił się i pobiegł w las. Po raz ostatni stawiał łapę na ich terytorium. Teraz było dla niego ziemią zakazaną. Ostatni raz obejrzał się i głośno zawył, a w jego głosie słychać było rozdzierający ból i błaganie. Nastawił uszu, ale nikt nie odpowiedział. Ostatnie więzy ze sforą zostały zerwane...
Ehano pokręcił głową. Stał się smutny i osowiały. Z jego czarnych niczym węgielki oczy popłynęły maleńkie łzy. Potrząsając łbem zaczął biec. Mógł tak lecieć przez las cały dzień, nie odczuwając zmęczenia. Jego stalowe mięśnie zasilane były gniewem i rozżaleniem. Bronił szczenięcia przed człowiekiem i został za to ukarany.
Nagle swym niezwykle wyczulonym zmysłem węchu wyczuł wilczą krew. Był nieopodal ludzkiej wioski. Nie zainteresowało go to na tyle, by się tam zbliżyć. Ale po chwili obok wilka wyczuł także dwunoga. Oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia. Bezszelestnie pobiegł w stronę intrygującego go zapachu, na tyle cicho, by nikt go nie usłyszał. Ujrzał samicę człowieka, która z trudem dźwigała olbrzymią, zakrwawioną, rudą od krwi i ledwo oddychającą waderę. Czyżby ten człowiek chciał pomóc wilkowi? To niemożliwe... Ehano postanowił śledzić obie samice aż do ludzkiego miasteczka...
Koori- Liczba postów : 1285
Birthday : 17/08/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Lake of the nightmares...
Re: Wolf's Tales
Nie potrafię napisać słowami swojej oceny więc posłuże się skalą punktową. 7/10.
TheNeyar- Liczba postów : 326
Birthday : 22/01/1999
Join date : 11/05/2013
Age : 25
Skąd : Chmielek
Re: Wolf's Tales
A żeby było śmiesznie, to dziś kolejna część. Niektórych widzę zainteresowało Tylko mogliby wypowiadać się w komentarzach xD
Rozdział 3
Alea
Siedemnastoletnia dziewczyna właśnie się obudziła. Miała koszmarny sen o wilkach atakujących jej miasto. A ona stała przed nimi w postaci wadery, uspokajając je. Potrząsnęła głową. Nie wyspała się, a miała dzisiaj do zaliczenia sprawdzian z geografii.Nagle poczuła przemożną chęć na małą wycieczkę po otaczającym wioskę lesie.
Szybko się ubrała, napisała karteczkę do rodziców i wyszła na dwór. Świeże powietrze mierzwiło jej krótkie włosy, a ona odetchnęła głęboko, szczęśliwa. O wiele bardziej wolała przebywać na zewnątrz budynków. W środku prawie się dusiła.Od razu ruszyła w las. Nie lękała się wilków ani innych niebezpieczeństw puszczy. Jej imię - Alea - znaczyło "Córka ziemi". Była zawsze poważna i rozsądna. Nie bawiły jej zabawy i plotki, tak dobrze znane w jej wieku. Zamyślona nie zauważyła, że zapuszcza się coraz dalej w bezkresne morze drzew. Z tego stanu wyrwała ją dopiero krew na liściach i ziemi. Gdyby się nie zatrzymała wpadłaby do wilczego dołu. Smutna pochyliła się nad nim. Myślała, że wilk, który tam wpadł już nie żyje, ale biała wadera oddychała ciężko. Jej rany były poważne i dziewczyna nie myśląc długo weszła do dołu i z trudem wyciągnęła ogromną waderę. Nie zważając na plamy krwi na ubraniu ruszyła w stronę miasta. Nie zauważyła tylko, że była śledzona. Po paru minutach zdyszana dotarła do domu. Rodzice już na nią czekali, poważnie zaniepokojeni. Gdy ojciec Alei zobaczył wilka cofnął się ze zdumienia i odrazy. Te zwierzęta były od zawsze wrogami ludzi. Dziewczyna położyła waderę delikatnie na podłodze.
- Dasz radę ją wyleczyć? - zapytała Alea łamiącym się głosem. Jej ojciec tylko kiwnął głową. Nie chciał sprawić przykrości ukochanej córce. Od razu zaczął przemywać i bandażować rany zwierzęcia. Potem wsadził je do klatki, wraz z miską wody i kawałkami mięsa. Zwierzę piszczało cicho, poruszając w majakach łapami.
- Wyjdzie z tego - pocieszył Aleę ojciec - dajmy jej na razie spokój - dodał cicho.
Następne dwa dni upłynęły pełne niepokoju o waderę, zaś trzeciego dnia otworzyła oczy. Akurat przy klatce siedziała Alea. Wadera spojrzała na nią i szybko zamknęła oczy, a z jej gardła wydobył się słaby warkot.
krótko? Tak ma być
Rozdział 3
Alea
Siedemnastoletnia dziewczyna właśnie się obudziła. Miała koszmarny sen o wilkach atakujących jej miasto. A ona stała przed nimi w postaci wadery, uspokajając je. Potrząsnęła głową. Nie wyspała się, a miała dzisiaj do zaliczenia sprawdzian z geografii.Nagle poczuła przemożną chęć na małą wycieczkę po otaczającym wioskę lesie.
