Chwała koszmarom! - Ariell Grey

Postanowiłem spróbować swojego szczęścia, po czym ustawiłem się w kolejce do kupna losu. Ciekawe, co może mi się trafić.

/dłuższe posty poproszę /

Po chwili kupiłeś już los. Kilka minut do losowania... Twój pokemon biegał wokoło między ludźmi i gonił jakiegoś Glameowa, widać pokemony się bawiły. Wylosowałeś jajko jakiegoś pokemona.... A owy pokemon to Riolu!
- Gratulacje - Facet wręczył ci jajko.
Było jeszcze kilka innych jajek i drogich rzeczy, ale ty miałeś naprawdę duże szczęście.

/Nie było co napisać :c/
Ucieszyłem się na widok jajka i ostrożnie wziąłem je w ręce.
-Espi! Patrz co wygrałem.-przywołałem pokemona, pokazując mu jajko.-To będzie nasz przyszły towarzysz.
Przez to całe zamieszanie, zapomniałem o jedzeniu. Wypuściłem więc Ekansa i Abrę, po czym poszedłem zamówić sobie frytki, a pokemonom to co chciały. Jajko natomiast cały czas trzymałem w rękach, aby nic mu się nie stało.

- Nyyyyaaaa!!! - mały podskoczył ucieszony.
Jajko wygląda na świeże, wiec chyba trochę poczekasz aż się wykluje. Pozostałe pokemony czekały spokojnie na jedzenie. Ogólnie to abra i espi chcieli jagody, a ekans ciastka.
- Hej jak tam? - to Drew się przysiadł. Ledwo chodził, ale i tak już lepiej.

-Siemka, patrz co wygrałem w loterii.-pokazałem mu jajko.-Super, nie? Jak się już czujesz? Widzę, że chodzisz lepiej niż wcześniej. A gdzie twój sneasel? Wyrywa panienki?

- Rety gratulacje - powiedział.
Po chwili przyszły twoje zamówienia, a drew sobie zamówił sałatkę.
- No już dobrze jest na ogół... Nie, najadl się czekolady i teraz spi jak zabity - wyjaśnił chłopak.

-Dzięki. Po czekoladzie?-zaśmiałem się, wyobrażając sobie sneasela, który je czekolade w kształcie maryśki-Smacznego.
Zacząłem jeść frytki, rozglądając się po poke centrum.

- Mhm, smacznego - powiedział Drew.
Po chwili i on jadł swoje. Skończyliście jednak w tej samej chwili.
- Zabili siostrę Joy! - wpadł tu nagle jakiś rozchisteryzowany facet.
Wszystkich momentalnie wmurowało, to było coś strasznego, tak dobra osoba nie żyje...
- Niemożliwe - szepnął Drew sam do siebie.

-Musze to sprawdzić. Pilnuj jajka.-podałem chlopakowi jajko i chowając pokemony do balla podbiegłem do człowieka, który wbiegł do pc.
-Gdzie jest?-spytałem. To wydawało się nierealne, ale zawsze lepiej sprawdzić.

- Przed budynkiem - poinformował cie mężczyzna.
Jak tam dobiegłeś to serio... Ciało pielęgniarki leży wokół grupa ludzi, widać trzy rany postrzałowe, w tym jedna na czole, a dwie na brzuchu. Zjawila się sierżant Jenny, równie rozpłakana co większość ludzi tutaj. Ale kto mógłby by ćtak... Bezwzględny by ją zabić?

-O kurwa.-powiedziałem, będąc nieopisanie zszokowany.
-Pani sierżant? Jestem Ariell. Mógłbym pożyczyć motor? Przejadę się po okolicy, żeby zobaczyć czy nie ma ich tu czasami w pobliżu. Może uda mi się ich złapać. Nie mogli szybko uciec.

- Moje Arcanine się tym zajmują - powiedziała kobieta.
Zaczęła robić zdjęcia i po chwili wzięła folię, wiadomo po co... Już naprawdę dużo ludzi się tutaj zgromadziło, niektórzy po prostu się gapili, wkurzające, a policjantka raczej ci swojego motocykla nie da. Chansey pielęgniarki ryczały jak syreny strażackie.

Postanowiłem, że w jakiś sposób pomogę sierżant i zacząłem rozganiać ludzi.
-Odejdźcie do domów. Tu nie ma na co patrzeć. Jeżeli chcecie sie przydać, to pomóżcie szukać zabójców. Tak nie pomożecie, a jedynie będziecie przeszkadzać.-będąc smutny, ruszyłem powoli spowrotem do Drewa.

- Dziękuję - powiedziała policjantka.
Wkrótce było wszystko ogarnięte, a drew siedział lekko załamany w pc.
- Dzięki niej miałem gdzie mieszkać... Kurde... Przekichane - mówił ciągle.
Nikt tutaj nie miał nastroju do niczego.

-Takie jest życie. Ktoś musi umrzeć, żeby ktoś mógł żyć.-powiedziałem i smutno przyglądałem się jajku.-Kurde, ale ten dzień jest nudny. Nie mam normalnie co ze sobą zrobić.-Westchnąłem.

- Mi to mówisz? - spytał się Drew.
Po niedługim czasie poczułeś się śpiący. Nie było jeszcze tak późno, ale to chyba z nudów.
- To jutro ruszamy, hm? - spytał się chłopak i w końcu wstał, nieco obolały ale wstał.

-Pewnie. O 20. Mam nadzieje, że będziesz się czuł lepiej. Ja spadam bo chce mi się spać. Trzymaj się.-pożegnałem się z chłopakiem, po czym ruszyłem do pokoju aby się umyć i położyć. Jajo położyłem na poduszce i zamknąłem drzwi na klucz. Wziąłem szybki prysznic, po czym położyłem się do snu.

- Dobranoc - machnął ci.
W Twoim pokoju nie czaił się na szczęście żaden ninja-zabójca, więc możesz spokojnie iść się myć a potem pójść spać... Momentalnie zasnąłeś. I scena była dość dziwna. Widziałeś ciemność i tylko ciemność, szukałeś czegoś w niej, w pewnej chwili jakieś malutkie światełko, mignął ci obraz twojej matki jak była młoda i na tym się skończyło. Dziwne, bardzo dziwne.... Obudziłeś się rano i była już godzina 9 rano.

Wyciągnąłem się i przeczesałem włosy. Wstałem z łóżka i przemyłem sobie twarz, po czym poszedłem zjeść śniadanie. Oczywiście wypuściłem też swoje pokemony a sobie wybrałem płatki.

W stołówce zastałeś Drewa, który wyglądał już o niebo lepiej niż wczoraj i o dziwo zaraz po Tobie wszedł N.
- Bilety dla ciebie i twojego przyjaciela - powiedział.
Miał prócz tych jeszcze dwa, czyli wyrusza ktoś inny... Twoi rodzice chyba nawet się w pc nie zjawili. Zamówiłeś jedzenie i tak dalej...
- Jak tam się spało? Reeety jaki ja miałem zrypany sen... - powiedział.

-Dziękuje.-powiedziałem do N'a i usiadłem do stołu wręczając chłopakowi bilet i witając się z nim.
-Powiem ci, że ja też. Śniło mi się światełko w ciemności i moja mama w włodości(Ale rym xd). A tobie?-spytałem i zacząłem szamać płatki.

- To chyba raczej nie pobije tego, że tańczyłem z power rangers gangnam style - stwierdził Drew, a Tobie mleko praktycznie wyszło przez to nosem.
Pokemony zajadały się swoimi ciastkami, wszystkie je chciały. Jajko na razie jeszcze nie dawało żadnych znaków, że cokolwiek mogłoby w nim być. Pogoda na zewnątrz była wyjątkowo ładna.

Słysząc Drewa wybuchnąłem śmiechem.
-Dobra, poddaje się, wygrałeś.-powiedziałem do chłopaka i uśmiechnąłem się.-Spakowany do drogi? A tak w ogóle, wiesz gdzie tu jest port? Bo ja troche w tej świątyni przesiedziałem...

- Cztery godziny stąd, więc przy moim tempie będziemy musieli się wybrać najlepiej zaraz. Jestem spakowany, zresztą wiele rzeczy nie mam - powiedział chłopak.
Ogólnie nastroje w PC ciągle nie były tak dobre, ale to zrozumiałe. Wkrótce zjedliście i mogłeś pójść po swoje rzeczy do pokoju. Drew na ogół miał przy sobie w plecaku wszystkie potrzebne rzeczy. Kilka ciuchów, dwa puste balle, pokedex i powyginane druty... wiadomo do czego... Tylko tyle miał.

-Spotkamy się zaraz przy wyjściu, okej?-powiedziałem, po czym poszedłem do pokoju. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy, wraz z jajkiem i poszedłem zostawić klucz w recepcji i wyszedłem do Drewa.
-To prowadź mistrzu.-powiedziałem i ruszyłem za chłopakiem.