Uczeń czarnoksiężnika?-Gra Soula

Pokemon przekrzywił głowę.
-Widzę, że humor ci dopisuje... Dobrze, może się przydać. Cóż, z pewnością cię dziś wypuszczą, ale ja nie cieszyłbym się tak. Będziesz się chłopcze gęsto tłumaczył przed radą, lepiej zacznij myśleć o tym, co jej powiesz. Wybryk twojego stróża przysporzył nam masę roboty i problemów... mówiąc nam mam na myśli oczywiście siebie.
Dyrektor zerknął na pokeball leżący obok na stoliczku.
-No i kolejnym problemem jest twój obecny brak stróża. Nie sądzę, żeby udało nam się znaleźć Inkaya... Obawiam się, że będziesz musiał poradzić sobie z własnymi pokemonami.

- Czyli nie otrzymam nowego opiekuna? Wgl co dalej?CO teraz mam zrobić? - Wypytuję dyrektora o to co powieniennem wiedizeć przed rozmową z radą.

-Cóż, może nie powinienem ci tego mówić, ale... padła propozycja nauczania indywidualnego. U nas taką możliwość dostają tylko albo ludzie wybitni albo naprawdę ułomni, więc w sumie sam zdecyduj czy to dobrze.
Ale. Propozycja to nie werdykt. Słyszałem też głowy za wyrzuceniem cię z uczelni. W końcu naraziłeś wielu ludzi na niebezpieczeństwo... Ach, no i z pewnością będziesz miał sporo do opowiedzenia o tym, co się właściwe stało w mieście...
Pokemon wstał i przeciągnął się, po czym zeskoczył z łóżka.
-Puki co leż tu sobie i myśl, damy ci znać gdy nadejdzie pora na przesł... ehem, zebranie. Paaaaa!
Machnął na ciebie ogonem i szybko wytruchtał z sali, zostawiając cię sam na sam z myślami.

Wysłuchwaszy wielu, wielu narzekań poke-dyrektora na to , że to niby moja wina, iż opiekun mi spierdolił i narobił syfu w mieście - nie przejąłem się zbytnio i położyłęm się w kimę. Mam nadzieje, że następne dni będą owocniejsze w jakieś lepsze nowinki i że w końcu wyjdę z tego szpitala.

Chwilę tak sobie leżałeś bez celu, aż w końcu oczy same ci się zamknęły i z lekka się kimnąłęś. Gdy obudziło cię lekkie poszturchiwanie w ramię byłeś wciąż nieco nieprzytomny, ale głos pielęgniarki szybko cię otrzeźwił.
-Panie Soul, proszę wstać. mam 2 wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że zaraz wychodzi pan ze szpitala. Zła, że zostanie zaprowadzony na zebranie.
Gdy wyszła zobaczyłeś czyste ubrania na krześle obok. Może i pielęgniarka nie była najmilsza, ale co fakt to fakt - poskładała cię do kupy w kilka dni. No, jeszcze cię trochę bolały żebra gdy się zbytnio wygiąłeś, ale to tylko resztki tego co było tuż po walce. Zebrawszy się do kupy wziąłeś swojego pokemona i w końcu wyszedłeś na korytarz...
Gdzie czekał na ciebie Zelgadis.
-No hej. Zgadnij, kto ma dopilnować, żebyś stawił się na przesłuchaniu - rzucił na powitanie, po czym poprowadził cię korytarzem -Pozwól, że udzielę ci paru małych rad. Generalnie mistrzowie są spoko, może z paroma wyjątkami. Uważaj na Nightmare'a, Byakuyę, Storma, Sesshomaru i Soi Fon. Mistrzowie mroku, smoków, piorunów, lodu i trucizny. Co tutaj są akurat przewrażliwieni na punkcie zasad i do bólu poważni. Uważaj co do nich mówisz. Nie żartuj sobie z nich i traktuj z szacunkiem, potrafią być naprawdę nieprzyjemni dla ludzi bezczelnych.

- Dobrze, rozumiem... Dzięki za radę... Orientujesz się może czego mogą oni chcieć ode mnie? - Pytam Zegladisa nieustannie kierując się w miarę dynamicznym krokiem w kierunku sali w której zaraz ma się odbyć zebranie i osąd tego co się stało kilka dni temu. Swoją drogą ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie i jak całą sprawa się dalej potoczy.
- Masz dla mnie jeszcze jakieś rady?

