Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

2 posters

Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Wto Lut 19, 2013 5:06 pm

Początek Gry
Amitiel
Imię: Elleanohre, zdrobniane zwana Ellą. Przez przyjaciół - Iskierką.
Nazwisko: nó Nair
Płeć: Kobietka.
Wiek: Dziewiętnaście wiosen na karku swym nosi.
Wygląd: Twarz Elli jest blada z łagodnymi rysami. Krótkie, gęste, krwistoczerwone włosy upstrzone czarnymi pasemkami okalają ją wijąc się w drobnych sprężynkach. Wielkie, zielone oczy zza kurtyny długich, gęstych rzęs oglądają świat. Drobny nosek, pełne usta o kolorze koralowca, wszystko przepięknie się dopełnia. Dziewczyna jest dość szczupła, z tej właśnie przyczyny wszelakie ubrania wiszą na niej, jak na wieszaku. Najczęściej naciąga na głowę kaptur swej ulubionej bluzy przyozdobionej kocimi uszami. Rzeczony często przesłania jej oczy, wyrobiła sobie nawyk stałego poprawiania go.*
Region: Hoenn.
Historia postaci:
Życie Elleanohry od kiedy tylko dziewczyna pamięta, nie było usłane różami. Ba! W jej własnym mniemaniu było one istnym koszmarem przeżywanym na jawie. W tymże miejscu nadmienić trzeba, iż bohaterka nasza nie była dzieckiem, jakiego rodzice oczekiwali. Ona była jedynie przypadkiem, co przez kilka pierwszych lat jej życia, ojciec dawał jej odczuć bardzo boleśnie. Kolejne kłótnie rodziców, kolejne bijatyki, kolejny raz złamana ręka, kolejny wybity ząb. W oczach pięcioletniego dziecka było to prawdziwe piekło. Za każdym razem, nawet gdy jest już dorosła, gdy Ella zamyka swe oczy, widzi przerażający obraz.

Siedziała w kącie, małe przerażone dziecko... ze łzami w oczach obserwowała dalszy rozwój wydarzeń. On... wielki, umięśniony zamachnął się i uderzył. Kobieta, którą zwała matką upadła.
- Co powiesz teraz, suko?! - Wycharczał. Wyglądał, jakby wypowiedzenie każdej litery sprawiało mu niebywałą trudność.
- Rób ze mną co chcesz... zostaw tylko Elleanohrę w spokoju - wyłkała, ukrywając w dłoniach twarz.
Chwycił ją za nadgarstek i uniósł w górę. Wyglądała jak jedna ze szmacianych lalek, którymi zwykła bawić się jej córka. Ścisnął jej podbródek w grubych paluchach.
- Najpierw zabiję ciebie, a potem roztrzaskam czerep tej małej wiedźmy!
Zaciskał dłoń na jej nadgarstku, coraz mocniej i mocniej. Dziewczynce stale ukrywającej się w kącie wydawało się, że słyszy chrzęst łamanych kości. Widziała jak jej, jeszcze do niedawna, ojciec cisnął drobną kobietą o ścianę. Jej czaszka roztrzaskała się na kawałki. Kopnął ciało kobiety, którą jeszcze do niedawna zwał kochaną i zaczął zbliżać się do siedzącej w kącie dziewczynki.
- Ty mała wiedźmo, widzisz do czego mnie doprowadziłaś?!
Chwycił ją za głowę i przysuną jej głowę do krwi zalewającej podłogę. Zaczęła się wyrywać, chwycił ją mocniej. Krzyknęła, zakrył jej dłonią usta. Wiedziała, że z nim nie wygra, czuła już zimny oddech śmierci. Przypływ adrenaliny sprawił, że zdołała ugryźć go w dłoń. Puścił ją wrzeszcząc, odczołgała się do kąta, kuląc się.
- Zabiję cię... - powiedział spokojnie, w jego oczach zagościł obłęd.
Po raz wtóry chwycił córkę w dłonie, by wynieść ją przed dom w kierunku małego stawu pośrodku podwórza. Niewiele myśląc cisnął ciałko dziewczynki w ciemną wodę, by po tym upaść na kolana i przytrzymać jej główkę. Kilkukrotna próba zaczerpnięcia oddechu spełzła na niczym, tylko wypełniając usta i płuca cieczą. Umrze...
- Flarrrr~! - za plecami mężczyzny rozległ się tubalny głos, ten jednak nie zdążył się nawet odwrócić.
Nagle został łupnięty z wielką siłą w plecy. Padł twarzą w wodę próbując złapać oddech, jak wcześniej jego córka. On jednak szczęścia tyle nie miał i nie zdołał się wyczołgać z wody, jak dziecko. Rosły Flareon dziecko ciałem swym otulił... dnia następnego Ellę wraz z psem odnalazł pracownik opieki społecznej, któremu podlegała rodzina. Zwierza odpędził, dziecko natomiast zabrał do szpitala...

W ten właśnie oto sposób dziewczynka trafiła na oddział intensywnej terapii szpitala w Mauville City z zachłystowym zapaleniem płuc. Z deszczu pod rynnę? Ależ skąd! Nigdy wcześniej nie cieszyła się tak na widok tylu obcych osób. Była bezpieczna.
Z tym samym podejściem dziewczyna odnosiła się do domu dziecka, jego mieszkańców i pracowników. Cóż... to właśnie tam odebrała podstawowe wykształcenie jak i lekcje manier. Jej życie stało się o niebo łatwiejszym... kiedy musiała opuścić "bidul", była nieco załamana. Wtedy jednak stało się coś... zaskakującego!

Westchnięcie Elleanohry zdawało się poruszyć budynek w posadach. Chwila zastanowienia i... pac! Mokry płaszcz spoczął na komodzie. Zdawało się jednak, iż nie chce tam pozostać. Po chwili z plaśnięciem dość nieprzyjemnym zaległ na podłodze. Dziewczyna miała już jednak swe plany, do których nie zaliczyła jakże przyziemnego podnoszenia płaszcza z podłogi. Kiedy milcząc zmierzała ku swemu pokojowi, żadne z dzieci obecnych w sierocińcu, zachowawczo nie wchodziło w jej drogę. Cóż... zdołały się nauczyć, iż Iskierka jest miła, jednak kiedy zakłada ciężkie buty nie ma najlepszego humoru. Kiedy drzwi pokoju ustąpiły pod spektakularnym kopniakiem dziewczyna zamarła na chwilę. Szczerze powiedziawszy oczekiwała czegoś równie niezwykłego, jak jej wejście do tego miejsca. Ku wielkiemu zniesmaczeniu powitał ją jedynie kurz... zajęcie się wpatrywaniem w drobinki było jedynym, co w tej chwili zdawało się być godnym uwagi. W międzyczasie wsłuchiwała się w odgłosy pochodzące zza okna... ze świata prawdziwego! Jak zwykle po deszczu, który ustał, na terenach zielonych sierocińca, zjawiły się pokrzykujące stworzenia. Pokemony...
- Hoppip~! - dosłyszała piskliwe... ach... wyłaziły te dziwne, liściaste stworzonka.
Wywnioskować w łatwy sposób można było, iż za moment wyjdzie słońce. Tak też się stało. Po chwili jednak w idylliczność "wykrzykującą" za oknem wdarł się ton fałszywy. Co tu dużo mówić, zaciekawił on naszą małą Ellę. Poderwała się z łóżka, by po tym podejść ku ramie okiennej. Wyjrzała poza... tuż pod jej niewysokim balkonem wyrośnięty Furret z wyszczerzonymi kłami, gonił małego Eevee. Stworzonko co jakiś czas popiskiwało. Cóż... mogła być pewną, iż celny rzut kamieniem, tudzież celny kopniak wyzwoliłby biedne szczenie z łap furretowatego wyrostka.

Nie wiedzieć czemu, dziewczyna ruszyła na ratunek Eevee. Coś jej mówiło, iż już gdzieś podobne stworzonko widziała, i że zawdzięcza mu wiele. W ten właśnie sposób Furret otrzymał przepięknego kopniaka, a mała sunia, która po spoufaleniu się z Ellą otrzymała imię Fabienne, została najlepszą przyjaciółką dziewczątka.

Wydostawszy się z sierocińca, Elleanohra zabrała ze sobą jedynie kilka rzeczy (portfel, kilka zdobytych cudem Pokeballi), jak i swą przyjaciółkę. Przemierzając Mauville City ni stąd, ni zowąd dziewczynka, jak i jej psiak zostały zaatakowane. Niewiele myśląc zielonooka stanęła do walki wydając zwięzłe i trafne polecenia Fabienne. Z oddali przyglądał się jej starszy mężczyzna. Kilkukrotnie dostrzegła go kątem oka, niemniej nie zwracała na niego uwagi. Dopiero po jakimś czasie dowiedziała się, iż był to Profesor Oak. Na prośbę mężczyzny dziewczyna zobowiązała się zbierać dane na temat napotkanych Pokemonów w małym urządzeniu zwanym Pokedexem.

W taki właśnie sposób wyruszyła w swą wielką przygodę... jaki będzie jej przebieg...? Zobaczymy!
Starter: Eevee Fabienne.
Profesja: Trener.
Cel: Skompletować dane Pokedexu, dowiedzieć się jak najwięcej o Pokemonach wszystkich regionów.

*wybacz brak zdjęcia, wolę posługiwać się słowem, niż podsuwać na tacy wyobrażenie mojej postaci.


________________________________________________________

Lisiczka wtuliła się mocno w twoje piersi, widać brakowało jej trochę twojej bliskości, Lucyfer od razu podszedł do Ciebie i piszczał cicho u twoich stóp
-Evvv- mruknął cicho marszcząc przy tym brewki, słodki był, mimo groźnego imienia, było to dość przyjemne stworzenie, prawie tak samo przyjemne jak jego właściciel, jednak jemu trzeba dodać trochę więcej do opisu: przystojny, troskliwy, lekko nerwowy, ale jednocześnie opanowany, trochę to się wyklucza, jednak przekonałaś się o tym, kiedy chodziło o twoje zdrowie, a może nawet życie był i taki i taki w tym samym czasie, ale wracając do tego co się dzieje. Chłopak zamrugał oczami i rozejrzał się wokół siebie, szczerze mówiąc to nie wiadomo czy da się stąd coś zabrać, raczej nie ma sensu zbierać rozerwanego namiotu i twgo typu rzeczy, jednak Raphael zaczął zbierać jakieś ubrania
-Możesz mi zrobić miejsce u siebie w plecaku? Mój nie nadaje się do niczego i obiecuje, że będę go nosił, jeśli tam będą moje rzeczy to nie wypada tak- zerknął na Ciebie, a tobie zrobiło się gorąco, było w nim coś mrar, jednak nadal sama nie wiedziałaś co to jest... może kiedyś uda Ci się dowiedzieć co to dokłądnie jest. Pogoda zaczęła się powoli zmieniać, poczułaś powiew zimnego wiatru, nawet bardzo zimnego, przeszły Cię ciarki, a Fabienne zapiszczała cicho, jak widać nie spodobała jej się ta szybka zmiana pogody, jednak nie tylko ona tak zareagowała Lucyfer zerkną w stronę z które zawiał wiatr i zawarczał głośno. Raphael też zareagował dość "ciekawie", zauważyłaś jak mięśnie napinają mu się momentalnie, a skóra zrobiła się blada
-Ella wiej! -krzyknął, nie miał w planach krzyknąć na Ciebia, jednak coś uderzyło go dośc mocno w brzuch, a chłopak uderfzył plecami o pobliskie drzewo, jak widać nie dzieje się za ciekawie, pewnie ty też jesteś w niebezpieczeństwie, niestety nie ma czasu na miłą rozmowę na temat jego pokemonów... Nie widziałaś rywala jednak widziałaś, jak pan przystojny obrywa, za każdym razem coraz mocniej, ciosy były wycelowane w słabe punkty, klatka piersiowa, plecy, brzuch, czasami nawet nogi, by chłopak stracił równowagę, na środku polanki zauważyłaś to pudełeczko, to przez które jeszcze chwilę Raphael miał przerażoną minę, kiedy zobaczył je w twoich dłoniach. Może to o nie chodziło? Twoja Eevee była przerażona, piszczała cicho, jednak próbowała się wyrwać z twojego uścisku, Lucyfer jednak nie czekał tak długo, warczał głośno i podbiegł do skrzyneczki, zaczął skrobać w jej wieczko swoimi małymi łapkami, po czym ta otworzyła się, pierwsze co usłyszałać to krzyk, krzyk bólu, który wydobywał się z wnętrza szkatułki, po czym jakiś czarny dym zaczął otaczać niewielkie stworzonko, Lisica zapiszczała na widok tego co działo się z ...jej ukochanym? Dym całkowicie zasłonił niewielkiego Lucyfera, głośne warczenie, dość przerażające, po czym z dymu wyskoczyło takie stworzenie, pies rozglądał się groźnie, mierząc wzrokiem każdy centymetr polanki, po chwili zawył donośnie jak wilk i rzucił się do ataku, wywrócił coś na ziemię i wbił w to swoje ogniste kły, widziałaś jedynie krew pojawiającą się na jego pysku i na trawie wokół, zamurowało Cię, nie byłaś w stanie się ruszyć, serce biło Ci szybko, do głowy przychodziły Ci pytania, na które nie znałaś odpowiedzi.. co jeśli on Cię zaatakuje? Co to za stworzenie? Co tu się dzieje?! Miałaś łzy w oczach, Raphael leży nieprzytomny i poobijany, a to oś... a to coś morduje kogoś kogo nie widać...dopiero po chwili pod psem zaczęła pojawiać sie jakaś postać...

Gra pochodzi z innego forum, pokemony zostały "zresetowane", jedyne stworzenie jakie przy sobie masz to Eevee o imieniu Fabienne, na pw podam Ci jej skan


Deus
- Chiolera jasna...- wyrywa się z mojej krtani, kiedy staram się ogarnąć zawężonym strachem umysłem zdażenia ostatnich chwil.
Najpierw dziwaczne sny uparcie ubiegające się o rangę koszmaru, a teraz... teraz to! Czując kłujące pod powiekami łzy przygryzam swoją ciemną wargę, silnie, oby tylko nie do krwi. Swąd posoki wabi sprgnione jej kreatury, a w tymże momencie widziałam rzeczonych co najmniej dwie! Cóż stało się z Lucyferem? Gdzież podziało się małe złotko? Losie dlaczego aż do tego stopnia chcesz mnie doświadczyć?! Drżącymi rękoma, delikatnie stawiam Fabienne na podłożu wcześniej racząc jej uszka szeptem:
- Gdyby stało mi się coś złego, moja mała, uciekaj... rozumiesz? - nie oczekując na potwierdzenie z lisiego pyszczka zaczynam z wolna przemieszczać sie w kierunku Raphaela. Po chwili zastanowienia przywołuję ruchem ręki moje lisiątko. Wolę nie tracić jej z oczu ani na chwilę. Cóż znów strzeliło mi do tego ognistego łba? Ja także nie mam pojęcia. Niemniej, starając się poruszać jak najciszej przeierzam dystans dzielący mnie z bezwładnym ciałem młodzieńca. Nie tracąc absolutnie ani chwili, w międzyczasie zdejmuję z ramion mój bagaż. W jego wnętrzu poszukuję jednego... gdzież jest ten przeklęty skaner?! Kiedy tylko uda mi się odnaleźć kawałek przemądrzałego plastiku kieruję go w kierunku kłębowiska walczących bestii. Być może dowiem się czegoś więcej na temat niewidocznego agresora i... i tego czegoś ogarniętego mgłą. W oczekiwaniu na wyniki skanu, kiedy już, przy odrobinie szczęścia znajde się przy Raphaelu, padam przy nim na kolana delikatnie sprawdzając jego obrażenia.
- Co Ty sobie myślisz...? Niedawno Cię opatrzyłam. - burczę pod nosem raczej do siebie, niż do ciemnowłosego.
Po chwili nie patrze już na Raphaela, a z przerażeniem zerkam na walke toczącą się na polance. Nieuchronna materializacja atakującej kreatury da mi odpowiedź na chociaż jedno z moich pytań. W tym momencie nic nie mogę poradzic... jestem taka mała i słaba.


