Jakaś cycata panna pragnąca pomagać pokemonom(Lunaa)

Po wyjściu z Poke Center uderzyło cię słońce. Cóż, po wczorajszych urodzinach znajomej a dokładnie 18-nastce ledwo co zwlokłaś się z pokoju w tym PC. Nie pamiętałaś zbyt wiele szczegółów ale w twoim rysowniku są jakieś pozowane rysunki nagich chłopaków. Aż strach pomyśleć co się działo. Twój Pokemon wyszedł za tobą z miną - "Dziewczyno... Gdzie ty się tak szlajasz... Wstyd mi za ciebie"

Szybko wyrywam rysunki i wyrzucam do kosza. Chciałam nie pamiętać co się stało.-Na Arceusa nigdy więcej nie piję.
Widząc wzrok Shivy złapałam się za kark. Dałam jej tak na imię od razu po tym jak dostałam ją od Profesora Rowana. -Przepraszam, ale wczoraj była jej osiemnastka i musiałam świętować. Spokojnie już mi mija kac. A tak po za tym to gdzie Luffy? Był ze mną wczoraj na imprezie. Popatrzyłam na pokemona i pogłaskałam go. -Obiecuję, ze juz nie pójdę na żądną imprezę, a teraz poszukajmy naszego przyszłego "Marynarza". Zażartowałam i ruszyłam przed siebie.

Cóż, nigdy w okolicy go nie widziałaś. Albo zwiał albo go porwali... Cóż, nie warto na razie się nad tym zastanawiać. Udałaś się do wyjścia z miasta by pójść do miejsca gdzie pokazywał ci ostatni rysunek. Pomijając tam fakt ze z bogu jest narysowana figura jakiejś nagiej dziewczyny o dziwo bardzo przypominającej ciebie to z boku jest jakiś na szybko zrobiony odręczny rysunek okolicy z X. Z tego co nałożyłaś to na GPS"a musisz iść na północ przez las.

-Dziwne. Pomyślałam patrząc na rysunek.-No nic później bedę się zastanawiać nad tym. Wysyłam na szybko SMS do Luufyego informując go, ze ja już wyruszyłam. Ruszyłam w stronę lasu. Shiva szła za mną, a ja rozglądałam się po okolicy patrząc czy coś ciekawego się nie pojawi. Będę musiała potem narysować Shive, ale na razie muszę dość do lasu.

Skierowałaś się przed siebie lasem. To był błąd... W trakcie drogi coś spadło na ciebie pod koszulkę. Jak się teraz okazało... Nie miałaś stanika! Robak usadowił się w piersiach co było cholernie nie miłym uczuciem jak jego ciałko tam się oplatywało. Jemu było ciepło a tobie nieprzyjemnie, delikatnie gorąco bo co prawda jest to nieco przyjemne ale mimo wszsytko bardzie czułaś odrażającą nie chęć do tego!

Z moich ust wyszło bardzo niecenzuralne słowo-Musze sobie kupić stanik w mieście. Na początku zerkam co to za robak, a potem go wyjmuję. Sprawdzam go też pokedexem. -Shiva bądź gotowa do walki bo ten robak moze chcieć pokazać nam co potrafi. Kiedy tylko udało mi się tą małą paskudę wyjąć stawiam ją na ziemi. -I nie rób tak więcej!

Mały zielony robaczek spojrzał na ciebie i po chwili strzelił ci siecią prosto w biust. Spowodowało to znaczna fale ciarek po plecach oraz drgawek. Robaczek widać cieszył się ze swojego dzieła. Na groźnego nie wyglądał ale próbował ci się wyrwać i wskoczyć do biustu ponownie. Chyba było mu tam ciepło i przyjemnie. Ale mniejsza, Shiva nawet się tym nie zainteresowała, zbyt mało wyzywający przeciwnik.

Zrywam wściekłą sieć z biustu i rzucam w małego pokeballem.-Shiva posłuchaj ten maluch mnie denerwuje i czemu nie chcesz z nim walczyć. Przeciwnik to przeciwnik. Zapewne jakby strzelił siecią w ciebie to byś się zdenerwowała. Patrzę czy maluch się złapał albo chociaż oberwał piłką w łeb. Maluch mnie denerwuje. Mimo iż jest słodki to i tak denerwujący.

Poekmon się złapał po czym wyszedł sam z siebie z Balla i wskoczył ci w biust. - Cate cate! - odparł wijąc sobie tam gniazdko. Dex wskazał że pokemon jest na 5 lv, zna ataki jak na poziom jednak jego charakter cie wystraszył. "Caterpie jest typowym samcem. Kocha każdą dziewczynę trenerkę i uwielbia siedzieć im w biuście albo pod spodniami. Kocha zwłaszcza zabawy w biuście trenerki oraz strzelanie w nie siecią by się naprężyły. Waleczny jest, bo w końcu to JEGO TRENERKA I TYLKO ON MA PRAWO JĄ MACAĆ!"

Załamałam się widząc ten skan-Za jakie grzechy. Westchnęłam. No nic muszę z tym małym zboczeńcem żyć. Może po ewolucji się zmieni. Ruszam dalej z zboczeńcem i Shiva. Właśnie... musze go nazwać. I po chwili miałam dla niego imię. Hentai. Potem mu ją zmienię.

Shiva spojrzała na ciebie wzrokiem "nie będę sobie brudziła łap tym robakiem" i ruszyłaś dalej. Caterpie nadal ci siedział w Biuście i nie chciał wychodzić. Uwił tam sobie gniazdko i tyle. "nie wyjmuj mnie moje cycki!" - To pewnie była jego typowa myśl w tej chwili. Cóż... Zawsze jakiś pokemon ale... Ale zboczony? Przeglądając torbę znalazłaś znalazłaś test ciążowy.... Pozytywny... O kurwa....

Załamałam się... Siadam pod drzewem i zaczynam ryczeć jak małe dziecko. Nie wiem co mnie napadło, ale to ostatnie rzecz o której bym chciała wiedzieć. Jakbym tylko miała kasę na aborcje. KURWA!
-Co ja takiego zrobiłam, ze bóg mnie nienawidzi....

Shiva podeszła pod ciebie i smyrgnęła pyskiem. Położyła się obok kładąc głowę na kolanach i i zamykając oczy. Samowolnie ją pogłaskałaś po czym nie wiedziałaś co robić... Ciąża? W wieku 18 lat? Boże co sie tam działo? A twoje znajome? Też są? Ehh życie cie widać nienawidzi(Albo bóg zwany MG ;p) co teraz zrobisz... będziesz siedziała dalej i użalała się nad sobą czy może pójdziesz dalej i niech sie dzieje co ma się dziać?

Posiedziałam jeszcze trochę głaskając Shivę po czym wstałam i ruszyłam w dalszą drogę. Ta wiadomość mnie dobiła. Zastanawiałam sie za jakie grzechy, ale trzeba było jakoś żyć. Przecież nie mogłam siedzieć i płakać. Miałam tylko nadzieję, że dam radę to jakoś usunąć. Nie miałam ochoty mieć dziecka w wieku 18 lat.
-Ciekawe co jeszcze mnie spotka Shiva... Czuję się naprawdę głupia i jestem na siebie wściekła, że poszłam na tą imprezę. Dziękuję, ze jesteś przy mnie.
Znów głaskam pokemona po głowie i idę cały czas przed siebie.

Szła dalej nic nie szczekając. Caterpie miał to gdzieś i dalej siedział ci na biuście. Cóż... Piękna przygoda... Może lepiej zwinąć to wszystko i wrócić do domu? Po co się bardziej dobijać i ryzykować... Po co ci tyle nerwów i stresów... Wówczas na drodze zobaczyłaś... jakieś ciało pod płachtą.... Wokół policja... Coś się stało i raczej to nie jest miły widok

Zaciekawiona podchodzę do policjanta. Zawsze mi mówili, ze ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale ja już w nim siedzę więc nic nie tracę. Jedno było pewne zabójstwo i to raczej niezbyt przyjemne... Krew. Wszędzie krew. Wszystko było czerwone. Nawet płachta. Wnętrzności, krew, posoka, kupka mięsa, które wcześniej było człowiekiem... Nie... Lucy opanuj się...
-Przepraszam Pana bardzo. Mogę wiedzieć co tu się stało?

- Co? A samobójstwo... Nastolatka podcięła sobie gardło gdy dowiedziała się że jest w ciąży... - Odparł pokazując ci jej imię... O boże... Ona tez była na tych urodzinach, i... Zabiła się? Nie mogła tego znieść? Była w podobnej sytuacji co ty... Ciąża w wieku 18 lat, to przerosło ją. Podcięła sobie gardło i tyle... W oddali... Dostrzegłaś jakiegoś mężczyznę w kasku motocyklowym który stał obok swojego pojazdu. Widać że coś knuł....

Informacja mną wstrząsnęła. Zaciekawił mnie ten koleś w kasku... I ta wizja. Chryste... Czyżby ta moja ręka miała z tym jakiś związek. Ukradkiem spojrzałam na rękę. Podziękowałam Panu Policjantowi i ruszyłam dość szybko jak na dziewczynę w kierunku faceta w kasku. Nim zdążył zareagować stałam przy nim i dość mocno przyciskałam go do drzewa. -Kim ty jesteś i co knujesz? Byłam wściekła. Coś mówiło mi, że to on jest sprawcą tego całego mojego nieszczęścia. -I gadaj prawdę! Bo jak nie to jednym ruchem ręki wyrwę ci serce jednym ruchem ręki.

- Ja? - odparł po czym złapał cię za szyję i odrzucił - Mnie chcesz zranić z tym pseudo pokemonkiem? hhahah - Zaśmiał się nieco... Psychopatycznie... Twoja ręka nawet nie chciała sie zmienić... Jak by wiedziała że jest to zły pomysł jednak... Było za późno, nieznany wziął z motoru łańcuch i oplótł cie nim niszcząc ci nieco ubranie. Caterpie wyskoczył bohatersko lecz momentalnie coś go powaliło i zmusiło do powrotu do Balla - Wiesz kim jestem? Ha chyba nie

Starałam się zachować zimną krew i coś mi świtało w głowie. Po chwili już widziałam kim on jest. A ja się śmiałam kiedy matka mi mówiła o legendach, mitach, aniołach i demonach. Będę musiała ją przeprosić... Jak wyjdę z tego cało. -Jesteś Zarakthos. Anioł, który został złapany przez demony. Oszalałeś w piekle. Na ziemi miałeś pomagać ludziom. Szerzyć sprawiedliwość. A teraz? Nadal panujesz ogniem piekieł czy niebieskim ogniem? Nadal miałam kamienną twarz, ale w środku byłą panika. Boże... Stoję przed Ghostem. Zaczęłam się modlić do Michała Archanioła. Przypomniała mi sie koleżanka z podciętym gardłem. NIE! Nie mogłam się poddać. Nie chce umrzeć. CHCĘ ŻYĆ! I URODZĘ TE DZIECI!

- Cóż... - Po czym się zapalił... Motor również... Policja widząc to coś spier******a - Przekręciłaś... Jego imię... To - Odparł a łańcuch zaczął cię palić - Zarathos.... - Odparł po czym czułaś jak zaczął ci wysysać duszę... Gdy już zamykałaś oczy zauważyłaś kogoś o czarnych włosach - BLAZE! OPANUJ SIĘ! - Wrzasnął zeskakując na niego i rozcinając szpony pazurami - Ogarnij się! OPANUJ! - Wrzasnął
- Wolverine...Zern... NIe rozumiesz - odparł atakująć go łańcuchem.. Ten go przeciął i rzucił się na niego... Wówczas na wzgórzu dostrzegłaś jeszcze jakąś dziewczynę - Zern! teraz! - Widziałaś w jej dłoniach jakieś kule które otoczyły ową dwójkę i zniknęli... Nastolatką również... Leżałaś na ziemi ledwo przytomna

-Co... to.. kur... było...
Wydyszałam i w końcu zemdlałam. Wszędzie było ciemno, a ja nie widziałam nic oprócz mroku. Zastanawiałam się gdzie jestem. Po chwili w lewej strony pojawił się płomyk. Zaczęłam do niego iść. Kiedy tam dotarłam płomyk zniknął, a ja widziałam szeroko otwarte oczy pełne szaleństwa i usta wyszczerzone i pełne ostrych zębów. Były czerwone, a pomiędzy nimi i na nich były kawałki mięsa. Krzyknęłam i obudziłam się. -Jak go jeszcze kiedyś spotkam to muszę pamiętać by się trzymać od niego z daleka. Chwila... Gdzie jest Shiva? Sprawdzam dwa moje pokeballe.

Są oba, leżałaś nieprzytomna z 30-40 minut. Po wybudzeniu było tak koło 17-18. Pogoda jeszcze dopisywała ale twój Caterpie to domagał się wizyty W Poke Center. Inaczej nie myśl o używaniu go. Nie wiesz co go tak powaliło ale było mocne. Udałaś się w dół z górki i znalazłaś jakieś leśne PC. W środku było parę osób, jakieś dzieciaki co zaczęły podróż pokemon...
- Ja mam Bulbasaura! - Wrzasną jeden
- A ja Treecko! - odrzekł inny...

Uśmiechnęłam się pod nosem. Też byłam kiedyś takim brzdącem i ekscytowałam się gdy zmogłam zaopiekować się rannym starly. Niestety musiałam go wypuścić i dopiero niedawno dostałam Shivę. Podchodzę do lady i podaję swoje pokemony do wyleczenia Siostrze.-Siostro Joy jeszcze zanim pójdziesz chce się zapytać czy mogłabym... No.. Tutaj dodaję szeptem-Zrobić sobie test ciążowy? Kończę zdanie będąc cała czerwona na twarzy po tych słowach.

- Co? Ahh tak proszę - Podała ci niemal NIE DYSKRETNIE pudełko tak że ten kto patrzył mógł widzieć... Cóż, bywa i tak ale co zrobić. Oddałaś oba balle do leczenia a sama poszłaś do łazienki... Po zrobieniu czekałaś, czekałaś i... Negatywny.... Niemal kamień spadł ci z serca....