Chwała koszmarom! - Ariell Grey

Po chwili N westchnął.
- Jesteś kolejnym celem owego teamu, jedziemy do Unovy do mojego zamku, tam jak zbiorę zespół Plasma to będziemy mogli cię chronić - powiedział N.
Ponoć ten team już dawno nie istnieje... A może się myliłeś? Na to wygląda... Brzmi to jakby N nimi dowodził.

-Super, jade do zamku, żeby w nim siedzieć jak w więzieniu?-spytałem sarkastycznie udając zadowolenie. Byłem troche zdenerwowany, że będe musiał siedzieć w zamku i pewnie nie będe miał możliwości nigdzie wyjść.

- Najpierw będziemy musieli do niego dotrzeć - powiedział N i pokazał ci mapę.
Cóż od portu do punktu w lesie było... Jakiś miesiąc drogi. Drew tylko coś mruknął, że w pizdu kilometrów. Dziewczyna siedziała niewzruszona, a N chyba czekał na kolejne pytania. Nagle poczułeś jednak dziwny, duszący zapach. Jak wziąłeś powietrze ustami to było jeszcze gorzej.

-Cholera, co to jest.-przeklnąłem pod nosem, czując duszący zapach. Natychmiast rozejrzałem się, szukając po sali, źródła owego zapachu.

//ekhem.... po raz któryś... pisz dłuższe posty xD//

Jak się okazało, ktoś wrzucił tutaj kulki, które były odpowiedzialne za tą woń. Zakręciło Ci się w głowie i tyle pamiętasz. Obudziłeś się w jakichś metalowych kajdanach na rękach, nogach i brzuchu oraz szyi, do tego byłeś zawieszony w powietrzu...

-Zajebiście.-mruknąłem i zacząłem się szarpać mimo tego, że to było bezsensowne. Po chwili jednak się poddałem i zacząłem się rozglądać wokół, w poszukiwaniu wyjścia z tej niezbyt fajnej sytuacji.

Widziałeś jedynie, że w rzędach nad tobą, pod tobą i przed tobąbbyło mnóstwo ludzi uwięzionych tak jak ty, ale oni spali. W sumie dopiero teraz zauważyłeś, że nie oddychasz a żyjesz. Poczułeś się w pewnym sensie dziwny, a także byłeś tym faktem przerażony.

-Robi się co raz ciekawiej.-pomyślałem i rozejrzałem się w poszukiwaniu wśród wiszących kogoś, kogo bym znał. Kitowa sytuacja. Jakbym mógł się na przykład rozpuścić, to nie. Moje bredzenie było bez sensu, ale chociaż nie musiałem myśleć, jak bardzo się wkopałem.

Na ogół nikogo znajomego.. A nie zaraz, w rzędzie nad Tobą była pozostała trójka z waszej grupy. Też spali... Poczułeś coś dziwnego na swojej ręce, jakby niesamowity chłód, kiedy udało Ci się kątem oka na nią spojrzeć to trochę Cię wmurowało, bo była czarna, ale... czułeś w niej niesamowitą siłę, jakbyś nagle był w stanie zrobić nią praktycznie wszystko.

/Metin ? xd/
Ręka wprawiła mnie w osłupienie, ale skoro czułem w niej dużą siłę, to czemu by nie spróbować? Zebrałem się w sobie i spróbowałem wyrwać ją z metalowych kajdan. Nawet jeśli nie zadziała, to warto spróbować.

/Nie, wiem jaką postać masz na myśli ale to nie to, powiedzmy że pomysł z filmu, który ostatnio oglądałam połączony z moim ulubionym wątkiem/

Jednak Ci się udało. Ręka okazała się być na tyle silna i wytrzymała, że bez kłopotu rozerwałeś nią owe kajdany. Teraz mogłeś pozbyć się pozostałych okowów, ale co po tym? Nie widziałeś nic poza ścianami zapełnionymi mnóstwem ludzi... Dopiero jak się ruszałeś to zobaczyłeś, że coś jest do Ciebie podłączone. Jakieś przewody. Nie bez bólu się ich pozbyłeś i miałeś ślady na plecach oraz... tyłku, ale do wesela się zagoi...

-Ehh super nie ma co.-powiedziałem sam do siebie, po czym podszedłem do miejsca gdzie wisieli moi towarzysze i próbowałem ich obudzić. Ciągle jednak patrzyłem na ręke, będąc ciekawy, co jeszcze może zrobić.

Tego nie wiedziałeś, ale prócz tego, że kształty normalne to właśnie kolor był inny... Udało Ci się rozbudzić najpierw Drewa a potem N'a. Shina obudziła się dopiero po dłuższym czasie.
- Gdzie my do cholery jesteśmy? - Drew zaczął się trochę szarpać przy tym wszystkim.
- Ja tym bardziej nie wiem, ale to raczej nie sprawka BluRose - mruknął N.

-Ja to nawet nie wiem co te smerfy do mnie mają.-powiedziałem bardziej do siebie, niż do nich.-Patrzcie, co mi zrobili. Właściwie, to mnie tak jakby ztuningowali ale to sie nie liczy, bo nie wyraziłem zgody.
Pokazałem im rękę i nagle wpadłem na pomysł, jak ich wydostać.
-Czekajcie, może was ściągne, ale będzie boleć.-powiedziałem i spróbowałem odepchnąć się ręką od ziemi, tak mocno, że podskoczyłbym do Drewa, po czym spróbowałem wyrwać kajdany.

N spojrzał na Twoją rękę z lekkim zdziwieniem.
- Tak szybko? - jakby sam do siebie ale ty i tak to usłyszałeś. - To nie ich wpływ... Później wyjaśnię - powiedział zielonowłosy.
Udało Ci się zerwac kajdany jakie więziły Twojego towarzysza, lecz faktycznie trochę zabolało, gdyż przy końcu dość mocno metal ściskał mu nadgarstki. Potem było już znacznie lepiej...

-Tak szybko? O co...? A tak dobra, zaraz mi powiesz.-powiedziałem i wyswobodziłem resztę towarzyszy. Kiedy wszyscy byli wolni, rozejrzałem się wokół, w poszukiwaniu wyjścia. Cała ta sprawa była bardzo dziwna, ale moja nowa ręka mnie szokowała.
-Aha jest jeszcze coś. Nie musze oddychać.-powiadomiłem N'a

- Zauważyłem - powiedział tylko.
Drew jakoś dziwnie się na ciebie popatrzył, a Shina chyba była jakby w swoim świecie. Jedynym waszym sposobem na ucieczkę było przemieszczanie się w lewo aż do drabiny, którą widziałeś w oddali.
- Staraj się po prostu nie panikowac i nie pozwalaj się temu rozrastać... Inaczej możesztak wwcześnie stracić kontrolę chociaż to tylko moje przypuszczenia, nigdy nie miałem z czymś takim do czynienia - mówił N.

-Nie panikować? Narazie jest spoko.-odpowiedziałem i spojrzałem na dziewczyne.-Ej, żyjesz? Musimy iść do drabiny, ja pójde przodem i w razie potrzeby rozwale pare łbów.
Powiedziałem i ruszyłem do drabiny.

- Taktak żyję - powiedziała nieprzytomnie.
W końcu udało się wam dotrzeć do owej drabiny i na górze widziałeś wejście do jakiegoś tunelu.
- Kuźwa ile tu ludzi, to w ogóle ma koniec? - drew rozglądał się bez przerwy po wszystkim tutaj i chyba ciągle był w szoku a ty poczułeś ból jakby coś rozchodziło się po twojej ręce.

Próbowałem to zignorować i wszedłem na pierwszy szczebel drabiny.
-Czekajcie, ja wejde pierwszy i zawołam was, jak będzie czysto.-powiedziałem i ruszyłem do tunelu.

Nie dało się, ręka bolała coraz bardziej i ci drżała jakby wyrywając się spod kontroli. Jednak dałeś radę dojść do góry z tym wszystkim. Było pusto. Chyba nikt nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie mógł stąd uciec... Wszystko wyglądało obleśnie.

-Nic nie poradzimy.-pomyślałem, po czym wychyliłem się do towarzyszy.-Spoko, wbijajcie.
Ręka rwała jak szalona, ale postanowiłem, że użyję autosugesti i po prostu zacząłem sobie wmawiać, że ręka mnie nie boli. Jakoś do tej pory zawsze mi to pomagało, po czasie ale pomagało.

Nie udawało ci się. N chyba to zobaczył i zdjął ci rękaw, zobaczyłeś czarną skórę, która jakby próbowała pożreć twoją.
- Jest taka sytuacja, że... Cóż, Darkrai zginął a jego zdolności powędrowały do ciebie - powiedział w końcu, a Drewa wmurowało.
- Jjjak to? - spytał się w wyraźnym szoku.
Shina chyba już kontaktuje, bo się w ciebie wpatrywała jak sroka w gnat.

-Zmieniam się w pokemona?-spytałem będąc troche zdezorientowany całą tą sytuacją. Spojrzałem na swoją rękę i krzyknąłem w myślach stop, wkładając w to całą swoją wolę i skupiając się na czarniejącej ręce.
-Ej jak coś to przepraszam, że was zabije czy coś.-zażartowałem próbując rozładować napięcie.

To raczej nie pomogło w rozładowaniu napięcia.
- W pewnym sensie - powiedział N. - Tylko że jeśli to się stanie to faktycznie możesz zacząćzzabijać wszystko wokoło. A termin... O dobrze - mówił.
Zauważyłeś, że zmiany stanęły a nawet trochę się cofnęły co wywołało przyjemną ulgę. Wszyscy chyba też to poczuli widząc, że jednak nie jest tak źle.