Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Gra Yoonie
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Kopia początkowa :: Historie
Strona 1 z 1
Gra Yoonie
Ellen
Wszystkie potrzebne rzeczy jakie były ci potrzebne do rozpoczęcia podróży której celem było odnalezienie twojej siostry były już gotowe. Mogłabyś już spokojnie wyruszyć gdyby nie twoja mama, która nie chciała tracić kolejnego dziecka. Uważała, że ta wyprawa jest zbyt niebezpieczna i sobie nie poradzisz. Pozostawała więc ucieczka lub pozostanie w domu gdyby nie Profesor Juniper, która was odwiedziła słysząc wieść o tym, iż chcesz opuścić miasto. Potwierdziła, że podróż może być niebezpieczna ale także wytłumaczyła, że dzięki niej doświadczysz nowych przeżyć, poznasz wiele pokemonów i ludzi jak i też może udać ci się odnaleźć siostrę. Po za tym była przekonana, że Zorua zdoła cię obronić. Po rozmowie wręczyła ci PokeDex i parę innych przedmiotów jakie dawała każdemu trenerowi na początek podróży po czym pożegnała się i opuściła wasz dom. Twoja mama trochę się rozluźniła i może niechętnie i wbrew sobie ale pozwoliła ci wyruszyć na poszukiwania.
~~
Życzę miłej gry. :3
W razie jakichkolwiek pytań pisz na PW lub gg.
Yoonie
Dość niechętnie wysłuchiwałam, gdy matka zabraniała mi podróży ze względu na fakt, iż może być to zbyt niebezpieczne dla mojej osoby. Uważałam to po prostu za zwykłe marudzenie i przymusowe trzymanie w domu. Dosłownie traktowałam jej słowa jako areszt domowy, którego za wszelką cenę chciałam uniknąć. W mojej głowie rodziło się w zastraszającym tępie wiele planów odnośnie pokryjomej ucieczki z domu, lecz za każdym razem pozostawało pytanie czy połżyć jakiś liścik w kuchni, pokoju, łazience czy jakimkolwiek innym pomieszczeniu w mieszkaniu. Nie mogłam się zdecydować. Zapomnieć o tym domu i opuścić go bez żadnych wyrzutów sumienia w poszukiwaniu własnej siostry, czy też „zabezpieczyć” się pisząc długi, smutny list by matka nie odchodziła od zmysłów. Z całego tego zamętu wyciągnęła mnie pani profesor. W sumie nie do końca spodziewałam się jej wizyty w naszym mieszkaniu. Na pewno było to zaskakujące, jak szybko udało jej się przekonać matkę mówiąc jaki to mój pokemon jest odważny, że na pewno będzie w stanie mnie obronić i w ogóle. Z prezentów również się ucieszyłam w jakimś małym stopniu. Zdecydowanie te kilka rzeczy pomoże mi w wielu sytuacjach, z których mogłabym nie wyjść cało. Wszystkie te rzeczy spakowałam do swojego czarnego plecaka, którego tak lubiłam. Ubrałam się tak, jak to zazwyczaj bywało, czarne spodnie, odrobinę przydługawa czarna szaro-czarna koszula, zegarek na dłoni i płaszcz z kapturem, który był nieodłącznym elementem mojego ubioru. Miałam kilka takich egzemplarzy na wypadek, gdyby któryś się zniszczył, został skradziony bądź był w praniu. Zrobiłam jeszcze kilka kroków przez swój średniej wielkości pokój. Trochę przygnębiającym faktem było to, że tak długo nie będę w stanie go zobaczyć. Przejechałam dłonią po fioletowych ścianach. Podeszłam powoli do okna i wyjrzałam za nie. Zastygłam tak przez chwilę, po czym westchnęłam i chwyciłam za swój plecak. Założyłam go na plecy i mruknęłam cicho do pokemona, że się zbieramy. Wyszłam powoli z pokoju i udałam się do najbliższego pomieszczenia, gdzie mogła się znajdować moja matka. Rzuciłam jej kilka słów pożegnania. Kiedyś musiał nastąpić ten moment. Obiecałam jej, że kiedyś wrócę z siostrą, że od czasu do czasu będę się z nią kontaktować i nie poddam się, dopóki nie odnajdę Yumi. Tym krótkim orzeczeniem „zakończyłam działalność” w tym mieszkaniu. Powolnym krokiem zaczęłam iść do wyjścia rozglądając się na boki, by jak najlepiej zapamiętać swój rodzinny dom. Otworzyłam drzwi frontowe i wypuściłam swojego pokemona. Odwróciłam się na chwilę do tyłu, by ten ostatni raz spojrzeć w głąb mieszkania, po czym sama wyszłam zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam spokojnym krokiem przed siebie, czekała mnie długa wyprawa…
Ellen
Twój pokemon dreptał łapkami w twoim tempie by nie spowalniać waszej wędrówki i rozglądał się na wszystkie strony chcąc zapamiętać jak wygląda miasto, jakie dźwięki można w nim usłyszeć oraz jakie zapachy można poczuć. Minęło dopiero parę minut, a waszym oczom ukazały się ostatnie budynki, a kawałek dalej drogowskaz z napisem Miasto Nuvema żegna. Zapraszamy ponownie. oraz drugi Droga nr 1 Droga ta prowadziła do kolejnego miasta, a mianowicie do Accumula. Jednak aby się tam dostać było trzeba przejść przez sporych rozmiarów las i parę dobrych kilometrów ścieżką, którą otaczają zewsząd pola oraz małe miasteczko. Wędrówka potrwa parę dni więc nie ma na co czekać. Wkroczyliście do gęstego lasu gdzie światło słoneczne leniwie przebijało się przez korony drzew przez co było tu dość mroczno. Zewsząd można było usłyszeć głosy jego mieszkańców. Tu i ówdzie biegały różne gatunki pokemonów, a niektóre robaczki zwisały z drzew... Trzeba więc było być czujnym aby jeden z nich nie zadomowił się na twojej głowie. Podsumowując las był pełen życia. Był więc dobrym miejscem na trening.
