Nikotynka- Świątynia Natury

*Nikotynka:

Spoiler:

Właśnie zatrzymałeś się przed wejściem do świątyni, była ogromna, wszelkie elementy na jej powierzchni były koloru mocno zielone, wchodząc do jednej z sal, zauważyłeś postać, w kapturze i szacie o tym samym kolorze co cała świątynia, z budowy ciała widziałeś, że jest to kobieta, stała spokojnie na przeciwko wejścia, którym dostałeś się do tego miejsca, nie zadrżała widząc Cię po prostu wypięła dumnie pierś
-Czekałam na Ciebie.

Otoczenie pełne roślin, nie przerażało mnie to, nie bałam się o siebie, jednak wiedziałam co muszę zrobić, przerażało mnie to, musisałam zabić, lub zastraszyć kapłankę dla swoich własnych celów, nie bawiło mnie to, kiedy tylko ujrzałam kapłankę ukłoniłam się z szacunkiem
-Miło, że znalazłaś dla mnie czas- szepnęłam szukając oblicza kobiety z którą mam do czynienia
-Ja córa Arkhamu, żądam oddania mi odpowiedniej siły, żądam oddania mi tego co masz najcenniejsze, chce twojej mocy na swoje żądanie, kiedy będę potrzebowała twojej pomocy żądam abyś mi jej udzieliła, właśnie teraz chce czegoś od Ciebie, zgadza się na użyczenie mi swoich mocy?- powiedziałam dośc spokojnie, nie musiałam specjalnie eksponować swojej broni, była wystarczająco widoczna na pasku idealnie dopasownaym do moich bioder.

- żądasz i żądasz a może to tak by najpierw poprosić?
Odpowiedziała dość oburzona i spojrzała na Ciebie, w komnacie widziałaś sporą ilość różnych roślin jak i ozdób koloru zielonego.
- tak więc może Cię wysłucham ale jakoś tak dzisiaj jest dziwnie nieprzyjemnie, czekałam na Ciebie ale jak widać nie nadajesz się do tego zadania.
Zauważyłaś na jednej z szafek sporawy zielony pokeball, może to on był celem twojej podróży?

Zatrzymałam wzrok na zielonej kulce
-Takie prawa Arkhamczymów, prawda? Nie mamy prosić, a żądać, popraw mnie o ile się mylę, my zdobywamy siłą, podbijamy, mordujemy za cenę potęgi, tak wiem, mam dalej rację, to demacianie proszą, to oni spodziewają się litości, tak więc jeśli chcesz...- wzruszyłam ramionami i zerknęłam na nią, jednocześnie skierowałam sztylet w jej stronę
-PROSZĘ użycz mi swojej mocy- podkreśliłam oczywiście pierwsze słowo.

- a jeśli odmówię i będę stawiać opór? Zabijesz mnie kapłankę roślinności w imię swojego narodu?
Zapytała bardzo pewnie tak jakby była gotowa na śmierć w słusznej sprawie ale cóż, jeśli umrze tak szybko nigdy się nie dowiesz gdzie ukryta jest twoja nagroda.
- Tak więc usiądź i powiedz mi co tak na prawdę Cie tu sprowadza poza tym że chciałabyś mnie zabić bez względu na wszystko

Zawahałam się jednak poprawiłam szybko uścisk na sztylecie dalej kierując go w stronę kapłanki, nie miałam zamiaru usiąść, skoro chciała wiedzieć kilka rzeczy o mnie można załatwić to stojąc spokojnie
-Nie zabije dla swojego narodu, zostałam tam przydzielona za powiązania z cieniami, nie za moją osobę, zabijam nie dla zabawy ale z konieczności, powinnaś o tym wiedzieć skoro na mnie czekałaś, chce poznać swoje pochodzenie prawdę o sobie, a skoro ty sama możesz mi w tym pomóc, to zrób to, nie chce bawić się w czytanie w myślach, szukanie czegokolwiek w twojej głowie byłoby pewnie nieprzyjemne, wiec daj mi czego chce i odpuść.

- Tak więc walczmy
Zaśmiała się pod nosem i po chwili udała się w stronę jednej z szafek, zauważyłaś jak wyciąga bardzo ładny jednoręczny miecz z delikatnymi rzeźbami na rękojeści.
- Nie każdy jest nastawiony pokojowo, zawsze mam coś aby się bronić, co ty na to? Jeśli uda Ci się mnie trafić dostąpisz zaszczytów, jeśli nie to nie.
Powiedizała do Ciebie stając na przeciwko Ciebie gotowa do walki.

Pokiwałam spokojnie głową dając jej do zrozumienia, że zgadzam się na takie warunki, spokojnie wyjęłam kilka sztyletów i podrzuciłam je nad swoją głowę jendnocześnie starajac się złapać od razu starałam się użyć swojej mocy aby je kontrolować było to na prawdę ważne dzięki temu mogłam z łatwością ją zaatakować, kiedy już zaczęłam kontrolować od rauz puściłam 3 ze sztyletów w stronę kobiety jednocześnie starając się trafić w jej nogi, albo ręce, trafienie w głowę lub brzuch mogłobyć dośc ciężkie na pewno osłaniałaby te części ciała.

Twoje zamierzenia były idealne miałaś wizję jak trafić wydawałoby się iż wykonałaś wszystko idealnie, niestety dla Ciebie kobieta obroniła się przed każdym sztyletem chociaż ostatni sprawił jej najwięcej problemów, był trochę niestabilny zmienił kierunek praktycznie przed kontaktem z kapłanką przez co ta niemal została trafiona
- Próbuj dalej, masz jeszcze kilka prób, ciekawe co uda Ci się wymyślić.
Kobieta spojrzała na Ciebie ponownie przyjmując odpowiednią pozę.

To jest to!
-Dobrze, trzymaj się- zaśmiałam się do kobiety i szykim ruchem dłoni rzuciłam w jej stronę kilka sztyletów jednocześnie czekając aż ona je odbije, wtedy dopiero złapałam je za pomocą swojej mocy i skierowałam je wszystkie na raz w stronę jej ciała, miałam tylko nadzieję, że to się uda, kiedy już sztylety ruszyły na nią rzuciłam w jej stronę jeszcze kilkoma żeby zdezorientować ją jeszcvze bardziej.

Leafeon

brak płci
lvl: 44
charakter: est bardzo uczuciowa, jednak czasami nie pokazuje co naprawdę myśli, albo czuje, woli pewne rzeczy zachować dla siebie, jednak kiedy ma jej to uratować tyłek potrafi być wredna.
Ataki: helping hand, growl, tackle, tail whip, sand attack, baby doll eyes, swift, quick attack, bite, refresh, covet, take down, charm, baton pass, double edge, last resort, razor leaf, grass whistle, magical elaf, giga drain, swords dance, synthesis, sunny day