Zapisy do Lucy :)

+4
Gatou
Pan Bagietka
xXxDarkviperxXx
Lucy
8 posters

Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Pon Mar 24, 2014 4:18 pm

Witam wszystkich chętnych do gry u mnie. Aby się dostać musicie wypełnić prosty formularz.

Imię i Nazwisko:
Ksywka:
Wiek:
Wygląd:
Charakter:
Historia:
Starter:
Cel:
Rywal:
Prośba:

No i to tyle. Zapraszam do zapisów Smile
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by xXxDarkviperxXx Pon Mar 24, 2014 10:08 pm

Imię i Nazwisko: Sephiroth (Nazwisko nieznane)
Ksywka: j.w
Wiek: ??
Wygląd: Patrz Avatar
Charakter: Zamknięty w sobie, samolubny, nie lubiący pomagać innym (chyba że tego chce)
Historia: Sephiroth nie ma swojej historii, gdyż nie pamięta nic oprócz swojego imienia. Krąży po całym świecie dowiedzieć się prawdy o sobie. Jak i o powodzie jego amnezji.
Starter: Chciałbym żeby MG wylosował mi 3 pokeball. Ale żeby było ciekawie do ostatniej chwili nie chcę wiedzieć co w nich jest. Wybieram jednego i dopiero wtedy się dowiaduje. Może to być wplątane w fabułę. Liczę na niespodziankę.
Cel: Dowiedzieć się czegoś o sobie i o swojej przeszłości
Rywal: Wyniknie z fabuły. Coś związane z jego przeszłością
Prośba: Więc tak zależało by mi na częstych odpisach. Historii nie dodałem jakiejś rozbudowanej, bo tak jak widać wszystko kręci się koło jego amnestii. Liczę na wiele niespodzianek i zwrotów akcji. Aha i chciałbym żeby mój pokemon (jakikolwiek on będzie) miał charakter podobny do mojego bohatera
xXxDarkviperxXx
xXxDarkviperxXx

Male Liczba postów : 13
Join date : 24/03/2014

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Pan Bagietka Pon Mar 24, 2014 11:45 pm

Imię i Nazwisko: Atsushi Kinomi
Ksywka: Brak
Wiek: 19 lat
Wygląd: Atsushi jest szczupłym (Niektórzy powiedzieliby, że wręcz chudym) młodym mężczyzną z niewielką szpiczastą bródką i lekko falującymi ciemnorudymi włosami, sięgającymi mu mniej więcej do poziomu brody. Jego skóra ma nieco blady odcień, co u osób z taką barwą czupryny jest dość normalne, tak samo jak pewna ilość piegów, która jednak nie wyróżnia się specjalnie nawet na tle innych osób. Przeważnie na głowie nosi okulary przeciwsłoneczne, by w razie konieczności chronić swoje zielone oczy w przypadku zbyt dużego natężenia promieniowania UV. Przy okazji wygląda w nich o wiele poważniej, w każdym razie sam tak uważa. Na grzbiecie nosi dość sporych rozmiarów plecak podróżny, co w wypadku jego całkowitego wypełnienia przy jego posturze wygląda dość zabawnie, jakby ciężar torby mógłby go w każdej chwili przeważyć w tył, co na szczęście dzięki jego sprawności fizycznej się nie dzieje. Co do jego ubioru - zazwyczaj nosi białą koszulę z kołnierzem, niebieskie jeansy, i srebrno-niebieskie buty sportowe. Z rysów twarzy nie wyróżnia się specjalnie poza widocznym zacięciem gdy chodzi o sprawy związane z jego przewodnim celem podróży. Przypomina wtedy nieco orła. I przybywa mu wtedy skrzydeł, a i wygląda jakby miał zaraz wystrzelić w stronę ofiary. W słusznym celu rzecz jasna.
Charakter: Od wczesnego dzieciństwa Atsushi miał bardzo rozbudowane poczucie sprawiedliwości, co po raz pierwszy przejawiało się w jego gwałtownych potokiem argumentów gdy tylko zauważał, że ktoś nie zachowywał się jak na porządnego człowieka przystało, nawet jeżeli sprowadzało się to do wielokrotnego wołania „To nie fair” albo „tak nie powinno się robić”. Co więcej nawet jeżeli to któryś z jego znajomych coś zbroił, nie czuł skrupułów przed tym, by takiego osobnika zmobilizować czym prędzej do naprawy szkody... nawet, jeżeli wiązałoby się to z tak zwaną skargą. Dużą część osób tym do siebie zraził, ale część przy nim została doceniając jego twardy kręgosłup moralny, który zazwyczaj ratował ich od popełnienia jakiejś głupoty, takie osobniki były jednak mniejszością chociażby ze względu na młody wiek. Przeszło mu to zresztą do lat późniejszych. Bezwzględny jeżeli chodzi o egzekwowanie prawa, zarówno społecznego jak i naturalnego... chociaż to ostatnie stawia na wyższym poziomie niż to pierwsze. Rozumie, że natura sama ustaliła sobie warunki , i nie powinno się w to ingerować bez powodu, chyba, że zagraża to ludziom i pokemonom w sposób zupełnie dający się uniknąć. Mimo to, stosunku do ludzi jest raczej serdeczny i przyjaźnie nastawiony, i nawet jeżeli mają coś na sumieniu to stara się ich sprowadzić na właściwą (Według niego) drogę. Jest idealistą. Marzy o stworzeniu społeczeństwa bazującym na zasadzie “Wszyscy pracują dla większego dobra”. Innymi słowy “Zasuwajmy jak pszczółki w ulu”, bo akurat takie porównanie miał z dzieciństwa.
Historia: Rodzice Atsushiego, Torashi i Sami, poznali się, gdy jego ojciec miał dwadzieścia lat i był w trakcie rozwijania swojej kariery trenerskiej. Matka była koordynatorką z pewnymi sukcesami, ponieważ ciężko pracowała by znaleźć się wśród najlepszych. Niezwykle urzekło to tego młodego człowieka, któremu po wielu wspólnych perypetiach udało się zdobyć jej serce. Osiedlili oni we Floaromie, która od pokoleń była miejscem zamieszkania rodziny Torashiego. Zajmowała się ona od dawien dawna pszczelarstwem i była znana z doskonałej jakości produkowanego miodu. Układało im się całkiem nieźle, nawet na tyle, że dwa lata po podjęciu decyzji o zapuszczeniu korzeni przyszedł na świat ich syn, Atsushi.
Od początku swojego istnienia wykazywał on parę charakterystycznych cech. Pomijając dość charakterystyczny kolor włosów który jakby nie patrzeć jest dość specyficzny (zwłaszcza w regionach o charakterystyce japońskiej) to nigdy specjalnie sam z siebie nie sprawiał kłopotów. Był niezwykle usłuchanym dzieckiem, które bardzo chciało pomóc swojej rodzinie. W dodatku szybko zdał sobie sprawę, że czasem najlepszą formą pomocy był brak pomocy, chociaż często miał problemy z ocenieniem, kiedy taka sytuacja miała miejsce. Zresztą pozostało mu do pewnego stopnia do dzisiaj. O ile było wiadomo, że nie miał co się pchać sam do ula bo go dosłownie zjedzą, to wstawienie się za kimś kogo spotyka krzywda o swoich rówieśników była dla niego naturalną sprawą nie podlegającej żadnej dyskusji. Dzięki temu usłuchaniu większość czasu spędzał na zwyczajnej nauce („Bo to bardzo ważne dla każdego młodego człowieka), zabawie („Bo na odpoczynek też trzeba znaleźć czas”), słuchaniu opowieści swoich rodziców na różne tematy (Tu akurat żadnej wychowawczej formuły nie było, bo i nie do niego się zwracali), oraz na podglądaniu pasiek. Zwłaszcza te dwa ostatnie elementy jego egzystencji bardzo mocno ukształtowały jego obecną wizję świata.
Nawet najbardziej elementarne momenty codzienności jego rodziców były przez niego chłonięte i analizowane wzdłuż i wszerz, stając się podstawą dla jego wyobrażenia idealnej obrazu świata. Jego rodzice byli bardzo szczęśliwi pomimo odpowiedzialnej i momentami niebezpiecznej pracy. Doszedł więc do wniosku, że tak powinno to wyglądać w innych miejscach. Potem jeszcze zauważył, że przecież nie pracują tylko i wyłącznie dla siebie, tylko dla innych. Słodycz miodu potrafiła przywrócić uśmiech na twarzy nawet największego ponuraka, więc... jeszcze więcej szczęścia dla innych. A przecież są jeszcze inne, o wiele bardziej potrzebne zawody! Tak, zdecydowanie wszyscy powinni pracować i dawać z siebie wszystko, by uczynić świat lepszym miejscem!
Tak to wyglądało z jego perspektywy. Takie oczywiste i takie proste! Jednak... jak należało to zrobić? Tutaj w roli inspiracji przyszły mu ule, które z taką troską były pielęgnowane przez ich rodziców. Po pewnym czasie zauważył przede wszystkim dwie rzeczy - większość była sobie równa. Byli robotnicy oraz robotnice. Była też centralna jednostka, która dowodziła tym wszystkim i pilnowała, by wszystko działało jak należy. Nie brała dla siebie przeważnie więcej, niż potrzebowała, gdyż sprawne funkcjonowanie całego systemu było przede wszystkim w jej interesie. Gdy robotnice stawały się wystarczająco silne, to mogły stworzyć własne miejsce dla siebie bądź wyprzeć starą królową. Lepsze zastępowało gorsze, co było może trochę bezlitosne, chociaż logiczne, a i nawet dla takich odsuniętych od władzy znajdowało się potem gdzieś miejsce. To wszystko było nawet BARDZO logiczne, a przede wszystkim uporządkowane. "Tak właśnie powinno to wyglądać!" Stwierdził Atsushi przyglądając się pracy Combee na bezkresnych polach kwiatowych otaczających mieścinę. Wszyscy pracują dla wspólnego, większego dobra, a władza jedynie to nadzoruje i ingeruje jedynie wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba, biorąc dla siebie jedynie tyle, ile potrzebuje. Dlaczego ludzie nie potrafią tego zrozumieć?
Zatem jak widać, jego poglądy, ba, cała ideologia, została wykształcona zadziwiająco wcześnie, co często sprawiało mu problemy. Nie wiedział bowiem, jak powinien osiągnąć swój cel, więc do dwunastego roku życia gdy tylko widział jakieś przejawy niesprawiedliwości zachowywał się jak młody lew, co wychodziło mu różnie. Czasami wdawał się z tego powodu w bójki (Dla słusznej sprawy rzecz jasna, więc usprawiedliwione), co przez jego wrodzoną chuderlawość nie wychodziło mu najlepiej (A i burę od rodziców dostawał, co jednak nie odbierało mu zapału). Czasami udawało mu się coś wskórać, ale bardziej na drodze skargi, przez co czasami zrażał do siebie całkiem sporą liczbę rówieśników. Wychodził jednak z założenia, że nie ma się co zadawać z tymi, którzy nie rozumieją jego punktu widzenia. Robił to dla dobra prześladowanych oraz prześladowców. Oszukiwanych i oszustów, by wiedzieli jak powinno się postępować.
I tak mu życie mijało aż do pewnego dnia, gdy stało się coś naprawdę paskudnego. Wędrownicza grupa punków postanowiła, że doskonałym pomysłem na podreperowanie ich funduszy będzie napaść na jeden z uli należących do rodziny Atsushiego i wykradnięcie dość rzadko występujących w dziczy młodych samiczek Combee. Nikt nie przypuszczał, że ktoś będzie na tyle zuchwały by czegoś takiego spróbować. Nikt nie przypuszczał też, że ktoś będzie na tyle silny bądź przebiegły by udało mu się to zrobić. Chłopiec był wtedy w domu. Wiedział, że coś się działo, jego rodzice nie wracali do domu, a na zewnątrz padał deszcz, jakby zwiastując to, co miało nadejść bądź już się zdarzyło. Czekał do późnego wieczora. Martwił się. Co mogło się stać? Przeważnie rodzice przychodzili jak wracał ze szkoły, choćby i na chwilę, a tak to nie było ich cały dzień. No ale co miał zrobić? Nieodpowiedzialnym byłoby zostawienie tak domu na dłuższy czas bez opieki. To był jego obowiązek pilnowanie, by nic się nie stało. A co się w końcu stało?
Udało się złapać bandytów, jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Nie udało się odratować królowej, natomiast przy przechwyceniu całego transportu prawie wszystkie porwane pokemony zostały przypadkowo wypuszczone na wolność. Jedynie jedna, nie będąca w stanie nawet wznieść się w powietrze z powodu odniesionych ran, została na miejscu. Była ona najbardziej oddana i najbardziej zacięta w operacji obrony królowej, i też najbardziej oberwała. Po całym zajściu przybita rodzina wróciła do domu i do swojego syna.
Gdy ten dowiedział się o całej sprawie, postanowił, że dołoży wszelkich starań, by ta Combee wróciła do siebie. Osobiście pilnował, by niczego jej nie zabrakło oraz by jej rany, zarówno fizyczne jak i psychiczne naj najlepiej się zagoiły. Podawał jej leki w odpowiednich porach, karmił ją, przewracał z boku na bok by nie dostała odleżyn, zmieniał opatrunki, i wszystko to z takim zapałem, że młodzieżówka Pokecenter mogłaby się schować. Z początku Combee nie przyjmowała tego najlepiej - po ataku była bardzo nieufnie nastawiona do ludzi w ogóle. Nawet jeśli pominiemy dość oczywisty czynnik zrażenia się do nich, to jednak więź jaka łączyła wszystkie stworzenia w ulu była bardzo silna, a w przypadku tej jednej nawet bardzo. Tak gwałtowne i brutalne oderwanie jej od tego środowiska było dla niej wielkim szokiem, przez co dość jasne było, że w przypadku braku możliwości wyładowania swojej frustracji bądź podjęcia jakiś działań będzie się zamykać w sobie, nawet pomimo generalnego optymizmu i radości jej gatunku. Jednak po pewnym czasie zaczęła tolerować, a nawet przywiązać się do młodzieńca, który otaczał ją tak troskliwą opieką. I tak jak rodzice powoli naprawiali szkody wyrządzone przez tamtą grupę, tak i ona dochodziła do siebie, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Atsushi pocieszał ją i wiele do niej mówił. Począwszy o takich pierdołach jak to, co się działo w szkole, na podwórku, co dzisiaj udało mu się zobaczyć czy zrobić, przechodząc do poważniejszych tematów takich jak sens egzystencji, jego poglądy na świat, czy też pierwsze miłości. Również i on zaczął się przywiązywać do tej małej istotki. Nawiązywała się między nimi więź, która w przyszłości miała być podstawą do ich wspólnej koegzystencji.
Po roku czasu pszczółka całkowicie doszła do siebie, jednak nie był to koniec problemów. Z racji tego, iż jej ul oraz królowa już nie istniały nie miała możliwości powrotu do dawnego życia. Gdyby chciała stać się częścią innej pszczelej społeczności, została by potraktowana jako intruz i zabiliby ją bez większego zastanowienia. Dlatego miała dwa wyjścia - albo stworzyć własny ul, albo zorganizować sobie życie na nowo. Na szczęście jednak miała alternatywę. Postanowiła zostać w otoczeniu Atsushiego i jego rodziny. Wróć. Zamierzała zostać jej częścią.
Lata mijały, a więź pomiędzy nią a rudzielcem pogłębiała się. Byli właściwie nierozłączni, co było naprawdę wyczynem, gdyż Combee była przez cały czas technicznie dzikim pokemonem. Chłopak jednak nie czuł potrzeby by ją łapać. Byli sobie naprawdę bliscy, i jedno czuło się fatalnie bez drugiego. Gdy Atsushi miał lekcje Combee spędzała swój czas na polach wokół terenu szkoły, niekiedy wdając się w walki z okolicznymi pokemonami. Miała sporo szczęścia - ani razu nie została złapana, co po części było zasługą jej zajadłości w walce, oraz generalnym niedoświadczeniem okolicznych trenerów. Poza tym, większość ludzi wiedziała, do kogo należy ta energiczna osóbka. A co do złośliwców... nie udało im się uprzykrzyć życia rudzielcowi oraz jego przyjaciółce. Jego rodzice byli bardzo radzi, że tak dobrze dogaduje się z tym pokemonem. Z drugiej jednak strony domyślali się, że może to rozbudzić jego apetyt na rozpoczęcie kariery trenerskiej...
...i mieli racje. Nie było to jednak jedynie spowodowane chęcią przygody. Stosunkowo niedawno, parę miesięcy temu, podczas spędzania swojego wolnego czasu na polach Atsushi uznał, że naprawdę sporo czasu mówi się o pojedynkach pokemonów. Jak kto walczył w okolicy, z liderami aren, a nawet o próbach zostania nowym czempionem. Chłopak chciał, by możliwie jak największa liczba osób usłyszała i uwierzyła w jego ideały. Dlatego pierwszą osobą z którą podzielił się pomysłem wyruszenia w świat była Combee. Przyjęła ona to z właściwą sobie radością i entuzjazmem. Skoro jemu ma to sprawić radość, to czemu mi miało by nie? Może tak sobie myślała, a może po prostu chciała go wesprzeć w osiągnięciu jego celu? Ciężko było stwierdzić co jej chodziło po głowie, jednak jedno było pewne - nie widziała na tyle znaczących przeciwwskazań, by uznać ten pomysł za zły. Jednak rodzice nie zgodzili się na wyruszenie w drogę przed skończeniem szkoły. Ten warunek spotkał się ze zrozumieniem oraz zgodą chłopaka oraz jego pokemona.
Udało mu się. Zakończył swoją edukację, i niedługo po tym rozpoczął przygotowania do podróży. Przeprowadził parę próbnych pojedynków z okolicznymi dzikimi pokemonami, w czasie których uznał, że na początku powinni sobie poradzić. Otrzymał błogosławieństwo od swoich rodziców. A przede wszystkim, pochwycił swoją przyjaciółkę do pokeballa, a raczej wspólnie zadecydowali, że tak powinni uczynić. Miał cel, oddanego sojusznika, oraz determinację by osiągnąć to co chciał. I tak oto pewnym krokiem rozpoczął swoją krucjatę o lepsze jutro.
Starter: Combee "Aegis" (samica)
Cel: Szerzenie swoich idei, bycie przykładem dla innych ludzi i trenerów, pokazanie siły wspólnego działania, opieka nad swoimi pokemonami, doskonalenie siebie jako człowieka i trenera.
Rywal: Obecnie brak
Prośba: W sumie to miałbym dwie. Po pierwsze, byłoby miło jakby był jakiś w miarę stały kontakt. Doskonale rozumiem, że czasem przez dłuższy okres nie ma się czasu albo/i ochoty na prowadzenie rozgrywki, ale wolałbym uniknąć sytuacji gdzie nie sposób się dowiedzieć czy mistrz gry zrobił sobie przerwę czy może zdezerterował. W razie potrzeby mogę podzielić się swoim gg/skype/mailem.
A po drugie... po prostu dobrze się obydwoje bawmy. Jedną z gorszych rzeczy jaka może być to MG który nie ma przekonania do sesji którą prowadzi. Dobra komunikacja i wzajemne zrozumienie mogą tutaj zdziałać wiele dobrego, a i ja jestem raczej z gatunku osób które w sesjach „biorą co dają i nie marudzą” Smile
Plus, takie info: postać wykorzystałem raz na innym forum. Wspominam o tym by przypadkiem ktoś mnie o plagiat nie oskarżył. W razie potrzeby mogę pokazać jakim i skorzystać tam z mojego konta by to potwierdzić.


Ostatnio zmieniony przez Pan Bagietka dnia Sro Mar 26, 2014 11:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Pan Bagietka
Pan Bagietka

Liczba postów : 35
Join date : 24/03/2014

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Wto Mar 25, 2014 2:35 pm

Darkviper- Nie przyjęty
Nie przyjmuję ludzi, któzy robią formularz na odwal się. Zrób postać porządnie i wróć. Może wtedy cię przyjmę.
Pan Bagietka- Przyjęty
GG prześle ci na PW i witam nowego gracza Smile
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Gatou Sro Kwi 02, 2014 4:08 pm

Imię i Nazwisko: Gatou Mairashi
Ksywka: Orange
Wiek: 17 lat
Wygląd: Gatou jest chłopakiem o pomarańczowym kolorze włosów i jeżeli ktoś nazwie go rudym natychmiast się złości. Nie uważa on siebie za rudego, ale za pomarańczowego i jest to uzasadnione (historia). Jego ciało jest atletycznej budowy dzięki masie ćwiczeń,  które wykonywał. Jest też bardzo wysoki. Na sobie nosi zazwyczaj białą koszulkę ze wzorami różnego rodzaju, pomiędzy którymi znajdziemy krzyż koloru czarnego,  tak samo jak wzory wokół. Na koszulce, z długim rękawem, nosi czarnego koloru kamizelkę. Jeansy obdarte na udach i kolanach z łańcuchem zakrywają jego dolną partię ciała. Na koniec są już tylko trampki koloru czarnego.

Załączam grafikę poglądową
Zapisy do Lucy :) Sample_4df5729624f93b447dd61c224568cc9e

Charakter: Gatou można bardzo łatwo zezłościć (czego należy unikać,  jeżeli życie miłe). Nie ufa ludziom. Pokemony to o wiele milsze stworzenia nawet, jeżeli używa się ich w ramach zemsty. Chłopak zawsze patrzy na innych z wyższością i zwraca się w taki sam sposób w jaki na nich patrzy. Ciężko usłyszeć od niego miłe słowo. Nienawidzi ranienia stworzeń wszelakiego rodzaju. W walce zawsze zachowuje opanowanie i zimną krew. Szybko pojmuje wszelkie aspekty i jest nadzwyczaj inteligentny, tak przynajmniej wykazały testy IQ, na których zawsze osiągał ten sam wynik - 200 punktów. Jego najgorszą wadą jest zarozumialstwo. Natomiast celem dążenie do wykonania zemsty.

Historia: Urodził się w bogatej rodzinie. Niczego im nie brakowało. Ojciec był prezesem sporej firmy oraz trenerem świetnych pokemonów, natomiast matka właścicielką sklepu. W szkole osiągał najlepsze wyniki nawet się nie ucząc. Był strasznym leniem, ale inteligentnym. Ojciec zawsze narzekał, że jego potencjał się zmarnuje, jeżeli nie będzie bardziej się do wszystkiego przykładał. Jednak sam ojciec nie zajmował się synem. Wolał przybywać i trenować swoje pokemony kiedy miał wolny czas (a miał go niewiele). Matka natomiast wyjeżdżała często do innych zakątków świata. Mimo długiej rozłąki chłopak kochał swoją matkę. Nie przepadał natomiast za ojcem i jego pokemonami.
Pewnego dnia, gdy miał trzynaście lat wydarzyło się coś bardzo złego. Okazało się,  że matka Gatou miała romans z pewnym mężczyzną, a jego ojciec dowiedział się o tym. W domu wybuchła kłótnia i doszło do ostrej wymiany zdań. Wreszcie w ruch poszły pokemony. Chłopak nigdy o tym nie wiedział,  ale jego mama również była trenerką. Walka była zacięta,  lecz tata chłopaka wyciągnął swojego najpotężniejszego pokemona. Charizarda o sporej sile. Plunął on takim płomieniem,  że cała ich rezydencja zaczęła się palić i z powodu uszkodzeń na mamę spadła kolumna z kamienia. Zginęła na miejscu. Wszystkie jej pokemony zostały zabrane przez ojca, który patrzył na miejsce śmierci swojej żony z zimną krwią. Chłopak nie rozumiał nic z tego. Jego ojciec odszedł zostawiając go samego. Wtedy Gatou przysiągł zemstę za tą krzywdę,  za wszelką cenę. Gdzieś w krzakach znalazł jakiegoś pokeballa, zapewne należącego do jego matki, w którym znajdował się mały,  przestraszony Vulpix. Od tamtej pory są towarzyszami na dobre i złe. Przywiązani do siebie dzięki wielu treningom i jednemu celowi.  

Starter: Vulpix "Red" - Samiec
Cel: Zemsta na ojcu - stanie się potężnym
Rywal: brak
Prośba: W miarę szybkie odpisy. Oraz nadanie Vulpixowi charakteru podobnego do Gatou ze względu na przywiązanie do siebie i wspólny cel.

Gatou

Liczba postów : 15
Join date : 02/04/2014

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Sro Kwi 02, 2014 4:19 pm

Dobrze Gatou. Jesteś przyjęty Smile
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by minki6 Pon Kwi 14, 2014 9:02 pm

Imię i Nazwisko: Floo Siteyma
Ksywka: Brak.
Wiek: 16
Wygląd: Zapisy do Lucy :) Kopia_anime-3
Charakter:Jest pewien tego co robi , według niego pokemon to są najlepsi przyjaciele na całym świecie.Jest uparty gdy coś sobie obierze na cel zawsze musi to zrobić , bardzo lubi pomagać starszym jak i młodszym kolegom/ koleżankom i bardzo lubi dobrą zabawę.
Historia: Pewnego spokojnego dnia , mniej więcej w Lecie , nastolatek Floo wyszedł na spacer z psem , ponieważ mama go oto prosiła.Gdy szedł z psem zauważył pewnego staruszka , który nie ogarniał jak wejść do sklepu, nastolatek mu pomógł, bo był zawsze pomocny dla takich ludzi.Nagle pies Floo zerwał się ze smyczy i uciekł , gonił pewnego bardzo przybitego i soczystego kotka, Floo za, nim biegał , wołał , ale wkońcu sobie odpuścił wrócił do domu i powiedział wszystko mamie.Mama krzyczała dlaczego odpuścił gonienia psa , Floo chciał dobrze, bo pomógł panu.Następnego pięknego poranka Floo zobaczył pieska jak ciągle drapał w drzwi prosił, żeby go wpuścił , gdy go zobaczył wiedział, że to właśnie jego piesek. Floo powiedział mamie, że , chciałby wyjść i pobawić się z kolegami mama się zgodziła i nie była już zła na Floo, bo piesek wrócił.Gdy Floo poszedł do parku spotkał tam kolegów Maćka i Rubena, pytał się ich co tu robią przecież mieli być na jakiejś wycieczce , oni mu odpowiedzieli, że jednak nie pojechali i chcieli przyjść po Floo, bo się nudzili. Floo od rana do wieczora grał z chłopakami w piłkę , kosza lub nawet w siatkówkę w którą prawie żaden nie umiał grać.Gdy Floo wrócił do domu poszedł spać kolejnego dnia zaś nasz drogi nastolatek Floo wyszedł na dwór i zobaczył, że jakiś pan się dusi , zadławił się kawałkiem jabłka , Floo leciał tak szybko, jak mógł, żeby uratować pana.Udało mu się pan z wdzięczności spytał się czy, by nie chciał zacząć przygody z pokemonami , Floo na początku nie wiedział, co to za istoty, ale ten pan mu wszystko opowiedział , Floo był bardzo ciekawy i nie mógł się doczekać spotkania.Kolejnego dnia Floo przyszedł na miejsce, gdzie dławił się Pan , przyszedł ten pan i się przedstawił : Jestem Utari Sudako! ciebie pewnie zwą Floo dużo ludzi cię bardzo lubi i opowiada o tobie jestem ciekawy dlaczego to wszystko robisz , ale dobrze nie przyszedłem tu po to, żeby gadać o tobie , przyszliśmy gadać o pokemona. Utari Sudako powiedział wszystko, co wiedział o pokemonach , podarował te informacje Floo , chłopiec był tak szczęśliwy, że nie mógł się doczekać swojego pokemona.Pan Utari szukał kilka godzin odpowiedniego pokemona dla Floo i wkońcu znalazł , powiedział, że ten pokemon nazywa się "Chespin" , : Floo proszę oto podarunek dla ciebie , nazwij tego oto smoczka jak chcesz twój wybór. Floo, gdy tylko nazwał Chespin'a odrazu poleciał do domu , ale przed tym jeszcze powiedział Panu Utariemu, że będzie podróżował i zdobywał odznaki także pomagał ludziom i pokemonom.Gdy mama usłyszała o tym , była bardzo dumna z synka i pogłaskała młodego smoczka , mama spakowała go do podróży i polecieli w świat Chespin i Floo poszukując nowych przyjaciół , pokemonów , odznak, a także pomagać innym.
Starter: Chespin
Cel: Pomoc pokemonom i ludziom , zdobycie wszystkich odznak.
Rywal: Brak
Prośba: Żadna.
minki6
minki6

Liczba postów : 179
Join date : 13/10/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Wto Kwi 15, 2014 1:46 pm

To tak... Interpunkcja. I skoro Floo nie wiedział co to są pokemony to czemu mam się ucieszyła i zgodziła. Trochę jest tutaj nie jasności. Jeśli poprawisz zapisy i powiadomisz mnie o tym na PW to sprawdzę to jeszcze raz i wtedy zapadnie ostateczna decyzja.

Póki co- DO POPRAWY!
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Alucard Wto Kwi 29, 2014 8:47 pm

Imię i nazwisko postaci: Alucard Hellsing
   Ksywka: Nosferatu
   Wiek: 19
   Wygląd: Zapisy do Lucy :) Alucard_s_hurr_face_by_zimzgirl13-d5oql7g
   Charakter: Cichy, Tajemniczy, Lubi cisze i spokój, nie lubi angażować się w żadne znajomości.
   Historia: Alucard od zawsze był tajemniczym człowiekiem, znacznie odróżniał od swoich rówieśników. gdy oni grali w piłkę czy bawili się on był zajęty czytaniem powieści o magii, czarach, demonach. Od najmłodszych lat interesował się wszystkim co miało jakikolwiek związek z czarną magią i wszystkim co z tym związane. Pomimo swoich upodobań w "Mroku" był spokojnym dzieckiem, nie zwracał uwagi na żadne uwagi które były skierowane pod jego adresem, a było ich dosyć sporo zwłaszcza ze względu na jego ubiór. Alucard praktycznie cały czas chodził w czerwonym płaszczu i równie czerwonym kapeluszu, a na rękach miał białe rękawiczki na których na zewnętrznej stronie widniało coś w stylu pentagramu. co było uznawane za dziwny styl ubioru. To nieco odstraszało ludzi od chłopaka ale on się tym nie przejmował, jedyne co go naprawdę interesowało to poznawanie tajemnic mrocznej magii. Gdy Alucard podrósł nie mógł dłużej wysiedzieć w tym nudnym mieście, wiedział że jedyny sposób w jaki może się wyrwać i beztrosko zwiedzać świat to przygoda pokemon. Pomimo że zbytnio go nie interesowały walki pokemonów itp. To jednak wybrał ten sposób ucieczki od większości ludzi.  
   Starter: Chimchar
   Cel: Zgłębianie tajników czarnej magii.  
   Rywal: Moim rywalem są wszyscy ludzie na świecie
   Prośba: Ciekawa fabuła, Jak coś jakaś miła towarzyszka w podróży, najlepiej jakby była całkowitą odwrotnością mojej postaci, byłoby ciekawie Razz

Alucard

Liczba postów : 55
Join date : 29/04/2014

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Sro Kwi 30, 2014 2:16 pm

OK. Zostajesz przyjęty. Zaraz zrobię wątek.
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Takeshi Nie Maj 04, 2014 9:45 am

Imię i Nazwisko: Nie żeby nie lubił swojego imienia, czy coś, ale... Nie on je wybierał, a jest nim określany~! Dziwne, prawda?! Jeszcze cię nie znają, a nadają ci jakieś określenie, a takowym w tym przypadku jest Takeshi Shinkuro. Chociaż kto by spamiętał tyle literek? Nic też dziwnego, iż rodzicielka skraca jego imię przeważnie do Shi, a nawet Shi-chan. Ugh... Można się domyśleć, iż tego drugiego jakoś nie lubi, ale idzie z tym przeżyć. Dodatkowo sam jakoś przyzwyczaił się do przedstawiania jako Kuro, ale skąd pomysł na to... Who knows~?!
   Wiek: No... Taka cyferka, ta? Tylko ile on się już tułał po swoim rodzinnym mieście? No ile?! Odpowiedź jest prosta, aczkolwiek potrzeba by więcej, jak palce obu dłoni! Liczy sobie tak 13 lat. I to chyba, prawie że skończone! Chociaż nie! Tydzień temu przecież to jemu urodziny wyprawiali!
Profesja: Trener
   Wygląd: Zapewne to widać, ale jaki jest wizualnie nastolatek? Poza tym, iż mierzy sobie jakieś 168 cm i waży nieco ponad 50 kilo, to warto też wspomnieć, iż nieraz oko człeka może okazać się złudne, bo tak naprawdę ten różowy kolor na łepetynie nie jest jego naturalnym! Ot zwykły kolor włosów po przefarbowaniu ich, więc... Jaka jest naturalna barwa Takeshiego? Zwykły, nudny, majnstrimowy czarny... Niemalże jak smoła... A kto by chciał być jakimś tam szaraczkiem, nie? Co zaś jeśli mówimy o jego oczach?! Nie... Te są już bez żadnych udziwnień... Ot takie... Hym... Jedni twierdzą, iż ciemnoczerwone... Inni mówią o ciemnym różu, a inni o brązie, ale... No wiadomo o co chodzi. Można stwierdzić, iż są w odcieniu ciemnego różu, bo sam tak mówi! W końcu pasują do włosów, nie? Co do reszty ciała... Jakiś oznak szczególnych to on chyba nie posiada, aczkolwiek ma niewielką bliznę na prawym barku, ale idzie ją ładnie zamaskować~! Ewentualnie można też poszpanować przed innymi!
   Charakter: Beztroska i dość energiczna osóbka? Niemalże wieczny optymista? Tak... Wysoce prawdopodobne, iż właśnie taki jest owy różowowłosy, bo... Po co przejmować się drobiazgami, nie? Na dodatek świat jest zbyt mały, by siedzieć cały czas w jednym miejscu! Co więcej, Shi to raczej pomocny osobnik, który stosunkowo łatwo dostosowuje się do zmian, zachodzących w jego otoczeniu. Potrafi także z łatwością zawierać nowe znajomości, a może raczej... Nie czuje się krępowany przez ludzi chyba, że ma znajdzie się taki wyjątek, który potwierdzi regułę~! Co by tu jeszcze o nim...? Z pewnością dość otwarty i momentami nawet ciut gadatliwy, ale... Właśnie! Na pewno warto wspomnieć, iż ma pewnego rodzaju obsesje na punkcie kobiet. Na szczęście nie jakąś w stylu Kubusia z Anglii, czy Eda Geina. Raczej to polega na tym, że po prostu je kocha~! A może podziwia..? Fetysz? Skłonność do podrywania co poniektórych? Albo zwykłe wyrazy szacunku dla płci pięknej~! Tylko... Czy związałby się z jakąś jedną jedyną? Któż to wie?! Przecież dookoła tyle pięknych dam, ale może... Cuda się zdarzają, nie? Jeśli zaś rozchodzi się o obowiązki... Lepiej mu ich nie powierzać... No chyba, że zapał go nie opuści do końca, bo w przeciwnym razie można dostrzec jego leniwą stronę, bo... Czemu ma robić coś, czego mu się nie chce robić? I po co brać na siebie odpowiedzialność?! Tak! Tak... Nie przepada za składaniem obietnic, bo różnie z takimi bywa~!
   Historia:
Wczesne lato - VI

   Drogi Pamiętniczku! Mama i tata mówią, żebym pisał, bo może będę chciał kiedyś sobie przypomnieć, ale nie wiem o czym! Nie powiedzieli mi wiesz! Może, że wujek dał mi te... no... takie coś! Em coś tam pe! Albo jakoś tak! Zresztą chyba widzisz, nie? Ach tak! Bo ty możesz nie wiedzieć! Dziś mam urodziny! I to szóste! Nieźle, nie? Ale muszę już iść... Tata mówi, że mamy coś oglądać! Może to będzie coś fajnego! Nie zawsze pozwala mi tak długo siedzieć, a teraz... pa!



Następnego dnia

   To znowu ja~! Ale dziś późno wstałem! Chyba dwunasta była, albo trzynasta... Wczoraj wieczorem oglądaliśmy coś... coś... Żałuj, że nie widziałeś! Te jakieś biało-zielone stworki się zmieniały i latały! Leeeciały gdzieś daleeeko! Tak daleko, że nie było ich widać! A jeszcze wyglądały tak... tak fajnie, no! Szkoda, że to trwało tak krótko! Chociaż chyba zasnąłem tam. Ale to nie moja wina, nie? Było już późno, prawda? Nie wiem czy widziałem wszystko, ale i tak było wspaniaaałe! Następnym razem wezmę Cię ze sobą! Ok~?!



Późna zima - VI

   Słuchaj no! Pamiętasz te cosie?! To jest Pokemony? Już pewnie wcześniej ci mówiłem, że tamten to Szej... Shaymin! Ponoć świątynia, którą zajmuje się dziadek jest im poświęcona! Musi być naprawdę silny! Ale nie miałem o tym! Dzisiaj widziałem jak dwa Pokemony walczyły ze sobą! To jest... zaczęło się od tego, że Hiroshi... mówiłem ci już o nim? Mój starszy brat! Ludzie mówią, że jesteśmy podobni, ale on to głuuupek! Ale wiesz co on zrobił?! Zaczął się z kimś kłócić i ostatecznie zaczęła się walka i wiesz... przegrał! Ale... Dobrze mu tak... żeby kłócić się o dziewczynę! Tak jakby była jakąś zabawką! Mogli chyba jej spytać, nie?



Początek zimy - VIII

   O rany! Dawno nie pisałem, prawda Pamiętniczku? Ale wiesz... Mało się działo, a teraz! Teraz mamy tyleeee śnieeeegu! Normalnie można ulepić bałwana i w ogóle! Nawet pewnie dałoby się igloo zrobić! Może namówię do tego innych? Chociaż ostatnio tata każe mi się uczyć, bym mógł pomagać im w domu, ale... Nie chce mi się! To jest nuuuudne! Poza tym... Dzisiaj z rana przyszedł tutaj jakiś dziwny gościu, z którym kłócił się dziadek, ale nawet nie wiem o co... Wiem, że dziadek nie był zadowolony z tego co powiedział ten ktoś i potem... Potem cały czas chodził taki naburmuszony. Nawet jego herbatka mu nie pomogła! Zresztą tamten ktoś zdawał się być niemiły! Widziałem jak sobie szedł to kopnął w ścianę kapliczki! No... Zapomniałem! Bo dziś cały dzień tam siedzieliśmy w sumie, wiesz?! To jest tam... W części ze świątynią no! I siedziałem... I miałem patrzeć, co tam robią, a nawet samemu pomagać! Eh... Jutro pewnie od nowa!



Tydzień później

   Pamiętniczku! Ty no słuchaj! Chociaż nie... Czytaj! W sumie... Ty słuchasz literek, czy je czytasz?! Ale nie o tym! Ty byś wiedział co się stało! Właściwie to mało co nie spłonąłeś, to powinieneś pamiętać coś z tego! Ty wiesz, że to nie moja wina, nie? Bo inni mówią cały czas coś w stylu: "To pewnie on... Posunąłby się tak daleko?" i inne takie, ale jak pytam kto... To nawet nie chcą powiedzieć, ale... TO NIE JA, a jak już... Jak już ta dziwna kaczka, co stała tam w płomieniach. Chociaż może to dinozaur! Taki czerwony i żółty! Ale to nieważne! Ważne, że nie wyglądasz, jak budynek, bo byłoby z tobą kiepsko! Nie... Nie musisz dziękować mi, a raczej Taroshiemu! To on nas chwycił i wyciągnął stamtąd nim jeszcze było za późno! Zawsze mi pomaga! Nie jak ten głupek Hiro! Na szczęście mówią, że nie jest tak źle, ale odbudowa pewnie trochę potrwa! Ale przynajmniej nie będę musiał tam spędzać całych dni, a teraz... Teraz idę lepić bałwana, więc do kiedyś!



Środek zimy - VIII

   Eh eh... No i w końcu naprawili szkody! A to był piękny miesiąc, a może nawet dwa bez obowiązków! Czemu tak długo? Pewnie dlatego, że północny szlak, jak co zimę, nie nadaje się do użytku, więc jedynie można było liczyć na pomoc z południa! Chociaż tamte drogi też za wygodne nie są. Ale słuchaj ty no, co jest najlepsze! Od razu jak przyszło naprawiać świątynie, rodzice wzięli się też za remont, a przy okazji kupili sobie nowy telewizor, a stary... Stary pozwolili na to, bym miał go w pokoju! W końcu nie będę musiał czekać, aż nikt nie będzie używał tego i będę mógł oglądać co chcę, a nie jakieś tam dziwne rzeczy, które lubi Hiro... Ta... Zwykle on zabierał mi pilot, a jako że jest starszy i większy to nawet nie miałem zbytnio sposobów na odbiór jego. Ale wreszcie koniec i teraz będę na bieżąco z ważnymi wydarzeniami na świecie! Fajnie, nie?



Wczesne lato - X

   Ile to już tak piszę Pamiętniku? Chyba niedługo stukną 4 lata, nie? W końcu lada moment moje dziesiąte urodziny! Chyba pamiętasz, nie? Pamiętaj! Goście wraz z prezentami! Ale co ja... A! Wczoraj wpadł na chwilę Suguro i mówił, że dostał jakąś nową grę. Właściwie to za 5 minut miałem do niego przyjść, bo jeszcze ma być Misaki. Misa-chan, To jest shsh... Nic nie widziałeś, ok?! Po prostu jest miła i ładna i... I... No sam wiesz... I nie lubi jak się spóźniam! Chyba będę musiał pobiec skrótem, bo się jeszcze zdenerwuje na mnie, a jej łokieć wbija się dość mocno! Po prostu "ouch" i... I znikam już!



Dwa tygodnie później

   O rany~! Dłuuugo nie pisałem, nie? Słuchaj! Skróty czasem nie są dobre! Mówiłem ci już jak nie lubię robaków? Okej... Jakiś jeden motylek, czy niewielki pajączek, albo coś takie.. Pojedyncze i nie za duże, ale... No kto normalny pozwala takim wielkim pająkom znajdować się w lesie?! Był taki... Taki wielki i czerwony i... Ugh... Aż teraz mnie nawet ciarki przechodzą! Ta... Gdyby chociaż to i to, że mnie zaatakował ten... Ten potwór! To jeszcze zniszczyłem chyba coś, bo te jakieś dziwne osowate cosie mnie zaczęły ścigać! Pewnie mnie pokąsały, czy tam pożądliły, albo to tamten pająk... Wiem, że jakoś słabo się wtedy czułem, a ostatnie co sobie mogę przypomnieć, to jakieś dziwne, lepkie, ruchome, fioletowe błoto! Ugh... Paskudztwo! Ale... Jak sądzisz? Powinienem kupić coś Misie? Ponoć się martwiła i to ona mnie znalazła, wiesz! Chyba powinienem jakoś podziękować, nie? Tylko... Może pozrywać jakieś kwiaty? Przy tej jednej ścieżce rosły takie te... Albo może same Gracidee? Lepiej te nie, bo pewnie rodzice mi głowę urwą... I to w najlepszym wypadku! Chociaż... Nie zrobiliby tego, nie?



Późna jesień - XI

   Hehe... Możesz się zdziwić, ale trochę jakby się zmieniłem... Dokładniej to włosy, ale shsh... Póki nikt nie zobaczy to będzie dobrze... Najwyżej pochodzi się w kapturze, czy czapkach, to ludzie raczej nie zobaczą tego, że... Tego, że są teraz no... Jakby różowe... Nie, że wyglądają źle, bo w końcu z każdymi byłoby mi do twarzy, ale inni pewnie będą się śmieć! Ta... Chciałem zmienić czarny na inny, ale... Róż?! Serio... No nic! Póki co schowam się pod łóżkiem i może zmyje się podczas kąpieli, nie? Bo ile może trzymać farba do włosów? Pewnie samo zejdzie! Ale teraz cicho! Ktoś chyba tutaj wsze...


~~~~~~~~~~~~~~~

   Ugh... I nawet nie miałem co ukrywać! Prawie od razu mnie znaleźli, a czemu... Jak mogłem nie wyrzucić tamtych tych no... Cosi co używałem! Trudno! Przynajmniej nie było aż tak źle. Tata trochę się pozłościł i nadal chodzi taki... Naburmuszony? Chyba o to słówko chodzi. Na szczęście mama przyjęła to odrobinę lepiej. A jeszcze byś minę Hiro zobaczył. I właściwie... Ten różowy nie jest taki zły, jak tak sobie popatrzeć! Chociaż mógłby być ciut ciemniejszy, ale ten też się nada! Może nawet przy nim zostanę? Zależy jak zareagują na to inni, a teraz... Teraz dobranoc!



Wiosna - XI

   Ty nie uwierzysz!!! Ostatnio pisałem może z tydzień, czy dwa temu, bo... No bo teraz... Pojechaliśmy wszyscy do większego miasta na walki! To jest... Na Wielki Turniej Walk Pokemonów, o~! W sumie nadal jesteśmy, ale... Ty byś to widział! Te areny są ogroooomne! Tyle ludzi siedzi na raz i ogląda zawody, a jeszcze budynki tutaj! Sięgają nieba, jeśli nie jeszcze wyżej i wszystko jest takie ten... nowoczesne. Ale słuchaj, co jest najlepsze! Jak myślałeś, że moja "wpadka" z różowym, to nic takiego. Musiałbyś zobaczyć tych wszystkich ludzi tutaj! Fioletowy. Biały. Zielony. Niebieski, czy nawet czerwony! Ba! Niektórzy to po kilka kolorów na raz, a i też był taki jeden, co... Ten ktoś miał włosy w kolorach tęczy! Chyba wszystkie kolory na głowie! Co tam taki pojedynczy róż, nie? Zresztą przywykłem już do niego. Jakoś tak pasuje, więc chyba go polubiłem... Co ja jeszcze... Ach tak! Wiesz?! Jeszcze kupiłem sobie takie słuchawki i pamiątki! Dużo pamiątek, czy nawet pierwszego pokeballa, ale o tym ostatnim to shsh... Wiedzieć jeszcze nie muszą~! Ale Pokemona jeszcze nie mam... Wszystkie są wspaniałe, ale nie spotkałem jeszcze po prostu takiego, co byłby odpowiedni, o! To wcale nie dlatego, że nie dałbym rady! No dobra... Starczy na dziś, bo trzeba się wyspać przed finałem. Czemu ma być tak późnoooo~?! Właśnie! Jak sądzisz? Kto wygra..?



Końcówka lata - XIII

   Kilka dni mnie nie było, ale to nie moja wina... Musiałem po prostu jechać z tatą do miasta dostarczyć coś do kwiaciarni! To było nuuudne, chociaż... Przynajmniej kupiłem sobie parę rzeczy i poznałem nowe osóbki. Kto by pomyślał, że ludzie mogą być tacy różni?! Jedna kobieta z kwiaciarni taka oschła i wredna, a druga... Praktycznie jej przeciwieństwo! Najdziwniejsze, że chyba się dogadywały, ale ja tam nie wiem zbytnio. Nie siedziałem tam długo, bo bym czasu dla siebie nie miał! Co to to nie~! Ale... W drodze powrotnej to dopiero się działo, bo... Normalnie aż musieliśmy koło zmieniać i to dlatego, że... Kamień... Ta... Jakiś kamulec! Soł fascinejtin! Aż można paść z wrażenia... Wiesz, że żartuję sobie, nie? Gdy tak koło się zmieniało, rozglądałem się po okolicy i wtedy... Wtedy zobaczyłem te jakieś niebieskie... Niebieskie coś! Pewnie Pokemon, ale... Nigdy wcześniej takiego nie widziałem! Nawet jeśli nieraz pokonywało się tę trasę! Ponadto nas śledził, albo krzaki się ruszały, bo wiatr... Niby oba możliwe, ale pierwsze lepsze, prawda?



Początek zimy - XIII

   Ostatnio zaczął padać śnieg i wiesz... Ten niebieski stworek... Od czasu do czasu go tu widuje, a z tego co gdzieś tam widziałem, to jest on z daaaaleka! Trochę dziwne, ale też i... Smutne? Przecież jest tutaj tak całkiem sam. Bez nikogo i pewnie jest głodny, nie? Dlatego od czasu do czasu przynoszę mu jedzonko, o!   Kiedyś go złapie! Już to wiem... Tylko... Kiedy...?



Późna jesień - XIV

   Wreszcie nadszedł ten dzień! Tak! Udało się! Dziś... A dokładniej to wczoraj złapałem Heracrossa! Jak?! Z tydzień chyba za nim latałem! Ewentualnie kilka godzin... Ale parę dni brzmi lepiej! Tak bardziej pro, nie? Zresztą to samo tyczy się zaciętego boju o przetrwanie, który na prawdę ostatecznie okazał się czymś w stylu... "Starczyło poprosić". Dlatego słuchaj! Ostateczna wersja to długi, krwawy bój w istnej dziczy! Normalnie jak jakiś super bohater lub coś! Może jeszcze w tej historyjce dorzucić uratowanie kobiety z płonącego wieżowca?! Chociaż w to by już nie uwierzyli, prawda?! A może spróbuje? Wymyśli się jakieś szczegóły i powinno być ok!



Środek wiosny - XV

   No! W końcu! Tak! Mam już trzynaście lat... I to od kilku dni! Nareszcie będę mógł wyruszyć w drogę! I wiesz... Dostałem od wujka w prezencie Pokeballe i... Takie ten... No... Nazwał to Pokedexem. Ponoć zawiera informacje o Pokemonach i w ogóle przydatne rzeczy. Szkoda, że nie tworzy jakiś napoi, czy ciastek, ale... Przeżyję własną przygodę i to nie sam! Czemu nie sam?! Przecież będzie ze mną mój Heracross, nie? Teraz tylko to się liczy! Mały krok dla ludzkości, a pełno nowych osób do spotkania na swej drodze i to... Od dziś!
   Starter: Heracross, samiec
   Cel:      
- Zacznijmy może od faktu, iż... No skoro ma się Pokemona, to wypada się z nim zakumplować! Co więc jest pierwszym celem na liście planów Takeshiego? Ma zamiar zaprzyjaźnić się ze swoim Herkiem, o!
- Kolejne istotne zadanie, które sobie wyznaczył! Może to takie trochę trudne, ale... Kiedyś tam da radę złapać własnego Shaymina! Na pewno! Kto wątpi, to się jeszcze przekona!
- Ale do dwóch towarzyszy nie będzie się chyba ograniczać, bo przecież im nas więcej tym weselej! Dlatego też... Shi spróbuje pójść jakby w ilość zawieranych znajomości z Pokemonami! Takie... Złap je prawie wszystkie!
- Jednak pamiętając o ilości, nie należy zapomnieć o jakości! Ta... Może mainstreamowo, ale Takeshi chce zostać najlepszym trenerem wszechczasów! Nawet na dowód tego... Wszystkie ligi, jakie tylko istnieją, niech poczują te wyzwanie, które im rzuca! A może to one jemu..?
- Poza tym wszystkim... Takeshi myśli o tym, jak zostać rozpoznawanym przez ludki. Oczywiście w pozytywny sposób, a nie jako np. kryminalista. Zresztą... Najlepszy trener na świecie... Takiego kogoś pewnie świat nie pomyli!
- Ostatnie i zapewne najważniejsze! Co tym razem? Komputer? Laptop? Niee! Jak to chyba większość nastolatków, jeśli nie każdy, różowowłosy chciałby przeżyć przygodę, ale nie taką zwykłą. Taką... Taką niezapomnianą i niepowtarzalną! Taką jakich mało na tym świecie!
   Rywal: Towarzysz, a może rywal... A może i oba?! To już zależne raczej od mg, a nie mnie, więc... Czy to przyjaciel, przyjaciółka, kuzyn, kuzynka, wujek, a może babcia?! No może nie ta ostatnia, bo pewnie wolałaby posiedzieć w domu, oglądając nowy serial, ale w sumie całkowita dowolność i zależność od mistrza, nie? Tak samo jak i moment, kiedy takowa osoba by się pokazała…
   Prośba:
1. Różnorodne wątki podczas przygody, jak i ogółem różnorodność... Czy to spotykanych pokemonów, ludzi, czy też miejsc.
2. Jeszcze też może jakieś metody zarobku... Takie poza walką... W końcu pieniądze piechotą nie chodzą, a zapewne mogą się przydać.
3. Spore dawki humoru? Tia... Raczej taka zabawniejsza i lżejsza przygoda, aczkolwiek czarne charaktery etc. też mile widziane, bo przecież jednolita opowiastka byłaby nudna, nie?  
Ile masz lat w realu?: 13
Początkowy region i miasto: Kanto, Pallet Town
Początkowa pora roku: Wiosna
Ulubione pokemony: Electivire, Magmortar, Mega Heracross, Togekiss, Weavile, Armaldo, Latios, Sceptile, Charizard, Venusaur
Znienawidzone pokemony: Trubbish, Garbodor, Munna, Noibat
Gatunek fabuły: Komedia, przygoda

Takeshi

Liczba postów : 1
Join date : 03/05/2014

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Sro Maj 07, 2014 4:53 pm

Ok... Przyjmę cię tylko jeden warunek... Skróć przygodę. Przeczytałam całe, ale trochę trudno ogarnąć taki długi zapis.
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucas Wto Lut 03, 2015 10:08 am

Imię i Nazwisko: Lucas Bietroid
   Ksywka: brak
   Wiek: 17 lat
   Wygląd: Lucas ubrany jest w czarne, drelichowe spodnie. Nosi też zawsze swój ulubiony błękitny T-Shirt. Ma kruczoczarne włosy, śniadą cerę, wyraźne rysy twarzy i błękitne oczy. Usta i brwi są wyraźnie zaznaczone.
   Charakter: Jeżeli ktoś oczekuje, że Lucas jest taki, jak większość jego rówieśników – grubo się myli. On nie jest bohaterskim dzieciakiem, który swoją mężnością i prawością będzie się starał zwalczyć wszelkie problemy na ziemi. Raczej należy sklasyfikować jako szaleńca, który za wszelką cenę stara się dopiąć celu.
   Historia: Moja przygoda z Pokemonami zaczęła się, gdy miałem 10 lat. W domu zawsze było kim się zaopiekować - czy to ranny Tailow, czy głodne Wurmple, albo chory Zigzagoon. Moi rodzice prowadzili taki "Dom Pokemona". Wiele dzięki temu dowiedziałem się jak je żywić, albo czym leczyć. Gdy miałem 11 lat przeszedłem nawet kurs pierwszej pomocy, ale mniejsza o to, co się dowiedziałem. Teraz opowiem coś o sobie.
Od dziecka praktycznie muszę radzić sobie sam. Moi rodzice byli tak zajęci "Domem Pokemona", że na mnie nie zwracali większej uwagi. Pochwalali tylko wtedy, kiedy pomagałem im w pracy. Nie miałem im za złe tych 12 lat ciągłego gadania: "jesteś leń" albo "nie angażujesz się w życie rodziny", ponieważ nauczyłem się samodzielności. Kiedy bardzo się nudziłem wychodziłem na miasto, aby pograć w coś z innymi chłopakami w Pallet. Lecz najgorsze przyszło na moje 12 urodziny.
Jak zawsze rano wychodziłem z domu, aby pograć z chłopakami. Tego dnia mieliśmy grać w Pokemon Ping Ponga. Sam nie wiem, czemu nie wziąłem wtedy żadnego Pokemona z "DP"*. Mój kolega John był mistrzem naszej ligi. Wraz ze swoim Mudkipem był najlepszy. Jest ode mnie młodszy o rok, ale o wiele lepszy - we wszystkim. Wracając do mnie - to był straszny wstyd. Straciłem 3 mecze - w urodziny! Doszedłem wreszcie do wniosku - muszę mieć własnego Pokemona. Poszedłem do rodziców. Pytam mamę: "Mamo, czemu nie mam własnego Pokemona?". Mama oczywiście była tak zajęta, że nawet nie spojrzała, o co mi chodzi. Pytam tatę: "Tato, co muszę zrobić, żeby dostać Pokemona?". Tato właśnie opatrywał Poochyenę. "Już wszystko w porządku... nie bój się... już dobrze..." było bez przerwy słychać od jego strony. Zacząłem krzyczeć:
- Czemu do *** nikt nie zwraca na mnie uwagi, w moje urodziny!? – krzyknąłem, oboje rodziców spojrzeli na mnie z przerażeniem w oczach. Matka już była gotowa podejść do mnie i przeprosić, ale ojciec ją wyprzedził. Podszedł, chwycił mnie za koszulę i targając wrzeszczał:
- Kto cię gówniarzu nauczył tak wulgarnie się odzywać!? - i natychmiast oberwałem z liścia, prosto w twarz. Mama zawsze bała się taty. Gdy tylko mnie puścił, ona z płaczem spoliczkowała mnie. Byłem wściekły. Poszedłem do pokoju medycznego. Leżał tam zatruty przez Sharpedo Wingull. Popatrzyłem na zegarek - 12.30. No tak - pora na lekarstwo. Jednak nie potrafiłem się skupić. Ciągle tylko w głowie miałem "Gówniarzu!" i ten ból na obu policzkach. Musiałem się jakoś wyżyć. Obok leżało lekarstwo i szczepionki dla kamiennych Pokemonów. Wiadomo - kamienne Pokemony są twarde i potrzebują dużej dawki, a wodne odwrotnie - malutkiej. Była okazja. Wziąłem strzykawkę do ręki. Igła była szeroka na 5 mm! Powiedziałem do Wingulla: "Spokojnie, za chwilę przestanie boleć". On uśmiechnął się z cierpieniem na twarzy. Wtedy ja pchnąłem go strzykawką. Wingull zaczął krzyczeć z cierpienia, ból ukłucia był nie do zniesienia. Przycisnąłem tłok strzykawki i trucizna już krążyła po jego ciele. Wyjąłem strzykawkę, a on się trochę uspokoił. Trochę? Zaczął robić się czarny i dusić. Już praktycznie nie oddychał. To był oddech agonalny. Wyciągał skrzydło, żebym mu pomógł złapać oddech, ale ja chciałem cierpienia, chciałem, żeby ktoś inny jeszcze cierpiał. Trafiło na niego. Zdechł po 5 minutach agonii w mękach. Byłem cholernie wściekły. Pobiegłem na górę do pokoju. Złapałem całą moją forsę i wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy. Ruszyłem żwawym krokiem do sypialni rodziców. W ich skrytce leżała całkiem niezła sumka. Przeliczyłem - całe kieszonkowe na następny rok. Wyszło mi na koncie ok. 5000$. Wybiegłem z domu i ruszyłem na miasto. Na umówionym miejscu była już grupa chłopaków, którzy kończyli mecze. Po krótkiej rozmowie ustaliliśmy, że spotkamy się tu tego samego dnia, o godzinie 18.00. Pobiegłem przez las do Pewter. Na brzegu miasta mieszkał mój dobry znajomy – Profesor Oak. Zapukałem. On otworzył drzwi, a ja krzyknąłem: "Uciekłem z domu!"
Po dłuższej rozmowie przy herbacie i ciastkach, Profesor wiedział już wszystko (oprócz tej akcji z Wingullem). Zdecydował się, że wręczy mi mojego pierwszego Pokemona. Miał mi go dać później, ale ze względu na ostatnie wydarzenia zrobił to wtedy. Był nim mały Aipom. Tak szczerze to był dziwny pomysł, ale się zgodziłem. Wróciłem do miasta na 18.00. Pochwaliłem się Aipom'em i opowiedziałem chłopakom o moich planach. Najpierw wyjechałem na "Letnią Szkołę". Potem udałem się do Celadon, do cioci. Po dłuższym wypoczynku pojechałem do Vermilion , gdzie odkrył we mnie talent do walki Steven. Zacząłem uczęszczać do szkoły o nazwie "Dzieci Stevena". Lecz przyznam, że ta szkółka była dziwna. Okazała się być akademią dla przyszłych złodziejaszków i złoczyńców.
Ściany w szkole były ciemnoszare, bez okien, korytarze wąskie, wysokie - czułeś się jak w uliczkach miasta. W sumie to ta szkoła właśnie tego uczyła - skrywać się w cieniu, kraść, zabijać. Każdy trenował swojego Pokemona. Pierwszego dnia poznawało się budynek. Dziwiło mnie to, że nie było w ścianach okien i możliwości kontaktu ze światem poza akademią. Budynek miał kształt koła. Każdy następny korytarz szedł coraz bliżej środka - szły od niego równolegle. Pomiędzy korytarzami były sale. Na zewnątrz ostatniego korytarza były pokoje, raczej cele - jedno łóżko, toaleta i szafka na rzeczy. Każdy mógł też mieć w pokoju swoje zdobycze z akcji. W akademii były 4 klasy. Gdy przyszedłem do niej miałem 14 lat, a poza tym nic nie umiałem, więc trafiłem do I klasy. Nie umiałem polubić kolegów z roku. Byli chamscy i wulgarni. Trzy tygodnie po moim przybyciu do akademii doszła nowa dziewczyna. Miała na imię Natalie. Nikt jej nie szanował, ciągle ją poniżali. Po tygodniu zdenerwowana zastrzeliła najbardziej wulgarnego chłopaka na oczach wszystkich z roku. Wychowawca powiedział po tym tylko: "Sprzątnąć go" i na tym się skończyło. Ona z przerażeniem w oczach wzięła zwłoki i wrzuciła do kosza na śmieci. Po chwili uciekła do swojego pokoju. Plan lekcji był niestandardowy - nie mieszano przedmiotów, tylko najpierw kończono jeden, a potem zaczynano następny. Na początku mieliśmy nauczyć się dość standardowych rzeczy - jak walczyć, jak opracowywać strategie walk itp. Pomimo mrocznej i wręcz więziennej atmosfery te lekcje dawały złudne uczucie, że to normalna szkoła, tylko trochę inna niż pozostałe. Łatwo można było się oszukać. Osobiście czułem się na początku nieswojo, ale z każdą lekcją i trenowaniem Aipom przyzwyczajałem się do tej atmosfery. Po 4 tygodniach tych lekcji były lekcje na temat uderzeń. To czym się różniły te lekcje od poprzednich to to, że nie tylko Pokemon się uczył - uczył się także trener. Na początku Pokemon i trener uderzali w kukły, potem w Pokemony, a na końcu w ludzi. Dla mnie to było za pierwszym razem makabryczne, lecz szybko się przyzwyczajałem do bicia Pokemonów. Nawet raz, gdy Aipom uderzył za słabo swojego przeciwnika oberwał ode mnie za karę. Nikt nie wiedział, co się z nami działo. Uczyliśmy się tolerować agresję, cierpienie i okrucieństwo - chodziliśmy do fabryki zabójców. Dopiero teraz czuło się tą prawdziwą atmosferę akademii. Na przedostatniej lekcji dostaliśmy noże. Mój Aipom jednym celnym rzutem trafił delikwenta - idealnie między oczy. - Moja krew! - rzuciłem do niego. Spojrzałem na osobę przede mną. "To przecież ten gnojek Paul! Zaraz zabije go za tą wpadkę z Alice sprzed tygodnia!" - pomyślałem. Popatrzyłem mu w oczy - zobaczyłem przerażenie. Zacisnąłem pięść na nożu, a on zamarł. Miałem w głowie tylko gniew. Uderzyłem go z całej siły w pierś. Upadł na ziemię z tą samą twarzą: twardą, zimną i bez życia - jak skała. Potem patrzyłem jak inni wykonywali ćwiczenia. Od tygodnia spotykałem się z Natalie po lekcjach, żeby porozmawiać - jak przyjaciele. Zawsze była taka sama - energiczna, uczciwa, szczera, ale ciągle taka ponura. Teraz ona wykonywała ćwiczenie. Jej Igglybuff energicznie rzucił się na młodą dziewczynę i jednym cięciem rozciął ją na pół. Natalie patrzyła na swój cel. To był Patrick - jej drugi wielki prześladowca z początku. Stała z pistoletem wcelowanym w niego, ale nie mogła strzelić. Odłożyła broń.
- Strzelaj. Natychmiast! - wrzeszczał nauczyciel. Ona odwróciła się i powiedziała - Nie zabiję człowieka - i ruszyła ku wyjściu. Nauczyciel uderzył ją po twarzy i powiedział: - Albo zabijesz go, albo zabijemy Ciebie i jego - powiedział i odepchnął ją. Ona patrzyła na niego z niedowierzaniem. Wyciągnęła broń i znów zaczęła celować. Widziałem jak spływały jej łzy po policzku. Patrick patrzył na nią błagalnym wzrokiem. Zaszlochała i padł strzał. Patrick leżał na podłodze - nie żył.
Wyszła z pokoju ćwiczeń pełna żalu, zalana łzami. Złapałem ją.
- Co ty robisz cholero? Takim zachowaniem nikomu nie zaimponujesz! - krzyczałem na nią ze złością.
- Przecież to też człowiek! A co jakby ciebie tam postawili? Też bym miała strzelić!? Czy ty nie masz żadnych uczuć? No nie masz!?
- Mam... gniew. - odpowiedziałem, splunąłem jej w twarz i odszedłem zostawiając ją na korytarzu. Dziwnie potem było mi głupio. Jednak po chwili pomyślałem: "Głupia baba, każdy zabija - jak nie innego człowieka to siebie samego, kiedy tłumi w sobie złość.". Następnego dnia była ostatnia lekcja z uderzeń. Nauczyciel powiedział, że trzeba "zabić swojego towarzysza zadając jak najwięcej cierpienia". Każdy po kolei uśmiercał swojego Pokemona. Ze mną nie było inaczej. Mojego Aipom'a zabiłem za pomocą noża do obierania ziemniaków. To był jeden z najokrutniejszych sposobów odbierania życia Pokemonom, ponieważ nóż był strasznie tępy i zadawał rozległe oraz płytkie rany. Stworek cierpiał długo i mocno. W ogóle nie czułem wyrzutów sumienia - w końcu to tylko Pokemon! Na końcu była Natalie. Od razu było widać jej przerażenie i trwogę. Po oddaniu strzału krzyknęła: "Jesteście bestiami!" i pobiegła do pokoju. Poszedłem za nią. Dogoniłem ją dopiero przed jej pokojem. Patrzyła na mnie. Widać było, że się bała. Zapytała przez łzy:
- Po co tu przyszedłeś? Znowu chcesz mnie oczernić i opluć? Ty też chcesz mnie poniżyć? Myślałam, że jesteś inny! - na koniec wrzasnęła i zamknęła się w pokoju. Jeszcze krzyknęła przez drzwi: "Jesteś potworem jak wszyscy!!". Ja odszedłem do swojego pokoju ogłupiały. Straciłem apetyt. "Czy ja jestem potworem?" - pytałem sam siebie przez cały czas. Jak codziennie poszedłem do umówionego miejsca. Nie było jej. Przyszedłem do jej pokoju. Wszedłem po cichu - leżała na łóżku zapłakana. Patrzyła na pusty koszyk. Koszyk był mały i różowy. "Koszyk Igglybuff!" - pomyślałem. Nie spodziewałem się, że ktoś może być aż tak przywiązany do swojego Pokemona. Wtedy doszło do mnie - "Jestem potworem!".
Usiadłem osłupiały na łóżku, koło Natalie. Jeszcze chwilę szlochała... już zamilkła. Patrzyła na mnie i czekała aż coś powiem. W końcu zacząłem rozmowę:
- Miałaś rację, jestem potworem. Nie wiem jak to się stało, że ty jedyna uchowałaś się przed tą propagandą. Sam teraz widzę, że robią nam wszystkim pranie mózgu.
- Dobrze, że to zauważyłeś. Myliłam się - jesteś inny. - uśmiechnęła się lekko. - Przepraszam, że tak cię nazwałam.
- Nie, to ja przepraszam, że cię tak oczerniłem! - odpowiedziałem energicznie. Tego wieczora bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Zakochałem się w niej. Przez kolejny tydzień opracowywaliśmy plan ucieczki. W między czasie przydzielono mi kontrolować różne egzekucje. Coraz częściej widziałem, ile okrucieństwa się tu działo. Na lekcjach uczyliśmy się jak kraść. Po 4 tygodniach lekcji każdy dostawał zadanie do wylosowania. Mówili, że każdy ma inne. Mieliśmy na nie tydzień czasu. Po rozmowie z Natalie doszliśmy do wniosku, że każdy ma to samo, skoro my mamy identycznej treści. Zadanie polegało na kradzieży Pokemona od studenta z wyższego roku. Obiekt zadania był dowolny, więc można było wybrać sobie kogo chcemy okraść. W bazie danych akademii znaleźliśmy z Natalie kilka Pokemonów. Ja znalazłem pewnego Squirtle'a, który bardzo celnie strzelał wodą i Pichu - bodajże najszybszego Pokemona na roku. Natalie znalazła kilka jaj Pokemonów. Mieliśmy szczęście, że studenci ze starszego roku właśnie dostali nowe Pokemony, a ponieważ zabrakło Pokemonów, niektórzy dostali jaja.
Następnego dnia ona ukradła jajko Treecko. Ja jednak nie chciałem kraść. Tego samego dnia miałem być przy egzekucji kilku Pokemonów. Jak mnie to obrzydzało. Ostatni był pewien chłopak. Miał się pozbyć swojego Pichu. Ten Pichu był mi dobrze znany - przecież to ten, którego miałem ukraść! Został skazany za próbę ucieczki. Pomyślałem, że to samo może czekać mnie i Natalie. Musiałem jednak się skupić na egzekucji. Młodzieniec już miał strzelić, gdy ja mocnym uderzeniem w tył głowy oszołomiłem go. "Teraz albo nigdy!" - pomyślałem i porwawszy Pichu ruszyłem do ucieczki. Wybiegłem z sali egzekucji. Za mną krzyczał młody chłopak - Łapać go! Uciekinier! Złodziej!! - wrzeszczał dalej. Wszyscy, którzy to słyszeli biegli za mną chcąc mnie złapać. Na szczęście w miarę szybko zakręcałem między salami i korytarzami. "Byle dalej, byle szybciej!" - rzucałem myślami w trakcie szaleńczego biegu. Oni jednak nie dawali za wygraną. Schowałem się u Natalie.
- Szybko, pakuj się! - wrzeszczałem jak szaleniec.
- Coś się stało? Czemu tak dyszysz? - zapytała. Spojrzała na moje plecy. Zobaczyła Pichu. Wtem z korytarza dały się słyszeć krzyki: "To chyba tędy! Szybko musi tu być!". Natalie przestraszona zrozumiała wnet o co chodzi. Chwila nie minęła i była gotowa do ucieczki. Jeszcze tylko moje rzeczy...
Podbiegłem do mojego pokoju najciszej jak tylko umiałem. Spakowałem się w mig i ruszyłem do drzwi. Nagle przede mną stanął on - Steven.
- Widzę Lucas, że dużo się nauczyłeś przez ten czas. Ale to ciągle za mało, by uciec z Akademii. - mówił z przebiegłych uśmiechem na twarzy.
- Mylisz się Steven, ostro się mylisz. Umiem więcej niż myślisz. - i zaaplikowałem mu solidnego kopniaka w brzuch. Odrzut był na tyle silny, że Steven dobił do sąsiedniej ściany. Wyjście stało otworem. Biegłem do Natalie tak szybko jak tylko mogłem. Po chwili biegliśmy już razem. Wyjście z akademii było w centrali - w samym centrum akademii. "Ciężko będzie się tam dostać" - ciągle myślałem. Wtem wpadł mi do głowy pomysł. Po akademii chodziły patrole Straży. Nosiła ona mundury zakrywające całe ciało. Była szansa! Poczekaliśmy chwile w schowku. Przechodziła standardowa "dwójka". Oddaliśmy kilka ciosów od tyłu. Strażnicy niczego się nie spodziewali. Po chwili byliśmy już w mundurach i maszerowaliśmy do centrali. Wpuścili nas bez trudu. Podkradliśmy się do wyjścia. Stał tam strażnik pilnujący windy. Podszedłem i powiedziałem - My z rozkazu 512. Przepuść nas. - powiedziałem ze spokojem w głosie. Strażnik namyślił się chwilę i odsunął się. Drzwi ku wolności stały otworem. Nagle dało się słyszeć: "Alarm 102! Alarm 102! Zatrzymać Strażników 303 i 304! Uciekinierzy! Alarm!". Popatrzyłem z przerażeniem na nasze mundury - nr 303 i 304! Od razu zareagowałem. Silnym uderzeniem zrzuciłem strażnika ze schodów, co odwróciło na chwilę uwagę w centrali. - Szybko! - krzyczałem do Natalie. Wbiegliśmy do windy. Po minucie byliśmy już daleko w lesie. Po godzinie szaleńczego biegu postanowiliśmy trochę odpocząć. Natalie zaczęła rozmowę:
- Jak właściwie nazywa się mój wybawiciel? - spytała z uśmiechem na twarzy.
- Nazywam się Lucas - rzuciłem. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Ona co chwilę spoglądała na mnie i uśmiechała się.
- Nareszcie jestem szczęśliwa. - powiedziała.
Starter: Pichu
   Cel:
- wejść w związek z Natalie(to raczej później)
- rozliczyć się z rodzicami za przeszłość
- zlikwidować Stevena i jego korporację
- podróżować po chociaż jednym regionie
   Rywal: Steven
   Prośba: narazie brak, jeżeli będę chciał coś dodać to napiszę.

Lucas

Liczba postów : 1
Join date : 03/02/2015

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Lucy Wto Lut 03, 2015 8:21 pm

Akceptuje twoje podanie i niedługo bedzie wątek.
Lucy
Lucy

Female Liczba postów : 717
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Zapisy do Lucy :) Empty Re: Zapisy do Lucy :)

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach