Gra Lioli: Alice

Chwile po walce ani w czasie biegu nie mogłam się skupić. Gdy leżałam na ziemi udało mi się tylko wykrztusić kilka słów. - Beedrille!! Czemu... one... zawsze... latają... stadami...? Jesteś... cały? Nie będąc pewna czy jesteśmy bezpieczni wypuściłam Steelixa. Widok tak dużego pokemona powinien wybić im z głowy atak na nas. Wstałam i zaczęłam się rozglądać. - Rocky!? Wilczek?! Gdzie jesteście? Bałam się, że psiaki gdzieś się zgubiły. Prawdopodobnie dali by sobie rade z jednym we dwójkę, ale z całym rojem na pewno nie... - Steelix, jeśli gdzieś zobaczysz Beedrilla użyj Fire Fang, ale nie atakuj, spróbuj go tylko wystraszyć.

Leżałałś starając się złapać oddech
-Widzisz to pewnie, przez tego pokemona, z którym walczyłaś pamiętasz jego charakter? Możliwe że te bedlille się nim zajmowały, dlatego rzucił sie na nas kiedy ten padł, a z resztą kto to wie, najwazniejsze, że nic nam nie jest- powiedział spokojnie twój towarzysz, ty zaś zerwałas się aby sprawdzić gdzie są twoje pokemony na szczęście były całe, tak samo jak i wy, leżeliście przez chwile na trawie, po około 15 minutach kiedy mogłaś się już ruszać, nad tobą stanął Tresh, wyciągając dłoń w twoją stronę
-Ruszamy mała, nie można się tak lenić, to nasz pierwszy gdzień musimy przeżyć go jak najlepiej.

Widząc, że poki są bezpieczne odetchnęłam głęboko. - Świetna walka Wilczku, teraz wracaj do balla. Rocky Ty też... Schowałam psiaki do ich kulek i znów padłam na ziemię. Gdy zobaczyłam, że Tresh stoi nade mną i podaje mi rękę chwyciłam ją i z pomocą chłopaka wstałam. -Chyba masz rację... pora ruszać... Dzięki Steelix. Uśmiechnęłam się lekko, poklepałam pokemona i schowałam go do jego balla. - E... Tresh... tak w ogóle to gdzie my jesteśmy? Podczas biegu zgubiłam orientacje... Uśmiechnęłam się niewinnie i zaczęłam rozglądać po okolicy. - Jak ja nie lubię Beedrilli... zawsze pojawiają się tak niespodziewanie...

Tak wiec wstałas i wróciłaś swoje wszystkie pokemony bez większego problemu po czym już spokojnie mogliście ruszyć przed siebie na poszukiwanie nowych przygód
-W sumie jesteśmy coraz bliżej miasta, starałem sie poprowadzić nas tak abysmy nie oddalali się od naszego celu, niebyłoby większego sensu, zeby robić coś takiego, wiec przypomniałem sobie gdzie dokładnie jest miasto i ruszyłem troszkę pod kątem, ale to chyba nie będzie duży problem prawda?- zerknął na Ciebie z usmiechem i po prostu szliście dalej po około godzinie marszu zauwazyłaś z oddali zarysy miasta

- Co ja bym bez Ciebie zrobiła... W życiu bym nie znalazła drogi... Zaskoczyło mnie, że nawet w chwili gdy groziło nam niebezpieczeństwo on myślał o tym co będzie w przyszłości... Potwierdziło to tylko jednak, że mogę mu ufać.
Gdy zobaczyłam miasto bardzo się ucieszyłam. Długi marsz zawsze jest męczący, a gdy się go połączy z ucieczką przed wściekłymi Beedrillami widok miasta to prawie jak miód na serce... Poza tym czułam, że jeszcze trochę i w czasie drogi będą nam towarzyszyły odgłosy pustego brzucha... Poza tym każdy wie, że głodny nie jesteś sobą... a ja gdy jestem głodna staje się strasznie nerwowa...

Szliście przed siebie, Tresh uśmiechnął się tylko na twoje słowa, spokojnie po jakimś czasie dotarliście do pięknego miasta, można było poczuć ten festynowy urok, wszystkie budynki były bardzo ładnie ozdobione, wyglądało to na prawde pięknie, ludzie śmiali się spiewali jakieś dziwne piosenki, ogólnie było bardzo miło i przyjemnie. Po kolejnej chwili dotarliście do rynku, na którm porozkładane były różnego rodzaju stoiska, a to z plusakami, a to z jakimiś przekąskami dla pokemonów różnego rodzaju, dosłowie wszystko, torebki w kształcie pokemonów, na prawde wszystko czego dusza pragnie.

Dotarcie do miasta ucieszyło mnie jednak widok tak wielu ludzi sprawił, że poczułam się lekko nieswojo... Od dawna nie przebywałam w takim tłumie i nie powiem żebym za nim tęskniła. Miasto jednak był tak pięknie ozdobione, że po chwili przestałam zwracać uwagę na ludzi. Skupiłam się na ozdobach i stoiskach. - Tresh, idziemy w jakieś konkretne miejsce czy po prostu trochę połazimy po mieście?

Chłopak zerknął na Ciebie z uśmiechem
-W sumie zostaniemy tu na jedną noc, zameldujemy się w centrum pokemon, po czym ruszymy dalej, dowiemy się co się da i będzie cacy- powiedział spokojnie do Ciebie dalej pokazując jak zadowolony jest z tego gdzie jest, jemu widocznie bardzo pasowało takie miejsce z taką liczną osób, szliście dalej przed siebie, spokojnie nie przejmując sie niczym
-Dodatkowo dowiemy się w centrum pokemon co dokłądnie będzie się tutaj działo i jak będzie to wyglądało- powiedział spokojnie a do centrum pokemon był jeszcze kawałeczek.

Uśmiechnęłam się lekko i nieco przyśpieszyłam. Może i nie przepadałam za tłumami ludzi ale zaciekawił mnie ten festyn. - Ok, pasuje mi taki plan, no choodź... im szybciej dojdziemy do centrum tym szybciej się dowiemy co i jak z tym festynem. Chwyciłam Tresha za rękę i przyśpieszyłam jeszcze bardziej zmuszając go do tego samego. Od wypadku w czasie walki i odkryciu mocy nie lubiłam przebywać w tłumie, bałam się, że to może się powtórzyć a coś takiego ściągnęło by na nas dość spore problemy...

Pociągnęłaś towarzysza za sobą i dotarliście do centrum pokemon, tam na szczeście nie było aż tyle ludzi, dlatego mogłaś spokojnie doetchnąć, weszliście do sporawego pomieszczenia, idealnie na przeciwko drzwi siedziała kobieta ubrana na biało, z różowymi włosami widząc was wstała z krzesełka na którym siedziała i wyprostowała się oczekując aż się do niej odezwiecie, na szczeście Tresh się tym zajął
-Witam przybyliśmy specjalnie na festyn jedna nie jestesmy w stanie odnaleźć się w tym mieście, nie jesteśmy pewni gdzie dokładnie mamy sie udać aby dostać jakiekolwiek informacje na temat co gdzie będzie się działo- powiedział spokojnie i czekał na odpowiedź kobiety, która spokojnie podała mu jakąs kolorową kartkę
-Tutaj macie informacje na temat całgo festynu co kiedy się odbędzie, jednak teraz moge was poinformować, że nasz festyn odwiedził Shida wraz z Senju, przedstawiciele ligi X, jesli chcecie możecie wyzwac jednego z nich na pojedynek, w tym momencie są na arenie z tego co słyszałam- powiedziała siostra Joy, po czym twón towarzysz zadał jej kolejne pytanie a mianowicie jak dostać się na arenę, kobieta spokojnie wskazała wam drogę, na szczescie nie była aż tak skomplikowana.

Pozwoliłam towarzyszowi mówić, w sumie to się za nim schowałam. Gdy siostra Joy podała ulotkę zgarnęłam ją i zaczęłam przeglądać. Uważnie wysłuchałam wskazówek jak dotrzeć na arenę po czym znów skupiłam się na ulotce. Usłyszałam już chyba wszystko co chciałam, skinęłam pielęgniarce głową i już miałam wychodzić gdy coś mi się przypomniało. - Tresh, co z Twoim Burmy? Po walce z Noibatem przyda mu się opieka siostry Joy. Czekam na reakcje chłopaka po czym kieruje się do wyjścia i idę w kierunku areny.

Ulotka była napisana dośc prosto, ale zrozumiałaś wszystko:

Dzień 1:
14:00 spotkanie z liderami sal, na tutejszej arenie
16:00 rozmowa z największymi koordynatorami
19:00 pokaz najlepszych walk tego roku
23:00 koncert grupy: Pokemon Soul
24:30 pokaz fajerwerków

Dzień 2:

10:00 Prezentacja pokemonów wodnych
13:00 lekcja walk pokemon
14:00 lekcja pokazowa
17:00 poczęstunek
19:00 wspólne pieczenie muffinek dla kazdego pokemona
22:00 zakończenie festynu

Kiedy zapytałaś o pokemona, którego posiadał teraz Tresh, chłopak zerknął na Ciebie i machnął ręką
-I tak będziemy tu spać, więc spokojnie da sobie rade do tego czasu, jak my będziemy spać siostra Joy sie nim zajmie, to chyba nie będzie wiekszy problem- powiedział spokojnie i mogliście ruszyć dalej.

- Jak uważasz. Noo... chodźmy, może uda nam się załapać na walkę z jednym z tych gości... Chciała bym potrenować z moim Steelixem. Dawno z nim nie ćwiczyłam a mam przeczucie, że niedługo przyda mi się jego siła. Idąc przypadkowo coś mi się przypomniało. Wypuściłam małą Happiny z pokeballa i wzięłam ją na ręce. - Cześć mała. Jak tam? Dobrze opiekowali się Tobą w DC? Wyglądasz na znacznie silniejszą. Uśmiechnęłam się do pokemona i przytuliłam ją. Zależało mi na jej zaufaniu więc nie chowałam jej do pokeballa.

No i ruszyliście przed siebie, cel był jasny dotarcie do miejskiej areny, szliście mijając spokojnie ludzi, ciężko bylo dostać się na miejsce, ale mniejsza miałaś teraz przy sobie swojego towarzysza, oraz małego pokemona który potrzebował wiele szcześcia, Happiny, wtuliła się w Ciebie mocno domagając się twojej uwagi, jak widac będą w dc nie maiłą aż tyle opieki ile by chciała, ile by potrzebowała wiec musisz się nią teraz zaopiekować, po chwili dotarliście jednak na arenę, na samym jej środku toczyła się walka pokemon:
vs
Walka była na prawde zacięta i generalnie powinien to wygrać pokemon roślinny jednak kilka szybkich ciosów ze strony Raichu i walka przechyliła się na jego stronę, walka zakończyła się wygraną elektrycznego pokemona, przeciwnik lidera wycofał się a ten od razu zawołał
-Kto następny do walki?!- oczywiście każdy podniósł rękę.

Nie podobała mi się taka widownia no ale co zrobić. - Happiny, jedna walka a potem się pobawimy. Co Ty na to maluchu? Uśmiechnęłam się do pokemona i przytuliłam troszkę mocniej. Drapiąc Happiny po łepku przepchnęłam się przez tłum i stanęłam lekko z przodu tak by się nieco wyróżnić po czym również podniosłam lekko rękę. Rozejrzałam się po tłumie, patrzyłam jakie mają pokemony i w jakim wieku jest widownia. Upewniłam się czy Tresh jest obok, jeśli nie to spróbowałam go odnaleźć wzrokiem. Po chwili zaczęłam wpatrywać się w lidera, starając się nawiązać kontakt wzrokowy. - Ciekawe czy przeciwko mnie też wystawi Raichu.

Udało się przecisnęłas się przez tłum, pokemon oczywiście się zgodził co innego nmiał zrobić? Kochał Cię, podniosłaś rękę a lider spojrzał na Ciebie i na twojego pokemona
-Zapraszam panienkę- powiedział bardzo miłym głosem patrząc na Ciebie, co do samego Tresha, został tam gdzie go zostawiłaś, widoczine nie chciał żebyś go zgubiłą a to było najbezpieczniejsze miejsce, co do pokemonów reszty przeciwników, niewiele osób miało słabsze pokemony większośc z nich była przygotowana na ostrą walkę. Lider po chwili wypuścił takiego pokemona:

Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam na swoje miejsce. Wyciągnęłam pokedex i zeskanowałam pokemona przeciwnika. Nie wypuszczając z rąk Happiny sięgnęłam po pokeball Steelixa. - Gotowy? Jeśli pozwolisz to ja zacznę. Steelix! Zacznij od Harden by zwiększyć swoją obronę a następnie zaatakuj za pomocą Flash Cannon. Użyj Rock Throw a następnie rusz na przeciwnika używając Rollout. Postaraj się trafić przeciwnika tak aby wyleciał w powietrze a następnie rzuć się na niego i użyj Bind by go złapać. Użyj na nim kilka razy na zmianę Ice Fang i Fire Fang. Potem wyrzuć go w powietrze i użyj Flash Cannon. Przytuliłam nieco mocniej Happiny i pogłaskałam ją po łepku. Nie chciałam, żeby się bała... nie wiedziałam jednak jak na nią wpłynie widok walczących pokemonów.

Pokedex pokazał takie dane:

Jolteon
samiec
charakter: Pokemon od małego wychowany pod sporą presją, jego rodzice zostali wyniesieni bardzo wysoko dzięki swoim trenerom, ich imona sa znane na całym świecie, stworzenie nigdy sie nie poddaje zawsze daje z siebie wszystko, nie obwia sie niczego, nie poddaje się.

Walka się rozpoczęła generalnie mimo wielkich chęci pokemon przecienika nie miał zbyt wielkich szans z twoim stalowym pokemonem generalnie jego ruchy za wiele nie robiły, musiał unikać wszelkich ataków twojego pokemona, wszelkie starania elektrycznego pokemona były marne, jednak nadrabiał szybkością, poruszał się na tyle szybko by móc unikać niektórych ataków.


Wybacz, ze tak mało, ale uciekam juz spać

Luzik
--------------------

- Steelix nie oszczędzaj go. Użyj Flash Cannon, następnie Stealth Rock. Złap przeciwnika za pomocą Bind i użyj a nim Fire Fang, postaraj się go poparzyć. Wyrzuć go w powietrze i użyj Flash Cannon, nim spadnie na ziemię użyj jeszcze Rollout. Gdy Jolteon będzie na ziemi użyj Rock Tomb by dodatkowo obniżyć jego szybkość. Złap go za pomocą Fire Fang i zacznij nim potrząsać. Znów wyrzuć w górę i zaatakuj Gyro Ballem.

Twój pokemon od razu rzucił sie do atakowania, szło mu całkiem nieźle, kiedy złapał przeciwnika od razu zaatakował go z całej siły jednak fire fang nie był aż tak bardzo efektywny, pokemon atakował dalej, przeciwnik zaczał odpowiadać jakimiś atakami, nie były to górnolotne ruchy, jednak takie który w jakiś sposób raniły twojego pokemona, pin missles, signal beam niby nic ale zawsze coś

Walka nie była wcale taka ciężka dla tejego pokemona mimo wszystko przewaga typów dawała o sobie znać, przeciwnik miał spore problemy z twoim stworkiem, dalje atakował dziwnymi robaczymi atakami, tylko one mają jakieś szanse na zranienie twojego pokemona a właśnie o to chodzi w walce o pokonanie przeciwnika prawda? jednak tym razem to ty wygrasz przynajmniej na to wygląda. Trener elektrycznego pokemona na prawde się starał, wykrzykiwał polecenia swojemu stworkowi jednak ten jakoś opornie nie był w stanie za wiele zrobić

Jot:32%
Stel: 57%

Walka powoli dobiegała końca przeciwnik już nie miał szans, żeby ustać na łapach jednak w jego oczach było widać tak wielkie samo zaparcie, że to aż w głowie się nie mieści, łapy pokemona drżały pod ciężarem jego ciała, pod wpływem jakże wielkiego zmęczenia jednakzerkał co chwilke na dopigującego go trenera ładując w ten sposób baterie jednak wiedziałaś jak nierwiele będzie trwała jeszcze ta walka

- Steelix kończymy to. Złap go Bindem i użyj Fire Fanga. Wyrzuć go w powietrze i użyj Rollout tak by wyleciał jeszcze wyżej potem złap go Fire Fangiem i znów wyrzuć w górę. Potem znów złap Fire Fangiem i znów w górę. Zrób tak kilka razy. Potem Gdy będzie w górze znów użyj Rollout tak by wyleciał jeszcze wyżej. Potem użyj potężnego Fire Fanga i nieco nim potrząśnij. Jeśli wciąż trzyma się na nogach to złap go i użyj Flash Cannon nie pozwól mu spaść. Jeśli nie to delikatnie złap go by nie spadł na ziemię. Gdy przeciwnik jest już nieprzytomny podchodzę do Steelixa i klepię go. Potem podchodzę do Jolteona nim jego trener schowa go do kuli i delikatnie go cucę. Jeśli się udaje to wyciągam kawałek ciasta, który mam w plecaku i dzielę na trzy części. Jedną daje Steelixowi, drugą Happiny a trzecią Jolteonowi. Potem odstawiam Happiny na głowę Steelixa i biorę Jolteona na ręce. Zanoszę go do jego trenera i oddaje mu go. - Dziękuje za wspaniałą walkę. Jestem Alice. Świetnie wytrenowałeś Jolteona, skoro dał radę aż tak zranić mojego Steelixa. Uśmiechnęłam się do lidera i podeszłam do Steelixa. Jeszcze raz poklepałam go po łbie i zabrałam Happiny na ręce. Schowałam węza do kuli i odszukałam wzrokiem Tresha. Jeśli Lider nic do mnie nie mówi to idę do towarzysza.