Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
~*~Zapisy do Lau~*~
+5
Ajra
Wojas021
Mruczek
Tedd
Laureline
9 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
~*~Zapisy do Lau~*~
Witajcie:) Co ja wam sie bedę tu rozpisywać? Poznacie mnie podczas gry. Miewam humorki jak to każdy a tym bardziej kobieta. Nie akceptuje histori typu "byłem, zobaczyłem, zwyciężyłem" wolę jednak historie dłuższe od mojego przykładu ale też nie litannie. To, że jestem "aniołem" to nie znaczy że do mnie zgłaszacie swoje marne modły;) (chyba że w prośbach). Aby u mnie grac musicie wypelnic ponizszy formularz:
To na tyle:) Powodzenia w rekrutacji u mnie:).
Oto kod do zapisów:
Imie i nazwisko: (postaci)
Wiek: ( postaci nie wasz... )
Charakter: ( krótko, zwięźle i na temat )
Wygląd: (foto i/lub opis av wymagany!)
Historia: ( nie za dluga i nie za krotka ale z sensem)
Starter: ( odpadają pokemony które są wspomniane w regulaminie )
Profesja: ( trener itd)
Profesja poboczna: ( łowca skarbów, morderca itd. Jedyny warunek ze musi być ujęte to w his )
Partner/ Wróg:
Cel:
Prośby: ( proście a MOŻE będzie wam dane )
To na tyle:) Powodzenia w rekrutacji u mnie:).
Oto kod do zapisów:
- Kod:
[b] Imie i nazwisko: [/b]
[b] Wiek: [/b]
[b] Charakter: [/b]
[b] Wygląd: [/b]
[b] Historia: [/b]
[b] Starter: [/b]
[b] Profesja: [/b]
[b] Profesja poboczna: [/b]
[b] Partner/ Wróg: [/b]
[b]Cel: [/b]
[b] Prośby: [/b]
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imie i nazwisko: Raito Idane
Wiek: 17
Charakter:
Raito z pierwszego rzutu oka jest spokojnym i nieprzykuwającym uwagi młodzieńcem, ale tak na prawdę jest zupełnie inny. Młodzieniec odznacza się nie bywałą charyzmą, dzięki której bez trudu może zagadać do przypadkowego przechodnia, jednak nie wykorzystuje tego zbyt często, ponieważ nie jest osobą, która koniecznie potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, często nieznajomym. Woli upewnić się co do osób z którymi się przyjaźni oraz spędza czas. Zanim ktoś zostanie jego kolegą, Raito musi dokładnie poznać tą osobę i podać ją kilku testom, aby upewnić się, iż ta osoba jest jego wart. Przez to postępowanie od zawsze miał tylko garstkę znajomych, którym bezgranicznie ufał. Młody Idane jest osobą, która woli polegać na swoim rozumie aniżeli sercu, co często budzi lekkie zdziwienie u innych. Mimo tego, że kieruję się rozumem to istnieje jedna rzecz dla której zapomni o swoim ideale, a jest nią jego ukochana rodzina, dla które może zrobić dosłownie wszystko, nawet dopuścić się najgorszego. Raito jest z natury bardzo ciekawski jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy. Bardzo chętnie kształci się i poszerza horyzonty swojej wiedzy. To właśnie głównie dzięki jego ciekawości i chęci poznawania historii został archeologiem.
Wygląd: http: http://moe.animecharactersdatabase.com/uploads/chars/4758-377822534.jpg
Historia:
- Wkońcu jesteśmy - powiedział Raito zatrzymując się u podstawy wielkiego monumentu.
- Nie wierzę, że się nam to udało! Teraz zostało tylko wziąć to po co przyszliśmy - odrzekł zawsze pewny siebie Joe.
Pewność siebie Joe'go zawsze denerwowała jego kompana. Raito wolał robić wszystko powoli i dokładnie lecz przyzwyczaił się już do stylu pracy kolegi polegającym na improwizacji.
- Dobra, jazda do środka. Lepiej, żeby nikt nie sprzątnął nam tej figurki sprzed nosa! – rozkazał donośnym głosem Raito po czym wraz w ziomkiem wszedł do budowli. – Tylko pamiętaj… Patrz pod nogi, obaj nie chcemy, aby w naszą stronę poleciały miliony strzał czy wielka kula…
- Spokojnie, przecież dobrze wiem co robię.
Raito poraz kolejny przytaknął na lekko aroganckie słowa kolegi. Monument w, którym się znajdowali przypominał piramidę. Większość była wykonana z kamienia, który z powodu wilgoci panującej dookoła obrósł mchem. Co kilkanaście metrów w korytarzu o szerokości mniej więcej 2 metrów przyczepione były pochodnie, które Joe wymieniał i zapalał, aby ułatwić drogę powrotną. Uwagę mogły przykuć obrazy wykute na ścianach. Lewa ściana korytarza ukazywała stworzenie świata oraz powstanie Pokemonów, zaś prawa ściana ukazywała apokalipsę, koniec świata… Młodzi mężczyźni niezbyt skupiali się na tych rysunkach, bardziej przejmowali się tym, aby nie uruchomić żadnej pułapki. Raito coraz spoglądał na zdjęcie rodziny, które miał zawsze przy sobie. Rodzice i rodzeństwo były najważniejszą rzeczą w jego życiu.
- Jesteśmy… - powiedział Raito, docierając do sali w której znajdował się ich cel. Zadanie nie było jednak łatwe, ponieważ platforma z nagrodą była od nich oddalona o jakieś 30m, a między nimi była ogromna przepaść.
– Nasz cel jest tam – Raito wskazał palcem na figurę stojącą na podeście. – Jedyna możliwość, aby się tam dostać jest chyba oczywista… - chłopak dał znak kompanowi i w tym samym momencie wypuścili swoje pokemony – Weavile’a oraz Floatzel’a. Stworki momentalnie zaczęły swoją robotę. Poke-wydra użyła Water Gun, a Weavile Ice beam. Po minucie czy dwóch ich oczom ukazał się lodowy most.
- Dzięki chłopaki! – powiedzieli obaj młodzieńcy dając im po jednej muffince i chowając ich od balli.
- Joe idź pierwszy, robiąc to pojedynczo będzie bezpieczniej… - rzekł Raito.
Chłopak ruszył przed siebie. Każdy krok stawiał powoli i uważnie. W tym momencie nie przypominał tego odważnego i narwanego Joe’go, którym był wcześniej. Lód skrzypiał pod nogami młodzieńca lecz udało mu się przejść na drugą stronę. Teraz przyszedł czas na Raito. Spojrzał na zdjęcie rodziców po czym ruszył. Podobnie jak jego kolega szedł uważnie i wolno. Starał się jak najlżej naciskać na lód. Po chwili był już w połowie, kiedy to lód z tyłu zaczął pękać.
- Biegnij! – krzyknął Joe.
Raito bez chwili zawahania ruszył biegiem przed siebie. Lód pękał z ogromnym hałasem . Z każdym metrem wydawało się, że chłopak zaraz spadnie w przepaść lecz w ostatniej chwili udało mu się skoczy i wylądować koło przyjaciele.
- Huuu… Było blisko… - powiedział Raito po czym razem z kolegą spojrzeli w kierunku figury, która przedstawiała jakieś stworzenie.
- Ciekawe czyja jest to podobizna… Myślisz, że może to być legendarny pokemon?
- Nie wiem… Pan M. na pewno będzie to wiedział… - odpowiedział Raito po czym wziął figurę. – No to wrac…
Nie zdążył dokończyć, ponieważ figura zaczęła się świecić białym oślepiającym światłem, które spowodowało stracenie przytomności obu młodzieńców.
***
Raito obudził się w jakimś dziwnym miejscu. Był otoczony pustką. Dokoła nie było nic, a on jakby unosił się w powietrzu.
- Naruszyłeś mój spokój… A teraz za to zapłacisz – powiedział ktoś poważnym głosem.
- Kim jesteś i czego chcesz… - jąkał chłopak.
- Nie ważne jest to kim jestem, ważne jest to, że przyjście do świątyni było twoim błędem. Naruszyłeś mój spokój, którym cieszyłem się już od wielu milionów lat.
- Ja? Twój spokój? Niby jak to możliwe?
- W figurze, którą zabrałeś. Zamknięta jest moja dusza jak i moc. Jestem prastarym pokemonem, jestem Rynato… Brat Arceusa! Razem tworzyliśmy cały świat pokemonów lecz znacznie się różniliśmy… Arceus chciał aby wszystko żyło w harmonii, ja pragnąłem zniszczenia i śmierci… Za to mój brat zamknął moją moc i duszę w tamtej figurze, którą schował w piramidzie w której się znajdowałeś. Moja dusza i moc znajduje się teraz w jądrze świata. Uciekłbym, gdyby nie to, że monument jest zabezpieczony kluczem Arceusa, który składa się z 17 części czyli tylu ile jest typów pokemonów… Arceus oddał po jednej części 17 strażnikom, których rozsypał po całym świecie. Jedyną możliwością, aby je zdobyć jest pokonanie wszystkich strażników.
- Nigdy cię nie uwolnię!!!- krzykną Raito.
- Tak, też myślałem, ale mam dla Ciebie małę ultimatum. – w tym momencie przed Raito ukazała się jego rodzina i Joe, którzy zamknięci w klatce byli poddawani bolesnym atakom Rynato. – Poznajesz te osoby? Na szczęście udało mi się porwać te osoby ze świata materialnego do tego – duchowego, w którym teraz się znajdujemy. Jedyną szansą, aby przerwać ich cierpienia oraz ich uwolnić jest zdobycie całego klucz Arceusa. To jak umowa stoi?
- Gdyby nie rodzina, to nigdy bym na to nie przystał! Arceus dobrze postąpił, że cię zamknął!!!
- Hee… Czyli się zgadzasz… Tak też myślałem. A i pamiętaj jeśli powiesz chociaż jednej osobie o twojej nowej misji, twoja rodzina jak i kolega już nigdy więcej Ciebie nie ujrzą. Gdy zbierzesz już cały klucz powiem ci co dalej masz robić.
Po tych słowach Raito zemdlał.
***
Chłopak obudził się w jakimś dziwnym lesie. Przy sobie miał tylko pokeballa ze swoim pokemonem, zdjęcie rodziny oraz ekwipunek nowego poketrenera. Wstał, ochłonął po czym udał się w podróż ku poszukiwaniu klucza Arceusa.
Starter: Mankey
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Archeolog
Partner/ Wróg: Wróg to w pewnym sensie Rynato. Wraz z rozwijaniem się fabuły, chętnie przygarnę jakiegoś partnera albo i dwóch i tak samo z wrogami.
Cel: Zdobycie klucza Arceusa, uratowanie rodziny, zostanie światowej sławy archeologiem
Prośby: Ciekawe, wciągająca gra i częste odpisy oraz wprowadzenie do gry wątku jakiejś organizacji archeologicznej, w której postać dostawałaby zlecenia itp.
Wiek: 17
Charakter:
Raito z pierwszego rzutu oka jest spokojnym i nieprzykuwającym uwagi młodzieńcem, ale tak na prawdę jest zupełnie inny. Młodzieniec odznacza się nie bywałą charyzmą, dzięki której bez trudu może zagadać do przypadkowego przechodnia, jednak nie wykorzystuje tego zbyt często, ponieważ nie jest osobą, która koniecznie potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, często nieznajomym. Woli upewnić się co do osób z którymi się przyjaźni oraz spędza czas. Zanim ktoś zostanie jego kolegą, Raito musi dokładnie poznać tą osobę i podać ją kilku testom, aby upewnić się, iż ta osoba jest jego wart. Przez to postępowanie od zawsze miał tylko garstkę znajomych, którym bezgranicznie ufał. Młody Idane jest osobą, która woli polegać na swoim rozumie aniżeli sercu, co często budzi lekkie zdziwienie u innych. Mimo tego, że kieruję się rozumem to istnieje jedna rzecz dla której zapomni o swoim ideale, a jest nią jego ukochana rodzina, dla które może zrobić dosłownie wszystko, nawet dopuścić się najgorszego. Raito jest z natury bardzo ciekawski jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy. Bardzo chętnie kształci się i poszerza horyzonty swojej wiedzy. To właśnie głównie dzięki jego ciekawości i chęci poznawania historii został archeologiem.
Wygląd: http: http://moe.animecharactersdatabase.com/uploads/chars/4758-377822534.jpg
Historia:
- Wkońcu jesteśmy - powiedział Raito zatrzymując się u podstawy wielkiego monumentu.
- Nie wierzę, że się nam to udało! Teraz zostało tylko wziąć to po co przyszliśmy - odrzekł zawsze pewny siebie Joe.
Pewność siebie Joe'go zawsze denerwowała jego kompana. Raito wolał robić wszystko powoli i dokładnie lecz przyzwyczaił się już do stylu pracy kolegi polegającym na improwizacji.
- Dobra, jazda do środka. Lepiej, żeby nikt nie sprzątnął nam tej figurki sprzed nosa! – rozkazał donośnym głosem Raito po czym wraz w ziomkiem wszedł do budowli. – Tylko pamiętaj… Patrz pod nogi, obaj nie chcemy, aby w naszą stronę poleciały miliony strzał czy wielka kula…
- Spokojnie, przecież dobrze wiem co robię.
Raito poraz kolejny przytaknął na lekko aroganckie słowa kolegi. Monument w, którym się znajdowali przypominał piramidę. Większość była wykonana z kamienia, który z powodu wilgoci panującej dookoła obrósł mchem. Co kilkanaście metrów w korytarzu o szerokości mniej więcej 2 metrów przyczepione były pochodnie, które Joe wymieniał i zapalał, aby ułatwić drogę powrotną. Uwagę mogły przykuć obrazy wykute na ścianach. Lewa ściana korytarza ukazywała stworzenie świata oraz powstanie Pokemonów, zaś prawa ściana ukazywała apokalipsę, koniec świata… Młodzi mężczyźni niezbyt skupiali się na tych rysunkach, bardziej przejmowali się tym, aby nie uruchomić żadnej pułapki. Raito coraz spoglądał na zdjęcie rodziny, które miał zawsze przy sobie. Rodzice i rodzeństwo były najważniejszą rzeczą w jego życiu.
