Zagajnik: Bezimienny

...spojrzałem groźnie na strażnika, chcąc mu normalnie Wperdolic. Jednak, powstrzymałem się i poszedłem w swoją stronę. Poszedłem ale wzrokiem. Rozejrzałem się dookoła, by wypatrzeć coś ciekawego. To jednak mi zbytnio się nie udało. Wstałem, otrzepałem się i poszedłem byle gdzie. Gdzieś, gdzie nie będzie nudno. Teraz tylko jednoo pytanie? Co tu znajdę?

No i ruszyłeś. Twój pokemon, razem z Tobą zwarcie szedł i rozglądał się. Jednak magiczna łąka na razie nie ujawniła swoich skrytych tajemnic. Sytuacja ciągle jest.. nudna. Nic się nie dzieje. Dotarliście mniej więcej do środka polany. Gdy rozejrzałeś się w okół, doszło do Ciebie dziwne wrażenie, że każda strona świata wygląda tak samo. Jedynie na północ, daleko widniało spore drzewo.. hm..

To było dziwne, przyznać trzeba. Czy to miejsce, jest na prawdę magiczne? Nie wierzyłem dotąd w magię, jednak, rozglądając się po polanie, gdzie wszystko jest takie samo, przechodzi mnie dziwne uczucie, że to jednak prawda. Jedyne miejsce, które odróżnia się od wszystkiego, to drzewo, na północy, które stało samotnie (?). Nie miałem lepszego pomysłu niż pójście w jego stronę. Póki co, to jedyny punkt odniesienia, od początku mojej podróży. Zobaczymy co będzie dalej?

No i ruszyłeś w kierunku "magicznego" drzewa. Droga o dziwo dłużyła Ci się niemiłosiernie. Jednakże w końcu zaczęliście się zbliżać do upragnionego miejsca. W jednym momencie poczułeś, że ktoś Cię obserwuje. Ktoś, lub coś.. Jednakże obróciłeś się parę razy, lecz nikogo/niczego nie dostrzegłeś. Gdy tylko byłeś już bardzo blisko drzewa, zauważyłeś, że ma wyciętą, a w niektórych miejscach wygryziona korę.

To prawda, droga z jaką przyszło mi się spotkać, była bardzo długa. Kiedy to się wydawało tak niedaleko. To był chyba jednak ten słynny urok Magicznego Zagajnika. Idąc cały czas przed siebie, ciepło czyjegoś wzroku na mej osobie, nie dawało mi o tym zapomnieć. Co chwila rozglądałem się gdzieś dookoła, a szczególnie moją uwagę przykuły poobgryzane kory drzew. Co to może być?

Niestety nie znalazłeś nic co mogłoby kaleczyć drzewa. Idąc dalej przed siebie wzrok który wyczuwałeś na karku był coraz bardziej odczuwalny. Teraz byłeś pewien że coś cię śledzie i nie było tego widać. Z każdym krokiem śladów na korze było więcej. Kiedy podszedłeś do jednego z drzew zobaczyłeś że musiały to zrobić ostre pazury. Robi się mało przyjemnie...

Widząc coraz wyraźniejsze zarysy sprzętu jakim były okaleczane drzewa, ciarki powoli zaczęły opętywać me ciało. Albo to jest sprawka magicznego zagajnika, i swą magią tyra mi banie, albo są tutaj stworzenia z ogromnymi pazurami. Teraz tak rozmyślając to nawet nie wiem co bym wolał, biorąc pod uwagę oba wyjścia. Mam tylko nadzieje, że spieprzę stąd jak najdalej, ale jeśli gdzieś indziej będzie jeszcze gorzej..?!

Dokładnie z tą myślą odwróciłeś się na pięcie i już miałeś uciekać jak najdalej ale nie ma tak dobrze. W momencie kiedy się odwróciłeś zobaczyłeś to co cię obserwuje. Parę czerwonych i dużych oczu w cieniu najbardziej pociętego i zniszczonego drzewa. Kiedy spojrzały na ciebie dosłownie przeszyły cię i sparaliżowały. Nie mogłeś się ruszyć. Stałeś jak wryty ale to niby tylko pokemon...

Co to było...co to jest?! - powiedziałem zaniepokojony czerwonymi ślepiami, jakie widniały z ciemnej "dziupli" starego drzewa. Stojąc spraliżowany, czekałem tylko na to aż to coś wyjdzie z ukrycia, bym mógł się mu przyjrzeć z bliska. Przebywanie w otoczeniu pokemonów, nadal nie jest mi na rękę, musze się do nich przyswoić, jeżeli mam znajdować się za każdym razem w takich sytuacjach.

Czegoś takiego jeszcze chyba nie było. Z małej dziupli a właściwie wyrwy między korzeniami wyszedł żółty pokemon. Przypominał kreta. Miał zadrapanie na plecach. Jak by nie patrzeć jego pazury są zbyt małe by tak pokaleczyć drzewa. Więc musi tu być coś jeszcze, coś groźniejszego. A ten mały krecik jest zapewne tylko niewinną i bezbronną ofiarą ale najwidoczniej przestraszony jeszcze bardziej nastraszył ciebie...

Przyjrzałem się pokemonow, którego widziałem pierwszy raz na oczy. Widząc stan małego pokemona, długo nie czekałem i podszedłem do niego, starając się opatrzyć ranę. Bez jakichkolwiek medykamentów przy sobie nie mogłem pomóc małemu pokemonowi. Wziąłem w rękę pokedex i sprawdziłem z czym mam do czynienia, bym ewentualnie mógł przejść do pomocy owemu pokemonowi.

Mały bardzo się ciebie przestraszył a kiedy tylko dotknąłeś okolicy rany zapiszczał z bólu i rozpłakał się. Najwidoczniej rana bardzo go boli i bez lekarstw się nie obejdzie. Pokedex zapiszczał w twoim ręku i podał ci skan co bardzo zaciekawiła krecika.

- Więc nazywasz się Sandshrew. - pomyślałem czytając dane pokemona. Następnie, przyjrzałem się nieco dokładniej ranie. Nie mam przy sobie medykamentów, a jedynym sposobem by ograniczyć jego ból to...złapanie go? Pprzypomnijmy sobie jak to było w przypadku mikasy... [wspomnienia z przygody].
- Sandshrew, nie jestem zbyt dobrym mówcą, jednak chcę Ci pomóc. Nie posiadam przy sobie żadnych lekarstw, więc jedynym sposobem, w jaki mogę Ci pomóc to zabrać Cię do centrum pokemonów, ale bym mógł Cię wynieść muszę najpierw umieścić Cię w tej ballce. - odparłem do pancernika, wskazując mu poke kulę.

Krecik spojrzał na balla, na ciebie, na balla i znów na ciebie po czym pokręcił głową pokazując że nie ma zamiaru wchodzić do balla. Da radę i wytrzyma. Nic mu nie będzie. Opierał się do momentu gdy nagle coś głośno zawarczało. Nie było to na pewno nic przyjemnego ani przyjaźnie nastawionego. Sandshrew jeszcze raz spojrzał na ciebie dając do zrozumienia że czas stąd zmykać i wskoczył do balla licząc na bezpieczeństwo. Może i byś się cieszył gdyby nie to że znów usłyszałeś ten odgłos lecz znacznie bliżej niż przed chwilą. Czas stąd chyba zmykać...

Sandshrew Strona 1 - Złapany

Info... MACIE PISAC NUMERKI JAKO PROWADZĄCY!

Info
Proszę o numerowanie postów jako Prowadzący

Wychodzę ze złapanym Sandshrew. Może kiedyś wrócę tutaj jeszcze.

[z/t]

Wróciłem na strefę, przypominając sobie o wykorzystaniu jeszcze jednej możliwości złapania jakiegoś pokemona w owej strefie. Właśnie, jakiegoś, tylko nie mam określonego celu i pokemona, jakiego chciałbym zdobyć? Może ustalmy tak, że cel jest jasny? Ruszam w strefę i pierwsza lepsza okazja jaka mi się przytrafi zostanie złapana? Tak się wyrażę, o!.