Szybko się ubrała, napisała karteczkę do rodziców i wyszła na dwór. Świeże powietrze mierzwiło jej krótkie włosy, a ona odetchnęła głęboko, szczęśliwa. O wiele bardziej wolała przebywać na zewnątrz budynków. W środku prawie się dusiła.Od razu ruszyła w las. Nie lękała się wilków ani innych niebezpieczeństw puszczy. Jej imię - Alea - znaczyło "Córka ziemi". Była zawsze poważna i rozsądna. Nie bawiły jej zabawy i plotki, tak dobrze znane w jej wieku. Zamyślona nie zauważyła, że zapuszcza się coraz dalej w bezkresne morze drzew. Z tego stanu wyrwała ją dopiero krew na liściach i ziemi. Gdyby się nie zatrzymała wpadłaby do wilczego dołu. Smutna pochyliła się nad nim. Myślała, że wilk, który tam wpadł już nie żyje, ale biała wadera oddychała ciężko. Jej rany były poważne i dziewczyna nie myśląc długo weszła do dołu i z trudem wyciągnęła ogromną waderę. Nie zważając na plamy krwi na ubraniu ruszyła w stronę miasta. Nie zauważyła tylko, że była śledzona. Po paru minutach zdyszana dotarła do domu. Rodzice już na nią czekali, poważnie zaniepokojeni. Gdy ojciec Alei zobaczył wilka cofnął się ze zdumienia i odrazy. Te zwierzęta były od zawsze wrogami ludzi. Dziewczyna położyła waderę delikatnie na podłodze.
- Dasz radę ją wyleczyć? - zapytała Alea łamiącym się głosem. Jej ojciec tylko kiwnął głową. Nie chciał sprawić przykrości ukochanej córce. Od razu zaczął przemywać i bandażować rany zwierzęcia. Potem wsadził je do klatki, wraz z miską wody i kawałkami mięsa. Zwierzę piszczało cicho, poruszając w majakach łapami.
- Wyjdzie z tego - pocieszył Aleę ojciec - dajmy jej na razie spokój - dodał cicho.
Następne dwa dni upłynęły pełne niepokoju o waderę, zaś trzeciego dnia otworzyła oczy. Akurat przy klatce siedziała Alea. Wadera spojrzała na nią i szybko zamknęła oczy, a z jej gardła wydobył się słaby warkot.
Koori- Liczba postów : 1285
Birthday : 17/08/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Lake of the nightmares...
Re: Wolf's Tales
Niezły wstęp do historii i krótkie przedstawienia strzelam że 3 głównych postaci opowieści.
BlackBeard- Liczba postów : 252
Birthday : 02/12/1993
Join date : 23/03/2013
Age : 30
Skąd : Siemianowice
Re: Wolf's Tales
Taa... krótko. O połowę dłuższe się nie dało? Ale co się będę czepiał, jak narazie tylko ja u ciebie się wypowiadałem. Tyle, że... masz zamiar kontynuować wątki innych? Jeżeli dalej będziesz tak robić, wszystko mi się pokręci (i tak mało z tamtych części pamiętam, ale fajnie się czytało chociaż). 7/10.
TheNeyar- Liczba postów : 326
Birthday : 22/01/1999
Join date : 11/05/2013
Age : 25
Skąd : Chmielek
Re: Wolf's Tales
Black: To nie są główne postaci. Tu nie ma głównej postaci(Chyba, że Imala, ale ona się nie liczy)
Ney: Tak, będzie to pisane w ten sposób. Odnajdziesz się, nie martw się W każdym razie postaci, które "opowiadają" jest 7.
Ney: Tak, będzie to pisane w ten sposób. Odnajdziesz się, nie martw się W każdym razie postaci, które "opowiadają" jest 7.
Koori- Liczba postów : 1285
Birthday : 17/08/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Lake of the nightmares...
Re: Wolf's Tales
Okej, pora na...
Rozdział 4
Imala
Wadera ujrzawszy dwunoga chciała zawarczeć tak głośno, jak tylko potrafiła, jednak wyszedł z tego tylko cichy pisk. Ludzka istota nie przestraszyła się, ba! nawet podeszła bliżej klatki. Imala nie miała gdzie się cofnąć, warczała więc cichutko
- Witaj - usłyszała. Warknęła w odpowiedzi, ale jej gardło było zaschnięte na wiór. Chciało jej się również jeść. Swym delikatnym powonieniem wyczuła mięso, a na nim zapach człowieka. Nie miała zamiaru go tknąć. Wypiła za to całą wodę i odetchnęła z ulgą. Wreszcie mogła warknąć głośniej...
- Czemu mnie tu zamknęli? - spytała samą siebie. Zauważyła, że samica dwunoga wpatruje się w nią szeroko otwartymi ślepiami. Westchnęła
- No co, wilka nie widziałaś? - spytała. Człowiek pokręcił głową
Ty umiesz mówić? - zapytała Alea, patrząc na waderę ze zdumieniem. Wadera uniosła nieco łeb
- Ty mnie rozumiesz? - odparła pytaniem na pytanie. Próbowała wstać, ale była na to zbyt słaba.
- Tak. Zawsze rozumiałam różne zwierzęta. Ale nie słyszałam mówiącego wila
- Dziwisz się? - zapytała zdenerwowana wadera - Zabieracie nam dom, kradniecie pożywienie, zabijacie przyjaciół i rodziny! Może mamy was lizać po twarzach? - zawołała wzburzona. Poczuła przypływ sił...(CDN, muszę spadać)
Koori- Liczba postów : 1285
Birthday : 17/08/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Lake of the nightmares...
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Fan Zone :: Fan Ficks
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach