Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
KP Rardasa
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Poke System
Strona 1 z 1
KP Rardasa
- Dane personalne:
- Imię: Rardas
Nazwisko: -
Wiek: 17
Zdjęcie: Z tym, że zamiast kaptura nosi czarny kapelusz, a przy chodzeniu podpiera się laską.
- Charakter i przeszłość:
I. Charakter:
Lekki pesymista
- Spokojny
- Ciekawy świata
- Lubiący czarny humor
II. Historia:
~Powiadają, by przyjaciół mieć blisko, a wrogów jeszcze bliżej, lecz co zrobić, gdy przyjaciele stają się wrogami?~
Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia na progu szpitala zaleziono ciężarną kobietę. Zabrano ją do środka, a wtedy ta ocknęła się i zaczęła błagać o pomoc. Nim ktokolwiek mógł się za coś konkretnego zabrać stało się. Zaczęła rodzić. Rozpoczęła się wielka krzątanina, którą zakończyła radość i łzy. Pierwszy krzyk życia oraz ostatnie tchnienie przed śmiercią. Przyszedłem na świat, a moja matka umarła. Tak przynajmniej powiedzieli mi lekarze. O moim ojcu nic nie wiadomo. Może to i dobrze.
Można by pomyśleć, że moje życie nie rozpoczęło się zbyt różowo i jest to wniosek nadzwyczaj trafny, gdyż to był dopiero początek mojej udręki. Okazało się bowiem, że nie jest wszystko ze mną w porządku. Miałem bowiem jakieś zaburzenia układu immunologicznego. W skrócie byłem podatny na choroby, a do tego stwierdzono jeszcze jakąś nieznaną przypadłość genetyczną. Od pierwszych chwil życia byłem przykuty do łóżka. Zamknięty w sterylnym pokoju. Odcięty od świata i pokemonów.
Los jak widać chciał się ze mną dalej bawić, bowiem żyłem. Jakoś żyłem. Pierwsze lata były spokojne, lecz z czasem zaczęły pojawiać się problemy, bowiem kilkuletnie dziecko nie lubi siedzieć w jednym miejscu i się nudzić. W tym czasie sprawiałem moim opiekunom wiele kłopotów, lecz wreszcie znaleźli na mnie sposób. Dali mi książki. Od tamtej pory był to mój jedyny łącznik ze światem, który pozwalał mi go w jakiś sposób poznać. Na płótnie wyobraźni ujrzałem lasy, łąki, rzeki, niebo. Ludzi i pokemony. Pokemony... Tak... Przez większość mojego życia dane mi było zobaczyć na żywo tylko kilka pokemonów, lecz żadnego nie mogłem nawet dotknąć. Izolacja. Nienawidzę tego słowa.
I tak moje życie upływało na czytaniu, czasem obejrzałem jakiś film, lub transmisję w telewizji, lecz rzadko. Wolałem książko. Tak mnie one pochłaniały, iż nie spostrzegłem, że od pewnego czasu obserwuje mnie para czerwonych oczu. Nie wiedziałem o tym do tego dnia, czy może raczej nocy. Wydarzyło się to, kiedy miałem 15 lat. Pewnej nocy ktoś włamał się do szpitala. Była to dwójka ludzi ubranych w ciemnoniebieskie stroje. Jedyne co z tego pamiętam, to fakt, że miały dziwny krój. Do tego jeszcze mieli kapelusze na głowach. Towarzyszył im dwa pokemony. Dwa Lucario. Tej nocy miałem lekki sen i zbudziłem się w samą porę, gdyż właśnie weszli do mojego pokoju. Gdy tylko ich zobaczyłem chciałem kogoś zawołać, lecz jeden z nich zatkał mi usta. Próbowałem się wyrwać, lecz nic to nie dawało. Nagle usłyszałem jak coś rozbija szkło, a potem straciłem przytomność. Ktoś uderzył mnie w głowę.
Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem, że oba Lucario leżą na ziemi nieprzytomne, tak samo jak jeden z włamywaczy. Drugi tymczasem stał jeszcze na nogach i patrzył na coś obok mojego łóżka. Podniosłem się trochę i zobaczyłem wielkie czarne szczęki, które były przyczepione do małego żółtawego ciała. Do głowy z czerwonymi oczami wpatrzonymi w mężczyznę. Istotka dyszała ciężko. Nim cokolwiek zdążyłem zrobić drugi z napastników podniósł się. Oboje wezwali swoje pokemony do balli i uciekli. Mawile stała jeszcze chwilę obok mojego łóżka, po czym upadła na ziemię wykończona, ranna i obolała. Dopadłem do niej i trzymałem na rękach. Mówili mi potem, że znaleźli mnie potem ściskającego przy piersi pokemona.
Od tamtego czasu zacząłem czuć się coraz lepiej. Lekarze nie byli pewni co to spowodowało, lecz podejrzewali, że to dzięki obecności Morrigan, Mawile, która mnie wtedy ocaliła. Zaprzyjaźniliśmy się. Stała się kimś kimś więcej niż kolejnym cieniem, który był wokół mnie. Była kimś więcej. Kimś kto zaczął podnosić mnie na duchu i dawał mi siły do walki o normalne życie.
Po pewnym czasie zaczęto mnie woli wypuszczać na świeże powietrze, lecz moja marna kondycja nie pozwalała na wiele, lecz było coraz lepiej. Pewnego dnia wreszcie zabrali mnie do miasta. Zobaczyłem wiele wspaniałych rzeczy na własne oczy. Wreszcie odwiedziłem też profesora pokemon oraz patrzyłem jak początkujący trenerzy dostają swojego pierwszego pokemona. Moje życie zaczęło żyć, zmieniać się na lepsze, lecz ciągle gdzieś tam w głębi mnie był niepokój i strach. Czego chcieli tamci mężczyźni z Lucario? Jedyną rzeczą która chyba się nie zmieniła była moja skłonność do czarnego humoru.
Jak to bywa w życiu szczęście się kończy i tak było i tym razem. Zaatakowano nas. Nie chodziło tylko o miasto, lecz o cały region w którym żyję. Z zachodu przyszedł zakon strażników aury, który pod pretekstem walki ze złem wtargnął na te ziemie. Zaczęła się okupacja. Gdy tylko zobaczyłem któregoś z nich w telewizji wiedziałem, że tamtych dwóch było strażnikami. Następnego dnia znalazłem w swoim pokoju przesyłkę w której były rzeczy dla początkującego trenera pokemon oraz nowe ubranie wraz z laską, gdyż nie byłem ciągle na tyle sprawny, by bez niej móc chodzić, oraz krótka wiadomość: "Uciekaj!"
Ta wiadomość oraz prezent była najpewniej od anonimowego człowieka, który od samego początku finansował mój pobyt w szpitalu. Przez jakiś czas biłem się z myślami, po czym wreszcie zdecydowałem się uciekać. W samą porę. Następnego dni w mieście zjawili się strażnicy.
Wiele razy zastanawiałem się, co też się ze mną dzieje. Ta nieznana przypadłość o której wspomniałem nie wyrządzała mi żadnej krzywdy, aczkolwiek możliwym jest, że to ona była odpowiedzialna za pozostałe problemy zdrowotne, lecz mimo wszystko czasami czułem jakieś dziwne uczucie. Sam nie wiem jak to określić. Najbliżej będzie powiedzieć, że coś tak jakby było we mnie. Czasami pulsowało, lecz lekarze nigdy nic nie odkryli. Co jest ze mną?
- Pokemony:
- Mawile/Morrigan
/
samica
lvl 7
Charakter: Wesoła i pełna energii samiczka. Uwielbia owoce i zrobi dla nich praktycznie wszystko. Nie przepada za walkami, w których ma znaczną przewagę nad rywalem, nie sprawiają jej radości. Dla swojego trenera zrobi wszystko, nie ufa obcym. Jeśli ktoś się zbytnio zbliży zaatakuje bez ostrzeżenia.
Zdolność: Hyper Cutter
Egg group: Fairy/Field
Ataki: Astonish, Fairy Wind, Growl, Iron Head, Play Rough, Taunt, Fake Tears
- Rzeczy przy sobie:
-Safari Ball [2x]
-Pokeball [5x]
-Greatball
-Ultraball
-Potion [2x]
-Mapa
-PokeDex
-PokeNav
Rardas- Liczba postów : 33
Birthday : 07/02/1997
Join date : 28/06/2015
Age : 27
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Poke System
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach