Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Gra Piterr
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Kopia początkowa :: Historie
Strona 1 z 1
Gra Piterr
Początek Gry
Inumaru
Wyszedłeś ze swojego domu. Był jeszcze poranek, więc Levander Town w większości spało. Po deszczowej nocy wszędzie unosiła się mgła, co czyniło miasto dość przerażającym, aczkolwiek ty spędziłeś całe życie w starym zamku, więc chyba trudno nazwać dla ciebie "przerażającym" cokolwiek. Miałeś ze sobą cały potrzebny ekwipunek i mogłeś wyruszyć gdziekolwiek byś chciał. Zapewne normalny trener chciałby "zdobyć wszystkie Pokemony i wygrać Ligę Pokemon", ale ty nie byłeś normalnym trenerem. Ty byłeś jedynym szlachetnym, który chciał uwolnić Pokemony i to był cel twojej wyprawy. Niestety wiedziałeś, że aby swój cel osiągnąć będziesz musiał zniewolić trochę Pokemonów. Teraz, musiałeś zdobyć swojego pierwszego podopiecznego... wróć, swojego przyjaciela, bo inaczej nie było mowy, abyś tego Pokemona łapał. Musiałby się na to zgodzić on sam. Już miałeś ruszyć, w którymś kierunku gdy nagle usłyszałeś jakiś hałas dobiegający od strony Rock Tunel.
Piterr
Hałas... Hałas, hałas, hałas... Nienawidzę go. Jak wielu innych rzeczy. Po co istnieje? Czy świat nie powinien być cichy? Czy nie taka była jego natura, zanim pojawił się tutaj ten okropny gatunek - ludzie? - pomyślałem wdychając świeże powietrze. Niesamowite. Wolny. Nie od rodziny, bo rodzinę zawsze lubiłem. Wolny od tego miejsca. Cały świat stał dla mnie otworem. Zero kurzów, zapachu starych mebli. Strachu, że jakiś Gengar z wyższych pięter wejdzie do mojego pokoju w nocy i wtargnie do moich snów, ukryje się w moim cieniu. Uśmiechnąłem się, ale nagle mina mi zrzedła na myśl o tym, że moi rodzice, moi biedni rodzice będą musieli spędzić tutaj jeszcze wiele czasu. Odwróciłem się w kierunku domu.
- Wrócę tutaj... - powiedziałem cicho.
Gdy naprawię świat, gdy będzie mnie stać na nowy dom. Wyniesiemy się z tego miasta. Zamieszkamy... Kto wie? Może w jakimś wielkim mieście? Vermilion City? Castelia? Saffron? A może... Tak. Unova... - dopowiedziałem w myślach.
To prawda. Nic już nie mogło mnie przestraszyć. Strachem było moje życie. Równie dobrze można by usiłować utopić wodę.
Wzdychnąłem i powolnym krokiem udałem się w kierunku Rock Tunnel. Moje zielone oczy bystro rozglądały się na boki, próbowały dostrzec jakikolwiek ruch. Złapałem podświadomie PokeBalla myśląc o tym, że już wkrótce będzie to więzienie dla żywej istoty. Pomyślałem, że, kiedy tylko będzie to możliwe, będę trzymał swoje pokemony na wolności.
Inumaru
Gdy po 2 minutach doszedłeś do Rock Tunel instynkt kazał ci się schować za jednym z większych słupów skalnych. Już stąd mogłeś usłyszeć głosy odbijania się kamienia od czegoś... czyżby twardszego niż kamień? Do tego mogłeś usłyszeć głosy "koksa" z twojego gimnazjum, którego znałeś tylko z widzenia, wiedziałeś, że nazywa się Chase.
- Giń ty głupi małżu! Ty się nazywasz Pokemonem!? Phi, ty nie umiesz walczyć, nadajesz się tylko do ugotowania! O! Ha, ha, ha! Nawet nie możesz się obronić! - krzyczał i co jakiś czas przerywało mu ciche "Sheeeeellll...".
Piterr
Nie trzeba było dużo myśleć. Sądząc po odgłosach i krzykach, ktoś rzucał kamieniem w jakiegoś pokemona. Sądząc po nazwaniu go małżem jest to Clampearl lub Shellder. Nie wydawało mi się jednak zbyt prawdopodobne, że którykolwiek z tych wodnych stworków mógłby dojść z morza aż do suchego, ciemnego Rock Tunnel.
Zacisnąłem dłoń. Może i torturowany pokemon jest teoretycznie wolny, ale... To nie jest prawdziwa wolność. Chwyciłem jakiś kamień. Starałem się określić, jak daleko może znajdować się Chase. Wybiegłem z ukrycia szukając żywymi oczyma przeciwnika. Jeśli był zbyt daleko, podbiegłem, a jeśli nie to cisnąłem kamieniem w jego kierunku nie dbając o to, w co trafię. Jeśli mi się udało, pobiegłem w jego kierunku rzucając się na niego i starając się przyłożyć jego nadgarstki do podłoża.
Ostatnie Posty
Inumaru
Hmmm, Sandshrew jest "skonstruowany" tak, że gdy się zwija tym samym broniąc, robi się z niego żółta kulka. Zapewne żółte elementy są pancerzem, a białe nieosłonięte, dlatego je zasłania. Urok pancerników, zasłaniają słabe punkty. W brzuchu są także wszelkie narządy i uderzenie w to właśnie miejsce może być najbardziej bolesne... Czy Chase naprawdę jest na tyle głupi? Walczę już od kilku minut i chyba zdążyłem wyczuć rywala. Sandshrew to przecież obronny pokemon, a on mimo wszystko ani razu nie użył ataku powiększającego jego obronę. Ten pokemon po prostu atakuje na wprost drapiąc... Może to nie będzie takie trudne? Trzeba po prostu zacząć naprawdę walczyć. Atakować brzuch. - jak pomyślałem, tak zrobiłem.
- Shellder, zacznij naprawdę atakować. Gdy tylko zbliży się do ciebie usiłując używać Scratcha, ty zamknij skorupę i na moją komendę otwórz ją gwałtownie. Krzyknę tak w chwili, gdy zbliży się dość blisko. Skorupa powinna odepchnąć jego drapiące łapy do góry. Wtedy przez chwilę będzie miał całkiem nieosłonięty brzuch. Pewnie nie będzie się spodziewał odparcia ataku w taki sposób. Wykorzystując chwilę nieuwagi przeciwnika, użyj najmocniejszego Tackle'a, na jakiego będzie cię stać, prosto w brzuch. Musisz zareagować błyskawicznie. Staraj się uderzyć pod lekkim kątem, aby upadł na bok i nie był w stanie podeprzeć się ogonem. Gdy straci równowagę, uderz jeszcze kilkoma Tacklami spychając go w stronę skały. Przygwoźdź go do niej wbijając wystające elementy twojej skorupy w jego brzuch. Możesz też "klapnąć" szybko muszlą tak, aby uszczypnąć jego brzuch. Jest dość gruby, więc może ci się udać przytrzymać takim chwytem jego brzuch. Jeśli ci się uda, nie puszczaj. Zamknij muszlę tak szczelnie, aby nie był w stanie się z niej wyrwać. Nie pozwól na to. Jeśli poczujesz się dostatecznie pewnie, zacznij podskakiwać i okręcać się wokół własnej osi wciąż trzymając jego brzuch w potrzasku. Wtedy ból Sandshrew powinien przekroczyć wszelkie granice. - powiedziałem Shellder. Wtedy spojrzałem na tego biedaka - Sandshrewa. To była moja pierwsza walka. Zwykły pojedynek na początku podróży, a już zacząłem się czuć jak morderca. To też jest pokemon. Walczę o uwolnienie ich wszystkich, ale czy w ten sposób? Czy muszę sprawiać mu taki ból? Może, gdy Chase go wypuści, ten stworek zechce dołączyć do mnie i Shellder?
- Sandshrew, przepraszam. Nie chcę cię atakować, ale muszę. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe... Naprawdę przepraszam - powiedziałem szczerze.
Piterr
Twoja taktyka zadziałała bez zarzutów i już po chwili poobijany Sandshrew leżał na ziemi niezdolny do walki. Gdy patrzyłeś na niego miałeś sobie trochę za złe, że musiałeś skrzywdzić Pokemona, ale teraz spotka go lepsze życie - życie na wolności. Shellder po zwycięstwie podbiegła do ciebie i przytuliła się do twojej nogi... chyba zdobyłeś jej zaufanie. Wygląda na to, że teraz będzie twoim towarzyszem podróży, przynajmniej nie będzie z tobą chodzić bez ochoty na to. Sandshrew bezsilny leżał na ziemi, a Chase spojzał na ciebie gniewnie.
- Pff... miałeś po prostu szczęście Nietoperku, dobra a teraz bierz Shellder i spadaj! - Chase rzucił ci PokeBall Shelldera i już zbierał się naburmuszony do odejścia.
Shellder + 1 lv
Inumaru
- Zniszcz pusty PokeBall Sandshrew, on jest wolny, taka była umowa - rzuciłem w stronę Chase'a kucając przy Sandshrew i Shellder.
- Shellder, czeka nas daleka podróż dla dobra pokemonów. Nie będę zniewalał cię imieniem, będziesz po prostu Shellder, jak tysiące innych pokemonów tego gatunku na wolności - powiedziałem do nowego pokemona głaszcząc ją po muszli. Po chwili przypomniałem sobie o znokautowanym Sandshrew. PokeBall Shellder schowałem do kieszeni. Nie chciałem więzić jej zbyt często w ballu. Wziąłem ostrożnie Sandshrew na ręce.
- Nie martw się, przeniosę cię przez Rock Tunnel do następnego centrum pokemon, tam cię uleczymy. Potem będziesz wolny... Albo... Teraz przyszło mi to do głowy... Możesz dołączyć do mnie i Shellder, podróżować z nami. Wybór należy do ciebie - powiedziałem spokojnie do pancernika wstając powoli i wchodząc wolnym krokiem do ciemnego Rock Tunnel...
Piterr
Shellder bardzo się ucieszyła faktem, że dajesz jej dużo wolności, po czym tak jak ty zwróciła się w stronę Sandshrew. Wiedziałeś, że ona też nie chciała go ranić, ale musiałeś to zrobić, aby zapewnić wolność obu Pokemonom. Na twoje pytanie Sandshrew tylko pokiwał główką przytakująco po czym zemdlał, co trochę cię przyspieszyło. Podniosłeś Sandshrew i powoli wszedłeś do Rock Tunel, chociaż wiedziałeś, że zaraz będziesz się musiał pospieszyć. Niestety Sandshrew nie był lekki, więc nie mogłeś iść zbyt szybko, musiałeś bardzo uważać, aby Ci nie upadł. Szedłeś powoli, w ciemnościach już od koło godziny. Byłeś już dość zmęczony, Shellder również, ale to i tak było nic w porównaniu do Sandshrew. Szedłeś dalej i dalej przez labirynt... gdy w końcu zorientowałeś się, że chyba się zgubiłeś, bo przeszedłeś koło tej samej skały 3 raz. Na początku stwierdziłeś, że tylko ci się wydawało, że to miejsce jest znajome, ale po kilku okrążeniach byłeś już pewien. Zgubiłeś się. Usiadłeś spokojnie na ziemi. Wchodzenie w labirynt dalej nie miałoby sensu. Okazało się, że był to dobry wybór, gdyż po jakichś 15 minutach zobaczyłeś światło latarki w tunelu i chłopaka starszego od ciebie na oko o jakieś 3 lata, miał blond włosy i bliznę pod okiem, która wyglądał jakby jakby walczył z jakąś prawdziwą bestią. Wszedł do pomieszczenia, w którym byłeś i zaświecił w twoją twarz latarką.
- Zagubiony? - uśmiechnął się do ciebie.
Inumaru
Pokiwała głową, znaczy, że chce ze mną podróżować? O to pytanie chodziło?
____________________
Wyciągnąłem PokeBall delikatnie dotykając jego przyciskiem łebka Sandshrew, aby nie musieć dźwigać i aby stał się moim Pokemonem. Następnie przeskanowałem Sandshrew ponownie, aby poznać i jego naturę.
Zielone oczy gwałtownie zwróciły się w stronę chłopaka. Nie wstałem. Źrenice zmniejszyły mi się od światła latarki. Zmrużyłem je i wyciągnąłem rękę, aby zasłonić je cieniem.
- Tak... - odpowiedziałem podejrzliwie. - To znaczy... Tak, w pewnym sensie. Mógłbym trzymać się bez przerwy lewej ściany labiryntu, co zawsze daje gwarancję wyjścia z niego, ale to dość czasochłonne. Jeśli masz jakąś mapę lub zechcesz pomóc mi się stąd wydostać szybszą drogą...
Inumaru
Wyszedłeś ze swojego domu. Był jeszcze poranek, więc Levander Town w większości spało. Po deszczowej nocy wszędzie unosiła się mgła, co czyniło miasto dość przerażającym, aczkolwiek ty spędziłeś całe życie w starym zamku, więc chyba trudno nazwać dla ciebie "przerażającym" cokolwiek. Miałeś ze sobą cały potrzebny ekwipunek i mogłeś wyruszyć gdziekolwiek byś chciał. Zapewne normalny trener chciałby "zdobyć wszystkie Pokemony i wygrać Ligę Pokemon", ale ty nie byłeś normalnym trenerem. Ty byłeś jedynym szlachetnym, który chciał uwolnić Pokemony i to był cel twojej wyprawy. Niestety wiedziałeś, że aby swój cel osiągnąć będziesz musiał zniewolić trochę Pokemonów. Teraz, musiałeś zdobyć swojego pierwszego podopiecznego... wróć, swojego przyjaciela, bo inaczej nie było mowy, abyś tego Pokemona łapał. Musiałby się na to zgodzić on sam. Już miałeś ruszyć, w którymś kierunku gdy nagle usłyszałeś jakiś hałas dobiegający od strony Rock Tunel.
Piterr
Hałas... Hałas, hałas, hałas... Nienawidzę go. Jak wielu innych rzeczy. Po co istnieje? Czy świat nie powinien być cichy? Czy nie taka była jego natura, zanim pojawił się tutaj ten okropny gatunek - ludzie? - pomyślałem wdychając świeże powietrze. Niesamowite. Wolny. Nie od rodziny, bo rodzinę zawsze lubiłem. Wolny od tego miejsca. Cały świat stał dla mnie otworem. Zero kurzów, zapachu starych mebli. Strachu, że jakiś Gengar z wyższych pięter wejdzie do mojego pokoju w nocy i wtargnie do moich snów, ukryje się w moim cieniu. Uśmiechnąłem się, ale nagle mina mi zrzedła na myśl o tym, że moi rodzice, moi biedni rodzice będą musieli spędzić tutaj jeszcze wiele czasu. Odwróciłem się w kierunku domu.
- Wrócę tutaj... - powiedziałem cicho.
Gdy naprawię świat, gdy będzie mnie stać na nowy dom. Wyniesiemy się z tego miasta. Zamieszkamy... Kto wie? Może w jakimś wielkim mieście? Vermilion City? Castelia? Saffron? A może... Tak. Unova... - dopowiedziałem w myślach.
To prawda. Nic już nie mogło mnie przestraszyć. Strachem było moje życie. Równie dobrze można by usiłować utopić wodę.
Wzdychnąłem i powolnym krokiem udałem się w kierunku Rock Tunnel. Moje zielone oczy bystro rozglądały się na boki, próbowały dostrzec jakikolwiek ruch. Złapałem podświadomie PokeBalla myśląc o tym, że już wkrótce będzie to więzienie dla żywej istoty. Pomyślałem, że, kiedy tylko będzie to możliwe, będę trzymał swoje pokemony na wolności.
Inumaru
Gdy po 2 minutach doszedłeś do Rock Tunel instynkt kazał ci się schować za jednym z większych słupów skalnych. Już stąd mogłeś usłyszeć głosy odbijania się kamienia od czegoś... czyżby twardszego niż kamień? Do tego mogłeś usłyszeć głosy "koksa" z twojego gimnazjum, którego znałeś tylko z widzenia, wiedziałeś, że nazywa się Chase.
- Giń ty głupi małżu! Ty się nazywasz Pokemonem!? Phi, ty nie umiesz walczyć, nadajesz się tylko do ugotowania! O! Ha, ha, ha! Nawet nie możesz się obronić! - krzyczał i co jakiś czas przerywało mu ciche "Sheeeeellll...".
Piterr
Nie trzeba było dużo myśleć. Sądząc po odgłosach i krzykach, ktoś rzucał kamieniem w jakiegoś pokemona. Sądząc po nazwaniu go małżem jest to Clampearl lub Shellder. Nie wydawało mi się jednak zbyt prawdopodobne, że którykolwiek z tych wodnych stworków mógłby dojść z morza aż do suchego, ciemnego Rock Tunnel.
Zacisnąłem dłoń. Może i torturowany pokemon jest teoretycznie wolny, ale... To nie jest prawdziwa wolność. Chwyciłem jakiś kamień. Starałem się określić, jak daleko może znajdować się Chase. Wybiegłem z ukrycia szukając żywymi oczyma przeciwnika. Jeśli był zbyt daleko, podbiegłem, a jeśli nie to cisnąłem kamieniem w jego kierunku nie dbając o to, w co trafię. Jeśli mi się udało, pobiegłem w jego kierunku rzucając się na niego i starając się przyłożyć jego nadgarstki do podłoża.
Ostatnie Posty
Inumaru
Hmmm, Sandshrew jest "skonstruowany" tak, że gdy się zwija tym samym broniąc, robi się z niego żółta kulka. Zapewne żółte elementy są pancerzem, a białe nieosłonięte, dlatego je zasłania. Urok pancerników, zasłaniają słabe punkty. W brzuchu są także wszelkie narządy i uderzenie w to właśnie miejsce może być najbardziej bolesne... Czy Chase naprawdę jest na tyle głupi? Walczę już od kilku minut i chyba zdążyłem wyczuć rywala. Sandshrew to przecież obronny pokemon, a on mimo wszystko ani razu nie użył ataku powiększającego jego obronę. Ten pokemon po prostu atakuje na wprost drapiąc... Może to nie będzie takie trudne? Trzeba po prostu zacząć naprawdę walczyć. Atakować brzuch. - jak pomyślałem, tak zrobiłem.
- Shellder, zacznij naprawdę atakować. Gdy tylko zbliży się do ciebie usiłując używać Scratcha, ty zamknij skorupę i na moją komendę otwórz ją gwałtownie. Krzyknę tak w chwili, gdy zbliży się dość blisko. Skorupa powinna odepchnąć jego drapiące łapy do góry. Wtedy przez chwilę będzie miał całkiem nieosłonięty brzuch. Pewnie nie będzie się spodziewał odparcia ataku w taki sposób. Wykorzystując chwilę nieuwagi przeciwnika, użyj najmocniejszego Tackle'a, na jakiego będzie cię stać, prosto w brzuch. Musisz zareagować błyskawicznie. Staraj się uderzyć pod lekkim kątem, aby upadł na bok i nie był w stanie podeprzeć się ogonem. Gdy straci równowagę, uderz jeszcze kilkoma Tacklami spychając go w stronę skały. Przygwoźdź go do niej wbijając wystające elementy twojej skorupy w jego brzuch. Możesz też "klapnąć" szybko muszlą tak, aby uszczypnąć jego brzuch. Jest dość gruby, więc może ci się udać przytrzymać takim chwytem jego brzuch. Jeśli ci się uda, nie puszczaj. Zamknij muszlę tak szczelnie, aby nie był w stanie się z niej wyrwać. Nie pozwól na to. Jeśli poczujesz się dostatecznie pewnie, zacznij podskakiwać i okręcać się wokół własnej osi wciąż trzymając jego brzuch w potrzasku. Wtedy ból Sandshrew powinien przekroczyć wszelkie granice. - powiedziałem Shellder. Wtedy spojrzałem na tego biedaka - Sandshrewa. To była moja pierwsza walka. Zwykły pojedynek na początku podróży, a już zacząłem się czuć jak morderca. To też jest pokemon. Walczę o uwolnienie ich wszystkich, ale czy w ten sposób? Czy muszę sprawiać mu taki ból? Może, gdy Chase go wypuści, ten stworek zechce dołączyć do mnie i Shellder?
- Sandshrew, przepraszam. Nie chcę cię atakować, ale muszę. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe... Naprawdę przepraszam - powiedziałem szczerze.
Piterr
Twoja taktyka zadziałała bez zarzutów i już po chwili poobijany Sandshrew leżał na ziemi niezdolny do walki. Gdy patrzyłeś na niego miałeś sobie trochę za złe, że musiałeś skrzywdzić Pokemona, ale teraz spotka go lepsze życie - życie na wolności. Shellder po zwycięstwie podbiegła do ciebie i przytuliła się do twojej nogi... chyba zdobyłeś jej zaufanie. Wygląda na to, że teraz będzie twoim towarzyszem podróży, przynajmniej nie będzie z tobą chodzić bez ochoty na to. Sandshrew bezsilny leżał na ziemi, a Chase spojzał na ciebie gniewnie.
- Pff... miałeś po prostu szczęście Nietoperku, dobra a teraz bierz Shellder i spadaj! - Chase rzucił ci PokeBall Shelldera i już zbierał się naburmuszony do odejścia.
Shellder + 1 lv
Inumaru
- Zniszcz pusty PokeBall Sandshrew, on jest wolny, taka była umowa - rzuciłem w stronę Chase'a kucając przy Sandshrew i Shellder.
- Shellder, czeka nas daleka podróż dla dobra pokemonów. Nie będę zniewalał cię imieniem, będziesz po prostu Shellder, jak tysiące innych pokemonów tego gatunku na wolności - powiedziałem do nowego pokemona głaszcząc ją po muszli. Po chwili przypomniałem sobie o znokautowanym Sandshrew. PokeBall Shellder schowałem do kieszeni. Nie chciałem więzić jej zbyt często w ballu. Wziąłem ostrożnie Sandshrew na ręce.
- Nie martw się, przeniosę cię przez Rock Tunnel do następnego centrum pokemon, tam cię uleczymy. Potem będziesz wolny... Albo... Teraz przyszło mi to do głowy... Możesz dołączyć do mnie i Shellder, podróżować z nami. Wybór należy do ciebie - powiedziałem spokojnie do pancernika wstając powoli i wchodząc wolnym krokiem do ciemnego Rock Tunnel...
Piterr
Shellder bardzo się ucieszyła faktem, że dajesz jej dużo wolności, po czym tak jak ty zwróciła się w stronę Sandshrew. Wiedziałeś, że ona też nie chciała go ranić, ale musiałeś to zrobić, aby zapewnić wolność obu Pokemonom. Na twoje pytanie Sandshrew tylko pokiwał główką przytakująco po czym zemdlał, co trochę cię przyspieszyło. Podniosłeś Sandshrew i powoli wszedłeś do Rock Tunel, chociaż wiedziałeś, że zaraz będziesz się musiał pospieszyć. Niestety Sandshrew nie był lekki, więc nie mogłeś iść zbyt szybko, musiałeś bardzo uważać, aby Ci nie upadł. Szedłeś powoli, w ciemnościach już od koło godziny. Byłeś już dość zmęczony, Shellder również, ale to i tak było nic w porównaniu do Sandshrew. Szedłeś dalej i dalej przez labirynt... gdy w końcu zorientowałeś się, że chyba się zgubiłeś, bo przeszedłeś koło tej samej skały 3 raz. Na początku stwierdziłeś, że tylko ci się wydawało, że to miejsce jest znajome, ale po kilku okrążeniach byłeś już pewien. Zgubiłeś się. Usiadłeś spokojnie na ziemi. Wchodzenie w labirynt dalej nie miałoby sensu. Okazało się, że był to dobry wybór, gdyż po jakichś 15 minutach zobaczyłeś światło latarki w tunelu i chłopaka starszego od ciebie na oko o jakieś 3 lata, miał blond włosy i bliznę pod okiem, która wyglądał jakby jakby walczył z jakąś prawdziwą bestią. Wszedł do pomieszczenia, w którym byłeś i zaświecił w twoją twarz latarką.
- Zagubiony? - uśmiechnął się do ciebie.
Inumaru
Pokiwała głową, znaczy, że chce ze mną podróżować? O to pytanie chodziło?
____________________
Wyciągnąłem PokeBall delikatnie dotykając jego przyciskiem łebka Sandshrew, aby nie musieć dźwigać i aby stał się moim Pokemonem. Następnie przeskanowałem Sandshrew ponownie, aby poznać i jego naturę.
Zielone oczy gwałtownie zwróciły się w stronę chłopaka. Nie wstałem. Źrenice zmniejszyły mi się od światła latarki. Zmrużyłem je i wyciągnąłem rękę, aby zasłonić je cieniem.
- Tak... - odpowiedziałem podejrzliwie. - To znaczy... Tak, w pewnym sensie. Mógłbym trzymać się bez przerwy lewej ściany labiryntu, co zawsze daje gwarancję wyjścia z niego, ale to dość czasochłonne. Jeśli masz jakąś mapę lub zechcesz pomóc mi się stąd wydostać szybszą drogą...
Cieniu- Admin
- Liczba postów : 3460
Birthday : 07/04/1991
Join date : 16/01/2013
Age : 33
Skąd : Śródziemie
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Kopia początkowa :: Historie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach