~Zapamiętać przeszłość, odzyskać przyszłość - gra DarkVipera~

Tak wiec siedzisz na jakies wypalonej polaci ziemi. W oddali jeszcze majaczyl ogien. Wokol panowal chaos wywolany pozarem. Powietrze bylo nieruchome przez co wydawalo sie ze goraco jest wrecz nie do wytrzymania. Spojrzales po sobie i zaywazyles ze twoje ubranie jest nietkniete, moze tu i tak poprzypalane od dosc dlugiego lezenia na goracej ziemi. Glos w twojej glowie jakby ucich ale slyszales gdzies jakby echo mowiace w kolko i z kazdym powtorzeniem ucichajace az w koncu nic nie bylo slychac.
Dowiedz prawdy.

- Boże, co to jest za głos? Co ja tutaj robię? I..... kim ja w ogóle jestem? - pomyślałem.

Chwilę posiedziałem jeszcze na tej spalonej ziemi starając się coś przypomnieć, ale to wydawało się bezcelowe. Po chwili postanowiłem wstać i rozejrzeć się trochę w nadziei, że znajdę coś znajomego, dzięki czemu wróci mi chociaż pamięć.

Link do KP, Banku i Boxu wstaw do podpisu.
________
Niestety nie znalazles nic znajomego w zasiegu twojego wzroku. Wokol panowal tylko zaduch i chaos. Jak sie ocknales ten upal spowodowany pozarem dawal ci sie coraz bardziej we znaki. Musiales stad jak najszybciej sie oddalic. Podeszwy twoich butow juz zaczely smierdziec palana guma. Jednakze w zasoegu wzroku bylo tylko to pustkowie. Gdzies nad glowa uslyszales dzwiek jakby helikoptera zas na horyzocie ujrzales sylwetke takowej maszyny.

Miałem nie wielki wybór udałem się w stronę oddalonego helikoptera. Może oni o czymś wiedzą, a przynajmniej to gdzie ja jestem.
Liczę na jakiekolwiek odpowiedzi, ale byle szybko, bo nie wiem jak długo wytrzymam ten skwar.

Helikopter dosc szybko jak to na niego przystalo. Zobaczyles ze jakis mezczyzna sie wychyla z niego i pomachal do ciebie. Zaraz jednak zniknal a helikopter zaczal znizac swoj lot i zatrzymal sie obok ciebie. Musiales jakos oslonic sie przed zawirowaniami powietrza gdy ten byl obok ciebie. Wiatr spowodowany helikopterem przyjemnie ochlodzil powietrze dookola ciebie. Wyskoczyl na ziemie do ciebie i uchylajac sie.
Co ty tu robisz? Wogole co tu sie stalo? spytal sie ciebie gdy mogliscie sie uslyszec juz.

- To ja się chciałem pana spytać co tu się stało? I w ogóle co to za miejsce? - rzekłem oschle.

Czuje, że na nie wiele zdało się przyjście tutaj, ale może chociaż pokieruje mnie w jakieś interesujące miejsce.

Dluzsze posty. Bo to ja dostaje bure od Administracji. Czeste posty ale dluzsze ok. Rzasze ale dluzsze tez ok. A jesli duzo i krotki to juz nie okey.

________
To samo chcielismy sie ciebie spytac. Co ty tu robisz. odpowiedzial facet. Radze ci wspolpracowac bo zostaniesz sam na tym terenie a nic w obrebie 25kilometrow nie ma. odparl facet kierujac sie do smiglowca. Dla twojej informacji. Jestesmy w Chorwacji w Makarskiej, przynajmniej niegdys to byla Makarska.

Upał strasznie mi doskwiera. Przy takiej pogodzie ciężko się nawet an czymkolwiek skupić. Niestety miejsce nic mi nie mówi i raczej wspomnienia mi nie wracają.
- Chorwacja....... a co ja tu robię? I dlaczego to była "kiedyś Makarska?- pomyślałem.

Miałem ochotę przyłożyć temu gburowi, ale widzę że zna się na terenie więc może to być moja ostatnia nadzieja na wydostanie się stąd. Muszę im coś powiedzieć, ale ominę parę faktów. Napewno nie dowiedzą się o moim głosie w głowie, bo jeszcze pomyślą, że zwariowałem, a tym helikopterem mogę dostać się w sumie w każde miejsce. Pozbycie się ich i zabranie helikoptera też nie wchodzi w grę w końcu nie umiem pilotować. Jedyne co jest pewne to mam złe przeczucia co do nich. Muszę być czujny.

- Witam, jestem Sephiroth........ i w sumie tyle. Straciłem pamięć i obudziłem się kawałek dalej. Nie wiem jak ja się tutaj znalazłem. Nie szukam zwady, raczej pomocy. Możecie mi pomóc się stąd jakoś wydostać? - rzuciłem oschle do pilotów.

Choc za mna zabiore cie stad. powiedzial mezczyzna i rozgladal sie po terenie poszukujac innych osob takich jak ty. Jednak nic nie bylo widac. Tak wiec wsiedliscie do helikoptera a ten blyskawicznie podniosl sie do gory. Lecieliscie jakie 30 minut, podziwaiajc teren z gory. Faktycznie teren spalony byl dosc duzy. Wyladowaliscie w koncu na jakims lotnisku i mezczyzna pokazal ci bys sie udal do lekarza.

Wsiadając do helikoptera obejrzałem się jeszcze ostatni raz za siebie. Nie wiem czemu, ale mam złe przeczucia co do tego miejsca. Dobrze, że już je opuszczam.

W trakcie lotu widziałem tysiąc różnych miejsc, ale żadne nie pomogło mi jakoś w znacznym stopniu. Nawet nie próbowałem zadawać pytań, bo zauważyłem już na lotnisku, że nie ma co liczyć na odpowiedź.

Po lądowaniu znowu znalazłem się w jakimś nie znanym mi miejscu. Posłuchałem, rady pilota i udałem się do tutejszego lekarza.

Przyjela cie pielegniarka ktora na twoj widok doznala szoku. Zapiszczala ale zaraz sie opanowala mowiac
Jest pan w okropnym stanie. teraz dopiero spostrzegles ze masz wieksze popazenia na plecach i ogolnie na tej stronie co lezales na ziemi.
Prosze za mna. odparla kierujac cie na sale. Dookola zauwazyles ze bylo pelno tutaj pokemonow i ludzi przed salami.

Wybacz, ale nie mam jak odpisywać więcej na takie krótkie posty.

--------------------------------------------------------------------------

- To nic takiego, naprawdę nie jest tak źle jak wygląda - rzuciłem do pielęgniarki.

W każdej sali było pełno chorych. Jedni jak widziałem w ciężkim stanie drudzy nie. Dobrze, że mnie to nie spotkało.

- Pani doktor, może mi pani wytłumaczyć gdzie ja teraz się znajduje i w ogóle skąd tu tak wiele ludzi i pokemonów? - zapytał grzecznie podążając za pielegniarką

Jestesmy w Polsce w osrodku opieki takie przerosniete pokecentrum. Za chwile ktos sie panem zajmie. odparla krotko i tyle ja widziales. Zabiegana musiala pobiec do jakiegos pacjetna bo ja alarm wezwal. Za chwile tez rany twoje zostaly opatrzone i kazali ci zostac na noc w szpitalu.

Próbowałem zasnąć, ale niestety nie mogłem. Ciągle myślałem o tym wszystkim. Jak mogę nic nie pamiętać. Musiało stać się coś strasznego, że nic nie pamiętam.
Muszę odnaleźć kogoś co będzie wiedział więcej. Na pewno jest ktoś taki co powie mi co się stało.
Po takich postanowieniach usnąłem.

Gdy wkoncu zasnales snilo ci sie cos. A raczej gnebily cie koszmary. Snilo ci sie ze jestes na jakies wyspie pelnej ludzi i z kazda chwila bylo ich coraz mnie. Zmiana sceny. Ci sami ludzie ale juz z pustym, bezmyslnym wzrokiem. Tylko ty sposrod nich normalny. I sie obudziles zlany potem. Co mial znaczyc twoj sen? Czy to prawda? Czy to moze jakis fragment twojej dawnej pamieci? Byl srodek nocy. Dojrzales zegarek na scianie. Byla godzina 1 w nocy. Po korytarzach ktos chodzil i w koncu drzwi do twojej sali sie otoworzyly. Bylo jednak zbyt ciemno bys zauwazyl i rozpoznal co to jest.