-Cóż, obawiam się, że rada ma zadecydować o twoim dalszym toku nauki... nie oszukujmy się, to będzie tak naprawdę przesłuchanie. Magowie jako priorytet uważają kontrolę, a ty ostatnio raczej się tym nie popisałeś... W każdym bądź razie dobrze sobie przemyśl co im powiesz i staraj się być kulturalny. Nie krzycz, nie warcz... no i oczywiście nie miotaj zaklęciami. Jeśli tylko nie popełnisz jakiegoś głupiego błędu powinieneś wyjść z tego w miarę cało.
Teraz szliście pustym korytarzem, a wasze kroki dudniły głośnym echem. Na końcu korytarza zobaczyłeś drzwi. Były ogromne, pełne ozdóbek, liści, postaci magów i pokemonów. Na samym środku widniał Arceus.
-Sala przesłuchań, jesteśmy.
Przez chwili tak staliście i patrzyliście. W końcu Zelgadis przerwał ciszę.
-Nie martw się, dasz sobie radę - poklepał cię po plecach.
Nie pozostało ci nic innego jak przejść przez drzwi i zmierzyć się z Radą...

Z lekkim stresem i nieco bardziej drżącą lewą ręką, złapałem za klamkę drzwi za którymi ma znajdować się cała ta wielka rada. Cóż zobaczymy co mnie czeka - naciskam klamkę i robię krok do środka pomieszczenia...
Kiedy już tam wejdę szukam jakiegoś miejsca, gdzie mógłbym stanąć tak aby nikogo nie urazić ani nic w tym stylu. Rozglądam się dookoła i czekam na dalszy przebieg wydarzeń.

Gdy przestąpiłeś próg w pierwszej chwili oślepiło cię ostre, białe światło niczym w prosektorium. Gdy chwilę pomrugałeś twoim oczom ukazała się duża sala, wzdłuż której pod ścianami na podwyższeniach siedzieli jacyś nieznani ci ludzie.
-Jake Soul, zajmij swoje miejsce - po pomieszczeniu przetoczył się donośny aczkolwiek spokojny głos.
Odezwał się mężczyzna stojący na samym końcu sali, który siedział na miejscu ozdobionym w fiolety i postacie smoków.

Centralnie na środku pomieszczenia stało nieduże podwyższenie, które było proste i bez ozdób. W drodze do niego kątem oka widziałeś, że osób jest 17, każdy uważnie ci się przypatrywał, siedząc w miejscu stylizowanym zgodnie z jakimś typem pokemonów. I uwaga, znalazłeś jakąś znaną twarz! W miejscu zdobionym w fale i muszle zasiadał widziany wcześniej blond włosy Fay, uśmiechając się do ciebie lekko.
-Jake Soul, zostałeś wezwany w sprawie utraty kontroli nad swoim opiekunem, która doprowadziła do zniszczenia miasta Aberine, dnia 12 października - wznowił mężczyzna - co możesz nam opowiedzieć na ten temat?

Twoja rewelacja była szybka i konkretna, choć raczej niewiele wniosła do śledztwa. Z drugiej strony ludzie zaczęli do siebie szeptać, aż w pewnym momencie jedna z kobiet obecnych na sali odezwała się do ciebie ostro:
-Kim był ten mężczyzna? Widziałeś go już kiedyś?
Miała ostre, uważne spojrzenie podobne do poprzedniego mówiącego i siedziała za podwyższeniem zdobionym na fioletowo, pełnym rysunków węży i pająków.

-Hyuu, ja wiem kto to był.
Wszystkie głowy zwróciły się w stronę Faya.
-Napastnikiem był Amaimon.
W sali zawrzało jak w ulu, aż smoczy przywódca musiał wszystkich uciszać.
-To było pytanie skierowane do oskarżonego, i to od niego oczekuje się odpowiedzi - wycedził, gromiąc mężczyznę wzrokiem.

Na sali ponownie zapanował zgiełk i tym razem uciszenie towarzystwa zajęło przewodniczącemu więcej czasu niż poprzednio. Gdy w końcu zrobiło się cicho usłyszałeś rozbawione parsknięcie.
-Mały ma jaja. No i jak dla mnie sporo racji...
Odezwała się kobieta siedząca za czerwonym i rzeźbionym w płomienie podium.

-Język może i dosadny, ale faktycznie mają sporo racji - tym razem odezwał się mężczyzna na miejscu zdobionym piórami i  chmurami - Amaimon jest niebezpieczny i to nie pierwszy raz, kiedy daje nam się we znaki. I z tego co wiem nigdy wcześniej nie działał tak blisko Akademi...

Tym razem rozmowy były nieco bardziej ciche, ludzie przestali zwracać na ciebie uwagę i wyglądało na to, że zajęli się problemem napastnika. Po kilku minutach ignorowania cię odezwał się Fay.
-Na razie możesz chyba wyjść, dałeś nam sporo do myślenia...

Witam, i wracam po przerwie, sorki za nieoebecność
---------------
Jak usłyszałem, tak też zrobiłem... Szybko zebrałem swoje klamoty i wyniosłem się z sali rozprawa - jeżeli można tą kłótnie różnych wysoko postawionych osób wgl tak nazwać. Ostatnie spojrzenie na potężne drzwi od sali.
No cóż, muszę coś zrobić ze sobą trenować, nabierać sił czy cokolwiek innego.
KIedy wychodzę z sali rozglądam się dokładnie po holu na którym się znajduję i rozmyślam - co dalej... Jeśli mogę i jest na to miejsce to wypuszczam pokemony : Blastoise, Electivire, Infernape, Oraz Umbreona
- Słuchajcie małolaty! Z racji iż święta juz prawie u nas zawitały - a przynajmniej w moich rodzinnych progach o tej porze roku mieliśmy w zwyczaju obchodzi takowe - to mam dla Was małe podarunki:
- Dla Blastoise'a idzie batonik ( +3 lvl)
- Dla Umbreona idą dwa batoniki ( + 2 lvl każdy)
- Dla Infernape idą dwa cukierki dla ognistych pokemonów ( + 1 lvl każdy)
- Dla Electivire idzie 1 cuekirek ( + 1 lvl).
Życzę Wam wesołych świąt - Rzekłem do pokemonów wręczając im cukierki ( odlicze je z KP po zatwierdzeniu).

Rozprawa jak to rozprawa, na pierwszy rzut oka nie wiadomo co właściwie z niej wynikło. Wyglądało jednak na to, że zdobyłeś sobie paru obrońców. W każdym bądź razie czułeś się lepiej opuszczając to pomieszczenie.
Wypuszczenie pokemonów na raz udało się, jednak musiałeś ich ustawić w rządku żeby wszyscy się zmieścili i przy okazji cię nie zgnietli. I tak cudem cię nie zgniotły, kiedy rzuciły się aby cię uściskać.
Kiedy kończyliście zauważyłeś, że ktoś nadchodzi korytarzem: to widziany parę dni wcześniej rudzielec. Przechodząc obok przystanął, obejrzał twoje pokemony i gwizdnął z podziwem.
-Nie no, ładny tu masz zespół! Skąd żeś wytrzasnął takie silne pokemony?

-----------
Cieszę się że zostałeś ^^
Część twoich poków nie ma charakteru, przeskanuj je może
Zatwierdzam lv-upy

Spoglądam na pokemony po czym chowam do kul wszystkie prócz Infernape'a.
- Wiem, wiem mocna drużyna ale to jeszcze nie wszyscy. POznaj resztę... - Powiedziałem i wypuściłem z pokeballi następujące pokemony: Aggron, Kabuto. Kiedy już pokemony przede mną staną to wyciągam pokedex i skanuję każdego po kolei aby dowiedzieć się ich charakterów.
- A Ty? Masz jakieś pokemony kolego? - Mierząc rudzielca wzrokiem rozglądam się za kimś znajomym.

Chłopak odskoczył nerwowo widząc Aggrona, jednak tobie nie wpadło to do głowy i wylądowałeś pod jego wielkim ogonem - pokemon zajął sobą cały korytarz i ani tobie ani jemu nie było zbyt wygodnie. Kabuto miał więcej szczęścia, bo wylądował na ramieniu większego kolegi.
-Łoooooo! - Mruknął Badou - ja tam parę pokemonów mam, ale w walce za dobry nie jestem... Za to mój ziomek Heine, o! On to dopiero rozkłada ludzi na łopatki! Wiesz, ile kasy już wygrałem stawiając na niego?
Wyszczerzył się rozmarzony. Tak wgl to nie ma tu chwilowo nikogo innego, chyba trwają zajęcia. Albo jesteś w jakiejś mało uczęszczanej części szkoły.


shiny Aggron samiec
Lv:29
Zdolność: Rock Head
Ataki: Tackle, Harden, Mud-Slap, Headbutt, Metal Claw, Iron Defense, Roar, Take DOwan, Iron Head, Rollout, Ancientpower, Fire Punch
Charakter: Pokemon raczej spokojny, pewny siebie i swojej siły. Lubi walczyć, ale tylko z równie silnymi przeciwnikami, odmawia mierzenia się ze słabszymi czy rannymi. Potrafi być bardzo cierpliwy, jednak nie lubi wilgoci i niechętnie wychodzi na zewnątrz gdy pada.


Kabuto samiec
Lv: 20
Zdolność: Battle Armor
Ataki: Scrach, Harden, Absorb, Leer, Mud Shot
Charakter: Pokemon kochający walki, w każdej postaci, czy to pokazy, czy walki z dzikimi pokemonami, jest bardzo zdyscyplinowany, nie obawia się żadnego przeciwnika i odważnie kroczy na przód. Żadna przeszkoda nie jest w stanie go zatrzymać, brnie przed siebie, aby za wszelką cenę dotrzeć do celu.

Chowam pokemony do kul i spoglądam jeszcze raz na typka stojącego obok mnie. 
A więc mówisz, że ten Twój znajomy jest wyjątkowo dobrym trenerem? Bardzo ciekawe... Co Ty na to, abyś mnie do niego zaprowadził żeby zobaczyć który z nas jest lepszy? Przy okazji może wymienię z nim jakieś pokemony...

Rudzielec uśmiechnął się krótko, a potem sięgnął do kieszeni i wyjął paczkę papierosów.
-Nie ma problemu, z tego co wiem on też się gdzieś obija, w sumie jak połowa ludzi tutaj.... - zapalił papierosa, po czym wymienił paczkę i zapalniczkę na komórkę i przez chwilę rozmawiał. Gdy skończył odłożył telefon do kieszeni i poprowadził cię gdzieś, nie przestając palić.
Koniec końców znaleźliście się na dworze, gdzieś pomiędzy kępą wielgachnych drzew z tyłu szkoły. Z całą pewnością rośliny zasłaniały widok potencjalnym zainteresowanym nauczycielom. Tam właśnie powitał cię jakiś chłopak:

-Yo. Heine Rammsteiner - mruknął, wyciągając rękę - Badou, czyżbyś znowu szukał zarobku? - Ostatnią uwagę rzucił z przekąsem w stronę rudzielca.

Badou zrobił minę niewiniątka i wzruszył ramionami, a Heine parsknął.
-Walczyć o coś? Ha, tak jest zawsze zabawniej! No to ja mogę postawić powiedzmy.... Fire Stone. A żeby nie było tak łatwo proponuję dwuwalkę! Wchodzisz w to?
Chłopak wydawał się bardzo pewny siebie. Rudzielec tymczasem gdzieś tajemniczo zniknął. Czyżby organizował widownię?

-dobra z mojej strony wystawię Black Infernape oraz Shiny Aggarona... Luźno, ja postawię 2 Love Balle. A Ty? Kogo wystawisz do walki? - Zapytałem wypuszczając oba pokemony.

-Ja biorę Houndooma i Pellipera. Love balle średnio mi się uśmiechają... zamień jeden na coś innego, to zabawka dla dziewczyn.
Heine zerknął na twoje pokemony i wypuścił własne.

-Zapowiada się niezła zabawa... Wolę walczyć z silnymi przeciwnikami niż z sierotami.
Tymczasem na horyzoncie pojawiło się kilkoro uczniów - a razem z nimi Badou.