Gra Lux'a

Teraz to wyglądało nieco lepiej. Twoje pokemony nabrały "nowy wiatr w skrzydłach". Teraz przewaga wydawała się przechodzić na waszą stronę, jednak jak to mówią. "Nie mów hop, póki nie przeskoczysz".

Litwick - 37% - obniżona celność.
Starly - 42%
Makuhita - 37%
Mareep - 39%

-Dobrze jest! Pyotr, bombarduj go dookoła Wing Attackami poLączinymi z Double Teamem! Działa na tyle dobrze, ze powinnismy koontynuować! Gotz, kolejna seria Astonish, skierowana tylko i wyłącznie w Makuhitę. Musimy się jej jak najszybciej pozbyć. Zaraz potem Fire Spin wzmocniony Emberem. Nie poddamy siè! W ostateczności Smog i Minimize!

Chłopak odetchnął głęboko. Nie spodziewał się, że jego Pokemon może znać jakieś wodne ataki... No trudno, nie było aż tak źle, jak na pierwszą walkę.
-Gratuluję. - Powiedział uśmiechając się, po czym schował pokemony do kulek.
Był z nich bardzo dumny. Wyszeptał coś w stylu "Dziękuję za walkę" do kul.
-Można się dowiedzieć skąd ci przyszedł pomysł na takie połączenie? Wyglądało dość interesująco, a jak widać walki są chyba nie dla mnie...
Spojrzał na niego, uśmiechając się swobodnie. W końcu mógł nauczyć się czegoś nowego.

- Dzięki, w końcu nadeszła moja pora! - widać było że do skromnych nie należał.
- ...w porównaniu do Ledo, ja jestem koordynatorem. - odparł chłopak. Koordynator? Teraz kolejne pytanie, co to takiego i co za profesja. Profesja kombinatora ruchów?

-Mógłbyś opowiedzieć mi o tym trochę więcej? Wydaje się dość intrygujące.
Powoli udał się w stronę Centrum, mając nadzieję, ze ten mu wszystko opowie. Może i on mógł być koordynatorem, a nie jakiś szarym, "trenerem". Dzięki temu będzie mógł też pokazać swoją umiejętność gry na skrzypcach! O, to jest myśl!

Koordynatorstwo? Hmmm, jest to profesja polegająca w pokazywaniu u pokemonów tego co u nich najlepsze, ukryte piękno i takie tam. Dzięki tej profesji jesteś w stanie pokazać się z tej kreatywnej strony a jednocześnie tworzyć przeróżne kombinacje które odnoszą ciekawe efekty również w walkach...byłes tego świadkiem podczas naszej walki. - odparł Pinion który udał się z Tobą do Centrum pokemon. Ledo został na zewnątrz i leżał na ławce.

Chłopak uważnie słuchał, co drugi miał mu do powiedzenia. W sumie. Zainteresowało go. Mógł grać na skrzypcach, występując z Pokemonami i wymyślając coraz to nowsze i ciekawsze kombinacje. Usiadł na swoim łóżku, po czym spojrzał na dużą poduszkę. [Świetnie... Jaśka już nie ma...[/i] Luxian wywołał swoją Swablu, po czym przytulił się do niej.
-Zostaję koordynatorem!

Hmm, w sumie fajnie jest powiedzieć, a co dopiero zrobić, ale grunt że masz jakiś cel. Ty przytuliłeś się do swablu, a ta usnęła po chwili. Po paru minutach, gdy na zewnątrz zrobiło się ciemno, do pokoju wszedł ledo. Na jego twarzy widniała obojętna mina. Glebnął się na łóżku i poszedł spać. Pinion też usnął.

Co tu dużo robić. Śpiący nie był, może trochę. Postanowił pospać może z godzinę, po czym ruszyć dalej. Wiedział, że od dzisiaj powinien ćwiczyć połączenia ruchów pokemonów, żeby wyglądały jak najbardziej ciekawie i finezyjnie. Może znalazłby jakiś miasto, w którym można owe pokazy zobaczyć? Kto wie, może sam weźmie w nich udział. No trudno, najpierw mamy godzinę do odespania, potem ruszamy od razu w drogę.

...że ruszasz w nocy? To nawet się nie opłacało wykupować noclegu w centrum, no ale jak tam sobie panicz życzy. Poszedłeś w kimę na godzinę, po czym twój wcześniej nastawiony Pokenav Cię obudził. Swablu dalej grzecznie sobie spała, tak samo jak współlokatorzy. Teraz możesz zabrać swoje rzeczy i opuścić centrum.

A kto bogatemu zabroni? Chłopak schował Swablu do Pokeball'a, po czy, po cichu wyszedł z pokoju jak i centrum. Popatrzył na mapę w poszukiwaniu za jakimś najbliższym miastem, po czym bezzwłocznie udał siew tamtą stronę.

...przy wyjściu z Centrum pokemon siostra Joy wzięła od Ciebie 10$ za wynajęty pokój. Ty wyszedłeś z centrum i poszedłeś przed siebie, dróżką która prowadziła od budynku. Noc była bezchmurna, a duży księżyc oświetlał Ci nieco droge.

Chłopak wolnym krokiem szedł przed siebie. Nie wiedział co go może czekać, dlatego na wszelki wypadek wywołał Gotz'a i posadził go na swoim ramieniu. Było dość ciemno, a taka świeczka może być dobrym oświetleniem. Szedł i szedł, szukając po drodze czegoś interesującego.

Zobaczyłeś, kilka kamieni! Hueheuheue, nie no, co chwila latały jakieś nocne pokemony, Murkrow'y, Zubaty. Na Gałęciach siedziały Hoothoot'y. Poza tym nic ciekawego sie nie działo. Twój Gotz patrzył się dookoła, i odchylił swój ogień od twoich włosów by ich efektownie nie sfajczyć.

Luxian szedł trochę szybciej. Bądź co bądź, ale w ciemności nikt nie może czuć się pewnie. Co chwila tykał Litwick'a, z nudów. Nic się w końcu nie działo. Musiał jak najszybciej znaleźć jakieś miasto, lub bibliotekę. Musiał się dowiedzieć czegoś więcej o byciu koordynatorem. Może to on będzie kiedyś sławnym, znanym lubianym. Ale, na razie trzeba było iść. Iść do następnego miasta.

Dopiero co z miasta wyszedłeś, więc szybko do kolejnego możesz nie trafić, zwłaszcza w nocy. To był dość dziwny pomysł by udać się na wędrówkę o tej porze, ale twoja decyzja może mieć też swoje konsekwencje. Póki co nic się nie działo, usłyszałeś tylko z daleka jakieś grzmoty...po kilku minutach na ciemnym niebie pojawiły się przebłyski.

Oo, burza. Czyli to co Luxian lubi najbardziej. Rozejrzał się w koło, znowu. Tym razem popatrzył na niebo, podziwiając piękne przebłyski na niebie. Konsekwencje? Możliwe, jednak nie dla kogoś na tyle uważnego jak Skrzypek. Ten, wyczulony na każdy dźwięk, udał siew stronę, przeciwną do tej, z której słychać było grzmoty. Szukał za jakąś jaskinią, lub chatką. Za schronieniem.

A może frytki do tego? ;> Szedłeś przed siebie, jednak nic nie znalazłeś. Burza była coraz bliżej, a Litwick coraz bardziej drżał. Wygląda na to że obawiał się nadchodzącej burzy. Pioruny zaczęły powoli zstępować na ziemię. Wyglądało to na swój sposób pięknie, jednak jednocześnie zbyt groźnie by się przyglądać temu z bliższej perspektywy. Nie znalazłeś nic... a burza była coraz bliżej, dodatkowo było urewsko ciemno. Wymyśl coś.

Co tu dużo robić. Chłopak wrócił Litwick'a do kulki. Niech trochę odpocznie. Nie wydawał siezbyt ochoczy, wiec, lepiej dla niego. Wywołał za to Klinka. Wiedział, ze ten będzie w stanie przeżyć uderzenia piorunem, bez większych konsekwencji. Sam w sumie musiał się gdzieś schować. Nie widział teraz innej możliwości, niż postawienie Klink'a na straży. Sam usiadł na ziemi, ze złożonymi i podciągniętymi pod siebie stopami (po turecku)

Wypuściłeś Klinka jednak bezcelowo. W jaskini, pioruny nie były dla Ciebie zbyt dużym zagrożeniem. Po chwili jednak zobaczyłeś jak błyskawica uderzyła w ziemię paląc trawę. Ogień nie był duży i deszcz szybko go ugasił, jednak po chwili z obłoków dymu wyszło coś, czego nie mogłeś póki co zidentyfikować.