Gra Zerna (Część II)

- Wyjdźmy bo coś czuje że jeden z moich rozsadzi okolicę - odparłem wychodząc... i stajac naprzeciw... - Blaze... Yv! - Odparłem wypuszczajac oba poki i patrząc na wystraszonego rywala - Co? Nieznanej legendy się nigdy nie widziało? Dobra... Jak zaczną... - odparłem czekajać na jego wybór. Wiedziałem ze i tak tego nie pobije hehe w koncu jak ma dobrać poki do walki z czymś czego nie widział na oczy

Niedługo po tym gościu już niezbyt pewny siebie wypuścił z pokeballa takie pokemony jak... Ninjask i Wartortle, więc ogólnie stworki z małą przewagą typową nad Twoimi... Ale legendzie na ogół nic nie da rady. Twoje stwory były gotowe do walki, czas zacząć wielką batalię!
- Chaaa - Twój Charmeleon groźnie rozłożył łapy.

- Dobra, Wpierw skasujemy Ninjask. Blaze, na start rozpocznij walkę od Smoke Screen'a by następnie przejść do ataku Flamethrower'em prosto w jego pysk. Yv, ty natomiast potraktuj Wartortla Sky Drop'em a gdyby ten chciał atakować szybko zastosuj Double Team. To pozwoli ci jakkolwiek uniknąć jego ataków. Gdy będzie niezbyt gotowy na twój atak zastosuj na nim Razor Wind! A ty Blaze, podskocz do Ninjaska i zastosuj na Nim Kombinację Growl, Fire Pledge, a gdy będzie starał się uciec złap go w Fire Fang'a!

Pokemony przeciwnika stanęły blisko siebie. Wartortle zasłaniał swojego towarzysza przed ognistymi atakami swoimi wodnymi ruchami i przy okazji Twojemu Charmeleonowi się sporo obrywało. Yveltal okazał się być jednak brutalną siłą, która dawała sobie radę w starciu z tymi dwoma stworkami. Przeciwnik starł się jak mógł, ale cóż... miał przekichane...

W 60%
N 70%

Y 70%
Ch 50%

- Cholera... ten Wodny mi niszczy szyki... Yv! Taunt na Wartortle! Zmusisz go tym do atakowania tylko ciebie! to da czyste pole Blaze'owi. Wiec Yv po sprowokowaniu go zastosuj na niem Razor Wind! To skutecznie go zrani a następnie wybij w powietrze przy użyciu Hurricane! Gdy bedzie w powietrzu jebnij go Air Slash! Natomiast ty Blaze... Cóż, skup sę na Ninjasku. Zastosuj na nim Ember celując w oczy by go oślepić, wówczas przejdź do Fire Fanga wbijając się w niego. Gdy będziesz go tak trzymać Użyj Flamethrower! To mocno go zrani nie dając okazji do ucieczki. Następnie odskocz i zakończ turę celnym Dragon rage

W końcu ci się udało! Twoje pokemony miały ledwo sił po tej walce, ale jednak... im się udało... Przeciwnikowi mina zrzedła i schował swoje stwory do pokeballi. Podszedł do Ciebie neizbyt zachwycony faktem swojej przegranej, a wszyscy z okolic się ulotnili.
- Dobra to co chcesz wiedzieć? - spytał się w końcu.

Charmeleon 1,5 do lv.
Yveltal 1,8 do lv.

Schowałem oba poki do balli i złapałem karka za szyje przypierając go do ściany - Cóż... O tym gdzie są tutejsi templariusze... Albo - Odparłem i dosłownie obok niego moje ostrze sie wysunęło... Inne złapanie za szyję i wbije się prosto w nią - Rozumiesz aluzje nieprawdaż? - Odparłem chowając je i czekajac na jego reakcje.

Ten przełknął ślinę.
- Dobra dobra rozumiem twoje poirytowanie ale starczy, że wygrałeś... Nie musisz mnie więcej zastraszać - powiedział nieco drżącym głosem. - Szukaj w ruinach miasta na północ... ponoć urządzili sobie tam całkiem przytulne podziemia... - wyjaśnił.
Po chwili jak go puściłeś to rozmasował sobie kark i ramiona, po czym poszedł.

- W takim razie podziemia - Odparłem ruszajac tam powoli... biegłem drogą, po czym wskoczyłem w las i drzewami, szybciej oraz przyjemniej dla mnie. Skakałem jak małpa w celu lepszego dotarcia do miejsca mojego celu. Gdy zbliżyłem się zachowałem ostrożność i dystans pozostając w odległości dobrej do zbadania sytuacji

Po drodze nie miałeś żadnych przeszkód... no może na miejscu. Tam były... Swaloty! Twój koszmar z bagnisk powraca! Tylko one są raczej pod czyjąś komendą... Ale nie widziałeś tutaj tej osobowości. Te poksy z charakteru jednak zdawały się być takie jak tamte poprzednio... I były trenowane, nie będzie tak łatwo... Miasto wyglądało na takie z okresu średniowiecza. Środowisko w sam raz dla Templariuszy.

- Yhym... Dobra... - Odparłem zeskakując do Swallotów - Blaze... Fire Pledge prosto w swalloty! Teraz będize zemsta... A ty Yv! Razor Wind! - Opdparłem wypuszczajac oba poki by zmasakrowały Swalloty a sam w tym czasie zakradłem się za ich trenera i uśmierciłem z powietrza... Wówczas po wykonaniu przez nie polecenia zawróciłem je i udałem się przed siebie wdrapałem się na jakąś kolumne i z góry obserwowałem otoczenie

Ich trenera tutaj nie było. Czytanie całego posta nie boli. Pokemony okazały się być bardzo silne (100 lv) i po chwili twoje pokemony były niezdolne do walki... ojj... No i po chwili ta dwójka ruszyła na Ciebie z zamiarem zmolestowania.... Co jak co ale w tych sprawach uprawnienia ma tylko jedna osoba, no może dwie wliczając Ciebie.

Zabiłem, spalił, obszczałem i nakarmiłem nimi nidokinga po czym ruszyłem dalej. Skierowałem się w głąb jaskini w celu sprawdzenia co się tam dzieje... Miałem już totalnie gdzieś ukrywanie się... Zobaczą mnie - Giną, prosta reguła... Dodajmy ze Camille wymazała mnie ze świata... Ponownie poza rodzinami. Tak ze nikt nie zna moich zdolności. Dzięki temu tępe pały mnie nie zaskoczą

Przynajmniej tyle z tego miałeś. Cóż Raz pociąłeś te Swalot a te zmieniły się w glutowate Dito. Alakazam próbował uderzyć Cię swoim Psychic... Chyba wiedziałeś o co biega... O Twój największy strach. Cyba okazały się to być te Swaloty. Każdego na swojej drodze po prostu zabijałeś, mocno poplamiłeś sobie strój krwią, będzie doprania... Oberwałeś z wyrzutni rakiet, karabinu maszynowego etc... Nic nie dało Ci rady, Twoje regeneracja za bardzo się rozwinęła. W koncu dotarłeś do miejsca, gdzie na środku sali był ogromy kryształ (około 1 m szerokości, 2 m długości), do którego podłączono niemalże setki przewodów... Pulsował nieregularnym, chaotycznym światłem.

- Kryształ Camille... Kojarze coś podobnego w trakcie chęci wymazania mnie... Okres ehh - Odparłem wypuszczając jakoś żywego Yv - Słuchaj, spróbuj wchłonąć część mocy kryształu by móc go bezpiecznie odłączyć. - Odparłem do legędy przeszukując ciała poległych w celu znalezienia Potiona. To miała byc jedna z ostatnich misji a potem zajęcie się rodziną... jesli znalazłem to wypuściłem Blaze'a by ten pomógł mi odłaczać kable... - Dobra... Co teraz hmm

Udało Ci się znaleźć nawet dwa max potiony... Udało Ci się wyleczyć swoje ledwo żywe pokemony i Yveltalowi udało się wchłonąć trochę tej mocy, kryształ stracił swój nieregularny blask a to już coś... Znalazłeś na komputerze tutaj, że ten kryształ to meteoryt, który spadł jakieś 2 miliardy lat temu na ziemię i że jego moc może być wykorzystana do "Wielkiego Planu" Dalej już nie było nic opisane, albo przynajmniej tego nie rozumiałeś. Szyfr...

- Cóż... Magnemite - Odparłem wypuszczając magnesik - tak, też sie ciesze że cie widzę a teraz słuchaj... Musisz mi pomóc, aby obejść ten program trzeba by wejść w system i sprawić wymuszenie restartu procesora... Ni cholerę tego nie zrobie ale z tego co wiem ze szkoły... Duży acz nie ogromy i ciągły skok magnetyczno elektryczny może to wywołać... Wiesz co masz robić... Fakt to niszczy komputery ale... Ale kto bedzie chał ich używać po tym nie mały? Do dzieła

- Magmag! - powiedział pokemon entuzjastycznie na to, że w końcu raczyłeś go wypuścić z pokeballa i użyć do czegokolwiek....
Niedługo wywołał impuls elektromagnetyczny, od którego cały sprzęt wokoło nawalił... Jedna sprawa z głowy, a kryształ zaczął się dziwnie rozgrzewać, wszystko wokoło niego się topiło... Wkrótce po tym rozpadł się w mały, żarzący się pył. Ten ostygał... Yveltal tylko go obserwował...
- Jak widać wiele i tak by tym starociem nie nawojowali - powiedziała w końcu legenda.
Po tym sam wskoczył do pokeballa. I czułeś po sobie, że robiło się późno....

Zebrałem resztkę do jakiegoś pojemnika i wskoczyłem ponownie na Yv'ala odlatując do domu... Wo wylądowaniu poza wypuszczeniem poków od razu wszedłem do domu i udałem się na dół... Całkowicie olewajać pewnie siedząca w czymś sekswonym Camille... Po wejściu od razu odpaliłem co ona tam miała i zaczalem obserwować to co udało mi się zabrać...

Dziewczyna akurat w niczym bardziej seksownym nie siedziała... Raczej już spała, bo było bardzo późno. Dziewczyna na dole zdążyła już zmontować większy komputer... Były skany i tak dalej. Innymi słowy nieźle. Włączasz komputer a tu... zagadka... "Trzydzieści dwa konie w czerwonej stajni". Wiadomość pod spodem "Zernuś zagadka dla ciebie". No nieźle...

- ta.. Mała... - Odparłem patrząc na Komputer - Włączaj się zasrany gruchocie... jama ustna -Odparłem po czym wkurzony szukałem czegoś ala skaner - Te, wysuń coś do skanowania - Odparłem do maszyny i włożyłem tam to coś... Chyba trzeba będzie sie technicznie pobawić by mnie własna ukochana nie przeganiała... Podczas skanowania siedziałem i czekałem.... Nuda ogromna ale chciałem znać wyniki tego czegoś

Na Twoją odpowiedź szybko się wszystko włączyło, tylko kilkusekundowy pasek "loading" i już możesz pisać. Ukazała Ci się taka komputerowo wygenerowana postać:

- Płytka na lewo - odpowiedział ten ktoś.
Po chwili zaczęło się skanowanie probówki. Czarna postać była jakby w wirtualnym świecie... Camille naprawdę dużo zrobiła za ten czas. W końcu wyskoczyło okienko o zakończonym skanie i co Cię rozbawiło, szturchnęło ono boleśnie tą postać.

- Dobra... - odparłem czytając co to kuźwa jest i z czym się je... Raczej nie Moon Stone bo wyglądem nie pasowało... Nie chciałem budzić Ukochanej niech odpoczywa... Tym samym wykonuje czytając kilka spraw na tym cholerstwie... A dokładniej ustawiam na jutro takie małe fajne coś co zwie sie... orginalnie Slubem.... Nawet zamawiam jej jakąś suknie...

Były to wypisane przeróżne związki chemiczne... Niektóre nawet bardzo dziwne, na przykład uranu i wodoru co wydawało ci się niemożliwe i o dziwo ten uran się nie rozpadał... Jakieś węglowodory do tego doszły, ale wszystko było trzymane dziwną energią, czego skaner nie potrafił określić.
- Wzorując się na danych jakie mam zapisane w swojej bazie danych kryształ ten miał zapewne bliski kontakt z czarną dziurą. Jej niesamowita gęstość powinna być w stanie scalić ze sobą pierwiastki w teoretycznie niemożliwe związki chemiczne - mówił ten czarny ludek.

- Kuźwa... To ma sens po tym co stało się ponad trzy lata temu... - Odparłem i przypominam sobie jak to pewna nastolatka chciała mnie zniszczyć.. - Cholera... Mniejsza, co da się z tego zrobić - Powiedziałem szukajać odp oraz miejsca na Wesele... A chuj... Zapraszam pare osób... Jej rodzinę... O dziwo swoją ale nie podpisuje ze zern... I kilka osób które moze mnie nie skasowały z pamięci po tych all zabiegach... taki Yolo try