Darkrai Klaudia - GhostRiderka

Nagle zauważyłaś, że na ścianach są jakieś pochodnie, niestety nie były zapalone. Hydreigon był chyba jeszcze dość daleko, więc mogłaś sobie w jakiś sposób pomóc, by widzieć drogę...

Za pomocą małego płomienia z Incinerate zapaliłam jedną z tych pochodni i ją wzięłam do swojej łapy. Rozejrzałam się wokoło i ruszyłam, oświetlając sobie drogę po tym tunelu... Może wkońcu niedługo będzie  z tym koniec.

Zapaliłaś jedną pochodnię, ale ogniem rozbłysły wszystkie. Normalnie magia jakaś
Ruszyłaś przed siebie. Chrapanie było coraz bliżej, ale drogę zagrodziła ci ściana wody.

O to było świetne z tymi pochodniami. Byłam coraz bliżej celu, po tym chrapaniu to pewno już bardzo blisko... Tak więc szłam przed siebie. Jak zobaczyłam ścianę wody to się zdziwiłam. Zbliżyłam się do niej i dotknęłam jej łapą.

Twoja łapa była mokra, ale gdy jej dotknęłaś(wody znaczy) to zmieniła ona kolor na czarny, jednak tylko na jednej połowie. Druga wciąż była niebieska. Zafascynowana dotknęłaś drugiej połowy, a ona przybrała kolor żółty. Hm, łamigłówka?

- Fascynujące - stwierdziłam.
Rozejrzałam się. Znowu dotknęłam wody w jednej części, żółtej. Chciałam sprawdzić na czym to polega, aż w końcu eksperyment z łapą na środku wody.

Woda w górnej części zmieniła się na fioletowy, a gdy dotknęłaś w środkowej części, znów obie połowy stały się niebieskie, jakby ktoś je zresetował...

Znowu dotknęłam osobno dwóch stron. To jest chyba związane z czymś, co muszę odgadnąć. Tak więc na najbliższe kolory już nie dotykam tylko próbuję zgadnąć czego one dotyczą.

Górna połowa zrobiła się żółta, dolna czarna. Hm... Może to ma być zabezpieczenie przed jakimś pokemonem?

O teraz coś nowego. Hmm...
- Chyba to przed zoroarkami - mruknęłam sama do siebie, przyglądając się ścianie.
One tutaj najwięcej mieszały...

Może i masz rację, a może nie. Ściana jak stała, tak stała. I nic się nie działo. Gdy się rozejrzałaś, zauważyłaś na innej ścianie rysunek zoruy oraz sekwencję kolorów
Dół: niebieski-czarny-żółty-fioletowy-zielony-pomarańczowy-różowy-niebieski...
Góra: niebieski-żółty-fioletowy-czerwony-niebieski-żółty-zielony-różowy-niebieski...

- Zorua? - zdziwiłam się.
Przyjrzałam się kolorom. Chyba to ma związek z wodą. Niebieski... stan początkowy.. potem czerń, żółć, fiolet... Chyba już załapałam! Podleciałam do ściany wody i zaczęłam majstrować przy kolorach.

Majstrowałaś, majstrowałaś... i w końcu dorwałaś się do kombinacji góra: czerwony, dół - czarny. Ściana wody zniknęła, jakby nigdy jej tam nie było...

Tak wiec ruszyłam dalej tym korytarzem. Dość ciekawe to było z tymi kombinacjami, chodziło więc o kolory Zoruy... No i spotkanie z Hydreigonem stale się przybliża, zresztą już nie mam odwrotu.

No i się przybliżałaś i przybliżałaś... i nagle wpadłaś w dzikie pnącza, które próbowały się pochłonąć niczym ruchome piaski... I co teraz zrobisz?

Kolejna przeszkoda? Spojrzałam szybko na pnącza by ocenić ile ich jest i dmuchnęłam ogniem z Incinerate, by je poprzepalać. Oby to coś dało inaczej zielska mnie wetną.

Owszem, dało - teraz zielska zapłonęły, a ogień niemiłosiernie palił cię tam, gdzie pnącza już zdążyły cię dorwać. Dobrze by było je ugasić, ale jak?

Użyłam Icy Wind, żeby to wszystko zamrozić. Może akurat od tego pnącza zamarzną i będę mogła je pokruszyć? Przynajmniej nie będzie mnie tak parzyło. Nie będzie tak łatwo pewnie jest więcej pułapek i zapór...

Icy Wind nie tylko ugasił ogień, ale też niestety zamroził pnącza. Dlaczego niestety? Bo twoje ręce były już oplątane i nie za bardzo miałaś jak je rozbić...

Zaczęłam próby wyrwania się z tych pnączy. A jak je rozmrożę to znowu zaczną mnie wciągać... Skupiłam włapie energię Shadow Ball i zaczęłam jakoś próbować uderzać mrocznymi kulami w pnącza wokoło, by ich pozbyć się jak najwięcej.

No i jakoś sobie poradziłaś, bo zamrożone pnącza nie próbowały się bronić, więc szybko się oswobodziłaś.
Teraz bój się myśleć o tym, co jest dalej...

Zapewne te pnącza to był pikuś w stosunku do tego co dotąd mnie spotkało... Tak więc lewitowałam, starając się niczego nie dotykać i rozglądałam się uważnie, by mnie nie ominął żaden podejrzany szczegół.

Na razie czysto. Ładne ściany, ściany... nadal ściany. I nagle masz trzy przejścia. Zaczął się ostatni test - labirynt.

Przyjrzałam się uważnie tym trzem tunelom. Nono to szykuje się niezłe zamieszanie. Po chwili postanowiłam, że będę sobie oznaczać po lewej stronie trasy, którymi już szłam... Raczej nic do pisania tutaj nie znajdę, więc za pomocą lekkiego shadow ball uszkodziłam ścianę przy środkowej trasie, nie mocno, byleby mieć oznaczenie i ruszyłam środkową drogą.

Uszkodziłaś ścianę i ruszyłaś środkowym tunelem. Oj, to był błąd... Ale pomyślałaś o tym dopiero, jak spadły na ciebie dwa pokemony - quilava oraz charmeleon. Jeden z przodu, drugi z tyłu. Spojrzały na ciebie groźnie
- Zawróć i odejdź, póki jeszcze możesz. Nie pozwolimy ci obudzić Hydreigona - wywarczały zgodnie, szykując się do ataku.