- Jesteśmy… - powiedział Raito, docierając do sali w której znajdował się ich cel. Zadanie nie było jednak łatwe, ponieważ platforma z nagrodą była od nich oddalona o jakieś 30m, a między nimi była ogromna przepaść.
– Nasz cel jest tam – Raito wskazał palcem na figurę stojącą na podeście. – Jedyna możliwość, aby się tam dostać jest chyba oczywista… - chłopak dał znak kompanowi i w tym samym momencie wypuścili swoje pokemony – Weavile’a oraz Floatzel’a. Stworki momentalnie zaczęły swoją robotę. Poke-wydra użyła Water Gun, a Weavile Ice beam. Po minucie czy dwóch ich oczom ukazał się lodowy most.
- Dzięki chłopaki! – powiedzieli obaj młodzieńcy dając im po jednej muffince i chowając ich od balli.
- Joe idź pierwszy, robiąc to pojedynczo będzie bezpieczniej… - rzekł Raito.
Chłopak ruszył przed siebie. Każdy krok stawiał powoli i uważnie. W tym momencie nie przypominał tego odważnego i narwanego Joe’go, którym był wcześniej. Lód skrzypiał pod nogami młodzieńca lecz udało mu się przejść na drugą stronę. Teraz przyszedł czas na Raito. Spojrzał na zdjęcie rodziców po czym ruszył. Podobnie jak jego kolega szedł uważnie i wolno. Starał się jak najlżej naciskać na lód. Po chwili był już w połowie, kiedy to lód z tyłu zaczął pękać.
- Biegnij! – krzyknął Joe.
Raito bez chwili zawahania ruszył biegiem przed siebie. Lód pękał z ogromnym hałasem . Z każdym metrem wydawało się, że chłopak zaraz spadnie w przepaść lecz w ostatniej chwili udało mu się skoczy i wylądować koło przyjaciele.
- Huuu… Było blisko… - powiedział Raito po czym razem z kolegą spojrzeli w kierunku figury, która przedstawiała jakieś stworzenie.
- Ciekawe czyja jest to podobizna… Myślisz, że może to być legendarny pokemon?
- Nie wiem… Pan M. na pewno będzie to wiedział… - odpowiedział Raito po czym wziął figurę. – No to wrac…
Nie zdążył dokończyć, ponieważ figura zaczęła się świecić białym oślepiającym światłem, które spowodowało stracenie przytomności obu młodzieńców.
***
Raito obudził się w jakimś dziwnym miejscu. Był otoczony pustką. Dokoła nie było nic, a on jakby unosił się w powietrzu.
- Naruszyłeś mój spokój… A teraz za to zapłacisz – powiedział ktoś poważnym głosem.
- Kim jesteś i czego chcesz… - jąkał chłopak.
- Nie ważne jest to kim jestem, ważne jest to, że przyjście do świątyni było twoim błędem. Naruszyłeś mój spokój, którym cieszyłem się już od wielu milionów lat.
- Ja? Twój spokój? Niby jak to możliwe?
- W figurze, którą zabrałeś. Zamknięta jest moja dusza jak i moc. Jestem prastarym pokemonem, jestem Rynato… Brat Arceusa! Razem tworzyliśmy cały świat pokemonów lecz znacznie się różniliśmy… Arceus chciał aby wszystko żyło w harmonii, ja pragnąłem zniszczenia i śmierci… Za to mój brat zamknął moją moc i duszę w tamtej figurze, którą schował w piramidzie w której się znajdowałeś. Moja dusza i moc znajduje się teraz w jądrze świata. Uciekłbym, gdyby nie to, że monument jest zabezpieczony kluczem Arceusa, który składa się z 17 części czyli tylu ile jest typów pokemonów… Arceus oddał po jednej części 17 strażnikom, których rozsypał po całym świecie. Jedyną możliwością, aby je zdobyć jest pokonanie wszystkich strażników.
- Nigdy cię nie uwolnię!!!- krzykną Raito.
- Tak, też myślałem, ale mam dla Ciebie małę ultimatum. – w tym momencie przed Raito ukazała się jego rodzina i Joe, którzy zamknięci w klatce byli poddawani bolesnym atakom Rynato. – Poznajesz te osoby? Na szczęście udało mi się porwać te osoby ze świata materialnego do tego – duchowego, w którym teraz się znajdujemy. Jedyną szansą, aby przerwać ich cierpienia oraz ich uwolnić jest zdobycie całego klucz Arceusa. To jak umowa stoi?
- Gdyby nie rodzina, to nigdy bym na to nie przystał! Arceus dobrze postąpił, że cię zamknął!!!
- Hee… Czyli się zgadzasz… Tak też myślałem. A i pamiętaj jeśli powiesz chociaż jednej osobie o twojej nowej misji, twoja rodzina jak i kolega już nigdy więcej Ciebie nie ujrzą. Gdy zbierzesz już cały klucz powiem ci co dalej masz robić.
Po tych słowach Raito zemdlał.
***
Chłopak obudził się w jakimś dziwnym lesie. Przy sobie miał tylko pokeballa ze swoim pokemonem, zdjęcie rodziny oraz ekwipunek nowego poketrenera. Wstał, ochłonął po czym udał się w podróż ku poszukiwaniu klucza Arceusa.
Starter: Mankey
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Archeolog
Partner/ Wróg: Wróg to w pewnym sensie Rynato. Wraz z rozwijaniem się fabuły, chętnie przygarnę jakiegoś partnera albo i dwóch i tak samo z wrogami.
Cel: Zdobycie klucza Arceusa, uratowanie rodziny, zostanie światowej sławy archeologiem
Prośby: Ciekawe, wciągająca gra i częste odpisy oraz wprowadzenie do gry wątku jakiejś organizacji archeologicznej, w której postać dostawałaby zlecenia itp.
Tedd- Liczba postów : 189
Birthday : 01/09/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Kocham takie rzeczy:). Co do czestych odpisow mozesz byc spokojny. Tylko zastanawiam sie czy moze sie to dziac w starozytnym swiecie glownie w Egipcie (to moja kochany kraj<3), a zagdki starozytnego Egiptu mialam przed oczami czytajac twoja historie:). PRZYJETY. w razie pytan do mnie napisz do mnie na gg 44016071. Gra w wolnej chwili (w sql jestem). Jednakze juz dzisiaj. Witaj w druzynie:).
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imię i nazwisko: Yume-ro
ksywka:: Yume
Wiek: 17
Wygląd: Yume ma krótkie czarne włosy, zielone oczy i małe usta jego twarz jest symetryczna. Można śmiało powiedzieć że Yume jest przystojny, nie jest za wysoki 170cm wzrostu i szczupła umięśniona budowa ciała to wszystko w skrócie opisuje wygląd chłopaka. Yume zwykle nosi długie czarne rurki, czarne glany, białą koszulę z rozpiętym kołnierzem a na to czarny skórzany płaszcz. Można śmiało powiedzieć że jego wygląd promieniuje pewnością siebie jakiej inni mogą mu tylko pozazdrościć. Całokształt Yume, uzupełniają srebrny pierścień odziedziczony po zmarłej matce i medalion z niewielką różą wiatrów w stylu gotyckim.
Charakter: Yume jest pełen sprzeczności, z jednej strony jest samotnikiem którego otoczenie stanowią tylko pokemony a z drugiej, nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela i zawsze chciałby jakiegoś znaleźć jednakże jego aparycja i charakter odstraszają większość przyjaznych ludzi. Lubi się rządzić i rozkazywać dopiero co poznanym osobom, w pewnym sensie mógłby być urodzonym przywódcą gdyby nie jego samotnicza natura. Często idzie czemuś na przekór przez co pakuje się w różnorakie kłopoty lecz gdy już z nich wychodzi zawsze wybiera ze swoich przeżyć najcenniejsze chwile i układa z nich przemyślenia.
Starter(y): Spiritbomb
Profesje i subprofesje: Trener. Morderca.
Cel: Zdobyć siłę, założyć własną grupę przestępczą
Region i miasto: Johto, Okolice Snowtop Mountain
Towarzysze: Póki co brak, chciałbym w późniejszym etapie gry mieć.
Wrogowie: Chłopak z Olivine City z którym się wcześniej pojedynkowałem, nadęty gbur który myślał że popisywanie się swoimi pokemonami wystarczy aby wszyscy się go bali, walkę wygrałem ja przez co został on moim rywalem. Jego pokemonem był krabby przez co mam już dane o tym pokemonie w pokedexie.
Dodatkowe umiejętności: Jeśli można to: Yume poprzez patrzenie w oczy innego człowieka może odkryć jego najskrytsze pragnienie.
Prośby: system 4ruchowy. Każdy pokemon może znać maksymalnie 4 ataki naraz wybierane losowo przez MG lub przeze mnie. Poznawanie i zapominanie ruchów w kwestii mojego wyboru.
Historia: W wieku 15tu lat Yume dostał swojego pierwszego pokemona, był nim Spiritbomb. Dostał go od jakiegoś mężczyzny który gdy usłyszał od chłopca o tym jak chce zdobyć siłę i do czego ją wykorzysta aby bronił młodego chłopaka. Mężczyzna widział w nim potencjał, może nawet swojego następce? Mężczyzną był znany nam z pierwszych serii ex-szef zespołu R Giovanni który pokonany przez Asha i jego przyjaciół postanowił odejść ze świata przestępczego aby zgłębić czym jest prawdziwa należność pokemona do swojego trenera. Po kilku latach badań, przez przypadek spotkał młodego chłopca w dziwnym stroju który miał na imię Yume. Giovanni, zafascynowany młodzieńczym wigorem drzemiącym w chłopaku ujrzał w nim przez chwilę siebie, siebie którym był lata temu. Postanowił dać mu jednego ze świeżo złapanych pokemonów, był nim Spiritbomb. Pomyślał że idealnie będzie pasował do dzieciaka, do jego wyglądu i charakteru. Jak się okazało na początku Yume miał drobne problemy ze Spiritbombem który go nie słuchał ale w końcu po tygodniach przebywania razem, zawiązała się między nimi dziwna więź, więź którą można nazwać rywalizacją przyjaciół o to kto będzie kim rządził.
Yume pochodzi z małej górskiej wioski której nie ma nawet na mapach. Wioska składa się z 4 domów, dwóch pól z warzywami, małej zagrody z krowami i domkiem dla kur. Nieopodal w lesie znajduje się jaskinia w której jak twierdzi „lokalna” wieść, żyje pokemon który w bezchmurne noce lubi wspinać się na skałę wiszącą nad wioską i wpatrywać się w niebo. Nikt nigdy nie przeszkadzał pokemonowi, ludzie mówili że strzeże on ich po nocach, jaka jest prawda? Nikt tego nie wie.
Po ukończeniu 16tego roku życia Yume dostał do wyboru, życie we wiosce i pracowanie jak wszyscy lub podróż do miasta i tam znalezienie pracy na własny rachunek.
Nie zastanawiając się długo wybrał drugą możliwość i wyruszył z wioski by żyć jako trener pokemonów. Po roku swych przygód dostał przez poke-nav informację że jego matka podczas porodu zginęła, zważając na warunki w jakich żyli i jej wiek 36 lat, było to do przewidzenia. Yume postanowił wrócić na pewien czas do wioski aby pomóc swojemu ojcu i nowo narodzonej siostrzyczce o imieniu Lilai żyć.
Gdy przybył do wioski, czekało na niego małe zawiniątko od swojej świętej pamięci mamy w którym znalazł jej stary pierścionek ponoć wykuty z mieszaniny srebra i kamienia księżycowego, który wystawiony w noc na światło księżyca zaczyna lekko świecić na szaro-niebieski kolor.
Po osiągnięciu 17tego roku życia Yume postanawia ponownie opuścić wioskę z obietnicą że będzie pomagał samotnemu teraz ojcu i podsyłał co jakiś czas pieniądze. Tu zaczyna się historia którą zapisuje w pamięci stron.
Mruczek- Liczba postów : 455
Join date : 24/01/2013
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Mruczus. Najtrudniej bedzie mi spelnic twoja prosbe. Jesli mozesz to zastosuj sie do formularza ktory ja podalam a nie swoj wlasny wymyslony:). Nie bez powodu dalam taki a nie inny. On mi pomaga jako tako miec wizje na gre. Twoja gra to podchodzi pod wolna gre na co krece nosem. Jednakze tak jak gadalismy na priv przyjmuje jednakze w czasie gry bede sie z toba kontaktowac. Gra nie bawem. Czekaj cierpliwie (choc wiem ze nie umiesz xD)
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imie i nazwisko: Rafael Grammer
Wiek: 21 lat
Charakter: Rafael jest bardzo dumny i rzadko komuś ustępuje, nawet jeśli wie iż nie ma racji lub jakiś z jego planow może nie wypalić. Typowy wojownik, zawsze gotów do walki nie ważne z jak silnym przeciwnikiem, a jeśi raz przegra to nie poddaje się tylko ponownie próbuje pokonać swojego przeciwnika, skąd tez jego kolejne dwie cechy: upartość i zawziętość. Szanuje silnieszych od siebie. Jest bardzo honorowy, zawsze dotrzymuje danego słowa.
Wygląd:
Historia: <center>Kanto, Pallet Town, podziemne laboratorium w willi Grammer'ów</center>
- Gotowe? Możemy zaczynać? - zapytał mężczyzna ubrany w biały laboratoryjny fartuch stojąc przy panelu sterowania.
- Myślę, że tak. To nasza pierwsza próba, która zarazem może zrewolucjonizować świat - odpowiedziała wysoka, piękna kobieta również ubrana w fartuch. - Sprawdzę, jeszcze tylko ich parametry życiowe i... będziemy mogli zaczynać - dodała podchodząc do kapsuł wypełnionych zielonkawym płynem, w którym zanurzone były dwa różne stworzenia zwane Pokemonami. Gdy już wszystko było w stu procentach gotowe kiwnęła głową w stronę mężczyzny. Wcisnął kilka przycisków na panelu, po czym odwrócił się w stronę kapsuł. Płyn zaczął bulgotać, a następnie zaczęło sączyć się stamtąd oślepiające światło. Obydwoje szybko założyli okulary ochronne, które zarazem pozwalały im wszystko widzieć. Pokemony były w letargu i nie czuły żadnego bólu związanego z całym procesem. Podczas całej akcji mężczyzna kilka razy zmieniał coś na panelu, a kobieta obserwowała uważnie ich funkcje życiowe. W końcu proces się zakończył.
- Udało nam się? - zapytał z niedowierzaniem widząc efekty.
- Tak Rio, udało nam się. Udało nam się stworzyć całkiem nowego Pokemona. - odparła Elizabeth drżącym głosem. W trzeciej kapsule, która znajdowała się pośrodku pozostałych dwóch znajdowała się całkiem nowa istota. Pozostałym dwóm nic nie było. Elizabeth szybko podbiegła, by sprawdzić jej funkcje życiowe.
- Funkcje życiowe w normie, proces kopiowania DNA dwóch form życia w celu stworzenia całkiem nowej istoty uważam za zakończony. - zakomunikowała poważnym tonem, ale w którym dało się wyczuć dumę z osiągnięcia. Nagle zza ich pleców zdały się słyszeć brawa. Obydwoje zamarli w bezruchu jakby zostali sparaliżowani.
- Brawo! Wspaniałe osiągnięcie! - powiedział elegancko ubrany mężczyzna podążając w ich kierunku w obstawie czterech ochroniarzy ubranych w służbowe uniformy i z zasłoniętymi twarzami. - Cieszę się, że udało wam się stworzyć tak wspaniały okaz. Jest wręcz imponujący, idealny do mojego planu. Nazwę go... Genesect. - powiedział facet okrążając nowo powstałego pokemona. Rio ruszył już w jego kierunku wyciągając pokeball, lecz nagle ni stąd ni zowąd zaroiło się od ludzi w mundurach z herbem podobnym do tego, jakie nosił Team Plasma tyle, że zamiast litery "P" widniała tam litera "N". Otoczyli oni wraz ze swoimi pokemonami dwójkę młodych laborantów, po czym za pomocą electro web'u uwięzili ich.
- Nie wolno ci! To nie jest twój pokemon! Poza tym nic nie wiadomo o jego zachowaniu! On jest nasz! - krzyczał Rio próbując się uwolnić z sieci. Jednak na nic to się zdało.
- Mnie wolno wszystko! A dzięki temu pokemonowi Team Neo zgłębi - z waszą pomocą oczywiście - istotę tworzenia nowych pokemonów, ich mutacji, kombinacji, uodparniania na wszystkie możliwe ataki. Stworzymy armię, dzięki której nikt i nic nas nie powstrzyma! Nawet sam Arceus będzie musiał uznać naszą wyższość. - zachwycał się swoim genialnym planem, który już właściwie zrealizował w myśli.
- Nie możesz tego zrobić, Alexandrze, po prostu nie możesz... - próbowała zmienić jeszcze jego decyzję, lecz głos zaczął się jej łamać.
- Wiedziałem, że nie można ci ufać! Od początku to wszystko zaplanowałeś. Zaprzyjaźniłeś się z Elizabeth udając naukowca i dzieląc się swoją wiedzą tylko po to, aby stworzyła ona dla ciebie broń... Ty draniu! - wrzasną Rio. Poziom adrenaliny w jego krwi wzrósł, rozerwał elektrosieć i wypuścił z pokeballi swoje pokemony. Lucario, Golurk, Rhyperior, Typhlosion, Blastoise i Salamance byli gotowi do walki.
- No proszę, nasz doktorek się wkurzył. - zakpił Alexander - Brać ich! Pokonać związać i przewieźć do laboratorium na obrzeżach Pewter City. - warknął do swoich ludzi, po czym sam zaczął majstrować przy panelu sterowania. Spuścił wodę z kapsuły, w której znajdował się Genesect, a potem ostrożnie małymi dawkami energii elektrycznej rozpoczął proces wybudzania. Rio próbował mu przeszkodzić, ale nie miał szans w starciu z dużo bardziej licznym oddziałem wroga. Jego pokemony szybko poległy, a Rio został pobity i związany elektrycznymi sznurami tak jak i Elizabeth, która zalała się łzami. Każde ich szarpnięcie powodowało porażenie prądem. Alex wkrótce zakończył proces wybudzania. Genesect otworzył oczy i rozejrzał się wokół, po czym rozbił kapsułę i zaczął niszczyć laboratorium.
- Doskonale... Takiej "maszyny" potrzebowałem. - mruknął z zadowoleniem i błyskawicznie sięgnął po jednego ze swoich pokeballi - Tyranitar hyper beam! - wydał polecenia swojemu pokemonowi. Ten jednym celnym strzałem powalił Genesecta, który nie był jeszcze dostatecznie wytrzymały w walce. Następnie facet rzucił w niego balla, a gdy ten tylko pochwycił pokemona z tryumfem podniósł go z ziemi i długo się weń wpatrywał.
- Mój cel jest coraz bliższy realizacji... - zaśmiał się przerażająco, po czym odwrócił się w stronę wyjścia zamiatając swoim czarnym, długim do ziemi płaszczem. - Zmywamy się stąd.
<center>~*~</center>
<center> Kanto, Akademia Bitew Pokemon w Viridian, 3 miesiące po wydarzeniach w willi.</center>
- A teraz drodzy absolwenci czas się pożegnać. Miło mi było was wszystkich uczyć, choć nie zawsze byliście grzeczni. Zapewne jednak nie macie ochoty mnie więcej słuchać, w końcu to wasz ostatni dzień tutaj i po 10 ciężkich miesiącach znów spotkacie i usłyszycie swoich rodziców. Różnie to bywało, ale mam nadzieję, że miło będziecie wspominać czas spędzony tutaj, bo ja na pewno. - zakończył dyrektor akademii z szerokim uśmiechem, za co tłumy absolwentów, a także innych uczniów nagrodziły go gromkimi brawami. Był lubiany i szanowany przez wszystkich, a sama akademia była jedną z najlepszych na całym świecie. Mnóstwo znamienitych trenerów uczyło się tutaj trudnej sztuki walk pokemon, a teraz do tej grupy, którzy ją ukończyli tę szkołę mogli zaliczyć się Rafael, Keith, Alexis i Akiza. Czwórka przyjaciół, których początki wcale nie były łatwe. Można powiedzieć, że na początku nie znosili się. W każdym razie Rafael i Keith nie darzyli się zbyt wielką sympatią. Później już jednak wszystko się wyklarowało, kiedy to dziewczyny zostały porwane. Keith znał je znacznie dłużej od Rafaela, który początkowo o niczym nie wiedział. Ruszył im na ratunek i wszystko szło zgodnie z planem do momentu, kiedy to dotarł do dziewczyn okazało się, że oprawców było znacznie więcej niż przypuszczał. 4 na 1. Niezbyt korzystny układ sił. Kiedy doszło do potyczki i wydawałoby się, że Keith zostanie pokonany, a potem Bóg wie co z nim zrobią pojawił się Rafael i pomógł mu rozprawić się ze oprychami i uwolnić dziewczyny. Od tego czasu zaczęli się wzajemnie szanować, a podczas kolejnych kłopotów, których było masę umacniała się więź między nimi tak, że zostali przyjaciółmi. Utworzyli razem z dziewczynami Team Zeo, zespół od zadań specjalnych, który miał się właśnie rozpaść. Każdy z jego członków pochodził z innego regionu i właśnie tam wracał.
Wszyscy zaczęli masowo opuszczać salę. Rafael, Keith, Alexis i Aki także to zrobili, a gdy znaleźli się na zewnątrz westchnęli wspominając miniony czas.
- Nieźle było, co nie? - zażartował Rafael.
- Tjaa, oprócz tego, że kilka razy o mało co nie straciliśmy życia przez ciebie, nie było tak źle. - dogryzł mu Keith, a dziewczyny zachichotały. Rafael spojrzał na nich gromiącym wzrokiem, ale w końcu i on sam się roześmiał.
- Czas jednak na rozstanie... - westchneła Alexis.
- Taaa, każdy wraca do swojego domu. Być może już nigdy się nie spotkamy. - dodała Aki ze łzami w oczach.
- Na pewno jeszcze kiedyś sie spotkamy. - pocieszył ją Keith, ale i on sie zasępił nie będąc co do tego przekonany.
- Będzie mi was brakowało... Co ja gadam? - zastanowił się chwilę Rafael przywołując do głowy myśli pierwszych starć z Keithem. To nieco poprawiło humory dziewczynom.
- Lepiej już się rozdzielmy, zanim się całkowicie rozkleimy. - rzekła Akiza. Obydwie dziewczyny uściskały mocno każdego z chłopaków, a oni sami sobie podali ręce.
- Żegnajcie! - zawołali wszyscy jednocześnie i każdy udał się w swoją stronę. Rafael na południe do Palett Town, Keith do Sandgem w Sinnoh, Alex do Hoenn i rodzinnego miasta Rustboro, a Aki do Olivine w Johto. Nie przewidzieli, że ich drogi ponownie połączą się w krótkim czasie.
<center>~*~</center>
<center> Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka dni po zakończeniu roku akademickiego.</center>
- Wróciłem! - zawołał Rafael stojąc w bramie posiadłości, lecz odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Nikt z radością nie wyskoczył z jego domu wołając: "Rafael, nareszcie wróciłeś do domu!" Nieco go to zasmuciło, ale szybko się pozbierał i ruszył do domu. Uchylił wielkie drzwi i wszedł do środka, gdzie także była cisza.
- Hej, jest tu kto? - zawołał Rafael przechadzając się z pokoju do pokoju w poszukiwaniu kogokolwiek. Niestety nie spotkał żywej duszy. - Co tu jest grane? - zasępił się i ruszył w ostatnie miejsce, gdzie mógł spotkać rodziców. Do podziemnego laboratorium. Widok jaki tam zastał wstrząsnął nim doszczętnie. Nie tego się spodziewał po powrocie do domu.
- Co tu się stało... - zapytał, choć wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. Laboratorium było doszczętnie zniszczone.
<center>~*~</center>
<center> Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka miesięcy po powrocie Rafaela do domu.</center>
Od rozstania z przyjaciółmi i powrotu do domu minęło sporo czasu. Rafael nie zastał tu rodziców. Powiadomił o wszystkim policję, która natychmiast rozpoczęła poszukiwania zaginionych profesorów Elizabeth i Rio Grammer'ów. Niestety wszystkie ślady zostały dobrze zamaskowane. Po kilku tygodniach od zgłoszenia policja umorzyła sprawę. Rafael zamknął się w sobie do nikogo nie dzwonił, nie odbierał telefonów, z nikim nie rozmawiał nie licząc kilku miłych słów zamienionych ze sprzedawczynią w spożywczaku. Przez cały czas mieszkał w willi. Pewnej nocy, gdy nie mógł spać usłyszał kroki w domu, a następnie słowa wypowiadane przez kogoś:
- Przeszukajcie cały budynek nawet, jeśli trzeba będzie go przewrócić do góry nogami. Musimy znaleźć ten dysk z danymi.
Chłopak bez wahania podniósł się z łóżka i ubrał w swoje ulubione ciuchy, po czym ostrożnie wychynął z pokoju. Zobaczył grupę około 30 ludzi przeczesujących każde pomieszczenie cal po calu. Jeden z nich zaszedł go od tyłu i złapał za kark.
- No proszę, kogo my tu mamy. Mały szpieg! - mruknął i popychając przed sobą sprowadził po schodach na dół, gdzie postawił do przed głównym dowódcą operacji.
- Kim jesteś dzieciaku i co tutaj robisz? - zapytał stanowczo.
- To raczej ja powinienem o to zapytać. - odparł buntowniczo, za co został zdzielony w twarz, przez oficera.
- Raczej to ty już tutaj nie rządzisz! Gadaj kim jesteś, albo... - zagroził mu rozkazując swojemu Liepardowi wycelować w niego hyper beamem.
- Jestem Rafael, Rafael Grammer i mieszkam tutaj od ładnych 21 lat z przerwami. - wycedził przez zęby młodzieniec nie spuszczając z oka Lieparda. Napastnicy wesoło się uśmiechnęli.
- No, no, no kolejny Grammer. Szef będzie bardzo zadowolony, ale wcześnie pomożesz odnaleźć nam coś cennego... - urwał, gdyż coś nagle rozwaliło ścianę w pył.
- Cholera, kto tam jest! - zawołał oficer, po czym kiwnął głową na swoich ludzi, aby to sprawdzili. Każdy, kto tylko się wychylił zostawał zdjęty wodnym atakiem niczym przez zawodowego snajpera i padał zemdlony na ziemię. Gdy został tylko oficer z przerażeniem w oczach krzyknął w kierunku skąd dobiegł atak:
- Pokaż się natychmiast!
Był naprawdę przerażony. Chwilę później z mroku zaczęły się wyłaniać dwie postacie. Jedna była bardzo smukła, z długimi włosami. Druga zaś to ogromnej postawy stwór. Gdy obydwie te postacie stanęły w świetle chłopak zobaczył śliczną dziewczynę, być może nieco starszą od ciebie o brązowych włosach sięgających ramion. Drugą postacią był Blastoise, który ze swoim armat mierzył do oficera.
- Nic tutaj nie znajdziecie. Dysku tutaj nie ma, jest w bezpiecznym miejscu. A teraz zmykaj stąd, jeśli nie chcesz, bym załatwiła cię tak jak ich. - rzekła ostro, jak na tak ładna dziewczynę. Mężczyzna widząc, że to tylko dziewczyna i sądząc iż udało się jej pokonać jego podwładnych tylko dlatego, że działała z ukrycia szybkim ruchem sięgnął po pokeball. Niestety nie zdążył. Dziewczyna była szybsza i skinęła głową na Blastoisa, który wystrzelił potężnym strumieniem wody w oficera, który uderzył prosto w ścianę. Następnie zwróciła się do Rafaela z łagodnym spojrzeniem:
- Musimy stąd się ulotnić. Zaraz będzie tutaj policja. - powiedziała i zabrała go bez pytania. Po chwili znaleźli się w lesie na obrzeżach miasta. Przez chwile obydwoje milczeli, aż w końcu chłopak zdecydował się przerwać ciszę.
- Muszę ich odnaleźć i odbić. - powiedział stanowczo.
- Myślisz, że jesteś dostatecznie dobry? Przecież tak łatwo cię dorwali. Gdyby nie ja to pewnie leżałbyś tam w znacznie gorszym stanie od nich. - powiedziała temperując zapędy chłopaka.
- Nie widzieli cię, dlatego udało ci się ich pokonać. - próbował się bronić.
- No właśnie, bo podstawowym elementem każdej akcji jest dobry plan. Przez cały czas cię chroniliśmy. - z troską powiedziała dziewczyna.
- Chroniliście? Kto i jak? - zapytał zaskoczony.
- No my, ja, Red, Green, Gold, Silver, Crystal, Ruby, Saphire, Emerald, Diamond, Pearl, Platina i dwójka innych, których imion nie znam. Ja nazywam się Blue. - przywitała się dziewczyna z promiennym uśmiechem. Wyglądała znacznie bardziej przyjaźnie niż w momencie, kiedy wkroczyła do posiadłości.
- Nie wierzę...
- No to uwierz. Nie chcieliśmy się ujawniać, bo liczyliśmy, że sam ich boss tutaj przyjdzie. Niestety się myliliśmy. Jesteśmy tutaj na polecenie twych rodziców, którzy wyraźnie nam powiedzieli: "Gdyby kiedykolwiek coś nam się stało, zapewnijcie bezpieczeństwo Rafaelowi." Tak też dotrzymujemy słowa.
- Więc wiedziałaś, co się stało moim rodzicom, właściwie wszyscy wiedzieliście i nic mi nie powiedzieliście?! - wrzasnął z wściekłością.
- Powiedziałam ci, że to tylko zepsułoby nasz plan. - uspokajała go.
- Teraz tym bardziej mnie nie powstrzymasz. Idę odnaleźć rodziców! - powiedział ze stanowczością i już miał zamiar ruszać, gdy usłyszał jak wodnie armaty Blastoisa kierowane są wprost na niego.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie. W końcu sama taka kiedyś byłam. - westchnęła Blue.
- Co chcesz przez to powiedzieć? A i jeszcze jedno, czego oni szukali? - zapytał przypominając sobie, po co cała zgraja wkroczyła do jego domu.
- Szukali dysku z danymi, które są niezbędne do procesów genetycznych jakie przeprowadzili twoi rodzice tworząc Genesecta. - odparła zmartwiona.
- Stworzyli po-pokemona?
- Tak, a dzięki danym ich szef będzie mógł ich stworzyć znacznie, znacznie więcej. Na szczęście pierwsi znaleźliśmy dysk, który jest w posiadaniu Silvera.
- Hmm, dobrze wiedzieć. A więc ruszam. - rzekł Rafael.
- Chwileczkę. - zatrzymała go jeszcze Blue - Nie jesteś gotowy, właściwie to wy wszyscy nie jesteście gotowi do starcia z Teamem Neo. Dlatego postanowiliśmy, że jeśli dowiesz się prawdy - bo to, że będziesz chciał ich odszukać to i bez tego wiedzieliśmy - zajmiemy się twoim treningiem. Od teraz przejdziesz specjalny trening z każdym z nas. Poczynając od tej dwójki, których imion nie znam, kończąc na treningu z Redem na Srebrnej Górze. I jeszcze jedno. Najpierw udaj się do Viridian City, do Akademi. Czeka tam na ciebie niespodzianka. - rzekła mrugając do niego okiem. Rafael przez chwilę się namyślał, lecz potem kiwnął głową i udał się w drogę.
- Oby tylko dali radę... Rafael, Keith, Alexis i Akiza, teraz wy tworzycie swoją historię, która uczyni z was nieśmiertelnych w pamięci wszystkich. - powiedziała sama do siebie, po czym zniknęła.
Starter: https://pokehelvetti.forumpl.net/t229-kp-wojas021
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Członek Teamu Zeo, chłopak od zadań specjalnych.
Partner/ Wróg: Alexis, Keith, Akiza/ Alexander
Cel: Poznać plany zespołu Neo, dowiedzieć się wszystkiego o Genesec'ie, pokonać legendarnych trenerów [Ale to dopiero po pokonaniu Teamu Zeo].
Prośby:
Wiek: 21 lat
Charakter: Rafael jest bardzo dumny i rzadko komuś ustępuje, nawet jeśli wie iż nie ma racji lub jakiś z jego planow może nie wypalić. Typowy wojownik, zawsze gotów do walki nie ważne z jak silnym przeciwnikiem, a jeśi raz przegra to nie poddaje się tylko ponownie próbuje pokonać swojego przeciwnika, skąd tez jego kolejne dwie cechy: upartość i zawziętość. Szanuje silnieszych od siebie. Jest bardzo honorowy, zawsze dotrzymuje danego słowa.
Wygląd:
Historia: <center>Kanto, Pallet Town, podziemne laboratorium w willi Grammer'ów</center>
- Gotowe? Możemy zaczynać? - zapytał mężczyzna ubrany w biały laboratoryjny fartuch stojąc przy panelu sterowania.
- Myślę, że tak. To nasza pierwsza próba, która zarazem może zrewolucjonizować świat - odpowiedziała wysoka, piękna kobieta również ubrana w fartuch. - Sprawdzę, jeszcze tylko ich parametry życiowe i... będziemy mogli zaczynać - dodała podchodząc do kapsuł wypełnionych zielonkawym płynem, w którym zanurzone były dwa różne stworzenia zwane Pokemonami. Gdy już wszystko było w stu procentach gotowe kiwnęła głową w stronę mężczyzny. Wcisnął kilka przycisków na panelu, po czym odwrócił się w stronę kapsuł. Płyn zaczął bulgotać, a następnie zaczęło sączyć się stamtąd oślepiające światło. Obydwoje szybko założyli okulary ochronne, które zarazem pozwalały im wszystko widzieć. Pokemony były w letargu i nie czuły żadnego bólu związanego z całym procesem. Podczas całej akcji mężczyzna kilka razy zmieniał coś na panelu, a kobieta obserwowała uważnie ich funkcje życiowe. W końcu proces się zakończył.
- Udało nam się? - zapytał z niedowierzaniem widząc efekty.
- Tak Rio, udało nam się. Udało nam się stworzyć całkiem nowego Pokemona. - odparła Elizabeth drżącym głosem. W trzeciej kapsule, która znajdowała się pośrodku pozostałych dwóch znajdowała się całkiem nowa istota. Pozostałym dwóm nic nie było. Elizabeth szybko podbiegła, by sprawdzić jej funkcje życiowe.
- Funkcje życiowe w normie, proces kopiowania DNA dwóch form życia w celu stworzenia całkiem nowej istoty uważam za zakończony. - zakomunikowała poważnym tonem, ale w którym dało się wyczuć dumę z osiągnięcia. Nagle zza ich pleców zdały się słyszeć brawa. Obydwoje zamarli w bezruchu jakby zostali sparaliżowani.
- Brawo! Wspaniałe osiągnięcie! - powiedział elegancko ubrany mężczyzna podążając w ich kierunku w obstawie czterech ochroniarzy ubranych w służbowe uniformy i z zasłoniętymi twarzami. - Cieszę się, że udało wam się stworzyć tak wspaniały okaz. Jest wręcz imponujący, idealny do mojego planu. Nazwę go... Genesect. - powiedział facet okrążając nowo powstałego pokemona. Rio ruszył już w jego kierunku wyciągając pokeball, lecz nagle ni stąd ni zowąd zaroiło się od ludzi w mundurach z herbem podobnym do tego, jakie nosił Team Plasma tyle, że zamiast litery "P" widniała tam litera "N". Otoczyli oni wraz ze swoimi pokemonami dwójkę młodych laborantów, po czym za pomocą electro web'u uwięzili ich.
- Nie wolno ci! To nie jest twój pokemon! Poza tym nic nie wiadomo o jego zachowaniu! On jest nasz! - krzyczał Rio próbując się uwolnić z sieci. Jednak na nic to się zdało.
- Mnie wolno wszystko! A dzięki temu pokemonowi Team Neo zgłębi - z waszą pomocą oczywiście - istotę tworzenia nowych pokemonów, ich mutacji, kombinacji, uodparniania na wszystkie możliwe ataki. Stworzymy armię, dzięki której nikt i nic nas nie powstrzyma! Nawet sam Arceus będzie musiał uznać naszą wyższość. - zachwycał się swoim genialnym planem, który już właściwie zrealizował w myśli.
- Nie możesz tego zrobić, Alexandrze, po prostu nie możesz... - próbowała zmienić jeszcze jego decyzję, lecz głos zaczął się jej łamać.
- Wiedziałem, że nie można ci ufać! Od początku to wszystko zaplanowałeś. Zaprzyjaźniłeś się z Elizabeth udając naukowca i dzieląc się swoją wiedzą tylko po to, aby stworzyła ona dla ciebie broń... Ty draniu! - wrzasną Rio. Poziom adrenaliny w jego krwi wzrósł, rozerwał elektrosieć i wypuścił z pokeballi swoje pokemony. Lucario, Golurk, Rhyperior, Typhlosion, Blastoise i Salamance byli gotowi do walki.
- No proszę, nasz doktorek się wkurzył. - zakpił Alexander - Brać ich! Pokonać związać i przewieźć do laboratorium na obrzeżach Pewter City. - warknął do swoich ludzi, po czym sam zaczął majstrować przy panelu sterowania. Spuścił wodę z kapsuły, w której znajdował się Genesect, a potem ostrożnie małymi dawkami energii elektrycznej rozpoczął proces wybudzania. Rio próbował mu przeszkodzić, ale nie miał szans w starciu z dużo bardziej licznym oddziałem wroga. Jego pokemony szybko poległy, a Rio został pobity i związany elektrycznymi sznurami tak jak i Elizabeth, która zalała się łzami. Każde ich szarpnięcie powodowało porażenie prądem. Alex wkrótce zakończył proces wybudzania. Genesect otworzył oczy i rozejrzał się wokół, po czym rozbił kapsułę i zaczął niszczyć laboratorium.
- Doskonale... Takiej "maszyny" potrzebowałem. - mruknął z zadowoleniem i błyskawicznie sięgnął po jednego ze swoich pokeballi - Tyranitar hyper beam! - wydał polecenia swojemu pokemonowi. Ten jednym celnym strzałem powalił Genesecta, który nie był jeszcze dostatecznie wytrzymały w walce. Następnie facet rzucił w niego balla, a gdy ten tylko pochwycił pokemona z tryumfem podniósł go z ziemi i długo się weń wpatrywał.
- Mój cel jest coraz bliższy realizacji... - zaśmiał się przerażająco, po czym odwrócił się w stronę wyjścia zamiatając swoim czarnym, długim do ziemi płaszczem. - Zmywamy się stąd.
<center>~*~</center>
<center> Kanto, Akademia Bitew Pokemon w Viridian, 3 miesiące po wydarzeniach w willi.</center>
- A teraz drodzy absolwenci czas się pożegnać. Miło mi było was wszystkich uczyć, choć nie zawsze byliście grzeczni. Zapewne jednak nie macie ochoty mnie więcej słuchać, w końcu to wasz ostatni dzień tutaj i po 10 ciężkich miesiącach znów spotkacie i usłyszycie swoich rodziców. Różnie to bywało, ale mam nadzieję, że miło będziecie wspominać czas spędzony tutaj, bo ja na pewno. - zakończył dyrektor akademii z szerokim uśmiechem, za co tłumy absolwentów, a także innych uczniów nagrodziły go gromkimi brawami. Był lubiany i szanowany przez wszystkich, a sama akademia była jedną z najlepszych na całym świecie. Mnóstwo znamienitych trenerów uczyło się tutaj trudnej sztuki walk pokemon, a teraz do tej grupy, którzy ją ukończyli tę szkołę mogli zaliczyć się Rafael, Keith, Alexis i Akiza. Czwórka przyjaciół, których początki wcale nie były łatwe. Można powiedzieć, że na początku nie znosili się. W każdym razie Rafael i Keith nie darzyli się zbyt wielką sympatią. Później już jednak wszystko się wyklarowało, kiedy to dziewczyny zostały porwane. Keith znał je znacznie dłużej od Rafaela, który początkowo o niczym nie wiedział. Ruszył im na ratunek i wszystko szło zgodnie z planem do momentu, kiedy to dotarł do dziewczyn okazało się, że oprawców było znacznie więcej niż przypuszczał. 4 na 1. Niezbyt korzystny układ sił. Kiedy doszło do potyczki i wydawałoby się, że Keith zostanie pokonany, a potem Bóg wie co z nim zrobią pojawił się Rafael i pomógł mu rozprawić się ze oprychami i uwolnić dziewczyny. Od tego czasu zaczęli się wzajemnie szanować, a podczas kolejnych kłopotów, których było masę umacniała się więź między nimi tak, że zostali przyjaciółmi. Utworzyli razem z dziewczynami Team Zeo, zespół od zadań specjalnych, który miał się właśnie rozpaść. Każdy z jego członków pochodził z innego regionu i właśnie tam wracał.
Wszyscy zaczęli masowo opuszczać salę. Rafael, Keith, Alexis i Aki także to zrobili, a gdy znaleźli się na zewnątrz westchnęli wspominając miniony czas.
- Nieźle było, co nie? - zażartował Rafael.
- Tjaa, oprócz tego, że kilka razy o mało co nie straciliśmy życia przez ciebie, nie było tak źle. - dogryzł mu Keith, a dziewczyny zachichotały. Rafael spojrzał na nich gromiącym wzrokiem, ale w końcu i on sam się roześmiał.
- Czas jednak na rozstanie... - westchneła Alexis.
- Taaa, każdy wraca do swojego domu. Być może już nigdy się nie spotkamy. - dodała Aki ze łzami w oczach.
- Na pewno jeszcze kiedyś sie spotkamy. - pocieszył ją Keith, ale i on sie zasępił nie będąc co do tego przekonany.
- Będzie mi was brakowało... Co ja gadam? - zastanowił się chwilę Rafael przywołując do głowy myśli pierwszych starć z Keithem. To nieco poprawiło humory dziewczynom.
- Lepiej już się rozdzielmy, zanim się całkowicie rozkleimy. - rzekła Akiza. Obydwie dziewczyny uściskały mocno każdego z chłopaków, a oni sami sobie podali ręce.
- Żegnajcie! - zawołali wszyscy jednocześnie i każdy udał się w swoją stronę. Rafael na południe do Palett Town, Keith do Sandgem w Sinnoh, Alex do Hoenn i rodzinnego miasta Rustboro, a Aki do Olivine w Johto. Nie przewidzieli, że ich drogi ponownie połączą się w krótkim czasie.
<center>~*~</center>
<center> Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka dni po zakończeniu roku akademickiego.</center>
- Wróciłem! - zawołał Rafael stojąc w bramie posiadłości, lecz odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Nikt z radością nie wyskoczył z jego domu wołając: "Rafael, nareszcie wróciłeś do domu!" Nieco go to zasmuciło, ale szybko się pozbierał i ruszył do domu. Uchylił wielkie drzwi i wszedł do środka, gdzie także była cisza.
- Hej, jest tu kto? - zawołał Rafael przechadzając się z pokoju do pokoju w poszukiwaniu kogokolwiek. Niestety nie spotkał żywej duszy. - Co tu jest grane? - zasępił się i ruszył w ostatnie miejsce, gdzie mógł spotkać rodziców. Do podziemnego laboratorium. Widok jaki tam zastał wstrząsnął nim doszczętnie. Nie tego się spodziewał po powrocie do domu.
- Co tu się stało... - zapytał, choć wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. Laboratorium było doszczętnie zniszczone.
<center>~*~</center>
<center> Kanto, Palett Town, willa Grammer'ów, kilka miesięcy po powrocie Rafaela do domu.</center>
Od rozstania z przyjaciółmi i powrotu do domu minęło sporo czasu. Rafael nie zastał tu rodziców. Powiadomił o wszystkim policję, która natychmiast rozpoczęła poszukiwania zaginionych profesorów Elizabeth i Rio Grammer'ów. Niestety wszystkie ślady zostały dobrze zamaskowane. Po kilku tygodniach od zgłoszenia policja umorzyła sprawę. Rafael zamknął się w sobie do nikogo nie dzwonił, nie odbierał telefonów, z nikim nie rozmawiał nie licząc kilku miłych słów zamienionych ze sprzedawczynią w spożywczaku. Przez cały czas mieszkał w willi. Pewnej nocy, gdy nie mógł spać usłyszał kroki w domu, a następnie słowa wypowiadane przez kogoś:
- Przeszukajcie cały budynek nawet, jeśli trzeba będzie go przewrócić do góry nogami. Musimy znaleźć ten dysk z danymi.
Chłopak bez wahania podniósł się z łóżka i ubrał w swoje ulubione ciuchy, po czym ostrożnie wychynął z pokoju. Zobaczył grupę około 30 ludzi przeczesujących każde pomieszczenie cal po calu. Jeden z nich zaszedł go od tyłu i złapał za kark.
- No proszę, kogo my tu mamy. Mały szpieg! - mruknął i popychając przed sobą sprowadził po schodach na dół, gdzie postawił do przed głównym dowódcą operacji.
- Kim jesteś dzieciaku i co tutaj robisz? - zapytał stanowczo.
- To raczej ja powinienem o to zapytać. - odparł buntowniczo, za co został zdzielony w twarz, przez oficera.
- Raczej to ty już tutaj nie rządzisz! Gadaj kim jesteś, albo... - zagroził mu rozkazując swojemu Liepardowi wycelować w niego hyper beamem.
- Jestem Rafael, Rafael Grammer i mieszkam tutaj od ładnych 21 lat z przerwami. - wycedził przez zęby młodzieniec nie spuszczając z oka Lieparda. Napastnicy wesoło się uśmiechnęli.
- No, no, no kolejny Grammer. Szef będzie bardzo zadowolony, ale wcześnie pomożesz odnaleźć nam coś cennego... - urwał, gdyż coś nagle rozwaliło ścianę w pył.
- Cholera, kto tam jest! - zawołał oficer, po czym kiwnął głową na swoich ludzi, aby to sprawdzili. Każdy, kto tylko się wychylił zostawał zdjęty wodnym atakiem niczym przez zawodowego snajpera i padał zemdlony na ziemię. Gdy został tylko oficer z przerażeniem w oczach krzyknął w kierunku skąd dobiegł atak:
- Pokaż się natychmiast!
Był naprawdę przerażony. Chwilę później z mroku zaczęły się wyłaniać dwie postacie. Jedna była bardzo smukła, z długimi włosami. Druga zaś to ogromnej postawy stwór. Gdy obydwie te postacie stanęły w świetle chłopak zobaczył śliczną dziewczynę, być może nieco starszą od ciebie o brązowych włosach sięgających ramion. Drugą postacią był Blastoise, który ze swoim armat mierzył do oficera.
- Nic tutaj nie znajdziecie. Dysku tutaj nie ma, jest w bezpiecznym miejscu. A teraz zmykaj stąd, jeśli nie chcesz, bym załatwiła cię tak jak ich. - rzekła ostro, jak na tak ładna dziewczynę. Mężczyzna widząc, że to tylko dziewczyna i sądząc iż udało się jej pokonać jego podwładnych tylko dlatego, że działała z ukrycia szybkim ruchem sięgnął po pokeball. Niestety nie zdążył. Dziewczyna była szybsza i skinęła głową na Blastoisa, który wystrzelił potężnym strumieniem wody w oficera, który uderzył prosto w ścianę. Następnie zwróciła się do Rafaela z łagodnym spojrzeniem:
- Musimy stąd się ulotnić. Zaraz będzie tutaj policja. - powiedziała i zabrała go bez pytania. Po chwili znaleźli się w lesie na obrzeżach miasta. Przez chwile obydwoje milczeli, aż w końcu chłopak zdecydował się przerwać ciszę.
- Muszę ich odnaleźć i odbić. - powiedział stanowczo.
- Myślisz, że jesteś dostatecznie dobry? Przecież tak łatwo cię dorwali. Gdyby nie ja to pewnie leżałbyś tam w znacznie gorszym stanie od nich. - powiedziała temperując zapędy chłopaka.
- Nie widzieli cię, dlatego udało ci się ich pokonać. - próbował się bronić.
- No właśnie, bo podstawowym elementem każdej akcji jest dobry plan. Przez cały czas cię chroniliśmy. - z troską powiedziała dziewczyna.
- Chroniliście? Kto i jak? - zapytał zaskoczony.
- No my, ja, Red, Green, Gold, Silver, Crystal, Ruby, Saphire, Emerald, Diamond, Pearl, Platina i dwójka innych, których imion nie znam. Ja nazywam się Blue. - przywitała się dziewczyna z promiennym uśmiechem. Wyglądała znacznie bardziej przyjaźnie niż w momencie, kiedy wkroczyła do posiadłości.
- Nie wierzę...
- No to uwierz. Nie chcieliśmy się ujawniać, bo liczyliśmy, że sam ich boss tutaj przyjdzie. Niestety się myliliśmy. Jesteśmy tutaj na polecenie twych rodziców, którzy wyraźnie nam powiedzieli: "Gdyby kiedykolwiek coś nam się stało, zapewnijcie bezpieczeństwo Rafaelowi." Tak też dotrzymujemy słowa.
- Więc wiedziałaś, co się stało moim rodzicom, właściwie wszyscy wiedzieliście i nic mi nie powiedzieliście?! - wrzasnął z wściekłością.
- Powiedziałam ci, że to tylko zepsułoby nasz plan. - uspokajała go.
- Teraz tym bardziej mnie nie powstrzymasz. Idę odnaleźć rodziców! - powiedział ze stanowczością i już miał zamiar ruszać, gdy usłyszał jak wodnie armaty Blastoisa kierowane są wprost na niego.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie. W końcu sama taka kiedyś byłam. - westchnęła Blue.
- Co chcesz przez to powiedzieć? A i jeszcze jedno, czego oni szukali? - zapytał przypominając sobie, po co cała zgraja wkroczyła do jego domu.
- Szukali dysku z danymi, które są niezbędne do procesów genetycznych jakie przeprowadzili twoi rodzice tworząc Genesecta. - odparła zmartwiona.
- Stworzyli po-pokemona?
- Tak, a dzięki danym ich szef będzie mógł ich stworzyć znacznie, znacznie więcej. Na szczęście pierwsi znaleźliśmy dysk, który jest w posiadaniu Silvera.
- Hmm, dobrze wiedzieć. A więc ruszam. - rzekł Rafael.
- Chwileczkę. - zatrzymała go jeszcze Blue - Nie jesteś gotowy, właściwie to wy wszyscy nie jesteście gotowi do starcia z Teamem Neo. Dlatego postanowiliśmy, że jeśli dowiesz się prawdy - bo to, że będziesz chciał ich odszukać to i bez tego wiedzieliśmy - zajmiemy się twoim treningiem. Od teraz przejdziesz specjalny trening z każdym z nas. Poczynając od tej dwójki, których imion nie znam, kończąc na treningu z Redem na Srebrnej Górze. I jeszcze jedno. Najpierw udaj się do Viridian City, do Akademi. Czeka tam na ciebie niespodzianka. - rzekła mrugając do niego okiem. Rafael przez chwilę się namyślał, lecz potem kiwnął głową i udał się w drogę.
- Oby tylko dali radę... Rafael, Keith, Alexis i Akiza, teraz wy tworzycie swoją historię, która uczyni z was nieśmiertelnych w pamięci wszystkich. - powiedziała sama do siebie, po czym zniknęła.
Starter: https://pokehelvetti.forumpl.net/t229-kp-wojas021
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Członek Teamu Zeo, chłopak od zadań specjalnych.
Partner/ Wróg: Alexis, Keith, Akiza/ Alexander
Cel: Poznać plany zespołu Neo, dowiedzieć się wszystkiego o Genesec'ie, pokonać legendarnych trenerów [Ale to dopiero po pokonaniu Teamu Zeo].
Prośby:
Wojas021- Liczba postów : 371
Birthday : 06/04/1995
Join date : 24/01/2013
Age : 29
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Wooooojas. Ty to wiesz jak mi zadac tortury:(. Ehm przyjmuje jednak jak bedziesz pisal tak jak na starej helci to cie wyrzucam.
OGLOSZENIE
- Oznajmiam iz niniejszym zamykam zapisy. Jednakze mozna jeszcze probowac swojego szczescia ale nic nie obiecuje.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Szukam szczęścia ...
Imie i nazwisko: Caroline Forbes
Wiek: 23
Charakter: Nieustępliwa. Nauczyła się tego na studiach. Każdy widział w niej potencjał, ale przeszkadzał jej w realizowaniu marzeń. Jak czegoś się podejmie to wykona. Zazwyczaj jest nieśmiała, tylko niektórzy dotarli do jej wnętrza i poznali na tyle, że jest przy nich rozgadana. Nierzadko zdarza się, że jest wybuchowa i nadpobudliwa. Zazwyczaj gdy spotka Smoki bądż Legendarne pokemony. Potrafi wtedy dać z siebie wszystko aby przelać swoją wiedzę i zaprzyjaźnić się z pokemonem.
Wygląd: https://2img.net/r/ihimizer/img406/4245/girlwithredhairbygeirah.jpg
Historia:
Właśnie zakończył się kolejny rok akademicki na największym i najstarszym uniwersytecie w regionie Hoeen. Młoda absolwentka Caroline z Wydziału Nauk o Behawioryzmie Pokemonów obroniła pracę magisterską w Zakładzie Smoczych i Legendarnych Pokemonów. Udało jej się to, jednak nie było to łatwe. Na każdym kroku spotykała się z nieuprzejmością profesorów czy też wspólnie z nią się uczących ludzi. Nie przejęła się tym i dalej dążyła do celu. Pewna pani profesor zapowiedziała, że otrzyma ona stanowisko asystenta i będzie mogła zacząć pracę naukową nad swoim doktoratem. Niestety w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego zmieniło się bardzo dużo. Zamknięto wiele małych uczelni, które były nastawione na pogłębianie wiedzy o stworzeniach żyjących wokół nas. Wiązało się to również ze zmniejszeniem etatów na uniwersytecie Caroline. Musiała wrócić do swojego rodzinnego domu, bo w stolicy nie było dla niej pracy. Tam podjęła pracę jako nauczycielka w szkole średniej z przedmiotu Podstawy Życia Pokemonów. Uczniowie uwielbiali te zajęcia, dziewczyna potrafiła przekazać nawet najnudniejsze informacje w taki sposób, że młodzież była zadowolona. Chociaż trochę czuła się spełniona. Po kilku tygodniach doszły do niej informacje, że rząd planuje ogólnoświatową interwencję przeciwko wielu gatunkom pokemonów. Tłumaczyli się dobrem społeczeństwa. Głównym ich celem było jednak wykorzystanie naturalnych środowisk życia stworzeń dla pozyskiwania surowców naturalnych. Cel działań tych nie był znany. Wielu wyznawców teorii spiskowych mówili o broni zagłady, kolonizacji innych planet czy zawładniecie władzy nad światem przez jakiegoś szalonego naukowca lub maniaka.
W pewno niedzielne popołudnie w domu Caroline wydarzyła się tragedia. Podczas obiadu do jej domu włamali się bandyci uzbrojeni od stóp do głów. Wszędzie pojawił się gęsty i duszący dym. Rodzice oraz brat dziewczyny zostali porwani natychmiastowo. Usłyszała tylko ich krzyki przed tym jak straciła przytomność. Gdy ją odzyskała znajdowała się w zimnym pokoju. Nie było w nim nic oprócz niej samej oraz małego stolika, na którym leżały jej cztery pokeballe z pokemonami. Po długim oczekiwaniu przyszedł do niej wysoki i niezbyt umięśniony mężczyzna o kruczoczarnych włosach i zielonych włosach. Jego twarz była blada, a sam wyglądał na około pięćdziesiąt lat.
- Widzę, że już się ocknęłaś. To bardzo dobrze. Mam dla ciebie pewne zadanie. Musisz odnaleźć dla mnie 8 zaginionych artefaktów kluczy. Rozsiane one są po całym świecie, a nawet i dalej. Wszystkie znajdują się w tajemniczych i trudno dostępnych miejscach. Ale w końcu nie po to zostałaś wybrana spośród wszystkich kandydatów zabranych przez nasz wspaniały rząd. Nie pytaj o nic, bo nie od tego jesteś. Musisz to wykonać. W przeciwnym razie twojej rodzinie stanie się mała krzywda. Nie posiadamy pełnych informacji o tym gdzie się one znajdują, lecz mamy kilka poszlak. Jeden z kluczy znajduje się całkiem niedaleko, a już wysoko w górach niedaleko miasta Blackthorn. Nie powiem, gdzie teraz jesteś, bo było by to zbyt niebezpieczne. Pozostawimy ciebie z całym ekwipunkiem gdzieś w okolicy. Mam nadzieję, że zrozumiałaś, bo więcej nie będę powtarzać. A tak – czas! Myślę, że kilka miesięcy Ci starczy. My też nie mamy czasu, w końcu każdy gra w grę na śmierć i życie.
Po krótkim monologu, którego nie dało się przerwać żadnym zapytaniem mężczyzna odszedł. Po nim do sali weszła pielęgniarka trzymająca w ręku strzykawkę. Szybkim i stanowczym ruchem wbiła ją w szyję Caroline. Ta natychmiast opadła na ziemię. Po kilku godzinach obudziła się pod drzewem na skraju lasu. Przy sobie miała torbę z czterema pokeballami swoich stworzeń oraz puste, pokedex z wbudowanym małym komputerem do odbierania wiadomości. Jedna już w nim była „ Obserwujemy Ciebie i mamy na oku. Lepiej nie zepsuj tego zadania”. W oddali znajdowały się rozmazane szczyty górskie.
Starter: https://pokehelvetti.forumpl.net/t521-kp-ajra
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Poszukiwacz przygód, po części złoczyńca
Partner/ Wróg: nie znam ich. Wolna ręka
Cel: Wypełnić misję, która spadłą jak grom z jasnego nieba. Poznać osobiście wszystkie Smoki i Legendy. Może jakaś miłość?
Prośby: Brak
Imie i nazwisko: Caroline Forbes
Wiek: 23
Charakter: Nieustępliwa. Nauczyła się tego na studiach. Każdy widział w niej potencjał, ale przeszkadzał jej w realizowaniu marzeń. Jak czegoś się podejmie to wykona. Zazwyczaj jest nieśmiała, tylko niektórzy dotarli do jej wnętrza i poznali na tyle, że jest przy nich rozgadana. Nierzadko zdarza się, że jest wybuchowa i nadpobudliwa. Zazwyczaj gdy spotka Smoki bądż Legendarne pokemony. Potrafi wtedy dać z siebie wszystko aby przelać swoją wiedzę i zaprzyjaźnić się z pokemonem.
Wygląd: https://2img.net/r/ihimizer/img406/4245/girlwithredhairbygeirah.jpg
Historia:
Właśnie zakończył się kolejny rok akademicki na największym i najstarszym uniwersytecie w regionie Hoeen. Młoda absolwentka Caroline z Wydziału Nauk o Behawioryzmie Pokemonów obroniła pracę magisterską w Zakładzie Smoczych i Legendarnych Pokemonów. Udało jej się to, jednak nie było to łatwe. Na każdym kroku spotykała się z nieuprzejmością profesorów czy też wspólnie z nią się uczących ludzi. Nie przejęła się tym i dalej dążyła do celu. Pewna pani profesor zapowiedziała, że otrzyma ona stanowisko asystenta i będzie mogła zacząć pracę naukową nad swoim doktoratem. Niestety w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego zmieniło się bardzo dużo. Zamknięto wiele małych uczelni, które były nastawione na pogłębianie wiedzy o stworzeniach żyjących wokół nas. Wiązało się to również ze zmniejszeniem etatów na uniwersytecie Caroline. Musiała wrócić do swojego rodzinnego domu, bo w stolicy nie było dla niej pracy. Tam podjęła pracę jako nauczycielka w szkole średniej z przedmiotu Podstawy Życia Pokemonów. Uczniowie uwielbiali te zajęcia, dziewczyna potrafiła przekazać nawet najnudniejsze informacje w taki sposób, że młodzież była zadowolona. Chociaż trochę czuła się spełniona. Po kilku tygodniach doszły do niej informacje, że rząd planuje ogólnoświatową interwencję przeciwko wielu gatunkom pokemonów. Tłumaczyli się dobrem społeczeństwa. Głównym ich celem było jednak wykorzystanie naturalnych środowisk życia stworzeń dla pozyskiwania surowców naturalnych. Cel działań tych nie był znany. Wielu wyznawców teorii spiskowych mówili o broni zagłady, kolonizacji innych planet czy zawładniecie władzy nad światem przez jakiegoś szalonego naukowca lub maniaka.
W pewno niedzielne popołudnie w domu Caroline wydarzyła się tragedia. Podczas obiadu do jej domu włamali się bandyci uzbrojeni od stóp do głów. Wszędzie pojawił się gęsty i duszący dym. Rodzice oraz brat dziewczyny zostali porwani natychmiastowo. Usłyszała tylko ich krzyki przed tym jak straciła przytomność. Gdy ją odzyskała znajdowała się w zimnym pokoju. Nie było w nim nic oprócz niej samej oraz małego stolika, na którym leżały jej cztery pokeballe z pokemonami. Po długim oczekiwaniu przyszedł do niej wysoki i niezbyt umięśniony mężczyzna o kruczoczarnych włosach i zielonych włosach. Jego twarz była blada, a sam wyglądał na około pięćdziesiąt lat.
- Widzę, że już się ocknęłaś. To bardzo dobrze. Mam dla ciebie pewne zadanie. Musisz odnaleźć dla mnie 8 zaginionych artefaktów kluczy. Rozsiane one są po całym świecie, a nawet i dalej. Wszystkie znajdują się w tajemniczych i trudno dostępnych miejscach. Ale w końcu nie po to zostałaś wybrana spośród wszystkich kandydatów zabranych przez nasz wspaniały rząd. Nie pytaj o nic, bo nie od tego jesteś. Musisz to wykonać. W przeciwnym razie twojej rodzinie stanie się mała krzywda. Nie posiadamy pełnych informacji o tym gdzie się one znajdują, lecz mamy kilka poszlak. Jeden z kluczy znajduje się całkiem niedaleko, a już wysoko w górach niedaleko miasta Blackthorn. Nie powiem, gdzie teraz jesteś, bo było by to zbyt niebezpieczne. Pozostawimy ciebie z całym ekwipunkiem gdzieś w okolicy. Mam nadzieję, że zrozumiałaś, bo więcej nie będę powtarzać. A tak – czas! Myślę, że kilka miesięcy Ci starczy. My też nie mamy czasu, w końcu każdy gra w grę na śmierć i życie.
Po krótkim monologu, którego nie dało się przerwać żadnym zapytaniem mężczyzna odszedł. Po nim do sali weszła pielęgniarka trzymająca w ręku strzykawkę. Szybkim i stanowczym ruchem wbiła ją w szyję Caroline. Ta natychmiast opadła na ziemię. Po kilku godzinach obudziła się pod drzewem na skraju lasu. Przy sobie miała torbę z czterema pokeballami swoich stworzeń oraz puste, pokedex z wbudowanym małym komputerem do odbierania wiadomości. Jedna już w nim była „ Obserwujemy Ciebie i mamy na oku. Lepiej nie zepsuj tego zadania”. W oddali znajdowały się rozmazane szczyty górskie.
Starter: https://pokehelvetti.forumpl.net/t521-kp-ajra
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Poszukiwacz przygód, po części złoczyńca
Partner/ Wróg: nie znam ich. Wolna ręka
Cel: Wypełnić misję, która spadłą jak grom z jasnego nieba. Poznać osobiście wszystkie Smoki i Legendy. Może jakaś miłość?
Prośby: Brak
Ajra- Liczba postów : 175
Join date : 22/01/2013
Skąd : biorą się dzieci?
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Ze wzgledu na to ze dostalam przymus by miec 5 graczy od sil wyzszych a podoba mi sie twoja historia oznajmiam iz jestes przyjeta. Gre zaloze jak bede miala natchnienie.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imię i nazwisko: Flo Rio
Wiek: `5 lat
Charakter: wredny
Wygląd:
Historia:Od najmłodszych lat rodzice spełniali wszystkie - nawet te najbardziej wyuzdane - pragnienia Flo z wyjątkiem jednego - wolności...
Chłopiec był od zawsze więźniem we własnym domu - nie mógł wychodzić, mieć znajomych, ani nawet komunikować się z kimkolwiek spoza grona bliskich rodziny. Jedynymi obcymi ludźmi, jakich znał byli prywatni nauczyciele, których opłacali jego rodzice, jednak to nie była forma kontaktu, jakiej potrzebowało dziecko.
Flo wychowywany był w atmosferze rywalizacji i dążenia do perfekcji. Wszystko co robił musiało zostać wykonane bez żadnych potknięć. Kiedy cokolwiek mu nie wychodziło był srogo karany - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Bito go, szykanowano, czasem głodzono, a wszystko "dla jego własnego dobra".
Flo od zawsze na myśl o rodzicach doznawał sprzecznych emocji - z jednej strony wiedział, że może poprosić ich o każdą rzecz o jakiej sobie pomyśli, a z drugiej wiedział jaka jest tego cena.
Chłopiec z dnia na dzień coraz bardziej uświadamiał sobie, że jego dom nie jest normalny, że jest chory, że nikogo nie powinno się tak traktować.
Kiedy miał dziesięć lat podczas lekcji dowiedział się o pokemonach typu walczący, które podobno potrafią komunikować się ze swoimi właścicielami. Bardzo mu się to spodobało - mógłby uciec a jego pokemon utorował by mu droge
dlatego też poprosił rodziców o Machop, którego mógłby trenować, a Ci zgodzili się, gdyż upatrywali w tym kolejne zajęcie, w którym mogliby szkolić syna.
Na swoje jedenaste urodziny Flo otrzymał wymarzony prezent. W te same urodziny poznał też nowego nauczyciela - trenera Pokemon o imieniu Christopher.
Mentor pokazywał chłopcu jak zajmować się jajkiem i przekazywał wiedzę na temat opieki nad już wyklutym pokemonem. Flo bardzo podobały się te zajęcia, czuł się na nich o wiele swobodniej, niż na innych, bo troska nad żywym stworzeniem dawała mu satysfakcję i radość.
Kiedy Machop się wykluł chłopiec od razu poczuł między nimi więź psychiczną - nie było wątpliwości, że są ze sobą silnie połączeni.
Flo dbał o swojego pokemona i często do niego mówił, aż któregoś dnia usłyszał w głowie cichą odpowiedź. Początkowo się wystraszył, lecz szybko przekonał się, że to Machop zwraca się do niego w ten sposób.
Chłopiec rozmawiał ze swoim pokemonem w każdej wolnej chwili, a czasem nawet w trakcie niektórych zajęć - połączenie myślowe działało na odległość i nikt nie mógł go wykryć.
Flo szybko zaczął przekonywać się o tym, że im dłużej przebywa w obecności swojego Machop'a, tym jego umysł jest bardziej pobudzony i bystry.
Nauka zaczęła przychodzić mu łatwiej, mógł więcej zapamiętać, dzięki czemu coraz rzadziej był karany przez rodziców. Jego życie zazynało się układać w miarę pomyślnie, lecz ciągle brakowało mu upragnionej wolności.
Flo długo czekał na okazję, która pozwoliłaby mu zyskać upragniony dar, aż któregoś dnia zdarzyło się tak, że został w domu całkiem sam. Nie miał zamiaru marnować takiej okazji, więc z pomocą swojego Machop'a otworzył drzwi i uciekł.
Od tamtego czasu minęły dwa lata i Flo ma już 15 lat, lecz demony przeszłości cały czas go nękają - rodzice wynajęli specjalną drużynę, która ma za zadanie sprowadzić go do domu. Kilka razy prawie im się to udało, ale z pomocą swojego pokemona udawało mu się wychodzić z tarapatów obronną ręką.
Flo cały czas żyje w lęku, że kiedyś nie uda mu się uciec swoim prześladowcom, jednocześnie przeżywa najszczęśliwszy okres swojego życia.
Starter: Machop
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Ucikinier
Wróg: Oddziały wysłane przez rodziców
Cel: Uciec
Prośby: moją jedyną prośbą jest przyjmij mnie
Wiek: `5 lat
Charakter: wredny
Wygląd:
Historia:Od najmłodszych lat rodzice spełniali wszystkie - nawet te najbardziej wyuzdane - pragnienia Flo z wyjątkiem jednego - wolności...
