Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Hate at first sight ~ Lucyfer.
2 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Hate at first sight ~ Lucyfer.
Życie w niektórych przypadkach to straszny dupek, potrafi zabrać całe dobro, a do tego torturować rzeczywistością. Niegdyś dobry i nieskalany mrokiem chłopiec, dziś mroczny anioł zemsty, który walczy o przetrwanie, błądząc w samotności po świecie. Życie nie ma dla Ciebie ulgi, Gabrielu, ale Ty dajesz mu do zrozumienia, że poradzisz sobie bez niej, utrzymując się przez wcześniej – kradzieże, teraz walki Pokemonów. Twoim jedynym towarzystwem jest Dante, Spiritomb którego złapałeś kradzionym pokeballem. Wydawać się może, że ten duch to jedyna istota na świecie, która Cię rozumie.
Znajdujesz się w Vermilion, przed momentem opuściłeś statek jako pasażer na gapę. Chłodne miasto czeka na Ciebie. Nadeszła jesień, noc się wydłuża i ochładza. Ramoneska i arafatka są teraz niezbędne, by nie zostać wyeliminowanym przez życie.
Miasto stoi przed Tobą otworem, swoją drogą dawno Cię tu nie było.
Stoisz na molo, palisz papierosa żeby zagłuszyć głód. Stąd widać całą panoramę rozjaśnionego przez latarnie miasta.
Za tobą ze statku wysiadają ludzie, rozmawiający ze sobą, śmiejący się i cieszący ze swojego życia.
- Fred, która godzina? – Zapytała pewna korpulentna pani w lekkiej kurteczce. Szła przy wyższym mężczyźnie, twojego wzrostu, szczupłym i szpakowatym.
- Jest trzy po siódmej, kochanie. – Stwierdził grubym głosem. Zaczęli się oddalać.
Za godzinę mniej więcej zaczną się pojawiać opryszki i inni ludzie ulicy. Co zamierzasz zrobić?
Znajdujesz się w Vermilion, przed momentem opuściłeś statek jako pasażer na gapę. Chłodne miasto czeka na Ciebie. Nadeszła jesień, noc się wydłuża i ochładza. Ramoneska i arafatka są teraz niezbędne, by nie zostać wyeliminowanym przez życie.
Miasto stoi przed Tobą otworem, swoją drogą dawno Cię tu nie było.
Stoisz na molo, palisz papierosa żeby zagłuszyć głód. Stąd widać całą panoramę rozjaśnionego przez latarnie miasta.
Za tobą ze statku wysiadają ludzie, rozmawiający ze sobą, śmiejący się i cieszący ze swojego życia.
- Fred, która godzina? – Zapytała pewna korpulentna pani w lekkiej kurteczce. Szła przy wyższym mężczyźnie, twojego wzrostu, szczupłym i szpakowatym.
- Jest trzy po siódmej, kochanie. – Stwierdził grubym głosem. Zaczęli się oddalać.
Za godzinę mniej więcej zaczną się pojawiać opryszki i inni ludzie ulicy. Co zamierzasz zrobić?
BeeKing- Liczba postów : 47
Birthday : 28/09/1993
Join date : 22/01/2013
Age : 31
Skąd : Kraków
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
Podróż miała się zakończyć nieco dalej. Ale cóż, skoro mnie wyczaili to wyrzuty mogę kierować jedynie w swoją stronę. Po cholerę prowokowałem i wyłaziłem z kibla..? Takie zakończenie podróży było wręcz pewne. Jednak dobrze, że ochroniarz płynący na statku był osobą bojaźliwą, bo nie chciałbym mieć jeszcze na dodatek obitej twarzy.
Jednak jak zawsze stary, zszargany sweter, który środki czystości widział ostatni raz w innym życiu, równie pościerana ramoneska, ze sporadycznie wbitymi ćwiekami oraz dopełniająca widoku rozpaczy arafatka dawały chociaż delikatne schronienie przed chłodem panującym naokoło. No i oczywiście przyzwyczajenie, które w takim momencie było kluczowe. Pierwsza zima poza domem prawie go zabiła, każda kolejna wydawała się cieplejsza. Chociaż czuł w powietrzu pewien niepokój, przynajmniej w stosunku do tutejszej pogody.
Chciałem zgnieść palonego papierosa na twarzy tej kobiety. Stłumiłem w sobie tą chęć, gdyż marnowanie blisko połowy takiej cudownej, własnoręcznie robionej fajki, byłby idiotyzmem. Ruszyłem niespiesznie w stronę miasta, rozglądając się uważnie. Miałem tu kiedyś znajomego, który mógłby mnie przekimać. A i może robota by się znalazła jakaś? Póki co jednak najważniejszym było zjedzenie czegoś. Czerwony blask nadał mej twarzy nieco złowieszcze cienie, zaraz obok pojawił się Dante.
- Niuchaj kochany, niuchaj. Powiedz mi gdzie tu czujesz najlepsze żarcie. - Uśmiechnąłem się nieznacznie do pokemona, wypuszczając ostatni kłąb dymu z płuc, po czym wgniotłem resztkę papierosa w ziemię. Zawsze zdawałem się na nos, albo raczej instynkt pokemona. Z reguły go nie zawodził, a ja nadal nie był pewny czy to dlatego, że byłem w stanie zjeść wszystko, czy dlatego, iż właśnie pokemon wskazywał smacznie gotujące lokale.
- Potem pójdziemy jeszcze do centrum pokemon, bo muszę odebrać naszego nowego przyjaciela z boxu. - Powiedziałem, jednak ostatnie słowo urwało się. Krótkie kurwa wyrwało się z moich ust, po czym rzuciłem żałośnie piszczącym pokedexem w morze.
- Zasrany kawałek gówna, musiał się spierdolić do końca. Może uda mi się wyżebrać jakiś niechciany od siostry Joy. Znowu skanować wszystkie pokemon, no szlag by to. - Szepnąłem gniewnie, od razu zapominając o głodzie i kierując się - jak sądziłem - ku centrum pokemonów.
Jednak jak zawsze stary, zszargany sweter, który środki czystości widział ostatni raz w innym życiu, równie pościerana ramoneska, ze sporadycznie wbitymi ćwiekami oraz dopełniająca widoku rozpaczy arafatka dawały chociaż delikatne schronienie przed chłodem panującym naokoło. No i oczywiście przyzwyczajenie, które w takim momencie było kluczowe. Pierwsza zima poza domem prawie go zabiła, każda kolejna wydawała się cieplejsza. Chociaż czuł w powietrzu pewien niepokój, przynajmniej w stosunku do tutejszej pogody.
Chciałem zgnieść palonego papierosa na twarzy tej kobiety. Stłumiłem w sobie tą chęć, gdyż marnowanie blisko połowy takiej cudownej, własnoręcznie robionej fajki, byłby idiotyzmem. Ruszyłem niespiesznie w stronę miasta, rozglądając się uważnie. Miałem tu kiedyś znajomego, który mógłby mnie przekimać. A i może robota by się znalazła jakaś? Póki co jednak najważniejszym było zjedzenie czegoś. Czerwony blask nadał mej twarzy nieco złowieszcze cienie, zaraz obok pojawił się Dante.
- Niuchaj kochany, niuchaj. Powiedz mi gdzie tu czujesz najlepsze żarcie. - Uśmiechnąłem się nieznacznie do pokemona, wypuszczając ostatni kłąb dymu z płuc, po czym wgniotłem resztkę papierosa w ziemię. Zawsze zdawałem się na nos, albo raczej instynkt pokemona. Z reguły go nie zawodził, a ja nadal nie był pewny czy to dlatego, że byłem w stanie zjeść wszystko, czy dlatego, iż właśnie pokemon wskazywał smacznie gotujące lokale.
- Potem pójdziemy jeszcze do centrum pokemon, bo muszę odebrać naszego nowego przyjaciela z boxu. - Powiedziałem, jednak ostatnie słowo urwało się. Krótkie kurwa wyrwało się z moich ust, po czym rzuciłem żałośnie piszczącym pokedexem w morze.
- Zasrany kawałek gówna, musiał się spierdolić do końca. Może uda mi się wyżebrać jakiś niechciany od siostry Joy. Znowu skanować wszystkie pokemon, no szlag by to. - Szepnąłem gniewnie, od razu zapominając o głodzie i kierując się - jak sądziłem - ku centrum pokemonów.
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
Zimowe noce są najpiękniejsze – tak mówią. Pokryte szadzią drzewa błyszczą się w księżycowym świetle, zimny wiatr porusza drobiny śniegu na tle pomarańczowych, miejskich latarni. Dla Ciebie jednak nie estetyka zimowej nocy jest ważna, a temperatura, bo zamarznąć można zanim się obejrzysz.
Dym papierosowy uciekł wysoko, będąc wypchniętym przez mroźne powietrze. Czerwony błysk rozciął powietrze zmieniając się w kamień-klucz – po chwili jednak kamień zaiskrzył i wydostał się z niego zielono-fioletowy dym, plazmatyczne stworzenie które zaczęło się unosić w powietrzu.
Tak, to twój kompan, Spiritomb.
Duch ruszył przed się, a Ty za nim.
Niecałe siedem minut zajęło wam przejście mola. Stoicie przed rynkiem Vermilion, a na rynku zawsze znajdzie się restauracja. Podążając za Dantem, dostrzegłeś logo kuchni z owocami morza – zapewne ten lokal jest celem Spiritomba.
- Ej, Ty tam?! Co to za Pokemon!? – Usłyszałeś ze swojej lewej strony. Kątem oka dostrzegłeś postawnego faceta odzianego w skórę, łysego, z tatuażem-tribalem zasłaniającym pół twarzy i kolczykiem-podkową w nosie. W pożółkłych zębach przeżuwał gumę do żucia, a u jego boku wił się Seviper. - Przydałby mi się do mojej kolekcji, hehehe! - Zrobił kilka kroków, kiedy Ty podążałeś za Spiritombem, który też wyczuł wrogą atmosferę.
Dym papierosowy uciekł wysoko, będąc wypchniętym przez mroźne powietrze. Czerwony błysk rozciął powietrze zmieniając się w kamień-klucz – po chwili jednak kamień zaiskrzył i wydostał się z niego zielono-fioletowy dym, plazmatyczne stworzenie które zaczęło się unosić w powietrzu.
Tak, to twój kompan, Spiritomb.
Duch ruszył przed się, a Ty za nim.
Niecałe siedem minut zajęło wam przejście mola. Stoicie przed rynkiem Vermilion, a na rynku zawsze znajdzie się restauracja. Podążając za Dantem, dostrzegłeś logo kuchni z owocami morza – zapewne ten lokal jest celem Spiritomba.
- Ej, Ty tam?! Co to za Pokemon!? – Usłyszałeś ze swojej lewej strony. Kątem oka dostrzegłeś postawnego faceta odzianego w skórę, łysego, z tatuażem-tribalem zasłaniającym pół twarzy i kolczykiem-podkową w nosie. W pożółkłych zębach przeżuwał gumę do żucia, a u jego boku wił się Seviper. - Przydałby mi się do mojej kolekcji, hehehe! - Zrobił kilka kroków, kiedy Ty podążałeś za Spiritombem, który też wyczuł wrogą atmosferę.
BeeKing- Liczba postów : 47
Birthday : 28/09/1993
Join date : 22/01/2013
Age : 31
Skąd : Kraków
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
Splunąłem pod siebie, wsadzając ręce w kieszenie. Widok pokemona zawsze lekko poprawiał mi humor. Był jedyną istotą, która nigdy mnie nie zostawiła, ani we mnie nie zwątpiła. Wiedziałem, że bez problemu mogę mu zawierzyć swoje życie i vice versa. Jeśli uważał, iż w tej restauracji zjemy dobrze, wierzyłem mu. Cóż, faktycznie zjedzenie ciepłego posiłku znowu nabrało priorytetów. Zarówno Zangoose, jak też nowy-stary pokedex jeszcze chwilę mogą poleżeć w centrum pokemon.
Nie dane jednak było mi wejść do lokalu. Widząc gościa, w pierwszej chwili miałem rzucić tylko krótkie spierdalaj, po czym ignorując go udać się na posiłek, jednak dostrzegłem również jego Sevipera.
- Mam dla ciebie układ. Walka o pokemony i małą informację. Jeśli wygram biorę to ścierwo, jeśli przegram oddaję Ci Spiritomba. - Rzuciłem oschle w stronę przeciwnika, spluwając mu pod nogi. - Jednak nie chcesz chyba walczyć tutaj..? - Uniosłem lekko brew, oczekując od niego lepszej propozycji. Chociaż z drugiej strony byłem gotów walczyć tu i teraz.
Nie dane jednak było mi wejść do lokalu. Widząc gościa, w pierwszej chwili miałem rzucić tylko krótkie spierdalaj, po czym ignorując go udać się na posiłek, jednak dostrzegłem również jego Sevipera.
Chłopiec bawił się z dzikim Zangoosem. Pokemon był bardzo młody i najprawdopodobniej zgubił się matce, ewentualnie czekał, aż ta wróci z polowania. W każdym razie był bardzo otwarty na uśmiechniętego malca. Ten korzystał z tego, wymyślając coraz to różniejsze zabawy, zanosząc się przy tym kupą śmiechu. Miał nadzieję, iż pokemon będzie jeszcze jakiś czas w pobliżu, kto wie, może nawet go złapie jeśli będzie na tyle duży. Obaj nie usłyszeli cicho sunącego w ich stronę Sevipera. Ten zaczekał na dogodny moment, po czym z prędkością ledwo uchwytną dla młodego oka Gabriela zaatakował, wpijając kły w drobne ciało Zangoosa. Ten próbował walczyć, jednakże nie miał szans z dorosłym przeciwnikiem. Cóż, nienawiść tych gatunków względem siebie była wręcz legendarna, lecz dopiero teraz mały chłopczyk, ochlapany ciepłą posoką pokemona, mógł się o tym przekonać. Seviper co gorsza należał do przyjaciela po kieliszku od ojca. Matka Gabriela umarła już rok temu, więc pijali najmniej raz w tygodniu na umór, a wtedy nikt nie pilnował wściekłego poke-gada. Chłopczyk siedział skulony nad zakrwawioną, futrzastą kulką, płacząc cicho. Zangoose nie żył.
Otrząsnąłem się ze wspomnienia. Momentalnie moje oczy zapłonęły jeszcze większą pogardą oraz nienawiścią. Nie miałem ochoty unikać walki, o nie. Miałem ochotę zabić tego Sevipera, jak zresztą każdego z tych poke-węży. Szczególnie, iż jego właściciel był tak podobny do przyjaciela ojca. - Mam dla ciebie układ. Walka o pokemony i małą informację. Jeśli wygram biorę to ścierwo, jeśli przegram oddaję Ci Spiritomba. - Rzuciłem oschle w stronę przeciwnika, spluwając mu pod nogi. - Jednak nie chcesz chyba walczyć tutaj..? - Uniosłem lekko brew, oczekując od niego lepszej propozycji. Chociaż z drugiej strony byłem gotów walczyć tu i teraz.
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
- Haha, z przyjemnością zgarnę tego pokemona z krzywym ryjem. – Odpowiedział grubas, spluwając gumą w bok. Nawet nie zauważył twojego charknięcia pod swoimi glanami, które powoli rozpadały się na jego zapewne śmierdzących stopach. – Umowa stoi, szczylu. Możesz przygotować się na przegraną. – Tu wyszczerzył zębiska okropnie, wyciągając ręce z przyciasnej ramoneski.
Seviper ruszył przed swojego właściciela, wyszczerzył czerwone kły i zasyczał zastraszająco, czekając na twój ruch.
Znajdujecie się na brukowanej ulicy dochodzącej do rynku. Ty stoisz po jednej stronie ulicy, a twój przeciwnik po drugiej. Dwie lampy po dwóch stronach ulicy oświetlają wam pole pojedynku. Stoicie od siebie w odległości dziesięciu metrów. Nie ma żywego ducha – oprócz twojego pokemona – wokół was. Scena wyciągnięta jakby z westernu granego nocą.
- Bo się zestarzeje zaraz, dzieciaku! Dajesz, dajesz! – Ponaglił Cię facet, zacierając ręce.
Seviper ruszył przed swojego właściciela, wyszczerzył czerwone kły i zasyczał zastraszająco, czekając na twój ruch.
Znajdujecie się na brukowanej ulicy dochodzącej do rynku. Ty stoisz po jednej stronie ulicy, a twój przeciwnik po drugiej. Dwie lampy po dwóch stronach ulicy oświetlają wam pole pojedynku. Stoicie od siebie w odległości dziesięciu metrów. Nie ma żywego ducha – oprócz twojego pokemona – wokół was. Scena wyciągnięta jakby z westernu granego nocą.
- Bo się zestarzeje zaraz, dzieciaku! Dajesz, dajesz! – Ponaglił Cię facet, zacierając ręce.
BeeKing- Liczba postów : 47
Birthday : 28/09/1993
Join date : 22/01/2013
Age : 31
Skąd : Kraków
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
- Nie bądź taki do przodu. - Rzuciłem oschle, krzywiąc się jeszcze bardziej. O ile sam nie byłem ubrany w jakieś markowe ubrania, o tyle dbałem chociaż o to, aby nie śmierdziały. Jak widać temu gościowi nie przeszkadzał odór który rozsiewał dookoła, co jeszcze bardziej mnie do niego zniechęcało. Nawet nie mając skanu pokemona w pokedexie, znałem ruchy Dantego na pamięć. Od razu wymyśliłem odpowiednią strategię.
- Twój pokemon nie przeżyje tej walki, obiecuję. - Mruknąłem pod nosem, wiedząc jak ryzykownych ruchów zamierzam użyć. - Dante, zaczniemy od Curse. Wiem, że zabierzesz tym sobie połowę życia, lecz wystarczy, że wytrzymasz cztery tury, a ten wąż padnie. Następnie Confuse ray, coby nieco otępić, ten z natury tępy gatunek. Na sam koniec użyj Shadow sneak, aby ukryć się przed jego ciosami, w momencie kiedy Ty zniszczysz obie latarnie. - Zakończyłem, patrząc z przekonaniem na pokemona. Byłem pewien, że nawet z połową życia da radę to wygrać. A jeśli nie to curse i tak zabije przeciwnika...
- Twój pokemon nie przeżyje tej walki, obiecuję. - Mruknąłem pod nosem, wiedząc jak ryzykownych ruchów zamierzam użyć. - Dante, zaczniemy od Curse. Wiem, że zabierzesz tym sobie połowę życia, lecz wystarczy, że wytrzymasz cztery tury, a ten wąż padnie. Następnie Confuse ray, coby nieco otępić, ten z natury tępy gatunek. Na sam koniec użyj Shadow sneak, aby ukryć się przed jego ciosami, w momencie kiedy Ty zniszczysz obie latarnie. - Zakończyłem, patrząc z przekonaniem na pokemona. Byłem pewien, że nawet z połową życia da radę to wygrać. A jeśli nie to curse i tak zabije przeciwnika...
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
Pokemony ruszyły.
Walkę zaczął Spiritomb, używając Curse. Początkowo Seviper myślał, że wykorzysta szansę by zaatakować "bezbronnego" ducha, jednak wpadł w swojego rodzaju trans, podczas skoku na lewitującego Dantego. Ten jednak usnął w locie - na jawie, a to, co działo się w otępiałym umyśle Sevipera, tego nie opiszą żadne słowa. Gdy wąż otrząsnął się z koszmaru, pole pojedynku było zasłonięte całunem ciemności, a jednym jaśniejącym punktem był księżyc i tajemnicze ślepia Ducha.
Jednakże Duch nie mógł zaatakować węża, ponieważ nigdzie go nie było.
Nastał mrok, jest słaba widoczność konturów. Nie zauważasz konturów twojego przeciwnika ani jego pokemona.
Walkę zaczął Spiritomb, używając Curse. Początkowo Seviper myślał, że wykorzysta szansę by zaatakować "bezbronnego" ducha, jednak wpadł w swojego rodzaju trans, podczas skoku na lewitującego Dantego. Ten jednak usnął w locie - na jawie, a to, co działo się w otępiałym umyśle Sevipera, tego nie opiszą żadne słowa. Gdy wąż otrząsnął się z koszmaru, pole pojedynku było zasłonięte całunem ciemności, a jednym jaśniejącym punktem był księżyc i tajemnicze ślepia Ducha.
Jednakże Duch nie mógł zaatakować węża, ponieważ nigdzie go nie było.
Nastał mrok, jest słaba widoczność konturów. Nie zauważasz konturów twojego przeciwnika ani jego pokemona.
BeeKing- Liczba postów : 47
Birthday : 28/09/1993
Join date : 22/01/2013
Age : 31
Skąd : Kraków
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
- Doskonale przyjacielu, o to chodziło. - Mówię cicho, próbując coś dostrzec w mroku. O ile bałem się, albo może bardziej czułem niepokój w wielu sytuacjach, głównie przez ojca, o tyle nigdy nie bałem się ciemności. Nawet zamykanie mnie skatowanego w piwnicy tego nie zmieniło. Wręcz przeciwnie, wtedy zacząłem lubić brak światła. Tym razem nie jest inaczej. Mimo, iż nic nie widzę, doskonale wiem, że pokemon widzi za mnie i to mi wystarczy.
- Użyj pursuitu! A gdy pokemon przeciwnika Cię namierzy, co ułatwisz mu staniem w miejscu użyj faint attacku! Będąc wciąż za jego plecami uderz confuse ray, po czym skryj się znowu w mroku. - Rekomenduję pokowi, zaciskając pięści. Wynik tego starcia jest dla mnie cholernie ważny, gdyż stawka jest... Ogromna.
- Użyj pursuitu! A gdy pokemon przeciwnika Cię namierzy, co ułatwisz mu staniem w miejscu użyj faint attacku! Będąc wciąż za jego plecami uderz confuse ray, po czym skryj się znowu w mroku. - Rekomenduję pokowi, zaciskając pięści. Wynik tego starcia jest dla mnie cholernie ważny, gdyż stawka jest... Ogromna.
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
Twój pokemon nie wykonał żądanych przez Ciebie poleceń. Podleciał do Ciebie, zwyczajnie zdziwiony. Nikogo nie ma? Walka przerwana? Cóż, wygrałeś, ale nagrody nie dostaniesz - chyba, że znajdziesz tego obleśnego typka, co Cię wyzwał na pojedynek.
Wieczór oznacza nadejście mroku, a wraz z nim - ciszy, często niewymownej, specyficznej i tajemniczej - wręcz martwej. Dziwnym było również to, że nie ma żywego ducha w środku miasta przed północą. Nieco dziwne.
Restauracje i bary będą za niedługo zamknięte, więc jeżeli chcesz coś zjeść, warto się pośpieszyć; walka może i nie trwała długo, ale czasu trochę zabrała.
Wieczór oznacza nadejście mroku, a wraz z nim - ciszy, często niewymownej, specyficznej i tajemniczej - wręcz martwej. Dziwnym było również to, że nie ma żywego ducha w środku miasta przed północą. Nieco dziwne.
Restauracje i bary będą za niedługo zamknięte, więc jeżeli chcesz coś zjeść, warto się pośpieszyć; walka może i nie trwała długo, ale czasu trochę zabrała.
BeeKing- Liczba postów : 47
Birthday : 28/09/1993
Join date : 22/01/2013
Age : 31
Skąd : Kraków
Re: Hate at first sight ~ Lucyfer.
- Wracaj tchórzliwy pedale! - Krzyczę zirytowany postawą przeciwnika. Naprawdę miałem ochotę go w tym pojedynku upokorzyć. A teraz odebrał mi ku temu sposobność. Mam chociaż nadzieję, iż curse będzie dla tego pokemona szczególnie nieprzyjemne. Stwierdzam jednak, że lepiej skorzystać z restauracji póki jeszcze mogę, więc wchodzę do niej rozglądając się po lokalu od razu przy wejściu.
Kieruję się do jakiegoś wolnego stolika, oczywiście tuż przed wejściem chowając pokemona do pokeballa, po czym siadam przy nim i chwilę czekam na kelnera. Gdy ten w końcu podchodzi proszę go o jakąś dobry, lecz dobry posiłek, gdyż nie mam przy sobie dużo gotówki. No i oczywiście proszę również o coś do picia. Następnie rozluźniam się, czując uchodzący gniew, jak też adrenalinę po walce i czekam na posiłek.
Kieruję się do jakiegoś wolnego stolika, oczywiście tuż przed wejściem chowając pokemona do pokeballa, po czym siadam przy nim i chwilę czekam na kelnera. Gdy ten w końcu podchodzi proszę go o jakąś dobry, lecz dobry posiłek, gdyż nie mam przy sobie dużo gotówki. No i oczywiście proszę również o coś do picia. Następnie rozluźniam się, czując uchodzący gniew, jak też adrenalinę po walce i czekam na posiłek.
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach