Zemsta ponad wszystko - Przygoda Gatou

Minęło już trochę czasu od spalenia domu. Aktualnie znajdowałeś się w mieście Jubilife City. Vulpix aktualnie siedział obok ciebie i na ławce w parku i czekał na to co zrobicie. Przydało by się złapać swojego pierwszego stworka i zacząć trenować. Dzień był piękny i słoneczny. Wiał cieplutki, delikatny wiatr. A na niebie nie było ani jednej chmurki. Jednym słowem idealny dzień na początek twojej przygody.

Dzień zapowiadał się spokojnie. Nie było żadnych chmur, a słońce świeciło w najlepsze. Idealny dzień na złapanie jakiegoś nowego towarzysza do swojej brygady. W końcu jednyn pokemonem wiele zdziałać przeciwko mojemu rodzicowi nie mogłem. Tym bardziej, że znałem jego siłę. Tak. Należało znaleźć i wytrenować dobre pokemony.
Spojrzałem na siedzącego obok mnie Vulpixa i powiedziałem:
-No, pora się zbierać Red. Ruszamy na wojnę, ale najpierw kilka spraw organizacyjnych. Znajdziemy sobie nowego kolegę.
Od rozstania z rodzicami zawsze traktowałem pokemony jako równe człowiekowi. Szczególnie jeśli wykazywały się inteligencją jak Red.
Po moich słowach wstałem z ławki i ruszyłem w prawo. Wiedziałem, że Red podąży za mną, więc nawet na niego nie czekałem. Dlaczego w prawo? A dlaczego nie? Nie wiedziałem, gdzie znajduje się mój ojciec, ani gdzie najlepiej szukać pokemonów. Należało zdobyć trochę informacji i siły.

Twój towarzysz spokojnie ruszył za tobą. Nie gorączkował się po prostu szedł obok ciebie. Wyszliście z Parku, a po chwili z miasta. Wyszliście na tereny gdzie na pewno dacie radę spotkać jakiegoś ciekawego pokemona. Póki co niczego nie widać, ale to nie znaczy, ze pokemonów nie ma tutaj wogóle. Może się chowają w cieniu albo na koronach drzew. Kto wie?

Spokojnym krokiem wyszedłem, wraz ze swoim wiernym towarzyszem, z parku. Idąc jeszcze przez miasto wpadłem na pomysł, aby dokładniej zbadać teraźniejsze możliwości Red'a, żeby stworzyć jakiś plan szkoleń i ewentualny plan ataku i walki z różnego typu pokemonami. Dzięki temu mogłem ustalić jego wady i zalety. Wyjąłem pokedex, który uratowałem, wraz z resztą obecnegk dobytku, z płonącego domu, i nakierowałem go na towarzysza, po czym dokładnie przyjrzałem się wynikom i poszedłem dalej.
Byliśmy poza miastem. Tutaj łatwiej znaleźć ciekawego kompana. Na pierwszy rzut okiem nic nie widać, ale wystarczy się przyjrzeć i można wnet coś ujrzeć. Przyglądałem się więc ile mogłem.

Vulpix

Typ:
Imię: Red
Lv: 7.oo
Charakter: Red jest nadzwyczaj przywiązany do Gatou dzięki wspólnemu celowi oraz godzinom treningów. Nie jest porywczy i zachowuje się spokojnie. Ma realistyczne spojrzenie na świat. Albo zjesz, albo zostaniesz zjedzony. Nigdy nie robi niczego bez nakazu swojego trenera. Jest też nadzywczaj inteligentny.
Ataki: Ember, Tail whip, Roar

Kod:

[color=#ff0000]Vulpix[/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados/vulpix.gif[/img]
Typ: [img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/fire.gif[/img]
Imię: Red
Lv: 7.oo
Charakter:  Red jest nadzwyczaj przywiązany do Gatou dzięki wspólnemu celowi oraz godzinom treningów. Nie jest porywczy i zachowuje się spokojnie. Ma realistyczne spojrzenie na świat. Albo zjesz, albo zostaniesz zjedzony. Nigdy nie robi niczego bez nakazu swojego trenera. Jest też nadzywczaj inteligentny.
Ataki: Ember, Tail whip, Roar

Uważnie się rozglądając zobaczyłeś tylko pokemony robaki i kilka Sentretów. Czyli raczej nic ciekawego. Jednak niedaleko przy jeden z drzew zobaczyłeś spinaraka, uwięzionego w sieci. Poparzył na ciebie jakbyś był jego jedyną nadzieją i znów starał się wyjść. Jednak siatka była zbyt gęsto spleciona by biedak mógł się z niej uwolnić.

Z danych mojego pokedexu wynikało, że Vulpix to pokemon czysto ognisty. W takim razie jego słabością była woda oraz pokemony typu kamiennego. Natomiast dobrze powinien się sprawić w walce ze stworzeniami trawiastymi. Jego ataki ograniczały się do dwóch debuff'ów i jednego ataku ognistej natury. Z jednym takim osobnikiem nie mogłem wiele narazie zdziałać. Musiałem go zdecydowanie wzmocnić i znaleźć coś, co podoła wlace z pokemonem wodnym i kamiennym.
Rozglądając się po terenie nie zauważyłem nic ciekawego. Same pokemony robaki. Choć kiedy przyjrzałem się, zobaczyłem Spinaraka. Zaplątał się w sieć i mogłem nawet wnioskować, że jest to jego własna sieć.
"Co za oferma. Aż szkoda na niego pokeballa. Ale może okazać się przydatny"
Pomyślałem. Nie chciałem przed sobą przyznać, że szkoda mi tego malucha i to dlatego wyratuję go z opresji. Choć pokemon, który głównie zajmuje się pułapkami jest dobrym obiektem to szykowania dobrych kombinacji ataków. To musiałem przyznać. Nawet jeżeli sam wpadł we własną sieć, to słuchając mnie możemy zajść daleko.
-Red użyj Ember, żeby uwolnić go z sieci. Tylko go nie zrań.
Żaden inny pomysł nie wpadł mi do głowy. Sieć była super wytrzymała, więc zwykłe przecięcie jej odpadło. Niestety mogłem też zranić uwięzionego pokemona. Oby nic mu się poważnego nie stało.

Vulpix użył Ember i wycelował w sieć. Siatka spadła, ale zauważyłeś, ze jest to sieć kłusowników. Spinarak ucieszył się, ze go uratowałeś. Podszedł do ciebie uśmiechając się. Vulpix spojrzał na niego lekko zdziwiony, że pająk się cieszy. Pokazał na vulpixa,a potem na twojego pokeballa. Najwyraźniej chce ci pomagać w podróży za to, ze go uratowałeś.

Po spaleniu sieci przyjrzałem się jej dokładnie i stwierdziłem, że była własnością jakiś kłusowników. Gdybym ja ich tylko złapał w swoje ręce. Szkoda, że nie miałem takiej okazji. Redowi udało się spalić sieć bez uszkodzenia uwięzionego pokemona.
Dużo nie myśląc wyciągnąłem pokeballa i złapałem w niego Spinaraka. Kolejny towarzysz w mojej skromnej drużynie. Następnie wywołałem go i zmierzyłem pokedexem. Być może przyda mi się to w nadchodzących walkach.
Po analizie zdolności pokemona ruszyłem razem z nim i Redem w dalsze poszukiwania siły. Tym razem postanowiłem poszukać kłusowników.
- Od teraz będziesz nazywał sie Green. Witamy w drużynie.
Powiedziałem do pająka.

Spinarak

Typ:
Imię: Green
Lv: 4,00
Charakter: Pokemon niezwykle cichy, ale kiedy już odważy się pokazać emocję to na całego. Jest bardzo wierny swojemu trenerowi i zrobi dla niego wszystko.
Ataki: Poison Sting, String Shot

Kod:

[color=#00cc00]Spinarak[/color][img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados/spinarak.gif[/img]
[b]Typ:[/b] [img]http://www.serebii.net/pokedex-dp/type/bug.gif[/img][img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/poison.gif[/img]
[b]Imię:[/b] Green
[b]Lv:[/b] 4,00
[b]Charakter:[/b]  Pokemon niezwykle cichy, ale kiedy już odważy się pokazać emocję to na całego. Jest bardzo wierny swojemu trenerowi i zrobi dla niego wszystko.
[b]Ataki:[/b] Poison Sting, String Shot

Pokemon z radością wszedł do kuli. Jednak nie minęło 5 minut a natknąłeś się na spory patrol policji. Zagrodzili kawałek terenu. Udało ci się dojrzeć tylko kilka sporych plam krwi i ślady czegoś fioletowo-czarnego. Ciekawe co to było. Jednak czułeś, ze coś jest z tym nie tak. Kiedy tylko podszedłeś bliżej zatrzymał cię policjant. -Proszę stąd odejść. Aktualnie trwa śledztwo. Nie chcemy by ktoś przeszkadzał albo przypadkiem zatarł ślad. Proszę ominąć z lewej strony ten teren i iść dalej.

Pokemon, którego udało mi się złapać miał zdolności osłabiające przeciwników. Idealny do cichego niszczenia wrogów za pomocą trucizny i innych pułapek. To był zapewne dobry pokemon, ale nie rozwiązywał mojego problemu, gdyby doszło do walki z kamiennym przeciwnikiem lub wodnym. Mógł ich osłabić, ale wciąż byłoby ciężko. Może w przyszłości coś rozwiąże mój problem.
Po drodze zauważyłem spore zamieszanie. Zdecydowanie coś tu nie pasowało. Policjant próbował się mnie pozbyć z tego miejsca, ale postanowiłem na siłę im pomóc.
- Green wejdź na najwyższe w okolicy drzewo i rozejrzyj się za czymś podejrzanym. Ja natomiast wybadam, wraz z Redem, sprawę. Powiedz, jeżeli zauważysz coś nie panującego.
Powiedziałem do mojego spinaraka. Następnie odwróciłem się do policjanta.
- Co się dzieje? Chętnie pomogę w śledztwie z moimi towarzyszami

Spinarak kiwnął głową, a raczej całym swoim ciałem i po chwili był na drzewie i rozglądał się po okolicy. P: Ktoś zabił tutaj niewinnego trenera, który dopiero co zaczął swoją podróż. Nie widać śladów walki więc to musiało być zabójstwo z ukrycia. Po za tym te plamy to raczej nic dobrego. Podczas gadki Red udało się przemknąć bliżej miejsca ogrodzonego siatką i trochę się zbliżyć do poszlak. Niestety dość szybko został stamtąd przegnany. Spinarak wrócił i chyba koniecznie chciał ci coś pokazać bo ruszał w stronę lasu i wracał do ciebie. Chyba coś zauważył w lesie na lewo.

Na szczęście policjant spokojnie mi wszystko wytłumaczył. Zabójstwo było ciche. Żadnej walki. Zabójca po prostu wyskoczył zza krzaków lub jakiejś innej kryjówki i pozbawił nieszczęśnika życia. Ewentualnie mogli być towarzyszami w podróży,  ale z jakiegoś powodu jeden z nich mógł zabić drugiego. Choć mógł to też być dziki pokemon, ale to raczej rzadko ma miejsce.
Spinarak po rozejrzeniu się postanowił chyba poprowadzić mnie w lewą stronę lasu. Oby wypatrzył coś dobrego. Szkoda, że pokemony nie potrafią opanować ludzkiej mowy. Na pewno byłoby wtedy o wiele łatwiej w komunikacji pomiędzy nimi, a ich trenerami.
- No, Green prowadź.
Powiedziałem do pokemona i poszedłem za nim.

Pokemom prowadził cię i sprawdzał czy się nie zgubiłeś. Po chwili zauważasz wielkiego, lwa stojacego na dwóch nogach. A więc jednak ten maluch mnie zauważył Warknął gardłowym głosem i wydał cichy ryk. Patrzył na ciebie swoimi kocimi oczami. Hmmm? Widzę w tobie światło, ale lekko przyćmione mrokiem. Musisz się go pozbyć inaczej nie pokonasz ojca.

Spokojnie szedłem za Green'em, gdy doszliśmy do miejsca, w którym ten coś ujrzał. Teraz to była lekka przesada. Stojący na dwóch nogach lew. Coś mi mówiło, że nie może to być pokemon, ale z drugiej strony rzadko takie coś się widuje. Na wszelki wypadek namierzyłem go pokedexem. Nie mogłem znaleźć żadnego wyjaśnienia tego zjawiska. Pokemony w końcu nie gadały i nie znały mojej przeszłości.
- Kim ty jesteś? Skąd wiesz o moim ojcu? Dlaczego mi to mówisz? To ty zabiłeś tego kogoś?
Zasypalem go pytaniami.

Lew uniósł lekko dłoń byś przestał pytać. Pokedex wyświetlił "Brak danych" i pojawił się niebieski, oczojebny ekran śmierci. -Jestem Lśniący. Wiem o twoim ojcu dość dużo tak samo jak o twojej matce. Mówię ci to bo widzę, ze chcesz zemsty i to nie ja zabiłem tego trenera tylko twój ojciec. Chce śmierci wszystkich. Każdy kto stanie mu na drodze. Im więcej ludzi umrze tym większą moc zyska. Musisz go powstrzymać i zamierzam ci pomóc. Dam ci moc światła, która pomoże ci dokonac zemsty, ale pod jednym warunkiem. Nie będziesz używał mocy do złych celów. Będziesz użył do pomocy innym i by pokonać swojego ojca.

Nagle wszystko stało się dla mnie jasne. W sumie nie wiedziałem, dlaczego ten cały Lśniący chce mi pomóc w pokonaniu ojca, ale był wystarczająco przekonujący, aby go o to nie pytać. Natomiast, co do ojca; to już była przesada zabijał kolejnych ludzi jakby była to jakaś gra wideo. Jeżeli mogę otrzymać pomoc w pokonaniu tego tyrana, to należy skorzystać. Jeżeli była to pułapka jego ojca, to i tak warto zaryzykować. I tak ma narazie marne szanse na wygraną z nim.
- Nigdy nie zamierzałem używać mocy do złych celów. Pokonanie ojca to mój priorytet. Natomiast zawsze pomagam innym. Użycz mi tej mocy, a obiecuję, że należycie ją wykorzystam.
Powiedziałem do tego lwa.

Lśniący skinął głową. -Dobrze... Oto moc. W jednej chwili otaczają cię złoto-żółte kwiaty i blask. Czujesz miłe ciepło. Po chwili wszystko wraca do normy. -Masz już moją moc. Tą samą miała twoja matka. I jeśli zobaczysz lwa podobnego do mnie tylko, że granatowego to uciekaj jeśli nie umiesz za dobrze panować nad mocą, a w drugim przypadku walcz. Lew znika w głębi lasu, a twoją rękę otacza blask. Ciekawe co to za moc?