Wybacz marnej jakości post, wdrażam się na nowo w postać;p


Amitiel
Lisica od samego początku nie miała zamiaru słuchać twoich poleceń wyrwała się lekko lecz zahamowała praktycznie od razu kiedy usłyszała chrupnięcie pękających kości i zapiszczała cicho, usłyszałaś to tylko dlatego, że stałaś obok niej. Lucyfer nadal walczył ze swoim rywalem, nie maiał zamiaru odpuścić mu ani na chwilę, krew tryskała na wszystkie strony, jednak krzyki stworzenia ucichły, chyba duch opuścił już ciało. Zeskanowanie rywala lucyfera, ani jego samego nic nie dało, na ekranie pokedexa pojawiło się jedynie krótka informacja
Brak danych
W takim wypadku wiesz, że nic nie wiesz,nie jesteś w stanie określić jak stworzenie zachowa się w stosunku do swojego trenera, a co jeśli on o tym wszystkim wie? Co jeśli Raphael wie co dzieje się z jego pupilem... możliwe, że to przez tą skrzyneczkę, teraz w twojej głowie pojawiło się kilka kolejnych pytać: a co by było z tobą gdybyś ją otworzyła? Co gdyby przystojniak Ci jej nie zabrał w odpowiednim momencie? Co wtedy? Jednak szybko przestałaś się tym przejmować, ważniejszy był teraz chłopak i jego stan zdrowia, jednak trzeba przyznać, że nie wyglądał najlepiej, na twarzy miał sporą ilości krwi, chyba był nieprzytomny, jednak kiedy się do niego odezwałaś na jego obliczu pojawił się lekki uśmieszek, jednak nie było z nim tak źle
-Dam....dam... dam sobie radę- mruknął cicho, chyba nie wiedziałam co właśnie dzieje się z jego złotkiem, co do reszty ran, sama nie możesz dokładnie określić co jest, ma kilka ran na klatce piersiowej, rękach i nogach, ale nie wiesz jak głębokie one są. Twoja Eevee zapiszczała cicho, po czym ruszyła w stronę Złotka, nie zważała na to jak zareagujesz, do tej pory stała posłusznie przy tobie, jednak martwiła się o swojego... ukochanego, o ile tak można nazwać tą bestię.
-Evvv- maleńka zapiszczała cicho stojąc obok stworzenia kilka razy większego od siebie, widziałaś jak drżała z przeprażenia, jednak podeszła jeszcze bliżej i szturchnęła Lucyfera swoim maleńkim noskiem w wielką łapę, ten ryknął wściekle i skierował zakrwawiony pysk na twoją Maleńką, krew kapała na podłoże, wyglądało to obleśnie,a po twoich plecach przeszły ciarki, bałaś sie o los swojego ukochanego pupila. Jednak o dziwo nic się nie działo, bestia patrzyła na fabienne, po chwili oba pokemony otoczył czarny dym, a z jego wnętrza dochodziło ciche: shhhhhhh, po chwili silny wiatr rozwiał dym, a przed twoimi oczami pojawiło się Złotko w swojej "prawdziwej" postaci, oraz Maleńka Eevee, pokemony tuliły się do siebie jednak jedyne co było dziwne, albo inaczej, nie przyjemne było to, że teraz oba były we krwi.


Deus
Pochylając się nad Raphaelem z wolna wyciągam bladą dłoń w kierunku jego głowy. Po chwili już moje palce uspokajająco gładzą ciemną czuprynę młodzieńca. Po chwili zaczynam szeptać w kierunku rannego.
- Piekny, nie zasypiaj proszę... - staram się, aby mój głos brzmiał, jak najbardziej naturalnie i spokojnie pomimo dławiących go łez. - Wiem, opowiesz mi coś. Więc, więc...skąd pochodzisz Raphaelu? - w tym momencie nie liczy się głupota bijąca od mojego pytania, a zachowanie przytomności przez ciemnowłosego.
Dlaczego? Sama nie poradzę sobie z transportem dorosłego, pełnowymiarowego mężczyzny z tej przeklętej polanki. Jednego jestem pewna, musimy stąd jak najszybciej odejść, w koncu już drugi raz widzę ciemnowłosego w okropnym stanie w tym właśnie miejscu. Zanim jednak udamy się gdziekolwiek czeka mnie kolejny sprawdzian umiejętności medycznych. Starając się uspokoić gonitwę myśli trwającą we wnętrzu mojej czaszki sięgam raz jeszcze w kierunku mojego bagażu. Pakunek już nie raz ratował mi skórę w ostatnich godzinach. Najprawdopodobniej wykorzystałam już wszystkie posiadane medykamenty, zarówno ludzkie, jak i te przeznaczone dla Pokemonów. Z tego względu poszukuję jakiejkolwiek części ubioru, jaką mogłabym po wcześniejszym podarciu użyć jako bandażu. Kiedy tylko taką odnajdę rozpoczynam dzieło zniszczenia szarpiąc i rozdzierając materiał na pasy. Cóż... przynajmniej staram się to zrobić. W międzyczasie rzucam okiem na tulące się, pokryte posoką lisy. Czyżbym odczuwała wzbierające w moim przełyku wymiociny? Ugh...
- Waszą dwójką... - odzywam się w końcu słabo w kierunku zakrwawionych mordek. - Waszą dwójką zajmę się później. Trzeba będzie Was wykąpać! Lucyfer, Tobie nic się nie stało? - w oczekiwaniu na odpowiedź Złotka raz jeszcze poszukuję czegoś w moim plecaku.
Woda, woda... na pewno gdzieś powinnam takową posiadać. Kiedy tylko znajdę butelkę z cieczą odkręcam ją i nasączam jeden z pasów podartej tkaniny. Tak, to musi wystarczyć.
- Wybacz, jeżeli zaboli... - mruczę do ciemnowłosego w tym samym czasie przykładając lekko mokry materiał do zakrwawionej twarzy.
Staram się ją oczyścić, by lepiej poznać położenie ran na męskiej czaszce. Kiedy tylko uporam sie z krwawą pokrywą raphaelowej facjaty zaczynam zajmować się ranami reszty ciała. Każdą z nich delikatnie obmywam, by po tym przykryć ją względnie czystym opatrunkiem. To wszystko będzie musiało wystarczyć do czasu, kiedy znajdziemy się w najbliższej mieścinie. Po zakończonej pracy 'podziwiam' jej wyniki przysiadając na piętach. Tylko... co teraz?





Ostatnie Posty


Amitiel
Miałaś rację pokemona chłopaka nie widziałaś, nie było go nigdzie w pokoju
-Sam wrócił do pokeballa- odpowiedział i zaczął krzątać się po pokoju, sama nie wiesz po co, ale się kręcił
-A miałem iść, spokojnie wezmę klucze, zamknę Cię tutaj i nic Ci nie będzie groziło co ty na to?- zapytał z uśmiechem i zabrzęczał kluczami trzymanymi w dłoni, po czym podszedł do drzwi
-Wrócę za jakieś 30 minut- powiedział i zniknął z pokoju, Cebulka, którą tuliłaś do siebie nie za bardzo wiedziałą o co chodzi, jednak przytuliłaś jej buźkę do swoich piersi no i biedna nie miała jak oddychać, więc zaczeła lekko okładać Cię listakami po twarzy, wszystkie czyste ubrania miałaś w plecaku, łącznie z niewielką ilością ubrań swojego towarzysza, zabrałaś kilka z nich i zniknęłaś w łazience, zostawiając za sobą małego Oddisha. Łazienka nie była wielka, był tam prysznic, umywalka i kilka ręczników. Wymyłaś się dokładnie, to było coś za czym tęskniłaś, stałaś tak dośc długo czekając aż woda zmyje z Ciebie całe te nerwy i niepokój
-Wróciłem! -usłyszałaś głos swojego Anioła


Deus
Słysząc głos Raphaela parskam wodą, która właśnie spływa z moich mokrych włosów, po twarzy i dalej po moim ciele, aż niknie w odpływie prysznica. Potrząsam ognistą czupryną wzniecając z niej cały deszcz kropel wody. Czas wychodzić! Naga opuszczam kabinę prysznicową, by po tym otulić się ręcznikiem. Na próbę uśmiecham się lekko. Tak, jest mi stanowczo lepiej! Mam ochotę nawet śmiać się z mojej własnej głupoty. Niebezpieczny potwór z drzewa! Brawo Ella, pięknie! Wybierając się do sucha jestem już prawie pewna, że całe to widziadło i ta szopka były tylko owocem zmęczenia i mojej wybujałej wyobraźni. Sucha ubieram na siebie czystą bieliznę, przez głowę wciągam biały, długi top na ramiączkach i czarne legginsy. Mokre włosy zaczesuję palcami na tył głowy.
- Wychodzę! - rzucam w kierunku drzwi po czym otwieram je z rozmachem.
Uśmiecham się do Raphaela gdziekolwiek by był, po czym rzucam na jedno z łóżek moje wcześniejsze ubrania. Rozglądam się po pokoju.
- Co jemy? rzucam radośnie, by po tym klapnąć na łóżku, na którym zostawiłam Oddish i Eevee.
Siadam po turecku śledząc wzrokiem Raphaela, kiedy tylko dostanę od chłopaka papu pochłaniam moją porcję. Po tym zerkam za okno sprawdzając, czy dalej pada śnieg. Mimo woli, jeżeli za oknem widzę drzewo - omijam je wzrokiem. Tak, mam lepszy humor, jednak nie zmienia to faktu, że to przeklęte drzewo nie jest moim ulubionym przedstawicielem rodzimej flory. Niezależnie od aury za oknem zerkam zadziornie na Raphaela.
- Co powiesz na drobne starcie naszych pociech? - tu znacząco wskazuję ruchem głowy na moje podopieczne, Fabienne i Oddish.


Amitiel
Ubrałaś się szybciutko, kiedy weszłaś zobaczyłaś, że chłopak siedzi na jednym z łożek, na stoliku leżały jakieś białe pudełeczka
-Jemy dzisiaj frytki z gyrosem i surówką- odpowiedział spokojnie i zaczął podrzucać w dłoni dwa bale
-Spotkałem po drodze dwójkę dziwnych ludzi, jeden jakiś powalony typ z gitarą, taki trochę lekko niedomyty, druga to była dziewczyna, powiedzieli, że mam Ci to przekazac- powiedział twój ukochany i rzucił do Ciebie obie kulki
-Sam nie wiem co to nie sprawdzałem, ale możesz się pochwalić, czemu ludzie dają Ci za darmo pokemony i dlaczego ja nie mam takich znajomości- dodał po chwili z uśmiechem i zabrał ze stolika jedno z pudełek, po czym zaczał jeśc
-Co do walki, jestem za, chętnie potrenujemy


Deus
- Pysznie! - mruczę pod nposem zerkając w kierunku białej paczuszki z jedzeniem.
Po chwili chwytam zręcznie oba Pokeballe przytaszczone niewiadomo skąd przez mojego Anioła. Gdybym tylko wiedziała kto zechciał mi zgotować taki prezent! Ten ktoś musiał co najmniej raz widzieć mnie i to w towarzystwie Raphaela, by wiedzieć, że dostarczy mi on kapsuły z zawartością. Z drugiej strony zapewne ciężko było mnie nie zauważyć podczas zajścia z drzewem. Wzruszam ramionami zdając sobie sprawę, że najprawdopodobniej nie dowiem się dlaczego los się do mnie uśmiechnął.
Szczerząc się powiększam obie Ballki puszczając oczko do Raphaela.
- Osłaniaj mnie, nie wiadomo, co tam siedzi! - po tych słowam zwalniam mechanizmy otwierające kapsuły i gapię w miejsce, gdzie powinny pojawić się moje nowe nabytki.
Po ich pojawieniu skanuję stworki Dexem i niewiele myśląc zabieram się do jedzenia - jeszcze ostygnie i co?!

Po pożarciu większości porcji klepię się po brzusiu, po czym zerkam na Raphaela spod grzywki.
- Ubieraj się! Czas potrenować! Kto piererwszy na dole, ten zaczyna!- zarzucam na siebie bluzę, na łeb kaptur z kocimi uszkami.
Go! Przywołuję ku sobie moje pokemoniaste stadko, po czym pędzę przed Centrum Pokemon. Kiedy tylko się przed nim znajdę odliczam moich podopiecznych. Jeżeli wszyscy są na miejscu czekam na ciemnowłosego.


Amitiel
Anioł zaczał jeść praktycznie od razu, więc nawet jakby chciał nie byłby w stanie Cię osłonić, kiedy na niego zerknęłaś zobaczyłaś, że ma całe usta w przyprawach z mięsa, wylądał dość zabawnie, po chwili przed tobą pokazały się takie pokemony:
Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_506 Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_283_s
Zeskanowałaś oba poki dośc zręcznie, a pokedex pokazał takie info:
Lilipup
lvl: 5
samiec
z.a: berserk
charakter: Mały ale odważny oraz waleczny stworek, nie lubi kłótni, pomiędzy swoimi towarzyszami, nie ważne o ile więksi od niego są on po prostu podejdzie, dziabnie i w ten sposób stara się załagodzić wojnę, jednak kto wie czy to w ogoóle pomoże, a nie wkurzy większego osobnika?
ataki: jak na lvl
Surskit
lvl: 11.1o
samiec
z.a: wilkołak
charakter: Surskit jest opanowanym Pokemonem, którego ciężko jest wyprowadzić z równowagi. Maluch boi się bólu, zagrożony nim staje się cięzkim przeciwnikiem, walczy jak szalony.
ataki: jak na lvl
-Dość ładne okazy- powiedział twój towarzysz dalej jedząc, po chwili usiadłaś obok niego i też zaczęłaś jeść, mięsko z frytkami było pyszne, a surówka była po prostu boska, chyba nigdy nie jadłaś tak dobrego jedzenia, po chwili byłaś już pełna jednak w pudełeczku zostało jeszcze sporo jedzonka. Raphaela, nie za bardzo wiedział o co Ci chodzi, zrozumiał dopiero kiedy zaczełaś się ubierać i wybiegłaś z pokoju, jednak usłyszałaś tylko trzaśnięcie drzwi i żadnych kroków za sobą, po chwili byłaś na parterze centrum pokemon, a twój towarzysz stał opierając się o jedną ze ścian z rękami zaplecionymi na klatce piersiowej.
-Wygrałem, jaka nagroda? [/list]
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Czw Lut 21, 2013 2:58 pm

Dotarłszy na parter Centrum Pokemon zatrzymuję się nagle pod wpływem słów mojego Anioła. Nim wejdę w jakąkolwiek interakcję z moim towarzyszem zerkam na pełne dobrodziejstwo mojego inwentarza w ilości czterech stworzeń przeróżnych typów. Kręcąc nieco ognistą łepetyną zaczynam zastanawiać się cóż chcę właściwie zwojować z tak niedobranym zespołem cech i charakterów moich podopiecznych. Będzie nam potrzebny ostry trening, by wycisnąć cokolwiek z tego małego cyrku. Nie to jednak w tym momencie jest najważniejsze. Raphael w jakiś jedynie sobie znany, anielski sposób postanowił oszukać mnie w wyścigu, który sama ogłosiłam~! Cóż za tupet! Wykrzywiając usta w podkówkę nadymając jednocześnie policzki przywołuję na swą buzię wyraz niezadowolenia, by tym samym podjąć decyzję o ukaraniu mojego ciemnowłosego przybocznego. Podchodząc do chłopaka wspieram swoje blade dłonie na bioderkach poruszając nimi lekko. Sposób chodzenia, który ja poczytuję jako uwodzicielski, najpewniej z zewnątrz wygląda jak kacze, nieporadne człapanie. Dotarłszy w końcu do Raphaela zatrzymuję się wzdychając ciężko.
- Mogłeś chociaż udawać, że nie jesteś Aniołem. - mruczę wyrzucając z siebie niezadowolenie połączone z narastającą frustracją – ja nie zostałam stworzona jako anielski pomiot – jestem jedynie wychowanką jednego z wielu domów dziecka – nikim. - Aczkolwiek masz rację mój drogi, należy Ci się nagroda! - wznosząc głos do nieco fałszywego, śpiewnego falsetu wspinam się na palce zarzucając szczupłe ramionka na szyję opierającego się o ścianę Raphaela.
Po chwili, ciągnąc go nieco ku sobie dokonuję rzeczy szalonej. Rozchylając nieco koralowe usteczka, z zaczepnym uśmiechem i iskierkami tlącymi się w zielonych ślepkach przeciągle całuję mojego Anioła wprost w usta. Oczekując głupkowatej reakcji cofam się nieco wsuwając zdjęte z szyi ciemnowłosego dłonie w kieszenie mojej bluzy opatrzonej kocimi uszkami.
- Oto Twoja nagroda, mój drogi. Czy teraz zechcesz ze mną zawalczyć? - odwróciwszy się plecami do młodzieńca przywołuję krótkim, przeciągłym gwizdem swoje Pokemony, po czym opuszczam budynek Centrum Pokemon w drzwiach odwracając się ku Aniołowi i posyłając mu perskie oczko.
Po chwili już oczekuję na niego przed czerwono białym budynkiem wlepiając wejrzenie zielonych ślepi w niebo.
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Czw Lut 21, 2013 4:34 pm

Chłopak odpowiedział jednak na twój pocałunek, nie dał Ci się odsunąc, przez co biedna ty tkwiłaś w jego objęciach, mężczyzna mocno przyciskał Cię do siebie i nadal bezczelnie całował, dopiero po chwili dał Ci się uwlonić i oblizał usta z dzwiną iskierką w oczach, wyszliście równym krokiem z centrum pokemon, Raphael wyraźnie się uśmiechał
-Porozmawiajmy szczerze... ja nie jestem Aniołem, jestem raczej tym złym, jednak nie martw się, są gorsi i to dużo gorsi niż ja- odpowiedział spokojnie idąc nadal przed siebie
-Musze Ci się przyznać, że wpakowałaś się w spore kłopoty pomagając mi kilka dni temu, jednak poradzimy sobie- mruknął spokojnie, patrząc na siebie, nie widziałaś tego, jednak czułaś jego wzrok na sobie, aż przeszły Cię ciarki, po około 10 minutach spaceru dotarliście na sporą polanę, któa widocznie w tym mieście była wykorzystywana do trenowanie, widzieliście tam jeszcze dwie inne pary, których pokemony toczyły ze sobą zawzięty bój, zrobiło Ci się troszkę dziwnie, pokemony ów trenerów były na trzecich stadiach, a ty za chwile przedstawisz dość słabe pupile, które musisz potrenować
-Kim chcesz najpierw zawalczyć? -zapytał twój towarzysz kiedy się zatrzymał.
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Pią Lut 22, 2013 12:46 pm

Oddanie mi pocałunku przez Raphaela było ostatnią rzeczą, jakiej spodziewałam się po, jeszcze kilka godzin wcześniej speszonym moją obecnością, mężczyźnie. Przez całą drogę na ćwiczebną polanę wysuwałam delikatnie język przesuwając ów mięsień po moich koralowych wargach żałując skrycie, że nie jestem w stanie cofnąć czasu i pozostać pod ścianą centrum Pokemon spleciona z ciemnowłosym na czas dłuższy niż mgnienie oka. Każde ze słów chłopaka wyrywało mnie z wolna z dziwacznego letargu rozlewającego ciepło z okolic moich lędźwi, wzdłuż kręgosłupa do czaszki. Czyżbym w związku z tak krótkim uniesieniem, jakim jest mgnienie pocałunku postradała rozum?

Happiness hit her like a bullet in the head
Zaciskając i zwalniając uścisk smukłych palców zerkam kątem oka na chłopaka, który ponoć nie jest jednak Aniołem… cóż, mój móżdżek zdążył już odpowiednio go zaszufladkować, co za tym idzie nigdy nie zmienię jego nie do końca trafnej etykietki. Przywołując na twarz smutny uśmiech słyszę dobywające z okolic mojej potylicy skrzypienie ciężkich, niematerialnych odrzwi prowadzących do moich wspomnień zakorzenionych głęboko w pieleszach mojej podświadomości. Krzywiąc się nieco odsuwam od siebie zbliżające się, lepkie macki, zatrzaskuję wrota podświadomości, by po tym zadrżeć lekko.
- Mnie ktoś, bardzo dawno temu mianował wiedźmą, a chyba tak źle ze mną nie jest… - tu splatam swoje dłonie na wysokości podbrzusza, by odwrócić twarz ku Raphaelowi pozwalając mu zobaczyć ją w pełnej okazałości.
Mogę wręcz założyć się, iż jestem chorobliwie blada, jednak stojąc tu, na polanie, nie jestem w stanie nic na to poradzić. Jedynie stoję na polance wlepiając niewidzący wzrok w walczących podopiecznych o wiele bardziej zaawansowanych trenerów niźli ja. Nagle moje usteczka otwierają się po raz wtóry.
- Raphaelu, kłopoty to moja specjalność. Nawet niezamierzenie wpadam w nie już od urodzenia. Poradzimy sobie, oczywiście że tak! - tu ostatecznie odcinam się od wspomnień wsuwając swoje dłonie w obszerne kieszenie bluzy.
Drżę. Powolnym mrugnięciem powiek mobilizuję swój móżdżek jak i ciało do działania.
Wysuwam z kieszeni kanciasty prostopadłościan zwany dalej Pokedexem. Wiązkę skanera szybkim ruchem zwracam na walczące Pokemony swoją bytnością w tymże miejscu zawstydzające mnie i, jak sądzę, moich podopiecznych którzy to w tym momencie nie grzeszą siłą. Skan zapewne nie przyniesie mi żadnych informacji, uzupełni jednak skąpą bazę danych mojego Dexa. Pytanie o walkę sprawia, że chowam skaner do kieszeni i uśmiecham się lekko. Patrzę, czy całe ‘dobro mojego inwentarza’ sprawdzając, czy Oddish nie zagubiła się gdzieś po drodze z jej krótkimi kulaskami, by po tym uśmiechnąć się do Raphaela.
- Pierwsza będzie walczyła Fabienne. - decyduję szybko, jestem tego pewna. - To kogo wybierzesz, mój drogi? Wygrałeś nasz wyścig, więc to Ty zaczynasz. - tu puszczam „Aniołowi” perskie oczko.
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Pią Lut 22, 2013 2:12 pm

Pokedex nie pokazał Ci za wiele, pokazał tylko charaktery pokemonów, nic więcej, no i oczywiście jakie to są pokemony
-Kochana na wiedzmę się nie nadajesz, jednak coś z wiedźmy masz- zaśmiał się Anioł i ruszył na drugi koniec areny po czym wyrzucił przed siebie pokeballa, z którego wyskoczył takie pokemon:
Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair 262
Pokemon patrzył na twoją lisiczkę dość groźnie warcząc cicho, będzie to dla Ciebie ciężka walka, pokemon pewnie nie ma małego poziomu, oraz pewnie jest bardzo doświadczony
-Powodzenia, maleńka- powiedział twój Aniołek, po czym zaczął mówić do swojego pokemona jak ma walczyć, mała Fabiane, pogubiła się, jednak starała się unikać ataków rywala, który napierał na nią bardzo mocnymi atakami, jednak nie były to jakieś wyszukane ciosy, były to zwykłe tackle, sand attack, ciosy na które można łatwo odpowiedzieć, jednak twój biedny pokemon nie wiedział czym ma na to odpowiedzieć

eev: 89
mag: 94%
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Pon Lut 25, 2013 1:49 pm

Cóż, Pokedex nie poszerzył znacząco mojej wiedzy na temat Pokemonów toczących zaciekłą batalię tuż obok, aczkolwiek miałam pewność, że gdy po raz kolejny zobaczę stworzenia tychże gatunków poznam je niechybnie bez przeprowadzania żmudnej procedury skanowania. Nie ukrywając skanera w pieleszach kieszeni mojej bluzy wlepiam nieco skołowane wejrzenie zielonych ślepi w przeciwnika, jakim uraczył mnie Raphael, zajmuję odpowiednie miejsce na polanie służącej od tej chwili za pierwsze pole bitwy mojej malutkiej Fabienne. Gardłowe warczenie oponenta mojej lisiej mordki wprawia moje mięśnie w lekkie drżenie. Czyżbym bała się bardziej, niźli moja podopieczna…? Potrząsając ryżym łbem staram się doprowadzić moją szarą masę mózgową do stanu względnej używalności, nie mogę tu przecież stać drżąc niby osika, pozwalając rosłemu psisku atakować moją Eevee. Szybkim ruchem ręki, niczym rewolwerowiec na dzikim zachodzie, kieruję wiązkę skanera na kędzierzawe psowate stworzenie o burej sierści i posępnej fizjonomii. Zanim otrzymam wyniki skanu nasuwa mi się pewna konkluzja – ataki psychiczne najprawdopodobniej nie będą w tymże momencie przydatnymi. Marszczę lekko nosek dochodząc do prostolinijnego wniosku – to nie będzie łatwa walka~! Każdy z ataków, jaki dotyka mojej Fabienne sprawia, iż krzywię się lekko, zupełnie jakbym sama odczuwała ból. Wiedźma bolesna, akt pierwszy.
- Fabienne, wiem że nasz przeciwnik jest dużo większy od Ciebie, musimy to przyjąć jako atut! Skoro jesteś mniejsza powinnaś być szybsza i bardziej zwrotna, niźli to metrowe psisko. W pierwszej kolejności lekko przyspiesz swój bieg z użyciem Tackle, wiem że ten ruch standardowo do tego nie służy, aczkolwiek powinno się to udać. Kiedy już będziesz biegła często zmieniaj swoje położenie, to powinno lekko skonfundować naszego przeciwnika. Dodatkowo wzniecaj w biegu chmurę pyłu z użyciem swojego Sand-attack, to powinno nieco przesłonić pole widzenia zarówno Raphaelowi, jak i jego podopiecznemu. Kiedy znajdziesz się wystarczająco blisko psiska użyj swojego Tail Whip wbiegając pomiędzy jego łapy, nie od frontu jednak, a z flanki. Po obniżeniu obrony, znajdując się dalej pod przeciwnikiem atakuj z użyciem Flail wprost w jego podbrzusze. Po tym – szybki odwrót! Po raz kolejny wznieć chmurę pyłu na większej części polany swoim Sand-attack, by skryć się w niej w oczekiwaniu na przeciwnika. Jeżeli będzie chciał Cię zaatakować staraj się wykonywać szybkie zwroty przyspieszając się Tackle. – po wygłoszeniu mojej kulejącej taktyki zerkam ponad polem bitwy na Raphaela poszukując z nim kontaktu wzrokowego.
Staram się, by moje wejrzenie przekazywało jednoznacznie ”Nie atakuj jej zbyt mocno…”. Po chwili spuszczam karnie wzrok wlepiając wejrzenie w walczące stworzenia. Mam nadzieję, że moja mała Fabienne da radę. Zaciskam piąstki do momentu bielenia kłykci. Owszem, jestem zadziorna jeżeli chodzi o mnie samą, nic jednak nie liczy się dla mnie tak jak szczęście mojej lisiej mordki. Nie chcę, aby bardzo oberwała.

Come and try to fight me~!


Ostatnio zmieniony przez DeusExMachina dnia Pon Lut 25, 2013 2:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Pon Lut 25, 2013 2:32 pm

Pokemony ów osóbek wyglądały tak:
Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_571 Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair 275 vs Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_359 Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_038
Jednak musiałaś się skupić na swojej walce, pokedex pokazał Ci dane na temat pokemona swojego towarzysza:
Mightyena
samiec
lvl: 15
charakter: Walcząca bestia, nie odpuszcza nikomu, walczy bardzo mocno, ma zawsze pomysł na jakąś kombinację.
Walka się rozpoczęła, twoja mała Eevee miała spore problemy, jednak mogła być szansa, że dacie sobie radę... chociaż nie jednak nie, Mighty naskoczyła na twojego pokemona i mimo genialnej taktyki miała w cholere wielkie problemy

mig: 87%
eev: 46%
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Pon Lut 25, 2013 3:29 pm

Moje zielone ślepia musiały przypominać spodki, kiedy wsuwałam Pokedex, wykrzykujący wyniki skanu oponenta mojej małej Fabienne do kieszeni mojej bluzy. Toż to potwór w konfrontacji z moim maleństwem! Przecież on zmiecie ją z powierzchni areny w tempie zastraszającym! Przygryzając dolną wargę przestaję czuć ból powodowany przez średniej długości, migdałowe paznokcie znaczące krwistymi szramami alabastrowe wnętrza moich dłoni. Jestem pewna, iż moje perłowe ząbki doprowadzą do powstania rdzawych wybroczyn poniżej moich koralowych usteczek, to jest jedynie kwestią czasu. Czasu, który w tejże walce upływa jakby w zwolnionym tempie. Każdy z ciosów wymierzanych mojej małej podopiecznej sprawia, iż chcę rzucić się wprost na arenę przed Mightyenę atakującego moją małą lisiczkę zasłaniając Fabienne własnym ciałem. Ugh, Raphaelu, jeżeli zrobisz jej krzywdę będziesz musiał zmierzyć się z prawdziwym tajfunem! Wiedźma bolesna, akt drugi.

You hit me once, I hit you back…
- Malutka, wszystko dobrze? - mój głos kaleczy moje własne narządy słuchu swym chrapliwym wydźwiękiem.
Odchrząkuję dość głośno czując narastającą w żołądku gulę, która zaczyna niebezpiecznie wspinać się w górę mojego przełyku. Nie… byleby nie zwymiotować tu pod wpływem presji. Przecież ten wielki psowaty przyciska moją Fabienne do ziemi. Zaraz ją rozgniecie jak mały, miękki owoc!
- Proszę Cię, postaraj się użyć Sand-attack wprost w pysk oponenta, w związku z dość nieprzyjemnym wpływem pyłu na drogi oddechowe powinien Cię wypuścić. Kiedy tylko będziesz wolna odskocz od przeciwnika na odległość pozwalającą na rozpędzenie się, by po tym z trzykrotnym użyciem Tackle rozpędzić się w kierunku Mightyeny. Rozsiewając pył staraj się zajść go z lewej flanki, by w ostatniej chwili wybić się ze wszystkich łapek i zaatakować Flail wprost w bok, okolice żeber psiska. Postaraj się połączyć atak z obniżeniem statystyk oponenta, użyj swojego Tail Whip po tym po raz kolejny Flail i ucieczka na odpowiednią odległość w chmurze pyłu z Sand-attack. – taktyka w pierwszej fazie walki wystarczająco spektakularna, jak na nieopierzonego żółtodzioba zaczęła nagle podupadać.
Dlaczego? Ot… zebranie myśli w momencie cierpień najlepszej przyjaciółki okazuje się z wolna mnie przerastać. Przestępując z nogi na nogę, zaciskając i rozluźniając na przemian paluszki powstrzymuję się ostatkiem sił przed przejściem do rękoczynów.
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Wto Lut 26, 2013 4:36 pm

Raphale dalej wypowiadał polecenia swojemu pokemonowi, denoerwowałaś się strasznie, jednak nie było sensu, twój pokemon podniósł się powoli i zaczął warczeć cicho na swojego przeciwnika, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił i zaczał dalej napierać na twojego podpoiecznego

mig: 72%
eev: 2%

-Ładna walka- powiedział po chwili twój... towarzysz, dośc spokojnym tonem, chyba nie widział jak bardzo jesteś zdenerwowana.
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Wto Lut 26, 2013 5:35 pm

Drobiąc w miejscu poczułam, iż nagle wszystkie emocje, które starałam się powstrzymywać przygryzaniem wargi, czy też wpijaniem paznokci w delikatne wnętrza moich dłoni zaczynają przelewać się przez prowizoryczną tamę, jaką przed nimi ustawiłam. Nim jeszcze Raphael w jakikolwiek sposób zdołał wyrazić swoje zdanie na temat walki w jaką wplątałam moją małą podopieczną wycedziłam pod nosem krótkie:
- Dosyć! – by w chwilę po tym cofnąć wszystkie moje Pokemony do ich kapsuł, by po tym pomniejszone Ballki cisnąć w odmęty moich głębokich kieszeni tuż obok Pokedexu.
Wiedźma bolesna akt trzeci. Ostatni.

A kick in the teeth is good for some
A kiss with a fist is better than none
Chowam wszystkich moich podopiecznych wyłączając moją małą Fabienne. Po chwili już z wyrazem zaciętości malującym się na buzi wbiegam na pole walki pomiędzy Mightyene, a moją małą lisią mordkę porywając Eevee na ręce. Stając w pozycji nasuwającej na myśl jednoznaczne „spadaj, bo oberwiesz” piorunuję psisko wzrokiem. Nie mam zamiaru zrobić mu krzywdy, gdyby przypadkiem wyrwał się spod jurysdykcji Raphaela mógłby mnie nieźle poturbować, ot… jest tylko nieco niższy ode mnie w kłębie. Przyciskając nieco zmasakrowane, lisie ciałko do piersi przykładam koralowe usteczka do czubka głowy Fabienne.
- Jest mi tak przykro, moja mała... przepraszam. Tak bardzo chciałam wygrać, powinnam była przerwać to już dawno... - tutaj zawieszam głos więznący mi w krtani w nieco zbyt dramatycznej przerwie. - Kiedy wrócimy do Centrum Pokemon zajmie się Tobą siostra Joy. Teraz musisz odpocząć. Wróć Fabienne~! - delikatnym ruchem, tak by nie sprawić lisiej mordce większych cierpień dobywam jej Ballkę z kieszeni, by po tym cofnąć Eevee do jej wnętrza.
Z namaszczeniem pomniejszam kapsułę, by po tym schować ją do kieszeni. Czuję wrzenie...

The surface is smooth and cold
But underneath the blood always boils
Mrużąc niebezpiecznie oczęta zerkam na "Anioła". Przestaję zwracać uwagę na otaczający mnie krajobraz, pojedynkujących się nieopodal trenerów... liczy się dla mnie w tym momencie jedno.
- Wiedziałeś, że jestem początkująca i w związku z tym, że Fabienne jest słaba... - wyrzucam z siebie z sylaby na sylabę coraz głośniej. - Uwielbiam Cię, ale do cholery, co Ci odbiło?! - tu tupię nogą jak małe dziecko, któremu coś poszło nie tak, jak powinno.
Czując gnieżdżące się pod powiekami, nieprzyjemnie kujące łzy odwracam się do chłopaka chudym grzbietem, który po chwili zaczyna wstrząsać bezgłosy szloch. nim Raphael zdąży cokolwiek powiedzieć rozpoczynam samotny marsz w kierunku Centrum Pokemon. Gdybym tylko wiedziała w którą to do cholery stronę?!

________
Jakieś expo?? (:
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Sro Lut 27, 2013 9:00 am

Wróciłaś wszelkie poki, które miałaś przy sobie, twoja Eevee była tak słaba, że nawet nie pisnęła, kiedy wisiała Ci na dłoniach, wróciłaś ją spokojnie a tym czasie pokemon Anioła zawarczał na Ciebie gardłowo, zauwazyłaś niebezpieczny ruch, co mogło się dla Ciebie bardzo źle skończyć, na szczęście w ostatniej chwili, a dokładniej kiedy mroczny pokemon się na Ciebie rzucił z rozdziawionym pyskiem, jego trener wrócił go do balki. Chłopak lekko zdziwiony twoim zachowaniem, oraz tym co próbował zrobić jego pokemon zrobił lekko wielkie oczy, ale nadal był przytomny i świadomy tego co musi zrobić, mam na mysli cofnięcie swojego podopiecznego. Podeszłaś do niego, nie za bardzo spokojna, byłaś zdenerwowana, serce waliło Ci jak oszalałe, Raphael spokojnie wysłuchał co na niego wywrzeszczałaś, nawet się uśmiechnął:
-Spokojnie, to tak jak z całowaniem, jeśli znajdziesz sobie doświadczonego mężczyznę szybciej nauczysz się pewnych rzeczy, dlatego nie musisz się przejmować maleńka, to jej wyjdzie na dobre obiecuję- powiedział i pogładzil delikatnie twój policzek, zrobiłaś się czerwona i nóżki się pod tobą ugięły, dlatego nie mogłaś ruszyć do centrum pokemon, chłopak widząc twoje łzy przytulił Cię bardzo mocno do swojego ciepłego ciała i zaczął głaskać twoją czerwoną czuprynę
-Spokojnie, chcesz to możemy iść potrenować na dzikich pokemonach z nimi masz większe szanse, co ty na to/- zapytał i cmoknął Cię w czubek głowy
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Sro Lut 27, 2013 3:21 pm

Znalazłszy się w objęciach Raphaela bezradnie wspieram swoje blade czółko na piersi ciemnowłosego starając się zapanować nad swoją nieco zbyt wybuchową reakcją na stoczoną przez nas batalię. Po kilku chwilach z moich oczu przestają się sączyć łzy, pozostają jedynie naznaczone przezeń koryta znaczące moją twarzyczkę wzdłuż jej delikatnych krzywizn. Uspokajam się, odpływając lekko w uścisku mojego towarzysza, jego czułość tylko potęguje uczucie tępego letargu. Mogłabym trwać tak w nieskończoność odsuwając od siebie, coraz dalej, z sekundy na sekundę początkową złość na ciemnowłosego. Tak, uwielbiam go… Nic jednak nie może trwać wiecznie.

Ciągle czuję to, niewidoczny cień
Choć nie patrzy mi prosto w twarz - odwracam się
W okolicach mojej potylicy rodzi się zupełnie znikąd nieprzyjemny, lepki ciężar przetaczający się z wolna do ośrodka myślenia. Gdyby nie „Anioł” stałabym się niewielką, zielonooką porcją pokarmu dla wściekłego psiska! Drżenie, jakie opanowuje moje mięśnie musi być świetnie wyczuwalne dla tulącego mnie chłopaka. Odchylając się delikatnie w raphaelowych ramionach staram się nawiązać z rzeczonym młodzieńcem kontakt wzrokowy. Marszcząc nieco nosek wypowiadam w końcu chrapliwie.
- Boję się tej Mightyeny… - odchrząkując cichutko wyplątuję się z objęć chłopaka, by odejść od niego na kilka kroków.
Posiadane przez mojego towarzysza Pokemona, który był w stanie się na mnie rzucić sprawia, iż zaczynam odczuwać lekki dystans do samego Raphaela jak i jego podopiecznych. Postanawiam chociaż na kilka chwil utrzymać lekki dystans dzielący mnie i młodzieńca. Ot – robię to na pokaz. Najzwyczajniej w świecie chcę przekazać ciemnowłosemu, iż nie jestem zachwycona zaistniałą sytuacją.
Nie zastanawiając się zbytnio grzebię na chybił trafił w kieszeni, by po tym wydobyć z niej kapsułę zawierającą jeden z moich nowych nabytków – szczenię o dźwięcznej nazwie gatunkowej Lillipup. Po zmaterializowaniu się stworzonka kucam przy nim odgarniając machinalnie z czółka sploty czerwonych kłaków, zwanych dalej włosami. Lekkim ruchem zaczynam gładzić łepetynę mojego nowego podopiecznego. Silę się nawet na lekki uśmiech.
- Hej, maluchu. Jestem Twoją nową trenerką. Cieszę się, że Cię dostałam, chociaż nie mam pojęcia dlaczego. - tutaj parskam dziwacznym, pustym śmiechem, by po tym pokręcić głową. - Pozostaniesz póki co poza Pokeballem, żebym mogła Cię lepiej poznać. Może nawet potrenujemy? Co Ty na to? Teraz jednak czeka nas wyprawa do Centrum Pokemon – ktoś nie dostosował siły do przeciwnika… - tu wstaję z kucek, by przeciągłym wejrzeniem zielonych ślepi zmierzyć Raphaela.
Pomimo lekkiej awersji do jednego z podopiecznych „Anioła” podchodzę doń po raz wtóry, by chwycić go za rękę.
- Zaprowadzisz mnie do Centrum? Muszę uleczyć Fabienne… - tu zawieszam głosik mrużąc lekko ślepka. – Może po drodze spotkamy jakiegoś dzikiego Pokemona, na którym Lillipup mógłby zaprezentować swoje umiejętności? - tu ciągnę ciemnowłosego w kierunku z którego nadeszliśmy.
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Pią Mar 01, 2013 5:01 pm

Chłopak przez długi czas nie dawał Ci się odsunąc, dopiero po chwili kiedy pocałował Cię w czoło spokojnie Cię puścił, kiedy powiedziałaś o swoim strachu do jego pokemona, on zrobił lekko smutną miknę
-Wybacz mi, nie wiedziałem, że tak mu odwali... dawno z nim nie trenowałem, moze to dlatego- powiedział dośc spokojnie i niezręcznie potarł się po skroni, po jakimś czasie wypuściłaś swojego psiaka i zaczełaś z nim rozmawiać, on spokojnie usiadł i patrzył na Ciebie, po chwili podrapał się łapką po szyi i zapiszczał cicho, widocznie coś go bolało, jednak postanowiłaś już ruszyć, twój towarzysz pogłaskał Cię po głowie i pocałował delikatnie po czym złapał twoją dłoń i ruszyliście, jednak nie w kierunku z którego przyszliście, Anioł poprowadził Cię w zupełnie inne miejsce, a dokładniej w stronę lasu, tam na pewno spotkacie jakieś dzikie pokemony i będziesz miała okazje aby potrenować, długo nie zajęło wam znalezienie dzikich pokemów, znaleźliście się pod sporym drzewkiem, na którym siedziało wiele pokemonów:
Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_540 Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair 401 Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Spr_5b_010
-Widzisz coś ciekawego dla siebie?- zapytał twój towarzysz, a w tym czasie poke psiak zaczął szarpać jakiś patyk, widocznie chciał się bawić
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by DeusExMachina Pon Mar 04, 2013 6:57 pm

Zatrzymawszy się na skraju lasu zerkam spod półprzymkniętych powiek na mojego towarzysza. Moja twarzyczka nie powinna być już tak blada, jak podczas spotkania z Mightyeną, a co za tym idzie nie powinnam budzić w 'Aniele' tak skrajnych, opiekuńczych emocji. Ot - winnam wyglądać zdrowo, lekko zarumieniona w skutek marszu jaki było nam dane wspólnie odbyć. Uśmiechając się lekko, rozchylam nieco usta, by po tym wyrzec cicho:
- Bardzo Cię proszę, nie wypuszczaj go w moim towarzystwie dopóki nie wytłumaczysz mu, że nie jestem nowym gatunkiem Pokemona do walk, czy co gorsza ognistowłosą porcją karmy. - tak, mam stanowczo na myśli jego podległe psisko z całym dobrodziejstwem inwentarza w postaci ostrych szponów i całego wachlarza kłów w wyszczerzonej paszczy.
Niemniej, nie mam już siły na dłuższe roztrząsanie minionych zdarzeń. Potrząsając ryżą czupryną przekazuję to, mam nadzieję, jednoznacznie do wiadomości ciemnowłosego. W mgnieniu oka puszczam dłoń mojego towarzysza posyłając mu szelmowski uśmieszek.


    Dość ~

Po chwili już klęczę na leśnym runie, daj losie by nic nie wbiło się w moje kolana, trzymając za drugi koniec kijka, który zaczął szarpać mój mały podopieczny. Chichocąc cicho staram sie jak najbliżej przyciągnąć ku sobie szczenię. Moje starania mają jednak głębszy zamysł - nie chcę jedynie dać mojemu Lillipupowi odpowiednią dawkę zabawy - pamiętam, iż kiedy do niego mówiłam jeszcze na tym przeklętym polu bitwy, maluch drapiąc się sprawił sobie ból... być może to nic wielkiego, jednakże ostrożności nigdy dość. Przyciągnąwszy, w miarę możliwości, szczenię jak najbliżej staram się zbadać dłonią jego kark mając nadzieję, iż z malcem nie dzieje się nic poważnego. Niezależnie od wyniku oględzin mojej psinki wskazuję wyprostowanym palcem wskazującym stworzenie przypominające przybranego w listowie czerwia.
- Ty tam, pokaż co potrafisz! - z zaczepnym uśmieszkiem staram się sprowokować robaczysko do walki.
Raphael ma, bądź co bądź rację, pierwsi przeciwnicy nie mogą być zbyt wymagający.

Ty biegniesz walczyć, gdy krąg Cię wzywa...
DeusExMachina
DeusExMachina

Female Liczba postów : 25
Join date : 19/02/2013

Powrót do góry Go down

Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair Empty Re: Gra DeusExMachina: Elleanohre nó Nair

Pisanie by Nikotynka Nie Mar 10, 2013 7:20 pm

Twój biedny pupil podszedł do Ciebie po chwili szarpania się z tobą o patyk, znowu zaczął piszczeć, kiedy gładziłaś jego szyję poczułaś, że pokemon ma na niej lekką gulkę, która pod twoim dotykiem wciska się głębiej w jego biedne ciałko, po chwili gulka pękła i zalała twoją dłoń czymś żółtym i śmierdzącym, przyjadzałaś się dokładniej ranie i wyglądała jak zaniedbana rana po walce, która miała miejsce pewnie dośc dawno temu, kiedy pokemon nie był jeszcze pod twoją opieką, Raphael na widok rany od razu podskoczył do Ciebie i dał Ci chusteczkę, a pokemona uraczył odrobiną perfum na niewielkiej szmatce, ów skarwek materiału od razu przycisnął do małego szczeniaczka trzymając go mocno drugą dłonią, zadrżałaś mocno, czułaś jak cała drżysz, jednak dopiero po chwili dotarło do Ciebie, że to dla dobra twojego pupila
- Nie zabij mnie- powiedział twój Anioł, patrzył na Ciebie, twoja mina pewnie musiała przedstawiać jakiś okropny grymas, jednak nie mogłaś nad tym zapanować, skąd miałaś pewnośc, że on na pewno działa dla dobra ów stworzenia, po chwili do twojego małego łebka dotarły dziwne informacje, a dokładniej:
Co jesli to jakiś kwas?
Co jeśli on zrobi coś złego mojemu ukochanemu pokemonowi?
Co jeśli...
Jednak twoje rozmyślania przerwał koniec zabiegu na małym piesku, odetchnęłaś z ulgą, ten piszcząc cicho podszedł bliżej dłoni twojego przyjaciela, ukochanego... sama nie wiesz jak go nazwać i od razu zaczął dokładnie lizać jego dłoń, jakby to była forma podziękowania za to co zrobił, od razu zrobiło Ci się cieplej na serduszku, twój Anioł po raz kolejny Ci pomógł, jednak nie raz Ci już zaszkodził, jak na razie chyb a jest wszystko na równi, nie możesz go określić, jako osobę ratującą Cię przed wszystkim jednak nie możesz też powiedzieć o nim, to ten przez którego wiecznie mam problemy, jednak koniec tych rozmyślań
-Spokojnie postaram się go na spokojnie oswoić z twoim zapachem, będę podkradał Ci bluze no i jednocześnie mam nadzieje, że przyzwyczai się do Ciebie- powiedział po chwili wysoki mężczyzna i schował szmatkę do kieszeni w tylniej części jego spodni, jednak wcześniej dokładnie ją zawinął, chyb a, żeby nie zasmrodzić swoich spodni, bo musisz przyznać smród z rany był nie do wytrzymania, jednak wróćmy do czegoś zupełnie innego, a dokładniej do robaczka, którego chciałaś przekonac do walki, stworek jedynie użył na tobie string shota, brudząc twoją całą buźkę lepką siecią, której od razu próbowałaś się pozbyć, po chwili pomógł Ci Anioł jednocześnie pokazując Ci skan ów pokemona:
Sewaddle
samica
lvl: 7
ataki: jak na lvl
charakter: zadziorne stworzenie, uwielbia walczyć, jednak bardziej od tego lubi dokuczać słabszym, nie daje przeciwnikowi szans, najpierw pokazuje cudne sztuczki, dopiero po chwili zabiera się do walki jednak nie zawsze pokazuje taką klase jak na początku walki
-Wydaje mi się, że będzie to dośc dobry przeciwnik jak na pierwszą walkę- powiedział spokojnie Aniołek, a twój pokemon, którego podejrzewałabyś o brak siły, właśnie stanął przed tobą warcząc cicho na przeciwnika, słyszałaś jak lekko łamie mu się głos.
Nikotynka
Nikotynka
Admin

Female Liczba postów : 4576
Birthday : 31/07/1993
Join date : 16/01/2013
Age : 30

https://pokehelvetti.forumpl.net

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach