Las - Run

Użytkownik: Nie wiem
Prowadzący: kakAłO
Partner "Pokemon": Scizor
Odznaki: 1
Strefa Safari: Las Tysiąca Słów (Las Rafaello?)
Ekwipunek: 12x Safari Ball + karma, Pokedex

1. Wszedłeś do lasu, przez barierkę przeprowadził Cię strażnik, który oddał Ci twoje wszystkie przedmioty jakie ze sobą zabrałeś do owej strefy. Po chili Cię opuścił a obok Ciebie stanął Scizor. Yoł, czyli czas zacząć wędrówkę.

-No to Scizor rozpoczynamy naszą przechadzkę po tym miejscu, liczę na Twój instynkt! - mówię do stworka, po czym bez wahania ruszam... przed siebie, bo gdzie indziej na razie można iść

2. Ej zią, tylko wiesz że troszeczkę Cię potorturuję? Huehuehue! - powiedział tajemniczy głos który wziął się znikąd. Po chwili obok twojej osoby stanęła na wpół przezroczysta osoba, nieco unosząca się nad ziemią. Scizor spojrzał na was i z miną jakby spojrzał ducha, wpatrywał Ci się w twarz wyciągając rękę do przodu.

-Eee... nie trzeba, tak właściwie to co ty tutaj robisz i kim kurdełę jesteś? - patrzę ze zdziwieniem w kierunku owego osobnika
-Nogi Ci coś chyba uj*bało - dodaję

3. Nazywam się Eryk, i jestem...duchem? - powiedział do Ciebie duch.
- A skąd się wziąłem, tego sam nie wiem? Duchy lubią się błąkać, tu i tam. - dodał po chwili.

-Może to jakiś pokemon? - rozmyślam przez chwilę, po czym wyciągnąłem dexa i skierowałem na osobnika bez pewności
-Nie obraź się, ale chyba muszę ruszać, aby coś znaleźć - mówię do duszka.

4. Wyjąłeś dexa i skierowałeś go w stronę Ducha, jednak nie. To nie był pokemon. To był prawdziwy duch.
- Wiesz, bo ja mogę Cię oprowadzić po tym miejscu. Wydaje mi sie ze kiedyś tutaj już byłem. - dodał po chwili.

-No skoro uważasz, że możesz mi pomóc, to czemu nie - mówię do ducha
-No Scizor, może będzie nam łatwiej, co sądzisz? - pytam jeszcze przed pójściem swojego kompana.

5. Scizor! - krzyknął energicznie pokemon. To chyba oznaczało że się z Tobą zgadza.
- A więc ten pokemon należy do Ciebie, tak? Hmm, nieźle wygląda. - powiedział Eryk, unosząc się coraz dalej. Tzn. że ruszacie.

-Tak, to mój kompan, niedawno ewoluował - z dumą mówię o swoim Scizor'ze, po czym ruszam za Erykiem
-Hm... czy zaczepiasz tak wszystkich tu wchodzących ludzi? - pytam się z ciekawości ducha

1. Niee, jestem tutaj...w sumie nie wiem jak? Momentalnie przysłało mnie coś do tego lasu, polatałem sobie trochę i wpadłem na Ciebie przyglądając się temu co robicie. - odpowiedział towarzysz.

Widziałeś może jakieś ciekawe miejsca w tym lesie? Tzn takie w którym występuje sporo pokemonów, bo właściwie przyszedłem tutaj po to, aby jakieś złapać. Taki pewnie jest cel wszystkich, którzy w ogóle przychodzą do tego miejsca.

2. Jesli mówisz o czymś bardzo ciekawym to jest jeszcze przed Tobą sporo drogi, mój młody kolego. Tutaj są tylko popularne pokemony takie jak Weedle, czy pidgeye. Nic Ciekawego, bynajmniej dla mnie.

-Mnie też nie za bardzo interesują takie "rarytasy", a więc możesz mnie prowadzić, będę Ci wdzięczny - mówię do Eryka, cały czas rozglądając się razem ze Scizorem w poszukiwaniu jakichś ciekawych pokemonów.

3. Oczywiście, już ruszam przed siebie! - powiedział Eryk oznajmiając chyba Ci abyś podążał wszędzie za nim. Ten wyszedł nieco do przodu i zaczął rozglądać się po krzakach za Ciebie.

Raczej nie mając lepszej wskazówki podążam cały czas za Erykiem, przy okazji rozglądam się w nieco innych kierunkach niż on, w końcu wszystkiego nie jest w stanie widzieć. A jeszcze ze Scizorem jesteśmy, to 3 pary oczu mamy do poszukiwań!

4. Szliście i szliście aż nagle coś zobaczyliście. Mianowicie 3 Pidgey'e siedzące na jednej z gałęzi drzew.
- Ooo, patrz! Ptaszki... - powiedział Eryk wskazując palcem.

-Byłyby może i ciekawe, ale to nie dla mnie. Ja to bardziej koneser jestem, o! - mówię do Eryka, ale mimo wszystko spoglądam na ptaszki. Zadowoliłem się faktem, że spotkaliśmy jakieś pokemony, jeżeli jest ich kilka tutaj, to zapewne znajdzie się więcej, może także innych. Rozglądam się dalej, jednocześnie idąc za duchem.

1. No dobrze, dobrze. - powiedział Eryk po czym ruszył przed siebie. Ten las to był chyba najnudniejszy, jak flaki z olejem, porównując tą strefę do reszty. No ale cóż, co zrobić. Nic nie ma ;/

Może i wieje nudą, ale co poradzić. Każdy musi przez to przejść, więc wcale nie dziwi mnie brak jakichkolwiek atrakcji, którymi bez wątpienia byłyby pokemony. Cały czas jednak dziwi mnie to, że spotkałem Eryka. I że to mi chce akurat pomóc, może fart, a może pech, zobaczymy.

2. Postaram się żeby to był pech! Huehuehue, tylko musze mieć napływ złej weny i sprowadzić na Ciebie jakąś zagładę! Ale to kiedy indziej, tymczasem nic nie widzisz ciekawego, ani ty ani twój kompan...

Ty to jesteś jednak za złowieszczy. Co poradzić, na szczęście jeszcze nic nie wymyśliłeś, a to dla mnie plus... przynajmniej na razie, zapewne gorzej będzie, kiedy rozkminisz już jak możesz mnie podenerwować. Rozglądam się dalej tu i tam, aby znaleźć jakieś stworki.

1. Wybacz, mam przypływ złej weny...
- Co się dzieje? - zapytał z niepokojem Eryk. Zatrzymał się w miejscu i zaczął rozglądać się dookoła. Niebo się zachmurzyło a ty poczułeś zimny wiatr, i dreszcze które po chwili Cie przeleciały. Obyś nie zaszedł w ciążę!