X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

- Dobra, Blaze Flamenthower. Wy uderzajcie czym Popadnie! Spark, Thunderball! Thunder! Electroshock! Czym kol wiek! - Odparłem czekając na efekt, sam bylem gotowy, starałem się wyczuć Magneto

Wkrótce go poczułeś. Bo cały metal w Tobie zaczął się rozsuwać i wywoływać u Ciebie okropne odczucie bólu. Pokemony po chwili wytworzyły pole elektromagnetyczne, ale do akcji wkroczyły ziemne Golemy ze swoim Earthquake!

- UTRZYMUJCIE POLE! - Wrzasnąłem wysuwajac mimo problemów szpony - Podstawa Magnetyzmu z Gimnazjów... Silne pole elektromagnetyczne blokuje twoje moce! Czyli Koniec magnetyzmu! Latania! YHAAA - Po czym skoczyłem jak zwierze na niego starajac się podciać żyły w rękach. Celem było zablokowanie ruchu w nich. Wówczas po odzyskaniu mocy będzie ograniczony. Następnie rzuciłem nim o ziemie tak by stracił prztomność... - A to na pamiątke - Wówczas wbiłem Szpny w jego pierś i zrobiłem na nich znak X

Magneto był dobrze chroniony przez ziemne pokemony, które szybko zaczęły powalać pokemony elektryczne i pole słabło. Po tym znowu poczułeś to okropne uczucie jak magnetyzm rozsuwa Twoje kości,a Twoje szpony rozchylają się pod sporym kątem.
- A więc to jest ten przesławny Wolverine... Żałuję, że nie zająłem się tobą na początku, ale tamta dziewucha mi przeszkodziła... Jest taka osłabiona... Ale potrzebne mi są jej klucze, z nimi będę w koncu mógł zrealizować swoje cele - powiedział nieco opętańczo.

- MAGNEMITE! JEŚLI JEST JAKIŚ MAGNEMITE! MAGNET BOMB! A NASTĘPNIE PRZYCZEP SIĘ DO NIEGO! ZAKŁÓCISZ JEGO POLE! NA 20S! - Wrzasnąłem po czym czekałem, jeśli sie uda to ponawiam to co wtedy tak by nie mógł być groźny... 20 sekund wystarczy

Znalazł sie jakiś nieszczęsny zagubiony na polu walki. To dało Ci trochę czasu, w którym mogłeś uszkodzić poważnie Magneto, jednak ten w ostatniej chwili Cię od siebie odrzucił swoją magnetyczną mocą.
- Ty... zapłacisz mi za to - powiedział.
Teraz to Cię odrzuciło na sporą odległość. Ktoś wypuścił dwa... Magnetone! Te od razu się Tobą zajęły i ty czułeś ogromny ból wynikający z tego, że metal w Twoim ciele się przesuwa, tym razem do środka...

Wstałem... To mnie nie może zabić... Ale też nie wiele mogę zrobić.. - Ja... Się... NIe... PodDAM! BLAZE FLAMENTHOWER!! Z CAŁEJ SIŁY! ZMUŚ SIĘ DO UŻYCIA POŻARU!!! - Wrzasnąłem z całej siły stawiając opór i idąc przed siebie... Zmuszałem się do wysunięcia się szponów i odrzucenia obu poków poprzez uszkodzenia ich... Regeneracja...Zmuszałem organizm do pełnej mocy... I wówczas o czymś sobie przypomniałem... - Gen x....

Pokemony wkrótce padły i obrona Magneto, czyli goscie z zespołu R też już wkrótce leżeli. Ten jednak zebrał siły i był częściowo wyleczony przez jakiegoś pokemona.
- Zrealizuję swój cel i żaden facet z scyzorykami w ręce mnie nie powstrzyma - syknął i używał na Tobie swoich mocy, lecz już osłabionych z powodu tych ran.

Opieram się i idę dalej - Tak?! TO MASZ TO! - Po czym dałem znać Blazowi by ten Flamenthowerem odwócił na sekundę jego uwagę. Wówczas wyskoczyłem na niego wyjmując coś z kieszeni - A ZACHLAJ SIĘ TYM! - I wlałem w niego... Środek neutralizujacy Gen x... - Co ty na to

Wkrótce wpakowałeś Magneto substancję stworzoną przez dziewczynę.
- Coo... to jest? - Magneto był wyraźnie zszokowany tym, że nie mógł użyć swoich mocy.
Próbował, ale nie mógł... pełny sukces!

- Mały prezent... I zapamiętaj - odparłem po czym wbiłem w niego szpony - Nie zaczynaj ze mną... - Rzuciłem go o ziemie, następnie przygniotłem - Dobra zasrane rockety... Wasz szef padł... Na ziemie! Skur... - odparłem wyjmująć telefen - Policja? Siema frajerzy Tu Wolverin... Jak chcecie mnie złapać zapraszam do starej kopalni w górach... Ps... Jesteście żałośni - Odparłem siadajac na skale.. - No blaze - Szpony się chowają, magneto nawet sie nie podniesie a reszta rocketów leży... - Nieźle nam poszło jak na pierwszy miesiac nie?

- Chaaa - pokemon kiwnął łebkiem.
Ogólnie część Rocketsów leży, reszta z bazy ucieka w panice... Przyjemny widoczek, chociaż im więcej tych kryminalistów padnie tym lepiej...

- Dobra -zeskoczyłem zbierając elektro pokemony - Dobrze się spisaliście - Rzekłem wypuszczając Donphan'a by ten usiadł na magneto - Dziś wrócicie do swoich trenerów lub traficie do PC. Blaze, dobrze nimi kierowałeś... A teraz - Odparłem zbierajac balle Rocektów i niszcząc je wypuszczajac każdego pokemona - Wy, o dziwo tez jesteście wolne. Liczcie na mój gest dobroci

Pokemony Rocketsów zaczęły się rozbiegać wokoło. No i w jednym była niespodzianka. Ten tak znajomy Zubat w jednym z balli spał sobie w najlepsze i potem mimo zamieszania tutaj dalej spał. Megneto stracił przytomność, a po około pół godziny czasu usłyszałeś helikoptery...

Wziąłem go i wywaliłem w siną dal... - Dobra Blaze powrót... - odparłem zostawiajać na drzewie W... Tym samym schowałem się gdzieś w jakiś skałach i obserwowałem. Szkoda że żaden pok nie zostałem ale cóż, lepiej dla nich he he również szybko schowalem Donphana

Niedługo policja się tutaj zbiegła. Ogólnie to wszyscy byli zszokowani masakrą tutaj, ale w pewnej chwili ktoś stwierdził.
- Może i porypaniec ale oszczędził nam roboty - powiedział jeden z funkcjonariuszy.
Zaczęli tych co jeszcze żyli opatrywać i zabierać, w tym Magneto. Kilku niestety było do worków...

- "szlak... Za mało trupów... jeszcze mnie uznaja za dobrego człowieka" - odaprłem obserwując całe zamieszanie gdy się skonczyło wyszedłem z ukrycia... - No, i problem z głowy... teraz mogę skupić się na znalezieniu tego który mnie zmienił - odrzekłem

Tak, chociaż jak na razie nie masz żadnych informacji. Ale przynajmniej nie ma teraz gościa, który by przy pomocy Twojej dziewczyny chciał zniszczyć świat. No i jak na zawołanie pokenav zapikał.
"Właśnie oglądam wiadomości, ty brałeś w tym udział?'

- Mówiłem że mam pewną sprawę do załatwienia... Magneto jest w więzieniu bez mocy... - Odpisałem siadając na ziemi... - Dobra... ale jak sie stąd teraz wydostanę... - odparłem patrzać a Blaze - Wiesz co? przydał by nam sie nowy pok... Na starcie z Brockiem... CO ty na to?

"Rozumiem, to chyba znajdziesz coś dla mnie czasu jak wrócisz?" - odpowiedź.
Twój pokemon podszedł do Ciebie i kiwnął łebkiem. W pewnej chwili zobaczyłeś jak w jednym z krzaków coś się skrywa... Megnemite! Cały czas Cię chyba obserwował.

Charmander i Donphan plus 0,5

- A ty co? Chcesz się dołaczyć? - Odparłem patrząc na niego - WIęc jak? - Odparłem kierując sie do wyjścia

- Maaa - pokemon po chwili do Ciebie podleciał.
I ruszył też za Tobą. Trochę zabawny... Kulka, śrubki i magnesy.

Idać rzuciłem w niego Ballem i schowałem jak reszte poków i udałem się do miasta... W drodze zmieniajać ubranie... Zajmie mi to dłuuugo ale cóż...

Magnemite się złapał. Wkrótce byłeś w drodze do miasta i dotarłeś do niego dopiero następnego dnia w południe. Było tutaj zamieszanie, chyba z powodu tych wydarzeń w górach. A komenda była wręcz oblegana...

Prześlizgnąłem się cicho by nikt mnie nie widział - Cholera.. jeszcze tego brakowało - Odparłem unikając rozgłosu... Chciałem dostać się do podrzędnego baru... Na łyczek Whisky