Jakaś cycata panna pragnąca pomagać pokemonom(Lunaa)

-Brawo Edwards. Przytuliłam pokemona i schowałam go do balla wypoczął po ciężkiej, ale wygranej walce. -Dobrze się spisałeś. Powiedziałam jak już siedział w piłce. Wtedy zaczęłam się zastawiać co się dzieje. Grafika totalnie fiksowała. -Sao się psuje czy co? Zapytałam samą siebie cicho. Nie wiedziałam co się dzieje. Zaczęłam wracać do miasta by znaleźć Cole albo Zerna. Może on wie co się dzieje teraz z grą.

Cała gra zaczęła świrować tak bardzo że drzewa zaczęły znikać... Wówczas na środku okolicy pojawiły się schody prowadzące ku górze... Czyżby jakiś bug czy może... - Wejście do Ostatniego Bossa... - Rzekł Zern zrzucając strój jaki ma obecnie... Dojrzałaś ze obok przyszedł Cole i oboje widzicie prawdziwy strój Zerna.... Wygląda jak... Jak Edward Kenway z tego obrazu.... - Pora to zakończyć... Vigilante... - Rzekł a obok pojawił się wcześniej widziany koleś - Idziemy

Patrzyłam na to wszystko z uwagą oraz lekkim strachem. Jak tylko zauważyłam schody i słowa Zerna odwróciłam się do niego. Zdziwił mnie jego wygląd. Wiedziałam, że mógł sobie taki wygląd jakoś ustawić w tej grze, ale musiałam się o czymś przekonać. Wypuściłam z Balla Edwarda mimo iż był wykończony po walce. Pokazałam mu ukradkiem na Zerna. Podeszłam po tym do Cole. -Mam nadzieję, że niedługo to wszystko się skończy. po czym cicho pod nosem dodałam. -I pewnie znowu nic nie zrobię z moją mocą albo mnie przeniesie do kolejnego świata jak ostatnim razem. Spojrzałam na Zerna i tego drugiego kolesia. -Jestem gotowa. Sprawdziłam na szybko czy wszystko mam i mogłam iść.

Pokemon Widząc go Zaczął radośnie ćwirkać po czym nagle zaczał świecić. Zaczął ewoulować w wyższą formę. Po zmianie wylądował na jego ramieniu i zaczął dziobać go po głowie. Zern widząc to pogłaskał go i kiwnął że ma wracać do ciebie - Opiekuj się nim - Odrzekł po czym ruszył na górę. Za wami pobiegła dość spora grupa - Dobra, Nie mam zamiaru się ograniczać... Blaze! Yv! Saber! - Wrzasnął wypuszczać Charizarda, Yvtiala oraz Aegislasha... O niedawno to był Honedge!

Pokiwałam głową dając mu znak, ze zajmę się jego pokemonem najlepiej jak będę umiała. Ruszyłam za nim. Kiedy tylko wypuścił swoje pokemony, zrobiłam to samo. Zdziwiło mnie, że ma już ewolucje Honedge, ale nie miałam teraz zamiaru się o to pytać jakim cudem tak szybko mu wyewoluował. -Shiva, Edward i Rei do boju. Dajemy z siebie wszystko i nie poddajemy się. Powiedziałam do moich towarzyszy pewna siebie. Nie mogę im pokazać, że się boję czy jestem zdenerwowana. Zern pewnie zatrzyma grupkę, a moje zwierzaki będą już się rozgrzewały do walki z bossem.

Wbiegaliscie po schodach gdy nagle Na drodze stanął wygenerowany koputerowo Blastoise. Cofnęłaś się nie wiedząc co zrobić. Wówczas Zern przeskoczył na przód i uśmiechnął się chytrze. Jego Czarny Charizard wylądował przed Blastoisem widocznie pewny wygranej - Dobra Blaze, pora Ewoulować - Rzekł, ty słysząc to nie wiedziałaś o co biega. On sam kliknął coś na swoim zegarku a wokół smoka pojawiła się energia... Po chwili wyglądał całkiem... Inaczej - Blaze! Zajmij go! Ty! Biegnij na szczyt! - Wrzasnął do ciebie... Ten Charizard... On... Się... zmienił!

Już miałam się zająć przeciwnikiem razem z Shivą, ale Zern mnie wyprzedził. Szybko się ogarnęłam po tym co się stało i pobiegłam na górę tak jak mi kazał Zern. Kolejna ewolucja? Ciekawe czy moje też by znów mogły? Myślałam gdy biegł na górę ile sił w nogach. Nawet się nie odwracałam gdy biegłam. Może przy Bossie trochę zabłysnę razem z moimi przyjaciółmi. -Bądźcie gotowi bo jesteśmy coraz bliżej. powiedziałam do Shiy, Edwarda i Rei'a.

Gdy Wbiegłaś zobaczyłaś tam wielkiego Orka, z kościanymi naramiennikami oraz dziwnym toporem - Zginiesz za wtargnięcie do mojej komnaty! TYLKO PRAWDZIWA HORDA MA PRAWO! - Rzekł po czym zamknięła się sala... Byłaś tu sama z prawdopodobnie najsilniejszym Bossem z gry. Twoje pokemony spojrzały na ciebie z lekkim zdziwieniem...

Kiedy wrota się zamknęły przeklęłam pod nosem. "jaka Horda?" Przeszło mi przez myśl. Wzięłam głęboki oddech. -Dobra. Dajemy z siebie wszystko i nie poddajemy się. Staramy się też nie umrzeć. Shiva Blizzard i Leer by spadła mu obrona. Używaj Detect gdy będzie atakował. Używaj również Sucker Punch. Edward ataki uderz, oddal się, ponów. Flame Charge, Peck, Ember i Heat Wave. Kiedy Ciebie zaatakuje to Quick Guard. Rei Smoke Screen ogranicz jego pole widzenia. Rób tak co jakiś czas jak opadnie poprzednia zaslona. I z całej siły Dragon Pulse, Dragon Rush, Flamethrower i Flare Blitz. Sama wyciągam swój Łuk i zaczynam celować w oczy oraz inne punkty na jego twarzy ponieważ resztę ciała zasłaniał pancerz.

Ataki poszły w Bossa ale on nawet nie drgnął. Za to toporem w chwile skasował Absol oraz Edwarda do Balli... To nie zajęło nawet sekundy - Ha! Jestem niepokonany! - Wrzasnął po czym sprzedał ci kopniaka w efekcie czego poleciałaś w tył. Gdy spojrzałaś na niego twój Charmeleon starał się zablokować atak przeciwnika ale również został pokonany w chwilę... Boss szedł do ciebie gdy nagle drzwi zostały wyłamane i przygniotły Orka... Wówczas przed tobą wylądował Ten Dziwny Charizard. Po chwili dostrzegłaś jak Magneton zaatakował rywala piorunami.

No to miałam przewalone. Zdziwiłam się, zę nagle pojawił sie znowu Charizard Zerna, ale jak skoro drzwi się zamknęły i nie było jak wejść. Podniosłam się z ziemi obolała i znów chwyciłam swój łuk. Wszyscy padli, a ja jak zwykle potrzebowałam pomocy. Byłam wściekła, ze jestem taka słaba. Mimo to wstałam i zaczęłam znów atakować bossa. Nawet nikt mnie nie pożałuje jak tutaj zginę więc nie mam nic do stracenia.

Charizard zaczał palić ogniem drzwi które lekko zaczęły się do niego topić. Po chwili wstał i zaczął atakować smoka. On bronił się skrzydłami. Ty wstałaś i zaczęłaś atakować łukiem. Widać nic mu nie robiłaś bo pasek hp nie zmieniał sie pomiędzy atakami smoka. Po chwili smok oberwał znacznie mocnej i też wrócił do Balla Zerna

Ork stał a nad jego głową z 5 pasków hp spadło do 4

No to mamy przerąbane. Czułam się jednak dziwnie. Jakby... Temperatura wokół mnie robiła się mniejsza bo zaczęłam widzieć lekki szron na posadzce. Czyżby... Postanowiłam jednak tego użyć. Jesteśmy w tarapatach, a wiedziałam, że moc uaktywnia się w sytuacji zagrożenia więc może teraz zadziała. A raczej musi. -Nie mam nic do stracenia. Powiedziałam sama do siebie i po chwili skupienia zaatakował orka moją mocą lodu.