Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
~Zapisy [4/5]~
+4
Lumos12
Carolus Rex
Wojas021
Laureline
8 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
~Zapisy [4/5]~
Umieszczam tu zapis. Wiadomo co trzeba z nim zrobic.
- Kod:
[b] Imie i nazwisko: [/b]
[b] Wiek: [/b]
[b] Charakter: [/b]
[b] Wygląd: [/b]
[b] Historia: [/b]
[b] Starter: [/b]
[b] Profesja: [/b]
[b] Profesja poboczna: [/b]
[b] Partner/ Wróg: [/b]
[b] Cel: [/b]
[b] Prośby: [/b]
Ostatnio zmieniony przez Laureline dnia Sob Mar 29, 2014 5:37 pm, w całości zmieniany 5 razy
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imie i nazwisko: Rafael Grammer
Wiek: 21 lat
Charakter: Rafael jest osoba bardzo wytrwałą, a zarazem sentymentalną. Denerwuje się kiedy ktoś obala jego argumenty, nawet jeśli są błędne. Ma wielkie serce, potrafi zrozumieć zarówno przyjaciół jak i wrogów. Z natury jest samotnikiem, lubi chadzać własnymi ścieżkami, nie przeraża go nadmiar pracy. Nie znosi krętactwa, ani chamstwa. Jest wybitnym indywidualistą, wszystko chce robić po swojemu. Ma cechy przywódcy. Niechętnie podporządkowuje się poleceniom innych. Jego silna wola i nieustępliwość pozwalają mu zjednać sobie zwolenników jak i przeciwników.
Wygląd: Wiesz jaki
Historia:
- Myślę, że tak. To nasza pierwsza próba, która zarazem może zrewolucjonizować świat - odpowiedziała wysoka, piękna kobieta również ubrana w fartuch. - Sprawdzę, jeszcze tylko ich parametry życiowe i... będziemy mogli zaczynać - dodała podchodząc do kapsuł wypełnionych zielonkawym płynem, w którym zanurzone były dwa różne stworzenia zwane Pokemonami. Gdy już wszystko było w stu procentach gotowe kiwnęła głową w stronę mężczyzny. Wcisnął kilka przycisków na panelu, po czym odwrócił się w stronę kapsuł. Płyn zaczął bulgotać, a następnie zaczęło sączyć się stamtąd oślepiające światło. Obydwoje szybko założyli okulary ochronne, które zarazem pozwalały im wszystko widzieć. Pokemony były w letargu i nie czuły żadnego bólu związanego z całym procesem. Podczas całej akcji mężczyzna kilka razy zmieniał coś na panelu, a kobieta obserwowała uważnie ich funkcje życiowe. W końcu proces się zakończył.
- Udało nam się? - zapytał z niedowierzaniem widząc efekty.
- Tak Rio, udało nam się. Udało nam się stworzyć całkiem nowego Pokemona. - odparła Elizabeth drżącym głosem. W trzeciej kapsule, która znajdowała się pośrodku pozostałych dwóch znajdowała się całkiem nowa istota. Pozostałym dwóm nic nie było. Elizabeth szybko podbiegła, by sprawdzić jej funkcje życiowe.
- Funkcje życiowe w normie, proces kopiowania DNA dwóch form życia w celu stworzenia całkiem nowej istoty uważam za zakończony. - zakomunikowała poważnym tonem, ale w którym dało się wyczuć dumę z osiągnięcia. Nagle zza ich pleców zdały się słyszeć brawa. Obydwoje zamarli w bezruchu jakby zostali sparaliżowani.
- Brawo! Wspaniałe osiągnięcie! - powiedział elegancko ubrany mężczyzna podążając w ich kierunku w obstawie czterech ochroniarzy ubranych w służbowe uniformy i z zasłoniętymi twarzami. - Cieszę się, że udało wam się stworzyć tak wspaniały okaz. Jest wręcz imponujący, idealny do mojego planu. Nazwę go... Genesect. - powiedział facet okrążając nowo powstałego pokemona. Rio ruszył już w jego kierunku wyciągając pokeball, lecz nagle ni stąd ni zowąd zaroiło się od ludzi w mundurach z herbem podobnym do tego, jakie nosił Team Plasma tyle, że zamiast litery "P" widniała tam litera "N". Otoczyli oni wraz ze swoimi pokemonami dwójkę młodych laborantów, po czym za pomocą electro web'u uwięzili ich.
- Nie wolno ci! To nie jest twój pokemon! Poza tym nic nie wiadomo o jego zachowaniu! On jest nasz! - krzyczał Rio próbując się uwolnić z sieci. Jednak na nic to się zdało.
- Mnie wolno wszystko! A dzięki temu pokemonowi Team Neo zgłębi - z waszą pomocą oczywiście - istotę tworzenia nowych pokemonów, ich mutacji, kombinacji, uodparniania na wszystkie możliwe ataki. Stworzymy armię, dzięki której nikt i nic nas nie powstrzyma! Nawet sam Arceus będzie musiał uznać naszą wyższość. - zachwycał się swoim genialnym planem, który już właściwie zrealizował w myśli.
- Nie możesz tego zrobić, Alexandrze, po prostu nie możesz... - próbowała zmienić jeszcze jego decyzję, lecz głos zaczął się jej łamać.
- Wiedziałem, że nie można ci ufać! Od początku to wszystko zaplanowałeś. Zaprzyjaźniłeś się z Elizabeth udając naukowca i dzieląc się swoją wiedzą tylko po to, aby stworzyła ona dla ciebie broń... Ty draniu! - wrzasną Rio. Poziom adrenaliny w jego krwi wzrósł, rozerwał elektrosieć i wypuścił z pokeballi swoje pokemony. Lucario, Golurk, Rhyperior, Typhlosion, Blastoise i Salamance byli gotowi do walki.
- No proszę, nasz doktorek się wkurzył. - zakpił Alexander - Brać ich! Pokonać związać i przewieźć do laboratorium na obrzeżach Pewter City. - warknął do swoich ludzi, po czym sam zaczął majstrować przy panelu sterowania. Spuścił wodę z kapsuły, w której znajdował się Genesect, a potem ostrożnie małymi dawkami energii elektrycznej rozpoczął proces wybudzania. Rio próbował mu przeszkodzić, ale nie miał szans w starciu z dużo bardziej licznym oddziałem wroga. Jego pokemony szybko poległy, a Rio został pobity i związany elektrycznymi sznurami tak jak i Elizabeth, która zalała się łzami. Każde ich szarpnięcie powodowało porażenie prądem. Alex wkrótce zakończył proces wybudzania. Genesect otworzył oczy i rozejrzał się wokół, po czym rozbił kapsułę i zaczął niszczyć laboratorium.
- Doskonale... Takiej "maszyny" potrzebowałem. - mruknął z zadowoleniem i błyskawicznie sięgnął po jednego ze swoich pokeballi - Tyranitar hyper beam! - wydał polecenia swojemu pokemonowi. Ten jednym celnym strzałem powalił Genesecta, który nie był jeszcze dostatecznie wytrzymały w walce. Następnie facet rzucił w niego balla, a gdy ten tylko pochwycił pokemona z tryumfem podniósł go z ziemi i długo się weń wpatrywał.
- Mój cel jest coraz bliższy realizacji... - zaśmiał się przerażająco, po czym odwrócił się w stronę wyjścia zamiatając swoim czarnym, długim do ziemi płaszczem. - Zmywamy się stąd.
Wszyscy zaczęli masowo opuszczać salę. Rafael, Keith, Alexis i Aki także to zrobili, a gdy znaleźli się na zewnątrz westchnęli wspominając miniony czas.
- Nieźle było, co nie? - zażartował Rafael.
- Tjaa, oprócz tego, że kilka razy o mało co nie straciliśmy życia przez ciebie, nie było tak źle. - dogryzł mu Keith, a dziewczyny zachichotały. Rafael spojrzał na nich gromiącym wzrokiem, ale w końcu i on sam się roześmiał.
- Czas jednak na rozstanie... - westchneła Alexis.
- Taaa, każdy wraca do swojego domu. Być może już nigdy się nie spotkamy. - dodała Aki ze łzami w oczach.
- Na pewno jeszcze kiedyś sie spotkamy. - pocieszył ją Keith, ale i on sie zasępił nie będąc co do tego przekonany.
- Będzie mi was brakowało... Co ja gadam? - zastanowił się chwilę Rafael przywołując do głowy myśli pierwszych starć z Keithem. To nieco poprawiło humory dziewczynom.
- Lepiej już się rozdzielmy, zanim się całkowicie rozkleimy. - rzekła Akiza. Obydwie dziewczyny uściskały mocno każdego z chłopaków, a oni sami sobie podali ręce.
- Żegnajcie! - zawołali wszyscy jednocześnie i każdy udał się w swoją stronę. Rafael na południe do Palett Town, Keith do Sandgem w Sinnoh, Alex do Hoenn i rodzinnego miasta Rustboro, a Aki do Olivine w Johto. Nie przewidzieli, że ich drogi ponownie połączą się w krótkim czasie.
- Hej, jest tu kto? - zawołał Rafael przechadzając się z pokoju do pokoju w poszukiwaniu kogokolwiek. Niestety nie spotkał żywej duszy. - Co tu jest grane? - zasępił się i ruszył w ostatnie miejsce, gdzie mógł spotkać rodziców. Do podziemnego laboratorium. Widok jaki tam zastał wstrząsnął nim doszczętnie. Nie tego się spodziewał po powrocie do domu.
- Co tu się stało... - zapytał, choć wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. Laboratorium było doszczętnie zniszczone.
- Przeszukajcie cały budynek nawet, jeśli trzeba będzie go przewrócić do góry nogami. Musimy znaleźć ten dysk z danymi.
Chłopak bez wahania podniósł się z łóżka i ubrał w swoje ulubione ciuchy, po czym ostrożnie wychynął z pokoju. Zobaczył grupę około 30 ludzi przeczesujących każde pomieszczenie cal po calu. Jeden z nich zaszedł go od tyłu i złapał za kark.
- No proszę, kogo my tu mamy. Mały szpieg! - mruknął i popychając przed sobą sprowadził po schodach na dół, gdzie postawił do przed głównym dowódcą operacji.
- Kim jesteś dzieciaku i co tutaj robisz? - zapytał stanowczo.
- To raczej ja powinienem o to zapytać. - odparł buntowniczo, za co został zdzielony w twarz, przez oficera.
- Raczej to ty już tutaj nie rządzisz! Gadaj kim jesteś, albo... - zagroził mu rozkazując swojemu Liepardowi wycelować w niego hyper beamem.
- Jestem Rafael, Rafael Grammer i mieszkam tutaj od ładnych 21 lat z przerwami. - wycedził przez zęby młodzieniec nie spuszczając z oka Lieparda. Napastnicy wesoło się uśmiechnęli.
- No, no, no kolejny Grammer. Szef będzie bardzo zadowolony, ale wcześnie pomożesz odnaleźć nam coś cennego... - urwał, gdyż coś nagle rozwaliło ścianę w pył.
- Cholera, kto tam jest! - zawołał oficer, po czym kiwnął głową na swoich ludzi, aby to sprawdzili. Każdy, kto tylko się wychylił zostawał zdjęty wodnym atakiem niczym przez zawodowego snajpera i padał zemdlony na ziemię. Gdy został tylko oficer z przerażeniem w oczach krzyknął w kierunku skąd dobiegł atak:
- Pokaż się natychmiast!
Był naprawdę przerażony. Chwilę później z mroku zaczęły się wyłaniać dwie postacie. Jedna była bardzo smukła, z długimi włosami. Druga zaś to ogromnej postawy stwór. Gdy obydwie te postacie stanęły w świetle chłopak zobaczył śliczną dziewczynę, być może nieco starszą od ciebie o brązowych włosach sięgających ramion. Drugą postacią był Blastoise, który ze swoim armat mierzył do oficera.
- Nic tutaj nie znajdziecie. Dysku tutaj nie ma, jest w bezpiecznym miejscu. A teraz zmykaj stąd, jeśli nie chcesz, bym załatwiła cię tak jak ich. - rzekła ostro, jak na tak ładna dziewczynę. Mężczyzna widząc, że to tylko dziewczyna i sądząc iż udało się jej pokonać jego podwładnych tylko dlatego, że działała z ukrycia szybkim ruchem sięgnął po pokeball. Niestety nie zdążył. Dziewczyna była szybsza i skinęła głową na Blastoisa, który wystrzelił potężnym strumieniem wody w oficera, który uderzył prosto w ścianę. Następnie zwróciła się do Rafaela z łagodnym spojrzeniem:
- Musimy stąd się ulotnić. Zaraz będzie tutaj policja. - powiedziała i zabrała go bez pytania. Po chwili znaleźli się w lesie na obrzeżach miasta. Przez chwile obydwoje milczeli, aż w końcu chłopak zdecydował się przerwać ciszę.
- Muszę ich odnaleźć i odbić. - powiedział stanowczo.
- Myślisz, że jesteś dostatecznie dobry? Przecież tak łatwo cię dorwali. Gdyby nie ja to pewnie leżałbyś tam w znacznie gorszym stanie od nich. - powiedziała temperując zapędy chłopaka.
- Nie widzieli cię, dlatego udało ci się ich pokonać. - próbował się bronić.
- No właśnie, bo podstawowym elementem każdej akcji jest dobry plan. Przez cały czas cię chroniliśmy. - z troską powiedziała dziewczyna.
- Chroniliście? Kto i jak? - zapytał zaskoczony.
- No my, ja, Red, Green, Gold, Silver, Crystal, Ruby, Saphire, Emerald, Diamond, Pearl, Platina i dwójka innych, których imion nie znam. Ja nazywam się Blue. - przywitała się dziewczyna z promiennym uśmiechem. Wyglądała znacznie bardziej przyjaźnie niż w momencie, kiedy wkroczyła do posiadłości.
- Nie wierzę...
- No to uwierz. Nie chcieliśmy się ujawniać, bo liczyliśmy, że sam ich boss tutaj przyjdzie. Niestety się myliliśmy. Jesteśmy tutaj na polecenie twych rodziców, którzy wyraźnie nam powiedzieli: "Gdyby kiedykolwiek coś nam się stało, zapewnijcie bezpieczeństwo Rafaelowi." Tak też dotrzymujemy słowa.
- Więc wiedziałaś, co się stało moim rodzicom, właściwie wszyscy wiedzieliście i nic mi nie powiedzieliście?! - wrzasnął z wściekłością.
- Powiedziałam ci, że to tylko zepsułoby nasz plan. - uspokajała go.
- Teraz tym bardziej mnie nie powstrzymasz. Idę odnaleźć rodziców! - powiedział ze stanowczością i już miał zamiar ruszać, gdy usłyszał jak wodnie armaty Blastoisa kierowane są wprost na niego.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie. W końcu sama taka kiedyś byłam. - westchnęła Blue.
- Co chcesz przez to powiedzieć? A i jeszcze jedno, czego oni szukali? - zapytał przypominając sobie, po co cała zgraja wkroczyła do jego domu.
- Szukali dysku z danymi, które są niezbędne do procesów genetycznych jakie przeprowadzili twoi rodzice tworząc Genesecta. - odparła zmartwiona.
- Stworzyli po-pokemona?
- Tak, a dzięki danym ich szef będzie mógł ich stworzyć znacznie, znacznie więcej. Na szczęście pierwsi znaleźliśmy dysk, który jest w posiadaniu Silvera.
- Hmm, dobrze wiedzieć. A więc ruszam. - rzekł Rafael.
- Chwileczkę. - zatrzymała go jeszcze Blue - Nie jesteś gotowy, właściwie to wy wszyscy nie jesteście gotowi do starcia z Teamem Neo. Dlatego postanowiliśmy, że jeśli dowiesz się prawdy - bo to, że będziesz chciał ich odszukać to i bez tego wiedzieliśmy - zajmiemy się twoim treningiem. Od teraz przejdziesz specjalny trening z każdym z nas. Poczynając od tej dwójki, których imion nie znam, kończąc na treningu z Redem na Srebrnej Górze. I jeszcze jedno. Najpierw udaj się do Viridian City, do Akademi. Czeka tam na ciebie niespodzianka. - rzekła mrugając do niego okiem. Rafael przez chwilę się namyślał, lecz potem kiwnął głową i udał się w drogę.
- Oby tylko dali radę... Rafael, Keith, Alexis i Akiza, teraz wy tworzycie swoją historię, która uczyni z was nieśmiertelnych w pamięci wszystkich. - powiedziała sama do siebie, po czym zniknęła.
Starter: KP
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Agent
Partner/ Wróg: Keith, Alexis, Akiza/ Alexander i jego organizacja.
Cel: Poznać plany zespołu Neo, dowiedzieć się wszystkiego o Genesec'ie, pokonać legendarnych trenerów.
Prośby:
Wiek: 21 lat
Charakter: Rafael jest osoba bardzo wytrwałą, a zarazem sentymentalną. Denerwuje się kiedy ktoś obala jego argumenty, nawet jeśli są błędne. Ma wielkie serce, potrafi zrozumieć zarówno przyjaciół jak i wrogów. Z natury jest samotnikiem, lubi chadzać własnymi ścieżkami, nie przeraża go nadmiar pracy. Nie znosi krętactwa, ani chamstwa. Jest wybitnym indywidualistą, wszystko chce robić po swojemu. Ma cechy przywódcy. Niechętnie podporządkowuje się poleceniom innych. Jego silna wola i nieustępliwość pozwalają mu zjednać sobie zwolenników jak i przeciwników.
Wygląd: Wiesz jaki
Historia:
Kanto, Pallet Town, podziemne laboratorium w willi Grammer'ów
- Gotowe? Możemy zaczynać? - zapytał mężczyzna ubrany w biały laboratoryjny fartuch stojąc przy panelu sterowania.- Myślę, że tak. To nasza pierwsza próba, która zarazem może zrewolucjonizować świat - odpowiedziała wysoka, piękna kobieta również ubrana w fartuch. - Sprawdzę, jeszcze tylko ich parametry życiowe i... będziemy mogli zaczynać - dodała podchodząc do kapsuł wypełnionych zielonkawym płynem, w którym zanurzone były dwa różne stworzenia zwane Pokemonami. Gdy już wszystko było w stu procentach gotowe kiwnęła głową w stronę mężczyzny. Wcisnął kilka przycisków na panelu, po czym odwrócił się w stronę kapsuł. Płyn zaczął bulgotać, a następnie zaczęło sączyć się stamtąd oślepiające światło. Obydwoje szybko założyli okulary ochronne, które zarazem pozwalały im wszystko widzieć. Pokemony były w letargu i nie czuły żadnego bólu związanego z całym procesem. Podczas całej akcji mężczyzna kilka razy zmieniał coś na panelu, a kobieta obserwowała uważnie ich funkcje życiowe. W końcu proces się zakończył.
- Udało nam się? - zapytał z niedowierzaniem widząc efekty.
- Tak Rio, udało nam się. Udało nam się stworzyć całkiem nowego Pokemona. - odparła Elizabeth drżącym głosem. W trzeciej kapsule, która znajdowała się pośrodku pozostałych dwóch znajdowała się całkiem nowa istota. Pozostałym dwóm nic nie było. Elizabeth szybko podbiegła, by sprawdzić jej funkcje życiowe.
- Funkcje życiowe w normie, proces kopiowania DNA dwóch form życia w celu stworzenia całkiem nowej istoty uważam za zakończony. - zakomunikowała poważnym tonem, ale w którym dało się wyczuć dumę z osiągnięcia. Nagle zza ich pleców zdały się słyszeć brawa. Obydwoje zamarli w bezruchu jakby zostali sparaliżowani.
- Brawo! Wspaniałe osiągnięcie! - powiedział elegancko ubrany mężczyzna podążając w ich kierunku w obstawie czterech ochroniarzy ubranych w służbowe uniformy i z zasłoniętymi twarzami. - Cieszę się, że udało wam się stworzyć tak wspaniały okaz. Jest wręcz imponujący, idealny do mojego planu. Nazwę go... Genesect. - powiedział facet okrążając nowo powstałego pokemona. Rio ruszył już w jego kierunku wyciągając pokeball, lecz nagle ni stąd ni zowąd zaroiło się od ludzi w mundurach z herbem podobnym do tego, jakie nosił Team Plasma tyle, że zamiast litery "P" widniała tam litera "N". Otoczyli oni wraz ze swoimi pokemonami dwójkę młodych laborantów, po czym za pomocą electro web'u uwięzili ich.
- Nie wolno ci! To nie jest twój pokemon! Poza tym nic nie wiadomo o jego zachowaniu! On jest nasz! - krzyczał Rio próbując się uwolnić z sieci. Jednak na nic to się zdało.
- Mnie wolno wszystko! A dzięki temu pokemonowi Team Neo zgłębi - z waszą pomocą oczywiście - istotę tworzenia nowych pokemonów, ich mutacji, kombinacji, uodparniania na wszystkie możliwe ataki. Stworzymy armię, dzięki której nikt i nic nas nie powstrzyma! Nawet sam Arceus będzie musiał uznać naszą wyższość. - zachwycał się swoim genialnym planem, który już właściwie zrealizował w myśli.
- Nie możesz tego zrobić, Alexandrze, po prostu nie możesz... - próbowała zmienić jeszcze jego decyzję, lecz głos zaczął się jej łamać.
- Wiedziałem, że nie można ci ufać! Od początku to wszystko zaplanowałeś. Zaprzyjaźniłeś się z Elizabeth udając naukowca i dzieląc się swoją wiedzą tylko po to, aby stworzyła ona dla ciebie broń... Ty draniu! - wrzasną Rio. Poziom adrenaliny w jego krwi wzrósł, rozerwał elektrosieć i wypuścił z pokeballi swoje pokemony. Lucario, Golurk, Rhyperior, Typhlosion, Blastoise i Salamance byli gotowi do walki.
- No proszę, nasz doktorek się wkurzył. - zakpił Alexander - Brać ich! Pokonać związać i przewieźć do laboratorium na obrzeżach Pewter City. - warknął do swoich ludzi, po czym sam zaczął majstrować przy panelu sterowania. Spuścił wodę z kapsuły, w której znajdował się Genesect, a potem ostrożnie małymi dawkami energii elektrycznej rozpoczął proces wybudzania. Rio próbował mu przeszkodzić, ale nie miał szans w starciu z dużo bardziej licznym oddziałem wroga. Jego pokemony szybko poległy, a Rio został pobity i związany elektrycznymi sznurami tak jak i Elizabeth, która zalała się łzami. Każde ich szarpnięcie powodowało porażenie prądem. Alex wkrótce zakończył proces wybudzania. Genesect otworzył oczy i rozejrzał się wokół, po czym rozbił kapsułę i zaczął niszczyć laboratorium.
- Doskonale... Takiej "maszyny" potrzebowałem. - mruknął z zadowoleniem i błyskawicznie sięgnął po jednego ze swoich pokeballi - Tyranitar hyper beam! - wydał polecenia swojemu pokemonowi. Ten jednym celnym strzałem powalił Genesecta, który nie był jeszcze dostatecznie wytrzymały w walce. Następnie facet rzucił w niego balla, a gdy ten tylko pochwycił pokemona z tryumfem podniósł go z ziemi i długo się weń wpatrywał.
- Mój cel jest coraz bliższy realizacji... - zaśmiał się przerażająco, po czym odwrócił się w stronę wyjścia zamiatając swoim czarnym, długim do ziemi płaszczem. - Zmywamy się stąd.
~*~
Kanto, Akademia Bitew Pokemon w Viridian, 3 miesiące po wydarzeniach w willi.
- A teraz drodzy absolwenci czas się pożegnać. Miło mi było was wszystkich uczyć, choć nie zawsze byliście grzeczni. Zapewne jednak nie macie ochoty mnie więcej słuchać, w końcu to wasz ostatni dzień tutaj i po 10 ciężkich miesiącach znów spotkacie i usłyszycie swoich rodziców. Różnie to bywało, ale mam nadzieję, że miło będziecie wspominać czas spędzony tutaj, bo ja na pewno. - zakończył dyrektor akademii z szerokim uśmiechem, za co tłumy absolwentów, a także innych uczniów nagrodziły go gromkimi brawami. Był lubiany i szanowany przez wszystkich, a sama akademia była jedną z najlepszych na całym świecie. Mnóstwo znamienitych trenerów uczyło się tutaj trudnej sztuki walk pokemon, a teraz do tej grupy, którzy ją ukończyli tę szkołę mogli zaliczyć się Rafael, Keith, Alexis i Akiza. Czwórka przyjaciół, których początki wcale nie były łatwe. Można powiedzieć, że na początku nie znosili się. W każdym razie Rafael i Keith nie darzyli się zbyt wielką sympatią. Później już jednak wszystko się wyklarowało, kiedy to dziewczyny zostały porwane. Keith znał je znacznie dłużej od Rafaela, który początkowo o niczym nie wiedział. Ruszył im na ratunek i wszystko szło zgodnie z planem do momentu, kiedy to dotarł do dziewczyn okazało się, że oprawców było znacznie więcej niż przypuszczał. 4 na 1. Niezbyt korzystny układ sił. Kiedy doszło do potyczki i wydawałoby się, że Keith zostanie pokonany, a potem Bóg wie co z nim zrobią pojawił się Rafael i pomógł mu rozprawić się ze oprychami i uwolnić dziewczyny. Od tego czasu zaczęli się wzajemnie szanować, a podczas kolejnych kłopotów, których było masę umacniała się więź między nimi tak, że zostali przyjaciółmi. Utworzyli razem z dziewczynami Team Zeo, zespół od zadań specjalnych, który miał się właśnie rozpaść. Każdy z jego członków pochodził z innego regionu i właśnie tam wracał. Kanto, Akademia Bitew Pokemon w Viridian, 3 miesiące po wydarzeniach w willi.
Wszyscy zaczęli masowo opuszczać salę. Rafael, Keith, Alexis i Aki także to zrobili, a gdy znaleźli się na zewnątrz westchnęli wspominając miniony czas.
- Nieźle było, co nie? - zażartował Rafael.
- Tjaa, oprócz tego, że kilka razy o mało co nie straciliśmy życia przez ciebie, nie było tak źle. - dogryzł mu Keith, a dziewczyny zachichotały. Rafael spojrzał na nich gromiącym wzrokiem, ale w końcu i on sam się roześmiał.
- Czas jednak na rozstanie... - westchneła Alexis.
- Taaa, każdy wraca do swojego domu. Być może już nigdy się nie spotkamy. - dodała Aki ze łzami w oczach.
- Na pewno jeszcze kiedyś sie spotkamy. - pocieszył ją Keith, ale i on sie zasępił nie będąc co do tego przekonany.
- Będzie mi was brakowało... Co ja gadam? - zastanowił się chwilę Rafael przywołując do głowy myśli pierwszych starć z Keithem. To nieco poprawiło humory dziewczynom.
- Lepiej już się rozdzielmy, zanim się całkowicie rozkleimy. - rzekła Akiza. Obydwie dziewczyny uściskały mocno każdego z chłopaków, a oni sami sobie podali ręce.
- Żegnajcie! - zawołali wszyscy jednocześnie i każdy udał się w swoją stronę. Rafael na południe do Palett Town, Keith do Sandgem w Sinnoh, Alex do Hoenn i rodzinnego miasta Rustboro, a Aki do Olivine w Johto. Nie przewidzieli, że ich drogi ponownie połączą się w krótkim czasie.
~*~
Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka dni po zakończeniu roku akademickiego.
- Wróciłem! - zawołał Rafael stojąc w bramie posiadłości, lecz odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Nikt z radością nie wyskoczył z jego domu wołając: "Rafael, nareszcie wróciłeś do domu!" Nieco go to zasmuciło, ale szybko się pozbierał i ruszył do domu. Uchylił wielkie drzwi i wszedł do środka, gdzie także była cisza. Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka dni po zakończeniu roku akademickiego.
- Hej, jest tu kto? - zawołał Rafael przechadzając się z pokoju do pokoju w poszukiwaniu kogokolwiek. Niestety nie spotkał żywej duszy. - Co tu jest grane? - zasępił się i ruszył w ostatnie miejsce, gdzie mógł spotkać rodziców. Do podziemnego laboratorium. Widok jaki tam zastał wstrząsnął nim doszczętnie. Nie tego się spodziewał po powrocie do domu.
- Co tu się stało... - zapytał, choć wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. Laboratorium było doszczętnie zniszczone.
~*~
Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka miesięcy po powrocie Rafaela do domu.
Od rozstania z przyjaciółmi i powrotu do domu minęło sporo czasu. Rafael nie zastał tu rodziców. Powiadomił o wszystkim policję, która natychmiast rozpoczęła poszukiwania zaginionych profesorów Elizabeth i Rio Grammer'ów. Niestety wszystkie ślady zostały dobrze zamaskowane. Po kilku tygodniach od zgłoszenia policja umorzyła sprawę. Rafael zamknął się w sobie do nikogo nie dzwonił, nie odbierał telefonów, z nikim nie rozmawiał nie licząc kilku miłych słów zamienionych ze sprzedawczynią w spożywczaku. Przez cały czas mieszkał w willi. Pewnej nocy, gdy nie mógł spać usłyszał kroki w domu, a następnie słowa wypowiadane przez kogoś:Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka miesięcy po powrocie Rafaela do domu.
- Przeszukajcie cały budynek nawet, jeśli trzeba będzie go przewrócić do góry nogami. Musimy znaleźć ten dysk z danymi.
Chłopak bez wahania podniósł się z łóżka i ubrał w swoje ulubione ciuchy, po czym ostrożnie wychynął z pokoju. Zobaczył grupę około 30 ludzi przeczesujących każde pomieszczenie cal po calu. Jeden z nich zaszedł go od tyłu i złapał za kark.
- No proszę, kogo my tu mamy. Mały szpieg! - mruknął i popychając przed sobą sprowadził po schodach na dół, gdzie postawił do przed głównym dowódcą operacji.
- Kim jesteś dzieciaku i co tutaj robisz? - zapytał stanowczo.
- To raczej ja powinienem o to zapytać. - odparł buntowniczo, za co został zdzielony w twarz, przez oficera.
- Raczej to ty już tutaj nie rządzisz! Gadaj kim jesteś, albo... - zagroził mu rozkazując swojemu Liepardowi wycelować w niego hyper beamem.
- Jestem Rafael, Rafael Grammer i mieszkam tutaj od ładnych 21 lat z przerwami. - wycedził przez zęby młodzieniec nie spuszczając z oka Lieparda. Napastnicy wesoło się uśmiechnęli.
- No, no, no kolejny Grammer. Szef będzie bardzo zadowolony, ale wcześnie pomożesz odnaleźć nam coś cennego... - urwał, gdyż coś nagle rozwaliło ścianę w pył.
- Cholera, kto tam jest! - zawołał oficer, po czym kiwnął głową na swoich ludzi, aby to sprawdzili. Każdy, kto tylko się wychylił zostawał zdjęty wodnym atakiem niczym przez zawodowego snajpera i padał zemdlony na ziemię. Gdy został tylko oficer z przerażeniem w oczach krzyknął w kierunku skąd dobiegł atak:
- Pokaż się natychmiast!
Był naprawdę przerażony. Chwilę później z mroku zaczęły się wyłaniać dwie postacie. Jedna była bardzo smukła, z długimi włosami. Druga zaś to ogromnej postawy stwór. Gdy obydwie te postacie stanęły w świetle chłopak zobaczył śliczną dziewczynę, być może nieco starszą od ciebie o brązowych włosach sięgających ramion. Drugą postacią był Blastoise, który ze swoim armat mierzył do oficera.
- Nic tutaj nie znajdziecie. Dysku tutaj nie ma, jest w bezpiecznym miejscu. A teraz zmykaj stąd, jeśli nie chcesz, bym załatwiła cię tak jak ich. - rzekła ostro, jak na tak ładna dziewczynę. Mężczyzna widząc, że to tylko dziewczyna i sądząc iż udało się jej pokonać jego podwładnych tylko dlatego, że działała z ukrycia szybkim ruchem sięgnął po pokeball. Niestety nie zdążył. Dziewczyna była szybsza i skinęła głową na Blastoisa, który wystrzelił potężnym strumieniem wody w oficera, który uderzył prosto w ścianę. Następnie zwróciła się do Rafaela z łagodnym spojrzeniem:
- Musimy stąd się ulotnić. Zaraz będzie tutaj policja. - powiedziała i zabrała go bez pytania. Po chwili znaleźli się w lesie na obrzeżach miasta. Przez chwile obydwoje milczeli, aż w końcu chłopak zdecydował się przerwać ciszę.
- Muszę ich odnaleźć i odbić. - powiedział stanowczo.
- Myślisz, że jesteś dostatecznie dobry? Przecież tak łatwo cię dorwali. Gdyby nie ja to pewnie leżałbyś tam w znacznie gorszym stanie od nich. - powiedziała temperując zapędy chłopaka.
- Nie widzieli cię, dlatego udało ci się ich pokonać. - próbował się bronić.
- No właśnie, bo podstawowym elementem każdej akcji jest dobry plan. Przez cały czas cię chroniliśmy. - z troską powiedziała dziewczyna.
- Chroniliście? Kto i jak? - zapytał zaskoczony.
- No my, ja, Red, Green, Gold, Silver, Crystal, Ruby, Saphire, Emerald, Diamond, Pearl, Platina i dwójka innych, których imion nie znam. Ja nazywam się Blue. - przywitała się dziewczyna z promiennym uśmiechem. Wyglądała znacznie bardziej przyjaźnie niż w momencie, kiedy wkroczyła do posiadłości.
- Nie wierzę...
- No to uwierz. Nie chcieliśmy się ujawniać, bo liczyliśmy, że sam ich boss tutaj przyjdzie. Niestety się myliliśmy. Jesteśmy tutaj na polecenie twych rodziców, którzy wyraźnie nam powiedzieli: "Gdyby kiedykolwiek coś nam się stało, zapewnijcie bezpieczeństwo Rafaelowi." Tak też dotrzymujemy słowa.
- Więc wiedziałaś, co się stało moim rodzicom, właściwie wszyscy wiedzieliście i nic mi nie powiedzieliście?! - wrzasnął z wściekłością.
- Powiedziałam ci, że to tylko zepsułoby nasz plan. - uspokajała go.
- Teraz tym bardziej mnie nie powstrzymasz. Idę odnaleźć rodziców! - powiedział ze stanowczością i już miał zamiar ruszać, gdy usłyszał jak wodnie armaty Blastoisa kierowane są wprost na niego.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie. W końcu sama taka kiedyś byłam. - westchnęła Blue.
- Co chcesz przez to powiedzieć? A i jeszcze jedno, czego oni szukali? - zapytał przypominając sobie, po co cała zgraja wkroczyła do jego domu.
- Szukali dysku z danymi, które są niezbędne do procesów genetycznych jakie przeprowadzili twoi rodzice tworząc Genesecta. - odparła zmartwiona.
- Stworzyli po-pokemona?
- Tak, a dzięki danym ich szef będzie mógł ich stworzyć znacznie, znacznie więcej. Na szczęście pierwsi znaleźliśmy dysk, który jest w posiadaniu Silvera.
- Hmm, dobrze wiedzieć. A więc ruszam. - rzekł Rafael.
- Chwileczkę. - zatrzymała go jeszcze Blue - Nie jesteś gotowy, właściwie to wy wszyscy nie jesteście gotowi do starcia z Teamem Neo. Dlatego postanowiliśmy, że jeśli dowiesz się prawdy - bo to, że będziesz chciał ich odszukać to i bez tego wiedzieliśmy - zajmiemy się twoim treningiem. Od teraz przejdziesz specjalny trening z każdym z nas. Poczynając od tej dwójki, których imion nie znam, kończąc na treningu z Redem na Srebrnej Górze. I jeszcze jedno. Najpierw udaj się do Viridian City, do Akademi. Czeka tam na ciebie niespodzianka. - rzekła mrugając do niego okiem. Rafael przez chwilę się namyślał, lecz potem kiwnął głową i udał się w drogę.
- Oby tylko dali radę... Rafael, Keith, Alexis i Akiza, teraz wy tworzycie swoją historię, która uczyni z was nieśmiertelnych w pamięci wszystkich. - powiedziała sama do siebie, po czym zniknęła.
Starter: KP
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Agent
Partner/ Wróg: Keith, Alexis, Akiza/ Alexander i jego organizacja.
Cel: Poznać plany zespołu Neo, dowiedzieć się wszystkiego o Genesec'ie, pokonać legendarnych trenerów.
Prośby:
Wojas021- Liczba postów : 371
Birthday : 06/04/1995
Join date : 24/01/2013
Age : 29
Re: ~Zapisy [4/5]~
Wrr. Za dużo towarzyszy ale myślę że ogarne. Grę zaloze jak będę w szkole. Tak jak gadalismy Przyjęty.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imie i nazwisko: Carolus Józef Rex
Wiek: 34
Charakter: Osoba spokojna, nie śpiesząca się do nikąd. Jest głównym przeciwnikiem wiary w zabobony i magię. Ponad wszystko stawia prawo wrodzone niż nabyte. Uważa że każdemu należy się szansa na życie. Tym samym na swoją łódź zaciągnął wiele osob które zostały by zlinczowane w normalnym świecie. Nie pyta się o przeszłość i sam o nią nie chce być pytanym.
Wygląd: Wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany. Jego siwe włosy mogą wkazywać na kogoś dużo starszego niż jest. Jego szrama na prawym poliku budziła w ludziach respekt. Lewa dłoń miała wypalony znak królewskiej marynarki wojennej. Wielką kotwicę z koroną.
Historia: Carolus Józef Rex. Urodzony w małej farmerskiej rodzinie. Męczony przez ojca ciężkimi pracam na farmie miał coraz bardziej dość tego życia. Na farmie czekało go bogactwo i kwiat ziemiańskich kobiet. Jednak ten był zapatrzony w książki o dalekich morskich podróżach. Uciekał nie raz przed ojcem nad staw lub do wielkiej obory gdzie składowali siano. Po ostatnich sianokosach w rodzinnej farmie urządzano przyjęcie dla sąsiadow. Symboliczne przejście z lata do przygotowań na zimę. Uroczystość trwała. Późne godziny wskazywały na to że wszyscy już byli pijani. Carol czytał w tym czasie na strychu stodoły o wielkiej łodzi podwodnej Kapitana Nemo. Zamażył sobie o takiej samej. O tych jego 20tysiącach mil podmorskiej żeglugi. Usłyszał skrzypienie drzwi. Ktoś wchodził do stodoły. Wychylił się niedaleko poza belkę szczytową na której leżał. Rozpoznał w tej osobie swojego ojca który ciągnął małą dziewczynkę. Rozpoznał w niej swoją bliźniaczą siostę Annę. Przyglądał się sytuacji. Ojciec dotykał dziewczynkę i sam kazał się dotykać. Rekacja chłopca była natychmiastowa. Złapał się liny którą wciągali normalnie bele siana na górne piętra stodoły. Lecąc na linie, kopnął swojego ojca w klatkę piersiową. Ten odleciał, przewrócil się na dużą maszynę rolniczą. Nadział się on na duży szpikulec. Ojciec nie żył. Chłopak stał jak zamurowany. Patrzył na ojca i na siostrę. Zdąrzył tylko szepnąć do siostry tylko „przepraszam”. Uciekł. Włóczył się po świecie kilka lat. Nie miał wieści o rodzinie. Dotarł nad morze. Zaciągnął się tam statek. Wielką żółtą łódź podwodną. W końcu mógł spełnić swoje ambicje. Tam szkolił się u boku Kapitana Herona. Przygarnął chłopca jak wlasnego syna. Gdy Kapitan umarł chłopak przejał po nim dowództwo.
``````
Dziennik kapitański. 10 dzień działań wojennych.
Jesteśmy poza rejonem działań. Nasza łódź jest namierzana. Musimy ciągle uciekać. Nie mamy łączności radiowej z naszymi.
Dzień 15.
Ktoś zniszczył radia. To dlatego nie mogliśmy się połączyć. Trzeba znaleźć winnego.
Dzień 20.
Ścigają nas. Postanowilem zostawiać moich ludzi u wybrzeży przypadkowych lądów. Może tam znajdą szczęście. Każdemu z nich daje małą czerwoną białą kulkę. Mój ojciec kazał mi je rozdać po załodze by mogli radzić sobie w świecie.
Dzień 30.
Opuszczam moją łódź u wybrzeży. Mój nawigator zaznaczył mi miejsce na kartce gdzie jest łódź jednak aby była bezpieczna oddalem mu połowę mojej kartki.
Dzień 35.
Dopłyneliśmy na ląd. Rozstliśmy się w nadzieji że się jeszcze spotkamy. Zabrałem swóją torbę. Wyruszyłem w podróż znalazłem sie w całkiem nieznanym mi mieście.
Starter: Nuzealf
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Były kapitan łodzi podwodnej teraz zawodowy uciekinier.
Partner/ Wróg: Ścigający go agenci służb specjalnych.
Cel: Dowiedzieć się kto zdradził, dojść do głównej siedziby wojska gdzie mógłby ukraść swoją kartotekę i rozpocząć nowe życie. Odnaleźć kiedyś swoją łódź podwodną.
Prośby: -
Wiek: 34
Charakter: Osoba spokojna, nie śpiesząca się do nikąd. Jest głównym przeciwnikiem wiary w zabobony i magię. Ponad wszystko stawia prawo wrodzone niż nabyte. Uważa że każdemu należy się szansa na życie. Tym samym na swoją łódź zaciągnął wiele osob które zostały by zlinczowane w normalnym świecie. Nie pyta się o przeszłość i sam o nią nie chce być pytanym.
Wygląd: Wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany. Jego siwe włosy mogą wkazywać na kogoś dużo starszego niż jest. Jego szrama na prawym poliku budziła w ludziach respekt. Lewa dłoń miała wypalony znak królewskiej marynarki wojennej. Wielką kotwicę z koroną.
Historia: Carolus Józef Rex. Urodzony w małej farmerskiej rodzinie. Męczony przez ojca ciężkimi pracam na farmie miał coraz bardziej dość tego życia. Na farmie czekało go bogactwo i kwiat ziemiańskich kobiet. Jednak ten był zapatrzony w książki o dalekich morskich podróżach. Uciekał nie raz przed ojcem nad staw lub do wielkiej obory gdzie składowali siano. Po ostatnich sianokosach w rodzinnej farmie urządzano przyjęcie dla sąsiadow. Symboliczne przejście z lata do przygotowań na zimę. Uroczystość trwała. Późne godziny wskazywały na to że wszyscy już byli pijani. Carol czytał w tym czasie na strychu stodoły o wielkiej łodzi podwodnej Kapitana Nemo. Zamażył sobie o takiej samej. O tych jego 20tysiącach mil podmorskiej żeglugi. Usłyszał skrzypienie drzwi. Ktoś wchodził do stodoły. Wychylił się niedaleko poza belkę szczytową na której leżał. Rozpoznał w tej osobie swojego ojca który ciągnął małą dziewczynkę. Rozpoznał w niej swoją bliźniaczą siostę Annę. Przyglądał się sytuacji. Ojciec dotykał dziewczynkę i sam kazał się dotykać. Rekacja chłopca była natychmiastowa. Złapał się liny którą wciągali normalnie bele siana na górne piętra stodoły. Lecąc na linie, kopnął swojego ojca w klatkę piersiową. Ten odleciał, przewrócil się na dużą maszynę rolniczą. Nadział się on na duży szpikulec. Ojciec nie żył. Chłopak stał jak zamurowany. Patrzył na ojca i na siostrę. Zdąrzył tylko szepnąć do siostry tylko „przepraszam”. Uciekł. Włóczył się po świecie kilka lat. Nie miał wieści o rodzinie. Dotarł nad morze. Zaciągnął się tam statek. Wielką żółtą łódź podwodną. W końcu mógł spełnić swoje ambicje. Tam szkolił się u boku Kapitana Herona. Przygarnął chłopca jak wlasnego syna. Gdy Kapitan umarł chłopak przejał po nim dowództwo.
``````
Dziennik kapitański. 10 dzień działań wojennych.
Jesteśmy poza rejonem działań. Nasza łódź jest namierzana. Musimy ciągle uciekać. Nie mamy łączności radiowej z naszymi.
Dzień 15.
Ktoś zniszczył radia. To dlatego nie mogliśmy się połączyć. Trzeba znaleźć winnego.
Dzień 20.
Ścigają nas. Postanowilem zostawiać moich ludzi u wybrzeży przypadkowych lądów. Może tam znajdą szczęście. Każdemu z nich daje małą czerwoną białą kulkę. Mój ojciec kazał mi je rozdać po załodze by mogli radzić sobie w świecie.
Dzień 30.
Opuszczam moją łódź u wybrzeży. Mój nawigator zaznaczył mi miejsce na kartce gdzie jest łódź jednak aby była bezpieczna oddalem mu połowę mojej kartki.
Dzień 35.
Dopłyneliśmy na ląd. Rozstliśmy się w nadzieji że się jeszcze spotkamy. Zabrałem swóją torbę. Wyruszyłem w podróż znalazłem sie w całkiem nieznanym mi mieście.
Starter: Nuzealf
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Były kapitan łodzi podwodnej teraz zawodowy uciekinier.
Partner/ Wróg: Ścigający go agenci służb specjalnych.
Cel: Dowiedzieć się kto zdradził, dojść do głównej siedziby wojska gdzie mógłby ukraść swoją kartotekę i rozpocząć nowe życie. Odnaleźć kiedyś swoją łódź podwodną.
Prośby: -
Carolus Rex- Liczba postów : 16
Join date : 12/12/2013
Re: ~Zapisy [4/5]~
Gdzie tu jest mowa o pokemonach? Historia ciekawa. Nie ukrywam. Jakoś uda mi się w to wplalatac Carolusie wątek pokemonow. Grę zaloze jutro. Ide dalej się uczyć. Chyba że... nie jutro zaloze. Nawierzchnię drogowe czekają:/ Przyjęty.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imie i nazwisko: Peter Carter
Wiek: 17. Jako wampir 161
Charakter: Peter posiada bardzo zawiłą osobowość. Bywa uległy, choć zdarzają się sytuacje kiedy musi postawić na swoim. Jest poważny najwyraźniej z powodu samotności.
Jest tajemniczy, błyskotliwy i intrygujący. Jest też staroświecki co tłumaczy jego data urodzenia. Jak przystało na wampira nie lubi za bardzo światła słonecznego, ale tylko wtedy kiedy mocno świeci.
Wygląd: Peter jest piękny przynajmniej tak uważają dziewczyny które go widziały. Ma bardzo blady odcień skóry, który harmonizuje z miedzianym odcieniem włosów. Jego oczy są koloru żółtego zaś, gdy jest spragniony krwi robią się czarne.
Posiada dosyć krótkie, kasztanowe włosy.
Historia: Urodzenie.
Peter urodził się w regionie Sinnoh w Oreburgh City.
***
W nocy kiedy Peter leżał już w łóżku usłyszał hałasy z innego pokoju. Pomyślał, że rodzice znowu się kłócą. Zatkał uszy poduszką i poszedł spać. Kiedy wstał rano poszedł do pokoju w którym była kłótniaby napić się wody to co tam ujrzał było straszne. Jego matka leżała zadźgana nożem na ziemi.
- Mamo. - Szepnął zapłakany.
- Oj. Mama musiała pójść spać synku - Niespodziewanie powiedział ojciec.
- Wystraszony Peter zabrał pokeball matki i wypuścił z niego pokemona był nim Heracross.
- Chcesz ze mną walczyć? - Spytał się ojciec wypuszczając swojego pokemona, a był nim Machamp. Peter nie znał zbyt dużo efektywnych ataków Buizela.
- Ty potworze! - Krzyknął wściekły Peter opłakujący matkę. Chłopiec przebrał się spakował potrzebne rzeczy i usiadł na łóżku w swoim pokoju. W tej chwili przyszedł Heracross
- Heracross chcesz iść ze mną? - Spytał chłopiec.
Heracross pokiwał głową na tak. Ojciec Petera był w tej chwili pijany i leżał w łóżku także nie zauważył wychodzącego syna. Peter biegł ile sił w nogach i widział swój dom jedynie jako mały punkt. Po godzinach marszu zobaczył chatkę. Kiedy do niej wszedł ujrzał jak na swoje finanse zadbany domek. Peter zamieszkał w chatcę najwyraźniej nikt tam nie mieszkał. Obok chatki była łąka z krystalicznie czystą wodą na środku. Było tam dużo pokemonów, ale Peter nie miał zamiaru ich łapać. Chciał je złapać w swojej przygodzie Pokemon którą planował od dziecka. Czuł się tu wspaniale, ale doskwierała mu samotność. Pewnego dnia Peter leżąc sobie na łące usłyszał jakieś odgłosy. Przestraszony Peter schował się w chatce. Peter wyjrzał okiem przez okno i zobaczył swojego ojca. Po chwili ojciec odszedł. Peter odetchnął z ulgą. Pewnej nocy Peter wyszedł na zewnątrz patrzeć w gwiazdy. Zobaczył spadające obiekty zdziwił się, bo nigdy wcześniej nie widział takiego widoku. Wypuścił z pokeballa Heracrossa i oglądał zjawisko razem z nim. Peter obudził się na dworze kiedy się troszkę otrząsnął poszedł na łąkę. Był zdziwiony, bo nie było tam pokemonów było pusto i wszystko obumierało. Peter zastanawiał się co tu mogło się stać.
- Mój ojciec.. - Powiedział do siebie po czym spakował się i razem z Heracrossem ruszył w podróż.
__________________________
Przemiana
To byl rok 1853. . Szedłem pustą ścieżką. Było ciemno, a na moje nieszczęście padał deszcz. Czego się jeszcze spodziewać? Idąc spokojnie zobaczyłem bardzo szybko przemieszczający się obiekt. Zdziwiłem się, ale poszedłem dalej. Za chwilę znowu coś zobaczyłem. Stanąłem przestraszony , a po chwili
pobiegłem ile sił w nogach. Biegłem tak i biegłem przestraszony, a nademną skoczyła jakaś postać, która wylądowała tuż przedemną. Postac okazała się być kobietą miała bladą cerę, czarne oczy, brązowe włosy i szary płaszcz.
- Kim jesteś? - Spytałem wystraszony.
- Wampirem - Odpowiedziała postać po czym pokazała kły i zatopiła je we mnie.
Zemdlałem. W moim ciele wszystko umierało...
Obudziłem się rano w lesie. Wyglądałem nieco inaczej też miałem blady kolor skóry dodatkowo moje włosy pociemniały. Prawie nic nie pamiętałem, ale mniejsza z tym. Wstałem i obolały poszedłem do swojego domu nad jeziorem. Poczułem wielką potrzebe wypicia krwi. Nieopanowany pobiegłem do poke-miasta z swoimi nowymi zdolnościami o których dowiedziałem się w trakcia biegnięcia do poke-miasta. Szybkość, siła, wysokie skoki i super sluch. Kiedy zblizałem się do poke-miasta zwolniłem, żeby nikt nie dowiedział się o moich zdolnosciach. Zobaczylem okaleczonego faceta niemoglem sie opanowac podbieglem do niego i juz mialem zatopic w nim kly, ale powstrzymal mnie jakis wilkolak. Walczylem z nim, ale wilkolak byl silniejszy musialem uciec.
Nieopanowany poped do krwi sklonil mnie do zabicia bliskich osob. Okazało się też, że mam zdolność czytania w myślach i zabierania różnych zmysłow takich, jak wzrok słuch, węch
Czasy Wspolczesne.
Bylem juz oswojonym wampirem i krew nieuzalezniala mnie jak kiedys. Pewnego razu zaczalem zastanawiac sie jaka trenerka,wampirka mogla mnie przemienic.
Wyciągnołem z kieszeni pokeball z Heracrossem. Postanowiłem wyruszyć w podroż w poszukiwaniu
dziewczyny ktora mnie przemieniła, a przy okazji przeżyc przygodę pokemon na którą czekałem od dziecka.
Starter: Heracross
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Wampir
Partner/ Wróg: Brak. Możesz dodać jakąś małą walkę z ojcem.
Cel: Odnaleźć dziewczynę która mnie przemieniła
Prośby: Na jakiejś stronie dodać tę dziewczynę która mnie przemieniła i ja ją zabiłem.
Informacja - Moim poprzednim MG był minki6, ale go już nie ma. Napisałem nową historię, ale pokemony zostają
Wiek: 17. Jako wampir 161
Charakter: Peter posiada bardzo zawiłą osobowość. Bywa uległy, choć zdarzają się sytuacje kiedy musi postawić na swoim. Jest poważny najwyraźniej z powodu samotności.
Jest tajemniczy, błyskotliwy i intrygujący. Jest też staroświecki co tłumaczy jego data urodzenia. Jak przystało na wampira nie lubi za bardzo światła słonecznego, ale tylko wtedy kiedy mocno świeci.
Wygląd: Peter jest piękny przynajmniej tak uważają dziewczyny które go widziały. Ma bardzo blady odcień skóry, który harmonizuje z miedzianym odcieniem włosów. Jego oczy są koloru żółtego zaś, gdy jest spragniony krwi robią się czarne.
Posiada dosyć krótkie, kasztanowe włosy.
Historia: Urodzenie.
Peter urodził się w regionie Sinnoh w Oreburgh City.
***
W nocy kiedy Peter leżał już w łóżku usłyszał hałasy z innego pokoju. Pomyślał, że rodzice znowu się kłócą. Zatkał uszy poduszką i poszedł spać. Kiedy wstał rano poszedł do pokoju w którym była kłótniaby napić się wody to co tam ujrzał było straszne. Jego matka leżała zadźgana nożem na ziemi.
- Mamo. - Szepnął zapłakany.
- Oj. Mama musiała pójść spać synku - Niespodziewanie powiedział ojciec.
- Wystraszony Peter zabrał pokeball matki i wypuścił z niego pokemona był nim Heracross.
- Chcesz ze mną walczyć? - Spytał się ojciec wypuszczając swojego pokemona, a był nim Machamp. Peter nie znał zbyt dużo efektywnych ataków Buizela.
- Ty potworze! - Krzyknął wściekły Peter opłakujący matkę. Chłopiec przebrał się spakował potrzebne rzeczy i usiadł na łóżku w swoim pokoju. W tej chwili przyszedł Heracross
- Heracross chcesz iść ze mną? - Spytał chłopiec.
Heracross pokiwał głową na tak. Ojciec Petera był w tej chwili pijany i leżał w łóżku także nie zauważył wychodzącego syna. Peter biegł ile sił w nogach i widział swój dom jedynie jako mały punkt. Po godzinach marszu zobaczył chatkę. Kiedy do niej wszedł ujrzał jak na swoje finanse zadbany domek. Peter zamieszkał w chatcę najwyraźniej nikt tam nie mieszkał. Obok chatki była łąka z krystalicznie czystą wodą na środku. Było tam dużo pokemonów, ale Peter nie miał zamiaru ich łapać. Chciał je złapać w swojej przygodzie Pokemon którą planował od dziecka. Czuł się tu wspaniale, ale doskwierała mu samotność. Pewnego dnia Peter leżąc sobie na łące usłyszał jakieś odgłosy. Przestraszony Peter schował się w chatce. Peter wyjrzał okiem przez okno i zobaczył swojego ojca. Po chwili ojciec odszedł. Peter odetchnął z ulgą. Pewnej nocy Peter wyszedł na zewnątrz patrzeć w gwiazdy. Zobaczył spadające obiekty zdziwił się, bo nigdy wcześniej nie widział takiego widoku. Wypuścił z pokeballa Heracrossa i oglądał zjawisko razem z nim. Peter obudził się na dworze kiedy się troszkę otrząsnął poszedł na łąkę. Był zdziwiony, bo nie było tam pokemonów było pusto i wszystko obumierało. Peter zastanawiał się co tu mogło się stać.
- Mój ojciec.. - Powiedział do siebie po czym spakował się i razem z Heracrossem ruszył w podróż.
__________________________
Przemiana
To byl rok 1853. . Szedłem pustą ścieżką. Było ciemno, a na moje nieszczęście padał deszcz. Czego się jeszcze spodziewać? Idąc spokojnie zobaczyłem bardzo szybko przemieszczający się obiekt. Zdziwiłem się, ale poszedłem dalej. Za chwilę znowu coś zobaczyłem. Stanąłem przestraszony , a po chwili
pobiegłem ile sił w nogach. Biegłem tak i biegłem przestraszony, a nademną skoczyła jakaś postać, która wylądowała tuż przedemną. Postac okazała się być kobietą miała bladą cerę, czarne oczy, brązowe włosy i szary płaszcz.
- Kim jesteś? - Spytałem wystraszony.
- Wampirem - Odpowiedziała postać po czym pokazała kły i zatopiła je we mnie.
Zemdlałem. W moim ciele wszystko umierało...
Obudziłem się rano w lesie. Wyglądałem nieco inaczej też miałem blady kolor skóry dodatkowo moje włosy pociemniały. Prawie nic nie pamiętałem, ale mniejsza z tym. Wstałem i obolały poszedłem do swojego domu nad jeziorem. Poczułem wielką potrzebe wypicia krwi. Nieopanowany pobiegłem do poke-miasta z swoimi nowymi zdolnościami o których dowiedziałem się w trakcia biegnięcia do poke-miasta. Szybkość, siła, wysokie skoki i super sluch. Kiedy zblizałem się do poke-miasta zwolniłem, żeby nikt nie dowiedział się o moich zdolnosciach. Zobaczylem okaleczonego faceta niemoglem sie opanowac podbieglem do niego i juz mialem zatopic w nim kly, ale powstrzymal mnie jakis wilkolak. Walczylem z nim, ale wilkolak byl silniejszy musialem uciec.
Nieopanowany poped do krwi sklonil mnie do zabicia bliskich osob. Okazało się też, że mam zdolność czytania w myślach i zabierania różnych zmysłow takich, jak wzrok słuch, węch
Czasy Wspolczesne.
Bylem juz oswojonym wampirem i krew nieuzalezniala mnie jak kiedys. Pewnego razu zaczalem zastanawiac sie jaka trenerka,wampirka mogla mnie przemienic.
Wyciągnołem z kieszeni pokeball z Heracrossem. Postanowiłem wyruszyć w podroż w poszukiwaniu
dziewczyny ktora mnie przemieniła, a przy okazji przeżyc przygodę pokemon na którą czekałem od dziecka.
Starter: Heracross
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Wampir
Partner/ Wróg: Brak. Możesz dodać jakąś małą walkę z ojcem.
Cel: Odnaleźć dziewczynę która mnie przemieniła
Prośby: Na jakiejś stronie dodać tę dziewczynę która mnie przemieniła i ja ją zabiłem.
Informacja - Moim poprzednim MG był minki6, ale go już nie ma. Napisałem nową historię, ale pokemony zostają
Ostatnio zmieniony przez Lumos12 dnia Nie Sty 05, 2014 2:09 pm, w całości zmieniany 2 razy
Lumos12- Liczba postów : 177
Join date : 24/11/2013
Re: ~Zapisy [4/5]~
Ptzyjety. Ale gra potem:) Jednak wampiry mnie jaraja
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imię i nazwisko:Louis Tracker
Wiek:16
Charakter:Skryty i wojowniczy. Typ człowieka, który nie znosi porażek. Zawsze walczy do końca, nigdy się nie poddaje, nawet jeśli jest z góry skazany na porażkę. Nadzieja to jego największa siła i nawet kiedy leży na samym dnie, potrafi wstać i wdrapć się na szczyt.
Wygląd:Przystojny i wysoki. Czarne, zawsze zmierzwione włosy, błękitne, zimne oczy i bardzo dużo blizn od ran ciętych na ciele.
Historia: Louis urodził się w Jubilife-Jednym z największych miast pokemon. Już sam początek jego dzieciństwa był nieciekawy. Sierota, znaleziony pod centrum handlowym, kto by takiego chciał? A jednak, pewnego dnia- kiedy mały Louis kończył siedem lat- do sierocińca przyszedł mężczyzna, który od samego początku zainteresował się chłopcem. Fascynowała go jego odrębność. Nie bawił się z innymi dziećmi na dworze, nie lubił rysować, uczyć się, nawet rozmawiać. Ale miał w swoim lodowatym spojrzeniu coś, co mroziło człowieka od stóp do głów. Mężczyzna zaprzyjaźnił się z chłopczykiem i po roku, pewnego sło necznego dnia, razem odeszli z sierocińca. Louis był przeszczęśliwy, że w końcu ktoś go zaakceptował, wręcz pokochał. Niestety, to było tylko złudzenie. Do piętnastego roku życia, Criss-bo tak nazywał się mężczyzna-rozpalał w dzieciaku żądze zdobycia mistrzostwa ligi Shinnon. Miesiąc po piętnastych urodzinach chłopiec dostał swojego pierwszego pokemona-Riolu. Oboje tak sie ze sobą zżyli, że potrafili rozmawiać ze sobą poprzez myślowe przesyłanie emocji i obrazów. Upłynął rok a Louis i jego pokemon nie potrafili bez siebie żyć, połączyli się do tego stopnia, że kiedy jeden z nich poczuł ból, czuł to też drugi. Był to początek ich koszmaru. Criss nagle się zmienił. Zaczął katować Louisa i tym samym-jego pokemona. Obezwładniał swoimi pokemonami obu z nich, i otwierał chłopcu co raz to nowe rany. Po miesiącu, ciało Louisa było całe w bliznach i ranach. Jednakże udało im się uciec w nocy, kiedy mężczyzna spał. Wychodząc z domu, postanowili , że kiedy będą silniejsi i gotowi do walki , przyjdą i zemszczą się za wspólne cierpienia. A tymczasem oboje uciekli do Poke-Centrum skąd mieli wyruszyć na podbój Shinnon.
Starter:Riolu
Profesja:Trener
Profesji pobocznej brak
Partnera brak a wróg to Criss
Cel: Zemsta i zostanie mistrzem
Prozby: Przyjmij mnie xd no i ciekawa gra :p
Wiek:16
Charakter:Skryty i wojowniczy. Typ człowieka, który nie znosi porażek. Zawsze walczy do końca, nigdy się nie poddaje, nawet jeśli jest z góry skazany na porażkę. Nadzieja to jego największa siła i nawet kiedy leży na samym dnie, potrafi wstać i wdrapć się na szczyt.
Wygląd:Przystojny i wysoki. Czarne, zawsze zmierzwione włosy, błękitne, zimne oczy i bardzo dużo blizn od ran ciętych na ciele.
Historia: Louis urodził się w Jubilife-Jednym z największych miast pokemon. Już sam początek jego dzieciństwa był nieciekawy. Sierota, znaleziony pod centrum handlowym, kto by takiego chciał? A jednak, pewnego dnia- kiedy mały Louis kończył siedem lat- do sierocińca przyszedł mężczyzna, który od samego początku zainteresował się chłopcem. Fascynowała go jego odrębność. Nie bawił się z innymi dziećmi na dworze, nie lubił rysować, uczyć się, nawet rozmawiać. Ale miał w swoim lodowatym spojrzeniu coś, co mroziło człowieka od stóp do głów. Mężczyzna zaprzyjaźnił się z chłopczykiem i po roku, pewnego sło necznego dnia, razem odeszli z sierocińca. Louis był przeszczęśliwy, że w końcu ktoś go zaakceptował, wręcz pokochał. Niestety, to było tylko złudzenie. Do piętnastego roku życia, Criss-bo tak nazywał się mężczyzna-rozpalał w dzieciaku żądze zdobycia mistrzostwa ligi Shinnon. Miesiąc po piętnastych urodzinach chłopiec dostał swojego pierwszego pokemona-Riolu. Oboje tak sie ze sobą zżyli, że potrafili rozmawiać ze sobą poprzez myślowe przesyłanie emocji i obrazów. Upłynął rok a Louis i jego pokemon nie potrafili bez siebie żyć, połączyli się do tego stopnia, że kiedy jeden z nich poczuł ból, czuł to też drugi. Był to początek ich koszmaru. Criss nagle się zmienił. Zaczął katować Louisa i tym samym-jego pokemona. Obezwładniał swoimi pokemonami obu z nich, i otwierał chłopcu co raz to nowe rany. Po miesiącu, ciało Louisa było całe w bliznach i ranach. Jednakże udało im się uciec w nocy, kiedy mężczyzna spał. Wychodząc z domu, postanowili , że kiedy będą silniejsi i gotowi do walki , przyjdą i zemszczą się za wspólne cierpienia. A tymczasem oboje uciekli do Poke-Centrum skąd mieli wyruszyć na podbój Shinnon.
Starter:Riolu
Profesja:Trener
Profesji pobocznej brak
Partnera brak a wróg to Criss
Cel: Zemsta i zostanie mistrzem
Prozby: Przyjmij mnie xd no i ciekawa gra :p
Louiss- Liczba postów : 7
Join date : 09/01/2014
Re: ~Zapisy [4/5]~
Luiss nie prowadze regionówek, jednak gra ciekawa. Po głebszych przemyśleniach PRZYJMUJE ale na czas probny o dlugosci miesiaca. Zacznie się od dnia co założe ci gre bo nie wiem czy dziś bede miałą czas. Jendakze tymczasem Witaj na pokładzie
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imie i nazwisko: Kaede Aomine/ksywka "Key"
Wiek:17
Charakter: W dość młodym wieku stał się wścibski, przebiegły, podejrzliwy i strasznie opanowany, gdyż tego wymaga jego praca. Uważa, że każdy jest winien i, że potrafi to udowodnić. Jeżeli coś leży mu na języku od razu to mówi, gdyż nie lubi ukrywać swego zdania, które według niego jest bardzo ważne. Jego największą słabością jest czekolada. Sądzi, że to ona go uspokaja. Praca zespołowa nie jest mu obca, lecz woli pracować na własną rękę. Partnerem w pracy jest jego pokemon, którego szanuje i darzy wielką sympatią. Praca z matką nauczyła go tego, że każdy pokemon jest dobry i zasługuje na miłość i szacunek.
Wygląd:
Chłopak o wzroście 1,75 i wadze 70kg. Białe włosy, czerwone oczy i jasna cera to jego znaki rozpoznawcze. Nosi bordowe koszule, czarny płaszcz, ciemne jeansy i czarne trampki.
Historia: Kaede pochodzi ze zwykłej rodziny. Mały domek na wsi, ogródek i małe oczko wodne w nim. Mama pracuje w domu jako opiekunka dla pokemonów, a ojciec jest detektywem, który od wielu lat pomaga policji w rozwiązywaniu trudnych spraw. Każdego dnia, kiedy on wychodził do pracy, Kaede wraz z mamą przyjmowali pokemony, które przynosili ludzie, aby się nimi zająć przez parę godzin. Pewnego dnia na niebie ukazała się błyszcząca smuga i jeden z pokemonów, którymi opiekowali się Kaede z jego mamą, zniknął. Chłopak włączył telewizor, w którym ogłoszono, że wraz z pojawieniem się smugi z każdego miasta zniknął przynajmniej 1 pokemon. Sam prezydent poprosił ojca chłopaka, aby pomógł w rozwiązaniu tej tajemnicy. Mężczyzna się spakował i wyruszył zostawiając rodzinę. Po 3 latach chłopak siedząc w gabinecie ojca zauważył, że w szufladzie jest ukryty schowek. Otworzył go i znalazł tam zapiski ojca. Zaczął je przeglądać i znalazł ostatni wpis, w którym było napisane: Wydaje mi się, że znikanie pokemonów to nie przypadek. Swoje dochodzenie rozpocznę w lesie bambusowym w mieście obok. Chłopak poinformował swoją mamę o tym, że zamierza wyruszyć za ojcem i go odnaleźć. Spakował się i zaczął poszukiwania jako młody detektyw. Kiedy dotarł do bambusowego lasu zauważył w nim grupkę Panchan, która trenowała ścinając bambus. Spojrzał w prawo, a tam samotny pokemon siedział na kamieniu. Wyglądał jakby medytował. Kaede podszedł do niego chcąc zobaczyć co robi, ale drogę zagrodził mu wściekły Ursaring. Chłopak tylko odskoczył i czekał na reakcję przeciwnika. Pokemon spojrzał na grupkę pand, które były zajęte walką i zaczął się śmiać. Po chwili ruszył do ataku. Kaede zauważył, że medytujący Pancham spogląda na niego, więc jedyne co mu pozostało to robić uniki i czekać na to, aż pokemon mu pomoże. Nagle pokemon panda spokojnie wstał i zaczął walczyć z Ursaringiem. Kiedy go pokonał postanowił pomóc swoim kolegom i zaczął skakać po bambusach w ich stronę. Chłopak zafascynowany pokemonem poszedł za nim. Przez kolejne parę minut trwała zacięta walka, którą wygrały pandy, a złe miśki uciekły w stronę jeziora.
Po wszystkim pokemon podszedł do Kaede i podał mu rękę. Chłopak uszczęśliwiony również mu ją podał i nagle poczuł, że pokemon chce go przerzucić za swoje plecy. Nie udało mu się to, gdyż nastolatek zdążył szybko zareagować i zamiast wylądować na plecach, ukucnął i zaczął się śmiać. Pokemon zafascynowany chłopakiem wziął kij i narysował na ziemi pokeballa. Kaede zrozumiał o co mu chodzi i wyją kulę z plecaka, stuknął nim w pokemona i zaczekał, aż światełko zgaśnie. Po tym jak wszystko ucichło i emocje opadły pożegnał się z resztą pokemonów i wyruszył dalej w świat pytając o swojego ojca, poszukując jakichś wskazówek, które pomogłyby mu rozwiązać sprawę znikających pokemonów oraz pomagając w innych sprawach napotykanych ludzi jako młody detektyw. Dzięki swojej skuteczności otrzymał przezwisko „Key” co miało oznaczać „Klucz do rozwiązania problemu”.
Starter: Pancham
Profesja: Hodowca/Trener
Profesja poboczna: Detektyw
Partner/ Wróg: Na razie brak, może potem
Cel: Wyjaśnić sprawę zaginionych pokemonów
Prośby: -
Wiek:17
Charakter: W dość młodym wieku stał się wścibski, przebiegły, podejrzliwy i strasznie opanowany, gdyż tego wymaga jego praca. Uważa, że każdy jest winien i, że potrafi to udowodnić. Jeżeli coś leży mu na języku od razu to mówi, gdyż nie lubi ukrywać swego zdania, które według niego jest bardzo ważne. Jego największą słabością jest czekolada. Sądzi, że to ona go uspokaja. Praca zespołowa nie jest mu obca, lecz woli pracować na własną rękę. Partnerem w pracy jest jego pokemon, którego szanuje i darzy wielką sympatią. Praca z matką nauczyła go tego, że każdy pokemon jest dobry i zasługuje na miłość i szacunek.
Wygląd:
Chłopak o wzroście 1,75 i wadze 70kg. Białe włosy, czerwone oczy i jasna cera to jego znaki rozpoznawcze. Nosi bordowe koszule, czarny płaszcz, ciemne jeansy i czarne trampki.
Historia: Kaede pochodzi ze zwykłej rodziny. Mały domek na wsi, ogródek i małe oczko wodne w nim. Mama pracuje w domu jako opiekunka dla pokemonów, a ojciec jest detektywem, który od wielu lat pomaga policji w rozwiązywaniu trudnych spraw. Każdego dnia, kiedy on wychodził do pracy, Kaede wraz z mamą przyjmowali pokemony, które przynosili ludzie, aby się nimi zająć przez parę godzin. Pewnego dnia na niebie ukazała się błyszcząca smuga i jeden z pokemonów, którymi opiekowali się Kaede z jego mamą, zniknął. Chłopak włączył telewizor, w którym ogłoszono, że wraz z pojawieniem się smugi z każdego miasta zniknął przynajmniej 1 pokemon. Sam prezydent poprosił ojca chłopaka, aby pomógł w rozwiązaniu tej tajemnicy. Mężczyzna się spakował i wyruszył zostawiając rodzinę. Po 3 latach chłopak siedząc w gabinecie ojca zauważył, że w szufladzie jest ukryty schowek. Otworzył go i znalazł tam zapiski ojca. Zaczął je przeglądać i znalazł ostatni wpis, w którym było napisane: Wydaje mi się, że znikanie pokemonów to nie przypadek. Swoje dochodzenie rozpocznę w lesie bambusowym w mieście obok. Chłopak poinformował swoją mamę o tym, że zamierza wyruszyć za ojcem i go odnaleźć. Spakował się i zaczął poszukiwania jako młody detektyw. Kiedy dotarł do bambusowego lasu zauważył w nim grupkę Panchan, która trenowała ścinając bambus. Spojrzał w prawo, a tam samotny pokemon siedział na kamieniu. Wyglądał jakby medytował. Kaede podszedł do niego chcąc zobaczyć co robi, ale drogę zagrodził mu wściekły Ursaring. Chłopak tylko odskoczył i czekał na reakcję przeciwnika. Pokemon spojrzał na grupkę pand, które były zajęte walką i zaczął się śmiać. Po chwili ruszył do ataku. Kaede zauważył, że medytujący Pancham spogląda na niego, więc jedyne co mu pozostało to robić uniki i czekać na to, aż pokemon mu pomoże. Nagle pokemon panda spokojnie wstał i zaczął walczyć z Ursaringiem. Kiedy go pokonał postanowił pomóc swoim kolegom i zaczął skakać po bambusach w ich stronę. Chłopak zafascynowany pokemonem poszedł za nim. Przez kolejne parę minut trwała zacięta walka, którą wygrały pandy, a złe miśki uciekły w stronę jeziora.
Po wszystkim pokemon podszedł do Kaede i podał mu rękę. Chłopak uszczęśliwiony również mu ją podał i nagle poczuł, że pokemon chce go przerzucić za swoje plecy. Nie udało mu się to, gdyż nastolatek zdążył szybko zareagować i zamiast wylądować na plecach, ukucnął i zaczął się śmiać. Pokemon zafascynowany chłopakiem wziął kij i narysował na ziemi pokeballa. Kaede zrozumiał o co mu chodzi i wyją kulę z plecaka, stuknął nim w pokemona i zaczekał, aż światełko zgaśnie. Po tym jak wszystko ucichło i emocje opadły pożegnał się z resztą pokemonów i wyruszył dalej w świat pytając o swojego ojca, poszukując jakichś wskazówek, które pomogłyby mu rozwiązać sprawę znikających pokemonów oraz pomagając w innych sprawach napotykanych ludzi jako młody detektyw. Dzięki swojej skuteczności otrzymał przezwisko „Key” co miało oznaczać „Klucz do rozwiązania problemu”.
Starter: Pancham
Profesja: Hodowca/Trener
Profesja poboczna: Detektyw
Partner/ Wróg: Na razie brak, może potem
Cel: Wyjaśnić sprawę zaginionych pokemonów
Prośby: -
Ostatnio zmieniony przez Neccott dnia Pią Lut 28, 2014 1:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Neccott- Liczba postów : 21
Join date : 30/06/2013
Re: ~Zapisy [4/5]~
Neccott, Neccott, Neccott... Przyjmuje. Gra jutro bądz dzis jak bede miala czas. Historia, krotka i na temat i to mi sie podoba, tym bardziej, że jest w moim "klimacie".
Napisz na gg 48353505 wole miec kontakt z graczami w razie pytan.
Napisz na gg 48353505 wole miec kontakt z graczami w razie pytan.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imie i nazwisko: Leonardo Cromvell
Wiek: 19
Charakter: Leo Jest typem osoby która pomaga innym jeśli leży to w jego interesie z wyjątkiem dziewczyn którym nie potrafi odmówić pomocy. Często zdarza mu się najpierw mówić potem myśleć.
Wygląd:
Historia:
Historia Leo rozpoczyna się jeszcze w dzieciństwie gdzie podczas zabaw z rówieśnikami dostrzegł w oddali siedzącą dziewczynkę. Wyglądała na smutną więc chłopak się nawet nie zastanawiał i pobiegł w jej stronę.
-Czemu jesteś sama? -spytał ją.
Nic nie odpowiedziała tylko patrzyła na niego jakby była zdziwiona tym, że ktoś się do niej odezwał.
-Nie boisz się mnie? -spytała w końcu.
-A czemu miałbym się ciebie bać? -dopytywał.
-Wszyscy inni się mnie boją. Mówią że jestem córką wiedźmy. -odparła po chwili milczenia.
-Wiedźmy?! To musisz mieć ciekawie w domu. -powiedział szczerząc sie do niej.-Jestem Leo ale wszyscy mówią na mnie Cień bo nie mogą mnie podczas chowanego znaleźć. -dodał.
Dziewczynka znów zamilkła.
-Nie powiesz mi jak masz na imię? -spytał robiąc smutną minę.
Musiało ją to rozbawić bo zaczęła się śmiać.
-Mary, jestem Mary.
Dzieciaki bawiły się razem przez następny rok gdzie doszło do wypadku w którym Mary ucierpiała.
Bawiąc się w chowanego Leo ukrył się na drzewie pech chciał że owe drzewo miało spróchniałe gałęzie i gdy dziewczynka znalazła się pod nimi pękły spadając na nią. Leo wisiał na drzewie a Mary straciła przytomność. Chłopak szybko zszedł z drzewa by zobaczyć w jakim stanie znajduje się jego przyjaciółka ale nim znalazł się na dole dziewczynka znajdowała się na rękach jakiejś kobiety.
-Coś uczynił mej córce? -spytała groźnie.
-To był wypadek my się bawiliśmy. -odparł przerażony.
-Wypadek? Wypadkiem było wasze spotkanie. Muszę się teraz zaopiekować nią ale nie zostawię cię od tak. Mary mówiła że nazywają cie cieniem więc zrób mi przysługę i zniknij jak cień.
Przy ostatnich słowach chłopaka otoczyła dziwna mgła gdy znikła kobiety nie było.
Leo i Mary spotkali się ponownie tylko raz rok po tym wydarzeniu choć spotkanie to za duże słowo bo tylko wymienili spojrzenia gdy siedział w aucie czekając aż jego rodzice zabiorą go do nowego domu. Ale ta krótka wymiana spojrzeń dała mu pewność że Mary nic nie jest dostrzegł tylko bliznę na obojczyku w kształcie krzyża.
Mijały kolejne lata a chłopak zaadoptował się w nowym mieście zapominając o dziewczynie do czasu jego 19 urodzin. W ów dzień zobaczył że na jego piersi pokazało się coś co przypominało pusty zegar. Przez to że przez ostanie dni męczyły go koszmary związane ze straszną kobietą domyślił się że klątwa którą rzuciła matka Mary może być jednak prawdziwa. Nie wie ile ma czasu nim zmieni się w cień ale wie że musi odnaleźć albo Mary albo jej matkę by to odczynić.
Starter: Eevee
Profesja: Trener
Profesja poboczna: -
Partner/ Wróg: Wedle uznania.
Cel: Zdjąć z siebie klątwę.
Prośby: Brak.
Dodatki. Wygląd zegara.
Wiek: 19
Charakter: Leo Jest typem osoby która pomaga innym jeśli leży to w jego interesie z wyjątkiem dziewczyn którym nie potrafi odmówić pomocy. Często zdarza mu się najpierw mówić potem myśleć.
Wygląd:
Historia:
Historia Leo rozpoczyna się jeszcze w dzieciństwie gdzie podczas zabaw z rówieśnikami dostrzegł w oddali siedzącą dziewczynkę. Wyglądała na smutną więc chłopak się nawet nie zastanawiał i pobiegł w jej stronę.
-Czemu jesteś sama? -spytał ją.
Nic nie odpowiedziała tylko patrzyła na niego jakby była zdziwiona tym, że ktoś się do niej odezwał.
-Nie boisz się mnie? -spytała w końcu.
-A czemu miałbym się ciebie bać? -dopytywał.
-Wszyscy inni się mnie boją. Mówią że jestem córką wiedźmy. -odparła po chwili milczenia.
-Wiedźmy?! To musisz mieć ciekawie w domu. -powiedział szczerząc sie do niej.-Jestem Leo ale wszyscy mówią na mnie Cień bo nie mogą mnie podczas chowanego znaleźć. -dodał.
Dziewczynka znów zamilkła.
-Nie powiesz mi jak masz na imię? -spytał robiąc smutną minę.
Musiało ją to rozbawić bo zaczęła się śmiać.
-Mary, jestem Mary.
Dzieciaki bawiły się razem przez następny rok gdzie doszło do wypadku w którym Mary ucierpiała.
Bawiąc się w chowanego Leo ukrył się na drzewie pech chciał że owe drzewo miało spróchniałe gałęzie i gdy dziewczynka znalazła się pod nimi pękły spadając na nią. Leo wisiał na drzewie a Mary straciła przytomność. Chłopak szybko zszedł z drzewa by zobaczyć w jakim stanie znajduje się jego przyjaciółka ale nim znalazł się na dole dziewczynka znajdowała się na rękach jakiejś kobiety.
-Coś uczynił mej córce? -spytała groźnie.
-To był wypadek my się bawiliśmy. -odparł przerażony.
-Wypadek? Wypadkiem było wasze spotkanie. Muszę się teraz zaopiekować nią ale nie zostawię cię od tak. Mary mówiła że nazywają cie cieniem więc zrób mi przysługę i zniknij jak cień.
Przy ostatnich słowach chłopaka otoczyła dziwna mgła gdy znikła kobiety nie było.
Leo i Mary spotkali się ponownie tylko raz rok po tym wydarzeniu choć spotkanie to za duże słowo bo tylko wymienili spojrzenia gdy siedział w aucie czekając aż jego rodzice zabiorą go do nowego domu. Ale ta krótka wymiana spojrzeń dała mu pewność że Mary nic nie jest dostrzegł tylko bliznę na obojczyku w kształcie krzyża.
Mijały kolejne lata a chłopak zaadoptował się w nowym mieście zapominając o dziewczynie do czasu jego 19 urodzin. W ów dzień zobaczył że na jego piersi pokazało się coś co przypominało pusty zegar. Przez to że przez ostanie dni męczyły go koszmary związane ze straszną kobietą domyślił się że klątwa którą rzuciła matka Mary może być jednak prawdziwa. Nie wie ile ma czasu nim zmieni się w cień ale wie że musi odnaleźć albo Mary albo jej matkę by to odczynić.
Starter: Eevee
Profesja: Trener
Profesja poboczna: -
Partner/ Wróg: Wedle uznania.
Cel: Zdjąć z siebie klątwę.
Prośby: Brak.
Dodatki. Wygląd zegara.
Ostatnio zmieniony przez BlackShadow dnia Pon Mar 17, 2014 3:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
BlackShadow- Liczba postów : 75
Join date : 17/03/2014
Re: ~Zapisy [4/5]~
Przyjety.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~Zapisy [4/5]~
Imie i nazwisko: Sephiroth (Nazwisko nieznane)
Wiek: ??
Charakter: Sephiroth z charakteru jest osobą cichą, zamkniętą w sobie. Raczej nie lubi się nikomu zwierzać ze swoich problemów jak i przemyśleń. Również nie słucha też innych rad chyba, że lepszego wyjścia nie ma.
Z innych cech można wymienić jeszcze waleczność. Nigdy nie omija walki nawet z teoretycznie silniejszym rywalem. Oczywiście nigdy też nie przyzna, że jest gorszy.
Wygląd:
Historia: -Sephiroth.......................... Sephiroth........................ - usłyszał w myślach.
Chciał ten głos słyszeć do końca życia. Był taki ciepły..... gorący..... bardzo gorący, aż parzący.
- Otwórz oczy......- po tych słowach podniósł powieki i ujrzał oślepiający blask słońca leżąc na ziemi.
Podnosząc się zastanawiał się czyj był ten głos w jego głowie, ale gdy zobaczył co się dzieje dookoła niego momentalnie przestał o tym myśleć. Wszędzie widać było tutaj spalone drzewa i krzewy. A w dodatku grunt zdaje się nieprzyjemnie parzyć pod stopami.
Wszędzie jest tu sucho, a warunki wręcz sprzyjają wszelkim pożarom, a w dodatku także nie za bardzo miło.
Dookoła widać ruiny i zgliszcza domów. Chyba to było jakieś miasteczko.
Ostatecznie ogień wypalił wszystko dookoła a samo miejsce zmieniło w obraz rozpaczy.
A najgorsze było to, że nie pamięta nic oprócz swojego imienia.
Jedno było pewne musiał się dowiedzieć co się tutaj stało oraz najważniejsze kim on jest.
Starter: Chciałbym żeby MG wylosował mi 3 pokeball. Ale żeby było ciekawie do ostatniej chwili nie chcę wiedzieć co w nich jest. Wybieram jednego i dopiero wtedy się dowiaduje. Może to być wplątane w fabułę. Liczę na niespodziankę.
Profesja: Hmm...Trener
Profesja poboczna: Brak
Partner/ Wróg: Partner nie/ Wróg chcę, żeby wynikł z historii. Jakiś związany z jego przeszłością.
Cel: Dowiedzieć się czegoś o sobie i o swojej przeszłości
Prośby: Więc tak zależało by mi na częstych odpisach, które nie muszą być długie, ale jak będą to bardzo miło. Historii nie dodałem jakiejś rozbudowanej, bo tak jak widać wszystko kręci się koło jego amnestii. Liczę na wiele niespodzianek i zwrotów akcji. Aha i chciałbym żeby mój pokemon (jakikolwiek on będzie) miał charakter podobny do mojego bohatera
Wiek: ??
Charakter: Sephiroth z charakteru jest osobą cichą, zamkniętą w sobie. Raczej nie lubi się nikomu zwierzać ze swoich problemów jak i przemyśleń. Również nie słucha też innych rad chyba, że lepszego wyjścia nie ma.
Z innych cech można wymienić jeszcze waleczność. Nigdy nie omija walki nawet z teoretycznie silniejszym rywalem. Oczywiście nigdy też nie przyzna, że jest gorszy.
Wygląd:
Historia: -Sephiroth.......................... Sephiroth........................ - usłyszał w myślach.
Chciał ten głos słyszeć do końca życia. Był taki ciepły..... gorący..... bardzo gorący, aż parzący.
- Otwórz oczy......- po tych słowach podniósł powieki i ujrzał oślepiający blask słońca leżąc na ziemi.
Podnosząc się zastanawiał się czyj był ten głos w jego głowie, ale gdy zobaczył co się dzieje dookoła niego momentalnie przestał o tym myśleć. Wszędzie widać było tutaj spalone drzewa i krzewy. A w dodatku grunt zdaje się nieprzyjemnie parzyć pod stopami.
Wszędzie jest tu sucho, a warunki wręcz sprzyjają wszelkim pożarom, a w dodatku także nie za bardzo miło.
Dookoła widać ruiny i zgliszcza domów. Chyba to było jakieś miasteczko.
Ostatecznie ogień wypalił wszystko dookoła a samo miejsce zmieniło w obraz rozpaczy.
A najgorsze było to, że nie pamięta nic oprócz swojego imienia.
Jedno było pewne musiał się dowiedzieć co się tutaj stało oraz najważniejsze kim on jest.
Starter: Chciałbym żeby MG wylosował mi 3 pokeball. Ale żeby było ciekawie do ostatniej chwili nie chcę wiedzieć co w nich jest. Wybieram jednego i dopiero wtedy się dowiaduje. Może to być wplątane w fabułę. Liczę na niespodziankę.
Profesja: Hmm...Trener
Profesja poboczna: Brak
Partner/ Wróg: Partner nie/ Wróg chcę, żeby wynikł z historii. Jakiś związany z jego przeszłością.
Cel: Dowiedzieć się czegoś o sobie i o swojej przeszłości
Prośby: Więc tak zależało by mi na częstych odpisach, które nie muszą być długie, ale jak będą to bardzo miło. Historii nie dodałem jakiejś rozbudowanej, bo tak jak widać wszystko kręci się koło jego amnestii. Liczę na wiele niespodzianek i zwrotów akcji. Aha i chciałbym żeby mój pokemon (jakikolwiek on będzie) miał charakter podobny do mojego bohatera
xXxDarkviperxXx- Liczba postów : 13
Join date : 24/03/2014
Re: ~Zapisy [4/5]~
Przepraszam ale nie zauwazylam twoje odpisu od razu. Czytam czytam i mysle ze prosbe o czestyh
ch odpisach jestem w stanie spelnic. O zwrotach akcji rowniez. Przyjety. napisz na gg do mnie 48353505 gre zaraz zaloze.
ch odpisach jestem w stanie spelnic. O zwrotach akcji rowniez. Przyjety. napisz na gg do mnie 48353505 gre zaraz zaloze.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach