Yuya - czyli jak odszukać prawie-brata i stać się potężną!

Fai podlatuje do ciebie, ląduje kilka metrów przed tobą, strzepuje pył ze skrzydeł i mówi do ciebie swym gładkim głosem, który traktujesz jak ostoję - I co tam Yuya? Radzisz sobie? Chyba umiesz przetrwać beze mnie?... Wiesz gdzie mnie szukać, wiesz co robić, a z twoimi koleżkami powinno ci pójść żwawiej... Ale jak narazie zjem Cię... - powiedział Fai, po czym poczułaś zęby wbijane w twój pancerz, obudziłaś się i ujrzałaś koło siebie stojącego Lync'a nad leżącym ze śmiechu Shadowem - Już? Dziecko się opanowało? - mówi pogardliwie do Shadowa - Dobra mazgaju, możesz być cicho, późno już, a Yuya jeszcze śpi, poza tym mamrotała coś przez sen, więc musiałem zareagować - tłumaczy się pewny siebie, uciszając Lynca - Yuya, jesteś gotowa? Od tygodnia się szykujemy, a ten tu dzikus - pokazuje na Bagona - musi chyba wrócić w swoje tereny - powiedział Lync, dostając zaraz w twarz od Shadowa. - Powinniśmy kierować się na wschód, tamtędy właśnie ruszył trener... - wskazywał Shadow. Obadałaś teren, byliście na polanie, blisko swoich terytorium, całkowicie jeszcze nie wyruszyliście w podróż odbicia Faia, chociaż jakieś małe kroczki zrobiliście. Polana rozchodzi się na dwie dróżki, na wschód i południe.

Przez chwilę czułam się naprawdę jak w niebie, wszystko było takie jak zawsze-cisza, spokój i Fai obok mnie. Nagły atak wyrwał mnie jednak z tego stanu i musiałam się naprawdę spiąć żeby odruchowo nie odpowiedzieć Rolloutem. Chwilę jeszcze mrugałam nieprzytomna, zastanawiając się co się właściwie stało, jednak widząc Shadowa otrzepałam się i przeciągnęłam.
-Już już, nie śpię. A ty więcej tego nie rób, jestem jadowita, po tylu latach jeszcze się tego nie nauczyłeś? Chcesz się znowu zatruć? Uprzedzam że nie będziemy ci szukać Pecha Berry, nie ma na to czasu...
Gdy tamci się kłócili wróciłam jeszcze na chwilę myślami do mojego snu. A więc jednak? Niesamowite, mimo upływu czasu Fai wciąż potrafi mnie zadziwić... Westchnęłam, rozejrzałam się ostatni raz i zerknęłam w kierunku drogi na wschód.
-No dobra, ogarnęłam się, możemy ruszać! Wszyscy gotowi?
Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swój dom, jednak zdecydowałam się nie rozklejać i świecić przykładem-cała ta wyprawa to był w końcu mój pomysł!

- Dobra, chodźmy póki się rozmyślimy - zawołał Lync, po czym ruszył na wschód, będąc na czele eskapady. Poszłaś za nim, myślałaś o Faiu, ale nagle cię olśniło, że Shadow powinien być za tobą, a nie słyszałaś żadnych kroków - obróciłaś się, a z tyłu pustka, ostatki terytorium na którym prosperowałaś, ale Bagona nie ma. - Yuya, nie odłączaj się! - usłyszałaś znajomy Ci głos który cię lekko zdezorientował, Shadow jakby teleportował się o kilka metrów w przód, zostawiając Cię na tyłach. Chyba włączył mu się umysł survivalowca. - Gdybym był człowiekiem i miałbym stąd gdzieś wyjść, gdzie bym poszedł?... - głowił się Shadow, na co odpowiedział Lync - Myślę, że człowiek poszedłby z tej dziury do jakiegoś cywilizowanego miejsca, ludzie przecież mają to miasto nieopodal, jak je nazywają? Jaurek? Jayrek? Nie ważne, wiem, że za 0,5 km jest rozwidlenie na to miasto. - Źle myślisz! - zawtórował mu Shadow - Ten trener nie był pierwszym lepszym! Wydaje mi się, że na tym rozwidleniu powinniśmy skręcić w drugą stronę, by trafić nad Kremowe Jezioro, dam sobie pazur obciąć, że on tam poszedł. A ty Yuya, co o tym myślisz?

Shadow jak zawsze był pełen energii, ale z jakiegoś powodu zezłościł mnie fakt że to Lync a nie ja prowadzi-tak więc zaczęłam szybciej przebierać nogami, by wysunąć się na czoło naszej grupki. No nadeszła pora na pierwszą decyzję. Dobra, skup się mała...
-No więc myślę że poszedł najpierw do miasta. Po walce z Faiem jego pokemony były wyczerpane, a jeden nieprzytomny. Z tego co wiem ludzie gdzieś zanoszą swoje pokemony, by mogły walczyć dalej. a to coś będzie z pewnością w mieście! Z drugiej strony minęło sporo czasu, więc pewnie już go tam nie ma... ale lepiej tam chodźmy, będziemy się mogli kogoś zapytać!
Zadowolona ze swojej dedukcji byłam gotowa skręcić w odpowiednim momencie do miasta. Dobrze pamiętałam wygląd tego trenera, więc będę wiedziała o kogo pytać-wysoki, średnio długie czarne włosy, biała koszula i niebieskie spodnie. Na plecach czarny plecak z naszytymi Darkraiem i Giratiną. No! Teraz tylko pytać!

-Jak tam chcecie, ale jak go tam nie będzie, to nie płaczcie - powiedział skwapliwie Shadow, po czym całą trójką doszliście do owego rozwidlenia i skręciliście na miasto. Długo nie musieliście czekać na znaki ludzkości, pojawiały się pierwsze domki, po kilku minutach pojawiła się również droga, uczęszczana przez ludzi - Psss... chodźmy poboczem albo polem, nie możemy się wyróżniać, podobno jesteśmy cenni według ludzi... - powiedział Lync, po czym skoczyliście do pobliskiego rowu. Ludzi zaczynało być coraz więcej, było coraz głośniej. Byliście ukryci, ale jeden z nich, który wyglądał niecodziennie - nierozgarnięty ubiór, rozczochrane włosy - spoglądął w waszą stronę, jakby czuł, że coś się tam kryje. Może dlatego, że miał jakiś przyrząd w rękach? No cóż, nie dowiesz się, poszedł sobie dalej - Było blisko... - westchnął Lync. Przez chwilę było cicho, aż nienaturalnie, gdy nagle Shadow zaczął sprintować w przód - Szybko! - powiedział jedynie to, ale tobie to wystarczyło, Shadow zawsze miał powody do takich spraw. Po kilku chwilach, około kilometr od miasta usłyszałaś słabe - Po...Pomocy... Niech ktoś mi pomoże... - domyśliłaś się, że to był powód biegu Shadowa

Choć wcześniej byłam pewna siebie i swojej siły, bliskość ludzi nieco mnie oszołomiła i zaniepokoiła. Nie myślałam że będzie ich tutaj tak dużo! Chowając się w rowie poczułam się więc dużo bezpieczniej, jestem najmniejsza i najłatwiej się tam schowałam. Lync jest zielony, więc nie rzuca się w oczy... jednak boję się o Shadowa. Raczej ciężko będzie ukryć niebieskiego pokemona w trawie... Chyba będzie trzeba go okryć jakimiś liśćmi. Gdy już miałam to zaproponować on poleciał do przodu, a ja niewiele myśląc za nim. Zwinęłam się w kulkę i zaczęłam toczyć, nie jestem raczej sprinterką. Gdy usłyszałam wołanie o pomoc jeszcze przyspieszyłam-no tak, przecież on ma najlepszy słuch z nas wszystkich! Gdy zbliżę się do wołającego przystaję, woląc najpierw rozeznać się w sytuacji.

Jako, że pojawił się regulamin, twoje ataki to: Defense Curl, Poison Sting, Rollout, Screech (podstawowe do 10 lvl), Toxic (TM), Twineedle( egg attack), Iron Defense ( tutor), a ty masz jeszcze dodać sobie 2 ataki TM i jeden tutorowy
~~
Dołączyłaś do tej dwójki i zobaczyłaś małą, niebieską kulkę, która musiała być pokemonem trenerskim. Miała na głowie różową wstążeczkę, ale jej stan nie był za ładny, cała w ziemi, osłąbiona, chyba po walce, ale miała siły by wezwać pomoc. - Przydałby się Oran Berry... Lync, znajdziesz jakiegoś? - spytał Shadow - Dobra, wyczuwam jakieś jagody w pobliżu, będę za kilka minut! - zawołał dając nura w pobliskie drzewa - Yuya, robimy chyba za duże zamieszanie, pomóż mi ją złapać, też odskoczymy trochę od tej drogi - instruował cię Shadow, biorąc małą na ręcę. - Dzię...Dziękuje... Moja trenerka mnie tu zostawiła po walce... W sumie to nie jej wina... Ekhee! - kaszlnęła po czym zemdlała - Dobra, Yuya, szybko, zanim jakiś napalony trener będzie chciał nas złapać, podejdź tu, bym mógł ją o ciebie oprzeć i lepiej ją złapać. Podbiegłaś do niej i lepiej się jej przyjrzałaś

Zaskoczona przyglądałam się chwilę niebieskiemu pokemonowi, zastawiając się jak mogłabym mu pomóc. Na szczęście Lync poleciał już szukać jagód, teraz trzeba ukryć ją w jakimś bezpiecznym miejscu... Jednak nagle zdałam sobie z czegoś sprawę.
-Nie opieraj jej o mnie, jeszcze nam brakuje żeby się zatruła! Szybko, właźcie głębiej w ten rów i między krzaki, ja stanę na straży.
Mówiąc to wyskoczyłam z rowu i szukając miejsca gdzie tamci mogliby się nieco lepiej schować pilnuję by nie zbliżył się tu żaden człowiek. Jeśli jednak jakiś natręt zbliży się to ustawiam się tak, by nie mógł zbliżyć się do rowu i odwracam jego uwagę sycząc i używając Double Team.

----------
Hej, a chłopakom też mam wybrać w ten sposób? Jeśli tak to wylosuj im co trzeba a ja resztę wybiorę.
Sobie wybrałam Venoshock, Double Team i Endeavor.