Chłopiec był od zawsze więźniem we własnym domu - nie mógł wychodzić, mieć znajomych, ani nawet komunikować się z kimkolwiek spoza grona bliskich rodziny. Jedynymi obcymi ludźmi, jakich znał byli prywatni nauczyciele, których opłacali jego rodzice, jednak to nie była forma kontaktu, jakiej potrzebowało dziecko.
Flo wychowywany był w atmosferze rywalizacji i dążenia do perfekcji. Wszystko co robił musiało zostać wykonane bez żadnych potknięć. Kiedy cokolwiek mu nie wychodziło był srogo karany - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Bito go, szykanowano, czasem głodzono, a wszystko "dla jego własnego dobra".
Flo od zawsze na myśl o rodzicach doznawał sprzecznych emocji - z jednej strony wiedział, że może poprosić ich o każdą rzecz o jakiej sobie pomyśli, a z drugiej wiedział jaka jest tego cena.
Chłopiec z dnia na dzień coraz bardziej uświadamiał sobie, że jego dom nie jest normalny, że jest chory, że nikogo nie powinno się tak traktować.
Kiedy miał dziesięć lat podczas lekcji dowiedział się o pokemonach typu walczący, które podobno potrafią komunikować się ze swoimi właścicielami. Bardzo mu się to spodobało - mógłby uciec a jego pokemon utorował by mu droge
dlatego też poprosił rodziców o Machop, którego mógłby trenować, a Ci zgodzili się, gdyż upatrywali w tym kolejne zajęcie, w którym mogliby szkolić syna.
Na swoje jedenaste urodziny Flo otrzymał wymarzony prezent. W te same urodziny poznał też nowego nauczyciela - trenera Pokemon o imieniu Christopher.
Mentor pokazywał chłopcu jak zajmować się jajkiem i przekazywał wiedzę na temat opieki nad już wyklutym pokemonem. Flo bardzo podobały się te zajęcia, czuł się na nich o wiele swobodniej, niż na innych, bo troska nad żywym stworzeniem dawała mu satysfakcję i radość.
Kiedy Machop się wykluł chłopiec od razu poczuł między nimi więź psychiczną - nie było wątpliwości, że są ze sobą silnie połączeni.
Flo dbał o swojego pokemona i często do niego mówił, aż któregoś dnia usłyszał w głowie cichą odpowiedź. Początkowo się wystraszył, lecz szybko przekonał się, że to Machop zwraca się do niego w ten sposób.
Chłopiec rozmawiał ze swoim pokemonem w każdej wolnej chwili, a czasem nawet w trakcie niektórych zajęć - połączenie myślowe działało na odległość i nikt nie mógł go wykryć.
Flo szybko zaczął przekonywać się o tym, że im dłużej przebywa w obecności swojego Machop'a, tym jego umysł jest bardziej pobudzony i bystry.
Nauka zaczęła przychodzić mu łatwiej, mógł więcej zapamiętać, dzięki czemu coraz rzadziej był karany przez rodziców. Jego życie zazynało się układać w miarę pomyślnie, lecz ciągle brakowało mu upragnionej wolności.
Flo długo czekał na okazję, która pozwoliłaby mu zyskać upragniony dar, aż któregoś dnia zdarzyło się tak, że został w domu całkiem sam. Nie miał zamiaru marnować takiej okazji, więc z pomocą swojego Machop'a otworzył drzwi i uciekł.
Od tamtego czasu minęły dwa lata i Flo ma już 15 lat, lecz demony przeszłości cały czas go nękają - rodzice wynajęli specjalną drużynę, która ma za zadanie sprowadzić go do domu. Kilka razy prawie im się to udało, ale z pomocą swojego pokemona udawało mu się wychodzić z tarapatów obronną ręką.
Flo cały czas żyje w lęku, że kiedyś nie uda mu się uciec swoim prześladowcom, jednocześnie przeżywa najszczęśliwszy okres swojego życia.
Starter: Machop
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Ucikinier
Wróg: Oddziały wysłane przez rodziców
Cel: Uciec
Prośby: moją jedyną prośbą jest przyjmij mnie
SerafinP- Liczba postów : 5
Join date : 02/02/2013
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
1. Wybacz ze tak dlugo czekales.
2. Czytalam twoje poprzednie historie.
3. Nie podoba mi sie twoje podejscie.
4. Gdybys nie widzial to mam zapisy zamkniete.
5. PRZYJMUJE ale na okres probny miesiaca liczonego od dnia zalozenia gry. Cos mi nie pasuje, bedziesz sie awanturowal itd dsje ci wilczy bilet bez mozliwosci powrotu nawet jesli bedziesz mi obiecywal gwiazde z nieba...
2. Czytalam twoje poprzednie historie.
3. Nie podoba mi sie twoje podejscie.
4. Gdybys nie widzial to mam zapisy zamkniete.
5. PRZYJMUJE ale na okres probny miesiaca liczonego od dnia zalozenia gry. Cos mi nie pasuje, bedziesz sie awanturowal itd dsje ci wilczy bilet bez mozliwosci powrotu nawet jesli bedziesz mi obiecywal gwiazde z nieba...
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Zapisy DEFINITYWNIE zamkniete dopoki nie znajdzie sie miejsce.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Roznie w zyciu bywa tak wiec czasy sie zmieniaja. zapisy OTWARTE. Miejsca sie zwolnilo takze przyjme jeszcze trzech graczy. Zapraszam do zapisow.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imie i nazwisko: Joell
Wiek: 20
Charakter: Spokojny chłopak, przed przystąpieniem do jakiejkolwiek czynności pierw rozważa wszelkie za i przeciw co często ratowało go w przeszłości przed niemiłymi sytuacjami. Był taki od zawsze, cichy i logiczny przez co nie miał wielu przyjaciół. Jego słabością są słodycze, po prostu uwielbia wszystko co słodkie. Joell uwielbia muzyke, gdyby nie ona, nigdy nie wiadomo czy by przetrwał te wszystkie trudne chwile.
Wygląd: 180cm wzrostu, długie zwykłe jeansy szaro niebieskie do tego adidasy ze wzmocnioną końcówką. Poza tym ma na sobie czarną koszulkę a na nią nałożoną ciemno fioletową bluzę z kapturem, ostatnimi częściami jego ubioru są słuchawki wiecznie grające różne piosenki, i czarna wiosenna kurtka.
Historia: Czasy dzieciństwa do 10 roku życia upłynęły Joellowi nadwyraz zwyczajnie, aż za bardzo ponieważ jako jedyny w całym swoim otoczeniu nigdy nie miał styczności z pokemonami ponieważ jego rodzice zawsze się ich bali i nie pozwolili mu na kupienie nawet nie szkodliwego caterprie. Lata mijały a Joella omijało mnóstwo zabawy przez fobie jego rodziców... Pewnego dnia spotkał na swej drodze rannego pokemona, zaniósł go do poke center lecz nie wiedział co z nim zrobić dlatego poprosił siostrę Joy o oddanie pokemona w jakieś dobre ręce, to była jego pierwsza przygoda pokemon, nigdy o niej nie powiedział swoim rodzicom...
W wieku 15 lat spotkał swoją pierwszą miłość lecz dziewczyna była córką miejscowych hodowców pokemonów więc związek z uwagi na jego rodziców nie trwał długo lecz na pewno Joell zapamiętał dziewczynę na całe życie. Pokazała mu jak się obchodzić z pokemonami, jak leczyć ich rany gdy jest się daleko od poke center a co najważniejsze jak się z nimi komunikować, okazało się że sekretem rozumienia się z pokemonem jest nic innego jak bliskość przez dłuższy czas, może i pokemon nigdy nie wypowie słowa, lecz da gest że rozumie lub po prostu wykona czy też nawet pokaże swoje uczucia do trenera...
Gdy Joell osiągnął pełnoletność postanowił wyruszyć w wędrówkę podczas której spotkał swoją drugą miłość, uznał że to właśnie z tą kobietą chciałby spędzić resztę swojego życia, fascynowało go w niej wszystko, od drobnego poruszenia ust po chowanie twarzy we włosach w chwilach wstydu, kochał w niej to że mogli płakać sobie w ramiona i żadne nie korzystało z tego w kłótniach, byli sobie równi jak tylko mogli być równi. Miała na imię Ilia, kochała historie starożytności którą z zapartym tchem badała. Po jakimś czasie wciągnęła Joella w swoje badania i wyruszyli szukać pewnego tajemniczego czegoś opisywanego w starych księgach jako „ziemia kalevy” ponoć był to mistyczny przedmiot który mógł spełnić życzenie posiadacza lecz zapiski wspominały o przepadnięciu kalevy o tym jak bogowie wszystkich narodów zebrali się i postanowili wybrać swoich przedstawicieli którzy pomogliby im ukryć ziemię kalevy. Tutaj Joell odkrył że jego chłodne myślenie przydaje się w rozwiązywaniu zagadek. Wkrótce wyruszyli do Finlandii aby zanurzyć się w szerokie wody jeziora Lokan. Zgodnie z zapiskami odkrytymi przez Ilie i obadanymi przez Joella w miejscu gdzie teraz znajduje się Lokan, była kiedyś wielka rozpadlina w której znajdowała się świątynia poświęcona czemuś co dawni Finowie zwali „kielichem prawdy” Jednak wydarzenia miały potoczyć się całkowicie nie po ich myśli...
Starter: Grimer
Profesja: Detektyw
Profesja poboczna: Tłumacz
Partner/ Wróg: Ilia - ukochana
Cel: Odnaleźć ziemię kalevy
Prośby: zagadki, walki, wybuchy, cięcie! Chce dużo akcji i zagadek!
Wiek: 20
Charakter: Spokojny chłopak, przed przystąpieniem do jakiejkolwiek czynności pierw rozważa wszelkie za i przeciw co często ratowało go w przeszłości przed niemiłymi sytuacjami. Był taki od zawsze, cichy i logiczny przez co nie miał wielu przyjaciół. Jego słabością są słodycze, po prostu uwielbia wszystko co słodkie. Joell uwielbia muzyke, gdyby nie ona, nigdy nie wiadomo czy by przetrwał te wszystkie trudne chwile.
Wygląd: 180cm wzrostu, długie zwykłe jeansy szaro niebieskie do tego adidasy ze wzmocnioną końcówką. Poza tym ma na sobie czarną koszulkę a na nią nałożoną ciemno fioletową bluzę z kapturem, ostatnimi częściami jego ubioru są słuchawki wiecznie grające różne piosenki, i czarna wiosenna kurtka.
Historia: Czasy dzieciństwa do 10 roku życia upłynęły Joellowi nadwyraz zwyczajnie, aż za bardzo ponieważ jako jedyny w całym swoim otoczeniu nigdy nie miał styczności z pokemonami ponieważ jego rodzice zawsze się ich bali i nie pozwolili mu na kupienie nawet nie szkodliwego caterprie. Lata mijały a Joella omijało mnóstwo zabawy przez fobie jego rodziców... Pewnego dnia spotkał na swej drodze rannego pokemona, zaniósł go do poke center lecz nie wiedział co z nim zrobić dlatego poprosił siostrę Joy o oddanie pokemona w jakieś dobre ręce, to była jego pierwsza przygoda pokemon, nigdy o niej nie powiedział swoim rodzicom...
W wieku 15 lat spotkał swoją pierwszą miłość lecz dziewczyna była córką miejscowych hodowców pokemonów więc związek z uwagi na jego rodziców nie trwał długo lecz na pewno Joell zapamiętał dziewczynę na całe życie. Pokazała mu jak się obchodzić z pokemonami, jak leczyć ich rany gdy jest się daleko od poke center a co najważniejsze jak się z nimi komunikować, okazało się że sekretem rozumienia się z pokemonem jest nic innego jak bliskość przez dłuższy czas, może i pokemon nigdy nie wypowie słowa, lecz da gest że rozumie lub po prostu wykona czy też nawet pokaże swoje uczucia do trenera...
Gdy Joell osiągnął pełnoletność postanowił wyruszyć w wędrówkę podczas której spotkał swoją drugą miłość, uznał że to właśnie z tą kobietą chciałby spędzić resztę swojego życia, fascynowało go w niej wszystko, od drobnego poruszenia ust po chowanie twarzy we włosach w chwilach wstydu, kochał w niej to że mogli płakać sobie w ramiona i żadne nie korzystało z tego w kłótniach, byli sobie równi jak tylko mogli być równi. Miała na imię Ilia, kochała historie starożytności którą z zapartym tchem badała. Po jakimś czasie wciągnęła Joella w swoje badania i wyruszyli szukać pewnego tajemniczego czegoś opisywanego w starych księgach jako „ziemia kalevy” ponoć był to mistyczny przedmiot który mógł spełnić życzenie posiadacza lecz zapiski wspominały o przepadnięciu kalevy o tym jak bogowie wszystkich narodów zebrali się i postanowili wybrać swoich przedstawicieli którzy pomogliby im ukryć ziemię kalevy. Tutaj Joell odkrył że jego chłodne myślenie przydaje się w rozwiązywaniu zagadek. Wkrótce wyruszyli do Finlandii aby zanurzyć się w szerokie wody jeziora Lokan. Zgodnie z zapiskami odkrytymi przez Ilie i obadanymi przez Joella w miejscu gdzie teraz znajduje się Lokan, była kiedyś wielka rozpadlina w której znajdowała się świątynia poświęcona czemuś co dawni Finowie zwali „kielichem prawdy” Jednak wydarzenia miały potoczyć się całkowicie nie po ich myśli...
Starter: Grimer
Profesja: Detektyw
Profesja poboczna: Tłumacz
Partner/ Wróg: Ilia - ukochana
Cel: Odnaleźć ziemię kalevy
Prośby: zagadki, walki, wybuchy, cięcie! Chce dużo akcji i zagadek!
Joell- Liczba postów : 19
Join date : 07/03/2013
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
*mysli* przyjmuje! Mysle ze sie dogadamy. Uwielbiam takie gry a do tego watek milosny... Awww ^.^ przypomina to mnie i mojego chlopaka no ale mniejsza:). Witaj w druzynie:D!! Gra jutro. Tylko... Hym... Nie znam sie za bardzo na mitologi finskiej ale mysle ze sobie poradzimy:).
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imie i nazwisko: Max "Miensniak" Lopez
Wiek: 20
Charakter: Max jest to osoba posiadająca cechy fifty-fifty, gdyż wady i zalety posiada w tej samej ilości. Głównymi jego zaletami ją m.in.: czułość (zwłaszcza do Suzy), troskliwość, dążenie do celu, zawziętość, honor, odwaga, spryt, uczciwość. Zaś wadami nigdy nie starał się dzielić z otoczeniem, gdyż nie były one zbytnio godne jego osoby. Wady m.in.: słaba orientacja w terenie, trudność poznawania nowych znajomości.
Wygląd: Max wysoki ok. 1,95 cm., waga ok. 75 kg. Dobrze zbudowany, czarnowłosy o ciemnych oczach. Szeroki w barach i umięśnionych łydkach oraz udach. Włosy najczęściej rozczochrane. Blizna na lewej nodze w okolicach kolana, która powstała przez kontuzję doznaną podczas meczu.
Historia: Koniec marca 1992 r. pani Lopez rodzi niemowlę o imieniu Max. Tak o to na świat przyszedł chłopak, którego ojciec był trenerem piłkarski w małym klubie, a matka zwykłą kurą domową. Więc wnioskując Max nie urodził się w rodzinie bogatej. Po 6 latach ojca zafascynował talent jego syna i natychmiast zabrał go na pierwsze treningi. Max`owi bardzo się spodobały i uczęszczał w nich codziennie, a pan Lopez nie mógł się nadziwić tym co wyrabiał jego wychowanek. Kolejne lata w rodzinie Lopez mijały tak jak miały mijać, spokojnie, lecz w dniu 11 urodzin Max`a wydarzyło się coś strasznego. Matka chłopca straciła przytomność i po kilku godzinach zmarła. Chłopiec przez miesiące nie mógł się otrząsnąć, nie trenował tylko spędzał dni na cmentarzu, przy grobie matki. Gdy skończył 15 lat wrócił do treningów, ale nie tylko. Max rozmyślał również nad rozpoczęciem kariery trenera Pokemon. Więc bez żadnych zbędnych formalności postanowił wybrać się do laboratorium i wybrać startera, wybrał Machop. Pewnego razu ojciec postanowił zrobić prezent urodzinowy Max`owi i na urodziny powołał go na oficjalny mecz. Wydawało się wszystko pięknie, lecz już w 16 min. spotkania "Miensniak"(bo taki miał pseudonim) został tak brutalnie sfaulowany i w tym momencie wszystko runęło w gruzach. Po długim pobycie w szpitalu Max wyszedł i postanowił zająć się Pokemonami, poznał Suzy, po czym razem wyruszyli w podróż do świata Pokemon.
Starter: Machop
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Piłkarz/Trener Piłkarski
Partner/ Wróg: Suzy Barker - 18-letnia dziewczyna Maxa
Cel: Głównymi celami Max`a, jest zdobywanie odznaki oraz stworzenie turnieju piłkarskiego dla Pokemonów.
Prośby: Przede wszystkim ciekawa gra. Historia może nie zachwycać, gdyż kilku letnią przerwę miałem z pbf`ami Pokemon.
Chyba chodzi ci o Mięśniak ale porozmawiamy na priv o co ci chodzilo
Wiek: 20
Charakter: Max jest to osoba posiadająca cechy fifty-fifty, gdyż wady i zalety posiada w tej samej ilości. Głównymi jego zaletami ją m.in.: czułość (zwłaszcza do Suzy), troskliwość, dążenie do celu, zawziętość, honor, odwaga, spryt, uczciwość. Zaś wadami nigdy nie starał się dzielić z otoczeniem, gdyż nie były one zbytnio godne jego osoby. Wady m.in.: słaba orientacja w terenie, trudność poznawania nowych znajomości.
Wygląd: Max wysoki ok. 1,95 cm., waga ok. 75 kg. Dobrze zbudowany, czarnowłosy o ciemnych oczach. Szeroki w barach i umięśnionych łydkach oraz udach. Włosy najczęściej rozczochrane. Blizna na lewej nodze w okolicach kolana, która powstała przez kontuzję doznaną podczas meczu.
Historia: Koniec marca 1992 r. pani Lopez rodzi niemowlę o imieniu Max. Tak o to na świat przyszedł chłopak, którego ojciec był trenerem piłkarski w małym klubie, a matka zwykłą kurą domową. Więc wnioskując Max nie urodził się w rodzinie bogatej. Po 6 latach ojca zafascynował talent jego syna i natychmiast zabrał go na pierwsze treningi. Max`owi bardzo się spodobały i uczęszczał w nich codziennie, a pan Lopez nie mógł się nadziwić tym co wyrabiał jego wychowanek. Kolejne lata w rodzinie Lopez mijały tak jak miały mijać, spokojnie, lecz w dniu 11 urodzin Max`a wydarzyło się coś strasznego. Matka chłopca straciła przytomność i po kilku godzinach zmarła. Chłopiec przez miesiące nie mógł się otrząsnąć, nie trenował tylko spędzał dni na cmentarzu, przy grobie matki. Gdy skończył 15 lat wrócił do treningów, ale nie tylko. Max rozmyślał również nad rozpoczęciem kariery trenera Pokemon. Więc bez żadnych zbędnych formalności postanowił wybrać się do laboratorium i wybrać startera, wybrał Machop. Pewnego razu ojciec postanowił zrobić prezent urodzinowy Max`owi i na urodziny powołał go na oficjalny mecz. Wydawało się wszystko pięknie, lecz już w 16 min. spotkania "Miensniak"(bo taki miał pseudonim) został tak brutalnie sfaulowany i w tym momencie wszystko runęło w gruzach. Po długim pobycie w szpitalu Max wyszedł i postanowił zająć się Pokemonami, poznał Suzy, po czym razem wyruszyli w podróż do świata Pokemon.
Starter: Machop
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Piłkarz/Trener Piłkarski
Partner/ Wróg: Suzy Barker - 18-letnia dziewczyna Maxa
Cel: Głównymi celami Max`a, jest zdobywanie odznaki oraz stworzenie turnieju piłkarskiego dla Pokemonów.
Prośby: Przede wszystkim ciekawa gra. Historia może nie zachwycać, gdyż kilku letnią przerwę miałem z pbf`ami Pokemon.
Chyba chodzi ci o Mięśniak ale porozmawiamy na priv o co ci chodzilo
Miensniak- Liczba postów : 2
Birthday : 23/02/1994
Join date : 06/03/2013
Age : 30
Skąd : Łomża
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Historia porazajaca nie jest. Malo tu mowy o pokemonach. Pozatym pilka nozna mnie nie grzeje wiec jesli nadal chcesz bym ci prowadzila gre to zmien historie. Narazie nie przyjmuje chyba ze zmienisz historie.
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
Imie i nazwisko: James Adams
Wiek: Dwanaście Lat
Charakter: Zazwyczaj jest osobą dosyć spokojną i opanowaną mimo to obdarowaną talentem do pakowania się w kłopoty. Jest bardzo towarzyski, co sprawia, że w towarzystwie staje się odważniejszy i potrafi robić wiele nieprzemyślanych rzeczy. Jest osobą, która łatwo nawiązuje znajomości, co bardzo mu się przydaje na misjach. Potrafi zachować zimną krew co jest jego kolejną pozytywną cechą.
Wygląd: Jest wysokim chłopakiem o blond włosach i jasnoniebieskich oczach. Jest średniej postury co sprawia, że nie jest postacią wyróżniającą się na tle innych. Ubrany najczęściej w czerwoną koszulkę z godłem Arsenalu, bądź ciemną koszulkę z wizerunkiem jednego z zespołów muzycznych. Na wierzch zakłada najczęściej ciemną bluzę z dużym kapturem. Chodzi przeważnie w potarganych jeansach, bądź spodniach od dresu.
Historia: Chłopak od dziecka wychowywał się z matką, która delikatnie mówiąc miała problemy z wagą i z młodszą siostrą Laurą. James od małego był bardzo zdolny z matematyki. Wiele razy pomagał mamie która nie pracowała legalnie. Potrafił kalkulować w głowie wielkie cyfry bez użycia kalkulatora. Pewnego dnia po powrocie do domu, zauważył, że coś jest nie tak. Szybko zorientował się, że jego mama nie żyje, a on i jego siostra trafią do domu dziecka. W ów miejscu poznał Kyle, z którym dzielił pokój. Mimo ostrzeżeń James wpakował się w niezłe kłopoty praktycznie z własnej winy. Później został zamknięty i obudził się w nieznanym miejscu. Tam dowiedział się wszystkiego o CHERUBIE i sposobie jego działania, wyjaśniono mu, że Kyle to jeden z agentów który był na misji werbunkowej. Jakoż, że miał 12 lat mógł od razu przystąpić do szkolenia podstawowego...
Starter: Charmander
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Agent CHERUBA
Partner/ Wróg: W zależności od misji.
Cel:
-Wykonać wzorowo swoją służbę w CHERUBIE
-Po zakończeniu kariery wspierać jednostkę.
-Po karierze i studiach zamieszkać razem z dziewczyną i wieść ciekawe życie.
Prośby: Chciałbym, abyś wmieszała w to Pokemony dopiero potem, nie wiem nieudany eksperyment czy coś. Oraz by po zakończeniu kariery nadal mieć związek z CHERUBEM.
Wiek: Dwanaście Lat
Charakter: Zazwyczaj jest osobą dosyć spokojną i opanowaną mimo to obdarowaną talentem do pakowania się w kłopoty. Jest bardzo towarzyski, co sprawia, że w towarzystwie staje się odważniejszy i potrafi robić wiele nieprzemyślanych rzeczy. Jest osobą, która łatwo nawiązuje znajomości, co bardzo mu się przydaje na misjach. Potrafi zachować zimną krew co jest jego kolejną pozytywną cechą.
Wygląd: Jest wysokim chłopakiem o blond włosach i jasnoniebieskich oczach. Jest średniej postury co sprawia, że nie jest postacią wyróżniającą się na tle innych. Ubrany najczęściej w czerwoną koszulkę z godłem Arsenalu, bądź ciemną koszulkę z wizerunkiem jednego z zespołów muzycznych. Na wierzch zakłada najczęściej ciemną bluzę z dużym kapturem. Chodzi przeważnie w potarganych jeansach, bądź spodniach od dresu.
Historia: Chłopak od dziecka wychowywał się z matką, która delikatnie mówiąc miała problemy z wagą i z młodszą siostrą Laurą. James od małego był bardzo zdolny z matematyki. Wiele razy pomagał mamie która nie pracowała legalnie. Potrafił kalkulować w głowie wielkie cyfry bez użycia kalkulatora. Pewnego dnia po powrocie do domu, zauważył, że coś jest nie tak. Szybko zorientował się, że jego mama nie żyje, a on i jego siostra trafią do domu dziecka. W ów miejscu poznał Kyle, z którym dzielił pokój. Mimo ostrzeżeń James wpakował się w niezłe kłopoty praktycznie z własnej winy. Później został zamknięty i obudził się w nieznanym miejscu. Tam dowiedział się wszystkiego o CHERUBIE i sposobie jego działania, wyjaśniono mu, że Kyle to jeden z agentów który był na misji werbunkowej. Jakoż, że miał 12 lat mógł od razu przystąpić do szkolenia podstawowego...
***
Po stu dniach ciężkiego szkolenia podstawowego, w końcu został pełnoprawnym członkiem CHERUBA, przy okazji bardzo zżył się z towarzyszącą mu na szkoleniu Kerry Chang. Szybko między nimi zaiskrzyło i postanowili spróbować być razem. Teraz oboje jako świeżo upieczeni agenci CHERUBA czekają na swoje pierwsze misje. A młodsza siostra Jamesa, Laura przebywa obecnie w bloku juniorów czekając na moment w którym będzie mogła i ona spróbować przejść szkolenie podstawowe. W między czasie jak każdy członek ma rozmaity plan zajęć, nauka języków, pływanie...Starter: Charmander
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Agent CHERUBA
Partner/ Wróg: W zależności od misji.
Cel:
-Wykonać wzorowo swoją służbę w CHERUBIE
-Po zakończeniu kariery wspierać jednostkę.
-Po karierze i studiach zamieszkać razem z dziewczyną i wieść ciekawe życie.
Prośby: Chciałbym, abyś wmieszała w to Pokemony dopiero potem, nie wiem nieudany eksperyment czy coś. Oraz by po zakończeniu kariery nadal mieć związek z CHERUBEM.
Aian- Liczba postów : 44
Join date : 14/03/2013
Re: ~*~Zapisy do Lau~*~
CHERUB!!!! Awww ^.^ boze boze boze!! Druga rzecz ktora kocham w historiach graczy ktorych przyjmuje. Az zal cie nie przyjac;(. Szczerze...? Moja historia tez nawiazuje do CHERUB'a takze troche smiac mi sie chce. Aian.... *werble* PRZYJETY. no az zal cie nie przyjac.
Dobra finito... Mam za miekkie serce. 8 graczy mi starczy. zapisy zamkniete otowrze gdy zwolni sie u mnie miejsce gdy beda mieli mnie dosc a to nastapi szybko xD *devil*
Dobra finito... Mam za miekkie serce. 8 graczy mi starczy. zapisy zamkniete otowrze gdy zwolni sie u mnie miejsce gdy beda mieli mnie dosc a to nastapi szybko xD *devil*
Laureline- Liczba postów : 1648
Birthday : 07/04/1995
Join date : 22/01/2013
Age : 29
Skąd : Warszawa
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach