Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
~ Ulica Sezamkowa [3/5]
+2
JoJo
Elmo
6 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
~ Ulica Sezamkowa [3/5]
~ Ohayo! Jeśli chcecie się do mnie zapisać to wiedzcie że wasza gra będzie pełna niespodzianek i zwrotów akcji, oczywiście jeśli się dostaniecie :3 Dodam tylko że staram się dostosowywać poziom do gracza czyt. jeśli grasz będzie odpisywał 5 linijek to ja również, jeśli gracz 20 linijek to ja również! Wiem że pewnie przynudzam i w ogóle, więc przejdźmy do zapisu.
Imię i Nazwisko: Tego chyba nie trzeba tłumaczyć
Wiek: Powiedzmy że od 10-50 lat
Profesja: Wiadomo
Profesja Poboczna*: Nie wiem, malarz, fotograf, detektyw etc.
Region i miasto startowe: Jeśli wybierzecie Kanto to będziecie spotykać poki z Kanto, jeśli Johto to z Johto. Jeśli chcecie spotykać poki z wszystkich regionów, albo z dwóch, trzech to piszcie w prośbach
Wygląd: Mile widziany obrazek, jeśli takowego nie posiadamy to wystarczy opis, kilka pełnych zdań.
Charakter: Czyli jaka jest wasza postać, jak się zachowuje, jak reaguje na daną sytuację etc.
Historia: Nie musi to być jakieś dzieło sztuki bowiem nie liczy się długość ale jakoś! Mimo wszystko nie może być nudna, oklepana, nie powinna zawierać błędów i przede wszystkim musi być się o co zaczepić.
Cele: Tylko bez zostania mistrzem pokemon, złapanie takiego poka, pokonanie liderów... LUDZIE! Bądźcie kreatywni!
Starter: Zgodny z regulaminem. Jeśli nie macie pomysłu, mogę wylosować :3
Towarzysz*: Powiedzmy że maksymalnie 2 partnerów. Lepiej mi się grę prowadzi bez towarzyszy no ale jak już musi być... A i musi być zawarty w historii.
Wrogowie*: Muszą/Musi być zawarty/zawarci w historii.
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Tak/Nie
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Tak/Nie
Prośby*: Tylko z umiarem moi mili.
Pola zaznaczone "*" nie są wymagane.
Dla leniwych:
Imię i Nazwisko: Tego chyba nie trzeba tłumaczyć
Wiek: Powiedzmy że od 10-50 lat
Profesja: Wiadomo
Profesja Poboczna*: Nie wiem, malarz, fotograf, detektyw etc.
Region i miasto startowe: Jeśli wybierzecie Kanto to będziecie spotykać poki z Kanto, jeśli Johto to z Johto. Jeśli chcecie spotykać poki z wszystkich regionów, albo z dwóch, trzech to piszcie w prośbach
Wygląd: Mile widziany obrazek, jeśli takowego nie posiadamy to wystarczy opis, kilka pełnych zdań.
Charakter: Czyli jaka jest wasza postać, jak się zachowuje, jak reaguje na daną sytuację etc.
Historia: Nie musi to być jakieś dzieło sztuki bowiem nie liczy się długość ale jakoś! Mimo wszystko nie może być nudna, oklepana, nie powinna zawierać błędów i przede wszystkim musi być się o co zaczepić.
Cele: Tylko bez zostania mistrzem pokemon, złapanie takiego poka, pokonanie liderów... LUDZIE! Bądźcie kreatywni!
Starter: Zgodny z regulaminem. Jeśli nie macie pomysłu, mogę wylosować :3
Towarzysz*: Powiedzmy że maksymalnie 2 partnerów. Lepiej mi się grę prowadzi bez towarzyszy no ale jak już musi być... A i musi być zawarty w historii.
Wrogowie*: Muszą/Musi być zawarty/zawarci w historii.
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Tak/Nie
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Tak/Nie
Prośby*: Tylko z umiarem moi mili.
Pola zaznaczone "*" nie są wymagane.
Dla leniwych:
- Kod:
[b]Imię i Nazwisko: [/b]
[b]Wiek: [/b]
[b]Profesja: [/b]
[b]Profesja Poboczna*: [/b]
[b]Region i miasto startowe: [/b]
[b]Wygląd: [/b]
[b]Charakter: [/b
[b]Historia: [/b]
[b]Cele: [/b]
[b]Starter: [/b]
[b]Towarzysz*: [/b]
[b]Wrogowie*: [/b]
[b]Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: [/b]
[b]Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: [/b]
[b]Prośby*: [/b]
Ostatnio zmieniony przez Elmo dnia Czw Sty 24, 2013 1:52 pm, w całości zmieniany 4 razy
Elmo- Liczba postów : 61
Birthday : 26/08/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Skąd : biorą się idioci?
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Imię i Nazwisko: James Josh Dean "JoJo" Montegry
Wiek: 16 lat
Profesja: Trener
Profesja Poboczna*: Piercer, tatuażysta
Region i miasto startowe: Unova, Castelia City
Wygląd: JoJo jest bardzo wysokim i szczupłym młodzieńcem. Posiada kruczoczarne włosy, które z ogromnym nieładem opadają na jego czarne jak węgiel oczy. Z jego twarzy emanuje spokój. Jego wzrok jest opanowany oraz przez większą część społeczeństwa uznawany za zimny. Spode długich rzęs wielkie źrenice obserwują cały otaczający go świat z nutką pogardy. Jego cera jest blada niczym śnieg. Pozbawiona piegów, syfów, pieprzyków oraz różnych innych nieestetycznych wytrysków. Chłopiec jest miłośnikiem piercingu. Jest to już dosyć powszechny sposób modyfikacji ciała, który „przyjechał” z zachodu. Polega na przekuwaniu swojego ciała i ozdabianiu go różnorodnymi kolczykami. Chłopiec posiada kilka kolczyków w uszach, labreta w wardze oraz septum w nosie. Ulubionym kolorem JoJo jest czerń. Pasuje ona do wszystkiego, jest zawsze w modzie, nawet przejedzona do syta. W szafie „artysty” znajdują się koszulki z zespołami, czarne spodnie(ze zwykłego materiału) oraz kilka ciemnych jeansów. Często nosi na rękach założone skórzane rękawiczki, a zamiast paska nosi gruby łańcuch – nie wiadomo, kiedy może się przydać. Na swoich stopach ma założone ciężkie glany o rozmiarze 43.
Charakter: Ciemnowłosy chłopak jest prawdziwym przykładem stoika. Zawsze odnajduje spokój w szczęściu i nieszczęściu. Szerokim łukiem omija różne zabawy rodzinne i masowe imprezy. Nie przepada za tłumem, co nie oznacza, że nie ma przyjaciół i trudno łapie kontakt. Czasem po prostu trudno z nim wytrzymać. Dzięki doświadczeniu, jakie nabył w dzieciństwie spogląda na świat drwiącym wzrokiem. Szybkimi krokami wszedł w buntownicze życie nastolatka, także nauki Zenona z Kition odeszły na bok, a na jego miejsce weszły nowe, anarchistyczne poglądy. JoJo jest małomówny, ale jeśli ma rozmawiać – jego zdania są wypowiadane ze wcześniejszym rozważaniem tego zdania i są dokładnie precyzyjne, co to budowy zdania oraz wiele innych, ciekawych aspektów. Chłopiec jest bardzo inteligentny oraz oczytany. W dalekie podróże nie udaje się bez porządnej książki. Miłośnik fantasy oraz autobiografii o różnych gwiazdach estrady muzycznej hard rocka, metalu i jego gatunków. W stosunku do pokemonów JoJo jest taki sam, aczkolwiek traktuję ich ulgowo. Jego zdaniem kieszonkowe potwory są jak zwierzęta, które nie posiadają rozumu, a instynkt więc trzeba obchodzić się z nimi inaczej niż z ludźmi. Jest dla nich bardziej otwarty, ale i stanowczy.
Historia: JoJo urodził się w Castelia City w regionie Unova. Rodzice chłopca dopiero co zaczynali pracę w ogromnej korporacji zajmującej się najnowszą technologią. Ojciec konstruował nowe mechanizmy, a matka pełniła rolę sekretarki. Dzięki tej pracy mieli mieszkanie. I to nie byle jakie. Mieszkanie rodziny Montegry znajdowało się w 30-piętrowym apartamencie. Na szczęście zamieszkiwali całe szesnaste piętro. Znajdowała się tam ogromna kuchnia z jadalnią, wielki salon z 50-calową plazmą, która bezpiecznie wisiała nad rodzinnym pamiątkami. Oprócz tego trzy sypialnie, mała skrytka oraz dwie łazienki. Można powiedzieć – żyć, nie umierać. I tak, przez kilka pierwszych lat się czuli. Po niespełna kilku miesiącach pracy Ayame zaszła w ciąże. Pochodziła ona z ubogiej wioski znajdującej się kilkaset kilometrów stąd, więc rdzenne tradycje matki JoJo różniły się od tych w „wielkim świecie”. Cała rodzina zebrała się w domu nowożeńców i hucznie świętowali poczęcie dziecka. Kolejne 9 miesięcy przepłynęło bardzo szybko. Ojciec awansował na wyższe stanowisko, nie odbywały się żadne kłótnie – ład i harmonia w jednym słowie. W końcu, w piątek 13-ego Ayame zaczęła rodzić. Szybko zawieźli ją do szpitala i po porodzie trwającym 11 godzin z łona wyszedł prześliczny chłopiec o ciemnych włoskach i wielkich oczach. John dumnie trzymał swojego syna i nadał mu dwa imiona – James oraz Dean aby uczcić śmierć jego braci bliźniaków. Chłopiec nie płakał, często nie jadł, nie przepadał za świeżym powietrzem. Na początku lekarze stwierdzali, że dziecko jest chore i będzie ułomne już do końca życia. Na szczęście po sześciu latach badań okazało się, że jest zdrowy a jego zachowanie jest bardzo specyficzne – bo „tak już ma”. Ojciec JoJo jako fan ciężkiej muzyki wszczepił swojemu synowi zamiłowanie do takiego rodzaju muzyki. Dopiero w tym momencie, gdy czarno-włosy miał sześć lat zaczął szaleć i bawić się. Od tego czasu był bardziej pogodny, łatwiej można było nawiązać z nim kontakt. Reszta życia chłopca przebiegła sielankowo – poszedł do szkoły, zdobywał oceny, zdobył też kilka przyjaciół. Po ukończeniu 15 roku życia postanowił opuścić „domowe zakątki” i udać się w świat pełen przygód. Aby tego dokonać, udał się za wskazówkami ojca do tutejszego profesora, od którego mógłby dostać pierwszego pokemona.
Cele:
° Spotkać wiele ciekawych, interesujących ludzi,
° Zdobyć większość odznak,
° Złapać wiele unikatowych pokemonów,
° Stworzyć prawdziwe arcydzieła(tatuaże),
° Mieszkanie w jaskini, takie.. takie coś.
Starter: Znajdują się tutaj wszystkie moje pokemony Bronzor to starter
Towarzysz*: Tak, chciałbym. Być może nie takiej odpowiedzi szukasz, ale napisze, że chce -płeć, zamiłowania do muzyki, subkultura, wygląd, charakter - bez znaczenia,byle by był.
Wrogowie*: Mam nadzieję, że jakiś po drodze się znajdzie
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Tak, turnieje, oraz konwenty, spotkania z miłośnikami kolczyków, tatuaży i inne gówna
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Nie, wole wiecej przygód i walk trenerskich
Prośby*: Jak wspominałem - konwenty. Chciałbym aby w mojej historii spotkało się wiele pokemonów które są bardzo specyficzne i dziwne(twoim zdaniem) i odbiegają od podstawowych pokemonów(Eevee, pikachu, charmander...). No i aby powstał fabularnie klub Gothów - do którego mógłbym się jakoś dostać. I ostatnie prośby - obyś mnie przyjął, bądź wytyczył błędy.
Wiek: 16 lat
Profesja: Trener
Profesja Poboczna*: Piercer, tatuażysta
Region i miasto startowe: Unova, Castelia City
Wygląd: JoJo jest bardzo wysokim i szczupłym młodzieńcem. Posiada kruczoczarne włosy, które z ogromnym nieładem opadają na jego czarne jak węgiel oczy. Z jego twarzy emanuje spokój. Jego wzrok jest opanowany oraz przez większą część społeczeństwa uznawany za zimny. Spode długich rzęs wielkie źrenice obserwują cały otaczający go świat z nutką pogardy. Jego cera jest blada niczym śnieg. Pozbawiona piegów, syfów, pieprzyków oraz różnych innych nieestetycznych wytrysków. Chłopiec jest miłośnikiem piercingu. Jest to już dosyć powszechny sposób modyfikacji ciała, który „przyjechał” z zachodu. Polega na przekuwaniu swojego ciała i ozdabianiu go różnorodnymi kolczykami. Chłopiec posiada kilka kolczyków w uszach, labreta w wardze oraz septum w nosie. Ulubionym kolorem JoJo jest czerń. Pasuje ona do wszystkiego, jest zawsze w modzie, nawet przejedzona do syta. W szafie „artysty” znajdują się koszulki z zespołami, czarne spodnie(ze zwykłego materiału) oraz kilka ciemnych jeansów. Często nosi na rękach założone skórzane rękawiczki, a zamiast paska nosi gruby łańcuch – nie wiadomo, kiedy może się przydać. Na swoich stopach ma założone ciężkie glany o rozmiarze 43.
Charakter: Ciemnowłosy chłopak jest prawdziwym przykładem stoika. Zawsze odnajduje spokój w szczęściu i nieszczęściu. Szerokim łukiem omija różne zabawy rodzinne i masowe imprezy. Nie przepada za tłumem, co nie oznacza, że nie ma przyjaciół i trudno łapie kontakt. Czasem po prostu trudno z nim wytrzymać. Dzięki doświadczeniu, jakie nabył w dzieciństwie spogląda na świat drwiącym wzrokiem. Szybkimi krokami wszedł w buntownicze życie nastolatka, także nauki Zenona z Kition odeszły na bok, a na jego miejsce weszły nowe, anarchistyczne poglądy. JoJo jest małomówny, ale jeśli ma rozmawiać – jego zdania są wypowiadane ze wcześniejszym rozważaniem tego zdania i są dokładnie precyzyjne, co to budowy zdania oraz wiele innych, ciekawych aspektów. Chłopiec jest bardzo inteligentny oraz oczytany. W dalekie podróże nie udaje się bez porządnej książki. Miłośnik fantasy oraz autobiografii o różnych gwiazdach estrady muzycznej hard rocka, metalu i jego gatunków. W stosunku do pokemonów JoJo jest taki sam, aczkolwiek traktuję ich ulgowo. Jego zdaniem kieszonkowe potwory są jak zwierzęta, które nie posiadają rozumu, a instynkt więc trzeba obchodzić się z nimi inaczej niż z ludźmi. Jest dla nich bardziej otwarty, ale i stanowczy.
Historia: JoJo urodził się w Castelia City w regionie Unova. Rodzice chłopca dopiero co zaczynali pracę w ogromnej korporacji zajmującej się najnowszą technologią. Ojciec konstruował nowe mechanizmy, a matka pełniła rolę sekretarki. Dzięki tej pracy mieli mieszkanie. I to nie byle jakie. Mieszkanie rodziny Montegry znajdowało się w 30-piętrowym apartamencie. Na szczęście zamieszkiwali całe szesnaste piętro. Znajdowała się tam ogromna kuchnia z jadalnią, wielki salon z 50-calową plazmą, która bezpiecznie wisiała nad rodzinnym pamiątkami. Oprócz tego trzy sypialnie, mała skrytka oraz dwie łazienki. Można powiedzieć – żyć, nie umierać. I tak, przez kilka pierwszych lat się czuli. Po niespełna kilku miesiącach pracy Ayame zaszła w ciąże. Pochodziła ona z ubogiej wioski znajdującej się kilkaset kilometrów stąd, więc rdzenne tradycje matki JoJo różniły się od tych w „wielkim świecie”. Cała rodzina zebrała się w domu nowożeńców i hucznie świętowali poczęcie dziecka. Kolejne 9 miesięcy przepłynęło bardzo szybko. Ojciec awansował na wyższe stanowisko, nie odbywały się żadne kłótnie – ład i harmonia w jednym słowie. W końcu, w piątek 13-ego Ayame zaczęła rodzić. Szybko zawieźli ją do szpitala i po porodzie trwającym 11 godzin z łona wyszedł prześliczny chłopiec o ciemnych włoskach i wielkich oczach. John dumnie trzymał swojego syna i nadał mu dwa imiona – James oraz Dean aby uczcić śmierć jego braci bliźniaków. Chłopiec nie płakał, często nie jadł, nie przepadał za świeżym powietrzem. Na początku lekarze stwierdzali, że dziecko jest chore i będzie ułomne już do końca życia. Na szczęście po sześciu latach badań okazało się, że jest zdrowy a jego zachowanie jest bardzo specyficzne – bo „tak już ma”. Ojciec JoJo jako fan ciężkiej muzyki wszczepił swojemu synowi zamiłowanie do takiego rodzaju muzyki. Dopiero w tym momencie, gdy czarno-włosy miał sześć lat zaczął szaleć i bawić się. Od tego czasu był bardziej pogodny, łatwiej można było nawiązać z nim kontakt. Reszta życia chłopca przebiegła sielankowo – poszedł do szkoły, zdobywał oceny, zdobył też kilka przyjaciół. Po ukończeniu 15 roku życia postanowił opuścić „domowe zakątki” i udać się w świat pełen przygód. Aby tego dokonać, udał się za wskazówkami ojca do tutejszego profesora, od którego mógłby dostać pierwszego pokemona.
Cele:
° Spotkać wiele ciekawych, interesujących ludzi,
° Zdobyć większość odznak,
° Złapać wiele unikatowych pokemonów,
° Stworzyć prawdziwe arcydzieła(tatuaże),
° Mieszkanie w jaskini, takie.. takie coś.
Starter: Znajdują się tutaj wszystkie moje pokemony Bronzor to starter
Towarzysz*: Tak, chciałbym. Być może nie takiej odpowiedzi szukasz, ale napisze, że chce -płeć, zamiłowania do muzyki, subkultura, wygląd, charakter - bez znaczenia,byle by był.
Wrogowie*: Mam nadzieję, że jakiś po drodze się znajdzie
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Tak, turnieje, oraz konwenty, spotkania z miłośnikami kolczyków, tatuaży i inne gówna
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Nie, wole wiecej przygód i walk trenerskich
Prośby*: Jak wspominałem - konwenty. Chciałbym aby w mojej historii spotkało się wiele pokemonów które są bardzo specyficzne i dziwne(twoim zdaniem) i odbiegają od podstawowych pokemonów(Eevee, pikachu, charmander...). No i aby powstał fabularnie klub Gothów - do którego mógłbym się jakoś dostać. I ostatnie prośby - obyś mnie przyjął, bądź wytyczył błędy.
Ostatnio zmieniony przez JoJo dnia Wto Sty 22, 2013 6:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Cóż... Nie przepadam zbytnio za Unovą (wg. mnie wszystkie poki stamtąd są "dziwne" jak to nazwałeś), nigdy nie bawiłem się w takie klimaty ale musi być ten pierwszy. Poza tym jesteś pierwszym graczem.
~ Przyjęty
gra powinna się pojawił koło 20.
~ Przyjęty
gra powinna się pojawił koło 20.
Elmo- Liczba postów : 61
Birthday : 26/08/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Skąd : biorą się idioci?
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Imię i Nazwisko: Klara Frosch
Wiek: 17 lat
Profesja: Trener
Profesja Poboczna: -
Region i miasto startowe: Kanto, Lavender Town
Wygląd: imageshack.us/a/img43/6011/pokemontrainerbyzombies.jpg (Przepraszam za brak hiperłącza, ale podczas dodawania komendy [url] wyskakuje mi błąd)
Charakter: Osoba dość cicha i spokojna. Nie daje się łatwo sprowokować. Nieufna w stosunku do ludzi, ale jeśli się ją pozna okazuje się wspaniałym przyjacielem. Panicznie boi się przebywać w okolicy zbiorników wodnych – bez znaczenia czy to morze, czy małe jeziorko. Raczej typ samotnika, źle czuję się w otoczeniu dużej liczby osób. Dziewczyna często uważana za nieczułą – tak naprawdę ma po prostu inne spojrzenie na wiele rzeczy albo uważa je za sprawy błahe. Zwykle udaje pewną siebie, jednak często nie wierzy w swoje umiejętności, co przekłada się na jej czyny.
Historia: Klara mieszkała wraz z rodziną w Lavender Town. Małe miasteczko było idealnym miejscem dla jej rodziców, którzy byli hodowcami pokemon. Oprócz tego Klara posiadała młodszą o 5 lat siostrę. Ich życie można określić jednym słowem – sielanka. Dzieci były oczkiem w głowie rodziców, dziewczynki miały czego zapragnęły, a przy okazji coraz bardziej zakochiwały się w pokemonach. Mimo tak sprzyjającym warunkom Klara już za dzieciaka nie była miła i kochana. Była niezłą rozrabiaką, uwielbiała bić się z chłopcami – czasami nawet nie zważając na to, że są od niej lepsi. Ojciec widząc jak jego 12-sto letnia córka ciągle wraca posiniaczona, z ciągłym łobuzerskim uśmiechem na twarzy, postanowił zapisać ją na lekcje samoobrony. Przez 3 kolejne lata Klara chodziła do sąsiedniego miasta, Saffron City by szkolić się u jednego z najlepszych nauczycieli w Kanto. To właśnie tam dziewczyna nauczyła się dyscypliny i zaczęła hamować swój temperament. Cały pozostały czas poświęcała na dwie rzeczy – pokemony i siostrę. Tak też było dopóki Klara nie osiągnęła wieku 17 lat.
Tuż obok Lavender Town znajduje się pomost, gdzie większość mieszkańców miasteczka spędza swój czas wolny – łowiąc pokemony (wśród dzieci furorę robiło łowienie Magikarpi). Tam też jeden z letnich dni postanowiła spędzić Klara wraz ze swoją siostrą. Jak zwykle młodsza z Froschów poszła bawić się ze swoimi rówieśnikami, a starsza zajęta była rozmową ze swoimi znajomymi. Ułamek nieuwagi, krzyk, dziecko się topi. Dziecko – jej siostra! Tylko tyle szatynka zapamiętała. Reszta to już impulsywne działanie – wskoczenie do wody i wyciągnięcie jej na brzeg. Za późno. Po wielominutowej resuscytacji, lekarz mógł tylko potwierdzić zgon dziewczynki. Klara przez wiele miesięcy była w szoku. Do teraz dziewczyna panicznie boi się wody. Chociaż to nie tragedia przyczyniła się do opuszczenia rodziny. Przyczyną byli rodzice – ludzie, którzy dali jej życie, a teraz także ludzie, którzy obwiniali ją o śmierć najmłodszego dziecka. To właśnie ta presja sprawiła, że z dnia na dzień dziewczyna spakowała swoje rzeczy, ukradła rodzicom jednego z pokedexów i wyruszyła w podróż zabierając też jedynego pokemona, z hodowli rodziców, na którym polegała - Torchica.
Cele: Zwiedzić kawał świata, dać odpocząć swoim zszarganym nerwom, a przede wszystkim zobaczyć jak najwięcej pokemonów.
Starter: Torchic
Towarzysz: Wybór pozostawiam Tobie i temu jak historia się potoczy.
Wrogowie: Jak wyżej
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Pokazy – nie, wszelkie inne wydarzenia – tak.
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Raczej nie, chyba, że historia wyjątkowo by tego potrzebowała.
Prośby: Jeśli mogłabym, to prosiłabym o spotykanie pokemonów z trzech pierwszych generacji.
Wiek: 17 lat
Profesja: Trener
Profesja Poboczna: -
Region i miasto startowe: Kanto, Lavender Town
Wygląd: imageshack.us/a/img43/6011/pokemontrainerbyzombies.jpg (Przepraszam za brak hiperłącza, ale podczas dodawania komendy [url] wyskakuje mi błąd)
Charakter: Osoba dość cicha i spokojna. Nie daje się łatwo sprowokować. Nieufna w stosunku do ludzi, ale jeśli się ją pozna okazuje się wspaniałym przyjacielem. Panicznie boi się przebywać w okolicy zbiorników wodnych – bez znaczenia czy to morze, czy małe jeziorko. Raczej typ samotnika, źle czuję się w otoczeniu dużej liczby osób. Dziewczyna często uważana za nieczułą – tak naprawdę ma po prostu inne spojrzenie na wiele rzeczy albo uważa je za sprawy błahe. Zwykle udaje pewną siebie, jednak często nie wierzy w swoje umiejętności, co przekłada się na jej czyny.
Historia: Klara mieszkała wraz z rodziną w Lavender Town. Małe miasteczko było idealnym miejscem dla jej rodziców, którzy byli hodowcami pokemon. Oprócz tego Klara posiadała młodszą o 5 lat siostrę. Ich życie można określić jednym słowem – sielanka. Dzieci były oczkiem w głowie rodziców, dziewczynki miały czego zapragnęły, a przy okazji coraz bardziej zakochiwały się w pokemonach. Mimo tak sprzyjającym warunkom Klara już za dzieciaka nie była miła i kochana. Była niezłą rozrabiaką, uwielbiała bić się z chłopcami – czasami nawet nie zważając na to, że są od niej lepsi. Ojciec widząc jak jego 12-sto letnia córka ciągle wraca posiniaczona, z ciągłym łobuzerskim uśmiechem na twarzy, postanowił zapisać ją na lekcje samoobrony. Przez 3 kolejne lata Klara chodziła do sąsiedniego miasta, Saffron City by szkolić się u jednego z najlepszych nauczycieli w Kanto. To właśnie tam dziewczyna nauczyła się dyscypliny i zaczęła hamować swój temperament. Cały pozostały czas poświęcała na dwie rzeczy – pokemony i siostrę. Tak też było dopóki Klara nie osiągnęła wieku 17 lat.
Tuż obok Lavender Town znajduje się pomost, gdzie większość mieszkańców miasteczka spędza swój czas wolny – łowiąc pokemony (wśród dzieci furorę robiło łowienie Magikarpi). Tam też jeden z letnich dni postanowiła spędzić Klara wraz ze swoją siostrą. Jak zwykle młodsza z Froschów poszła bawić się ze swoimi rówieśnikami, a starsza zajęta była rozmową ze swoimi znajomymi. Ułamek nieuwagi, krzyk, dziecko się topi. Dziecko – jej siostra! Tylko tyle szatynka zapamiętała. Reszta to już impulsywne działanie – wskoczenie do wody i wyciągnięcie jej na brzeg. Za późno. Po wielominutowej resuscytacji, lekarz mógł tylko potwierdzić zgon dziewczynki. Klara przez wiele miesięcy była w szoku. Do teraz dziewczyna panicznie boi się wody. Chociaż to nie tragedia przyczyniła się do opuszczenia rodziny. Przyczyną byli rodzice – ludzie, którzy dali jej życie, a teraz także ludzie, którzy obwiniali ją o śmierć najmłodszego dziecka. To właśnie ta presja sprawiła, że z dnia na dzień dziewczyna spakowała swoje rzeczy, ukradła rodzicom jednego z pokedexów i wyruszyła w podróż zabierając też jedynego pokemona, z hodowli rodziców, na którym polegała - Torchica.
Cele: Zwiedzić kawał świata, dać odpocząć swoim zszarganym nerwom, a przede wszystkim zobaczyć jak najwięcej pokemonów.
Starter: Torchic
Towarzysz: Wybór pozostawiam Tobie i temu jak historia się potoczy.
Wrogowie: Jak wyżej
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Pokazy – nie, wszelkie inne wydarzenia – tak.
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Raczej nie, chyba, że historia wyjątkowo by tego potrzebowała.
Prośby: Jeśli mogłabym, to prosiłabym o spotykanie pokemonów z trzech pierwszych generacji.
Takimo- Liczba postów : 1
Birthday : 19/05/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
No cóż... Historia że tak powiem dupy nie urywa. Zresztą cele oklepane (ktoś tu chyba nie czytał dopisków to poszczególnych punktów), co daje mi też pewnego rodzaju swobodę, bo to ja mogę sprawić że zyskasz nowe cele. Nie wiem co mam z tobą zrobić, nie wiem jak piszesz a nie chciałbym stracić dobrego gracza. Hmm, powiedzmy że przyjmę Cię na Okres Próbny do 2 strony. Gra pojawi się niedługo
Elmo- Liczba postów : 61
Birthday : 26/08/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Skąd : biorą się idioci?
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Z góry sorry za przydługawą historię, wena mnie wzięła
~~~~
Imię i Nazwisko: Barney Indigo
Wiek: 17
Profesja: Hodowca
Profesja Poboczna*: Jagodiarz/ Zielarz
Region i miasto startowe: Violet City, Johto
Wygląd: Obrazek, podobnie do Greena z mangi
Charakter: Inteligentny, Zmęczony życiem mimo młodego wieku, czasem złośliwy, samotnik, uważany za introwertyka.
Historia: Nad Violet City znów wstaje dzień. Pada deszcz. Nic nowego dla Barneya, lubiał deszcz, uwielbiał patrzeć na krople spadające na Sprout Tower ze swojej kawalerki. Deszcz dawał mu ostoję, dzięki niemu zapominał o matce, która kojarzyła mu się ze słońcem. Czemu? Była ciepła, miła, serdeczna i kochająca... Barney gdy o niej wspomina, cierpi, ale nie okazuje tego, jest uważany za twardego młodzieńca. Niezbyt pamięta okoliczności w których umarła, pewnego dnia wrócił ze szkoły, a zamiast jej promienistej twarzy ujrzał nekrolog z jej nazwiskiem. Załamał się, nic nie jadł, przez kilka dni nie dawał znaku życia, aż sąsiedzi zauważyli, że po śmierci matki nie widzieli chłopca. W ostatniej chwili trafił do szpitala, był wychudzony i odwodniony. Jak przez mgłę pamięta wielkie poruszenie zawaleniem się kopalni Dark Cave, krzyki, płacz i zawodzenie w całym szpitalu - jedno z trzech wejść do Dark Cave było przy Violet City. Po miesiącu trafił do domu dziecka, ojca nie pamiętał, matka mówiła tylko, że był kimś pokroju archeologa. Nie wiedział, czy żyje, czy też zginął pod kamieniami Dark Cave, wiedział o nim tyle, że wyglądął uderzająco podobno do niego. To było, gdy miał zaledwie 7 lat. Od tamtej pory zdobywał laury w szkole, uważany był za zamkniętego w sobie geniusza. W wieku 16 lat zdobył stypendium Ligi Mistrzów, za I miejsce w konkursie wiedzy o pokemonach, za co zdobył chwilową sławę i możliwość kupienia sobie domu. Od tamtej pory nie robi nic, dostaje zasiłek, ma co jeść, całe dnie chodzi po mieście, wyśmiewając wszystkich, jest wypalony, nie wie co robić w życiu, nie raz znaleziono go pijanego jak leżał pod Sprout Tower. Przez ostatni miesiąc mnichowie z tejże wieży zajeli się nim i nauczyli żyć w tym świecie. O dziwo, znaleźli mu hobby, jakim jest zielarstwo. Zaprzyjaźnił się z najwyższym kapłanem, który doradził mu, by poszukał informacji o swym ojcu, w końcu nie ma informacji o tym, że nie żyję. Długotrwałe dyskusje z nim uświadomiły mu, że pokemony są potrzebne do całkowitej harmonii. Gdy teraz patrzy na spadające strugi deszczu, myśli nad tymi słowami: - Pokemony... Harmonia... Gdybym znalazł ojca, może zostałbym hodowcą pokemonów? Niby zawsze interesowały mnie... - Zarzucił na siebie prochowiec, po czym wyszedł nad jezioro, podziwiać widoki. W chwili zamyślenia nie zauważył, kiedy deszcz skończył padać. Nie zauważył również pewnej istoty nadlatującej cicho za nim. Leciała do niego... Była coraz bliżej... Aż w jednej chwili będąc pół metra od niego wydała przeraźliwy pisk, który przestraszył Barneya tak, że wpadł do wody. Będąc mokrym po kolana, wyszedł spokojny jednak zdezorientowany, widząc małą fioletową główkę śmiejącą się do rozpuku z własnego żartu. - Misdreavus? Tutaj? Teraz? Ciekawe... - myślał. - Czego chcesz? Wystraszyłaś już mnie, możesz sobie odlecieć - powiedział, robiąc obrót na pięcie i idąc w stronę domu, jednak pokemon podążał za nim. Barney wszedł do domu, zmienił ubrania na suche i chciał coś przekąsić, jednak w lodówce była tylko mała główka Misdreavus, która znów zaczęła chaotycznie się śmiać, ale Barneya ten widok nie tknął. Przez około tydzień Misdreavus "żyła" sobie wraz z Barneyem, którego jej obecność nie ruszała. Po tygodniu przyszła paczka od najwyższego kapłana wraz z notką: "Masz tutaj podstawowe rzeczy do podróży, znajdź swojego ojca, mój numer pokegeara już masz. Uważaj na Misdreavus, to jest złośliwy pokemon, jednak jak tak sobie pomyślę, to może być wspaniały partner dla ciebie" Barney popatrzył na Misdreavus, po czym powiedział : -Pewnie już wiesz gdzie idę i po co. Jak chcesz, możesz podróżować ze mną, nie robi mi to różnicy - powiedział bezwiednie po czym zabrał paczkę, wyszedł z domu i wyruszył. Pokemon duch z uśmiechem lewitowała sobie za nim.
Cele: Znaleźć jakiekolwiek informacje o ojcu, dowiedzieć się, czego Misdreavus chce ode mnie.
Starter: Misdreavus
Towarzysz*: Meh
Wrogowie*: Meh
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Okazjonalnie turnieje, nie za często
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: j.w
Prośby*: Niech występuje wszystkie pokemony, niech będzie zajebisty klimat i fajna gra
~~~~
Imię i Nazwisko: Barney Indigo
Wiek: 17
Profesja: Hodowca
Profesja Poboczna*: Jagodiarz/ Zielarz
Region i miasto startowe: Violet City, Johto
Wygląd: Obrazek, podobnie do Greena z mangi
Charakter: Inteligentny, Zmęczony życiem mimo młodego wieku, czasem złośliwy, samotnik, uważany za introwertyka.
Historia: Nad Violet City znów wstaje dzień. Pada deszcz. Nic nowego dla Barneya, lubiał deszcz, uwielbiał patrzeć na krople spadające na Sprout Tower ze swojej kawalerki. Deszcz dawał mu ostoję, dzięki niemu zapominał o matce, która kojarzyła mu się ze słońcem. Czemu? Była ciepła, miła, serdeczna i kochająca... Barney gdy o niej wspomina, cierpi, ale nie okazuje tego, jest uważany za twardego młodzieńca. Niezbyt pamięta okoliczności w których umarła, pewnego dnia wrócił ze szkoły, a zamiast jej promienistej twarzy ujrzał nekrolog z jej nazwiskiem. Załamał się, nic nie jadł, przez kilka dni nie dawał znaku życia, aż sąsiedzi zauważyli, że po śmierci matki nie widzieli chłopca. W ostatniej chwili trafił do szpitala, był wychudzony i odwodniony. Jak przez mgłę pamięta wielkie poruszenie zawaleniem się kopalni Dark Cave, krzyki, płacz i zawodzenie w całym szpitalu - jedno z trzech wejść do Dark Cave było przy Violet City. Po miesiącu trafił do domu dziecka, ojca nie pamiętał, matka mówiła tylko, że był kimś pokroju archeologa. Nie wiedział, czy żyje, czy też zginął pod kamieniami Dark Cave, wiedział o nim tyle, że wyglądął uderzająco podobno do niego. To było, gdy miał zaledwie 7 lat. Od tamtej pory zdobywał laury w szkole, uważany był za zamkniętego w sobie geniusza. W wieku 16 lat zdobył stypendium Ligi Mistrzów, za I miejsce w konkursie wiedzy o pokemonach, za co zdobył chwilową sławę i możliwość kupienia sobie domu. Od tamtej pory nie robi nic, dostaje zasiłek, ma co jeść, całe dnie chodzi po mieście, wyśmiewając wszystkich, jest wypalony, nie wie co robić w życiu, nie raz znaleziono go pijanego jak leżał pod Sprout Tower. Przez ostatni miesiąc mnichowie z tejże wieży zajeli się nim i nauczyli żyć w tym świecie. O dziwo, znaleźli mu hobby, jakim jest zielarstwo. Zaprzyjaźnił się z najwyższym kapłanem, który doradził mu, by poszukał informacji o swym ojcu, w końcu nie ma informacji o tym, że nie żyję. Długotrwałe dyskusje z nim uświadomiły mu, że pokemony są potrzebne do całkowitej harmonii. Gdy teraz patrzy na spadające strugi deszczu, myśli nad tymi słowami: - Pokemony... Harmonia... Gdybym znalazł ojca, może zostałbym hodowcą pokemonów? Niby zawsze interesowały mnie... - Zarzucił na siebie prochowiec, po czym wyszedł nad jezioro, podziwiać widoki. W chwili zamyślenia nie zauważył, kiedy deszcz skończył padać. Nie zauważył również pewnej istoty nadlatującej cicho za nim. Leciała do niego... Była coraz bliżej... Aż w jednej chwili będąc pół metra od niego wydała przeraźliwy pisk, który przestraszył Barneya tak, że wpadł do wody. Będąc mokrym po kolana, wyszedł spokojny jednak zdezorientowany, widząc małą fioletową główkę śmiejącą się do rozpuku z własnego żartu. - Misdreavus? Tutaj? Teraz? Ciekawe... - myślał. - Czego chcesz? Wystraszyłaś już mnie, możesz sobie odlecieć - powiedział, robiąc obrót na pięcie i idąc w stronę domu, jednak pokemon podążał za nim. Barney wszedł do domu, zmienił ubrania na suche i chciał coś przekąsić, jednak w lodówce była tylko mała główka Misdreavus, która znów zaczęła chaotycznie się śmiać, ale Barneya ten widok nie tknął. Przez około tydzień Misdreavus "żyła" sobie wraz z Barneyem, którego jej obecność nie ruszała. Po tygodniu przyszła paczka od najwyższego kapłana wraz z notką: "Masz tutaj podstawowe rzeczy do podróży, znajdź swojego ojca, mój numer pokegeara już masz. Uważaj na Misdreavus, to jest złośliwy pokemon, jednak jak tak sobie pomyślę, to może być wspaniały partner dla ciebie" Barney popatrzył na Misdreavus, po czym powiedział : -Pewnie już wiesz gdzie idę i po co. Jak chcesz, możesz podróżować ze mną, nie robi mi to różnicy - powiedział bezwiednie po czym zabrał paczkę, wyszedł z domu i wyruszył. Pokemon duch z uśmiechem lewitowała sobie za nim.
Cele: Znaleźć jakiekolwiek informacje o ojcu, dowiedzieć się, czego Misdreavus chce ode mnie.
Starter: Misdreavus
Towarzysz*: Meh
Wrogowie*: Meh
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Okazjonalnie turnieje, nie za często
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: j.w
Prośby*: Niech występuje wszystkie pokemony, niech będzie zajebisty klimat i fajna gra
Ghuji- Liczba postów : 359
Birthday : 18/05/1913
Join date : 23/01/2013
Age : 111
Skąd : kujawsko-pomorskie
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Hmm, historia nie jest zbyt ciekawa. Czytając ją myślałem że nastąpi jakiś ciekawy moment, jednak zawiodłem się. Cel oklepany, prowadziłem wiele gier w których celem było znalezienie któregoś z rodziców. Nie wiem co mam z Tobą zrobić, pamiętam że na wcześniejszej wersji grałeś trochę u mnie i nie było aż tak źle. Powiedzmy Okres Próbny, zobaczymy jak potoczy się przygoda i czy będę miał pomysł na nią.
Gra powinna się pojawić niedługo.
Gra powinna się pojawić niedługo.
Elmo- Liczba postów : 61
Birthday : 26/08/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Skąd : biorą się idioci?
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Imię i Nazwisko: Mizuki Mizu Shinozaki
Wiek: 15
Profesja: Trenerka
Profesja Poboczna*: ---
Region i miasto startowe: Sinnoh, Oreburgh City
Wygląd: obrazek~
Charakter: Mizuki ma dość mieszany charakter. Wśród przyjaciół najczęściej określa się ją mianem pogodnej, pełnej energii dziewczyny. Ci zaś, którzy rozmawiali z nią tylko raz czy dwa, uważają, że jest wiecznie znudzoną i pozbawioną życia osobą.
Zawsze patrzy optymistycznie na świat. Nawet ciężką pracę potrafi zmienić w dobrą zabawę. Nie lubi bezczynnie siedzieć w miejscu.
Historia: Urodziłam się w Twinleaf Town - mieście położonym w regionie Sinnoh. Wychowywała mnie tylko matka, ponieważ ojciec opuścił ją w momencie gdy ta dowiedziała się, że jest w ciąży. Jedyne co po sobie zostawił, to list, w którym napisał, że nigdy nie chciał mieć dzieci i że ma rzekomo ważniejsze sprawy, niż zajmowanie się małym dzieciakiem. Można więc rzec, że okazał się zwykłym tchórzem, który uciekł od bezrobotnej kobiety, nawet nie racząc zapłacić jej alimentów. Mimo wszystko dom naszej małej rodziny był przepełniony harmonią, ciepłem i życzliwością. Matce udało się znaleźć dość dobrze płatną pracę w sklepie z akcesoriami dla trenerów i koordynatorów, dzięki czemu miałyśmy wystarczająco dużo środków do życia.
Do 7 roku życia nie działo się nic specjalnego. Miałam zwykłe, beztroskie życie, w większości spędzone na zabawie z dzieciakami z Twinleaf. Nigdy nie cierpiałam z powodu tak wczesnej straty ojca - w końcu i tak nigdy go nie poznałam, więc schemat rodziny 1+1 traktowałam jako normę.
Dnia 1 września rozpoczęłam naukę w Akademii Pokemon. Nie miałam na to jakieś wielkiej ochoty, ale matka mówiła, że jeżeli nie będę do niej uczęszczać nie będę mogła wyruszyć w podróż, gdy osiągnę wiek 10 lat. Musiałam w końcu mieć jakieś pojęcie o pokemonach, ich atakach, naturach i innych duperelach.
***
Pewien dzień, a dokładniej 14 października, kilka lat po dołączeniu do Akademii, zdecydowanie wpłynął na moją dalszą przyszłość. Zapowiadał się zwyczajny, jesienny wieczór. Na podwórku mieliśmy pełno drzew, dlatego grabienie liści co wieczór było już chyba tradycją. Dziś przypadła moja kolej. Wybiegłam z domu, taszcząc za sobą wielkie grabie. Zawsze byłam bardzo energicznym dzieciakiem, toteż nawet ciężką pracę potrafiłam traktować jako zabawę. Niestety zdarzało mi się być także niezdarą, potrafiącą potknąć się nawet o najmniejszy kamień. Tego dnia również nie obyło się bez siarczystej gleby prosto na usypany poprzedniego dnia stos wyschniętych liści.
- Arghhh... co do jasnej cholery? - usłyszałam dziwny, chrapliwy głos dobiegający spod... ziemi? Dlaczego dziwny? Bo mimo iż go słyszałam, to czułam, że jest on tylko w mojej głowie - to tak, jakby ktoś nagle zaczął władać moimi myślami. Odsunęłam się gwałtownie od sterty liści, przetaczając się na kilka metrów od "miejsca zdarzenia" i układając dłonie w taki sposób, by tworzyły coś mające przypominać pistolet.
- Kim jesteś i co robisz w naszym ogrodzie? - wycedziłam, starając się, by mój głos brzmiał jak najbardziej nonszalancko. Przybrałam groźny wyraz twarzy, cały czas z uwagą obserwując ten jeden punkt.
- Nie gorączkuj się tak... - usłyszałam odpowiedź. Ze sterty liści ospale wygramolił się mały, brązowo-kremowy lis i jak gdyby nic się nie stało, zbliżył się do mnie spokojnym krokiem. - Co ty tu robisz?
- Właśnie miałam zadać ci to samo pytanie - odburknęłam niechętnie, chwytając małego stworka za kark i przyciągając do twarzy.
- Ja chowam się przed złymi ludźmi... zaraz, zaraz! Chyba nie jesteś jednym z nich!? - ton lisa przybrał poważniejszą barwę, a jego źrenice znacznie się powiększyły. - Puść mnie, puść mnie, puść mnie!
Patrzyłam na malucha z niedowierzaniem. Poznałam już, że jest to jakiś pokemon, dlatego też byłam zdziwiona, że jakimś cudem może się ze mną porozumiewać. No i druga rzecz - o jakich złych ludziach on mówił? Musiał naprawdę się ich bać, w przeciągu kilku sekund na myśl o nich dostał ataku paniki.
- Spokojnie, młody. Nic ci nie zrobię. Nie mam nic wspólnego z żadnymi złymi ludźmi, nawet nie wiem o kogo ci chodzi - westchnęłam, uwalniając lisa z uścisku. - Jestem Mizu, a ty?
- Jestem pokemonem z gatunku Eevee, ale wolę jak zwraca się do mnie po imieniu... czyli Kitsune - mruknął pod nosem, nadal wpatrując się we mnie nieufnym wzrokiem. - Czemu miałbym ci wierzyć?
Dialog między pokemonem a mną przerwał donośny głos matki:
- Mizuki! Kolacja!
- Już idę! - odpowiedziałam, po czym podniosłam się i chwyciłam do ręki grabie. Spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu, kiedy usłyszałam za sobą ten sam głos małego lisa:
- Zaczekaj! Uhmm... - zaczął. - Udało by ci się... przynieść mi trochę, no, jedzenia? Od kilku dni nic nie jadłem.
- Coś się znajdzie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach, a następnie podeszłam do nowo poznanego stworka i złapałam go oburącz. - Chodź ze mną.
Właśnie tego dnia poznałam Eevee'ego. Z dnia na dzień dogadywaliśmy się coraz lepiej, ba, można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Nikomu poza matką nie mówiłam o tym, że mam pokemona, który jakimś cudem potrafi porozumiewać się z innymi przez telepatie. Nie mogłam tego zrobić, gdyż Eevee musiał zachować anonimowość, gdyż jak się okazało ci "źli ludzie" byli członkami Team Rocket, którzy za wszelką cenę chcieli zdobyć tego pokemona do własnych celów.
Niestety TR w jakiś sposób mógł sprawdzić w jakim mieście znajduje się poszukiwany przez nich obiekt i po kilku miesiącach dowiedział się, że Eevee zamieszkuje nasz dom. Matka powiedziała mi wtedy, bym wraz ze swoim przyjacielem wyruszyła w podróż i uciekła z tego miejsca - zgodziłam się, nie wiedząc jakie mogą być tego skutki.
Gdy dotarliśmy do Oreburghu, siedząc na kanapie w PokeCentrum i oglądając telewizję, dowiedziałam się, że w Twinleaf Town porwano jakąś kobietę i zażądano "mówiącego" Eevee za jej uwolnienie. Łatwo się domyślić, że chodziło tu o moją matkę. W tej sytuacji stałam pomiędzy młotem a kowadłem. Musiałam wybrać - matka, czy przyjaciel?
Wiedziałam jednak, że to niemożliwe. Postanowiłam, że stworzę silny team pokemonów, po czym odnajdę matkę i odbiję ją z rąk Team Rocket.
Cele: Pokonać Team Rocket i uratować matkę; za wszelką cenę ochronić Eevee'ego; stworzyć silny team pokemonów, dzięki któremu uda jej się pokonać TR.
Starter: Eevee
Towarzysz*: ---
Wrogowie*: ---
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Czemu by nie? ^ ^
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Okee.
Prośby*: Hm... dużo akcji i może jakiś towarzysz w niedalekiej przyszłości? c:
I wybacz, że końcówka tak w skrócie, ale gdy to pisałam nie miałam weny i ledwie wymęczyłam tą historię. ^ ^"
Wiek: 15
Profesja: Trenerka
Profesja Poboczna*: ---
Region i miasto startowe: Sinnoh, Oreburgh City
Wygląd: obrazek~
Charakter: Mizuki ma dość mieszany charakter. Wśród przyjaciół najczęściej określa się ją mianem pogodnej, pełnej energii dziewczyny. Ci zaś, którzy rozmawiali z nią tylko raz czy dwa, uważają, że jest wiecznie znudzoną i pozbawioną życia osobą.
Zawsze patrzy optymistycznie na świat. Nawet ciężką pracę potrafi zmienić w dobrą zabawę. Nie lubi bezczynnie siedzieć w miejscu.
Historia: Urodziłam się w Twinleaf Town - mieście położonym w regionie Sinnoh. Wychowywała mnie tylko matka, ponieważ ojciec opuścił ją w momencie gdy ta dowiedziała się, że jest w ciąży. Jedyne co po sobie zostawił, to list, w którym napisał, że nigdy nie chciał mieć dzieci i że ma rzekomo ważniejsze sprawy, niż zajmowanie się małym dzieciakiem. Można więc rzec, że okazał się zwykłym tchórzem, który uciekł od bezrobotnej kobiety, nawet nie racząc zapłacić jej alimentów. Mimo wszystko dom naszej małej rodziny był przepełniony harmonią, ciepłem i życzliwością. Matce udało się znaleźć dość dobrze płatną pracę w sklepie z akcesoriami dla trenerów i koordynatorów, dzięki czemu miałyśmy wystarczająco dużo środków do życia.
Do 7 roku życia nie działo się nic specjalnego. Miałam zwykłe, beztroskie życie, w większości spędzone na zabawie z dzieciakami z Twinleaf. Nigdy nie cierpiałam z powodu tak wczesnej straty ojca - w końcu i tak nigdy go nie poznałam, więc schemat rodziny 1+1 traktowałam jako normę.
Dnia 1 września rozpoczęłam naukę w Akademii Pokemon. Nie miałam na to jakieś wielkiej ochoty, ale matka mówiła, że jeżeli nie będę do niej uczęszczać nie będę mogła wyruszyć w podróż, gdy osiągnę wiek 10 lat. Musiałam w końcu mieć jakieś pojęcie o pokemonach, ich atakach, naturach i innych duperelach.
***
Pewien dzień, a dokładniej 14 października, kilka lat po dołączeniu do Akademii, zdecydowanie wpłynął na moją dalszą przyszłość. Zapowiadał się zwyczajny, jesienny wieczór. Na podwórku mieliśmy pełno drzew, dlatego grabienie liści co wieczór było już chyba tradycją. Dziś przypadła moja kolej. Wybiegłam z domu, taszcząc za sobą wielkie grabie. Zawsze byłam bardzo energicznym dzieciakiem, toteż nawet ciężką pracę potrafiłam traktować jako zabawę. Niestety zdarzało mi się być także niezdarą, potrafiącą potknąć się nawet o najmniejszy kamień. Tego dnia również nie obyło się bez siarczystej gleby prosto na usypany poprzedniego dnia stos wyschniętych liści.
- Arghhh... co do jasnej cholery? - usłyszałam dziwny, chrapliwy głos dobiegający spod... ziemi? Dlaczego dziwny? Bo mimo iż go słyszałam, to czułam, że jest on tylko w mojej głowie - to tak, jakby ktoś nagle zaczął władać moimi myślami. Odsunęłam się gwałtownie od sterty liści, przetaczając się na kilka metrów od "miejsca zdarzenia" i układając dłonie w taki sposób, by tworzyły coś mające przypominać pistolet.
- Kim jesteś i co robisz w naszym ogrodzie? - wycedziłam, starając się, by mój głos brzmiał jak najbardziej nonszalancko. Przybrałam groźny wyraz twarzy, cały czas z uwagą obserwując ten jeden punkt.
- Nie gorączkuj się tak... - usłyszałam odpowiedź. Ze sterty liści ospale wygramolił się mały, brązowo-kremowy lis i jak gdyby nic się nie stało, zbliżył się do mnie spokojnym krokiem. - Co ty tu robisz?
- Właśnie miałam zadać ci to samo pytanie - odburknęłam niechętnie, chwytając małego stworka za kark i przyciągając do twarzy.
- Ja chowam się przed złymi ludźmi... zaraz, zaraz! Chyba nie jesteś jednym z nich!? - ton lisa przybrał poważniejszą barwę, a jego źrenice znacznie się powiększyły. - Puść mnie, puść mnie, puść mnie!
Patrzyłam na malucha z niedowierzaniem. Poznałam już, że jest to jakiś pokemon, dlatego też byłam zdziwiona, że jakimś cudem może się ze mną porozumiewać. No i druga rzecz - o jakich złych ludziach on mówił? Musiał naprawdę się ich bać, w przeciągu kilku sekund na myśl o nich dostał ataku paniki.
- Spokojnie, młody. Nic ci nie zrobię. Nie mam nic wspólnego z żadnymi złymi ludźmi, nawet nie wiem o kogo ci chodzi - westchnęłam, uwalniając lisa z uścisku. - Jestem Mizu, a ty?
- Jestem pokemonem z gatunku Eevee, ale wolę jak zwraca się do mnie po imieniu... czyli Kitsune - mruknął pod nosem, nadal wpatrując się we mnie nieufnym wzrokiem. - Czemu miałbym ci wierzyć?
Dialog między pokemonem a mną przerwał donośny głos matki:
- Mizuki! Kolacja!
- Już idę! - odpowiedziałam, po czym podniosłam się i chwyciłam do ręki grabie. Spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu, kiedy usłyszałam za sobą ten sam głos małego lisa:
- Zaczekaj! Uhmm... - zaczął. - Udało by ci się... przynieść mi trochę, no, jedzenia? Od kilku dni nic nie jadłem.
- Coś się znajdzie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach, a następnie podeszłam do nowo poznanego stworka i złapałam go oburącz. - Chodź ze mną.
Właśnie tego dnia poznałam Eevee'ego. Z dnia na dzień dogadywaliśmy się coraz lepiej, ba, można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Nikomu poza matką nie mówiłam o tym, że mam pokemona, który jakimś cudem potrafi porozumiewać się z innymi przez telepatie. Nie mogłam tego zrobić, gdyż Eevee musiał zachować anonimowość, gdyż jak się okazało ci "źli ludzie" byli członkami Team Rocket, którzy za wszelką cenę chcieli zdobyć tego pokemona do własnych celów.
Niestety TR w jakiś sposób mógł sprawdzić w jakim mieście znajduje się poszukiwany przez nich obiekt i po kilku miesiącach dowiedział się, że Eevee zamieszkuje nasz dom. Matka powiedziała mi wtedy, bym wraz ze swoim przyjacielem wyruszyła w podróż i uciekła z tego miejsca - zgodziłam się, nie wiedząc jakie mogą być tego skutki.
Gdy dotarliśmy do Oreburghu, siedząc na kanapie w PokeCentrum i oglądając telewizję, dowiedziałam się, że w Twinleaf Town porwano jakąś kobietę i zażądano "mówiącego" Eevee za jej uwolnienie. Łatwo się domyślić, że chodziło tu o moją matkę. W tej sytuacji stałam pomiędzy młotem a kowadłem. Musiałam wybrać - matka, czy przyjaciel?
Wiedziałam jednak, że to niemożliwe. Postanowiłam, że stworzę silny team pokemonów, po czym odnajdę matkę i odbiję ją z rąk Team Rocket.
Cele: Pokonać Team Rocket i uratować matkę; za wszelką cenę ochronić Eevee'ego; stworzyć silny team pokemonów, dzięki któremu uda jej się pokonać TR.
Starter: Eevee
Towarzysz*: ---
Wrogowie*: ---
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: Czemu by nie? ^ ^
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: Okee.
Prośby*: Hm... dużo akcji i może jakiś towarzysz w niedalekiej przyszłości? c:
I wybacz, że końcówka tak w skrócie, ale gdy to pisałam nie miałam weny i ledwie wymęczyłam tą historię. ^ ^"
Mizusiek- Liczba postów : 34
Birthday : 15/09/1998
Join date : 23/01/2013
Age : 26
Skąd : Warszawa
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
~ Przyjęta Gra już zrobiona c:
Elmo- Liczba postów : 61
Birthday : 26/08/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Skąd : biorą się idioci?
Re: ~ Ulica Sezamkowa [3/5]
Imię i Nazwisko: Szlug Irvine
Wiek: 16
Profesja: Trener
Profesja Poboczna*: Koondynator
Region i miasto startowe: Sinnoh Oreburgh City
Wygląd:
Charakter: Tajemniczy chłopiec, pasuje to do jego zainteresowań. Bez wątpienia, trudno jest go rozgryźć, stara się nie wygadywać bzdurnych rzeczy. Małomówny, ponieważ myśli, iż każde nie potrzebne słowo zdradza tajniki o jego życiu, celach, rodzinie. Bez żadnych sprzeciwów, zawsze kieruje się do przodu, ciągle uwydatnia swoje cele i zawsze, dosłownie zawsze chce doznać prawdy, za wszelką cenę.
Historia: Młody Szlug, od zawsze interesował się rodzinnym interesem. Mianowicie prowadzili oni biuro detektywistyczne "Świetlny Irvine". Hmm, rodzina, rodzina, czy można to tak nazwać? Wychowywał się z ojcem, matki nigdy nie znał, ponieważ..? No właśnie, nawet tego nie wie. Od początku każdy nie chciał nic mu na ten temat powiedzieć, unikali ów tematu jak ognia, ojciec, dziadkowie, nikt nigdy nic mu nie zdradził, dlatego ten żył w totalnej bez wiedzy. Nikt nie dawał mu możliwości do tego, by dowiedzieć się czegoś więcej, niż tego, Cała rodzina była bardzo tajemnicza, jednak kochali Szluga, ten zapewne przez ich zachowanie, także stał się bardzo tajemniczy i cieszył się kiedy mógł dowiadywać się o jakich kol wiek tajemniczych sprawach. Sam nie wiedział, że z najdziwniejszą z nich ma do czynienia na co dzień, ot co. Pełen zainteresowania, przeglądał papiery ojca, który mocno go za to karcił, to znaczy nie.. Kazał mu zmykać, ponieważ nie tolerowali bicia dzieci. Jednak to nie znużyło Szluga, nie raz zakradał się by czytać akta sprawy. Zawsze chciał się zajmować tym, mniej więcej dla tego, by móc odnaleźć jakieś informacje o matce. Rodzina zwodziła go od tych tematów, mianowicie przynosząc do domu pokemony. Szlug szybko się z nimi zaprzyjaźniał, ale i tak wytrwale dążył do swojego celu, taki miał charakter i nawet najmocniejsze starania by tego nie zmieniły. Jednak.. coś się zmieniło, kiedy tylko skończył magiczne 15'naście lat, ukończył akademię ( do której został zmuszony ), otrzymał swojego pierwszego pokemona. Pokemona od dziadka, który był jednym z jego pierwszych, wytrwale przy nim dążył i mocno pomagał w podróży. Był to mały stworek - Sawk. Szlug od razu zakochał się w tym pokemonie, ponieważ jak on uwielbiał gry w chowanego, podchody oraz programy detektywistyczne. Od tej pory, chodzili razem, wszędzie razem, nawet kiedy Szlug zakradał się do gabinetu ojca, Sawk czuwał, by nikt ich nie przyłapał, po czym wymieniali się informacjami. Wszystko zmieniło się drastycznie, kiedy podczas czytania akt, pod ręce chłopca, pokazały się listy. Otwarte listy, dlatego ciekawski chłopiec nie omieszkiwał się by je przeczytać, po chwili dowiedział się, że to listy od jego mamy! Czyli ona żyje, okłamywali go całe życie. Dlatego, pełen goryczy, zebrał się, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszył! Z zapłakanymi oczami, chwycił
Sawka za rękę i wybiegł z domu.
Cele: Poznać prawde o jego matce. - Zostać trenerem pokemon
Starter:
Towarzysz*: Poznani w środku gry. Tak jak miał Ash... Dziewczyna Alex Chłopak Brock
Wrogowie*: Scoot, Blue, Iris, Justin, Black, Mall
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: TAK
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: TAK
Prośby*: Wiele zagadek, pokemonów...
Wiek: 16
Profesja: Trener
Profesja Poboczna*: Koondynator
Region i miasto startowe: Sinnoh Oreburgh City
Wygląd:
Charakter: Tajemniczy chłopiec, pasuje to do jego zainteresowań. Bez wątpienia, trudno jest go rozgryźć, stara się nie wygadywać bzdurnych rzeczy. Małomówny, ponieważ myśli, iż każde nie potrzebne słowo zdradza tajniki o jego życiu, celach, rodzinie. Bez żadnych sprzeciwów, zawsze kieruje się do przodu, ciągle uwydatnia swoje cele i zawsze, dosłownie zawsze chce doznać prawdy, za wszelką cenę.
Historia: Młody Szlug, od zawsze interesował się rodzinnym interesem. Mianowicie prowadzili oni biuro detektywistyczne "Świetlny Irvine". Hmm, rodzina, rodzina, czy można to tak nazwać? Wychowywał się z ojcem, matki nigdy nie znał, ponieważ..? No właśnie, nawet tego nie wie. Od początku każdy nie chciał nic mu na ten temat powiedzieć, unikali ów tematu jak ognia, ojciec, dziadkowie, nikt nigdy nic mu nie zdradził, dlatego ten żył w totalnej bez wiedzy. Nikt nie dawał mu możliwości do tego, by dowiedzieć się czegoś więcej, niż tego, Cała rodzina była bardzo tajemnicza, jednak kochali Szluga, ten zapewne przez ich zachowanie, także stał się bardzo tajemniczy i cieszył się kiedy mógł dowiadywać się o jakich kol wiek tajemniczych sprawach. Sam nie wiedział, że z najdziwniejszą z nich ma do czynienia na co dzień, ot co. Pełen zainteresowania, przeglądał papiery ojca, który mocno go za to karcił, to znaczy nie.. Kazał mu zmykać, ponieważ nie tolerowali bicia dzieci. Jednak to nie znużyło Szluga, nie raz zakradał się by czytać akta sprawy. Zawsze chciał się zajmować tym, mniej więcej dla tego, by móc odnaleźć jakieś informacje o matce. Rodzina zwodziła go od tych tematów, mianowicie przynosząc do domu pokemony. Szlug szybko się z nimi zaprzyjaźniał, ale i tak wytrwale dążył do swojego celu, taki miał charakter i nawet najmocniejsze starania by tego nie zmieniły. Jednak.. coś się zmieniło, kiedy tylko skończył magiczne 15'naście lat, ukończył akademię ( do której został zmuszony ), otrzymał swojego pierwszego pokemona. Pokemona od dziadka, który był jednym z jego pierwszych, wytrwale przy nim dążył i mocno pomagał w podróży. Był to mały stworek - Sawk. Szlug od razu zakochał się w tym pokemonie, ponieważ jak on uwielbiał gry w chowanego, podchody oraz programy detektywistyczne. Od tej pory, chodzili razem, wszędzie razem, nawet kiedy Szlug zakradał się do gabinetu ojca, Sawk czuwał, by nikt ich nie przyłapał, po czym wymieniali się informacjami. Wszystko zmieniło się drastycznie, kiedy podczas czytania akt, pod ręce chłopca, pokazały się listy. Otwarte listy, dlatego ciekawski chłopiec nie omieszkiwał się by je przeczytać, po chwili dowiedział się, że to listy od jego mamy! Czyli ona żyje, okłamywali go całe życie. Dlatego, pełen goryczy, zebrał się, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszył! Z zapłakanymi oczami, chwycił
Sawka za rękę i wybiegł z domu.
Cele: Poznać prawde o jego matce. - Zostać trenerem pokemon
Starter:
Towarzysz*: Poznani w środku gry. Tak jak miał Ash... Dziewczyna Alex Chłopak Brock
Wrogowie*: Scoot, Blue, Iris, Justin, Black, Mall
Chcesz mieć organizowane różne turnieje bądź pokazy w swojej grze?: TAK
Chcesz walczyć w gymach w swojej grze?: TAK
Prośby*: Wiele zagadek, pokemonów...
szlug- Liczba postów : 1
Join date : 09/02/2013
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach