Chwała koszmarom! - Ariell Grey

Dziewczyna jeszcze kawałek czasu chyba będzie spać. Ruszyłeś do jadalni i poczułeś, że coś Ci się wierci niemożliwie w plecaku jakby próbując się wydostać.
- Siemka - Drew stał na korytarzu przed jadalnią i był chyba dość zaspany.

-Siemka, jak noc?-spytałem chłopaka i zdjąłem plecak, z zamiarem sprawdzenia, co mi tak po nim buszuje.-N żyje?
Niby żart ale Drew jest chyba zdolny do wszystkiego.

- Tak, jakimś cudem... - mruknął Drew tylko.
Po chwili z plecaka ujrzałeś taką uroczą mordkę:

Po chwili przyszedł N, wyglądał na zmordowanego, ale żył i było to widać bo nie był bladawcem jak Ty.

-O.o hej mały.-powitałem liska głaszcząc go po główce i wyciągając Pokedex, z zamiarem przeskanowania go.-Długo cię nie było.
Patrząc to na N'a to na Drewa byłem ciekaw, co się u nich działo.
-Co wy w nocy robiliście?-spytałem.

- Lepiej nie wiedzieć - powiedzieli obydwoje równocześnie.
Ty dostałeś w tej chwili swój skan:



Vulpix lv. 5  ♀
Charakter: Bardzo przyjazna i milusińska. Uwielbia zabawy na dużych przestrzeniach takie jak aportowanie lub zabawa w berka z innymi pokemonami. 
Ataki: Ember, Tail Whip, Extrasensory,

Chyba tamci nie mieli zamiar powiedzieć ani trochę o tym co się działo, a Tobie zaburczało w brzuchu. Pierwszy raz nie masz ochoty na kryształ.

-Okej jak chcecie.-powiedziałem i poszedłem zamówić sobie płatki i coś dla pokemonów. Przy stoliku wypuściłem z balla wszystkie swoje stworki aby zjadły. Powoli zacząłem wchłaniałem płatki, mając nadzieje, że będą mi smakować. Rozejrzałem się po jadalni i znów wznowiłem posiłek.

Płatki nawet Ci smakowały, bardzo smakowały, jak nigdy... Chyba wrócił Ci apetyt.
- Ooo i jest super, może po prostu efekty są tylko świeżo po wchłonięciu... - powiedział N zamyślony. - Bo twoje ciało się przyzwyczaja... - mruknął.
- Albo efekt nie jest stały - dodał Drew.
- Ty lepiej się już nie odzywaj... A czy Darkrai słabł? Nie - sparował N.

-Ej ej, przestańcie! Czy wy sie nie możecie normalnie dogadać? Jak małe dzieci.-westchnąłem i powróciłem do płatków. Kiedy się skończyły, poszedłem po dokładkę. Śniadania trzeba jeść dużo.

Tak ogólnie to wziąłeś cztery dokładki nim w końcu nie byłeś najedzony... Po tym akurat przyszła Shina i była chyba w dobrej formie.
- Hej i jak tam? Żyją obaj, a to jakiś sukces - stwierdziła i zamówiła sobie coś lekkiego na śniadanie po czym by nie miała znowu kłopotów z żołądkiem.

-Ale podobno było ciężko, tylko nie chcą powiedzieć czemu.-dodałem nie przestając patrzeć na dziewczynę. W końcu jednak odwróciłem wzrok spoglądając na swoje pokemony, co one porabiają. Ogółem będąc najedzony, miałem dużo chęci do działania.
-Patrz kto mi się wykluł.-powiedziałem do Shiny i przywołałem do siebie Vulpixa.

Pokemony po zjedzeniu trochę zaczynały się bawić. Vulpix podbiegł do was uradowany i zamachał ogonkiem.
- Reety ale słodki - uśmiechnęła się szeroko.
Ogólnie w tej sytuacji zaglądała Ci przez ramię, bo między stolikami miała tylko taką możliwość.

Wziąłem pokemona na kolana i pogłaskałem po łebku.
-Młody mało co nie udusił się w plecaku. Też nie miał się kiedy wykluć.-powiedziałem i z kieszeni wyciągnąłem poke balla.-No, mały, to twój nowy domek.
Lekko dotknąłem pokemona ballem, po czym przywołałem do siebie reszte drużyny i ją również schowałem do balli.
-Jak się spało?-spytałem dziewczyne, obracając się na krześle w jej stronę.

Po chwili miałeś już Vulpixa w swojej drużynie.
- A bardzo dobrze, a tobie? - spytała się i przeciągnęła.
- Jutro wieczorem powinniśmy dopłynąć - powiedział N, patrząc się na wywieszkę na ścianie. - Szybko im tym razem zeszło - stwierdził.

-Jakoś tak za szybko.-powiedziałem i poprawiłem się na siedzeniu.
Na wiadomość, że jutro dopłyniemy do celu, uśmiechnąłem się zadowolony.
-Aż dziwne, że tak szybko dotrzemy na miejsce.

- Po prostu morze nam sprzyja - powiedział zadowolony N.
Usiadł niedaleko i ziewnął. Nie wyspał się biedny... Dziewczyna rozglądała się chwilę wokoło.
- Idę do biblioteki - powiedziała w końcu Shina i wyszła z jadalni. 
Drew też gdzieś zniknął i ogólnie nie ma nic do roboty dzisiaj.

Westchnąłem i rozejrzałem się w okół, w poszukiwaniu jakiegoś kreatywnego zajęcia. Kiedy Shina powiedziała, że idzie do biblioteki, pokręciłem głową ze zrezygnowaniem.
-Co ona w tej bibliotece robi, to ja nie wiem, ale chyba nie czyta, no bo ileż można?-powiedziałem bardziej sam do siebie niż do zielonowłosego chłopaka.

N chyba potraktował to jakby było do niego.
- No na to wygląda. Lubi dużo wiedzieć i się orientować w sprawie - powiedział zielonowłosy. - Poza tym nie ma ona tu szczególnie nic do roboty - zauważył.
Sam w końcu gdzieś poszedł i zostałeś sam z waszej grupy.

Zostałem więc sam. Postanowiłem jednak, że po prostu przejdę się po okręcie w poszukiwaniu czegoś do roboty, lub po prostu żeby się przejść i zwiedzić pokład. Wziąłem ze sobą plecak i powolnym, znudzonym krokiem, poszedłem się przejść.

Nic interesującego, gdy w końcu natrafiłeś na Shinę jak siedzi sobie na ławce i coś czyta.
- Hejo - machnęła ręką i zamknęła to co teraz czytała. - Rety nie ma nic ciekawego w tej książce... Pogadamy? - spytała się. - Dzisiaj nie mają nic zaplanowanego, ale jutro ponoć ma być jakiś konkurs - powiedziała zamyślona.

-Hej.-przywitałem się i siadłem obok niej.-Miejmy nadzieje, że nie będzie to tak czasochłonne, jak ten wczorajszy turniej... Pare walk w pare godzin. Co czytasz?
Spojrzałem na dziewczyne i oparłem łokieć na kolanie, po czym oparłem głowe na otwartej dłoni.

- Historia Unovy - powiedziała dziewczyna krótko.
Odłożyła książkę na bok i się w Ciebie wręcz wpatrywała.
- No to ma być ponoć coś szybkiego... - ziewnęła i ciągle się rozglądała.
Zaczęła cię zagadywać na różne tematy. Między innymi o zainteresowania i tak dalej, pytała się o to co robiłeś dotąd... W sumie bardzo miło się rozmawiało. Nim się spostrzegliście a było późne popołudnie.

-Trzeba zjeść jakiś obiad...-mruknąłem wstając i wyciągając się.-Też jesteś głodna, czy tylko ja jestem wygłodzony?
Stojąc rozglądałem się do okoła, jednak nie spuszczając wzroku z dziewczyny.

/pisz te 5 linijek... /

- Też głodna - powiedziała.
Na te słowa wam obojgu równocześnie zaburczało w brzuchach na co dziewczyna zaczęła się śmiać. W końcu ruszyliście do jadalni i dziewczyna zamówiła sobie szarlotkę .
- Raz na jakiś czas można sobie pozwolić - stwierdziła zadowolona i zabrała się za jedzenie.
N tutaj już siedział i czytał coś.

/soorki xd/
Kiedy doszedłem do stołówki, postanowiłem zamówić sobie płatki, które rano mi tak smakowały. Swoją drogą, ciekawe gdzie jest Drew.
-Widziałeś gdzieś Drewa?-spytałem zielonowłosego chłopaka, chcąc nie chcąc, przeszkadzając mu w czytaniu.
-Ty sie odchudzasz?-spytałem dziewczyny słysząc jej słowa. Nigdy nie zrozumiem jak można się odchudzać z kości.

- Nie wiem i nie interesuje mnie to - odpowiedział N.
- Po prostu trzymam linię - powiedziała dziewczyna.
- Linia powinna być gruba i wyraźna! - usłyszałeś za plecami głos Drewa.
Co jak co, ale czułeś od niego coś dziwnego i miał zaciesz z byle czego. Shina mu się przyjrzała i chyba była obrzydzona.
- Ćpałeś! - krzyknęła.