Gra Lioli - Alice

- Oww... jeszcze złapie sobie poke-ptaka... Co tam masz Rocky? Och, zostaw to, to chyba kość człowieka... Lepiej to zostawmy, chodźmy do domu może się czegoś dowiemy... Może to cmentarz albo coś? Ughr... aż mnie ciarki przeszły... Za mną pieski. Idziemy do tego domku. No już chodźcie. Byle dalej od tych kości. Szybko ruszyłam w stronę domku. Nie chciałam nawet patrzeć na resztki czegoś co kiedyś żyło. Gdy podeszłam już dość blisko zapukałam, jednocześnie jednak nasłuchiwałam jakichkolwiek odgłosów z domku i okolicy.

Rocky spojrzał na Ciebie nadal trzymając w pyszczku ludzką kość po czym szybko ją wypuścił. Nie nie był to żaden szkielet ani nic w tym rodzaju, miałaś tyle szczęścia. Gdy się rozejrzałaś zauważyłaś kilka tabliczek z datami oraz nazwiskami, tak był to malutki cmentarz. Po zbliżeniu się do domu poczułaś woń smażonego mięsa która mieszała się z jakimiś wypiekami, możliwe że ciasto? Bułeczki? Zaraz po zapukaniu drzwi się otworzyły w których stanął wysoki mężczyzna ale nie za bardzo rozbudowany, spoglądał na Ciebie po czym Ci pomachał
- w czym mogę Ci pomóc? Zbłądziłaś?

- Dzień dobry. Przepraszam jeśli przeszkadzam. Nie zabłądziłam psze Pana. Po prostu mój Growlithe wykopał jakąś kość na tamtej polance. Chciałam się dowiedzieć czegoś na ten temat. Gdy się rozejrzałam wyglądało mi to na niewielki cmentarz, ale nie jestem pewna, a jeśli mam racje to chciałam bardzo przeprosić za to co zrobił mój pokemon. On nie wiedział, że nie wolno. Zaczęłam się uważnie przyglądać mężczyźnie, który przede mną stał. Ponoć nie powinno się oceniać książki po okładce, ale wygląd ludzi sporo mówi o ich charakterze albo nawykach. Starałam się nie skupiać na tych pięknych zapachach. Zaraz będę musiała ruszać dalej, wrócę na ścieżkę  i pójdę do jakiegoś miasta, a później... a później się zobaczy co będzie. Byle tylko nie skupiać się na zapachu jedzenia... - Azurill, Furfrou wracajcie do pokeballi. Znów zaczęłam przyglądać się mężczyźnie, czekałam na jego reakcje na moje słowa.

Wróciłaś swoje dwa pokemony do kulek i nawiązałaś rozmowę z nieznajomym
- Tak to jest mały cmentarz ponieważ nigdzie w okolicy nie ma żadnego, do tego kościół jest oddalony dość sporo, nic się nie stało oby tylko kość była na swoim miejscu ja sobie już to później zakopie.
Uśmiechnął się do Ciebie wyglądał dość porządnie miał na sobie jeansy oraz koszulę.
- może wejdziesz do środka? Właśnie kończę piec ciasto z jagodami, jakbyś chciała mogę się trochę podzielić nim ruszysz w podróż.

- Och naprawdę? Bardzo chętnie spróbuje. Dziękuje Uśmiechnęłam się do człowieka, który stał przede mną. Obejrzałam się jeszcze tylko, żeby zobaczyć czy aby na pewno nie ma nigdzie Starly, pogłaskałam Rocky'ego po łepku i czekałam aż mnie wprowadzi do swojej chatki. Napawałam się jeszcze pięknym zapachem. Jeśli tylko facet mnie wpuści wchodzę do środka i ciekawie się rozglądam. - Mieszka Pan tutaj sam?

Mężczyzna uśmiechnął się po czym odsunął i uchylił drzwi na całego. W chatce było ciepło i pachniało pieczonym się ciastem, tyle że w środku zapach był jeszcze bardziej intensywny, Starly nie widziałaś już nigdzie zaś Growli po chwili wszedł do domku zaraz za tobą. Z drzwi weszłaś na mały korytarzyk i zawędrowałaś prosto do dobrze oświetlonej kuchni była bardzo przytulna utrzymana w kremowych kolorach wszędzie znajdowały się różne owoce i warzywa bardzo starannie poukładane. Krzesła jak i stół były z drewna dębowego co dawało bardzo dobry efekt w połączeniu z wyglądem reszty pomieszczenia.
- Napijesz się czegoś? Jestem Marcus, miło mi Cie poznać, rzadko kto zapuszcza się aż na sam skraj lasu, odbijając tak daleko od głównej drogi.

- Tak, poproszę. Jestem Alice, a to mój pokemon, ma na imię Rocky. Ma Pan bardzo piękny domek. Zaczęłam się znów rozglądać. Niedawno wyruszyłam w podróż, a zawędrowałam tutaj w poszukiwaniu wody i może nowych pokemonów. Złapałam tutaj Azurill i byłam blisko złapania Starly ale ona uciekła. Do tego chyba prześladuje mnie wiewiórka... jest jakaś dziwna. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o Wiewiórze. On naprawdę był trochę dziwny, w końcu większość wiewiórek unika kontaktu z ludźmi.

Mężczyzna uśmiechnął się do Ciebie po czym wstawił wodę.
- Kawka? Herbatka? Drineczek? Winko? Woda? Wódka? Czego się napijesz praktycznie wszystko mam u siebie, prawie jak w sklepie.
Gdy zaczęłaś mówić o wiewiórze zauważyłaś coś przyklejone do okna od domku, wyglądało dziwnie po chwili zorientowałaś się że to jest ten sam wiewiór, przyklejony do okna gdy zobaczył że go widzisz i facet zaczął się odwracać po prostu spadł z okna i tyle go było widać.

- Kawę poproszę. O tak kawa i ciasto... lepiej być nie mogło. Gdy zauważyłam Wiewióra podbiegłam do okna. Starałam się dojrzeć co się dzieje ze zwierzątkiem. - Wiewiór! Co on wyprawia? Przepraszam na chwilkę. Szybko wyszłam z domku i podeszłam do zewnętrznej strony okna, w którym widziałam Wiewióra. Zaczęłam się rozglądać za zwierzątkiem, ono było naprawdę jakieś podejrzane i chyba mnie prześladuje. Dziwne... Bardzo dziwne...

Facet spojrzał na Ciebie bardzo dziwnie i gdy zobaczył że w oknie nikogo nie ma wybiegł aż za tobą zostawiając parzenie kawy na chwilę później.
- Hmm nikogo tu nie ma
Stwierdził patrząc na Ciebie okno i trawę przy domku. Faktycznie nie było ani śladu ani widu ani słychu o twoim dziwnym towarzyszu, może zniknął?
- Może wrócisz na tą kawkę?

- To się robi coraz dziwniejsze. Mruknęłam do Rocky'ego i jednocześnie delikatnie skinęłam głową w stronę okna, aby użył swojego węchu i zbadał to miejsce. - Tak, chętnie. Przepraszam za to ale wydawało mi się, że coś widziałam. A guzik wiem, że widziałam. On tam był a potem zleciał z okna i pewnie się schował. Ruszyłam w stronę kuchni, zerkając ukradkiem na pieska, żeby wiedzieć czy czegoś nie wyczuł. - Ma Pan jakieś pokemony?? Zapytałam, miałam nadzieję, że może zechciałby ze mną zawalczyć, oczywiście o ile nie ma zbyt silnych poków.

Rocky spojrzał na Ciebie po czym na trawę i zaczął wąchać. Twój pokemon niestety nie znalazł niczego co mogłoby przykuć twoją uwagę, bynajmniej tego nie zasygnalizował
- a mam kilka, lubie z nimi przebywać i czasem podczas długich spacerów potrenować.
Uśmiechnął się do Ciebie i wrócił do kuchni, widziałaś jak parzył Ci kawkę i zaczął rozkrajać ciasto
- mam nadzieję że lubisz waniliową kawę?
Spytał podając Ci spory kawałek ciasta na talerzyku i kawę.

- Och, to moja ulubiona. Dziękuje. Zaczęłam skubać ciasto i popijać ostrożnie kawę, nie chciałam się poparzyć. - Może zechciał by Pan stoczyć ze mną bitwę pokemonów? Jako taki trening. Oczywiście jeśli nie ma Pan innych planów. Co Pan na to? Jednocześnie zaczęłam myśleć o Wiewiórze, jak to możliwe, że zniknął bez śladu? I w ogóle co on robił w tym oknie? No nie mogę to zwierze mnie chyba prześladuje...

Napiłaś się kawy była na prawdę dobra, ciasto było jeszcze lepsze nie mogłaś się od niego oderwać i szybko zjadłaś cały talerzyk, facet się uśmiechnął i dołożył Ci jeszcze nawet nie pytał czy chcesz, oj tak chciałaś. Po chwili zamyśliłaś się o wiewiórze i trochę odleciałaś, dopiero w pewnym momencie usłyszałaś głos mężczyzny
- myśle że nieopodal będzie dobra polana do tego typu treningów
Zdanie trochę wyrwane z kontekstu ale mogłaś się domyślać tylko czy się zgodził czy wygonił Cię na polanę?

- Dziękuje, to było naprawdę pyszne. Po wyrwaniu z zamyślenia przez chwile gapiłam się na niego, po czym załapałam o czym mówi. Walka, moja pierwsza walka. Zaczynałam już myśleć nad strategią. - Tak, to pewnie będzie dobre miejsce. Nie za bardzo wiedziałam jakie miejsce ale co tam. Wstałam wzięłam brudne naczynia i poszłam je umyć, chociaż tak mogę się odwdzięczyć. Po zmyciu naczyń odwróciłam się do gospodarza i uśmiechnęłam. - Idziemy?

Gospodarz nie pozwolił Ci zmywać, zrobił to sam
- Nie wypada aby gość zmywał brudne naczynia.
Skomentował gdy już skończył pokiwał głową na tak, widziałaś jak zabrał skórzaną kurtkę i kilka poke kul
- tak więc za mną
Stwierdził zaraz po tym jak wyszliście z domu, zamknął go i pokazał ręką na polanę która była tak jakby na lekkim wzniesieniu, jakieś 15 minut drogi od jego domu.

- Mi tam to nie przeszkadza. Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim do wyjścia. Gdy wskazał mi polankę uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. - Tak to miejsce będzie idealne do treningu, choć Rocky. Zagwizdałam na pieska, poczekałam chwilę aż Marcus zamknie swój domek i ruszyłam za nim w stronę wzgórza. Oczywiście rozglądałam się po okolicy starając się wyłapać jak najwięcej szczegółów. Może gdzieś tutaj jest Wiewiór? Na pewno coś teraz knuje.





Od teraz pisane ukośnie to to co myślę
a pogrubione to to co mówię

Ruszyliście w trójkę w stornę polanki na wzgórzu podróż nie była zbyt trudna ani odległa przez co nie odczułaś żadnego zmęczenia, poza roślinnością i różnego typu robaczkami nie widziałaś nic ciekawego, czasem jakiś komar przeleciał Ci przed nosem. Mężczyzna zatrzymał się i stwierdził
- to tutaj, tak więc jakiego pokemona do treningu wybierasz? Dobiore coś słbaszego skoro mówiłaś że nie dawno wyruszyłaś w swoją podróż.
Odszedł kawałek i czekał na twoją decyzję.

- To chyba dość oczywiste kto będzie pierwszy. Rocky! Uśmiechnęłam się do Marcusa. - Jak tylko wypuści pokemona schowaj się pod ziemią używając Dig to może dać nam jakąś przewagę. Jednak daj sobie kilka sekund na zorientowanie się z jakim pokemon będziesz walczyć. Mruknęłam tak by tylko mój pok mnie usłyszał. Zajęłam pozycję po jednej stronie polanki i czekałam na pokemon a Marcusa. - Wypuść swojego i zaczynajmy! Nie mogłam się już doczekać. Postanowiłam jednak szybko rozejrzeć się po polu alby wyłapać kilka szczegółów, które wcześniej mogły mi umknąć.

Typek patrzył chwilę na twojego pokemona po czym wypuścił coś takiego:


Mrówka po chwili oberwała digiem ale dość szybko odpowiedziała Furry Cutter, twój pokemon nie mógł się doczekać i przemieszczał się z miejsca na miejsce przez co przeciwnik nie trafił kolejnym atakiem

Ember działało znakomicie na tego typu pokemonie, durant odpowiedział ponownie Furry Cutter po czym także zakopał się pod ziemię jak twój pokemon, przeczekał natarcie i oberwał Bite. Durant starał się unikać ognistych ciosów ale Ember trafiał doskonale, widziałaś w Rockym chęć do walki jak i bardzo dużą ruchliwość.

Growlithe biegał wkoło swojego przeciwnika i co chwile używał bite, oberwał kolejny raz Furry Cutterem po czym odpowiedział kolejnym ember, przeciwnik jako mrówka szybko schował się pod ziemię to samo zrobił twój pokemon zaraz po nim