Yoonie
Zawsze odnosiłam wrażenie, że moje rodzinne miasteczko było większe. Albo fakt, że własnie je opuszczałam sprawił, iż mogło się wydawać tym razem mniejsze, niż było. Z lekką niechęcią spojrzałam na tablicę, która oznajmiała, że wkraczam na nowe tereny. Raczej nie jestem tutaj pierwszy raz, w końcu jako mała dziewczynka biegałam z rodzicami po tych okolicach i bawiłam się. Rzecz jasna do czasu. Gdy tylko ujrzałam, że zbliża się las złapałam za kaptur, który dotychczas był opuszczony i wsunęłam go na swoją głowę. Nie poruszałam głową praktycznie w ogóle. Jedynie moje oczy wędrowały na boki dokładnie przyglądając się krzakom, konarom drzew i innym rzeczom znajdującym się w tym lesie. Być może nawet trafiłby się jakiś „przygłupi” pokemon, który nabrałby się na tą sztuczkę i zaatakował. Mimo, że do następnego miasta był dość dobry kawałek drogi ja aż za bardzo się nie spieszyłam. Od początku zaginięcia siostry twierdziłam, że jeśli jest to ktoś silny, najpierw musiałabym zyskać doświadczenie w walce. Tak na świeżo z potężnym wrogiem raczej bym sobie nie poradziła. I to mnie trochę frustrowało. Spojrzałam przez chwilę na pokemona, który wiernie szedł u mego boku. Nie wiedząc czemu na mych ustach ujawnił się mały uśmiech. Faktem oczywistym było to, że Zorua zawsze przywoływał wspomnienia o ojcu, którego nigdy już nie będę w stanie ujrzeć. Szepnęłam do swojego towarzysza, żeby był ostrożny i nie wahał się walczyć, gdyby jakiś dziki pokemon wyskoczył z którejś ze stron i zaatakował naszą dwójkę. Moja intuicja podpowiadała mi, że zbliża się coś w naszą stronę. Oczywiście mogłam się w zupełności mylić, jednakże przez cały czas odnosiłam wrażenie, jakby w tym lesie coś, lub ktoś nas śledziło, bądź obserwowało.
Ellen
Zorua tylko szczęknął krótko w odpowiedzi, iż zrozumiał twoje słowa, a po chwili mogliście przekonać się, że twoja intuicja nie myliła się. Wysokie krzaki przed wami po waszej prawej zaczęły szeleścić. W waszą stronę rzeczywiście coś się zbliżało. Jednakże to coś nie miało złych zamiarów. Wyszło tylko powolnie z zarośli w celu przejścia na drugą stronę ścieżki. Jednak pokemon w pewnym momencie spostrzegł was, natychmiast drętwiejąc. Czyżby jakaś taktyka obronna? Może uważał, że jeśli nie będzie się ruszał to go nie zauważycie. Równie dobrze stworek mógł się po prostu was bać i zdrętwieć ze strachu.
Wyglądał on tak:
<center></center>
Jednak po chwili zrozumieliście dlaczego pokemona zdrętwiał. Owszem wystraszył się jednak nie was, a tego co stało za wami. Nawet nie zauważyliście kiedy za waszymi plecami pojawił się taki pokemon:
<center>
</center>
Wyszczerzył swoje kły i wyciągnął przed siebie łapę z ostrymi pazurkami i w przeciwieństwie do różowego pokemona miał on raczej złe zamiary w stosunku do was. Lickitung zaczął się powoli cofać, a Zorua warknął w stronę Zangoosa sygnalizując gotowość do walki.
Yoonie
Nie spodziewałabym się, że sprawy mogą objąć tak szybki obrót. Moje uszy od razu zareagowały na szelesty w krzakach. Moje oczy automatycznie skierowały się w tamtym kierunku penetrując nieznany obszar. To, co ujrzałam po krótkiej chwili raczej mnie zdziwiło. Pokemon po prostu idzie i zatrzymuje się wpatrując zarówno we mnie jak i w mojego pokemona. Do głowy zaczęły mi przychodzić myśli odnośnie oswojenia dla własnych korzyści tego pokemona. Intuicja podpowiadała mi, żeby zrobić kilka kroków do przodu i zacząć negocjacje z obcym mi pokemonem. Uniosłam nieznacznie nogę już mając zamiar iść ze swoją misją, gdy zobaczyłam jak mój pokemon odwraca się. Początkowo wydawało mi się, że to tylko jakieś wygłupy, jednak warkot i specyficzna postawa stanowczo temu przeczyły. Zamiast iść przed siebie odwróciłam się. Teraz miało sens czemu pokemon w środku swojej wędrówki przez tę drogę po prostu się zatrzymał i gapił w to miejsce. Nie chodziło mu chyba tylko i wyłącznie o nas, a o obcego mi pokemona, który najwyraźniej nie był pozytywnie nastawiony. Zsunęłam swój plecak na jedno ramię i rozpięłam kieszeń, z której po chwili wyciągnęłam pokedexa, którego otrzymałam przed rozpoczęciem swojej podróży. Ostrożnie przeskanowałam wrogiego pokemona, jak i tego, który prawdopodobnie miał zamiar zaraz się ulotnić. Czekałam jakie informację otrzymam, lecz do głowy przyszło mi coś ciekawego. Ja tak naprawdę nigdy nie walczyłam ze swoim pokemonem. Nie wiedziałam co potrafi. Momentalnie przeniosłam małe urządzenie na swojego towarzysza, z zamiarem przeskanowania jego również. Poprawiłam kaptur i delikatnie się uśmiechnęłam pod nosem. Wizja walki z groźnie wyglądającym pokemonem mnie po prostu ciekawiła i podniecała. Liczyłam na dość ciekawy rozwój wydarzeń.
Ellen
PokeDex pokazał ci takie oto dane:
Lickitung
Płeć: samiec
Typ:
Znak Astralny: Zombie
Charakter: Boi się ludzi i silniejszych od siebie pokemonów. Najchętniej nie wstawiałby nosa spoza lasu. Jest jednak do tego często zmuszany gdy ucieka przed czymś czego się boi.
Ataki: Lick, Supersonic
lvl: 4.80
Zangoose
Płeć: samiec
Typ:
Znak Astralny: Meduza
Charakter: Lubi trenować swoje umiejętności bitewne na słabszych od siebie pokemonach. Jego ulubione hobby to kradzieże.
Ataki: Scratch, Leer, Quick Attack
lvl: 4.80
Zorua
Płeć: samiec
Typ:
Znak Astralny: Lisz
Charakter: Pokemon o złotym sercu, który nie przejdzie obojętnie obok kogoś komu dzieje się krzywda. Uszczęśliwia go spełnienie dobrego uczynku jak i też dobra walka.
Ataki: Scratch, Leer, Pursuit
lvl: 5.00
Lickitung schował się za kamieniem, który jak na jego szczęście był dość blisko. Zangoose łypał przez chwilę na liska po czym zaatakował Qucik Attackiem po którym zaczął wyprowadzać serię Scratch. Jeden z ataków uderzył mocniej w brzuch twojego pokemona przez co odrzuciło go na parę metrów. Ten zaś szybko się podniósł i instynktownie wyprowadził kilka mocnych Pursuit. W pewnym momencie przestał. Byłaś przecież jego trenerką i jednym z twoich zadań było wydawanie mu komend.
Zorua - 90%
Zangoose - 92%
Yoonie
Raczej dość spokojnie obserwowałam otoczenie czekając na informacje od pokedexu. Wodziłam wzrokiem po innych krzakach, drzewach jak i niebie mając nadzieję, że nie pojawi się w okolicy wrogów. Prawdopodobnie nie poradziłabym sobie z kilkoma przeciwnikami na raz. Mimo, iż na to się nie zapowiadało złe myśli musiały krążyć gdzieś w zakamarkach mojego umysłu. Było to chyba nieodłączną moją naturą. Doszło nawet do tego stopnia w planowaniu, rozmyślaniu co by mogło być, gdyby inne pokemony nas zaatakowały oraz opracowywaniu taktyki walki, że nawet nie spostrzegłam kiedy wrogi pokemon zaatakował mojego towarzysza. Na szczęście po krótkiej chwili ujawniły mi się dane o wszystkich stworkach, które miałam w zasięgu wzroku. Spojrzałam na dwa pokemony przed sobą, które najwyraźniej nie chciały zaprzestawać walki. Podrapałam się po głowie i przykucnęłam, by mój pokemon wszystko wyraźnie usłyszał. Nie chciałam mówić zbyt głośno. Mimo, iż przed moim towarzyszem był dziki pokemon nie miałam pewności, czy zrozumie taktykę, którą ewentualnie mogę wyjawić mojemu pokemonowi. Zangoose mógłby wtedy sprawić, by moja taktyka zdecydowanie nie mogła wejść w życie. Zupełnie inny styl poruszania, atakowania i kto wie czego jeszcze.
-Zorua, zarówno atak jak i obrona są ważne, dlatego skup się i na jednym i na drugim. Pamiętaj jednak, że jeśli Twój przeciwnik zaatakuje twoja koncentracja ma się skupić bardziej na unikach jak i obronie, natomiast jeśli wydam Ci rozkaz do kontrataku masz się skupić na swojej sile i wykończyć tamtego pokemona w mgnieniu oka. Jeśli będzie próbował znów użyć na Tobie umiejętności atakującej postaraj się odskoczyć do tyłu na niedaleki dystans. Podejrzewam, że jest szansa, iż wtedy zdenerwuje się i będzie atakować bez opamiętania. Ważne, byś na samym początku chociaż trochę go zmęczył. Postaraj się wykorzystać otoczenie. Jeśli za wszelką cenę będzie chciał Cię trafić spróbuj schować się za drzewem, lub wskoczyć w krzaki. Jest szansa, że będzie chciał iść za Tobą. Wtedy użyj na nim scratch. Myślę, że to powinno zadziałać. -Powiedziałam raczej spokojnie do swojego pokemona, po czym podniosłam się i cofnęłam o dwa kroki. Nie chciałam „zawadzać” na polu bitwy. Podniosłam się i jedynie obserwowałam jak moja pseudo taktyka sprawowała się w wykonaniu Zoruy (?). W międzyczasie jednak spojrzałam na wystraszonego pokemona. Niby nie chciał się spierać z drugim dzikim pokemonem, który był wrogo nastawiony, wolał uciekać, a jednak nie oddalił się tylko pozostał i zaczął obserwować.
Ellen
Zangoose zaczął tym razem od użycia Leer. Jego spojrzenie sparaliżowało na chwilę twojego podopiecznego. Przeciwnik nie zwklekając dłużej, wykorzystał ten krótki moment, w którym Zorua nie mógł się bronić i przy pomocy Quick Attacku wyprowadził parę ciosów. Lisek nie dał sobą jednak dłużej pomiatać i zaczął robić uniki. Było trzeba przyznać, że wychodziło mu to całkiem nieźle. Rywal wściekł się z racji, iż nie może trafić i w szale furii zaczął ciachać swoim Scratch. Zorua jednak nadal dawał sobie radę z uniknięciem tych ataków co jeszcze bardziej wkurzyło Zangoosa, który tak jak przewidziałaś zaczął bez opamiętania atakować. Twój pokemon wykorzystał to i w odpowiednim momencie schował się za drzewem. Przeciwnik nie zdążył wyhamować i uderzył w pień owego drzewa z dość dużą siłą. Zorua zaczął więc atakować Scratch w lekko oszołomionego i zdyszanego już pokemona.
Zorua - 74% - osłabiona obrona
Zangoose - 68% - lekkie oszołomienie
Yoonie
Nie przyszłoby mi do głowy, że taktyka, którą udało mi się wymyślić tak na szybko będzie w stanie zadziałać. Spojrzałam na drugiego pokemona, który jak widać nie za bardzo wiedział co się dzieje. Uderzenie w drzewo musiało go jednak trochę zszokować. Przeniosłam następnie wzrok na swojego pokemona. Jak na moje oko wydawało mi się, że trzymał się lepiej. Uniki i męczenie przeciwnika już na samym początku chyba nie było aż takim złym pomysłem. Poprawiłam kaptur po czym spokojnie, ale zdecydowanie powiedziałam do swojego pokemona.
-Zorua, Twój przeciwnik jest oszołomiony. Szybko zaatakuj leer, by obniżyć trochę jego obronę, a następnie postaraj się uderzyć z jak największą siłą pursuit. Jeśli tamten pokemon wciąż będzie w stanie się poruszać i będzie chciał Cię zaatakować postaraj się zastosować wcześniejszą taktykę, mianowicie uniki i w ewentualnym wypadku skok za drzewo lub w krzaki. Prawdopodobnie nie nabierze się drugi raz na tę samą sztuczkę, ale próbować nie zaszkodzi. Myślę, że uda Ci się. –Powiedziałam swojemu pokemonowi, że jest w stanie wykończyć go jednym atakiem, jednak mój umysł jasno podpowiadał mi, że raczej nie uda się tego zakończyć jednym atakiem. Zangoose nie wyglądał na aż tak słabego pokemona. Trochę bym się zawiodła jeżeli padłby wyczerpany na ziemię tak szybko. Jeśli jednak to się stanie to cóż, będę musiała się z tym pogodzić. W mojej głowie już chodziły myśli, czy pozwolić temu dzikiemu pokemonowi wciąż „plądrować” to miejsce, czy po wygranej walce złapać go do swojej drużyny. Sądząc po tym, że inne pokemony z tego lasu się boją można uznać, że jest nawet silny i pomógłby w drużynie. Nie ważne czy mniej czy więcej, ważne, żeby taka pomoc zawsze istniała.
Ellen
Zorua zachichotał po czym wyprowadził Leer w stronę swojego przeciwnika, który zakręcił się wokół własnej osi i obrócił w stronę drzewa. Lisek zaatakował swoim Pursuit w głowę rywala, który przez uderzenie w głowę od tyłu znów uderzył w drzewo. Jednak po tym szybko ocknął się i nieźle wkurzony przybliżył się Quick Attackiem do twojego pokemona i zaczął go okładać Scratch na które Zorua także odpowiadał tym samym atakiem. Pazury Zangoosa były większe i dawały trochę lepszy efekt przez co Zorua cały czas cofał się do tyłu aż w dalszym cofaniu przeszkodziło mu drzewo, które już tak dobrze wszyscy znaliście. Na twarzy przeciwnika pojawił się chytry uśmieszek gdy zobaczył zaskoczoną minę liska. Chwycił go za szyję jedną łapą a drugą okładał Scratch, a gdy po chwili znudził mu się ten sposób zadawania bólu, podrzucił Zorue w górę by ten upadł i trochę się poobijał. Jednak zapomniał o jednym. Znajdowaliście się w lesie, a nad waszymi głowami rozchylały się gęste korony drzew. Gdy Zangoose podrzucił swojego rywala, ten złapał się gałęzi i ukrył na jednej z znajdujących się w koronie. Pokemon nie wiedział zbytnio na której przez co nie mógł przewidzieć z której strony nadejdzie atak. Lisek wykorzystał to i zaczął z góry bombardować rywala swoimi Pursuit. W końcu jednak zeskoczył i wyprowadzając jeszcze Scratch zgrabnie wylądował na ziemi.
Zorua - 43% - osłabiona obrona
Zangoose - 26% - osłabiona obrona
Yoonie
Uważnie przyglądałam się każdym ruchom, które wykonywał mój pokemon. Cały czas mnie zastanawiało co takiego dziki pokemon może przygotować na mojego towarzysza. Zdecydowanie zadowolił mnie fakt, gdy zobaczyłam jak zangoose obrywa, ale nie spodziewałam się tego, że wyjdzie to aż tak dobrze. Kucnęłam zadowolona i spokojnie powiedziałam do swojego pokemona.
-Wiem, że jesteś już pewnie zmęczony, ale to będzie najprawdopodobniej Twój ostatni atak. Postaraj wdrapać się na drzewo i skacz po gałęziach tak, żeby Twój przeciwnik nie był w stanie dojrzeć gdzie jesteś. Jeżeli zobaczysz, że jest zdezorientowany zaatakuj pursuit. Gdy będziesz widział, że już ledwo się trzyma na nogach zeskocz na niego atakując mocno scratch. Myślę, że to powinno pomóc. –Po tej krótkiej taktyce podniosłam się z ziemi, odrobinę wycofałam do tyłu i oparłam o pień jakiegoś drzewa. Poprawiłam swój kaptur i wróciłam do oglądania „pokazu”..
Ellen
Zorua posłusznie wysłuchał kolejnych komend po czym zaczął je wykonywać. Oba pokemony wymieniły kilka ciosów i po 2 minutach jeden z nich padł. Przegranym w tej potyczce był bowiem Zangoose, który leżał teraz nieprzytomny przed tobą. Zadowolony Zorua odetchnął z ulgą widząc, że to już koniec walki i usiadł sobie aby złapać oddech, a różowy pokemon nadal obserwował wszystko zza kamienia. Widząc siłę liska, bał się teraz wyjść zza skały obawiając się ataku z waszej strony. Zorua na ten widok uśmiechnął się lekko zakłopotany mówiąc coś do Lickitunga. Nie chciał bowiem wzbudzać w nim strachu. Różowy pok chociaż niepewnie ale w końcu opuścił swoja kryjówkę i podszedł do was bliżej zdumiony tym, iż pokemon, który siał postach w tym lesie leży teraz niezdolny do jakiegokolwiek ruchu na ziemi. Mogłaś teraz zadecydować co zrobić z tym pokemonem.
Zorua + o.6o lv.
Wszystkie potrzebne rzeczy jakie były ci potrzebne do rozpoczęcia podróży której celem było odnalezienie twojej siostry były już gotowe. Mogłabyś już spokojnie wyruszyć gdyby nie twoja mama, która nie chciała tracić kolejnego dziecka. Uważała, że ta wyprawa jest zbyt niebezpieczna i sobie nie poradzisz. Pozostawała więc ucieczka lub pozostanie w domu gdyby nie Profesor Juniper, która was odwiedziła słysząc wieść o tym, iż chcesz opuścić miasto. Potwierdziła, że podróż może być niebezpieczna ale także wytłumaczyła, że dzięki niej doświadczysz nowych przeżyć, poznasz wiele pokemonów i ludzi jak i też może udać ci się odnaleźć siostrę. Po za tym była przekonana, że Zorua zdoła cię obronić. Po rozmowie wręczyła ci PokeDex i parę innych przedmiotów jakie dawała każdemu trenerowi na początek podróży po czym pożegnała się i opuściła wasz dom. Twoja mama trochę się rozluźniła i może niechętnie i wbrew sobie ale pozwoliła ci wyruszyć na poszukiwania.
~~
Życzę miłej gry. :3
W razie jakichkolwiek pytań pisz na PW lub gg.
Yoonie
Dość niechętnie wysłuchiwałam, gdy matka zabraniała mi podróży ze względu na fakt, iż może być to zbyt niebezpieczne dla mojej osoby. Uważałam to po prostu za zwykłe marudzenie i przymusowe trzymanie w domu. Dosłownie traktowałam jej słowa jako areszt domowy, którego za wszelką cenę chciałam uniknąć. W mojej głowie rodziło się w zastraszającym tępie wiele planów odnośnie pokryjomej ucieczki z domu, lecz za każdym razem pozostawało pytanie czy połżyć jakiś liścik w kuchni, pokoju, łazience czy jakimkolwiek innym pomieszczeniu w mieszkaniu. Nie mogłam się zdecydować. Zapomnieć o tym domu i opuścić go bez żadnych wyrzutów sumienia w poszukiwaniu własnej siostry, czy też „zabezpieczyć” się pisząc długi, smutny list by matka nie odchodziła od zmysłów. Z całego tego zamętu wyciągnęła mnie pani profesor. W sumie nie do końca spodziewałam się jej wizyty w naszym mieszkaniu. Na pewno było to zaskakujące, jak szybko udało jej się przekonać matkę mówiąc jaki to mój pokemon jest odważny, że na pewno będzie w stanie mnie obronić i w ogóle. Z prezentów również się ucieszyłam w jakimś małym stopniu. Zdecydowanie te kilka rzeczy pomoże mi w wielu sytuacjach, z których mogłabym nie wyjść cało. Wszystkie te rzeczy spakowałam do swojego czarnego plecaka, którego tak lubiłam. Ubrałam się tak, jak to zazwyczaj bywało, czarne spodnie, odrobinę przydługawa czarna szaro-czarna koszula, zegarek na dłoni i płaszcz z kapturem, który był nieodłącznym elementem mojego ubioru. Miałam kilka takich egzemplarzy na wypadek, gdyby któryś się zniszczył, został skradziony bądź był w praniu. Zrobiłam jeszcze kilka kroków przez swój średniej wielkości pokój. Trochę przygnębiającym faktem było to, że tak długo nie będę w stanie go zobaczyć. Przejechałam dłonią po fioletowych ścianach. Podeszłam powoli do okna i wyjrzałam za nie. Zastygłam tak przez chwilę, po czym westchnęłam i chwyciłam za swój plecak. Założyłam go na plecy i mruknęłam cicho do pokemona, że się zbieramy. Wyszłam powoli z pokoju i udałam się do najbliższego pomieszczenia, gdzie mogła się znajdować moja matka. Rzuciłam jej kilka słów pożegnania. Kiedyś musiał nastąpić ten moment. Obiecałam jej, że kiedyś wrócę z siostrą, że od czasu do czasu będę się z nią kontaktować i nie poddam się, dopóki nie odnajdę Yumi. Tym krótkim orzeczeniem „zakończyłam działalność” w tym mieszkaniu. Powolnym krokiem zaczęłam iść do wyjścia rozglądając się na boki, by jak najlepiej zapamiętać swój rodzinny dom. Otworzyłam drzwi frontowe i wypuściłam swojego pokemona. Odwróciłam się na chwilę do tyłu, by ten ostatni raz spojrzeć w głąb mieszkania, po czym sama wyszłam zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam spokojnym krokiem przed siebie, czekała mnie długa wyprawa…
Ellen
Twój pokemon dreptał łapkami w twoim tempie by nie spowalniać waszej wędrówki i rozglądał się na wszystkie strony chcąc zapamiętać jak wygląda miasto, jakie dźwięki można w nim usłyszeć oraz jakie zapachy można poczuć. Minęło dopiero parę minut, a waszym oczom ukazały się ostatnie budynki, a kawałek dalej drogowskaz z napisem Miasto Nuvema żegna. Zapraszamy ponownie. oraz drugi Droga nr 1 Droga ta prowadziła do kolejnego miasta, a mianowicie do Accumula. Jednak aby się tam dostać było trzeba przejść przez sporych rozmiarów las i parę dobrych kilometrów ścieżką, którą otaczają zewsząd pola oraz małe miasteczko. Wędrówka potrwa parę dni więc nie ma na co czekać. Wkroczyliście do gęstego lasu gdzie światło słoneczne leniwie przebijało się przez korony drzew przez co było tu dość mroczno. Zewsząd można było usłyszeć głosy jego mieszkańców. Tu i ówdzie biegały różne gatunki pokemonów, a niektóre robaczki zwisały z drzew... Trzeba więc było być czujnym aby jeden z nich nie zadomowił się na twojej głowie. Podsumowując las był pełen życia. Był więc dobrym miejscem na trening.
Yoonie
Zawsze odnosiłam wrażenie, że moje rodzinne miasteczko było większe. Albo fakt, że własnie je opuszczałam sprawił, iż mogło się wydawać tym razem mniejsze, niż było. Z lekką niechęcią spojrzałam na tablicę, która oznajmiała, że wkraczam na nowe tereny. Raczej nie jestem tutaj pierwszy raz, w końcu jako mała dziewczynka biegałam z rodzicami po tych okolicach i bawiłam się. Rzecz jasna do czasu. Gdy tylko ujrzałam, że zbliża się las złapałam za kaptur, który dotychczas był opuszczony i wsunęłam go na swoją głowę. Nie poruszałam głową praktycznie w ogóle. Jedynie moje oczy wędrowały na boki dokładnie przyglądając się krzakom, konarom drzew i innym rzeczom znajdującym się w tym lesie. Być może nawet trafiłby się jakiś „przygłupi” pokemon, który nabrałby się na tą sztuczkę i zaatakował. Mimo, że do następnego miasta był dość dobry kawałek drogi ja aż za bardzo się nie spieszyłam. Od początku zaginięcia siostry twierdziłam, że jeśli jest to ktoś silny, najpierw musiałabym zyskać doświadczenie w walce. Tak na świeżo z potężnym wrogiem raczej bym sobie nie poradziła. I to mnie trochę frustrowało. Spojrzałam przez chwilę na pokemona, który wiernie szedł u mego boku. Nie wiedząc czemu na mych ustach ujawnił się mały uśmiech. Faktem oczywistym było to, że Zorua zawsze przywoływał wspomnienia o ojcu, którego nigdy już nie będę w stanie ujrzeć. Szepnęłam do swojego towarzysza, żeby był ostrożny i nie wahał się walczyć, gdyby jakiś dziki pokemon wyskoczył z którejś ze stron i zaatakował naszą dwójkę. Moja intuicja podpowiadała mi, że zbliża się coś w naszą stronę. Oczywiście mogłam się w zupełności mylić, jednakże przez cały czas odnosiłam wrażenie, jakby w tym lesie coś, lub ktoś nas śledziło, bądź obserwowało.
Ellen
Zorua tylko szczęknął krótko w odpowiedzi, iż zrozumiał twoje słowa, a po chwili mogliście przekonać się, że twoja intuicja nie myliła się. Wysokie krzaki przed wami po waszej prawej zaczęły szeleścić. W waszą stronę rzeczywiście coś się zbliżało. Jednakże to coś nie miało złych zamiarów. Wyszło tylko powolnie z zarośli w celu przejścia na drugą stronę ścieżki. Jednak pokemon w pewnym momencie spostrzegł was, natychmiast drętwiejąc. Czyżby jakaś taktyka obronna? Może uważał, że jeśli nie będzie się ruszał to go nie zauważycie. Równie dobrze stworek mógł się po prostu was bać i zdrętwieć ze strachu.
Wyglądał on tak:
<center></center>
Jednak po chwili zrozumieliście dlaczego pokemona zdrętwiał. Owszem wystraszył się jednak nie was, a tego co stało za wami. Nawet nie zauważyliście kiedy za waszymi plecami pojawił się taki pokemon:
<center>
</center>
Wyszczerzył swoje kły i wyciągnął przed siebie łapę z ostrymi pazurkami i w przeciwieństwie do różowego pokemona miał on raczej złe zamiary w stosunku do was. Lickitung zaczął się powoli cofać, a Zorua warknął w stronę Zangoosa sygnalizując gotowość do walki.
Yoonie
Nie spodziewałabym się, że sprawy mogą objąć tak szybki obrót. Moje uszy od razu zareagowały na szelesty w krzakach. Moje oczy automatycznie skierowały się w tamtym kierunku penetrując nieznany obszar. To, co ujrzałam po krótkiej chwili raczej mnie zdziwiło. Pokemon po prostu idzie i zatrzymuje się wpatrując zarówno we mnie jak i w mojego pokemona. Do głowy zaczęły mi przychodzić myśli odnośnie oswojenia dla własnych korzyści tego pokemona. Intuicja podpowiadała mi, żeby zrobić kilka kroków do przodu i zacząć negocjacje z obcym mi pokemonem. Uniosłam nieznacznie nogę już mając zamiar iść ze swoją misją, gdy zobaczyłam jak mój pokemon odwraca się. Początkowo wydawało mi się, że to tylko jakieś wygłupy, jednak warkot i specyficzna postawa stanowczo temu przeczyły. Zamiast iść przed siebie odwróciłam się. Teraz miało sens czemu pokemon w środku swojej wędrówki przez tę drogę po prostu się zatrzymał i gapił w to miejsce. Nie chodziło mu chyba tylko i wyłącznie o nas, a o obcego mi pokemona, który najwyraźniej nie był pozytywnie nastawiony. Zsunęłam swój plecak na jedno ramię i rozpięłam kieszeń, z której po chwili wyciągnęłam pokedexa, którego otrzymałam przed rozpoczęciem swojej podróży. Ostrożnie przeskanowałam wrogiego pokemona, jak i tego, który prawdopodobnie miał zamiar zaraz się ulotnić. Czekałam jakie informację otrzymam, lecz do głowy przyszło mi coś ciekawego. Ja tak naprawdę nigdy nie walczyłam ze swoim pokemonem. Nie wiedziałam co potrafi. Momentalnie przeniosłam małe urządzenie na swojego towarzysza, z zamiarem przeskanowania jego również. Poprawiłam kaptur i delikatnie się uśmiechnęłam pod nosem. Wizja walki z groźnie wyglądającym pokemonem mnie po prostu ciekawiła i podniecała. Liczyłam na dość ciekawy rozwój wydarzeń.
Ellen
PokeDex pokazał ci takie oto dane:
Lickitung
Płeć: samiec
Typ:
Znak Astralny: Zombie
Charakter: Boi się ludzi i silniejszych od siebie pokemonów. Najchętniej nie wstawiałby nosa spoza lasu. Jest jednak do tego często zmuszany gdy ucieka przed czymś czego się boi.
Ataki: Lick, Supersonic
lvl: 4.80
Zangoose
Płeć: samiec
Typ:
Znak Astralny: Meduza
Charakter: Lubi trenować swoje umiejętności bitewne na słabszych od siebie pokemonach. Jego ulubione hobby to kradzieże.
Ataki: Scratch, Leer, Quick Attack
lvl: 4.80
Zorua
Płeć: samiec
Typ:
Znak Astralny: Lisz
Charakter: Pokemon o złotym sercu, który nie przejdzie obojętnie obok kogoś komu dzieje się krzywda. Uszczęśliwia go spełnienie dobrego uczynku jak i też dobra walka.
Ataki: Scratch, Leer, Pursuit
lvl: 5.00
Lickitung schował się za kamieniem, który jak na jego szczęście był dość blisko. Zangoose łypał przez chwilę na liska po czym zaatakował Qucik Attackiem po którym zaczął wyprowadzać serię Scratch. Jeden z ataków uderzył mocniej w brzuch twojego pokemona przez co odrzuciło go na parę metrów. Ten zaś szybko się podniósł i instynktownie wyprowadził kilka mocnych Pursuit. W pewnym momencie przestał. Byłaś przecież jego trenerką i jednym z twoich zadań było wydawanie mu komend.
Zorua - 90%
Zangoose - 92%
Yoonie
Raczej dość spokojnie obserwowałam otoczenie czekając na informacje od pokedexu. Wodziłam wzrokiem po innych krzakach, drzewach jak i niebie mając nadzieję, że nie pojawi się w okolicy wrogów. Prawdopodobnie nie poradziłabym sobie z kilkoma przeciwnikami na raz. Mimo, iż na to się nie zapowiadało złe myśli musiały krążyć gdzieś w zakamarkach mojego umysłu. Było to chyba nieodłączną moją naturą. Doszło nawet do tego stopnia w planowaniu, rozmyślaniu co by mogło być, gdyby inne pokemony nas zaatakowały oraz opracowywaniu taktyki walki, że nawet nie spostrzegłam kiedy wrogi pokemon zaatakował mojego towarzysza. Na szczęście po krótkiej chwili ujawniły mi się dane o wszystkich stworkach, które miałam w zasięgu wzroku. Spojrzałam na dwa pokemony przed sobą, które najwyraźniej nie chciały zaprzestawać walki. Podrapałam się po głowie i przykucnęłam, by mój pokemon wszystko wyraźnie usłyszał. Nie chciałam mówić zbyt głośno. Mimo, iż przed moim towarzyszem był dziki pokemon nie miałam pewności, czy zrozumie taktykę, którą ewentualnie mogę wyjawić mojemu pokemonowi. Zangoose mógłby wtedy sprawić, by moja taktyka zdecydowanie nie mogła wejść w życie. Zupełnie inny styl poruszania, atakowania i kto wie czego jeszcze.
-Zorua, zarówno atak jak i obrona są ważne, dlatego skup się i na jednym i na drugim. Pamiętaj jednak, że jeśli Twój przeciwnik zaatakuje twoja koncentracja ma się skupić bardziej na unikach jak i obronie, natomiast jeśli wydam Ci rozkaz do kontrataku masz się skupić na swojej sile i wykończyć tamtego pokemona w mgnieniu oka. Jeśli będzie próbował znów użyć na Tobie umiejętności atakującej postaraj się odskoczyć do tyłu na niedaleki dystans. Podejrzewam, że jest szansa, iż wtedy zdenerwuje się i będzie atakować bez opamiętania. Ważne, byś na samym początku chociaż trochę go zmęczył. Postaraj się wykorzystać otoczenie. Jeśli za wszelką cenę będzie chciał Cię trafić spróbuj schować się za drzewem, lub wskoczyć w krzaki. Jest szansa, że będzie chciał iść za Tobą. Wtedy użyj na nim scratch. Myślę, że to powinno zadziałać. -Powiedziałam raczej spokojnie do swojego pokemona, po czym podniosłam się i cofnęłam o dwa kroki. Nie chciałam „zawadzać” na polu bitwy. Podniosłam się i jedynie obserwowałam jak moja pseudo taktyka sprawowała się w wykonaniu Zoruy (?). W międzyczasie jednak spojrzałam na wystraszonego pokemona. Niby nie chciał się spierać z drugim dzikim pokemonem, który był wrogo nastawiony, wolał uciekać, a jednak nie oddalił się tylko pozostał i zaczął obserwować.
Ellen
Zangoose zaczął tym razem od użycia Leer. Jego spojrzenie sparaliżowało na chwilę twojego podopiecznego. Przeciwnik nie zwklekając dłużej, wykorzystał ten krótki moment, w którym Zorua nie mógł się bronić i przy pomocy Quick Attacku wyprowadził parę ciosów. Lisek nie dał sobą jednak dłużej pomiatać i zaczął robić uniki. Było trzeba przyznać, że wychodziło mu to całkiem nieźle. Rywal wściekł się z racji, iż nie może trafić i w szale furii zaczął ciachać swoim Scratch. Zorua jednak nadal dawał sobie radę z uniknięciem tych ataków co jeszcze bardziej wkurzyło Zangoosa, który tak jak przewidziałaś zaczął bez opamiętania atakować. Twój pokemon wykorzystał to i w odpowiednim momencie schował się za drzewem. Przeciwnik nie zdążył wyhamować i uderzył w pień owego drzewa z dość dużą siłą. Zorua zaczął więc atakować Scratch w lekko oszołomionego i zdyszanego już pokemona.
Zorua - 74% - osłabiona obrona
Zangoose - 68% - lekkie oszołomienie
Yoonie
Nie przyszłoby mi do głowy, że taktyka, którą udało mi się wymyślić tak na szybko będzie w stanie zadziałać. Spojrzałam na drugiego pokemona, który jak widać nie za bardzo wiedział co się dzieje. Uderzenie w drzewo musiało go jednak trochę zszokować. Przeniosłam następnie wzrok na swojego pokemona. Jak na moje oko wydawało mi się, że trzymał się lepiej. Uniki i męczenie przeciwnika już na samym początku chyba nie było aż takim złym pomysłem. Poprawiłam kaptur po czym spokojnie, ale zdecydowanie powiedziałam do swojego pokemona.
-Zorua, Twój przeciwnik jest oszołomiony. Szybko zaatakuj leer, by obniżyć trochę jego obronę, a następnie postaraj się uderzyć z jak największą siłą pursuit. Jeśli tamten pokemon wciąż będzie w stanie się poruszać i będzie chciał Cię zaatakować postaraj się zastosować wcześniejszą taktykę, mianowicie uniki i w ewentualnym wypadku skok za drzewo lub w krzaki. Prawdopodobnie nie nabierze się drugi raz na tę samą sztuczkę, ale próbować nie zaszkodzi. Myślę, że uda Ci się. –Powiedziałam swojemu pokemonowi, że jest w stanie wykończyć go jednym atakiem, jednak mój umysł jasno podpowiadał mi, że raczej nie uda się tego zakończyć jednym atakiem. Zangoose nie wyglądał na aż tak słabego pokemona. Trochę bym się zawiodła jeżeli padłby wyczerpany na ziemię tak szybko. Jeśli jednak to się stanie to cóż, będę musiała się z tym pogodzić. W mojej głowie już chodziły myśli, czy pozwolić temu dzikiemu pokemonowi wciąż „plądrować” to miejsce, czy po wygranej walce złapać go do swojej drużyny. Sądząc po tym, że inne pokemony z tego lasu się boją można uznać, że jest nawet silny i pomógłby w drużynie. Nie ważne czy mniej czy więcej, ważne, żeby taka pomoc zawsze istniała.
Ellen
Zorua zachichotał po czym wyprowadził Leer w stronę swojego przeciwnika, który zakręcił się wokół własnej osi i obrócił w stronę drzewa. Lisek zaatakował swoim Pursuit w głowę rywala, który przez uderzenie w głowę od tyłu znów uderzył w drzewo. Jednak po tym szybko ocknął się i nieźle wkurzony przybliżył się Quick Attackiem do twojego pokemona i zaczął go okładać Scratch na które Zorua także odpowiadał tym samym atakiem. Pazury Zangoosa były większe i dawały trochę lepszy efekt przez co Zorua cały czas cofał się do tyłu aż w dalszym cofaniu przeszkodziło mu drzewo, które już tak dobrze wszyscy znaliście. Na twarzy przeciwnika pojawił się chytry uśmieszek gdy zobaczył zaskoczoną minę liska. Chwycił go za szyję jedną łapą a drugą okładał Scratch, a gdy po chwili znudził mu się ten sposób zadawania bólu, podrzucił Zorue w górę by ten upadł i trochę się poobijał. Jednak zapomniał o jednym. Znajdowaliście się w lesie, a nad waszymi głowami rozchylały się gęste korony drzew. Gdy Zangoose podrzucił swojego rywala, ten złapał się gałęzi i ukrył na jednej z znajdujących się w koronie. Pokemon nie wiedział zbytnio na której przez co nie mógł przewidzieć z której strony nadejdzie atak. Lisek wykorzystał to i zaczął z góry bombardować rywala swoimi Pursuit. W końcu jednak zeskoczył i wyprowadzając jeszcze Scratch zgrabnie wylądował na ziemi.
Zorua - 43% - osłabiona obrona
Zangoose - 26% - osłabiona obrona
Yoonie
Uważnie przyglądałam się każdym ruchom, które wykonywał mój pokemon. Cały czas mnie zastanawiało co takiego dziki pokemon może przygotować na mojego towarzysza. Zdecydowanie zadowolił mnie fakt, gdy zobaczyłam jak zangoose obrywa, ale nie spodziewałam się tego, że wyjdzie to aż tak dobrze. Kucnęłam zadowolona i spokojnie powiedziałam do swojego pokemona.
-Wiem, że jesteś już pewnie zmęczony, ale to będzie najprawdopodobniej Twój ostatni atak. Postaraj wdrapać się na drzewo i skacz po gałęziach tak, żeby Twój przeciwnik nie był w stanie dojrzeć gdzie jesteś. Jeżeli zobaczysz, że jest zdezorientowany zaatakuj pursuit. Gdy będziesz widział, że już ledwo się trzyma na nogach zeskocz na niego atakując mocno scratch. Myślę, że to powinno pomóc. –Po tej krótkiej taktyce podniosłam się z ziemi, odrobinę wycofałam do tyłu i oparłam o pień jakiegoś drzewa. Poprawiłam swój kaptur i wróciłam do oglądania „pokazu”..
Ellen
Zorua posłusznie wysłuchał kolejnych komend po czym zaczął je wykonywać. Oba pokemony wymieniły kilka ciosów i po 2 minutach jeden z nich padł. Przegranym w tej potyczce był bowiem Zangoose, który leżał teraz nieprzytomny przed tobą. Zadowolony Zorua odetchnął z ulgą widząc, że to już koniec walki i usiadł sobie aby złapać oddech, a różowy pokemon nadal obserwował wszystko zza kamienia. Widząc siłę liska, bał się teraz wyjść zza skały obawiając się ataku z waszej strony. Zorua na ten widok uśmiechnął się lekko zakłopotany mówiąc coś do Lickitunga. Nie chciał bowiem wzbudzać w nim strachu. Różowy pok chociaż niepewnie ale w końcu opuścił swoja kryjówkę i podszedł do was bliżej zdumiony tym, iż pokemon, który siał postach w tym lesie leży teraz niezdolny do jakiegokolwiek ruchu na ziemi. Mogłaś teraz zadecydować co zrobić z tym pokemonem.
Zorua + o.6o lv.
Cieniu- Admin
- Liczba postów : 3460
Birthday : 07/04/1991
Join date : 16/01/2013
Age : 33
Skąd : Śródziemie
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Kopia początkowa :: Historie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach